Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-08-11, 15:10
Na zapomnianym krańcu dwóch jaźni~
Autor Wiadomość
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2017-10-15, 15:28   

/W porządku, dziękuję <3

Odetchnąłem głęboko i zawiesiłem wzrok na podłodze, chcąc się uspokoić. Wciąż nie potrafiłem opanować gniewu jaki mnie ogarnął po tym, co usłyszałem. To było takie… nieludzkie. Jak on mógł mówić tak spokojnie o tym, co wyprawiał wraz z innymi na zupełnie niewinnych ludziach? Westchnąłem i podniosłem wzrok na mężczyznę z zamiarem wygarnięcia mu tego, co zrobił, ale…
Zamarłem.
Zupełnie nie zwróciłem uwagi na to, że Richard od dobrych kilku chwil nie siedział, a leżał - bez jakichkolwiek oznak życia, na posadzce. Znaczy, oddychał, co widziałem po jego ledwie unoszącej się klatce piersiowej, ale słowo daję, gdybym…
- Cholera - warknąłem pod nosem, nie dopuszczając do siebie myśli, że miałbym kogoś na sumieniu. Och, chwila. Właśnie to zrobiłem pomyślałem ciutkę podłamany, rozluźniając jednocześnie uścisk - dopiero teraz zauważyłem, że wciąż miałem zaciśnięte pięści. Ba, nawet zaczynałem wbijać sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, co było trochę bolesne. No, przynajmniej mniej bolesne niż to, co właśnie zrobiłem Richardowi.
Rozejrzałem się dookoła - wokół mnie nieznana mi maszyneria a niedaleko drzwi, prowadzące na korytarz. Korytarz budynku, którego kompletnie nie znałem. Szanse na spotkanie kogoś z tych czubków wynoszą pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.
Mam dwa wyjścia.
Czekać, aż ten czubek się wybudzi, czego wolałem uniknąć, bo pewnie nie odpuści mi tego, że tak go załatwiłem.
Dwa, spróbować uciec i szukać ratunku na zewnątrz.
Szczerze? Nie miałem niczego do stracenia. W tym momencie liczyłem na szczęście i to, że jednak Arceus mnie kocha. Miałem szanse, wierzyłem w to.
- No cóż - zacząłem mówić, choć Richard zapewne mnie nie słyszał - głupi ma zawsze szczęście, co nie?
Uśmiechnąłem się lekko pod nosem i skierowałem swe kroki ku wyjściu - na początku przemieszczałem się po cichu, w miarę możliwości oczywiście, ale potem… Pieprzyć to, pomyślałem, rzucając się biegiem w poszukiwaniu wolności.
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2017-10-18, 16:40   

Ahaha, a gdzie jest wyjście? To było najlepsze pytanie. Kto by się tam jednak tym przejmował. Wyszedłeś więc z pomieszczenia, wcześniej kombinując trochę z otwarciem drzwi, które na początku zamknął Richard. Teraz mogłeś ruszyć nieprzyjemnym i dziwnie cichym korytarzem. Dłużyło ci się bardzo. To wszystko wyglądało jak jeden, wielki labirynt. Przy którymś ze skrzyżowań nagle usłyszałeś kroki. Dudniły one głośno, odbijając się echem od ścian. Przynajmniej parę osób. Doszły do ciebie głosy.
-Numer #4633, prawda? To nie było gdzieś tutaj? - Usłyszałaś głos młodej kobiety. Zaraz spotkała się ona z odpowiedzią wyraźnie starszego od niej mężczyzny.
-Przecież go przenieśli... ech, uważałaś w ogóle? - Głos się zbliżał. -Nie wiadomo co ten świr by zrobił, gdybyśmy go wciąż trzymali w normalnym środowisku... - Na pewno nie miałeś dużo czasu, zanim znajdziesz się na widoku. Obok ciebie było sporo dziwnych drzwi, może któreś były otwarte? A może chciałeś iść dalej ze swoim, agresywnym wybiciem się z tego miejsca?
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2017-10-28, 21:09   

