Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2018-09-03, 15:01
[zad. 1] Więc mówisz, że jak trafiłeś na naszą łajbę?
Autor Wiadomość
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-11, 04:46   



Siedziałem przy stoliku najbardziej oddalonym w kąt obskurnego baru, gdzie nie docierała już większość z lichego światła świec i lampionów, które miały choć trochę zniwelować panującą we wnętrzu lokalu ciemność i pustkę. Siedziałem i słuchałem, analizując każde słowo wypowiadane przez moich poprzedników. W jakim celu? A o tym niebawem. Przez okno wyraźnie widziałem szalejącą na zewnątrz burzę. Deszcz stukał i łomotał o nadbitą z resztą szybę w oknie, przez którą drobnym maczkiem kropelki przepływały do wewnętrznej strony okiennicy. Wiatr świstał przez szpary pomiędzy zgrabnie zbitymi deskami na ścianie. Podłoga była zaś tak stara, że zdawała się skrzypieć od samego patrzenia na nią. Miałem na sobie, jakże by inaczej, piracki kapelusz, ciemny płaszcz zwisający mi aż na wysokość kostek, pirackie spodnie i buty. Gdy wszystkie głosy już zamilkły, a w sali dało się dosłyszeć tylko sapanie bardziej zmęczonych życiem kompanów, wstałem i ukłoniłem się do wysokości klatki piersiowej, zdejmując na moment z głowy (choć bardziej należałoby powiedzieć, że po prostu uniosłem go nad głową, by nie spadł) grobowo czarny, choć wyraźnie stargany różnorakimi przejściami kapelusz. Wziąłem w dłoń kielich od rumu, który od kilkunastu minut stał już pusty. Obejrzałem się ostentacyjnie po wszystkich zgromadzonych i nie zamierzając wrócić na swoje krzesło, odparłem:

- Skoro więc wszyscy zakończyli już opisywać ciężką dolę swojego żywota, inni zaś z trudem zaprzestali chwalenia się nadzwyczajnym i niezwykłym bytem, pozwolicie Państwo, że głos zabiorę i ja. Nie będę się przedstawiać, bo zapewne zniknę z Waszego życia równie szybko, jak się pojawiłem. Nigdzie nie bywam często, nigdy nie zostaję na dłużej. Migruję, podróżuję, stale się zmieniam. W związku z tym, nawet gdybym zechciał podzielić się faktami z mojego życia, czy też opowiedzieć o sobie, o tym jaki jestem tu i teraz, w dniu dzisiejszym w tej karczmie, zapewne straciłoby to na aktualności, gdy tylko zakończymy wyprawę. Otóż jestem oszustem. - kielich odstawiłem z powrotem na stolik, wyjmując zaś z kieszeni dukata i obracając go w dłoni.



- Jestem oszustem, jestem kanciarzem. Nigdy w życiu nie parałem się żadną uczciwą pracą. Zmieniam miejsce swojego pobytu w zasadzie co chwilę. Powinienem również wspomnieć, że nie znajduję się w tej karczmie po raz pierwszy. Być może również z kimś z Was miałem okazję już tutaj przebywać, lecz rękę daję sobie uciąć, że nikt mnie tutaj nie poznał. Znajduję się w miejscach takich jak te i opowiadam dokładnie tą samą historyjkę setki razy. Gdy byłem tutaj po raz pierwszy, jeszcze tego oczywiście nie robiłem, bo minął szmat czasu. Ale tak, wykluczając to miejsce, zawsze raczę swoich współtowarzyszy tą samą opowieścią. Zawsze opowiadam ten sam stek bzdur, a jednak zawsze udaje mi się przekonać kapitana do zabrania mnie na łajbę. Istotą tego monologu jest to, czy możecie mi Szanowni Państwo ufać. Czy jeśli kłamca kłamie to kłamie czy mówi prawdę? Na samym wstępie mojego przedstawienia jasno dałem Wam do zrozumienia, że jestem oszustem. Teraz zaś twierdzę, że oszust zawsze znajduje uznanie w oczach dowódcy i reszty załogi. Dlaczego? A no dlatego, że paradoksalnie oszust, który się przedstawia, jako oszust, jest najlepszym kandydatem do podróży, w której zaufanie jest rzeczą elementarną. Wyobraźcie więc sobie teraz sytuację, w której jesteście w chwili zagrożenia życia - nie wiem, zwisacie z krawędzi statku, złapani za kawałek liny, która wyraźnie informuje, że powoli pęka i zdecydowanie rozsądniejszą opcją byłoby znalezienie czegoś wytrzymalszego, jeśli nie chcą Państwo zapisać się w kartach historii akurat tego kawałka dna morskiego. A przynajmniej do czasu, gdy wygłodniałe ryby nie ogołocą Waszych kości. - tupnąłem trzewikiem w spróchniałe deski podłogowe i zacząłem powolnie chodzić do przodu i z powrotem.



