Pokemon Crystal

Niestety, Shin jest małą pipką i nie ma motywacji do dalszej gry. Bardzo przepraszam za tą nagłą decyzje, ale nie widzę jakoś żebym miał wrócić do gry tutaj. Wena na pokemonki została przeżuta i wydalona. Została smutna pustka. Ajm Sorry.

Jeśli mogę, wszystko oddaje Szopowi. EveryFuckingThing. Wiem że wyjde na chama i potwora, ale jakoś tak mnie wzięło że mu się należy. No, jeszcze jak LisekZdrajcaChytrusek chce, to może sobie wybrać jednego Pokemona z mojego Teamu. Niech ma za owocną współprace na początku mej kariery ;c

Bye Bye.
Było mi u was strasznie miło ;3

Złapałeś go w dłonie, po czym znowu poczułeś potworny ból, wskutek czego dłoń sama z siebie poluźniła chwyt, a przedmiot upadł na ziemię. Co to było? Nie byłeś pewien... Wyglądało jak... Nie... Poczułeś, że to swojego rodzaju... Nakładka na miecz? Co to niby ma być? Zaraz... Zaraz po prostu to zrozumiałeś. Bierze się to, przekłada się miecz przez sam środek przedmiotu, bo czułeś że jest w nim dziura, i zjeżdża się tym aż do samej rękojeści, a wtedy dzieją się wspaniałe rzeczy. Po prostu to... Czułeś. Nie byłeś w stanie powiedzieć jak wygląda przedmiot. Był... Rozmazany? Zupełnie jak coś, na co patrzysz przez rozgrzane od ognia powietrze... Ale za to czułeś, że teraz nie porazi twojego ciała bólem... Nie jeśli... Jeśli nałożysz to na siebie... Ale czy powinieneś?... Coś ci mówiło że tak... O co tu chodzi?

Usłyszał kogoś. Dziecko? Na to wygląda. Wyzwało go na pojedynek? Eh, niech mu będzie. Poklepał idącego obok niego, jak zwykle zresztą, Nico.
-Co ty na to, przyjacielu? Masz ochotę na małą zabawę? Zacznijmy od tego, że masz wpaść w tego charmandera używając Iron Tail, zaraz po tym jak stworzysz swoją kopie za pomocą Double Team i będziesz biegł tak, by zmylić go, który z was jest prawdziwy. Jak już trafisz Iron Tailem, wgryź się w szyję Charmandera z użyciem Bite, po czym szarp głową na boki. Przestań dopiero gdy tamten przestanie się poruszać. Potem sami zobaczymy. Ech, Nico, jestem taki zmęczony tym życiem... Zaraz potem pójdziemy się przejść. A teraz do roboty, stary druhu. W końcu sam zobacz, on wyzwał twojego trenera, i to bez powodu. Nie ma nic złego w tym by oddać mu bezdusznością. Kocham cię, mój ty pluszowy misiu.

Grube cielsko powoli upadło na ziemię. Jego ostatnim odruchem było złapanie się ciebie, więc biedne ciałko Elizabeth było całe w ciemnofioletowej krwi. Poszedłeś przeszukiwać wóz, oczywiście nie myślałeś że znajdziesz tam cokolwiek ciekawego. W końcu to powinny być tylko małe rabunki z i tak zniszczonego miasta, prawda?... No tak przynajmniej myślałeś. Przerzucałeś bezużyteczne worki z szmatami, kawałkami gruzu z bogato zdobionych budowli, rzeczami z najróżniejszych świątyń... Było parę worków z wysuszonymi plastrami wieprzowiny, więc chyba obrabował jakąś rzeźnię. Grzebałeś, szukałeś... nagle poczułeś coś strasznego. To było jak porażenie piorunem prostą w twoją rękę. Ciało Elizabeth odskoczyło samo, wyuczone instynktami nabytymi w wielu walkach... Ale co to właściwie było? Na wozie coś świeciło... Teraz tylko pytanie, czy chcesz wiedzieć co...

-Ehh, ty jak zwykle nie wiesz, co? Hmm... Chcesz się może przejść? Możemy pójść na spacer do małego lasku za moją posiadłością. Bardzo często spotykam tam przyjazne, dzikie pokemony. Moglibyśmy je sobie pooglądać, albo się z nimi pobawić... Co ty na to? Jeśli nie chcesz możemy posiedzieć w domu... Może bym cię czegoś pouczył? Umiesz właściwie mówić? No cóż, rozumiesz mnie doskonale, więc mówić na pewno też byś potrafiła... No nic, małe kroczki. To jak, na co masz ochotę? Spacer czy jakaś prosta nauka? Ty decydujesz. Musisz się przyzwyczaić do tego iż teraz to ty rządzisz swoim życiem, nikt inny... No więc?

