Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-09-17, 05:16
Tweek Tweak
Autor Wiadomość
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-03, 19:48   Tweek Tweak






Imię: Tweek
Nazwisko: Tweak

Wiek: 17 lat; 8 sierpnia (lew)
Profesja: Trener Ewolucjonista
Team: Brak


- - - - -

W Y G L Ą D

Chłopak sięgający sto siedemdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu. Jest dość chudy, choć to przez własne zaniedbanie i nieodpowiednie nawyki, lecz mimo niepozornego wyglądu, wciąż należy do silnych. Jasna skóra. Włosy nie do ujarzmienia, blond, które odstają na wszystkie strony świata, no chyba, że złapie je opaską bądź splecie niewielką kiteczkę. Spore worki pod oczami - zdarzało mu się je maskować za pomocą, gdy akurat rodzice poprosili, by postał za ladą w pracy, by nie płoszyć klientów, ale poza nielicznymi okazjami, wciąż są widoczne. Same tęczówki są zielone. Na plecach ma sporo pieprzyków, które dałoby się spokojnie łączyć w konstelacje, patrząc na ich ilość i fortunne rozłożenie.


C H A R A K T E R

Za młodu przyległa do niego opinia strachliwego chłopaka, na którym nie można polegać przez jego nerwowość. Był outcastem i choć nigdy nie unikał towarzystwa, został odsunięty przez większość - o ile nie zaczepiany, tak ignorowany, traktowany niemal jak powietrze. Pojawiło się nasiono urazy, które z wiekiem się rozrastało, podlewane samotnością, komentarzami oraz tym, co podpowiadała mu głowa. Gdyby nie wydarzenie z przeszłości, które raptownie zahamowało rozwój tej metaforycznej rośliny zlepionej z czystej goryczy, posiadałaby ona pokaźne rozmiary. Jego ratunkiem okazała się osoba, którą - po niełatwym starcie i z paroma sprzeczkami to tu, to tam - mógł nazwać przyjacielem. Nie zmieniło to jego podejrzliwego i zazwyczaj zdystansowanego nastawienia wobec innych ludzi, ale świadomość, że ma kogoś, kto go wysłucha i wesprze, że wierzy w jego umiejętności, zamiast widzieć go jedynie przez pryzmat choroby, była niczym balsam na umęczoną duszę.
Tweek nie należy do postaci słabych - w obu znaczeniach tego słowa - ale zatrzymują go jego wewnętrzne demony, ataki paniki, a interakcji międzyludzkich nie ułatwiają nerwowe tiki, które próbuje kontrolować, wyciszyć bądź ograniczyć z różnym skutkiem. Czasami ma wrażenie, że nie posiada kontroli nad własnym życiem. Pragnąłby pozbyć się frustracji i lęku, zapomnieć o momentach, gdzie zepsuta część jego osobowości wzięła górę, odsunąć nieprzyjemne wspomnienia ze swojej przeszłości, gdzie natłok negatywnych emocji powodował autodestrukcję, o której wstydzi się innym mówić. Chciałby spokojnie zasnąć, bez nawiedzającej go insomnii, bez koszmarów. Wziąć sprawy w swoje ręce, nawet jeśli przeraźliwie boi się zmian oraz tego, co przyniosą.
Lubi być chwalony, a przy odpowiedniej motywacji, blondyn potrafi zdziałać cuda. Trzeba tylko uważać, o co się dokładnie prosi, bo w niektórych przypadkach rezultaty mogą zaskoczyć. Ma sporo talentów, w większości ukrytych bądź przytłumionych przez własną niepewność. Jako dziecko został zapisany na lekcje pianina przez swoich rodziców, dzięki czemu napisał parę oryginalnych melodii, którym się nie chwalił dalej niż w kręgu swoich najbliższych. Posiada talent aktorski oraz lubi uwagę, która przynosi mu scena, choć nie zdaje sobie z tego sprawy, a nawet zaprzecza, by miał takie umiejętności.
Ponadto ma parę innych zainteresowań, choć... trudno to nazwać zainteresowaniami. Przeczytawszy wiele teorii oraz artykułów, z których połowa przyprawiła go o zdwojone tempo pracy serca, dowiedział się wielu bardziej lub mniej przydatnych rzeczy. Kiedy usłyszał w wiadomościach o znalezionym, w okolicy nie dalej niż dwadzieścia kilometrów od niego, ciele, nie tylko bał się zbliżyć do kogokolwiek, ale posunął się dalej, wkradając się do pokoju swojego ojca, gdzie trzymał pistolet (zapewne do samoobrony), tylko po to, by rozebrać ją, poskładać i przeładować kilka razy, bo nigdy nie wiadomo, kiedy morderca zapuka do drzwi (ps. nigdy nie zapukał). Tweek nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek byłby w stanie użyć tego typu broni - i miał nadzieję, że nie będzie musiał! - ale samo "przygotowanie się" na podobną ewentualność przyniosło ulgę.
Inną ciekawą historię miał w przeglądaniu wpisów w pokedexie. Ta z pozoru nieszkodliwa lektura nie wprawiła go w załamanie nerwowe, kiedy zielone tęczówki nie zatrzymały się na Parasie i Parasectcie. Przez jego ciało przeszedł zimny dreszcz, gdy dotarła do niego okrutna rzeczywistość. Czy przez cały ten czas, nieszkodliwie wyglądająca roślinka na grzbiecie pokemona, była pasożytem? Czy grzyb zjadał stworzenie żywcem? Robił z niego marionetkę na własne usługi, bez własnej woli, przekształcając tego przyjemnie wyglądającego pseudo-homaro-raka w bezmyślną maszynę? OH GOD-- Czy on potrafił tak samo z ludźmi?! Może istnieje osobnik, który nie posiada tego grzybka na sobie? Ack-- jeśli tak, trzeba go znaleźć i uchronić od tragicznego losu, zanim będzie za późno!


