To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

MG Mhrok - Wędrówki Pyzy i Alexa

Daisy7 - 2018-02-11, 14:47

- Umm... raczej po prostu podróżuję. Chociaż nie miałbym nic przeciwko zdobyciu jakiejś odznaki - odparłem, dodając w myślach "Żeby potem ją opchnąć", jednocześnie próbując przyswoić sobie informacje na temat miast, do których mogę stąd najszybciej dotrzeć. - Czyli skoro nie Saffron to Cerulean, tak? A tego, miałabyś coś przeciwko, żebym ci towarzyszył na tym odcinku? Też bym się tam w sumie wybrał - dodaję naprędce, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
Kurde, co ja w ogóle robię? Po co mi iść do tego Cerulean i to z tą laską? Viola wydawała się znacznie bardziej przydatna, a ta tutaj to jakiś trener-amator, więc raczej nie ma ni nic ciekawego do zaoferowania. Zresztą w Saffron prędzej znalazłbym jakieś opłacalne zajęcie, skoro już stąd widać, że jest to duże miasto. Lol, chyba się nie zakochałem...

Mhrok - 2018-02-12, 18:01

- Jasne, nie ma żadnego problemu. - odpowiedziała tobie Lily na propozycję wspólnej podróży do Cerulean. - W końcu to zawsze przyjemniej podróżować razem aniżeli w pojedynkę, prawda?
Dziewczyna, po zaledwie tych kilku wymienionych zdaniach, zdawała się być osobą bardzo ciepłą i przyjacielską. Pod tym względem na pewno różniła się od Violi, która jakby nie patrzeć chciała ciebie zabić, albo co najmniej mocno pokiereszować.
- Nie pochodzisz z Kanto, prawda? - spytała ciebie w pewnym momencie dziewczyna. - Nie żebym była jakaś ciekawska czy dociekliwa. Po prostu jak się tutaj mieszka, widać pewne różnice w zachowaniu ludzi.

Daisy7 - 2018-02-23, 23:25

"albo co najmniej mocno pokiereszować" Zgredek ♥ [*]
-------------
- No jasne - odpowiedziałem na jej pytanie odnośnie tego, co myślę o wspólnym podróżowaniu.
Oczywiście skłamałem. W końcu nie ma nic przyjemniejszego niż włóczenie się z kimś, kto ci będzie ciągle paplał nad uchem, wybierał inne drogi i opóźniał marsz. Nie mówiąc już o pomaganiu towarzyszowi, kiedy coś sobie zrobi, chociaż jeśli o mnie chodzi, prawdopodobnie zostawiłbym w takiej sytuacji swojego kompana i polazł dalej, licząc na to, że nigdy więcej nasze drogi się ze sobą nie zejdą.
- Bystra jesteś - rzuciłem ironicznie, po czym szybko się uśmiechnąłem, by dziewczę nie wzięło tego za obraźliwą uwagę a raczej koleżeński przytyk. - Jakie różnice na przykład? Mam inny sposób poruszania się czy co? - zapytałem lekko zaintrygowany.

Mhrok - 2018-02-23, 23:37

- Nie chodzi o to. Są to raczej takie niuanse. Chociażby twój akcent, brzmi on, jakby wszystko co mówisz, było tekstem piosenki albo wiersza. Twoje słowa brzmią po prostu bardziej... jakby to powiedzieć. Melodyjnie? - odpowiedziała ci Lily, po czym się zaśmiała. - Do tego twój ubiór również jest niezbyt tutejszy. Mieszkańcy Kanto, jako że mamy całkiem przyjemny klimat, chodzą ubrani nieco lżej, zwłaszcza, że mamy całkiem ciepły wrzesień. Nie żeby ten płaszcz był zły, czy coś. Po prostu...
Dziewczyna najpewniej chciała to zakończyć "po prostu wyglądasz w nim dziwnie", jednak postanowiła z tego zrezygnować. Szliście tak ścieżką, kiedy to z krzaka przed wami wyskoczył kot o jasnej sierści. Pokemon popatrzył na was, po czym przybrał jakby bojową pozę. Wtedy Lily zadała ci dosyć dziwne pytanie, zupełnie neutralnym tonem:
- Jak myślisz, uda nam się przedostać bez walki z nim?