- Dookoła szaleje sztorm, a spod pokładu wychodzi osoba, której tożsamości nie jesteście w stanie dostrzec. Wychodzi i staje wprost przed Wami. Stoi i stoi. Właśnie w tym momencie macie Państwo wybór: którego członka załogi chcielibyście zobaczyć przed sobą? Kapitana? Będzie martwił się o przetrwanie statku. Na nic mu życie jednego szczura morskiego. Tchórzliwą dziewuchę? Ucieknie przestraszona, tam skąd przyszła. Dzielnego pirata, przeczesującego morza i oceany w poszukiwaniu skarbu? Pozwoli Wam umrzeć. Im mniej liczna załoga, tym mniej do podziału. Czy może oszusta? Nie zależy mi na skarbie. Jak już sam wspomniałem, podróżuję. Chcę wybrać się razem z Wami na tą przygodę, by Was poznać, poznać kolejną część świata, poznać kolejne miasto, kolejną łajbę, kolejnego kapitana i popłynąć na kolejną podróż. Deklaruję już teraz, że nie wezmę udziału w podziale ewentualnego łupu. Nie potrzebuję pieniędzy. Zdobędę je sobie sam. - zatrzymałem się przy stoliku i podbiłem w górę dukata, tak by spadł wprost do kielicha pewnego jegomościa. - To chyba należy do Pana. - skinąłem głową i podszedłem dwa kroki do przodu. - Ten kapelusz z kolei wydaje się znany zapewne Panu. - zdjąłem go ze swojej głowy i umieściłem na łysinie człowieka, który siedział obok. - Prawdę mówiąc nic z tego, co mam aktualnie na sobie nie należy do mnie. Jakoś się przypałętało. - zaśmiałem się. - Nawet ten kieliszek z rumem, który wypiłem, gwizdnąłem komuś przy wejściu! Komuś zniknęła szklanica? - wzruszyłem ramionami. - A więc tak jak mówiłem, nie mam z żadnym z Was żadnego konfliktu interesów, nie będę Wam więc szkodził. Fascynuję się światem i ludźmi, nie bogactwem i sławą. Napiję się, popływam statkiem, w razie czego wyciągnę pomocną dłoń. Po łup z kolei obiecuję, że jej nie wyciągnę. Nie muszę. Okradnę Was, gdy się nie spodziewacie, okantuję w karty, ale na tyle na ile potrzebuję do kolejnej wyprawy. Nie zasztyletuję Was w nocy, by być bogaty. I jestem szczery, bo Wam to mówię. Jestem najuczciwszy z Was wszystkich, choć jestem oszustem! Możecie być tego pewni, a po tych wszystkich ludziach... - wskazałem palcem dookoła - ...wiecie, czego się po nich spodziewać?

Ruszyłem w kierunku stolika przy którym siedziałem wcześniej, oddając po drodze jakiejś niewieście zegarek, który gwizdnąłem, wygłaszając ten monolog, po czym zająłem swoje miejsce. Przydałby się jakiś kapelusz...
_________________
 
     
Rudzik 
Hi-da-ka~!


Wiek: 27
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 1039
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-11, 11:31   


Nat nie miał ciekawego życia, z czego sobie doskonale zdawał sprawę - ale też nie zamierzał kłamać przy reszcie potencjalnych pirackich rekrutów. Wierzył ślepo w to, że to jak najbardziej tragiczna albo jak najciekawsza przeszłość uczyni ludzi członkami załóg pirackich, lecz umiejętności, a tych mu raczej nie brakowało.
Wiedząc zaś, że nadeszła prawdopodobnie jego kolej, powiódł wzrokiem po pozostałych zebranych, obracając leniwie pistolet w lewej ręce.
- A więc cześć, jestem Nat i nie piję od... w zasadzie zawsze. Ale może skończmy z takimi dziecinnymi odzywkami - zaczął, prawą dłonią kołysząc szklanką zawierającą bezalkoholowego drinka. Wiedział, że piraci abstynenci raczej nie istnieją, jednak nie uważał, żeby coś takiego jakoś mocno wpłynęło na jego wartość jako pirata, bo przecież hej, więcej alkoholu dla reszty! - W każdym razie jestem stąd, z Crystal City i możemy rzec, że wychowała mnie ulica. Oczywiście, mam rodziców, ale wiadomo, że dla nich lepiej jest, jeśli dziecko potrafi się zająć same sobą, więc... na razie zostawmy ich temat na boku, skoro sobie spokojnie żyją i chyba akceptują to, co ich pierworodny robi, to niech to robią dalej.
Zaśmiał się krótko, po czym upił łyk. Tak, słodkawy napój to zdecydowanie było to, czego potrzebował w tym momencie.
- No w każdym razie... było nas tam trochę. Dzieciaków, które uwielbiały wszelkie przygody, szukały zwad z innymi bandami dzieciaków. Ale kiedyś się z tego wyrasta, nieprawdaż? A mi było mało, dlatego postanowiłem... cóż, sam nie wiem, jak to określić. - Wzruszył ramionami, spoglądając w prawo, podczas gdy jego umysł szukał odpowiedniego określenia w pamięci. - Część się wykruszyła, a pozostała resztka naszej dawnej bandy się rozstała, każdy idąc swoją niecną drogą. Jedni bawią się w rzezimieszków, inni w podróżujących kupców. A ja? Cóż, można powiedzieć, że nadal szukam przygód, zwad oraz wiecznej chwały, hahaha.
Tym razem zaśmiał się nieco dłużej, chociaż zdawał sobie sprawę, że z jego wręcz angielskiego poczucia humoru nikt się nie będzie śmiał. Następnie, gdy już się wyśmiał, kontynuował.
- Przez dłuższy czas szukałem rozmaitych okazji, żeby zadowolić swoją niezadowoloną chęć oraz szkoliłem się w rozmaitych i koniecznych dla każdego poszukiwacza przygód sztukach. A tymczasem... ALL HAIL THE SHARKS! - zawołał na koniec, po czym sięgnął po swoją nieodłączną spluwę i wymierzył z niej strzał... w kufel dowódcy Piratów na Pół Etatu.

Historia gotowa do oceny
_________________
The future, where there is nothing beyond the pain...
...if that's the case, I want to love that pain
MMarietta Delacroix:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Kenneth Corcair:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Lena Schwarz:
Karta Postaci
  
 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-07-11, 11:58   

klimatyczna nuta~

Szesnastoletnia dziewczyna przysłuchiwała się opowieściom z zafascynowaniem. Siedziała nieco dalej, popijając piwo bezalkoholowe (bo mimo że była piratem to w tej nędznej karczmie nikt nie chciał jej sprzedać prawdziwego piwa! Co z tego, że miała szesnaście lat?!). Zbliżyła się do zerbanych i postanowiła, że i ona weźmie głos. Skoro wysłuchiwała tych wszystkich opowieści to i jej powinni wysłuchać.