H I S T O R I A

Kiedy parę minut temu usłyszałem od rodziców zachęcające komentarze, bym poszedł do swojego pokoju, bo ponoć czeka tam na mnie niespodzianka, nie byłem pewny, jak zareagować. Wiedziałem, że każde inne dziecko zareagowałoby jakiegoś rodzaju ekscytacją, lecz nie potrafiłem z siebie wykrzesać więcej niż odrobiny ciekawości i zdezorientowania. Rodzicom często zdarzało mi się kupować rzeczy: drobne przedmioty, zabawki, inne pierdoły, których nigdy nie potrzebowałem do szczęścia, a które miały mi zrekompensować czas spędzony w samotności. Pan i pani Tweak rzadko byli w domu, zajęci pracą, domem. Mimo, że byliśmy powiązani więzami krwi, każdy z nas wydawał się prowadzić własne życie, co może odpowiadałoby ludziom wyjątkowo ceniącym sobie prywatność, samotnikom bądź niektórym rodzajom introwertyków, ale ja nie należałem do żadnej z tych grup.
Zdezorientowanie czułem dlatego, bo zazwyczaj nie istniała między nami większa komunikacja. Nowe rzeczy pojawiały się w moim pokoju, zostawały w kuchni, bym je odebrał, czasami pisali karteczkę z instrukcją, jeśli to było coś, czego potrzebowali do pracy, a co ja musiałem odebrać, zanieść, przynieść. Kontakt ograniczony do powitań i pożegnań, choć tu też nie było pewności, czy dostanie się na nie odpowiedź, czy druga osoba nie będzie zbyt zajęta.
Ze zmarszczonymi w brwiami, opuściłem swoich rodziców, którzy wydawali się oczekiwać na mój następny ruch. Czułem się z tym dziwnie, choć powinienem się cieszyć. Ich nagłe zaangażowanie i dłuższa rozmowa (długa jak na naszą rodzinę) trochę mnie przerażało. Nigdy nie nauczyłem się na to reagować, bo nie doświadczałem tego często, choć chciałem, a nawet próbowałem wywołać sytuacje, w których wydawało mi się, że takie zachowanie ze strony opiekunów mogłoby wystąpić, ale to kończyło się fiaskiem.

Nie miałem pojęcia, czego chcę.

