To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

MG Mhrok - *tutaj będzie tytuł gry*

Rudzik - 2016-12-15, 22:09

Czuję, że rumienię się przez sam powrót Luki i pozostałych jego podopiecznych, jednak głównie jest spowodowane to tym, że Hekate ewoluował. Przecież jeszcze rano był takim małym wilczkiem, a teraz... no cóż, przyznaję, że jestem w lekkim szoku, ale też jestem dumna.
- Nie no, raczej będzie wszystko okej. Wbrew pozorom, jesteś nadal tym samym Hekate, którego znam - odpowiadam, uśmiechając się szczerze, a przy okazji także czochrając delikatnie jego futro na głowie. Następnie zaś spoglądam na Schwarza i nie ukrywam też specjalnie lekkiego zagubienia. - Szczerze mówiąc... nie wiem. Praktycznie to, co mnie zainteresowało, już zobaczyłam i nie mam jakiś specjalnych próśb... no... w sumie to... chciałabym pogadać - wyjaśniam, jednocześnie uciekając spojrzeniem w bok. Może dzięki temu chłopak nie dojrzy, że się lekko niepokoję.

Mhrok - 2016-12-23, 01:03

- Chcesz o czymś porozmawiać? - spytał ciebie ze zdziwieniem chłopak, najwyraźniej nie mając pojęcia, na jaki właściwie temat chciałabyś rozmawiać. - Jasne, możemy. Może jednak zmienimy nieco otoczenie? - zaproponowała ci Luka, schowawszy rozentuzjazmowanego Hekate do jego kuli.
Poszliście do czegoś w rodzaju baru pomieszanego z restauracją. Gdzieniegdzie siedzieli sobie ludzie popijający piwo, gdzie indziej mogłaś dostrzec rodziny z dziećmi jedzące obiad. Zajęliście stolik, po czym Luka zamówił waszej dwójce po szklance soku pomarańczowego oraz poprosił o kartę.
- To o czym chciałaś pomówić? - zapytał cię chłopak, sącząc swój sok przez słomkę.

Rudzik - 2016-12-23, 22:30

Uhm. A więc właśnie nadszedł najtrudniejszy moment mojego życia, gdy muszę wyznać, co tak naprawdę czuję... oczywiście nie chodzi mi o Lukę, czy Luciana, a bardziej o moje całościowe odczucia względem aktualnej sytuacji, a nie są one do końca poukładane. Więc od czego powinnam zacząć? Przede wszystkim upijam łyk soku, a następnie wzdycham.
- Ja... po tym, jak odrzuciłam twoją propozycję... głupio mi się przyznać, ale przemyślałam ją - przyznaję cicho, nie ukrywając nawet tego lekkiego wstydu, jaki jest widoczny na mojej twarzy. Znowu zareagowałam za szybko, nawet nie myśląc o tym, co robię. Oby tylko Schwarz zgodził się ponowić propozycję. - Szczerze powiedziawszy... naprawdę martwię się o ojca i chciałabym jednak się upewnić, że wszystko tam... jest w porządku.
O ile oczywiście tak jest... ale przecież miałam być dobrej myśli, prawda?
- Znaczy... wiem, że nie mogę nalegać, żebyś ponowił swoją propozycję... ale czy jeśli wygramy walkę z liderem, jest szansa, że po niej nadarzyłaby się taka sytuacja? - pytam cicho, gdyż... no cóż, naprawdę jest mi wstyd. Człowiek docenia to, co może mieć w momencie, gdy to traci... i chyba to doceniłam.

Mhrok - 2017-01-07, 17:51

- Na-... Naprawdę? - Luka wydawał się być naprawdę zdziwiony twoją nagłą zmianą decyzji. - Ja... Ja też nad tym myślałem i... wiem, że jest tobie ciężko. Moja relacja z bratem i moje podejrzenia... To na pewno nic w porównaniu do tego, co ciebie spotkało. Nie wiem, jak czułbym się, gdyby wyrwano mnie siłą od rodziny. Nawet od Luciana, obojętnie jaki jest.
Chłopak spuścił głowę i zaczął przypatrywać się z ogromną uwagą w szklankę z sokiem, jakby chciał odnaleźć w niej sposób na rozwiązanie wszystkich swoich problemów.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to zgadzam się. Mam jednak jeden warunek. - chłopak podniósł wzrok i zaczął się w ciebie wpatrywać, nie było to jednak niepokojąco. Jego oczy wydawały dziwny rodzaj ciepła. - Obojętnie czy wygramy z Wattsonem czy z nim przegramy, i tak wyruszymy do Ecruteak. Rozumiesz? I żadnych więcej negocjacji. - barwa głosu Luki zmieniła się na niezwykle chłodną i poważną. Najwyraźniej nie zamierzał on tak łatwo odpuścić waszej podróży do Johto.

