To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

Archiwum - Czy to naprawdę możliwe?

Bitron - 2018-07-26, 21:33

Ehh dziewczyny, im to nigdy nie dogodzi. Nie miałem zamiaru przynajmniej w tej chwili przejmować się jej chwilowymi dąsami, bo przecież ktoś mnie rozpoznał. Swoją drogą to był naprawdę durny pomysł, by udać się do jednego z miejsc, gdzie jest zazwyczaj najwięcej ruchu, albo by udać się tam całą trójką. No to się nie mogło skończyć inaczej... Tu nawet owa bluza raczej na niewiele by się zdała skoro staliśmy twarzą w twarz ze sprzedawcą. Wolałem jednak nie mówić tego na głos, by nie pogarszać sprawy. Gorączkowo myślałem co mam powiedzieć, by jakoś wybrnąć z tej sytuacji, ale jednak nic specjalnego nie przychodziło mi do głowy. No bo jak miałem być przygotowany na sytuację w której nie planowałem się znaleźć?
- To policja kogoś szuka tutaj? A coś się stało? - zapytałem udając zdziwionego jakby nie będąc w temacie tutejszych wydarzeń z ostatnich chwil - Wie pan, ja nie jestem jakoś w temacie tego co się dzieje. Nazywam się Yusei Fudo, mieszkam w Domino City, gdzie obecnie dzierżę tytuł Króla Gier Pojedynków Potworów. Akurat przyjechałem do Sinnoh by promować tę grę w tym regionie. - starałem się jak najlepiej kłamać. Może akurat mi uwierzy, albo przynajmniej da spokój na tyle, abyśmy mogli jak najszybciej się stąd zmyć. Nie przychodziło mi nic lepszego do głowy poza takim kłamstwem.

Rieul - 2018-07-27, 09:57

Mężczyzna skasował gumy do żucia i mapę, za które zapłacił Spectra, słuchając tego co mówisz. Spuścił z Ciebie wzrok w momencie, gdy wydawał chłopakowi resztę. Później spojrzał ponownie na Twoich towarzyszy - najpierw omiótł wzrokiem chłopaka, a później dziewczynę i ponownie przeniósł spojrzenie na Ciebie. Zaśmiał się cicho, sięgając po coś pod ladą.
- O tych dwoje chyba nie było żadnej mowy... - powiedział cicho, bardziej do siebie, znowu spoglądając na Spectrę i Alexis. - Wygadany jesteś, Rafaelu, gdybym nie kojarzył Cię z widzenia to pewnie dałbym się nabrać. Tych dwóch za cholerę nie kojarzę, może jakbyś też się przebrał to teraz nie wpadłbyś w tarapaty. - dodał, wyciągając telefon. - No to co, koniec podróży? - uśmiechnął się szyderczo, wykręcając numer posterunku policji. Na razie jeszcze nie zadzwonił, na razie...
Ten typ naprawdę nie wyglądał za przyjaźnie - taki obleśny typek, który prędzej chciałby was zabić i wyrzucić zwłoki w krzaki niż wam pomóc.

Bitron - 2018-07-27, 22:13

Następny idiota, który myśli, że ubranie zwykłego sweterka załatwiłoby sprawę. A trzeba było ruszać na ślepo jak nie znaleźliśmy mapy u Alexis. Przynajmniej tak bym zrobił, gdyby nie wpadli na "genialny" pomysł ruszenia na zakupy. Mogli przynajmniej zrobić to sami, bez mojego udziału. To się aż prosiło o kłopoty takie jak te. Odczuwałem teraz mocną wściekłość na pomysłodawcę tych zakupów, ale nie mogłem dać się ponieść teraz negatywnym emocjom. Musiałem nad tym zapanować i poszukać jakiegoś wyjścia z tej sytuacji... Tylko co tu można by zrobić? Różne myśli w tej chwili kotłowały mi się po głowie, ale żaden nie był w 100% idealny. Gdy już wydawało się, że całkowicie się poddam z szukaniem wyjścia w głowie zaświtał mi pewien dość ryzykowny pomysł.
- Cóż, tak naprawdę żadnej podróży jeszcze nie zacząłem.. - zacząłem mówiąc każde słowo niezbyt szybko. W tym samym czasie sięgnąłem po pokeball w którym trzymałem Cyndaquilla i wypuściłem stworka obok nas - Widzę jednak, że tobie biznes całkiem nieźle się kręci. Tyle tu map i innych całkiem ładnych i fajnych rzeczy. Głupio by było chyba, gdyby cały ciężki dorobek poszedł na marne w pożarze jedynie dlatego, że chciałeś kogoś wsypać... Ale skoro tak chcesz... - wzruszyłem ramionami biorąc na ręce Cyndaquila i głaszcząc go po jego grzbiecie, gdzie zazwyczaj zapalają mu się płomienie. Jeśli będzie to konieczne to bez wahania użyję swojego pokemona do wywołania pożaru by dać sobie jakiś czas na ucieczkę. W końcu w zamęcie i panice jaka wtedy nastąpi powinna się ona udać.
- To jak? Palimy, czy możemy sobie spokojnie stąd wyjść? - zapytałem półgłosem zbierając mapę (o gumy niech się martwi Alexis) i powoli zmierzając ku wyjściu. Zerkałem jednak przez ramię na faceta, czy nie jednak nie próbuje jakichś sztuczek gotów w każdej chwili wzniecić tu pożar.