Nie miałem pojęcia, na co powinienem się przygotować, co tylko wiązało w moich trzewiach nieprzyjemny supeł. Powiększył się on, gdy dotarłem do drzwi. Same drzwi mnie tak nie przeraziły, ale nie potrafiłem zidentyfikować dźwięku, który za nimi usłyszałem. To nic, co wcześniej mogłem usłyszeć w naszym domu, a tym bardziej w moim pokoju, bezpiecznych czterech ścianach. Szok spowodowany nagłym zaskoczeniem i intruzem - z góry założyłem, że to jest ktoś lub COŚ - spowodował lawinę irracjonalnych myśli.
Co tam się znajdowało? Czy rodzice zechcieli się mnie w końcu pozbyć, zamykając bestię w moim pokoju? Wpuścili tam krwiożerczą istotę, tylko dlatego, bo nie potrafię być perfekcyjny, fałszywie idealny, jak oni? To miałoby sens. Ze swoją nadludzką szybkością dopadłaby się do mnie, zabijając szybko, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Przebije się przez skórę, pierw wypijając oczy i odrywając mięso od kości - A POŻRE PÓŹNIEJ SAME KOŚCI! Nie zostawi absolutnie niczego! Nie, żeby ktokolwiek to zauważył, a nawet jeśli ktoś by zauważył, szczerze wątpiłem, żeby się przejął. Może nie licząc jednej osoby...
Zawsze mogłem uciec z domu, ale moje szanse na przeżycie równały się wyrzuconemu na beton karpiowi w czterdziestostopniowej temperaturze. Nie miałem innego wyboru, jak zmierzyć sięz tym, co siedziało po drugiej stronie drzwi. Istniało niewielkie prawdopodobieństwo, takie prawdopodobieństwo kilka-zer-po-przecinku, że pokonam poczwarę oraz odzyskam swój pokój. Właśnie. To był MÓJ pokój. Nie pozwolę przecież, żeby jakieś tajemnicze kreatury kręciły się po mojej przestrzeni, moim terytorium, które może nie było oznakowane, ale z pewnością należało do Tweeka Tweaka i TYLKO Tweeka!
Wzdrygnąłem się na kolejny dźwięk za drzwiami. Próbując oczyścić swój umysł z irracjonalnego strachu. W głowie odszukałem idiotyczną, ale zapadającą w głowę wyliczankę, która miała mi pomóc w uspokojeniu się i zachęcić do wykonywania ćwiczeń z oddychaniem.

When you can't stay composed
And everything goes south,
Breathe in through your nose
And out through your mouth.

Wdech nosem.
Wydech ustami.

Sięgnąłem dłonią po klamkę, moje ciało napięte, niezależnie czy zaraz będę zmuszony do ataku bądź ucieczki, ewentualnie do zasłonięcia się przed doskakująca do mnie bestią. Uchyliłem ostrożnie drzwi. Widząc, jak niewiele potrafiłem dostrzec przez niewielką szparę, pchnąłem je szerzej, otwierając na oścież. Moje tęczówki zaraz przeskanowały otoczenie. Żadnej bestii. No... powiedzmy. Zamiast gigantycznego monstrum o czerwonych oczach i pysku w gniewnej, wściekłej pianie, zastałem na łóżku niebieską istotkę, otoczonym chmurowymi skrzydłami.

Huh?

Obejrzałem podejrzliwie nowego lokatora. Nie wyglądał niebezpiecznie, choć niczego nie można być pewnym. Wciąż istniało spore prawdopodobieństwo, że kreatura puści się do przodu, wykonując szaleńczą szarżę. Jednak jakiekolwiek dzikie pomysły nie podpowiadała mi wyobraźnia, nic się nie działo. Pokemon przyglądał się nowemu człowiekowi - mnie - nie wydając się zaalarmowanym, a bardziej zainteresowanym nową twarzą.
Poczułem, jak moje serce zwalnia ze swoimi uderzeniami. Wypuściłem z siebie powietrze, wydając przy tym cichy pomruk i postanowiłem wejść głębiej do pokoju, czując się... jakby nieswojo? Nie miałem za wiele doświadczenia z pokemonami, kręciło się parę znajomych, żaden mój. Nawet nie byłem pewny, czy widziałem na oczy ten gatunek - może przelotnie, ale na pewno nie na żywo.

Czy powinienem do tego coś powiedzieć?