Wiedziałem, że chcę uciec od Richarda jak najdalej. Jak najdalej znaleźć się od pokoju, który mnie tak przerażał.
Nie wiedziałem jednak, gdzie jest wyjście.
Zdałem sobie z tego dopiero teraz, gdy w końcu uporałem się z drzwiami prowadzącymi na korytarz. Miałem ochotę palnąć się w czoło - w ogóle o tym nie pomyślałem. Dlaczego najpierw robię, a potem myślę? Zawsze mogłem związać Richarda i zacząć mu grozić żeby wyjawił mi gdzie jest wyjście... pomyślałem, kątem oka spoglądając na klamkę pomieszczenia, z którego dopiero co wyszedłem. Byłem gotów wrócić tam, nie ukrywam - ale w ostatnim momencie porzuciłem ten pomysł i ruszyłem na przód. Nie mogę zaprzątać sobie tym głowy.
Korytarz był nieprzyjemny, a przy tym dziwnie cichy. W ogóle mi się to podobało, ale co miałem do stracenia? No… nie licząc życia, oczywiście. Droga cholernie mi się dłużyła, nie widziałem końca. Wszystko zdawało się być jednym, wielkim labiryntem, którego przejście wynosiło pięćdziesiąt szans na powodzenie.
A ja tym razem nie miałem szczęścia.
Zamarłem, gdy na jednym ze skrzyżowań usłyszałem kroki, których dźwięk odbijał się echem od ścian. Przekląłem pod nosem, gdy doszło do mnie, że musiało to być conajmniej parę osób. Jestem na przegranej pozycji pomyślałem, opierając się plecami do ściany, do której przyległem na tyle, na ile mogłem. Byle jak najbliżej, żeby mnie nie zauważyli.
- Numer #4633, prawda? To nie było gdzieś tutaj?
- Przecież go przenieśli... ech, uważałaś w ogóle?
Zmarszczyłem brwi, zbliżając się nieco do skrzyżowania. Jeszcze trochę, usłyszę ich lepiej, no dalej Sam...
- Nie wiadomo co ten świr by zrobił, gdybyśmy go wciąż trzymali w normalnym środowisku...
Cholera, nic nowego zganiłem się w myślach, bo byłem pewny, że dowiem się czegoś nowego. Jedno było pewne - nie znajduję się w najlepszej pozycji. Nie miałem zbyt wiele czasu, musiałem działać szybko. Inaczej mogłem zostać nakryty.
Niby mogłem ich zaatakować, ale…
Ilu ich tam jest? A jeśli są uzbrojeni?
Musiałem być ostrożny, dlatego też szukałem drzwi, które w jakiś sposób się wyróżniały - bo pewnie tak wyglądałyby drzwi wyjściowe, racja? Jeśli takie znajdę, otwieram je. Liczę na szczęście.
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2017-10-29, 12:44   

Wszystkie drzwi wyglądały podobnie, najwyraźniej wyjście nie było w tym miejscu. Zacząłeś więc próby otwarcia wszystkich, po kolei, aż w końcu nie udało ci się wbić do jakiegoś, równie przyciemnionego, pomieszczenia. Zatrzasnąłeś za sobą drzwi tak szybko, jak tylko potrafiłeś, w tym pokoju mogłeś chyba przeczekać chociaż aż tamci naukowcy przejdą. Nie wyglądało też na to, aby ktoś był w tym pomieszczeniu, w końcu nikt by nie siedział aż w takich ciemnościach.... Nawet z twoim wzrokiem mało mogłeś dostrzec.
Nagle wyczułeś jednak jakiś ruch. Nawet nie zorientowałeś się kiedy przed tobą znalazła się jakaś, ciemna sylwetka. Przy swoim gardle poczułeś coś zimnego. Czy to broń...? Nie mogłeś teraz ustalić tożsamości przeciwnika, ale jedno wiedziałeś, był piekielnie szybki. Jeden zły ruch i po tobie.
-Kim jesteś? - Zapytał się jakiś, męski głos. Brzmiał na dość młodą osobę.
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2017-11-01, 18:50   

Skucha, skucha, skucha! powtarzałem sobie w myślach, pociągając za klamki. Niestety - wszystkie były podobne co oznaczało, że jednak wyjście z tego piekła nie znajduje się tutaj. Do tego każde drzwi były zamknięte do siebie.
A głosy coraz bliżej.
Cholera jasna! przekląłem, aż w końcu klamka ugięła się pod ciężarem mojej dłoni. Odetchnąłem w duchu i ciutkę się uspokoiłem a następnie wszedłem do pomieszczenia i zatrzasnąłem za sobą jak najszybciej drzwi. Oparłem się o nie, oddychając ciężko. Było blisko pomyślałem, starając się uspokoić oddech. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym nie było zbyt jasno - myślę, że włącznik wiele by zmienił, ale jeśli mam być szczery… kompletnie nie chciało mi się tego robić. Zmarszczyłem jednak drzwi. Coś tu jest nie tak pomyślałem, próbując wytężyć wzrok. Niestety, bez skutku.
Nagle wyczułem jakiś ruch - w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka, a ja sam chciałem wykonać unik, ale zareagowałem zbyt późno. Z moich ust wydobyło się ciche przekleństwo. Przede mną jakaś ciemna masa, przy gardle coś zimnego… no bajka.
Chyba wpadłem w jeszcze większe bagno tą swoją próbą ucieczki.
„Jeden zły ruch, Sam, a będzie po tobie” powtarzał głosik w głowie, a ja jedynie przełknąłem nerwowo ślinę.
- Kim jestem? - powtórzyłem i zaśmiałem się ciut nerwowo. Oczywiście cicho, żeby nie było!- Właściwie to dobre pytanie. Jedyne co pamiętam to swoje imię, „Samuel”. Ale naukowcy tak czy inaczej zwracają się do mnie per „numer 5786”, co jest dosyć niegrzeczne w moim mniemaniu - powiedziałem całkiem zgodnie z prawdą, nie mając ochoty ryzykować własnym życiem. Kto wie, może jednak ten gościu będzie po mojej stronie?- Wiesz, byłbym wdzięczny gdybyś… wziął to coś, co mam przy gardle. Nie chcę ryzykować niepotrzebnymi bliznami, w przeciwieństwie do niektórych dbam o swój wygląd - poprosiłem, uśmiechając się słodko. No co? Lepiej być pięknym niż brzydkim na własne życzenie!- No i skoro ja się przedstawiłem to… ktoś ty?
W końcu wolałem wiedzieć czy postać, którą właśnie spotkałem, będzie moim sprzymierzeńcem a może wrogiem...
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2017-11-04, 14:18   