Daisy7 - 2018-02-28, 22:23

Melodyjny głos? Serio? Widocznie nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. A może ktoś kiedyś wspominał mi, że nadawałbym się na spikera radiowego? Jakiś nauczyciel... Coś mi chyba świta, ale nie jestem pewien. Mniejsza o to, gorsza wtopa z płaszczem. Dopiero kiedy moja nowa znajoma powiedziała na głos, że jest całkiem ciepło, sam zdałem sobie z tego sprawę i postanowiłem zdjąć płaszcz, a następnie upchnąć go do plecaka. Dobra, może nie upchnąć, a ładnie złożyć i tam umieścić, bo raczej nieprędko będę miał dostęp do żelazka.
Kiedy drogę "zablokował" nam kocur, zacząłem mu się uważnie przyglądać. Nie kojarzę go, więc pewnie jest kantowskim Pokemonem. Nie wygląda jednak na jakiś specjalny, wartościowy okaz, który mógłbym sprzedać. W mojej drużynie też raczej nie zagrzałby miejsca na długo, bo nie wydaje się super materiałem na walki z innymi stworkami.
- Nie miałbym nic przeciwko temu. Spróbujmy go zignorować i przejść bokiem - proponuję i robię tak, jak powiedziałem.

Mhrok - 2018-03-01, 23:23

- Też mam taką nadzieję.
Lily odpowiedziała tobie cicho, zupełnie jakby nie chciała prowokować kota, po czym zaczęła go okrążać, dalej czujnie mu się przyglądając. Stworek robił dokładnie to samo co dziewczyna, dalej stojąc w tym samym miejscu co dotychczas. Przeszliście już połowę półokręgu, Lily zdawała się jakby cieszyć, że zadanie to szło wam całkiem dobrze, kiedy to nastąpiła na jakąś gałąź. Dla kota był to zupełnie jak znak do ataku. Pokemon rzucił się na Lily, ta jednak uskoczyła, po czym włożyła rękę do torby, z której wyjęła czerwono-białą kulę, z niej zaś wyskoczył czerwony lis, kolejny nieznany ci pokemon.
- Kitsune, użyj Ember, szybko! - rozkazała dziewczyna pokemonowi.

Daisy7 - 2018-03-14, 18:22

oyezu, jak ten czas zapieprza ;-; przypominaj mi następnym razem, że kończy się termin!
------------
Czułem się jak w jakimś horrorze, gdzie nadepnięcie na gałązkę oznacza zdradzenie się przed potworem, a w konsekwencji tego niechybną śmierć. Na szczęście my mamy do czynienia z jakimś niewielkim sierściuchem, a nie bestią z piekła rodem. Chociaż lekko mnie sparaliżowało, kiedy ten niepozorny kocur rzucił się na Lily. Dobrze, że w porę odskoczyła, bo zapewne nie zdołałbym jej popchnąć na czas. Sprawność odzyskałem na widok bardzo ładnego lisa. I to jest jakiś fajny Pokemon, a nie ten żółty wypłosz, który nas zaatakował. Okey, powinienem się włączyć do potyczki czy raczej pozwolić rudowłosej na wykazanie? Na wszelki wypadek wypuściłem Migotkę, lecz póki co proszę ją, by powstrzymała się przed atakiem. Mam nadzieję, że mnie posłucha. Nie poznałem jeszcze zbyt dobrze jej charakteru.
- Hmm... Więc to ognisty Pokemon - mruknąłem pod nosem, obserwując jak Kitsune wykonuje Ember.
Według skanu Marill jest ona typu wodnego, a woda ma przewagę nad ogniem. Może uda mi się namówić Lily do małego pojedynku między naszymi podopiecznymi?
- Gdybyście potrzebowali naszej pomocy, mów! - krzyknąłem do dziewczyny, nadal bacznie obserwując starcie między jej lisem a dzikim stworkiem.