- Hej - powiedziałem, wcześniej oblizując usta. Nie usłyszałem niczego, co określiłbym jako odpowiedź. Nie taką normalną, ale zaraz się upomniałem, że "normalnej" odpowiedzi nie będzie. Co najwyżej w języku, którego nie zrozumiem.
Gdy moje umiejętności dedukcji i trzeźwego myślenia powróciły, mogłem spokojnie stwierdzić, że kulka puchu siedząca na moim łóżku, była wspomnianą przez rodziców niespodzianką. Na półce nocnej znajdowała się jeszcze stojąca, ozdobna kartka z brokatem, ale ją się jeszcze nie przejąłem.
Ponoć zwierzęta pomagają na różne choroby i mogą działać jako swojego rodzaju terapia. Przynajmniej to powiedział mi kiedyś terapeuta, razem z miliardem innych faktów. Nigdy nie mogłem tego sprawdzić, nigdy żadnego nie posiadałem, a ta istotka, która wciąż nie wyglądała, jakby chciała zejść z mojego łóżka, bardziej niż cud z nieba bądź spełnione marzenie, wydawała się ogromnym głazem odpowiedzialności, który właśnie spadł na moje ramiona - nie przygniótł jednak do podłogi. Czułem się już lepiej niż wcześniej, gdy stałem przed drzwiami. Może przez złudną myśl, że rodzice się zainteresowali choć w niewielkim stopniu tym, co wspomniał terapeuta i poszli za jego radą.
- Chyba powinienem cię jakoś nazwać - mruknąłem, choć niepewny swoich słów. Był mój - to pewne. Chyba, że postanowili na mnie odegrać jakiś okrutny żart, który rozszarpie i zniszczy moją psychikę jeszcze bardziej, ale na to się nie zapowiadało. Nie słyszałem śmiechów, nie widziałem ukrytej kamery, ani nikogo, kto mógłby patrzeć przez drzwi, gdy odwróciłem głowę w tamtym kierunku.
- Gah! Nie jestem dobry w wymyślaniu imion - powiedziałem na głos. Ponoć przy oswajaniu powinno się dużo mówić do drugiej istoty, ale wydawało mi się to trochę niezręczne. By uniknąć niekomfortowej konwersacji, samemu się oswoić z tym, co się działo, postanowiłem uciec od rozmowy i sięgnąłem po ozdobną kartkę, poniekąd w nadziei, że tam znajdzę wypisane imię.

To był błąd.

Kartka nie była sobie jedynie ozdobnym kawałkiem papieru z brokatem, która wspominała o prezencie. To była ozdobna kartka z brokatem, ale urodzinowa. Data wypadła mi kompletnie z głowy, nawet nie jestem pewien, czy zwróciłem dzisiejszego dnia na kalendarz, a nawet jeśli, trybiki nie zaskoczyły i nie skojarzyły faktów - może byłem rozkojarzony? Teraz nie było co się zastanawiać-- nie mogłem się nad tym zastanawiać, bo po trzecim w kolei przeczytaniu słów, w mojej głowie pojawiła się pustka, kiedy w piersi robiło się coraz ciaśniej przez emocje.
Życzenia urodzinowe nie ograniczały się jedynie do słów "Wszystkiego najlepszego z okazji trzynastych urodzin!". Nie brzmiały one tak mechanicznie, jakbym się spodziewał. Wyglądały na staranne i szczere, co sprawiło u mnie olbrzymią radość, choć może zbyt emocjonalną, bo straciłem umiejętność ostrej wizji. Naciągnąłem rękaw swojej koszuli, przecierając oczy. No dalej, Tweek, jesteś za duży, żeby płakać.

Czułem rozchodzące w mojej klatce piersiowej ciepło. Zacisnąłem mocniej wargi, żeby powstrzymać drżenie podbródka.

To był naprawdę miły prezent.




R O D Z I N A

Niewiele mogę powiedzieć o mojej rodzinie i to mnie przeraża. Głównie dlatego, bo tak niewiele o nich wiem. Nasza rodzina nigdy nie była ciepła, nie w moim odczuciu. Oni zawsze w pracy, ja chodziłem do szkoły. Wychodzili o wiele wcześniej ode mnie, przez co nie wymienialiśmy się porannymi pożegnaniami. Nie, żeby wiele to zmieniło. Dom był pusty, a moje próby wywołania reakcji bądź zainteresowania u moich rodziców, których równie dobrze mogłem nazwać opiekunami, zazwyczaj kończyły się niepowodzeniem. Czy przychodziłem z dobrą oceną, poskarżyć się na kolegów z klasy bądź powiedzieć o czymś, co sam wyrządziłem i musiałem odpracować za karę w szkole, reakcja zawsze była taka sama. Czasami wolałbym dostać pasem i usłyszeć ich krzyk, niż widzieć niewielki uśmiech. Ten typowy uśmiech, który robią rodziny na zdjęciach, by wyglądać perfekcyjnie, by dla tych z zewnątrz robić złudzenie idealnego wzoru do naśladowania.