Rudzik - 2017-01-19, 21:07

- Ale ja się nie zgadzam na twoje warunki, Luka. Wybacz, ale innej opcji jak wygrana nie przewiduję. Pamiętaj, że obiecałam ci wygraną i zamierzam dotrzymać warunków bez względu na skutki.
Ja także brzmię śmiertelnie poważnie, bo taka też jestem w tym momencie. W końcu ta sytuacja jest dla mnie ważna i nie mogę sobie w takiej chwili pozwolić na żarciki. Zresztą - teraz jakby nie patrzeć, jestem osobą zależną od Luki, dlatego też nie może być tak, że takie rzeczy są dostosowywane do mnie.
- Po prostu wiem... wiem, że zależy ci na tym, by udowodnić, że jesteś tak samo dobry jak twój brat, dlatego nie odkładajmy tego tylko z powodu, że chcesz mi zrobić przyjemność i chociaż częściowo uspokoić - odzywam się po chwili, spoglądając mu prosto w oczy. - Po prostu... nie może być tak, żeby tylko jedno z nas było zadowolone, dlatego umówmy się. Wygramy tę walkę i dopiero wtedy ruszymy do Johto, dobrze?

Mhrok - 2017-02-03, 02:42

Chłopak jedynie zaśmiał się, po czym odparł, że uznaje to za przyjęcie przez ciebie jego warunków jak i przez niego twoich. W międzyczasie przyszedł do was kelner i podał wam menu. Chłopak przejrzał je na szybko, po czym zamówił dla was obojga pizzę, w wersji wegetariańskiej oczywiście.
- Gdybym był zdeterminowany i zapatrzony jedynie w cel przewyższenia brata, na pewno nie pozwoliłbym sobie na żadne przerwy. Wtedy też najpewniej i nasza relacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Ale chyba nie żałuję, że nie jestem aż tak zapatrzony w chęć dorównania Lucianowi. - odpowiedział na twoje zarzuty Luka. - Wiem, że z boku to wszystko może wyglądać jak zacięta rywalizacja, ale ja... W sumie ciężko to jakoś opisać. Z jednej strony wiem, że Lucian nie jest osobą zbytnio godną zaufania, jak i że ma swoje na sumieniu. Z drugiej zaś jest on moim bratem i... I po prostu go kocham jako brata. Jednak skoro tak stawiasz sytuację, to zgoda, niech ci będzie. Wyruszymy do Johto tylko i wyłącznie, jeśli jutro uda nam się wygrać z Wattsonem.
Następne kilkanaście minut minęło wam na rozmowie o treningu Luki oraz o jakiś mniej ważnych tematach. Po zjedzeniu pizzy, która była wyjątkowo dobra, wyszliście z baru i szliście czymś w rodzaju niewielkiego skweru.

Rudzik - 2017-02-08, 17:12

W sumie to było łatwe, żeby Luka się zgodził. Za łatwo się zgadza na wszystko... i boję się trochę, że to nas kiedyś zgubi. Jego, bo komuś łatwo zaufa i może się zdarzyć, że ten ktoś nadszarpnie jego zaufania, a mnie... bo boję się, że ta konieczna granica na linii trener-pokemon zaciera się w dość szybkim tempie. Schwarza znam dopiero kilka tygodni i niepokoi mnie to. Czy powinno to następować tak szybko? A może po prostu też jestem zbyt ufna? Chociaż z drugiej strony też nie jestem pewna, dlaczego mu w takim razie ufam. Bo ogarnęło mnie współczucie wobec niego? A może on to samo czuje wobec mnie?
Nie powinnam w sumie tak myśleć, dlatego ledwo zauważalnie kręcę głową, skupiając się bardziej na tym, co mijamy. Niby to tylko skwer... ale przypomina mi to o pewnej sprawie w postaci nadchodzącej walki z liderem. Powinnam zapytać o ten drobny szczegół Lukę, dlatego też to robię.
- Uhm... może to nieodpowiedni moment, ale... jak na taki przypadek jak ja zapatrują się zasady rozgrywek ligi Hoenn? - odzywam się cicho, zastanawiając się przy tym jaka będzie odpowiedź. - Znaczy... chodzi mi o to, czy w ogóle pozwalają trenerom używać gijinek...