Mhrok - 2018-03-16, 22:36

Ognista lisiczka walczyła z kotem z wielkim zaangażowaniem i pewnym rodzajem finezji. Lily wydawała jej krótkie polecania, czasami będące pojedynczymi hasłami, Vulpix zaś, zupełnie jakby czytając w myślach, wykonywała je, z dodatkowym własnym akcentem. Po koniec pojedynku, kiedy kot zdawał się być już całkiem zmęczony walką, Lily wyjęła z torby czerwono-białą kulę i rzuciła nią w niespodziewającego się takiego obrotu akcji pokemona. PokeBall, po uderzeniu w głowę stworka, opadł na ziemię, po czym zaczął się kręcić. Zapadła dziwna cisza pełna napięcia, które od razu zeszło po usłyszeniu przez Lily kliknięcia.
- Całkiem bojowy ten maluch. - Lily jakby podsumowała swojego oponenta. - Moja znajoma pokazywała mi zdjęcia Persiana swojego ojca. Wyglądał on przepięknie i tak dostojnie. Poza tym nigdy za wiele przyjaciół w podróży, co?

Daisy7 - 2018-03-23, 23:31

Trochę mnie zaskoczyło, że Lily postanowiła schwytać kota, a nie wykorzystać go jako worek treningowy dla swojej lisicy. Przynajmniej ja bym tak zrobił. Z tym, że ja nie widziałem zdjęcia Persiana, w którego prawdopodobnie ewoluuje ten niepozorny sierściuch. Jeśli rzeczywiście zamienia się w przepięknego i dostojnego burasa, właśnie przepuściłem mega okazję na duży zarobek. Grrr...
- Tia - odparłem, nadal będąc lekko poirytowanym własną głupotą.
Jak to mówią, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, więc może spróbuję zapomnieć o kocurze, bo kiedy o nim myślę, czuję drobną złość wobec swojej nowej znajomej, a chyba nie powinienem, skoro nie zrobiła nic złego.
- To co, kontynuujemy wędrówkę? Daleko jeszcze do tego... em... przypomnisz mi, dokąd idziemy? - parsknąłem, uśmiechając się przepraszająco.

Mhrok - 2018-03-27, 19:33

- Cerulean, zwane również miastem pełnego morza kwiatu. - odpowiedziała tobie Lily. - Na północ od niego znajduje się latarnia morska. Kiedyś tamto miejsce dłużyło za port, teraz, kiedy przekopano kanał prosto do Cerulean, jest to raczej miasteczko turystyczne. Zresztą jest ono bardzo popularne wśród par. Trenerzy wybierają się tam czasami aby potrenować lub wziąć udział w turnieju, który organizowany jest przez liderkę z Cerulean. Ale ciebie pewnie bardziej interesuje walka w Gymie, mam rację?
Daisy7 - 2018-04-05, 23:25

- Czy ja wiem? Walka w gymie to już poważniejsza sprawa. Najpierw wolałabym chyba potrenować z innymi trenerami w tej całej latarni, o której wspomniałaś. Brzmi ciekawie jako miejsce do zwiedzenia. Pewnie z góry można zobaczyć panoramę miasta i w miarę ogarnąć, co gdzie się znajduje, a to pomocne, kiedy nie ma się dokładnej mapy Cerulean - oznajmiłem, rzecz jasna mając na myśli siebie. - Ale serio zakochańcy musieli je sobie upodobać? Matko, coraz więcej miejsc "przejmują" te zaślepione parki. Niedługo nie będzie można wyjść z domu bez chłopaka/dziewczyny u boku - narzekałem.
Mhrok - 2018-04-12, 21:12

Lily, po twoim stwierdzeniu o ataku zakochanych w sobie par na kolejne miejsce na świecie, zaśmiała się. Przyznała ci rację, że czasami potrafi być wkurzające, że potrafią oni być wszędzie, zwłaszcza jak w sposób ostentacyjny okazują sobie uczucia.
- Zaś jeśli chodzi o turniej, to jeśli by był, możemy wziąć w nim udział. Z tego co pamiętam, to z Cerulean przepływa prom, który kończy się właśnie w Seashore. - powiedziała tobie dziewczyna. - Jeśli się pośpieszymy, to powinniśmy w mieście być gdzieś w okolicach popołudnia, zaś na wieczór dotrzemy nad brzeg morza. Pasuje ci taki plan? - spytała ciebie Lily.