Rieul - 2018-07-28, 16:05

Mężczyzna zaśmiał się głośno. Spojrzał na Ciebie, na Twojego Cyndaquila, na Twoich towarzyszy i zaśmiał się jeszcze raz, gładząc swojego wąsa. Odłożył telefon na ladę, a z kieszeni wyciągnął nic innego jak Balla. Wyrzucił w powietrze, a po chwili mogłeś zobaczyć stojącego obok sprzedawcy Dewotta. Pokemon założył ręce na piersi i wydusił z siebie głośne "Wott. De-wott.", spoglądając na ognistego stworka.
- Myślałeś, że tylko Ty w tym mieście masz do czynienia z Pokemonami? - zapytał mężczyzna. - Tak się składa, że kiedyś już znalazłem się w podobnej sytuacji, jacyś gówniarze podpalili mi lokum i wszystko straciłem. Wtedy też postanowiłem sprawić sobie Oshawotta, żeby w razie pożaru mógł mi z nim pomóc. Prawda, że wodny typ doskonale radzi sobie z ogniem? Nie dużo potrzebował, żeby ewoluować w Dewotta i dzięki temu jest jeszcze silniejszy. - pogłaskał wydrę po łbie. - No cóż, chyba przegrałeś z kretesem. - uśmiechnął się szyderczo.
- Przepraszam... - rzuciła cicho Alexis, wciskając się przed Ciebie. Wypięła się, prawie kładąc na ladzie, przejechała obleśnemu facetowi po policzku jednym palcem. - Chyba nie chcemy problemów? Bo widzi Pan, ta cała sprawa jest dla mojego przyjaciela naprawdę ważna, nie zrobił nic złego, a policja zapewne nie da rady mu pomóc. - szeptała uwodzicielsko do jego ucha. - Niech Pan okaże nieco empatii... - przeciągnęła końcówkę ostatniego wyrazu.
- Chyba dla tak pięknej kobiety mogę zrobić wyjątek. - mogło by się zdawać, że mężczyzna już był jej. - Ale za całusa.
Alexis zawahała się i skrzywiła, po chwili jednak dała mężczyźnie buziaka w policzek. Skrzywiła się raz jeszcze, zgarniając z lady swoje gumy do żucia i szybko wyszła przed market. Wyglądała na nieco zwiedzioną, kiedy stała tak oparta o jedną ze ścian budynku.
- Przepraszam was... - rzuciła szybko i cicho w waszą stronę, obrzucając was wzrokiem pełnym wyrzutów sumienia. - Chyba za bardzo się tym wszystkim podjarałam i nie chciałam słuchać co macie do powiedzenia. A do tego sprowadziłam na nas kłopoty... Zachowałam się nieodpowiedzialnie i lekkomyślnie, już tak nie będzie. To dokąd zmierzamy najpierw?
- Wydaje mi się, że i tak najpierw powinniśmy udać się do Eterna City. - dodał Spectra, spoglądając na Ciebie. - A gdzie później? Wybór zależy chyba do Ciebie. - rzucił, wskazując na mapę.

Bitron - 2018-08-03, 18:49

Cała scena w supermarkecie była dla mnie lekko rzecz mówiąc żałosna, ale nie do mnie należała decyzja o tym, czy zachcianka starego pryka zostanie spełniona czy nie. W sumie jeszcze tego by brakowało, by to ode mnie chciał buziaka. Wzdrygnąłem się na samą myśl o tym.
- W porządku, przecież nic się nie stało takiego. A poza tym pewnie od dawna marzyłaś o tym by dać mu buziaka, więc upiekłaś dwie pieczenie na jednym ogniu. - nabijam się z towarzyszki puszczając oczko w jej kierunku i dusząc śmiech w sobie. Nie mogłem się jednak powstrzymać, aby nie dociąć jej po tej całej sytuacji. Może i trochę przesadziła, ale nauczka pozostanie. Pozostało teraz najtrudniejsze zadanie, czyli obranie trasy do Canalave, gdzie mieliśmy się spotkać z pewną osobą. Skrzyżowałem ręce na piersiach i spojrzałem poważnie na mapę. Nie ulegało wątpliwości, że czeka nas spory kawał drogi do Eterny, ale tam niestety musieliśmy zawitać. Dalej już pozostawały 3 drogi, z których dwie i tak prowadziły prędzej czy później przez Jubilife.
- Dużo się może wydarzyć jeszcze zanim w ogóle dotrzemy do Eterny i w sumie będzie czas by przemyśleć którędy pójść później. - odparłem w miarę dyplomatycznie starając się ukryć swoje prawdziwe myśli i spojrzenie, które kierowało się ku małej wysepce znanej jako Iron Island. Wiedziałem, że jest ona połączona z Canalave, ale nie byłem pewny czy jest sposób by dostać się tam z miasta Eterna. Jeśli tak to była niezła opcja na ominięcie wielkiego miasta jakim jest właśnie Jubilife.
- No to skoro mamy punkt docelowy naszej wędrówki i 'checkpointy' to może zacznijmy je zaliczać? - rzuciłem do przyjaciół i ruszyłem się z miejsca rozglądając się, czy nie ma w pobliżu jakichś kłopotów. Nie chciałbym wpaść z deszczu pod rynnę. - Myślę też, ze powinniśmy omijać główne ulice i wydostać się z miasta nieco mniej uczęszczanymi drogami. - dodałem jeszcze, po czym ruszyłem ku wyjściu z miasta bacznie przy tym obserwując wszystko co się wokół dzieje.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group