Za szkraba małego
Spotkała pirata nieznanego



- Zwą mnie Ruth Evans. Jakieś dziesięć lat temu... - zaczęła biorąc łyka gorzkiego napoju. Pewnie wszyscy tu zebrani wiedzieli, że to jedynie marna podróbka alkoholu, ale nie chciała odstawać od innych. - Spacerowałam po Crystal City razem ze starszym ode mnie o dwa lata bratem. Rodzice szczególnie się nami nie przejmowali, więc mieliśmy naprawdę sporo czasu na gonitwy. Nie to, że całkiem mieli nas gdzieś, ale przez to, że dużo pracowali nie zwracali na nas jakiejś wielkiej uwagi. Pewnego jesiennego wieczoru podczas jednej z takiej gonitw zauważyliśmy statek, stojący w porcie. Ahhh! Co to była za łajba! - dodała, wspominając wygląd wielkiego statku. Nie pamiętała szczegółów, ale wszystko co działo się tamtego dnia zapadło jej w pamięć. - Biegnąc tak przed siebie, zapatrzona w cudowny statek, wpadłam na dziwnego gościa. Taki dość wysoki, ze sporym bebechem, w kapeluszu, z przepaską na oko. Fajny miał brązowy płaszcz... - dodała, wspominając sobie lekko postrzępiony, skórzany płaszcz. - Włosy miał już siwe, brodę dość długą, rzucił do mniej tylko „Co tu robisz maluchu? Wracaj do domu, trochę tu niebezpiecznie.” i odszedł w stronę statku.

Chciała zostać piratem
Więc uknuła wszystko z bratem



- Po całej tej sytuacji znalazłam swojego brata. Tak jak się spodziewałam, siedział na pobliskiej ławce, jak zawsze po naszej zabawie. Podbiegłam do niego, machnęłam ręką w stronę portu. Razem wróciliśmy w miejsce, gdzie spotkałam pirata. Oboje byliśmy naprawdę zafascynowali i postanowiliśmy zostać piratami! - rzuciła, uderzając na pół pustym kuflem w blat stołu, szukając atencji. - Wszystko podporządkowaliśmy pod nasze wspólne marzenie. - tutaj spuściła na chwilę głowę. Przypomniała sobie coś, o czym nie chciała pamiętać. - Niestety mój brat niedługo po tym zmarł. Dążyłam sama do naszego wspólnego marzenia.

Została z tym co prawda sama
Ale dalej ich wspólne marzenie spełnić chciała



- Lata mijały, a ja zrobiłam wszystko, żeby stać się piratem. Nawiązałam trochę kontaktów, przez „szemrane towarzystwo”, zmieniłam całkiem swój charakter, zmieniłam strój. - przybrała dumną pozę, a na jej twarzy pojawił się szemrany uśmieszek. Omiotła wzrokiem wszystkich zebranych w karczmie. Chciała wyglądać groźnie, poprawiła chustę na swojej głowie. - Rodzice mieli na mnie już wtedy całkiem wywalone, bo widzieli co się święci, a po śmierci brata nie bardzo ich obchodziło co się ze mną dzieje. Im dłużej to wszystko trwało, tym bardziej nie wiedziałam, jak się dostać na tą cholerną łajbę! Mimo znajomości nikt nie chciał dać mi jakichś bardziej szczegółowych informacji. - splunęła na ziemię z niesmakiem. Wspominała te czasy niezbyt przyjemnie, jakby chciała być piratem a nie mogła nim zostać.

To stary nieznajomy z pomocą przyszedł
A po rozmowie z karczmy wyszedł razem z dziewczyną



- Wtedy ponownie spotkałam jego. - tutaj wróciła wspomnieniami do nieznajomego pirata, który postanowił jej pomóc. - Siedząc raz w karczmie z ziomkami, zaczepił mnie, był jeszcze starszy, jeszcze grubszy, odziany w ten sam płaszcz skórzany, z tą samą czarną opaską na oku. „Mówisz, że chcesz do nas dołączyć?” - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową. „Nie za niebezpiecznie tu dla Ciebie maluchu?” - chyba też mnie poznał, bo delikatnie się uśmiechnął. „Chodź ze mną, drogie dziecko. Zrobię z Ciebie prawdziwego pirata.” - to właśnie on sprowadził mnie tutaj, to właśnie dzięki niemu mogę siedzieć razem z wami i popijać to okropne piwo. - dodała zniesmaczona. - I nigdy mu tego nie zapomnę. - wróciła na swoje miejsce, zatapiając się w wspomnieniach. To koniec już tej przyjemnej, ale nudnej historii, dziewczyny, której wielkim marzeniem było dostać się na piracką łajbę.

To dzięki niemu na tym statku była
I cieszyła się, że do nich dołączyła


gotowe do oceny
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

  
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-07-11, 14:22   

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=7qNInJC4bOw[/youtube]

____Oboje moi rodzice byli piratami i od małego chowałam się na morzu. Tutaj może się to wydawać nieco dziwne, ale w regionie, z którego pochodzę, kapitanowie często zabierali na wyprawy całe swoje żony i dzieci, które pomagały na statkach jak tylko mogły. Takie rodzinne towarzystwo nie czyniło ich jednak ani trochę mniej niebezpiecznymi.

____Mój ojciec był wyjątkowo dobry w tym, co robił, dopisywało mu też szczęście, a jego dokonania obrosły legendą. Drżeli przed nim kupcy, klęli na niego żołnierze/marynarze Cesarza, a inni piraci dobrze wiedzieli, że lepiej nie wchodzić mu w drogę. Ja zaś chciałam być taka jak on. I bardzo dobrze mi szło, a ojciec był ze mnie dumny. Do czasu.

____Gdy miałam osiemnaście lat, popełniłam błąd. Niemożliwie wręcz głupi, motywowany wyjątkowo żenującymi uczuciami, którego do dziś żałuję. Puściłam wolno młodego mężczyznę, którego miałam zgładzić, gdyż zorientował się o naszej obecności i mógł ostrzec nabrzeżne miasteczko, w którym zamierzaliśmy złożyć wizytę bardzo szczególnego rodzaju. Jeśli jednak liczycie na historię o tym, jak razem uciekliśmy i od tej pory wiedliśmy szczęśliwe życie jako para, to chyba jesteście naiwni. Mój ojciec zauważył go i zabił bez chwili wahania. A potem spojrzał na mnie. Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy - nie wściekłości na moją niesubordynację, tylko czystego rozczarowania. Okazałam się słaba. Niegodna zaufania. W jego oczach uznałam życie obcego człowieka za ważniejsze od naszej rodziny. Trwało to zresztą tylko chwilę, po której wszelkie emocje zniknęły pod maską obojętności. W tym momencie zlękłam się o swoje życie - widziałam śmierć młodzieńca, widziałam też, jak wyrzucano ludzi za burtę, i choć nigdy wcześniej nie sądziłam, że i mnie mogłoby to spotkać, teraz nie byłam już tak pewna.

