Pokemon Crystal

[Kaiwe]

Znalezienie sali liderki było bardzo trudne, nikt nie wiedział bowiem gdzie dokładnie znajduje się owe miejsce. Ktoś podpowiedział ci, że ukrywa się gdzieś w mroźnych górach. Kto by się jednak bał gór, dzielnie ruszyłeś na starcie z kolejnym liderem. W końcu po kilku dniach wędrówki znalazłeś niewielkie miasteczko, gdzie też od razu dopadł cię jakiś siwy starzec i oświadczył, że jak chcesz się zmierzyć z liderką musisz przejść przez portal do innego wymiaru. Nim się obejrzałeś zostałeś brutalnie wrzucony do portalu, który pojawił się z nikąd tuż obok ciebie. No cóż, nie byłeś traktowany jakoś specjalnie delikatnie a sam...Wylądowałeś na urwisku w górach. Było szaro, zimno i mrocznie. Po okolicy co jakiś czas rozlegały się wysokie ryki, które na pewno nie należały do pokemonów. Nagle przed sobą widzisz most, prowadzi on przez przepaść do jakichś drzwi. Podbiegasz do niego i wtedy tuż przed tobą z impetem ląduje trzymetrowa kreatura
Powstrzymuje cię gestem ręki, nie widzisz jej oczu ale ona ciebie widzi. O to chyba jakaś strażniczka, która przemówiła swoim charczącym głosem
- Ten kto pragnie zmierzyć się z liderką Kaiwe, musi rozwiązać zadanie. Wskaż sześć ukrytych pokemonów z teamu liderki. Jeżeli nie odgadniesz jednego, rzucę na ciebie klątwę. Im mniejszą ilość odgadniesz, tym klątwa bardziej będzie uprzykrzać ci bitwę
Strażniczka podaje ci stary, zżółknięty rulon oraz czarne pióro zamoczone w czerwonym atramencie...a może to krew? Kiedy rozwijasz papier masz przed sobą taki obraz:

[Karthus]

OK.
Patrzę na obraz przez jakieś 30 sekund, następnie chwytam pióro i zaczynam na nim mazać.


- Do zobaczenia za 2 tygodnie.
Mówię, wracając tam skąd przybyłem.

[Keisuke]

Za to jakże dojrzałe zachowanie ze strony Szopa zamykam walkę w trybię natychmiastowym, a Szop dostaje ostrzeżenie słowne. Elo, yolo pozdro 600.