Mama była - jest - perfekcjonistką. Gładzi swój fartuszek parę razy, by pozbyć się z niego wszelkich fałd, chodzi po domu, wita gości, którzy kiedykolwiek pojawili się w domu. Sprząta, gotuje, robi za perfekcyjną panią domu, co na pierwszy rzut oka nie wygląda źle. Jak dla mnie jednak, przypomina to dziwny rodzaj nerwicy. Przysięgam, że jeślibym stał w bezruchu, przetarłaby mnie miotełką tak samo, jak wszystkie inne meble w tym domu. Wydawała się to robić mechanicznie, czasami kilka razy, nawet jeśli brud dawno stamtąd zniknął.
Kojarzę jeden incydent z mojej przeszłości. Trochę zamazany i niedokładny, bo miałem wtedy nie więcej niż dziesięć lat oraz ledwo odrastałem od ziemi. Moja wrodzona gracja, której nie posiadam prawdopodobnie po dziś dzień, spowodowały rozbicie się jakiegoś kubka, rozlanie cieczy na podłodze i bolesne poparzenie moich rąk. Bolało jak cholera, tym bardziej przeżywałem tam jako dziecko, stojąc w miejscu, gdzie doszło do wypadku, głośno płacząc przez palący ból. Po normalnej rodzicielce spodziewałoby się zajęcia dzieckiem, ale gdy Pani Tweak zauważyła bałagan, zamiast podejść do cierpiącego dziecka, wzięła szmatkę, uklękła na podłodze i zaczęła ścierać podłogę, by jej perfekcyjny dom nie posiadał żadnej plamki.
Stałem tam dobrych parę chwil, zignorowany, powoli się uspokajając. W środku czułem ukłucie, a patrząc na to z perspektywy czasu, jeszcze bardziej sobie uświadamiam, jak dziwaczna i nie na miejscu była ta sytuacja. Dalej chlipiąc, poszedłem do umywalki, by samemu się zająć oparzeniem. Nie pamiętam, czy jedynie opłukałem je zimną wodą, czy rozejrzałem się za jakąś maścią, ale po tym chowałem się w swoim pokoju, czując się jeszcze bardziej samotny i zaniedbany.

O tacie tez za wiele nie potrafię powiedzieć. Zajmuje się rodzinnym biznesem, jego porady nigdy do niczego nie poradzą, a część z nich jest metaforami. Nienawidzę tego. Nienawidzę metafor, kiedy szukam prostego rozwiązania, pokazania drogi w prostych paru słowach bądź wyjaśnienia sytuacji. Wydaje się, jakby znajdował się w zupełnie innym świecie. Podobnie jak mama, on też nie reaguje specjalnie na moje cierpienie, niezależnie czy zrobię sobie je przypadkowo, naumyślnie bądź w szale emocji. To nie ojciec, ale terapeuta - jeszcze kiedy do niego chodziłem - powiedział mi, że tak nie powinno być. Dzięki obcemu człowiekowi próbowałem powstrzymać chore zachowania, odliczając w kalendarzu ilość dni, które udało mi się przeżyć bez własnej krzywdy.
Kiedyś chciałem zwrócić na siebie uwagę przez długie nie wracanie do domu. Małemu dziecku czasami nie można było siedzieć dłużej niż do 21 u kolegi (zakładając, że miał wrócić do domu) u normalnych rodzin. Postanowiłem wyjść. Dzień był chłodny, ale niewiele mnie to obchodziło. Zbyt zraniony, nie przejmowałem się nawet chorobą, która mogła mnie dopaść. Znalazłem się na jednym z placów zabaw, na ławce, nogi podkulone pod siebie i objęte. Było daleko po 21, właściwie wskazówki przekroczyły już 23, gdzie ludzie zaczęliby sobie rwać włosy z głowy, gdyby małe dziecko się gdzieś zapodziało. Wyszedłem z tej sytuacji z większą traumą niż dotychczas. Nie tylko dostałem wiadomość, którą w pełni nadziei otworzyłem, ale pozytywne emocje szybko zostały zmiecione, gdy zamiast zmartwionych słów była krótka informacja, bym jutro poszedł do ich pracy i pomógł wypakować towar. Czy oni zauważyli, że mnie nie ma w domu? Smutek wymieszał się ze złością, kiedy chciałem rzucić telefon gdzieś przed siebie. Może następnym razem powinienem im napisać pieprzoną karteczkę i nakleić na grafik, żeby znaleźli czas, by się o mnie martwić?!
Pociągnąłem nosem. Nie chciałem wracać do domu, ale nie wiedziałem, co innego mogłem zrobić. Pewnie zostałbym tam dłużej, gdyby nie zimna pogoda, ciemność i dziwne wrażenie, że ktoś mnie z tej ciemności obserwuje.