Osobnik chcący ci pomóc chciał powiedzieć jeszcze coś błyskotliwego, ale gdy tylko otworzył usta, jego głowa spadła z jego ramion. Jego ciało powoli zsunęło się wprost do ogniska, co spowodowało że to buchnęło ogniem i żarem jakby nie wiadomo co tam wpadło. Spostrzegłeś, iż kilka kroków za miejscem feralnego wypadku stała mała istotka, chyba dziewczynka. Nie byłeś pewien co sam właśnie zobaczyłeś. Za to byłeś pewien, iż dziecko dziwnie się uśmiecha, a z jego dłoni, ułożonej na kształt niby-szponu, spływa strużkiem krew, której krople powoli uderzało w piaszczyste podłoże, rozbryzgując się w malutkie plamki. Dziewczynka zaśmiała się przerażająco.
-Ghahahahah, ahahahah, ahahahahahah!!! Tak, Tak Tak!!! Więcej krwi, więcej krwi, więcej krwi! TY!
W jednej sekundzie zniknęła i pojawiła się 3 metry od ciebie, a w twoją twarz uderzył potężny podmuch wiatru.
-Potrafisz zapewnić mi więcej krwi?
Zapytała, dziko się przy tym oblizując.

Wszyscy otworzyliście swoje wybrane skrzynki, podczas gdy reszta magicznie zniknęła. Mimikyuu dostała swoje 3 jagody i item który tak chciała, Pan Wielki Arystokrata otrzymał 7 jagód oraz poczuł na karku, iż czeka go coś strasznego... Za to nasza piękna, młoda dama i jej miecz dostali... W sumie nic, bo nic nie chcieli. Ale poczuli iż los niedługo się do nich uśmiechnie, i to bardzo mocno. Zaraz potem wszystko zniknęło, a wasze przygody ruszyły dalej~~

//Hehe, ja to umiem w klimat XDDD Gratulacje misiaczki, przetrwaliście pierwszy z wielu żenujących eventów w moim dziale. Gratki.//

Goblin tylko oblizał swoje grube, obślizgłe usta po tym, co do niego powiedziałeś. Gdy tylko odwróciłeś od niego swoje plecy, rzucił się na ciebie ze sztyletem w pogotowiu. Starał się nie wykonać najmniejszego odgłosu, ale bądźmy realistami-To gruby, szarżujący goblin. Brzmiał jak mały słonik biegnący do mamusi. Od razu usłyszałeś co się święci. Nie masz chyba za dużego wyboru, trzeba go skrócić o głowę. Zresztą, to tylko goblin. Może sobie umrzeć i nikt nie bedzie płakał. A potem tylko jechać na jego pewnie i tak skradzionym wozie. Jego rzeczy będą twoje, będziesz mógł je nawet wywalić w pizdu za siebie, co by koń miał lżej.

Cameo: Chce w sumie w trakcie przygody zmienić się w psychopatę i mordować innych trenerów, zaczynając od Brocka, więc w skrócie: Spotkanko z Brockiem mile widziane. Dobrze to zrobiłem, papo?
Pozostałe W sumie wszystko opisałem w punkcie Cameo. Ogólnie stawiam mocno na prowadzenie zwykłej fabułki, nie chce zostawać broń boże najlepszym trenerem czy innym dziadostwem. Pełen luuuuzzzz.

Event-Finał

Uwaga Uwaga, cóż to, cóż to, cóż to? 3 małe potworki przyniosły wam 6 małych skrzyneczek! Charmander przyniósł dwie czerwone, Bulbasaur dwie zielone, a Squirtle... także dwie zielone. Niestety nie został przez nikogo wybrany, więc chciał chociaż pomóc koledze. Zaraz potem usunął się sprzed waszych oczu. Każde z was miało po dwie skrzynki koloru kojarzącego się z pokemonem, którego wybraliście. Lecz jak je otworzyć, i czemu aż dwie? Ach, pokemony mają dla was coś jeszcze! Bulbasaur dał swoim graczom po jednym kluczu, dokładnie to samo zrobił Charmander, podając kluczyk biednej Mimikyuu. Na kluczykach było wyryte jedno zdanie-"Magiczne klucze jednorazowego użytku". Mhm, więc jednak nie będzie tak łatwo, co? No ale jak wybrać? Na pomoc przybiegł wam Squirtle, który przyniósł ze sobą kupkę papierów. Położył po jednym na każdej skrzyni, a wy już mogliście zauważyć, że to spisy przedmiotów w środku. Na samym końcu zostało mu pare kartek, na które spojrzał z bólem w oczach i rzucił je za siebie, kiedy uciekał od was z płaczem. No to co my tu mamy?

Dostępny dla: [BRAK]
Skrzynia A:5 dowolnych jagódek, 2 dowolne itemy, jeśli potrzebny danej gijincośce-darmowy kamień ewolucji, bez wliczania mega stonów. Dodatkowe: Denerwujący kompan do przygody, plaga w danym świecie.
Skrzynia B:3 dowolne jagódki, jeden dowolny item. Dodatkowe:Potężny kompan do przygody, wesołe/szczęśliwe wydarzenie w danym świecie.

