To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

Karty Postaci - Joyce Black

Kyuubi - 2018-07-20, 22:45
Temat postu: Joyce Black





Wyobraź sobie taką zupełnie przeciętną dziewczynę.
Już?
To właśnie ja.
Natura nie obdarzyła mnie niczym ponadprzeciętnym. Jestem średniego wzrostu (brakuje mi pół centymetra do metra siedemdziesiąt!), średniej wagi, średniej postury, średniego... wszystkiego. Ale może zacznijmy od góry? Mam brązowe, nieco pofalowane włosy z dłuższą grzywką - na tyle długą, żeby zatknąć ją za ucho, jednak nie na tyle, żeby się za nim utrzymała. Na oczach koloru piwnego noszę soczewki kontaktowe - nie, nie przejmuj się, nie są jakieś dziwne i kolorowane, po prostu trochę słabo widzę. Jeśli chodzi o twarz... Cóż, babcia zawsze mówiła, że jestem ładna, ale wiadomo, że babcie zawsze tak mówią, więc nie jestem przekonana, czy można jej wierzyć, dlatego masz tam u góry zdjęcie, oceń sobie sam. Nie lubię makijażu, więc go nie noszę, czuję się, jakbym miała na twarzy maskę.
Niżej jestem już zazwyczaj ubrana, więc może daruję sobie opisów, jak wyglądam nago (uwierz, przeciętnie - nie jest źle, ale szału też nie ma, a przynajmniej ja tak uważam. Babcia twierdzi... twierdziła, że jestem zgrabna, ale znów - trzeba brać poprawkę na to, że to babcia). Preferuję luźne stroje sportowe, co nie znaczy, że nie lubię wyglądać dziewczęco. Byle w spodniach. Spódnice i spódniczki to raczej moje nemezis. Byle podmuch wiatru i świecisz bielizną... Ach, i wolę ciemne kolory. Jasna koszulka, ciemna bluza lub kurtka, ciemne lub dżinsowe spodnie. I do tego wszystkiego wygodne buty, trzymające się nogi. Boże, kto wymyślił to narzędzie tortur, jakim są obcasy?



Masz już wyobrażenie o tym, jak wyglądam na zewnątrz, jednak, jak to mówią, nie szata zdobi człowieka, prawda? Nadszedł więc chyba czas na to, żebym powiedziała Ci, jak wyglądam od środka. Oczywiście nie dosłownie, bo podejrzewam, że w tym sensie od środka wyglądam zupełnie tak samo jak każdy inny człowiek. Zajmijmy się tym, co sprawia, że jestem sobą.
Spotkałeś kiedyś introwertyka? Ale takiego z prawdziwego zdarzenia, co to żałuje, że dał się namówić na imprezę, zanim jeszcze na nią dotarł. To moja codzienność. Jestem z natury samotnikiem, przyjaźnię się z książkami, muzyką i grami komputerowymi. Ludzie potrafią być tacy męczący... W każdym razie dzięki temu wyrobiłam sobie opinię w-ogóle-nie-rozrywkowego nerda. Nie, żeby mi to przeszkadzało, to określenie jest w końcu bardzo trafne. Podczas gdy dziewczyny przepuszczały kieszonkowe na kosmetyki, ja czekałam z niecierpliwością na premierę nowej gry. Ograniczony kontakt z ludźmi sprawił, że na pierwszy rzut oka jestem raczej dość mało ekspresyjna, żeby nie powiedzieć "kompletnie wyprana z uczuć". Bo nie kompletnie, śmieszne filmiki z kotami mnie bawią. Jak jednak nazwać kogoś, kto najbardziej cieszy się z tego, że zostanie sam, jeśli nie dziwakiem? No właśnie. Na swoją obronę mogę dodać, że gdy się przed kimś otworzę, nie sprawiam już wrażenia milczącego robota.
Przez to, że od dziecka byłam oczytana, zawsze miałam wrażenie, że odstaję od rówieśników. Broń boże, nie twierdzę, że coś z nimi nie tak. Po prostu to ja rozwinęłam się znacznie szybciej, niż powinnam, przez co nie uważałam ich za towarzystwo dla siebie. Z przykrością stwierdzam, że piętnaście lat później nadal tak mam. Bywam zarozumiała, czego potem często żałuję. Szczęście w nieszczęściu, że tylko "bywam". Miewam także tendencje do nadmiernego analizowania różnych sytuacji, ale ciężko mi powiedzieć, czy jest to wadą, czy zaletą. Nie oznacza to jednak, że nie potrafię zrobić czegoś spontanicznie. Uwielbiam deszcz i śnieg, nie znoszę pełnego słońca.



