- Ja-... Jak to nie żyje? - w pierwszym momencie nie uwierzyłem w słowa mężczyzny, który nadal nie dawał wiary w moje przedstawienie się. - Przecież doskonale pamiętalbym moment swojej śmierci, a czegoś takiego nigdy nie doświadczyłem. Zatem proszę mi nie sugerować kłamstwa, panie Johnie Alex.
Ten kabareciarz jest naprawdę uparty.
- Panie Asagiri, niech pan sam powie, jaka jest prawda. Mamy dwudziesty wiek i dostęp do wiedzy nie jest tak ograniczony jak kiedyś, więc pan także powinien wiedzieć, że prawdziwy William Szekspir nie żyje od kilku stuleci. Czy byłby pan taki uprzejmy i spróbował to wytłumaczyć naszemu towarzyszowi?
- Harukawa też jest japończykiem, więc pewnie byście go rozpoznali - ma taki sam kolor skóry jak ja, ale nie nosi soczewek, więc ma naturalnie ciemne skośne oczy.
Uznałem, że ta dwójka najpewniej niezbyt miała kontakt z Azjatami. A przynajmniej nie byli moimi fanami, no cóż.
Kolejna wymiana zdań między dwoma mężczyznami sprawiła, że zmarszczyłem czoło i zacisnąłem usta, obserwując ich jak dwóch wariatów. Jeden z nich mówił i wyglądał jak Szekspir - okej, świetny cosplay, wczuł się chłopak, nie ma co, ale ten drugi twierdził uparcie, że Szekspir nie żyje od trzystu lat i że żyjemy w dwudziestym wieku.
- Co.
Moje pytanie nie było skierowane do żadnego z nich. Po prostu chciałem dać ujść mojej wewnętrznej dezorientacji połączonej z niezwykłą tęsknotą za moim prywatnym rysownikiem, bo co jeśli mój nowy OC'ek uleci mi z myśli? To by było niefortunne. Nadawałby się do Zakonu Wieży Zegarowej w Bungou Stray Dogs, a że jeszcze nie wprowadziłem postaci do tej grupy, to nie było za późno, by go dodać. No, ale najwidoczniej musiało to poczekać, bo trafiłem na kogoś niekompetentnego jeśli chodzi o znajomość wielkich pisarzy.
Odchrząknąłem głośno, by skupić na sobie uwagę obojga.
- Zauważyłem pewien błąd, który jest dość karygodny. William Szekspir zmarł w 1616 roku, zatem dokładnie czterysta-jeden lat temu. Ponadto żyjemy w dwudziestym-pierwszy wieku, a...
Chciałem kontynuować wykład o Szekspirze, ale uznałem, że sobie odpuszczę. Najwyżej ten cosplayer coś doda.
- Swoją drogą, pomijając waszą kłótnię, to gdzie się obecnie znajdujemy i jak mogę trafić na najbliższy dworzec, by złapać shinkansen do Tokio?
- Ja.. Jaki znowu dwudziesty pierwszy wiek? Przecież dopiero co zaczął się wiek siedemnasty. Był... To znaczy jest rok 1602. - starałem się opanować, jednak zarzuty o moim kłamstwie i mojej domniemanej śmierci nie dawały mi spokoju. - I o jaki szin-cośtam panu chodzi? Jeśli chce pan się dostać do Tokio to jedynie droga morską, jednak musiałby pan najpierw udać się do Duńczyków, gdyż tylko oni mają wstęp na Dalekie Wyspy. - odpowiedziałem Azjacie, który wydawał się mi wierzyć, może nie do końca, jednak na pewno nie oskarżał mnie o kłamstwo.
Sytuacja, która i tak nie przedstawiała się za dobrze, z każdą chwilą stawała się coraz bardziej dziwna. Z tego, co powiedział Azjata, wynikało, że według niego jest 2017 rok, co przecież nie jest prawdą, gdyż obecnie mamy dopiero 1997 rok. Zaczynam powoli podejrzewać, że moi towarzysze mogą być ... hmm, niespełna rozumu, dlatego lepiej chyba postąpię, jeśli nie będę za bardzo ich już denerwował.