Czy coś jeszcze dodawać?

Oh...

Była jedna rzecz, która pozostaje dla mnie zagadką do teraz.

Pierwszą rzeczą, która się nie zgadzała, była obecność mamy, kiedy wstałem. Jak wspominałem wcześniej, rodzice wychodzą do pracy nawet wcześniej, niż ja zdążę wstać, żeby się zacząć przygotowywać do szkoły. Ja zaś... byłem w domu, bo zrobiłem sobie wagary, a raczej moja psychika i pewna sytuacja w samej placówce sprawiła, że nie miałem ochoty tam iść - ale to nie opowieść o mnie.
To jedyny dzień, w którym widziałem ją tak słabą i w nieładzie. Widząc ten kontrast, doznałem ogromnego szoku, ale także zacząłem się o nią martwić, jak nigdy. Jej głos był dość senny, przeleżała w łóżku cały dzień, kiedy ja się nim zaopiekowałem. Nie czułem się wtedy zły, nie czułem urazy - czułem się potrzebny, a do mojej głowy wracały inne wspomnienia, drobne gesty, które możliwie, że przeoczyłem przez swoją neurotyczność lub nakładające się, negatywne doświadczenia.
To nie tak, że całkowicie mnie olewała przez te wszystkie lata, nawet jeśli mogę tak brzmieć. Pamiętam jak dostawałem ciepłe jedzenie do łóżka w chorobie, kojarzę parę prezentów, które miały znaczenie. Jak termos. Wiedziała, że lubiłem kawę, więc postanowiła mi go sprawić. Z myślą o mnie, pokazując zainteresowanie - przynajmniej ja lubiłem tak to interpretować.
Tego dnia mieliśmy ze sobą możliwie jedną z najbardziej szczerych rozmów. Wiem, że wspominała coś o kończących się lekach, dostałem od niej poradę, która miała znaczenie i była niewiarygodnie pomocna na tamten moment. Dostałem swoje od dawna wyczekiwane "kocham cię" oraz uścisk, przez co drżałem z emocji przez następne kilka-kilkanaście minut.
Nawet jeśli jej wygląd był daleki od perfekcji, czoło zmarszczone, jakby się czymś martwiła albo w jakiś sposób cierpiała, teraz wydawała się najbardziej ludzka, niż kiedykolwiek wcześniej.

Następnego dnia też nie poszedłem do szkoły, by zobaczyć, czy z nią wszystko w porządku.

Wróciła do swojej "normy" i już później nie widziałem jej w podobnie bezbronnym stanie.


I N N E

* Tweek zdążył po drodze nazbierać wiele rzeczy, których nie powinien w życiu dotykać nawet patykiem. Znalazł dla siebie PTSD, panic disorder, insomnię, tiki nerwowe oraz parę innych rzeczy utrudniających mu funkcjonowanie.

* Był świadkiem pożaru. Tragedia odbyła się w nocy i nawet jeśli dotyczyła domku obok, wciąż pozostawiła u niego mocny ślad. Po pierwsze to stało się zaraz obok niego. Ogień mógł się łatwo rozprzestrzenić - co się stało, ale w niewielkim stopniu, bo ucierpiał jedynie płot pomiędzy dwoma budynkami, nic więcej. Ponadto ludzie, którzy zginęli w tym pożarze, byli ludźmi, których znał. Z widzenia, z sąsiedzkich wizyt, krótkiego powitania. Nie był do nich specjalnie przywiązany, ale sama świadomość, że nagle zniknęli i to samo może się przydarzyć jemu, sprawiła u Tweeka bezsenne w lęku noce, niechęć do ognia i powtarzające odtwarzanie się traumatycznej sytuacji w jego głowie.

* Prowadzi tzn. Dziennik Koszmarów. Na początku był to zwykły zeszyt, który poświęcał na odreagowywanie swoich koszmarów przez rysowanie bądź wyrywanie stron, ale z czasem przekształciło się to w coś więcej. Sam nie ma pojęcia, na ile to działa, a na ile nie, ale postanowił przyłożyć do tego więcej uwagi, a także zainwestować, gdyż po pierwszym takim - testowym, który był niczym więcej, jak znalezionym zeszytem - postanowił sobie kupić skórzane dzienniki, bo wyglądają przyjemniej estetycznie. Tweek ma takie dwa - jeden już zapełniony, drugi gdzieś w połowie.