Mhrok - 2017-02-21, 18:31

- Jak zapatrują się na gijinki? - Luka wydawał się być zdziwiony tym, że zadajesz mu takie pytanie. - No, normalnie, a jak mogliby się zapatrywać? - chłopak nerwowo zaśmiał się, po czym wziął głęboki wdech, a po chwili wypuścił nagromadzone w płucach powietrze. - Początkowo, kiedy to pojawiły się pierwsze gijinki, nawet ich posiadanie było w pełni zabronione. Później odpowiednia ustawa sprawiła, że w zasadzie są one... Gijinki traktowane są w pełni jako pokemony. Nie przysługują im żadne prawa, które posiadają ludzie. - odpowiedział chłodnym tonem Luka. - Oczywiście są różne organizacje, które walczą o to, żeby gijinki otrzymały swoje prawa, argumentując to tym, że w połowie są to normalni ludzie. Póki co taka walka nie przynosi jednak żadnego rezultatu. Część ludzi jest bardzo wrogo nastawiona do gijinek, głównie przez to, że się ich obawiają. Pojawiają się nawet głosy, że część gijinek chce wystąpić przeciwko ludziom. Wychodzą z założenia, że skoro mają większą wytrzymałość od ludzi, nie muszą być im podporządkowani, zaś sami mogą sobie podporządkować ludzi.
Rudzik - 2017-02-26, 18:01

- Bardziej chodziło mi o to, czy nie miałbyś problemów, gdybym stanęła do walki z Wattsonem... - burczę cicho pod nosem, nie ukrywając nawet, że mój dobry humor zniknął. Bo w końcu jak tu myśleć pozytywnie, jak słyszę takie rzeczy? No dobrze, Luka rzeczywiście jest wyjątkiem, ale relacja o tym, że ludzie na początku traktowali gijinki normalnie, jest... - ...naprawdę czasem nie rozumiem ludzi...
Nie rozumiem ludzi. Luki momentami też nie rozumiem, tak jak teraz. Widzę, że mówienie o tego typu sprawach nie jest dla niego zbyt wesołe, a wręcz przeciwnie. Jakby nie patrzeć, jego rodzina chyba się jakoś liczy na świecie, więc... czemu po prostu nic z tym nie zrobią? Może... to nie jest takie proste? Ale jedno jest pewne.
- To się kiedyś zmieni. Jestem pewna. Nic nie pozostaje na świecie takie samo - mówię już nieco głośniej, po czym uśmiecham się do trenera. - Ale pewnie zanim się to stanie, minie sporo czasu. Może nawet i ze sto lat. Zresztą... po co mamy się tym zadręczać. Najważniejsze teraz, żeby jutro skopać tyłek temu całemu liderowi, nie?

Mhrok - 2017-03-07, 22:26

- Aha... - Luka początkowo wydawał się nieco zbity z tropu. - Wydaje mi się, że raczej nie powinien mieć on żadnych obiekcji. A nawet jeśli, to mam jeszcze dwa inne pokemony, z czego jeden z nich jest odporny na elektryczne ruchy, więc chyba powinienem sobie poradzić.
Cóż, mówienie o tym na pewno nie sprawiało Luce dużej przyjemności. Wyglądał na przygnębionego tym stanem rzeczy, zwłaszcza, że zdawał się ciebie nawet całkiem lubić.
- Jasne, chodźmy! - odparł po kilku chwilowej pauzie chłopak, po czym ruszyliście oboje w miasto

*tutaj następuje piękny i obszerny opis drogi i budynku Gymu*

- Zatem oto i kolejny wyzy-... Och, Luka. - rubaszny mężczyzna wyglądał na zaskoczonego widokiem twojego towarzysza w twojej sali. - Witaj chłopcze. Co ciebie tutaj sprowadza?
- Chciałem ciebie wyzwać na pojedynek. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. - odpowiedział mu Luka.
- Nie, skądże. Zatem do boju! - odparł Wattson, po czym przeszedł na drugi koniec sali.
Kiedy mężczyzna się odwrócił, spojrzał na ciebie i nieco zesztywniał, jednak starał się odsunąć wzrok z ciebie i skupić na Luce. Chłopak zdawał się tego nie zauważyć. Wypuścił on do walki świeżo złapanego Phanpy'ego, zaś jego przeciwnikiem był Magnemite.