Musiałeś poczekać kilka, bardzo cichych chwil, aby w końcu poczuć, że ostrze zostaje oddalone od twojego gardła.
-Numer, co? 5786... jesteś jednym z najnowszych, prawda? - Ponownie mogłeś usłyszeć tajemniczy głos. Ktoś zaczął się przemieszczać po pokoju, aż dotarł do ciebie dźwięk przełącznika. Zaraz po tym niezwykle mocne światło uderzyło cię w oczy. Potrzebowałeś chwili, aż w końcu mogłeś rozejrzeć się normalnie po pomieszczeniu. Najwyraźniej ktoś zapalił górną lampę.... Drzwi do tego pokoju były szczelne i bez szyb, więc raczej nic nie dało rady przedostać się na zewnątrz, nawet światło.... czemu więc ktoś siedział tu w ciemności?
Cóż, zaraz udało ci się w końcu zobaczyć tego kogoś, stanął bowiem przed tobą. Troszkę niższy człowiek. Miał dziwny, niebieskawo czarny kolor włosów, a jego oczy ledwo widoczne były przez gogle, które nosił. Wyglądał bardzo niecodziennie. Mały nożyk schował za swój pas. Czy to możliwe, że też był jakimś wynikiem tutejszych badań?
-Wybacz, obudziłeś mnie. - Młodzieniec podrapał się leniwie po głowie.... czy to dlatego było tutaj tak ciemno?
A co to w ogóle za pomieszczenie? Góry różnych rupieci i pudeł dawały na myślenie jakieś rodzaj magazynu. Były tutaj też papierzyska i zepsute, małe urządzenia.


_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2017-11-04, 18:02   

Kiedy nie usłyszałem odpowiedzi ze strony nieznajomego i wciąż czułem przy gardle zimne ostrze, słowo daję, zacząłem odliczać sekundy do śmierci. Odetchnąłem jednak z ulgą, gdy po kilku chwilach poczułem, jak nieznany mi facet oddalił broń ode mnie na bezpieczną odległość. Arceus ma mnie jednak w opiece.
Westchnąłem i rozmasowałem sobie szyję, chcąc pozbyć się jak najszybciej uczucia zimna, które przypominało mi o tym, że tak właściwie to byłem o krok od śmierci.
- Jednym z najnowszych? – powtórzyłem, zerkając kątem oka na rozmówcę. Zastygłem w bezruchu, gdy usłyszałem, jak ktoś zaczął się przemieszczać po pokoju – do momentu, aż do moich uszu dotarł jeszcze inny dźwięk a dokładniej to przełączanego włącznika. Skrzywiłem się, gdy uderzyło mnie niezwykle mocne światło w oczy. No świetnie, pomyślałem, jak tak dalej pójdzie, to szybko pogorszę sobie wzrok.
Po zerknięciu za siebie dostrzegłem, że drzwi były niezwykle szczelne, a w pokoju nie znajdowały się żadne okna. Wtedy też doszło do mnie, że nic nie przedostanie się na zewnątrz. No to klops pomyślałem poirytowany. Tyle z mojej ucieczki.
O tyle dobrze, że widziałem w końcu mojego rozmówcę. Był... podobny do mnie. W sensie, że najprawdopodobniej i jego dorwali naukowcy. Cholera, to wszystko było nieźle... porąbane, najłagodniej rzecz ujmując. Zauważyłem, jak niebieskowłosy chowa za pas mały sztylet. A, więc to tym próbował mnie zabić!
Zrobiłem lekko naburmuszoną minę, ale ogarnąłem się, gdy doszło do mnie, że nieznajomy coś powiedział. Och. Spał? W sumie to mogłoby wyjaśniać dlaczego panowały tu takie ciemności.
Rozejrzałem się.
- Wiesz, ten pokój wygląda raczej jak jakiś magazyn a nie sypialnia, w której można się przespać – zauważyłem, unosząc prawą brew i spoglądając na chłopaka. Posłałem mu zalotny uśmiech.- A musisz mi uwierzyć, w swoim życiu widziałem sporo sypialni – dodałem, podchodząc do rupieci.
Papiery i... o, a co to? Uniosłem do góry małe urządzenie, które mnie ciekawiło. Pierwszy raz widzę je w swoim życiu... cóż, przynajmniej tak myślę, że nie miałem z tym nigdy do czynienia.
- Wracając do numeru. Nie mam pojęcia czy jestem „najnowszy”, jak to określiłeś. Właściwie myślałem, że to jakiś losowy numer – wyznałem zgodnie z prawdą, unosząc urządzenie pod światło.- Ej, co to jest? Fajnie wygląda – zapytałem, podrzucając to coś do góry. Zastygłem na moment, zapominając o tym by złapać urządzenie. Ups, spadło na ziemię.- Prawie zapomniałem. Tak właściwie to właśnie uciekłem takiemu jednemu Richardowi, mówię ci, świrus jakiś w okularach, ale za to nadrabia wyglądem. No, przynajmniej nadrabiał póki mu nie przywaliłem. No, ale mniejsza. Wiesz może jak się stąd wydostać? – uśmiechnąłem się słodko, mówiąc o tym wszystkim jakbym pytał przechodnia o to, która jest godzina.
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2017-11-05, 10:35   

