Przeciskając się przez tłum, czułem że wszyscy chcieliby mnie w sekundę zabić. Taki kraj, że wszyscy zazdroszczą i chronią swego miejsca. Ale ja nie zamierzałem się przejmować tymi nieznajomymi, gdyż już miałem stu procentową pewność, że to ja byłem obiektem zainteresowania dziewczyny, która prawdopodobnie starała się wszystko ogarniać. Tak właśnie było, więc uśmiechnąłem się gdy po przedstawieniu się kazała mi się podpisać. Czyli już jedną nogą byłem na walkach. Kiedy spotkam swojego barmańskiego kolegę, będę musiał mu podziękować za rychłe wpisanie.
Gdy zamaszystym ruchem wyryłem swój podpis na kartce, zwróciłem wzrok na tablicę. Za chwilę tam pojawi się pewnie moje nazwisko i będę mógł zobaczyć, z kim stoczę pierwszą walkę. Nie mogłem ukryć swojego podniecenia, bo cały czas się szczerzyłem a serducho biło mi jak oszalałe.
Chciałem się już udać w tamto miejsce, ale dziewczyna powstrzymała mnie. Już myślałem, że wszystko przepadło, ale rozchodziło sie głównie o liczbę pokemonów. Racja przy zapisie miałem przy sobie tylko Guru, a po dziwnym spotkaniu z bardem otrzymałem dwa nowe pokebale.
-Widocznie mój kolega nie zdążył dopisać jeszcze jednego. Spokojnie mam dwa pokemony, a nawet trzy.-
Uśmiechnąłem się i sięgnąłem do kieszeni po owe balle. Wyrzuciłem je w góre, a z ich wnętrze wyskoczyły moje dwa słodkie pokemony. Stufful oraz Monferno wyskoczyły i stanęły koło mnie, ciesząc się, że mogą rozprostować kości.
-Nie wiem czy mogę dopisać te dwa do listy, jak nie to proszę tylko Monferno dopisać do zapisanego już Oranguru, a stufful mógłby mi towarzyszyć?-
Spytałm się serdecznie mając nadzieję, że uda się wszystko dopisać i za niedługo wezmę udział w turnieju.
Widocznie szczęście zaczęło mi dopisywać, bo żmudna kolejka miała skończyć się diametralnie. A to za sprawą tajemniczej dziewczyny, która poczęła do mnie machać. No nic musiałem to wykorzystać i podejść jak najszybciej. Podniosłem wysoko głowę i również pomachałem. Nie wiedziałem kto to, ale jeśli obiektem machać nie byłem ja to szkoda stracić okazji. Więc nie rozglądając się i nie czekając podszedłem do niej. Jeszcze machnąłem na oranguru by również podszedł ze mną. Już nie mogłem się doczekać owego turnieju więc moje stawiałem długie kroki. Gdy byłem już nieco bliżej powiedziałem pewnie:
-Siemka, sorry że tak długo ale jestem. Co tam- Zobaczymy kto tam się mieni w oddali.
Serduszko mi urosło gdy z dala zobaczyłem uradowanego Umalu. Już wiedziałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku i cały rejs zmienił się na bardzie ekscytujący. Barman dziękował mi jak wariat, a ja nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Nie chciałem wspominać o dziwnych wydarzeniach z przed chwili, bo to opowiadanie na długie wieczory. Z drugiej strony nie byłem pewien czy by mi uwierzył, więc przyjąłem gratulacje. Lecz uściski trwały krótko, ponieważ trzeba było biec dalej, tym razem do sali balowej.
Nie zatrzymując się zmierzałem prosto do mojego pierwszego celu, czyli konkursu trenerskiego, gdzie czekają nas walki. Wraz z Guru po chwili pojawiliśmy się przed budynkiem, gdzie ludzi było jak mrówków. Większość stała w kolejce, co mnie trochę przeraziło. Ciekawe czy wszyscy dostaną się do walk i czy wystarczy dla mnie miejsca. Nie czekając na zaproszenie stanąłem w najkrótszej według mnie kolejce łapiąc oddech po intensywnym biegu. Teraz miałem chwilę by przyjrzeć się całemu miejscu. Była arena, miejsce dla widowni i pewnie całe mnóstwo atrakcji. Pierwsze minuty czekania byłem zafascynowany całym wydarzeniem, które mnie czekało. Od czasu treningów w domu rodzinnym nie skosztowałem walk na arenie aż do teraz. W sumie nie ma co porównywać drobnych potyczek z Ojcem z takim wielkim konkursem. Miałem tylko nadzieję, że Oranguru cieszy się jak ja. Popatrzyłem na niego i powiedziałem mu, starając się dodać nam otuchy:
-Guru damy z siebie wszystko. Jak już pokonamy wszystkich czeka nas najlepsza nagroda. Nieskończone picie na konkursie barmańskim. A może napijemy się z pucharu, to by było coś.
