To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

Archiwum - Gijincoś psychopata

Shin - 2017-07-02, 03:04
Temat postu: Gijincoś psychopata




Hoen, piękne lato. Nieznajoma nikomu droga. Wszędzie błoto, wczoraj padało. Karton pod wielkim dębem. W środku leży zawinięty w stare szmaty Gijincoś-Był naukowiec. Jego karton jest dziurawy, przegniły i w ogóle cały się rozpada. Czyż to nie pora na przeprowadzkę w inne miejsce? Wokół był tylko las, las i jeszcze więcej lasu. Dało się usłyszeć piękne dźwięki przyrody. W końcu była 9 rano. "Naukowcowi" zaburczało w brzuchu. Nie jadł nic od 4 dni, jeśli nie liczyć tych dwóch szyszek, które po prostu połknął w całości. Co on może tu teraz zrobić? Chyba musi oddać się swojej dzikiej naturze i upolować coś własnymi zębiskami.

Maxwell - 2017-07-02, 03:09

Obudził się i sięgnął po Johna:
- Dzień Dobry asystencie. Piękny dziś dzień, nieprawdaż?- Schował asystenta pod ubranie i ruszył w podróż. Ciekawił się gdzie może być cywilizacja. Znów sięgnął po asystenta:

- Gdzie może być jakieś miasto?- Po zadaniu pytania, zezował oczami na wszystkie strony świata. - O, tam? Jesteś pewien? Dobra Idziemy. - schował słoiczek i ruszył w stronę cywilizacji. John doskonale znał Hoenn. Znał też relacje między pokemonami z Hoenn. Znał przykładowo powód nienawiści seviperów do Zangoose'ów.

Shin - 2017-07-02, 16:20

Chory psychicznie naukowiec pobrał porady od swego asystenta, po czym ruszył w tylko sobie wiadomym kierunku. Szedł i szedł, a nie dość, że cywilizacja się nie pojawiała, to jeszcze drogę zastąpił las. Las, który robił się coraz gęstszy. No ale miała być tam cywilizacja, prawda? Skoro jego asystent się tego trzymał...
W końcu las zaczął się przerzedzać, a oczom Gilessa ukazała się... Piękna, rozległa, trawiasta łąka na ogromnym wzgórzu. Pasły się tam wielgachne pokemony, a dokładniej to ogromne stado. Na zewnątrz były dorosłe osobniki, a pomiędzy nimi młode. Na razie nie dostrzegły przybysza.

Na całej łące była bardzo wysoka trawa. Idealna by skryć poruszającego się na brzuchu Sevipera, nawet największych rozmiarów.

Maxwell - 2017-07-02, 16:25

- Idealnie! Przepięknie! Nieprawdaż John? Jak sądzisz, jak je podejść?- Czekał parę minut bez ruchu. Nawet nie zezował oczami. - Okej, zrobię jak chcesz. Może porwiemy jeszcze jakąś samicę? Do celów naukowych oczywiście - Uśmiechnął się najohydniej jak potrafił na myśl o badaniach jakie będzie na niej przeprowadzać. Zakradał się w trawie szukając jakiegoś słabego osobnika z samicą, dojrzałą samicą. Jeżeli znalazł takiego, to ocenił swoje szanse.
Shin - 2017-07-02, 20:53

Stado było bardzo zbite, nie było praktycznie żadnego odstającego osobnika, ale wtem Gijincoś zauważył kątem oka samotną matką z młodym. Była daleko od stada, ale za to wyglądała na potężną sztukę. Jej młode też nie było jakieś bardzo młode, widać, że już nie długo będzie łazić wszędzie z matką. Skubali sobie spokojnie korę z drzew na skraju łąki. Za to zaraz przy stadzie, ale jednak na obrzeżach, znajdował się stary, osiwiały samiec. Nogi się pod nim chwiały, ale wzrok wciąż miał stanowczy i mocny. Widać było że stary z niego ruchacz.
Nad łąką latały wszechobecne Beautyfly'ie (czy jak to tam było), a kto tam wie co się czai w trawie. Cała ta akcja była bardzo niebezpieczna, ale Doktorek potrzebował jedzenia. I to bardzo, bardzo szybko.

Maxwell - 2017-07-02, 21:28

-John, mam dylemat. Nie wiem co lepsze.Potrzeba kobiety czy pokarmu. Hmmmm... Co polecasz? - spytał kierując swój wzrok na asystenta. Bardziej próbował skierować niźli skierował, ponieważ oczy mu wszędzie latały. Może z podniecenia, albo z żądzy mięsa(jeżeli to coś ma mięso). Wysłuchał planu asystenta i ruszył po samca. Starał się wić bardziej na obrzeżach łąki, aby być w wysokiej trawie ale i też przy drzewach w razie czego. Poczekał aż samiec odwróci się do niego dupą i ruszył szybko bezgłośnie. Jeżeli los pozwolił mu się zbliżyć do samca, to wykręcił mu kark zakrywając jego usta ogonem. Jeżeli los dalej mu sprzyjał to zaciągnął samca pod drzewa, po czym zaczął konsumpcje. Jeżeli coś poszło nie tak to cóż... zależnie od komplikacji postąpił inaczej. A jakie to komplikacje mogły być? Wszystko zależy od losu.
//Końcówka jakaś dziwna.//