Rudzik - 2017-03-11, 20:24

Czuję się znowu źle. Przede wszystkim sam fakt, że Luka nagle zdecydował się walczyć z liderem, a teraz w dodatku okazuje się, że oni dwaj się znają. Skąd? Może nie powinnam tego dociekać, ale... ten człowiek mi się nie podoba. Gdy czytałam o nim, było wszystko w porządku, jednak sposób, w jaki na mnie patrzy... mam wrażenie, jakbym nie była mile widziana.
- Mógłby się pan przestać na mnie gapić jak na jakiś rzadki okaz? To nie jest miłe - zwracam uwagę Wattsonowi, nie ukrywając, że lekko się przy tym krzywię. Jego zachowanie zdecydowanie potwierdza moją tezę, że to wszystko to wina podejścia ludzi do sprawy gijinek. A na razie... pozostaje mi chyba cieszyć się możliwością oglądania walki z boku, przede wszystkim skupiając się na tym, jaką taktykę obrał lider. Jeśli uda mi się to przejrzeć, może nie będzie problemu.

Black Lotus - 2017-03-19, 21:01

Na twoją uwagę Wattson nieco się zmieszał. Widziałaś, że chciał ci odpowiedzieć, jednak Luka rozkazał w tym samym momencie zaatakować Phanpy'emu, więc lider musiał zająć się walką. Przez cały pojedynek nie patrzył na ciebie nawet przez moment. Albo nie był już taki tobą zainteresowany, albo nie robił tego w obawie przed kolejnym atakiem z twojej strony. Luka miał szczęście, gdyż Magnemite jest aż czterokrotnie wrażliwy na ciosy typu ziemnego. Pierwszy pojedynek zakończył się zwycięstwem chłopaka.
- Wygląda na to, że nie próżnowałeś od ostatniego razu, kiedy widziałem się z tobą i twoim bratem. - krzyknął Wattson z przeciwnej strony areny.
- Staram się najbardziej jak mogę, w końcu jestem dopiero początkującym. Nie oznacza to jednak, że potrzebuję fory. - odkrzyknął Luka.
- Waleczny i pełen werwy, zupełnie jak ojciec. - powiedział Wattson, po czym wybrał do pojedynku kolejnego podopiecznego.

Druga tura walki rozpoczęła się. Phanpy dalej posiadał w sobie dużo energii, jednak drugi podopieczny Wattsona był nieco bardziej sprytny. Do tego słoniątko było już po jednej walce i po pewnym czasie zaczęło udzielać mu się zmęczenie. Następnie Luka wystawił do pojedynku Hekate. Psiak radził sobie w swojej nowej formie zadziwiająco dobrze. Voltorb musiał to wyczuć, gdyż w pewnym momencie dokonał na sobie autodestrukcji. Póki co obaj trenerzy byli dwa do dwóch. Obu też zostało po ostatnim pokemonie.
- Wygląda na to, że teraz twoja kolej Elena. - powiedział do ciebie Luka, ty zaś wyszłaś na arenę, na miejsce na którym kilka minut wcześniej stanął Hekate.
Naprzeciwko ciebie stał już pokemon nieco podobny posturą do Mightyeny, jednak jego sierść mieniła się kolorami żółtym i niebieskim.

Wtedy znowu poczułaś na sobie wzrok Wattsona. Teraz jednak patrzył na ciebie nieco inaczej. Wyraźnie widziałaś w jego oczach, co czuje - nutka ciekawości przemieszana w sporej ilości strachu, przerażenia i niedowierzania. Wtedy jednak poczułaś znowu to samo uczucie, jak kiedy próbowałaś "odczytać" Lukę.


Ponownie znajdowałaś się w posiadłości Schwarzów. Przy stole naprzeciwko siebie siedzieli Wattson i Janette, wyraźnie zajęci rozmową między sobą.
- Wiem, że tobie trudno w to uwierzyć, ale ludzie coraz bardziej o tym gadają. - usłyszałaś niski głos lidera, kiedy zbliżyłaś się do stołu.
- Sama ma świadomość tego, że Lucian się zmienia. Sama zauważam to w jego zachowaniu. Ale... Ale nadal trudno jest mi w to uwierzyć. - kobieta była wyraźnie czymś roztrzęsiona.
- Gijinki same nie są dla nas niczym nowym, w końcu sama kiedyś nad tym pracowałaś wraz z Kenshim. Jego wypadek miał zakończyć prace nad mieszaniem genów ludzi i pokemonów, ale najwyraźniej... najwyraźniej to nie wystarczyło.
- Wiem, ja to wszystko wiem. Do tego... do tego teraz jej przybycie. Wiedziałam, że wcześniej czy później znowu ją spotkam. Ona jednak... Ona jednak zdaje się nic nie wiedzieć o moim romansie z jej ojcem. I lepiej, żeby tak zostało. - odpowiedziała kobieta. - Dlatego musisz mi obiecać, że jeśli kiedykolwiek zobaczysz u siebie Lukę z gijinką, masz nic nie mówić żadnemu z nich. Luka nie może się tego dowiedzieć. Zresztą Elena również.
Salon okryła nagle gęsta, ciemna mgła. Głosy Wattsona i pani Schwarz powoli cichły, aż całkowicie pogrążyłaś się w ciemności.


