Chikita Seniorita:

Och, dzieciaczki, jak miło, że tyle z Was przyszło mi pomóc. Może napijecie się herbatki? Albo szarlotki ukroję? Co mówisz, synku? Ja przygłucha już jestem, musisz głośniej. Ach, spieszy wam się... No dobrze, to przejdę do konkretów. Ale może jednak skusicie się na odrobinę ciepłego ciasta? Haha, żartuję, już, już. Otóż prowadzę bibliotekę, jednak przez kilka niesfornych Pokemonów musiałam ją chwilowo zamknąć. Uciekły jakiemuś kolekcjonerowi, bo chyba nie dbał o nie zbyt dobrze. Niestety postanowiły zaszyć się w mojej wspaniałej czytelni, a to prawdziwy labirynt regałów wysokich po sam sufit i taka starowinka jak ja nie da rady wyłapać wśród nich czwórki nicponi. Ano właśnie, bo jest ich cztery i wszystkie są białe. Mówio, że albinosy, ale to chyba nie je zaraźliwe, także bez obaw, kochani. O, nawet spamiętałam ich nazwy, to będzie tak... Rockruff, Jangmo-o, Pikipek i Charmander. Mam nadzieję, że niczego nie pomyliłam.