Na twoje stwierdzenie stwór prychnął cicho.
-Pff, tutaj sypialnią jest każde, rzadko odwiedzane pomieszczenie. Trzeba się aklimatyzować. - Odpowiedział leniwie. -Średnio mnie interesuje twoja historia życiowa, wiesz?
Podniosłeś dziwne urządzenie. Przypominało zniszczonego robota, kształtem zbliżonego do pająka. Wokół znajdowało się również pełno innych, poniszczonych robotów, które wyglądały, jakby miały służyć do różnych rzeczy. Chyba zauważyłeś nawet coś podobnego do ekspresu do kawy.... Znalazłaś się po prostu w śmietniku.
-Nie, nie są zupełnie losowe. Najstarsze projekty zaczynają się od numeru "1", gdy zachodziła jakaś mocna zmiana w sposobie, to zwiększali numer, aż dotarli do "5". Zupełnie losowe jest to, co następuje po pierwszym numerze. Mój numer to na przykład #4633. - Wytłumaczył stwór, siadając na ziemi... nie obił ci się gdzieś o uszy taki numer? Po chwili młodzieniec zerknął na urządzenie, które trzymałeś w ręce. -Wygląda na jakiś rodzaj łazika szpiegującego... ale bardzo stary model. - Zadziwiająco dużo wiedział o znajdujących się tutaj przedmiotach.... i o całym systemie.
Spróbowałeś podrzucić urządzenie, ale na twoich oczach roztrzaskało się ono z głośnym hukiem o twarde podłoże. Ze stanu zniszczonego przeszło na nieodwracalnie zmasakrowane i to w częściach. "Jesteś za głośno..." ~ mruknął nieznajomy, patrząc na szczątki robota.
-Tak myślałem. - Skomentował stwór, wysłuchując twojej historii. -Wiem. - Ta spokojna odpowiedź była zaskakująca, bowiem, jeśli to była prawda, to dlaczego wciąż tu siedzi i do tego śpi sobie w najlepsze. -Ale dlaczego miałbym ci mówić? Odpuść sobie.
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2017-11-19, 20:30   