Ponownie wróciłaś na arenę w Mauville. Jednak atmosfera wokół była wyraźnie gęstsza. Luka stał obok ciebie, przykucnąwszy na jednej nodze. Czułaś, jak po twoim policzku leci stróżka łez.
- Elena, wszystko dobrze? - spytał ciebie w pewnym momencie.

Lime - 2017-03-20, 09:52

Przez moment leżę na ziemi, nie wiedząc w sumie, co mam powiedzieć. No bo co mam powiedzieć? Czy to, co widziałam, to prawda? Czy może jednak jakaś... halucynacja? Nie wiem, ale jeśli to rzeczywiście coś istotnego, to zarówno ja, jak i Luka nie mieliśmy się dowiedzieć o czymś. A to oznacza, że rodzina Schwarzów mnie nie docenia.
Z jednej strony zdecydowanie mnie to bawi, bo jednak młody trener przyznał, że jego brat mnie nie docenił, a teraz wynika z tego, że także jego matka nie miała za bardzo pojęcia o moich zdolnościach - albo podobnie jak Lucian stwierdziła, że są one wystarczająco osłabione. Z drugiej strony zaś to, że znalazłam się na ziemi po tym, jak udało mi się "odczytać" Wattsona, niepokoi mnie mocno. Hekate chyba jednak miał rację, że nie powinnam tego nadużywać, bo to się może źle skończyć... ale w tym momencie jednak musiałam to zrobić... chociaż żałuję.
Z tego, co udało mi się zobaczyć, wynika, że mój ojciec zna Janette Schwarz, a nawet... mieli romans? Czy to już było po śmierci mamy... chyba nie, ale... co Wattson miał na myśli, mówiąc o wypadku mojego ojca? Czy to w wyniku tego wypadku mój ojciec stał się gijinką? I dlaczego pani Schwarz nie zareaguje, jeśli wie, że z Lucianem dzieje się coś złego? To wszystko powoduje, że ilość pytań, na które wraz z Luką powinniśmy poszukać odpowiedzi zdecydowanie wzrasta, ale z drugiej strony, jeśli jego matka stwierdziła, że nie powinniśmy o tym wiedzieć, czy powinnam mu o tym mówić?
- Ja... - zaczynam, jednak prawie natychmiast urywam. Nie. Nie mogę ukrywać prawdy przed nim, zwłaszcza, że on mi ufa, a wiem też, że martwi się o brata. - Nic mi nie jest, Luka. Przepraszam... chyba nie... nie przegrałeś przez to walki, prawda?
Rozglądam się, aby się upewnić. Jeśli rzeczywiście zemdlałam, to chyba raczej nie zawaliłam naszej walki, prawda? Zresztą... walić to. Walczyć mogę, ale jednak to, co odkryłam, też jest ważne.
- Luka... ja się... zagłębiłam w myśli lidera. On wie o tym, że coś jest nie tak z Lucianem. Twoja matka też o tym wie. Rozmawiali o tym. Nie wiem tylko... - tutaj już spoglądam na Wattsona - ...dlaczego Janette Schwarz prosiła pana o to, by nie wspominał pan o tym ani mnie, ani tym bardziej mojemu trenerowi.
Teoretycznie nie powinno mnie to interesować, jednak z drugiej strony przecież nie chcę, żeby ktokolwiek decydował o tym, ile mogę wiedzieć, zwłaszcza, że częściowo temat dotyczył też mojego ojca, a ja... boję się. Bałam się już wcześniej, ale... chyba dam radę na razie zahamować ten strach. Nie przyszliśmy tutaj rozmawiać... a przynajmniej nie na początku.
- Zresztą... możemy o tym porozmawiać później. Chyba zgodzi się pan na to.