____Zostałam jednak potraktowana zaskakująco łagodnie i jedyna kara, która mnie spotkała, to pozostawienie w pierwszym porcie, do którego zawinęliśmy. Oraz oczywiście fakt, że w drodze do niego nikt ze mną nie rozmawiał, nie traktował mnie jak członka rodziny. Nie było pożegnań - matka patrzyła obojętnie, jak odchodzę, podobnie jak moi młodsi bracia. Może nawet na twarzy najstarszego z nich dostrzegłam wyraz zadowolenia, że nie będę już zajmować miejsca wyżej od niego w hierarchii - a może tylko mi się to wydawało .

____Nie chciałam i nie potrafiłam żyć na stałym lądzie. Potrzebowałam kołysania fal i ekscytacji towarzyszącej morskim potyczkom. Dołączyłam więc do innej pirackiej załogi i szybko zyskałam szacunek pozostałych jej członków, a po kilku latach zdobyłam nawet własny statek. Mimo że ojciec był mną tak rozczarowany, okazało się, że dobrze mnie wyuczył. Czułam się niepokonana i czekałam tylko na okazję, by stanąć twarzą w twarz z ojcem i pokazać mu, że się mylił. Okazja taka jednak wciąż się nie nadarzała, aż w pewnym momencie postanowiłam, że moim następnym celem nie będzie napad na kolejny statek z kosztownościami, ale odnalezienie mojej rodziny.

____Okazało się to trudniejsze, niż sądziłam. Jeszcze nie tak dawno w portach wzdłuż całego wybrzeża krążyły coraz to nowe historie o zuchwałych czynach człowieka przezwanego Mogui, demonem, pirata z jednym okiem i dwiema bliznami krzyżującymi się na jego twarzy, teraz zaś nie byłam w stanie dotrzeć do żadnych świeżych informacji. Och, pijacy w tawernach wciąż snuli swoje opowieści, ale nic z tego nie brzmiało wiarygodnie, a bardziej wiarygodne źródła milczały. W końcu udało mi się dotrzeć do znajomego z dawnych lat, który twierdził, że ojciec wyprawił się dalej niż kiedykolwiek, ku obcym krainom, gdzie panowały barbarzyńskie zwyczaje.

____Wiedziałam, że muszę podążyć za nim. Była to jednak moja osobista sprawa, dlatego pozwoliłam odejść tym członkom mojej załogi, którzy nie chcieli dla niej ryzykować. Z pewnym wzruszeniem przyjęłam fakt, że było ich naprawdę niewielu. Teraz żałuję, że nie odprawiłam ich wszystkich. Och, oczywiście nie byłabym w stanie żeglować samotnie, ale przynajmniej nie byłabym winna ich śmierci. Droga okazała się dłuższa i trudniejsza, niż przewidywałam. Dotarłam do odległych krain, ale cóż z tego, gdy straciłam wszystko - najbardziej zaufanych kamratów i ukochany statek, o mało też nie utraciłam życia. Nie odnalazłam rodziny. Utknęłam sama w obcym, dziwnym świecie.

____Przy pierwszej okazji dołączyłam do pirackiej załogi. To było jedyne życie, jakie znałam, i nawet z dala od mojej ojczyzny najłatwiej było mi się odnaleźć na pokładzie statku. Piraci nie są tu wcale tak różni.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=cmb3qEUUQ9I[/youtube]

____Niedawno rozstałam się z tamtą załogą - w zgodzie i tylko z jednego powodu: moje poszukiwania nie ustają. W pewnym momencie niemalże uwierzyłam już, że moja rodzina nie przeżyła tej wyprawy, że utonęli gdzieś po drodze, padli ofiarą działających na tych wodach piratów czy marynarek wojennych albo wykończyły ich panujące tutaj choroby. Ale jakiś czas temu właściwie przypadkiem natknęłam się na informacje o piracie z charakterystycznymi bliznami, którego ludzie to w większości "skośnoocy" tacy jak ja. A ponieważ kapitan, któremu do tej pory służyłam, obrał zupełnie niedogodny dla mnie w tej sytuacji kurs, opuściłam ich i postanowiłam zaciągnąć się na inny statek, który będzie operował w bardziej odpowiadających mi rejonach.


Ojciec Sun Fengmian.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
  
 
     
Mole 
Pan Owca


Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 138
Wysłany: 2018-07-11, 15:04   