Shin - 2017-07-03, 17:15

Gijincoś wystartował. Żyjąca maszyna do zabijania pełzła nieubłaganie w stronę samca, który a ni na moment nie zmienił kierunku w którym się patrzył. W pewnym miejscu naukowiec musiał zrobić dość duży łuk, bo na drodze stanęła mu samica, nagle wracająca do stada. Odczekał swoje i znowu zaczął pełznąć do swej ofiary. Zbliżył się do niego, ale Samiec nie zmienił punktu patrzenia. I nie wyglądało na to by miał to zrobić. Cały plan Doktorka spalił na panewce. Nie pomagał fakt, że samca pilnowały oczy innych osobników z głębi stada. Nagle coś poruszyło się w odległej części tej strony łąki. Jakby małe stworzenie przebiegało między gęstwiną traw. Czyżby to była druga szansa Gillesa aby zdobyć coś do jedzenia?
Maxwell - 2017-07-04, 15:03

Gilles pomyślał logicznie, może nie dla wszystkich to myślenie można nazwać logicznym, ale dla niego było. Mianowicie, sądzi, że to stado nie wie, co może się czaić w tej trawie. Ponad to jeżeli porwie tego osobnika, to najpewniej nikt mu nie pomoże, przecież on i tak mógł jutro umrzeć. Porwał więc samca za nogę i dźgnął ogonem w głowę. Następnie szybko oddalił się do lasu, ze swą zdobyczą. Jeżeli wszystko poszło po jego myśli i nikt się nim nie przejął, zaczął ucztę. Jeżeli nie, to się zobaczy co poszło nie tak.
Shin - 2017-07-05, 00:26

Rzuciłeś się bez namysłu na samca. Niestety, zanim zdążyłeś wtopić w niego swoje kły, ziemia pod tobą eksplodowała energią. Odrzuciło cię na kilka metrów, Po czym oberwałeś czymś takim zza pleców. Całe stado się na ciebie rzuciło. Każdy atak był dla ciebie bolesny jak tortury samego diabła. W końcu straciłeś przytomność, wrzucony w sam piekielny wir. Obudziłeś się już po zmroku, gwiazdy spokojnie świeciły na niebie. Za to ty miałeś w brzuchu czarną dziurę, która z każdą chwilą się powiększała. Byłeś głodny. Cholernie głodny. Usłyszałeś jak coś porusza się w trawie. Musiałeś sprawdzić co to... Ale wszystko tak bolało... Co teraz... Co teraz...
Maxwell - 2017-07-06, 23:32

- Wiesz co John? Nie spodziewałem się tego. Że też nie zauważyłem kiedy wyszedłem z tej trawy. I jeszcze te ich ataki... Ehh. No cóż, to chyba nasz koniec. Sądziłem, że dłużej się zabawimy. Coś się poruszyło... Trzeba to sprawdzić. - Wstał, lecz z trudnością. Popełzł sprawdzić cóż to mogło być. Może to zwiastować kolację, ale i też pewną śmierć. No nic. Chyba nie chce umrzeć z głodu. Chociaż mogłoby to być lepsze niż to, co tam zobaczy. //Końcówka to lanie wody, aby się w linijkach zmieściło. //
Shin - 2017-07-09, 02:33

Popełzłeś przez trawę w poszukiwaniu jakiegoś porządnego żarcia. przedzierałeś się i przedzierałeś, a rany na całym ciele doskwierały ci jak nigdy. Chyba nawet z paru krwawiłeś, bo zostawiałeś za sobą nieciekawy ślaczek i zapach. W końcu dało się słyszeć jakieś dziwne piski. Pełzłeś coraz szybciej, napędzany zapachem czegoś żywego i mięsistego. W końcu dotarłeś. To było jakieś gniazdo pełne nieopierzonych pisklaków. Sam nie wiedziałeś co to mogłoby być. Nieopierzone pisklaki Pokemonów-Ptaków? To trochę dziwne, zwykle rodziły się... W sumie sam nie wiedziałeś. Wiedziałeś za to że odkryłeś gniazdo tymczasowo bez opieki, ale nie wiesz jak daleko są rodzice.
Maxwell - 2017-07-13, 21:06

- O, patrz John. Ptaszki... Chyba. - przyjrzał się lepiej próbując ocenić co to. - Mniejsza. Mamy jedzonko! Jeden dla ciebie. Odkręcił słoik i próbował wrzucić tam stworzonko. Jeżeli nie weszło, to wepchnął siłą, ewentualnie jakoś pokruszył. - - Drugi dla mnie. A trzeci, bardziej trzecia, dla przyjemności na później. - Wziął sobie zjadł jednego. Starał się też znaleźć samice. Kiedy znalazł wepchnął ją sobie w szaty. Wszystko to starał się zrobić w miarę szybko. Skusił się na jeszcze jedynego. Następnie popełzł dalej. Jeżeli mógł.
Shin - 2017-07-20, 13:38

Przykro mi


Ale twoja przygoda jednak jest ponad moje siły. Już pal licho twoją postać, ale twoje posty są czasami dla mnie jakby napisane na siłe i na odwal się. Niestety, nie pasujemy do siebie. Musisz znaleźć sobie innego Mistrza Gry. Shin is out.

Maxwell - 2017-07-20, 14:09

Rozumiem cię. Też w sumie zbytnio pomysłu na odpisy nie miałem. Kogo byś polecał? Przyjdę do ciebie z moją ludzką kp, jeżeli coś z Dante nie pyknie(patrząc na moją cierpliwość i fakt jak ciekawa jest ta przygoda u niego to najpewniej po tym jak moja postać umrze to przyjdę).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group