Black Lotus - 2017-03-20, 16:55

- Nie, nic się nie stało. - Luka zaczął od uspokojenia ciebie. - Po prostu nie reagowałaś na polecenia, a kiedy się do ciebie zbliżyłem, twoje oczy były jakby zamglone i patrzyłaś w przestrzeń. Dopiero po tym, jak tobą potrząsnąłem, się wybudziłaś z tego transu.
Lider nie wyglądał na zadziwionego, kiedy twój trener opisywał to, co się stało. Wręcz przeciwnie, wydawać by się mogło, że wręcz spodziewał się tego efektu.
- Ja i Janette przyjaźnimy się od wielu lat, zresztą tak samo jak ja z twoim ojcem Luka. - odpowiedział mężczyzna. - Odkąd on umarł, pomagałem jej dojść do siebie, stałem się jej towarzyszem rozmów jak i rozwiązywania różnych problemów. Janette wygląda na bardzo silną i zaradną kobietę, jednak nawet najsilniejszym osobom zdarzają się chwile słabości. Wtedy ja ją wspierałem. Od pewnego czasu mówi się o tym, że Silph Corporation powraca do starego projektu łączenia ludzi z pokemonami. Gijinki pojawiły się na świecie dwadzieścia lat temu, wiele laboratorium próbowało wtedy swoich sił w tym wyścigu. Jednak prace zostały zatrzymane, między innymi z powodu incydentów z obiektami badań. - wyjaśnił wam obszernie mężczyzna.
- Czy przypadkiem nie chodzi panu o wybuch laboratorium znajdującego się w okolicach Fallarbor sprzed dwudziestu lat? - spytał lidera w pewnym momencie Luka.
- Tak, między innymi o to. Takiego rodzaju wypadki zdarzyły się również na Wyspie Cinnibar w Kanto oraz w Veilstone w Sinnoh. - odpowiedział mu Wattson. - Znajdowały się tam większe ośrodki, jednak mniejsze laboratoria również zajmowały się tym tematem, głównie badaniem pojedynczych osób. Stąd wzięło się tam wiele Gijinek. Jako że nie zostają oni bezpłodni, mogą się rozmnażać. Tutaj masz przedstawicielkę Drugiej Generacji, twoją przyjaciółkę. Przy okazji chciałbym, żebyś mi wybaczyła moje dziwne zachowanie. Po prostu od tamtego czasu nie miałem przyjemności spotkać żadnej Gijinki i byłem zwyczajnie zaskoczony tym, że Luka jest twoim trenerem. - przeprosił ciebie lider. - Zaś jeśli o to chodzi, to pewnie chcielibyście dokończyć walkę, mam rację?
- Chyba tak. - odpowiedział jakby nieco zgaszony Luka, po czym wrócił na swoje miejsce. - Zacznij zatem od Calm Mind. Później przeteleportuj się za Manectrica i wystrzel w nieco Confuse Ray. Następnie wykonaj Shadow Sneak, żeby ponownie zakraść się za przeciwnika i potem dodaj do tego Draining Kiss. - Luka przekazał ci mało opisową taktykę, którą możesz rozszerzyć we własny zakresie, tak jak ustaliliście.

Rudzik - 2017-03-20, 19:12

Dziwne to, słuchać o tym, jak powstawały gijinki. Nie spodziewałam się, że to tak bardzo świeża sprawa... dwadzieścia lat temu... a ja mam dopiero dziewiętnaście lat i Wattson nazywa mnie drugim pokoleniem. To nawet śmiesznie brzmi... ale skończmy z tym. Teraz najważniejsze to wyjść z tego cało i pokonać Manectrica, a to raczej nie jest trudne. W każdym razie nie powinno być trudne, dopóki własny trener nie każe ci całować sierściucha.
Przede wszystkim Calm Mind. Jeśli mam być skuteczna w swoich atakach, nie mogę pozwolić, by ogarnęły mnie emocje. Muszę być precyzyjna niczym miecz znajdujący się u mego boku, a gdy będę precyzyjna, może znajdę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Później nadchodzi czas na Teleport. Tak, jak zapowiedział to Luka, zamierzam zrobić to od tyłu, jednak w przeciwieństwie do pierwotnego planu trenera, zamierzam wpierw zaatakować Shadow Sneak, celując w pysk futrzaka, a dopiero później spróbować skołować go z pomocą Confuse Ray. Na sam koniec zaś zamierzam z pomocą Confusion nieco rzucić przeciwnikiem.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group