Urodziłam się w środku zimy w Cherrygrove City, w Johto. To niewielkie, nadmorskie miasteczko, w którym każdy każdego zna. Moja mama wyszła za mojego tatę zaledwie rok wcześniej, po trzech miesiącach małżeństwa zaliczając wpadkę. Nie planowali mnie, jednak nie byłam niechcianym dzieckiem. Ot, po prostu zrobiłam im niespodziankę.
Nie potrafię powiedzieć Ci zbyt wiele o pierwszych latach swojego życia. Babcia oczywiście opowiadała mi anegdotki o tym, co robiłam, jak włożyłam do magnetowidu gałązkę, czy jak nosiłam za duże skarpetki i rozjechały mi się nogi... Mogę po nich wnioskować, że było raczej przyjemne. Babcia przeprowadziła się do rodziców po tym, jak zmarł dziadek - a to było jeszcze przed moim przyjściem na świat. Dzięki temu tak naprawdę nigdy nie byłam sama... Choć raczej samotna. Przyzwyczajona do towarzystwa osób dorosłych od najmłodszych lat, średnio chciałam zadawać się z rówieśnikami. Kiedy dziewczynki w moim wieku bawiły się lalkami, ja grałam z babcią w Scrabble i karty. Nieco więcej wspólnego języka miałam z chłopcami - termin "grać" był im zdecydowanie bliższy, niż "bawić się". Tak upływały sobie pierwsze lata mojego życia, łącznie z podstawówką.
Kiedy miałam siedem lat, moi rodzice (pracując razem w jednej firmie) dostali ofertę przeprowadzki do Unovy. Nie wiem w sumie, dlaczego mnie wtedy ze sobą po prostu nie zabrali, ale zakładam, że powodem mógł być brak czasu na dopilnowanie dziecka. A kto zajmie się nim lepiej, niż emerytowana babcia?
Czasy podstawówki minęły mi w miarę spokojnie, choć nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Jeśli już z kimś się zakolegowałam, zaraz okazywało się, że wyrusza w podróż z własnym pokemonem u boku. Pod koniec szkoły podstawowej nasza klasa nie liczyła nawet dziesięciu osób. Mnie samej wizja podróży nie pociągała - tak, jak babcia, twierdziłam, że wysyłanie dziesięciolatka w szeroki świat jest skrajnie nieodpowiedzialne, nawet, jeśli ma przy sobie ziejące ogniem zwierzątko. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie fascynowały mnie pokemony... Mogłam obserwować je godzinami, ale nic poza tym. No, może poza tą sytuacją, kiedy znalazłam Pidgeya, który chyba wypadł z gniazda i pomogłam mu dojść do siebie. Od tamtej pory lubił raz na jakiś czas wpaść na mój parapet, albo iść za mną do szkoły jak pies. Później było już tylko gorzej. W gimnazjum byłam gnębiona i przezywana, wytykana palcami jako odludek i "kujon". Nigdy nie musiałam zakuwać po nocach, przyswajanie wiedzy było dla mnie tak naturalne, jak oddychanie... Ale dzieci bywają okrutne, jeśli tylko choć trochę się wyróżniasz, a jeśli do tego pokażesz, że łatwo Cię zranić... Sytuacja zmieniła się w liceum. Jeśli nie reagujesz na zaczepki, to dokuczanie Ci staje się nudne, prawda? Przewegetowałam ten okres, tym bardziej, że nie potrafiłam się przejąć nauką. Babcia zachorowała, z coraz mniejszą ilością rzeczy dawała sobie radę samodzielnie... Musiałam przejąć jej obowiązki, a z czasem poświęcać jej coraz więcej uwagi. Tuż przed jej śmiercią miała nawet problem z podniesieniem się z łóżka.
W końcu stało się nieuniknione, na co przygotowywałam się od wielu tygodni. Babcia odeszła we śnie, miała spokojną śmierć. Organizacja pogrzebu spadła na mnie, jako, że rodzice odmówili mieszania się w cokolwiek. Dzwoniłam do nich, prosiłam, by pojawili się chociaż na ceremonii, jednak praca była dla nich ważniejsza... Do tego ogłosili mi radośnie, że będę mieć brata lub siostrę. W tamtym momencie straciłam do nich cały szacunek.
Korzystając z pomocy sąsiadów i przyjaciół rodziny, jakoś uporałam się z tym wszystkim sama. Rodzice oczywiście zawracali mi głowę, bym spakowała się i przyjechała do Unovy, jednak po tym, co zrobili, nie chciałam z nimi mieszkać. Zresztą, odziedziczyłam po babci mieszkanie, którego nie chciałam nikomu sprzedać. Podjęcie decyzji, co zrobić z własnym życiem, zajęło mi dłuższą chwilę, którą spędziłam zamknięta w czterech ścianach... W końcu uznałam jednak, że tak nie można żyć. Spakowałam plecak, zabierając najpotrzebniejsze w podróży rzeczy, dorzucając do tego swój odtwarzacz mp3 i lekki aparat kompaktowy. Wyszłam z domu, spotykając po drodze mojego małego, pierzastego przyjaciela... Dokąd zmierzam? Nie wiem. Zapewne ku przygodzie.