Mrugnąłem do niego i uśmiechnąłem się szeroko.
A kolejka zaczynała się dłużyć co pomału mnie już irytowało. Gdy tylko przyjdzie moja kolej podam swoje wszystkie dane i przekaże, że zamierzam użyć moich innych pokemonów, czarodziejsko otrzymanych. Najwyższa pora zacząć prawdziwą zabawę.
Formularz
Wybrany Pokemon: Świąteczny Litten
Ilość poziomów: (10)
Zobowiązuje się do natychmiastowego pokrycia kosztów w wysokości 3 500$, a później odebrania Pokemona.
Stojąc finalnie sam z Guru w pustym korytarzu, nie wiedziałem kompletnie co się przed chwilą działo. Poczułem jak nogi mi się zatrzęsły i by nie zaliczyć gleby zsunąłem się powoli na podłogę. Musiałem sobie to wszystko pokładać, inaczej łeb by mi wybuchł jak zestrzelona kaczka podczas polowania.
W myślach ujrzałem nową twarz poznanego barda. Musiałem sobie przyznać, że wyglądał kozacko, co sprawiło, że zacząłem mu prawdopodobnie bardziej ufać. Pomijając fakt, że zakuł nas w kaftany bezpieczeństwa co było naprawdę niewygodne. Później przypomniałem sobie koło fortuny i wylosowane pokemony. W tamtym momencie bałem się, że Wrzaskier zacznie śpiewać. To byłoby najgorsze co może spotkać człowieka podczas takiego teleturnieju. Ale na szczęście obyło się bez tego. Następnie zegar i super wysadzenie w przestrzeń. A teraz siedzę tutaj i marnuje czas. Według magicznego zegara zostało pół godziny, a siedzę tu prawdopodobnie z 5 minut. Muszę jeszcze się stąd wynieść na górę statku, więc nie ma na co czekać. Klepnąłem się otwartą dłonią w policzek i szybko wstałem. Zerknąłem na towarzysza, jak on przeżył tą dziwną przygodę:
-Guru jak się masz? Trzymasz się jakoś? Musisz się szybo pozbierać bo przed nami obiecane konkursy, w których musimy dać sobie wszystko.
Przypomnienie o konkursach podziałało na mnie elektryzująco, gdyż w sumie to było teraz najważniejsze. Dawka adrenaliny, która byłao niebo lepsza niż to co teraz przeżył.
Obmacałem się czy mam wszystko; w jednej kieszeni miałem 2 nowe pokeballe, w drugiej kamień znaleziony przez Guru oraz wizytówkę, która nie pamiętam gdzie poleciała. Poszukam jej później, teraz pora ruszać.
-Guru lecimy najpierw do baru. Tam gdzie to wszystko się zaczęło, może spotkamy Umalu i rozpoczniemy prawdziwą zabawę.
Klepnąłem pokemona przyjacielsko w plecy i ruszyłem po schodach do góry, kierując się do znanego mi już miejsca.
Poziom: 7 lvl
Typ: Ewolucja: [u]Panpour/u] (water stone) -> Simipour
Ataki: Scratch, Play nice, Leer, Lick
Charakter i historia: Nieśmiała małpiatka, która znalazła się u boku trenera za sprawą urodzin. Gdy tylko wyskakuje z pokeballa, chowa się za nogami swojego towarzysza. Trzeba się sporo naprosić by ta przełamała pierwsze lody i zaczęła normalnie funkcjonować w towarzystwie. O walce to nawet nie ma co wspominać, gdyż jej nieśmiałość nie pozwala jej nawet podejść do wroga. Jedyną szansą byłaby ewolucja, która obudzi w niej pokłady odwagi i waleczności.
Umiejętność: Gluttony: Powoduje, że Pokemon zjada trzymaną jagodę po utracie 50% punktów życia (zwykle jest to 75%).
Trzyma: --
Kod:
[center]Na Urodziny :
[color=red][b]Panpour[/b][/color] [img]https://gpx.plus/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię: [/b]-
[img]https://serebii.net/sunmoon/pokemon/515.png[/img]
[b]Poziom: [/b]7 lvl
[b]Typ: [/b] [img]https://serebii.net/pokedex-bw/type/water.gif[/img]
[b]Ewolucja: [/b][u]Panpour/u] (water stone) -> Simipour
[b]Ataki: [/b] Scratch, Play nice, Leer, Lick
[b]Charakter i historia: [/b] Nieśmiała małpiatka, która znalazła się u boku trenera za sprawą urodzin. Gdy tylko wyskakuje z pokeballa, chowa się za nogami swojego towarzysza. Trzeba się sporo naprosić by ta przełamała pierwsze lody i zaczęła normalnie funkcjonować w towarzystwie. O walce to nawet nie ma co wspominać, gdyż jej nieśmiałość nie pozwala jej nawet podejść do wroga. Jedyną szansą byłaby ewolucja, która obudzi w niej pokłady odwagi i waleczności.