Siedząca przy stole rudowłosa dziewczyna z lekkim rozbawieniem rozglądała się po pomieszczeniu, jednocześnie sącząc z kufla rum, który znikał w zaskakująco szybkim tempie. Jej wzrok śledził po kolei każdą osobę, która zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, a na sam koniec zatrzymał się na kapitanie, który wciąż wyczekiwał odezwu od pozostałych osób.
Szybkim i zwinnym ruchem poderwała się z krzesła, które odleciało do tyłu i z głośnym hukiem runęło na podłogę. Lekko podskoczyła, kładąc nogę na stół i opierając ręce po bokach. Jeden z kufli stoczył się ze stołu i z cichym brzękiem upadł na ziemię w skutek uderzenia.
- To teraz czas na mnie! - odezwała się głośno, z szerokim uśmiechem na twarzy.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=m2NToK1yEyo[/youtube]
- Wieki, oj wieki temu, kiedy większości z was nawet do tego głupiego łba nie przyszło żeby zaznać prawidziwego życia i udać się na otwarte morze, on, już jako prawdziwy wilk morski podbijał nawet najgroźniejsze i najbardziej srogie oceany, walcząc z najgroźniejszymi stworami jakie tylko mogły skrywać się w morskich głębinach i zgarniając skarby o jakich wam się nawet nie śniło. Oczywiście mówię o Kanapkobrodym, najbardziej znanym, ale też najsurowszym i najgroźniejszym ze wszystkich piratów, którzy kiedykolwiek żeglowali po morzach tego świata. Ludzie mdleli na samą wzmiankę o tym imieniu, a każdy kto kiedykolwiek wypływał na otwarte wody modlił się tylko o to, żeby nie natknąć się na jego łajbę, bo biada temu kto ujrzał wśród wód czarny żagiel z wymalowaną na nim kanapką. Nie było nikogo kto byłby w stanie zadrzeć z Kanapkobrodym, ale był ktoś kto był w stanie podrzucić mu... dziecko - uśmiechnęła się szerzej, jednocześnie poprawiając czarną przepaskę na swoim prawym oku - Wielka łajba pewnego razu przybiła do przystani przy Crystal City, a kapitan razem z załogą balował w Jednookiej syrenie do samego rana. Nikt z nich się nie spodziewał, że gdy wrócą odnajdą na statku nieoczekiwany prezent! Zawinięte w stare kocyki dziecko leżało na starych, drewnianych dechach i płakało wniebogłosy, przez co o mało nie skończyło za burtą, gdyż majtek nie mogąc znieśc tego ryku już przygotowywał się do rzutu... ale został zatrzymany! Kanapkobrody przyglądnął się uważnie bachorowi, a do łba nawet mu nie przyszło żeby wziąć go pod swoją opiekę. ALE! - przerwała na krótką chwilę - Wśród starych koców zawinięte było nie tylko dziecko! Kapitan mało delikatnym ruchem wyciągnął z nich brzydkie, drewniane pudełko, które wyglądało jakby nie miało skrywać nawet złamanego grosza.
I owszem, nie było tam bogactwa. Było to coś lepszego.
Można było ujrzeć błysk w oku kapitana, gdy w jego dłoniach znalazło się spełnienie jego marzeń. Coś, o czym rozmyślał każdej nocy i w trakcie każdej swojej podróży. Coś, za co był gotowy oddać wszelkie bogactwa jakie do niego należały lub należeć będą.
Kanapka z wędzoną makrelą.
To była chwila w której uznał, że nie jest w stanie pozbyć się upierdliwego bachora, skoro został mu ofiarowany z tak wspaniałym darem. Ba, musiał nawet zrobić coś więcej.
Zrobić z niego (albo raczej jej!) PRAWDZIWEGO PIRATA.
Przy dziecku nie było żadnej kartki, która mogłaby mówić cokolwiek na temat jego imienia - dlatego załoga szybko się tym zajęła. Mała rudowłosa dziewczynka została "ochrzczona" przezwiskiem Mole. Pirat Mole - bo kto może być bardziej piratem, niż ktoś, kto jest nim od swoich pierwszych chwil życia?
Już za gówniaka była w stanie prowadzić łajbę, czy kierować załogą pod okiem Kapitana Kanapkrobrodego. Razem z nim polowała na groźne Gyarnapki, czy łowiła Magitosty, z których byli w stanie robić najwspanialsze kanapki po tej stronie ocenu. Gołymi rękami rozrywała dzikie Carvanchy, które starały się im przeszkodzić w niekończącej się przygodzie. Piła niezliczone ilości rumu razem z załogą, konkurując z nimi i biorąc udział w turniejach o najtwardszą głowę. Razem wszyscy byli gotowi podbijać świat i zdobyć wszelkie bogactwa jakie tylko istnieją!

Ale Kanapkobrody miał już swoje lata i czuł, że będzie jedynie obciążeniem - dlatego postanowił odejść na zasłużoną emeryturę i pozwolić młodszym kontynuować jego robotę - cofnęła się o krok, rozglądając z zadowoleniem po zebranych - I dlatego właśnie tutaj teraz jestem!


//gotowe
  
 
     
SayuriSagi 
The Mad King Of Goldy Pond


Wiek: 25
Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 1975
Wysłany: 2018-07-11, 16:10   