Christine, Joseph Black - rodzice. Całkiem normalni ludzie, pracujący w tej chwili w Unovie. Utrzymują ze mną kontakt telefoniczny, jednak nie jest on zbyt częsty. Nie winię ich, charakter ich pracy (typowe unoviańskie korporacyjne mrówki) sprawia, że są zawsze zmęczeni. Wyjechali w poszukiwaniu lepszej pracy, kiedy byłam dzieckiem, zawsze jednak mogę na nich liczyć.
Genevieve Baguette - moja świętej pamięci babcia ze strony mamy. To ona wychowała mnie jak swoją córkę po tym, jak rodzice wyjechali w pogoni za lepszym jutrem. Była złotą kobietą, kochającą ludzi, pokemony, rośliny i nigdy nie dającą wyprowadzić się z równowagi. To ona zaszczepiła we mnie miłość do książek, muzyki i natury. Zmarła na kilka tygodni przed końcem mojej edukacji z racji sędziwego wieku. Pochodziła z Kalos.
Dziadkowie ze strony ojca, Blackowie - gdzieś są, gdzieś żyją, o ile się nie przeprowadzili, to pewnie w okolicach New Bark Town. O ile kojarzę są dość majętni, jednak nigdy nie miałam z nimi prawdziwego kontaktu. Są obrażeni na śmierć na mojego ojca, że wziął sobie za żonę najzwyklejszą, szeregową pracownicę jakiejś korporacji, zamiast kobiety, którą oni dla niego wybrali. Odcięli go tym samym od gotówki płynącej z ich rodzinnej firmy zajmującej się... W sumie nie pamiętam, ale to było coś co brzmiało bardzo poważnie, a dla zwykłego śmiertelnika nie miało zbytnio sensu.






Pidgey

Poziom: 9,5
Typ:
Ewolucje: Pidgey (18) -> Pidgeotto (36) -> Pidgeot (Mega Stone) -> Mega Pidgeot
Ataki: Tackle, Sand Attack, Steel Wing, Brave Bird, Gust
Charakter i historia: Pidgey swoje życie zaczął dość nieszczęśliwie. Podczas pierwszej próby lotu wypadł z gniazda, uszkadzając sobie skrzydło i nogę. Został przygarnięty i doprowadzony do porządku przez Joyce, jednak kiedy ta zwróciła mu wolność po kuracji, po jego rodzinie nie było ani śladu. Nie mając więc nikogo bliskiego trzymał się dziewczyny jak najlepszej przyjaciółki - przyfruwał na parapet, jadł z ręki i wędrował za nią, kiedy ta wychodziła z domu. W efekcie końcowym, kiedy wyruszała w podróż, postanowił towarzyszyć jej jako jej własny pokemon. Jest ciekawski, wszędzie wciśnie swój mały dziobek - nawet, jeśli nie zawsze jest to bezpieczne. Próbuje naśladować zachowania ludzkie, z racji tego, że nie posiadał swoich ptasich rodziców, którzy mogliby posłużyć mu za wzorzec. Lubi czochranie po piórkach na czubku głowy i z dziwnej przyczyny uważa, że Joyce też za tym przepada. Z tego powodu często przesiaduje jej na głowie lub ramieniu i skubie za włosy.
Umiejętności: Keen Eye - Celność użytkownika nie może zostać obniżona, a także ignorowane są przez niego zmiany w statystyce szansy na unik u przeciwnika. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie słabszych Pokemonów maleje o 50%.
Trzyma: -