Słuchałem uważnie chłopaka, szczególnie wsłuchując się w jego słowa w momencie, gdy zaczął tłumaczyć mi sposób, w jaki naukowcy nadają nam „imiona”. Zmarszczyłem brwi i westchnąłem głośno. Jaki był w tym wszystkim cel? Po co to robili? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi pomyślałem, zerkając kątem oka na rozmówcę. Siedział spokojnie na ziemi.
- Łazik szpiegujący, huh – powtórzyłem za nim, przekrzywiając lekko głowę na bok, gdy ten roztrzaskał się na moich oczach. Zignorowałem komentarz niebieskowłosego o tym, że jestem za głośno, po czym wzruszyłem ramionami i potrąciłem lekko kawałki urządzenia czubkiem buta. Może to i lepiej, że się roztrzaskał – nikt nas nie będzie podglądał jeśli to w ogóle było możliwe. W końcu skoro to stary model to powinien być niepotrzebny, racja? Zepsuty. Tak jak reszta przedmiotów w tym pomieszczeniu.- Sporo wiesz o tym całym... wiesz, świecie. Że tak to nazwę. Chyba musisz tu trochę siedzieć, co? – mruknąłem bardziej do siebie niż do niego, szukając w kartonie jakiejś rzeczy, która by mnie zainteresowała. W końcu dałem sobie spokój, widząc, że przeważają tu roboty. Nawet ten ekspres do kawy wydawał się ciekawszy...
Zastrzygłem uszami, słysząc odpowiedź chłopaka. Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do niego, chwytając go za ramiona.
- Wiesz?! – powtórzyłem, podekscytowany w cholerę – oto mój klucz! Kto by pomyślał, że cała nadzieja w tym dziwnym chłopaku.- Nie odpuszczę. Chcę stąd wyjść. Chcę wolności. I wiem, że ty też tego chcesz. Lepsze łóżko, te sprawy. W dodatku brak tych świrusów na karku, brr – dodałem po chwili, puszczając go. Właściwie to zamarłem na moment, gdy doszło do mnie, że zupełnie zignorowałem to, co wcześniej usłyszałem. Moment, w którym chłopak podał mi swoje imię.
Numer 4633.
To jego szukali.
- Kurwa mać – skomentowałem, zerkając to na niego, to na drzwi. Przecież oni mogli tu wejść w każdej chwili! I nie dość, że zrobią mu pewnie jakąś krzywdę to widząc mnie zrobią ją i mi! A CO JEŚLI RICHARD SIĘ OBUDZIŁ I JUŻ NA MNIE NASKARŻYŁ? PEWNIE TERAZ CHCE MI JAJA URWAĆ!
Mojej uwadze uszedł fakt, że w tym momencie zacząłem chodzić w kółko i ciągnąć się za uszy – spanikowałem, co tu dużo mówić.
- Musimy stąd zwiewać – zwróciłem się w końcu do chłopaka, wskazując na niego palcem.- Szybko. Oni cię szukają, nie mamy chwili do stracenia! – wyjaśniłem, ciągnąc go za dłoń. Mam nadzieję, że nie jest zbyt późno...
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2017-11-26, 19:09   

W pudle, do którego zaglądnąłeś były po prosu zużyte części robotów i maszyn. Nie miały już nawet konkretnego kształtu.
-Możliwe. - Odrzekł na twoje stwierdzenie nieznajomy, siadając i opierając się plecami o górę robotycznych szczątków. Nie wyglądał, jakby miał zamiar się stąd ruszać. -Dawno straciłem już poczucie czasu, nie widać słońca zza murów tego laboratorium. Ale skoro sukcesywnie powstała już następna generacja, to faktycznie jakiś czas. - Uśmiechnął się dość pusto. -Ach, troskę szkoda. To tylko oznacza, że niedługo się mnie pozbędą. - Nie wyglądało na to jednak, że bał się takiego losu. Co za dziwna persona.
Zdziwił się dopiero, gdy chwyciłeś go za ramiona, co rozbudziło go natychmiast. Jak z instynktu, mocnym uderzeniem odtrącił twoje ręce, zerkając lekko wnerwionym wzrokiem. Był silny... silniejszy, niż się tego spodziewałeś. Po chwili uspokoił się, wzdychając cicho.
-W świecie zewnętrznym takie hybrydy jak my nie mają czego szukać. No, przynajmniej nie ja. Zresztą, lubię to życie. Wieczna zabawa w kotka i myszkę, w sumie nigdy nie jest nudno. Choć czasem faktycznie spokoju nie dają. - Zaciekawiony obserwował twoją, nerwową reakcję, ty za to odkryłeś, że ciągnięcie się za uszy jest niezwykle bolesne i lepiej nie próbować tego znowu.
Twój rozmówca ziewnął.
-To akurat nic nowego. Oni nie potrafią mnie zamknąć w jednym miejscu, ale nie potrafią też zabić. Wracam, jak mi się nudzi. Wydaje mi się, że jeszcze nie zdążyli zejść do piwnicy i zorientować się, że mnie nie ma w izolatce, ale kto wie.... - Przez chwilę patrzył ci prosto w oczy, jakby szukając w nich odpowiedzi, aż w końcu westchnął zrezygnowany. -Zgoda. Pokażę ci wyjście. - Odparł w końcu, dając się bez problemu pociągnąć za rękę, nie atakując tym razem. Zatrzymał cię jednak i sam pierwszy wyszedł ostrożnie przez drzwi.
-Właściwie, to to miejsce jest przeważnie puste, potrzebny nam jakiś.... mówiłeś, że powaliłeś wcześniej niejakiego "Richarda". Gdzie to było? - W jego głosie słyszałeś jedynie spokój, jakby był przyzwyczajony do tego typu akcji.
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2017-12-04, 02:06   