[b]Umiejętność: [/b]Gluttony: Powoduje, że Pokemon zjada trzymaną jagodę po utracie 50% punktów życia (zwykle jest to 75%).
[b]Trzyma: [/b]--[/center]
Dziwnych zjawisk ciąg dalszych, lecz miałem wrażenie, że coraz bardziej się do tego wszystkiego przyzwyczajam. Nawet ta cała sytuacja mnie śmieszyła. Obracające się lustro z siedzeniami jak do roller costera, wywołało uśmiech na mojej twarzy. Musiałem brnąć dalej w tą zaskakującą przygodę ze szkieletem, bo zapowiadało się ekscytująco. Do tego dostałem w prezencie dwa pokeballe.
-Mam nadzieję, że te pokeballe nie znikną jak ten drink przed chwilą. A liczyłem na dolewkę szkielecie.
Zdobyłem się na żart, gdyż czułem się już nieco lżej. Może to z powodu zawarcia tej umowy, która dała mi poczucie, że już niczym się nie muszę martwić. A może to oddanie pola działanie temu bardowi i bez stresu podążanie za nim. Jednego byłem pewien, że najgorsze za mną i już niczym się nie muszę martwić.
Więc jednym susem, zgarnąłem owe pokeballe i schowałem do kieszeni. Podziękowałem skinięciem głowy i ruszyłem do dziwnego prawdopodobnie środka transportu.
-Guru, chodź wsiadamy. Zapamiętaj tą piwniczkę bo kiedyś tu wrócimy poszukać najstarszego wina.-
Mrugnąłem do towarzysza układając się wygodnie na siedzisku. Miałem nadzieję, że muzyk nie zapomniał o pasach i bezpieczeństwie. Nie ważne, że siedziałem na lustrze. Bezpieczeństwo to podstawa, więc dla pewności zagadnąłem:
Ekhm... Kolego nie wiem jak tam w twoim wymiarze, ale u nas mamy pasy bezpieczeństwa, takie paski co się przypina do krzesła. Mam nadzieję, że zaopatrzyłeś się w coś takiego. Jak nie to nie jadę.
Jak już będę się czuł w stu procentach pewny, że nie skończy się to źle to będę gotowy wyruszyć w nieznane.
W momencie gdy kościasty palec dotknął mojego nosa, byłem już w zupełności pewien, że to nie są żadne halucynacje. Stałem oszołomiony fizycznym kontaktem z tym wesołkiem, a jego słowa skierowane do mnie stały się dziwnie odległe. Prawdopodobnie jego słowa nie mogły się przebić przez nieustanne i silne bicie mego serca. Wziąłem głęboki oddech i przetarłem pot z czoła, musiałem się skupić bo w tej chwili między-wymiarowy kościotrup złożył ciekawą propozycję. Mimo, że był cały czas wesoły i uśmiech nie schodził mu z twarzy/szczęki to jego oferta była bardzo poważna. Wykluczając parę niezrozumiałych dla mnie słów zrozumiałem, że nic nie robiąc bard pomoże mi w sprawach konkursowych.
-Prawdaż, prawdaż.- Odparłem niepewnym, cichym głosem.
W jego szczęce wszystko brzmiało bardzo prosto i łatwo.
Do tego w mojej dłoni pojawił się drink. Zaskoczony drgnąłem i zdziwionym wzrokiem popatrzyłem na rozweselonego kościotrupa.
Stałem tak wsłuchując się w regulamin jaki zaserwował mi owy trup, co zakończyło się ostatecznym pytaniem. W sumie nie mogłem się nie zgodzić na tą propozycję.
Przechyliłem drinka, który o dziwo smakował bardzo dobrze. Wypiłem do na raz by dodać sobie odwagi i nie tracić czasu na niepotrzebne koneserstwo. Spojrzałem na Guru i kiwnąłem głową, by ten wiedział na co się zdecydowałem. Może szukałem u niego wsparcia, ale decyzję musiałem podjąć sam.
-Dobra panie bardzie. Nie chciałbym nic wiązać, szczególnie z Tobą, kimkolwiek jesteś. Ale twoja propozycja brzmi nad wymiar kusząco, więc niech się dzieje wola nieba. Kij mi w oko, zgadzam się na taką ofertę.-
Uśmiechnąłem się krzywo, wciąż czując niechęć do tego kościotrupa. Może w przyszłości się do niego przekona. Wyciągnąłem dłoń w jego stronę i kiwnąłem głową na znak zgody.
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.