Hoothoot

Poziom: 10,5
Typ:
Ewolucja: Hoothoot (20) -> Noctowl
Ataki: Tackle, Growl, Foresight, Hypnosis, Peck, Confusion
Charakter i historia: Stworek został pochwycony na Route 30 w pobliżu Cherrygrove City po tym, jak o mało nie wypadł z dziupli, zasypiając na jej krawędzi. Jest nieco niezdarny i uwielbia sen, ale jego wrodzona inteligencja sprawia, że pod okiem zdolnego trenera może stać się niezwykle cennym pokemonem.
Umiejętność: Tinted Lens - Podwaja siłę ataków, które są mało efektywne na przeciwnika.
Trzyma: -


Totodile

Poziom: 13,5
Typ:
Ewolucja: Totodile (18) -> Croconaw (30) -> Feraligatr
Ataki: Scratch, Leer, Water Gun, Rage, Bite
Charakter i historia: Pokemon złapany w okolicach jeziora pomiędzy Cherrygrove i Violet City. Wydaje się nieco strachliwy, jednak kiedy czuje się pewnie i jest chwalony, jego siła i umiejętności okazują się nieprzecenione. Uwielbia zabawę, również w formie treningu, a swoim pozytywnym usposobieniem zaraża inne pokemony i ludzi.
Umiejętność: Torrent - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki wodne zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
Trzyma: -


Ekans

Poziom: 15
Typ:
Ewolucja: Ekans (22) -> Arbok
Ataki: Wrap, Leer, Poison Sting, Bite, Glare
Charakter i historia: Złapany w zaroślach na początku drogi 32 po wyczerpującej walce. Pokemon jest większy od typowych osobników swojego gatunku, a siłą zdecydowanie je przewyższa. Łatwo wpada w złość i agresję przy pierwszych niepowodzeniach, co skutkuje niższą celnością i skutecznością jego ataków. Ekans może być trudny do trenowania z uwagi na fakt, że nie do końca zaakceptował złapanie go przez trenera.
Umiejętność: Shed Skin - Po każdej turze walki istnieje jedna szansa na trzy na wyleczenie się Pokemona ze zmian statusu.
Trzyma: -

Jajko /

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: ?
Ataki: ?
Charakter i historia: Jajko znalezione pod drzwiami mieszkania. Póki co robi tyle, co... jajko. Czyli niewiele.
Umiejętność: ?
Trzyma: -









- pieniądze
- pokedex
- 2x pokeball
- karma uniwersalna
- ziarno dla ptaków
- suszone owoce
- 40x Enigma Berry
- MT05 Hydro Cannon
- chusteczki
- gumki do włosów
- dwie spinki
- koszulki
- dwie bluzy
- długie spodnie
- spodnie do kolan
- bielizna
- skarpety
- sandały
- lekka, oliwkowa kurtka
- niewielki, lekki namiot
- cienki, ciepły śpiwór
- aparat kompaktowy
- tablet
- odtwarzacz mp3
- ładowarki
- dodatkowa karta pamięci
- pendrive + przejściówka
- butelka wody
- dwie kanapki
- zielone jabłko
- portfel
- klucze
- dokumenty
- apteczka
- latarka





20 lipca 2018: +1 poziom dla Pidgeya, Steel Wing dla Pidgeya
4 sierpnia 2018: +1 poziom dla Totodile, Brave Bird dla Pidgeya

Kyuubi - 2018-07-20, 22:45

Rezerwa
Panda - 2018-07-20, 22:47




Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group