- Może zrobimy tak: każdy z nas raz jeszcze się przedstawi, przy czym poda również swój kraj pochodzenia, obecnie trwający rok oraz może ostatni większy konflikt zbrojny, o którym słyszał. Może to wydawać się panom dziwne, ale odnoszę wrażenie, i chyba nie tylko ja, że coś tutaj jest nie tak, jak powinno. Wtedy po powtórnej prezentacji zaczniemy przeszukiwać pokój w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji, które mogłyby rzucić trochę światła na to, co nas spotkało i kiedy zdobędziemy już trochę wiedzy, dopiero wtedy powrócimy do dyskusji o tym, kto ma rację. - mam nadzieję, że moi towarzysze zaakceptują taki plan, w końcu kłócąc się nigdy nie znajdziemy wyjścia z tej sytuacji.
- Nazywam się Joe Alex i pochodzę z Polski. Obecnie mamy 1997 rok, a ostatnią dużą wojną była II wojna światowa. - po skończeniu ponownie spoglądam na "Szekspira".
- Tak jak już kilkukrotnie mówiłem, nazywam się William Shakespeare i pochodzę z Królestwa Anglii. Kilka miesięcy temu zaczął się 1602 rok. Ostatnia duża wojna? - odpowiedziałam na jednym wdechu, jednak nad odpowiedzią na kolejne pytanie musiałem się nieco dłużej zastanowić. - O ile można to uznać za walkę, to z jakieś 15 lat temu Anglia pokonała Wielką Armadę, która na nas nacierała. Głupi Hiszpanie myśleli, że poddamy się bez walki, jednak się przeliczyli. - dodałem z duża dozą werwy i zapału.
Rozmowa trwała, a wraz z nią początkowy stan rozkojarzenia zaczął mijać. Jakkolwiek nieprawdopodobne by się to wydawało, musieliście wreszcie przyznać: wszyscy byliście dokładnie tymi, za kogo się podawaliście. A dopiero miało zacząć robić się dziwnie.
Mhrok, Sayuri, Niebianin
Między waszą trójką układało się, można powiedzieć, całkiem dobrze. Co prawda mieliście trzy zupełnie różne osobowości, aczkolwiek nie stało to na przeszkodzie do zawiązania między wami nici porozumienia, albo przynajmniej czegoś na kształt takowej.
Pewnie minęłoby jeszcze trochę czasu, zanim byście się należycie poznali, ale, jak to w takich historiach bywa, wasza dyskusja została przerwana przez nagłą kakofonie dźwięków. Skrzypienie drzwi, szum wiatru przemykającego się korytarzem i nagły trzask, jakby ktoś wywrócił coś żelaznego. Poważnie, można się było poczuć jak w biednym, niskobudżetowym horrorze!
Tak czy inaczej, prawdopodobnie ktoś tam był. Musiał ktoś być, przecież nie ma szans, aby taka posiadłość była niezamieszkana. Zresztą, pan Słomczyński bez trudu dostrzegł ślady niedawnego użytkowania niektórych mebli.
Księciu, Zefonit
Wystarczyło powiedzieć, że nie mieliście najmniejszego zamiaru być najlepszymi przyjaciółmi, no bo zresztą niby w jaki sposób? Najsłynniejszy zbrodniarz świata i osoba, będąca swego rodzaju uosobieniem tego, czego nienawidził, ze wzajemnością zresztą.
Tak czy inaczej, nie była to najlepsza pora na skakanie sobie do gardeł, z racji że nie wiedzieliście nawet, w jakie to niegościnne miejsce was wywiało.
W pewnym momencie, w czasie krótkiej wymiany zdań, jaka zaszła między wami, drzwi otworzyły się z hukiem. Ot, same z siebie. Ewidentnie nie było to zjawisko naturalne.
Zupełnie tak, jakby to Dom sam zapraszał was na spacer.
Wciąż nie mogę dopuścić do siebie myśli, że wszyscy naprawdę są tymi, za którymi się podają, gdyż to przeczy prawom świata, w końcu człowiek nie może żyć przez kilka stuleci, ale dla naszego własnego dobra musieliśmy przestać się sprzeczać i zacząć szukać wskazówek. Po usłyszeniu dziwnego dźwięku gdzieś poza tym pokojem raz jeszcze przyglądam się leżącym na stoliku przedmiotom, próbując wyłowić wzrokiem coś, co mogłoby w jakikolwiek sposób ułatwić nam ucieczkę z pokoju, przy czym proszę o pomoc pozostałych towarzyszy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.