The Pirate Shanty

W końcu nadeszła pora, aby i Catherine opowiedziała swoją historię, co wprawiło ją w niezadowolenie. Nie lubiła opowiadać o swoim życiu, nieważne z kim, ale jeśli naprawdę chce dostać się na statek, to musi być szczera, ponieważ kapitanowie na pewno poznają się na kłamstwie, a wtedy jej nie wybiorą. Dziewczyna westchnęła i lekko ochrypłym głosem, który można było pomylić z męskim, rzekła:
- Już na wstępie ostrzegam, że nie będzie to interesująca opowieść. Nazywam się Catherine Grimwood i urodziłam się tutaj, w Crystal City. Moje dzieciństwo nie należało do najlepszych, ale w porównaniu do pozostałych nie było także takie złe. Moja matka była, jak to mówią ci wszyscy „praworządni” ludzie, kurtyzaną pracującą w burdelu, który akurat znajduje się parę ulic dalej. Swojego ojca nigdy nie znałam, ale łatwo się domyślić, kim musiał być: jednym z klientów kobiety, która mnie urodziła, a właściwie pozwoliła mi żyć, bo normalnie w takich przypadkach pozbywano się dziecka jak najszybciej. Dla tych, co nie zrozumieli, chodzi o aborcję, skrobankę, zabieg, nazwijcie to jak chcecie. Myślę, że dość szybko zdałam sobie sprawę z tego, kim jest moja matka, a także jak może wyglądać moja przyszłość. Dziewczyna bez pieniędzy, wychowania czy wykształcenia nie ma wielu możliwości i jedyną szansą na przeżycie zostaje prostytuowanie się.
Ja nie miałam nawet zamiaru rozważać takiej opcji. Dlatego zostałam facetem. Nie, nie przeszłam żadnej operacji zmiany płci, nie wypiłam magicznej mikstury ani niczego innego. Po prostu zaczęłam zachowywać się jak chłopak. I naprawdę zdołałam oszukać wszystkich, a przynajmniej większość i to przez długi czas. Na początku było łatwo, w końcu u małych dzieciaków różnice między płcią czasem są niezauważalne. Fartem zawsze miałam taki niższy, trochę ochrypły głos, rysy twarzy też takie nieszczególne, tylko włosy sprawiały problem, ale wystarczyło się regularni ścinać i po problemie, więc poszło łatwo. Jednak wygląd to nie wszystko, musiałam jeszcze zachowywać się odpowiednio. Zakumplowałam się z taką jedną grupą rozrabiaków i całe dnie spędzałam z nimi robiąc niezłe zamieszanie w okolicy. Urządzaliśmy szalone pościgi po ulicach, przy okazji posyłając na chodnik każdego przechodnia, który nie zdążył odsunąć się na czas z drogi; właziliśmy do miejsc, gdzie nie wolno było i robiliśmy w nich niezły bałagan; parę razy zdarzyło nam się nawet zwinąć jakiemuś frajerowi portfel, po czym dzieliliśmy się po równo pieniędzmi. Ja swoją część odkładałam do specjalnej puszki, sama nie wiem na co, po prostu na przyszłość. Czasem też bawiliśmy się w piratów, bo tacy fajni, przeżywali różne przygody i takie tam dziecięce idealizowanie rzeczywistości. Raz nawet obiecaliśmy sobie, że jak dorośniemy, to zdobędziemy własny statek i będziemy nim pływać jako prawdziwi piraci. To były najszczęśliwsze chwile, jakie miałam. I tak sobie żyłam przez ponad 12 lat.
Dopiero podczas okresu dorastania zaczęły się schody. Kobietom wtedy sami-wiecie-co zaczynają rosnąć i tak samo było ze mną, a że nie chciałam, aby mój sekret się wydał, musiałam nieźle kombinować. Klatkę piersiową miałam obwiązaną szmatami, aby nic nie odstawało, ale musiałam zrezygnować z niektórych zabaw, jak na przykład z nurkowania, które urządzaliśmy sobie na jednej plaży albo z zapasów, bo wtedy pozostawaliśmy właściwie w samych spodniach. Niewygodne, ale wcale nie takie trudne. Gorzej było z comiesięcznym krwawieniem, na to trudniej było cokolwiek zaradzić. I jakby tego było mało, matka chciała, żebym znalazła sobie jakąś pracę, co tak naprawdę oznaczało tylko jedno: abym została prostytutką, tak samo jak ona. Więc nie tylko problemy z ciałem, ale także te w domu zaczęły mi uniemożliwiać granie roli, jaką sobie wybrałam dawno temu. Chłopaki na początku zachowywali się tak samo, nie zwracając zbyt dużo uwagi na te zmiany, jednak z czasem zaczęli coś podejrzewać, aż któregoś pięknego dnia postanowili pójść za mną do domu, a dokładnie do burdelu, no i wszystko się wydało.
Głupia miałam nadzieję, że skończy się na kłótni, dlaczego ich okłamałam, jakimś okresie obrażenia, a na końcu pogodzeniem się, ale tak nie było. Nie chcieli mnie już więcej znać, nazwali oszustką i zwykłą dz*ką, jak moja matka. Od tamtego czasu zaczęli mnie unikać, aż w końcu przestałam w ogóle ich widywać w mieście, jakby z niego zniknęli. Oprócz tego poważnie pożarłam się z matką, bo w końcu nie chciałam skończyć tak jak ona, i opuściłam budynek, w którym mieszkałam przez tyle lat. Potem przez pewien okres czasu mieszkałam na ulicy, żyjąc głównie z kradzieży, a także z dodatkowej pracy, jak noszenie pakunków w porcie czy pomoc kuchenna. Zaoszczędzone pieniądze w większości odkładałam na czarną godzinę, kiedy zrobi się naprawdę nieciekawie. W końcu doszły mnie słuchy, że jednej karczmie niedługo będzie zbierana załoga na pokład statku, a ja, trochę przez pamięć o zabawach z dzieciństwa, spontanicznie postanowiłam dołączyć. No, może jeszcze przez to, że przyjmujecie także kobiety, bo to nawet przyjemne uczucie móc być naprawdę sobą i nie musieć się martwić, że jakiś facet będzie chciał zaciągnąć cię do łóżka, ba, nawet długie włosy są fajne. I w sumie tylko tyle.

__________
Wszystko gotowe, tylko mam nadzieję, że obrazek nie jest za bardzo gorszący.
_________________

Cleome Spinosa | Box | Bank | Trofea | Crystal Dollars | Jeziorko | Rezerwat | Ogródek

Lucyfer
 
     
Daisy7 


Wiek: 25
Dołączyła: 25 Mar 2016
Posty: 6144
Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2018-07-11, 17:59   

Kaoriann
Twoja historia mnie nie zachwyciła, jednak nie była też jakaś zła. Powiedziałabym raczej przeciętna. Zarówno pod względem pomysłu, jak i stylu pisania. Wielka szkoda, że nie dałaś żadnych nawiązań do piratów. Gdyby nie ta końcówka, można by ową biografię wrzucić w większość uniwersów, bo jest po prostu uniwersalna, a nie jakby była pisana specjalnie pod piracki event.
Przyznaję 13 pkt.

Zumi
Uwielbiam Twoją postać. Obrazek wyglądu (chociaż może niezbyt piracki) idealnie pasuje do zawodu. Do tego wypowiedzi Dr. Vinsona mają charakter. Gdyby dać kilka wypowiedzi różnych postaci, od razu rozpoznałabym, która należy do lekarza alkoholika. Skoro o tym mowa, alkohol również fajnie tu się zgrał. I to, że biedaczek gada ze szczurem... Bardzo popaprana postać, ale bez zbędnych wymysłów i udziwnień. Myślę, że ktoś taki mógłby istnieć w Crystal City za pirackich czasów. Wątek o Madeline bardzo interesujący. Jedyne czego mogę się czepić, to za długi wstęp i trochę takiego zbędnego lania wody, chociaż to drugie może pokazywać, że Dr. Vinson lubi pogaworzyć. A jak wiemy (oczywiście nie ze swojego doświadczenia ;]), podchmieleni ludzie często dostają słowotoku. Fajna muzyczka c:
Przyznaję 19 pkt.

Panda
Historia postaci ciekawa. Były wzloty i upadki, sporo nawiązań do pirackiego świata. Ogólnie mi się podobała, chociaż nie nadałaś swojej postaci i jej wypowiedziom takiego fajnego, oryginalnego charakterku jak Zumi. Styl pisania dobry.
Przyznaję 16 pkt.