- Jesteś dziwny – skomentowałem z szerokim uśmiechem na ustach.- Już cię lubię!
Chłopak w końcu się zgodził i tym razem nie zareagował agresją gdy pociągnąłem go za rękę – w sumie sam nie byłem lepszy, powinienem był uszanować jego strefę intymną czy coś. Nie dość, że od niego oberwałem, to jeszcze te uszy… au, au! pomyślałem i pogłaskałem delikatnie opierzone uszy. Wzdrygnąłem się jednak, czując malutkie piórka pod opuszkami palców i czym prędzej cofnąłem dłoń, zupełnie jakbym się sparzył.
Gdy chłopak się do mnie zwrócił schowałem ręce za siebie, zupełnie jakbym coś przeskrobał i udawał, że tego nie zrobiłem. Uśmiechnąłem się niewinnie, bo właściwie to miałem swoje za uszami. No… w końcu powalenie jakiegoś naukowca to raczej niecodzienna rzecz… chociaż – zależy też dla kogo!
- Już ci pokazuję gdzie to było, szefie - zaalarmowałem szeptem, salutując, nieco bojąc się tego, że ktoś może mnie usłyszeć. Zazdrościłem nieznajomemu – był naprawdę spokojny, zupełnie jakby był przyzwyczajony do takich akcji. Nie to co ja, któremu serce kołatało głośno w piersi. Odetchnąłem głęboko na uspokojenie i wyszedłem na zewnątrz, uprzednio sprawdzając czy nikt nie idzie. Kto by pomyślał, że z własnej woli wrócę do tego dupka… pomyślałem, ruszając tą samą drogą co poprzednim razem. Zachowywałem przy tym ogromną ostrożność, nie chciałem zostać nakryty.
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2017-12-06, 18:00   

-Wiem. - Jedynie potwierdził spokojnie twoją uwagę.
Ruszyliście więc. To miejsce było, jak wcześniej, niezwykle puste, więc nie natrafiliście na żywą duszę. W końcu doprowadziłeś swojego, chwilowego towarzysza do pomieszczenia, w którym powaliłeś profesorka. Richard wciąż leżał nieprzytomny praktycznie tak, jak go zostawiłaś. Ci doktorzy to w ogóle nie mieli wytrzymałości fizycznej.
-Ułatwiłeś robotę. - Mruknął obiekt z numerem #4633, zwracając się do ciebie. Nie wydawał się w ogóle martwić o to, że może doktorka przypadkowo obudzić. Po prostu spokojnie podszedł do niego i zaczął mu grzebać w kieszeniach fartucha. Po chwili wyciągnął mały i prostokątny przedmiot, który wyglądał jak karta dostępu do czegoś. -Łap. - Rzucił to w twoją stronę, ledwo pochwyciłeś przepustkę w swoje łapki. -To przepuści cię przez drzwi wyjściowe. Każdy z tych kretynów nosi to ze sobą. No teraz musimy się pospieszyć. - Wygląda na to, że wyjście stąd faktycznie nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Wciąż, nie chciał opuścić tego miejsca.
Miałeś wrażenie, że Richard poruszył się lekko. Lepiej było faktycznie zmywać się stąd w szybkim tempie. Pobiegliście korytarzem, gdy nagle usłyszeliście głośny sygnał, niby syrena policyjna, i niektóre lampki wokół zaczęły migać na czerwono.
-Oho... chyba zorientowali się, że mnie nie ma. - Westchnął cicho zmutowany człowieczek. Zaraz usłyszeliście z głębi podniesione głosy i dźwięki kroków. Nie było ich sporo, ale widać gdzieś na tym terenie ciągle chowali się jacyś ludzie. Numer #4633 skręcił szybko w pierwszym możliwym miejscu i wepchnął cię do jakiegoś pomieszczenia, zamykając za wami drzwi. -To dość problematyczne....A wyjście nie jest właściwie daleko...Słuchaj, umiesz walczyć? - Zapytał. Miałeś wrażenie, że jego ton stał się troszkę chłodniejszy.
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2017-12-09, 18:39   