Dostępny dla: Lisek Chytrusek
Skrzynia A:3 jagódki, 3 dowolne itemy, jeśli potrzebny danej gijincośce-przedmiot do ewolucji. Dodatkowe:Spotkanie wściekłego, potężnego i opętanego Charizarda w przygodzie, jakieś złe wydarzenie w danym świecie.
Skrzynia B:3 jagódki, jeden dowolny item. Dodatkowe:Spotkanie wesołego charmeleona z możliwością zrobienia sobie z niego kompana.

Dostępny dla: Conan, Szop
Skrzynia A:7 dowolnych jagódek, jeśli potrzebny danej gijincośce-przedmiot do ewolucji(ciągle bez wliczania mega stonów) Dodatkowe: Irytujący kompan do przygody, poważne zatrucie się czymś, niebezpieczne wydarzenie w przygodzie.
Skrzynia B:1 dowolny item. Dodatkowe:Silny kompan do przygody, możliwość uzyskania jakiegoś silnego artefaktu.

Tyle zdołaliście wyczytać. Proszę proszę, uwzględnione zostało już, iż nie jesteście do końca... Ludzcy. Czyż to nie przemiłe? Teraz tylko otworzyć dobrą skrzynkę, zabrać co wam się należy i znikać.

///Macie na to 7 dni, wpisujcie sobie od razu do ekwipunku, ja napiszę podsumowującego posta jak już się ogarniecie tu tu///

Goblin spojrzała ciebie, potem na wóz, potem na siebie, potem znowu na ciebie. Jedyne co przyszło mu do głowy po tej iście dokładnej obserwacji twojej osoby to -Co ty sobie kurwa robisz, ludziu? Spieprzaj z mojego wozu i moich towarów. Muszę jechać do Ikarius i opchnąć to wszystko, a wtedy będę miał labę do końca życia. Więc spieprzaj ludziu z wozu, albo cię zaszlachtuje jak świnie, rozumiemy się?-Dla podkreślenia swoich słów wyjął spod swoich "ciuchów", czyli najróżniejszych, pokradzionych najpewniej z nie spalonych ciał-albo i nie z ciał, kto tam by go wiedział do czego zdolny jest goblin-szmat mieczyk, a dokładniej długi sztylet, którym obracał teraz w swoich grubych, tłustych paluchach, na których widniały skradzione pierścienie. Nieciekawa sytuacja, nie sądzisz?

Mini-Event.
Ta.
Macie Event, drodzy państwo. Jakiż to Event? Idziemy ostro na łatwiznę, bo w końcu jestem leniem. Najpierw grzecznie odpowiedzcie mi na jedno pytanie...
Który ze starterów pierwszej generacji lubicie najbardziej? Czy będzie to charmander pełen ognistego wigoru, bulbasaur z zapędem do kwiatków czy może cool niczym woda squirtle? Na odpowiedź daje wam 5 dni, potem przechodzimy do drugiego etapu.

Grzecznie nadłożyliście drogi i ominęliście zielonoskórą zgraję popaprańców. Wyszliście z miasta, zostawiając za sobą krzyki bólu, agonii i rozpaczy. Mogliście poczuć w końcu trochę świeżego powietrza, zamiast zapachu zgniłego mięsa, przypalonych do ciał ubrań i wszędobylskiego gówna. Mieliście już iść dalej, ale waszą uwagę przykuł ciekawy widok-Obok bramy stał wielki wóz, na którego swoje-zapewne zgrabione-rzeczy pakował właśnie tłusty goblin. Miętosił w ustach cygaro i nawet nie spojrzał w waszą stronę. Koń przytroczony do wozu wyglądał na silnego i zdrowego. No cóż, do Ikarius na piechotę długa droga... Chyba że jednak wybierzecie się innym środkiem transportu. Jeden goblin mniej na świecie nie zrobi wielkiej różnicy...

Fletching, przerażony tym że nagle się do niego odezwałeś, pisnął głośno i poleciał schować się za najbliższe drzewo. Nie wyglądało na to, by cokolwiek miało się w tym aspekcie zmienić, musisz więc sam sobie polatać po okolicy i wypatrywać swojego celu. To nie powinno być zbyt trudne jeśli się bardzo postarasz, prawda? W końcu jesteś Rayquazą, potężną legendą na widok której nawet słynny żółty stworek słynnego wiecznie młodego trenera sikał by pod siebie. Ze śmiechu czy nie, jednak mocz byłby na 100%. No to co kosmiczny dziwolągu, pora wyruszać.

Shin przeczytał kartkę, i od razu wiedział o co chodzi. Któż mógłby nie znać tego poruszającego cytatu z książki przekazującej nam takie wartości?
-Mały Książe Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Ach, ciągle mam gdzieś w domu te piękne wydanie z twardą okładką... Muszę kiedyś do niego wrócić.