Kyuubi
Historia jak najbardziej piracka, za to nie mogę odjąć choćby punkcika. Sam pomysł również ciekawy i logiczny. Co więcej, jestem pewna, że twoja postać z takimi umiejętnościami zostałaby przyjęta na pokład piratów w mgnieniu oka. Podobał mi się pomysł z przewożeniem ryb w pokeballach, aby były świeże. To ma sens! Styl pisania podobnie jak u Pandy, dobry, może nawet troszkę lepszy, ale nie był tak oryginalny jak u Zumi.
Przyznaję 18 pkt.

Black Lotus
Historia piracka, chociaż zabrakło mi jakichś fajnych wyrażeń i takiego morskiego klimaciku. Sam pomysł bardzo ciekawy, lecz mocno okrojony. Mogłeś dodać coś więcej, np. czego twoja postać się nauczyła podczas podróży. To na pewno interesowałoby kapitana. Najbardziej boli mnie, że w sumie nie wiem dokładnie, czemu Columbus zabił rodziców Francis. Przez to, że młoda chciała się bawić w piratów. Okey, ale co dokładnie? Jak doszło do tego spotkania? Czy mówiąc „zabawa w piratów”, masz na myśli, że dziewczyna przekonała swoją rodzinkę, by nimi zostali i pewnego razu natknęli się na łajbę Columbusa, który postanowił wyeliminować wrogów? Jak udało się przeżyć Francis? Wróg ją oszczędził, czy się gdzieś ukryła? Styl pisania spoko.
Przyznaję 14 pkt.

Gwen Brown
Oto druga postać, której wypowiedzi są bardzo oryginalne i charakterystyczne. No po prostu nie sposób podrobić Twojego stylu pisania. Naprawdę wczułaś się super (zwłaszcza ten początek, kiedy Gwen zwraca się do kapitana; chociaż zapewne zapłaci za to dodatkowym dyżurem w czyszczeniu pokładu x'D)! Klimat piracki został w miarę zachowany, pomysł ciekawy. Styl pisania dobry. Szkoda, że nie zrobiłaś z delfina Pokemona, bo jednak jest to event łączący piratów ze światem kieszonkowych potworków.
Przyznaję 17 pkt.

totoro
Podobnie jak u Zumi nieco przydługi wstęp. W ogóle początek historii średnio mi się czytało. Koncept ciekawy, ale nie kojarzył mi się z pirackim światem, a raczej zwykłą rodziną z XXI wieku. Ale potem akcja się rozkręciła i była fajniej! Tylko przy końcówce coś mi nie gra. Napisałaś: „Tylko mi udało się uciec. Dlatego, że jestem dziewczyną”, a następnie o tym, że podczas rabunków Róża wyglądała jak chłopak i kiedy schwytali załogę Ognia, ona kupowała owoce, co w sumie ją uratowało. Także nie mam pojęcia, czemu bycie dziewczyną ją uratowało. Faceci nie mogli łazić po straganach, czy jak? ;; Styl pisania naprawdę fajny, słownictwo również.
Przyznaję 16 pkt.

Did
Twoja historia z całą pewnością jest pomysłowa. Niemniej ten początek o magicznym Lorien wydaje mi się nieco zbędny. Z jednej strony ciekawy, ale nie wniósł niczego ważnego. Sądziłam, że może na May będzie ciążyć jakaś klątwa czy coś w tym rodzaju, a w sumie to, że jej matka zabiła swojego ukochanego, nie było potem ważne. Tak samo jak wątek z Syreną i Jednorożcem, też taki trochę dziwny, aczkolwiek cieszę się, że wykorzystałeś Syrenę jeszcze potem, bo to oznacza, że istnienie jej postaci miało jednak jakiś sens. Średnio logiczne jest to, co Ci pisałam na chatango, czyli, że w Lorien panują krwawe wojny, ludzie zachowują się prymitywnie itd., ale wioski Riverdel z jakiegoś powodu to nie dotknęło, jest neutralna i jej mieszkańcy żyją sobie, jak gdyby nigdy nic. Drugim błędem logicznym jest „zerwała z tablicy ogłoszenie Kanapkobrodego, by dołączyć do jego załogi”. Kanapkobrody to emerytowany pirat, który przesiaduje w Jednookiej Syrenie. To nie on werbował nowych na swój pokład, bo on już nie pływa po morzach ;; Na zdecydowane plusy zaliczyć mogę wspomnianą już kreatywność, całkiem ciekawy charakterek May (chociaż ciut za mało pozwoliłeś nam ją poznać :<), pojawienie się pirackiego wątku, a także wstawienie pasujących piosenek, szczególnie spodobało mi się „The Depths Below”, bowiem tego nie znałam, a okazało się spoko. Doceniam rysunkowe streszczenie własnej roboty x')
Przyznaję 16 pkt.

Kesty
Pomysł o pochodzeniu Edwina bardzo fajny i oryginalny. Styl pisania dobry, nawet bardzo dobry. Nie zanudziłam się, nie było niepotrzebnego lania wody. Brakowało mi jednak jakiejś większej akcji i pirackich nawiązań. No i najważniejsze – dlaczego nie wyjawiłaś rodzinnych sekretów?! ;-; Wspomniałaś o nich trzy razy. Byłam pewna, że staną się kluczowe dla tej opowieści. Jakiś wielki plot twist, te sprawy. Rekrutujący twojego bohatera kapitan piratów z pewnością również chciałby je poznać. Naprawdę dałabym Ci więcej punktów, bo zamysł super, ale moja niezaspokojona ciekawość na to nie pozwala.
Przyznaję 15 pkt.

szamanekk
Historia wyprana z emocji (nie licząc tej spływającej łzy po policzku) i napisana bardzo po łebkach. Każdy wątek zamyka się na jednym lub dwóch zdaniach. Powinieneś to bardziej rozwinąć. Nie pojawiły się również żadne pirackie wstawki, nie licząc końcówki, gdzie twoja postać postanawia dołączyć do grona korsarzy. Styl pisania zwyczajny. Zdaję sobie sprawę, że jesteś najmłodszy z uczestników eventu i może nie zdążyłeś się jeszcze nauczyć pisać bardzo ciekawie, ale mogłeś to nadrobić pomysłowością. Nie wiem, co więcej mogę powiedzieć ;/
Przyznaję 5 pkt.