Dotarliśmy bez problemu do pomieszczenia, w którym powaliłem Richarda. Na sam widok mężczyzny aż się wzdrygnąłem i cofnąłem w kierunku drzwi – zupełnie jakbym szukał ucieczki gdyby mężczyzna wstał i chciał mnie zaatakować. Tak się jednak nie stało. Wszystko wskazuje na to, że dalej jest nieprzytomny pomyślałem i skrzywiłem się lekko. Cóż, może i są geniuszami, ale wytrzymałości fizycznej w nich za grosz.
- No, na to wygląda. Chyba – odmruknąłem towarzyszowi, który nie wyglądał na wstrząśniętego po zobaczeniu Richarda. Na jego miejscu trochę bym się wystraszył – w końcu pomagał facetowi, który powalił kogoś jednym ciosem. Dziwak pomyślałem, łapiąc kartę dostępu w dłonie. W ogóle nie wpadłem na to, że Richard może przy sobie mieć taki klucz. Moja przepustka na wolność... pomyślałem, przyglądając się temu kawałku plastiku.
- Tylko mnie? – dopytałem, podchodząc do niebieskowłosego. Dlaczego tak się upierał przy tym żeby tu zostać? Kompletnie tego nie rozumiałem. W końcu nie był tu bezpieczny...
Odruchowo zerknąłem w stronę Richarda. Zamarłem, mając wrażenie, że się poruszył. Cholera pomyślałem i czym prędzej ruszyłem biegiem za moim wybawicielem. Przyśpieszyłem w chwili, gdy usłyszałem głośny sygnał podobny do syreny policyjnej. Nie jest dobrze pomyślałem, widząc, że niektóre lampki wokół nas zaczęły migać na czerwono.
- Och – skomentowałem jedynie, karcąc się w myślach za to, że w ogóle go poprosiłem o pomoc – w końcu wychodziło na to, że alarm to moja wina. Wzdrygnąłem się, słysząc podniesione głosy i dźwięk kroków, więc czym prędzej skręciłem za niebieskowłosym. Ten jedynie wepchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia i zamknął za nami drzwi – uniosłem na niego wzrok i już miałem rzucić w jego kierunku kolejnym tekstem na podryw, ale zrezygnowałem z tego pomysłu w chwili, gdy usłyszałem jego pytanie. Był dużo poważniejszy niż wcześniej, a przy tym chłodniejszy.
- Powiedzmy? – odpowiedziałem i podrapałem się w tył głowy. Przygryzłem dolną wargę.- Nie do końca panuję nad moją siłą, umiejętnościami. Nie w tym ciele – wyjaśniłem po chwili, wzdychając cicho. To wszystko było takie nowe. Do tego myśl, że już nie jestem sobą...- A-ale obronię się, jeśli o to chodzi! – dodałem i uśmiechnąłem się lekko, chcąc ukryć swoje wątpliwości.
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2017-12-13, 16:42   

-Ta, tylko ty. - Mruknął jeszcze niebiesko-włosy, gdy wychodziliście z pomieszczenia. -Już ci mówiłem, ja zostaję tutaj. - Jego powody pewno były skomplikowane i niezrozumiałe, ale najwyraźniej nie miał zamiaru mówić nic więcej.
Gdy stwierdziłeś, że jakoś potrafisz zawalczyć, młodzieniec pokiwał usatysfakcjonowany głową.
-Racja... - Lekko uchylił drzwi i wyglądnął na zewnątrz. -Nawet jeśli kilku zginie, to nie przejmuj się tym. Tak działa ten świat. - ...co? Ale zanim zdążyłeś to przetworzyć, twój towarzysz wypadł na zewnątrz, a ty w ślad za nim. Alarm już przestał bzyczeć, a światła błyszczeć, ale kroki nie ucichły.
-Chodź, musimy ruszyć skrótem. - Nakazał stanowczo obiekt eksperymentalny, skręcając przy najbliższym skrzyżowaniu.
-TAM JEST! - Usłyszałeś jakieś głosy dobiegające od przodu. Zobaczyłeś naukowców.... niedobrze, wyglądało na to, że jeden miał coś w stylu paralizatora. Byli przygotowani, nie ma co. Nie wiadomo co było straszniejsze, fakt, że byli uzbrojeni, czy to, że w sekundę zostali powaleni przez twojego towarzysza, na twoich oczach. Jego ruchy przypominały pomieszanie jakieś rodzaju judo, ponieważ widać było, że wykorzystywał w dużym stopniu siłę przeciwnika do wykonywania przerzutów. Z hukiem uderzył wrogami o ziemię. Wiedziałeś, że ma broń, ponieważ czymś ci zagroził, gdy pierwszy raz go spotkałeś, ale chyba wolał na razie jej nie używać.
Nagle poczułeś, jak ktoś próbował złapać cię od tyłu, bez zastanowienia praktycznie uderzyłeś naukowca łokciem w brzuch. Faktem było, że nie panowałeś nad nową siłą, za chwilę ujrzałeś mężczyzna z bólem upadł na ziemię. Zanim jednak mogłeś się zastanowić nad swoim czynem, zostałeś pociągnięty dalej, przez neibieskowłosego młodzieńca.
-Dobra robota. - mruknął, gdy skręcił wraz z tobą mocno w lewo. Miałeś wrażenie, że z oddali wciąż słychać kroki. No, przecież nie poddaliby się tak łatwo, prawda? Pewnie jest ich tam jeszcze trochę.
Ten korytarz był już całkowicie prosty. Prowadził do wielkich, białych, dobrze zabezpieczonych i grubych drzwi. Ich widok był przytłaczający. Zobaczyłeś czytnik na kartę i wiedziałeś, że prawdopodobnie jest to wyjście, którego poszukiwałeś.
-Szczęśliwyś teraz? - Zapytał zmęczony całą sytuacją, choć... miałeś wrażenie, że usłyszałeś jakąś satysfakcję w jego głosie. -Pospiesz się, zanim tu dotrą. To twoja ostatnia szansa. Nie martw się, nie będą cię gonić. - Wyglądał, jakby chciał powiedzieć "Zatrzymam ich tutaj". Wcześniej taki leniwy, a nagle taki zdeterminowany. Czy coś się zmieniło?
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
Samuel