Daisy7 - 2018-04-20, 19:07

Lekko uniosłem kąciki ust, słysząc śmiech Lily. Całkiem uroczy i przyjemny dla ucha. Mogłaby tak częściej. I fajnie wiedzieć, że zgadza się ze mną w temacie ostentacyjnych, panoszących się wszędzie zakochańców. Chociaż ciekawe jak sama by się zachowywała u boku swojego partnera. Mogłoby się okazać, że niezła z niej hipokrytka. Mnie to nie dotyczy. Wyrazy "romantyczność" i "Charlie" dzieli niesamowita przepaść.
- Ty tu rządzisz - odparłem, pozwalając jej przejąć pałeczkę przewodnika, chociaż chyba już dawno ją przechwyciła.
Kiedy szliśmy, postanowiłem powrócić do wcześniej poruszonego tematu i być może nieco podroczyć się z towarzyszką. A co mi tam.
- Zgadując, że masz albo miałaś już faceta, zastanawia mnie, czy przypadkiem kocioł nie przygania garnkowi? - spytał luźnym tonem, starając się, by nie zabrzmiało to wrednie, a raczej z nutką rozbawienia.

Mhrok - 2018-04-26, 13:37

- Jak dla mnie byłoby stwierdzeniem na wyrost, że miałam faceta. Kilka lat temu, kiedy byłam w szkole, zaprzyjaźniłam się z takim jednym chłopakiem. Czuł coś do mnie, to było oczywiste. W pewnym momencie może i ja obdarzyłam go jakimś uczuciem. Ale gdzieś na piątym albo szóstym roku zaczął zabiegać o moje względy ktoś inny. Co prawda przysłowie mówi, że "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta", ale w tym przypadku przegrali oboje. - Lily podzieliła się z tobą częścią swojej przeszłości. - Mniej więcej wtedy pomyślałam o tym, żeby wyruszyć w podróż. W końcu trudno było cały czas napataczać się na tę dwójkę w Celadon. Zatem skoro ty poznałeś mój powód, jaki był twój? Dlaczego wyruszyłeś w podróż? - spytała ciebie dziewczyna.
Daisy7 - 2018-05-04, 18:27

Mimowolnie uśmiech wstąpił na moją twarz. Historyjka Lily nie tylko mnie rozbawiła, ale również poczułem jakaś dziwną satysfakcje kompletnie nie wiem z czym związaną. Kto by pomyślał, że takie z niej ziółko.
- Nie przepuszczałem, że taka z ciebie łamaczka męskich serc - przyznałem na głos.
Z chęcią wypytałbym ją o jakieś szczegóły tego miłosnego trójkąciku, jednakże chyba mi nie wypada, więc... więc na razie będę grzeczny. NA RAZIE.
- Hmm... - mruknąłem, słysząc jej pytania.
Krótką chwilę zastanawiałem się, czy powiedzieć jej prawdę, czy raczej zmyślić coś na szybko. Zawsze stawiałem na to drugie, jednak tym razem poczułem (może przez to, że jestem w innym regionie? who knows), że mogę zaszaleć i się trochę wyżalić. Dobra, może nie wyżalić, ale udzielić szczerej odpowiedzi, nawet jeśli niezbyt ją to interesuje i zapytała z grzeczności.
- Mam strasznie toksyczną rodzinę. Wszystko na pokaz przed sąsiadami, a tak naprawdę w domu panowało jedno wielkie bagno. Kiedy urodziła się moja siostra, stałem się totalnie niepotrzebny, bo cała uwaga skupiła się na niej, więc któregoś dnia, uprzednio poznawszy bliżej temat Pokemonów, po prostu wyszedłem z domu i wyruszyłem w podróż. To chyba zalicza się do ucieczki, ale wątpię, by moi starzy się tym przejęli. Zapewne odczekają trochę czasu, by zobaczyć, czy nie wrócę, a potem rzucą w obieg plotkę, że wyjechałem gdzieś daleko na jakieś super studia tylko dla młodych Einsteinów - opowiedziałem bez krzty jakichkolwiek emocji w głosie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group