Księciu
Och... póki co to chyba „najcięższa” historia. Mówiąc najcięższa mam na myśli mroczna i krwawa, a nie trudna w czytaniu ;) Sam styl pisania bardzo dobry, chociaż trafiło ci się trochę literówek i zabrakło niekiedy przecinków, ale wyszukane słownictwo skutecznie odciągało uwagę od tych drobnych mankamentów. Dopiero co pochwaliłam Kesty za oryginalny pomysł z dworem i służbą, a się okazuje, że nie tylko w jej głowie pojawił się taki koncept. Niemniej Wasze postaci miały zupełnie inny status społeczny. Historia bardzo ciekawa, piracka. Zastanawia mnie, jakim cudem nikt nie zdołał schwytać Adelaidy, skoro dokonała już tylu morderstw.
Przyznaję 19 pkt.

Charme
Przyjemna dla ucha i pasująca do historii muzyka na wstępie. To się ceni. Powiem Ci, że bardzo spodobała mi się biografia Twojej postaci. Bardzo piracki klimat. Pokazała, że nie trzeba wymyślać cudów na kółkach, aby mnie zachwycić :D Niby prosta, a jednak przyjemna w czytaniu, nienudząca. Mimo wszystko jakimś dodatkowym wątkiem dla smaczku bym nie pogardziła. I patrząc na całość, wstęp troszkę przydługi.
Przyznaję 17 pkt.

DC1
Masz zarąbisty styl pisania. Z Kyuu musicie tworzyć bardzo zgrany duet i aż bym poczytała Twoją przygodę u niej, ale lecicie ze stronami jak burza, więc raczej mi się nie będzie chciało ;-; Wracając do zadania z eventu. Jestem zła, bo naprawdę piszesz super, przeczytałam całość w mgnieniu oka, jednak chyba nie do końca zrozumiałeś polecenie. Waszym zadaniem było napisanie historii postaci, a więc skąd się wywodzi, co robiła, jakie przygody przeżyła itd. A u Ciebie nie znalazło się zbyt wiele takich informacji. Jedynie co nieco po łebkach a propos bycia oszustem, a cała reszta to przekonywanie kapitana i innych piratów, dlaczego warto włączyć Twoją postać do załogi. Szczerze chciałabym ci dać więcej punktów, ale nie mogę :<
Przyznaję 12 pkt.

Rudzik
Podobnie jak u Koori Twoja historia nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia, była taka raczej przeciętna, jednak podobało mi się, że nie dostrzegłam żadnych literówek, zbyt wielu powtórzeń, złej interpunkcji itd. Trochę za mało nt piratów.
Przyznaję 14 pkt.

Rieul
Twoja historia bardzo skojarzyła mi się z historią napisaną przez Charme. Nie pod względem pomysłu, ale pirackiego klimatu i takiej lekkości. Nie ma tam żadnych przesadyzmów. Dodatkowo zauroczyły mnie krótkie wierszyki przed każdym nowym wątkiem biografii. Niemniej jakąś akcją bym nie pogardziła. Mogłaś, na przykład, uczynić duże bum bum ze śmierci brata. Od razu pojawiłaby się jakaś akcja. Dobrze, że nie przywaliłaś długim wstępem. Muzyczka klimatyczna, co do tego nie mam wątpliwości ;)
Przyznaję 18 pkt.

Profesor Voriarty
*klaszcze* Znalazłam idealną piracką historię, o jakiej marzyłam! Jest ciekawa, ma w sobie akcję, styl pisania bardzo dobry, nie dostrzegłam żadnych błędów. Nawet wstępu się nie mogę przyczepić, bo od razu przeszłaś do biografii. Super! Chociaż tekstu wyszło sporo, nie odczułam, by było to lanie wody. Powiem więcej, nie pogardziłabym dodatkowym akapitem dot. życia w tym dziwnym, obcym świecie. Muzyka również na plus, chociaż i bez nie dałabym Ci tyle samo punktów.
Przyznaję 20 pkt.

Mole
Parskłam. Oczywiście, że parskłam ze śmiechu, bo takiej historii się nie spodziewałam. Idealnie wkręciłaś Kanapkobrodego do biografii. Prezent, jakie został mu ofiarowany – majstersztyk. I ta flaga, awrrr x'D O pirackie wątki nie muszę się martwić. Ukazałaś również interesujący charakter Mole, która nie gada sucho jak większość, ale ma swoje złośliwe odzywki („...kiedy większości z was nawet do tego głupiego łba nie przyszło...”). Styl pisania bardzo fajny. I strasznie mi się spodobała piosenka ♥ Za to nie widzę sensu w przydługim wstępie. Mogłaś zacząć od razu od historii, tak jak P. Voriarty. I fajnie by było, gdybyś opisała dokładniej chociaż jedną z wielu przygód, jakie zapewne doświadczyła Twoja postać. Jakaś krwawa jatka z innymi piratami czy cuś.
Przyznaję 17 pkt.

SayuriSagi
Ten uczuć, gdy słowo „piersi” zostaje ocenzurowane (wybacz, musiała ;3). Bardzo dziękuję za muzykę dla uprzyjemnienia czytania. Pomysł z całą pewnością ciekawy i oryginalny, bo nikt poza Tobą na takowy nie wpadł (nie licząc olewania dziecka przez rodziców, gdyż to akurat w naszym evencie częstość xd). Czytało się przyjemnie, styl określiłabym na dobry. Niestety podobnie jak u kilku innych osób zabrakło mi większej akcji, mrożącej krew w żyłach historii.
Przyznaję 16 pkt.
_________________
< 3
[ Charlie | box | bank | przygoda ]
< 3

"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"

~ Tove Jansson, "Dolina Muminków w listopadzie"
Ostatnio zmieniony przez Daisy7 2018-07-11, 18:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.