* Jak był młody, chodził na terapię. Z wiekiem z niej zrezygnował i nie podjął niczego, co mogłoby mu pomóc w leczeniu jego zszarganego zdrowia psychicznego. Nie lubi też lekarzy, nie ufa im.


- - - - -

- - - - -
Podejrzliwy Kufer | Paranoiczny Portfel | Rupieciowa Półka


_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-03, 19:48   


Swablu - 35 lvl - Altaria - Mega Stone - Mega Altaria ♀

Imię: Blu
Poziom: 8,5
Typ:
Trzyma: ---

Ataki:
[Flying] Peck, [Status] Growl, [Ghost] Astonish, [Status] Sing, [Normal] Fury Attack
[Status] Agility, [Status] Roost, [Status] Feather Dance

Ability:
Cloud Nine - Zapobiega występowaniu zjawisk pogodowych i sprawia, że działające na polu bitwy zanikają.

Charakter:
Przyjazny, a przede wszystkim cierpliwy pokemon. Jej skrzydła są często wykorzystywane w stresowych dla Tweek'a sytuacjach, gdzie chłopak dla uspokojenia (umyślnie bądź podświadomie) zaczyna głaskać bądź ściskać miękki puch pod swoimi palcami. Swablu to nie przeszkadza, upomni się jednak, jeśli Tweek włoży w swoje "odstresowywanie się" więcej siły, niż powinien. Używa swojego śpiewu, żeby pomóc swojemu właścicielowi w zaśnięciu i ukoić jego zszargane nerwy.






* przekreślone ataki = ataki nauczone forumowo, ale nienauczone w przygodzie
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-03, 19:48   





    - pokedex



    - - -

    Fabularnie wprowadzone:

    - Typowo podróżniczy plecak z paroma ekstra kieszonkami.
    - Dziennik Koszmarów #2
    - Termos z kawą
    - Jedzenie
    - Butelka Wody 2l
    - Karma dla Pokemonów
    - Telefon + Ładowarka do telefonu
    - Kompas
    - Mała Latarka
    - Zapasowe Baterie
    - Zapałki
    - Krzesiwo
    - Scyzoryk
    - Apteczka
    - Mapa
    - Koc
    - Śpiwór
    - Ubrania na zmianę (bielizna, dodatkowa para spodni, dwie koszulki)
    - Kurtka na zimną pogodę (śnieg/deszcz)
    - Środki do utrzymania higieny
    - Fioletowe jajo (+ EM do niego)
    - Dwukolorowa karma x3
    - Zielona czapka
    - TM18 Rain Dance
    - Antidote
    - Burn Heal
    - Potion x2
    - Honey
    - Breloczki: farfetch'd, chatot, pidgey

    Pieniądze: 2.640$




    Forumowo:

    - Cheri Berry x2
    - 3 Heart Scale
    - 15 RC

    - bielizna z plecaka Richarda

_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-03, 19:49   




B O N U SY

    2018 Sierpień:
    - Feather Dance - Swablu (miesięczny) 02.08
    - 1 lvl Swablu (trenerski) 02.08

    2018 Lipiec:
    - 0,5 lvl - Bubbasaur (mini-event) 14.07
    - Roost - Swablu (miesięczny) 02.07
    - 1 lvl Swablu (trenerski) 02.07

    2018 Czerwiec:
    - 0,5 lvl - Swablu (mini-event)
    - Agility - Swablu (miesięczny)
    - 1 lvl Swablu (mini-event)
    - 1 lvl Swablu (trenerski)



E Q

    2018 Lipiec:
    - Zakupy w przygodzie ~22.07
    - Sun Stone (loteria lipcowa) 02.07

    2018 Czerwiec:
    - Jajo, TM18, 3 HS, 5RC (trylogia czerwcowa)
    - Cheri Berry x2 (loteria czerwcowa)

_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
Panda 


Wiek: 27
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2359
Wysłany: 2018-06-05, 08:12   

_________________

KP Yuzuki / Box / Bank
KP Yuki / Box / Bank
KP Venus / Gijinka

Flowers enshrine my heart

between their petals

[mru]
 
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-09-17, 05:15   

_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.