Wiek: 24
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 343
Wysłany: 2018-01-02, 18:18   

Conan! Wszystkiego najlepsiejszego w następnym roku – dużo szczęścia i radości, lecąc klasykiem, a zarazem cierpliwości! Szczególnie do mnie, zawsze musisz się naczekać na mój odpis, ha ha... ;;w;; POMYŚLNOŚCI!
O cholercia, dopiero teraz spojrzałam na datę i byłam pewna, że ostatni odpis był po 20.12;;;;;;;;;;;;


Przełknąłem nerwowo ślinę słysząc słowa chłopaka – co miał na myśli mówiąc: „tak działa ten świat”? Jasne, zdążyło do mnie dotrzeć to, że nie wszystko działało sprawiedliwie, ale jednak niesmak pozostał. Poza tym, nie chciałem nikogo zabijać... chociaż z drugiej strony... ci naukowcy robili to na każdym kroku. Dlaczego miałem opory?
Potrząsnąłem prędko głową, odtrącając od siebie te wszystkie myśli i ruszyłem za moim towarzyszem. Zauważyłem, że alarm ustał, czego nie mogłem powiedzieć o krokach, które doskonale słyszałem. Na słowa niebieskowłosego kiwnąłem jedynie głową, nie mając najmniejszego zamiaru zaprzeczyć. Teraz nie ma czasu na to, by stroić fochy pomyślałem, zaciskając pięści.
Na widok naukowców poczułem, jak moje paznokcie wbijają się lekko w wewnętrzne strony moich dłoni.
Nie zdążyłem jednak zareagować, zaatakować ich, cokolwiek – chłopak, który postanowił mi pomóc był o wiele szybszy od naukowców i ich paralizatorów. Jego ruchy... były niesamowite. Był zdecydowanie bardziej doświadczony ode mnie. Zdziwiłem się jednak, bo nie używał swojej broni, którą wcześniej wykorzystał przeciwko mnie. Może nie chce ich zabić...? pomyślałem, a chwilę później poczułem, jak ktoś próbował mnie złapać.
Spiąłem się i uderzyłem napastnika łokciem w brzuch. Chwilę później zerknąłem za siebie, na naukowca, który upadł z bólem na ziemię. Whoa. Jednak potrafię być przydatny pomyślałem, spoglądając na swoje dłonie – chwilę później zostałem odciągnięty przez niebieskowłosego.
- Dzięki – odpowiedziałem tylko z lekkim uśmieszkiem na ustach. Zmarkotniałem jednak, gdy doszło do mnie, że to pewnie nie koniec, o czym uświadomił mnie dźwięk kroków, który wciąż słyszałem.
Ostatnia prosta pomyślałem, biegnąc przez prosty korytarz prowadzący do drzwi. Były ogromne, a przy tym doskonale zabezpieczone – znając życie sam bym sobie nie poradził, z czego zdawałem sobie sprawę. Odwróciłem wzrok na mojego towarzysza, nie chcąc patrzeć na drzwi, których widok był niesamowicie przytłaczający.
Uśmiechnąłem się.
- Bardzo – odpowiedziałem, przyglądając się uważnie jego twarzy. Zauważyłem zmęczenie, ale w jego głosie zdawało się usłyszeć satysfakcję.- Dziękuję ci. Mam jednak prośbę, mógłbyś... mógłbyś powiedzieć, jak się nazywasz? Jeśli pamiętasz? – dodałem po chwili i spojrzałem na niego, nieco ponaglając go wzrokiem. Po chwili jednak odwróciłem się od niego i przejechałem kartą po czytniku.
- Jeszcze raz dziękuję, jesteś bohaterem – rzuciłem przez ramię, zerkając na niego kątem oka.
Dopiero wtedy go opuściłem.
_________________
[ Samuel | box | bank ] | [ Asuna ] | [ Hoshiko Hayashi | box | bank ]
[ #CA4040 | #CC9933 ]xxxxxxxxxx[ #9966CC | #2D0640 ]



 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.