Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Drake 'Kiba' Forester
Autor Wiadomość
Stwór



Wiek: 28
Dołączył: 27 Lip 2017
Posty: 202
Wysłany: 2017-08-02, 11:54   Drake 'Kiba' Forester

Imię/imiona: Drake 'Kiba'
Nazwisko: Forester, przyjęte po prawnym opiekunie



Data urodzenia (wiek): ok. 20 lat, dokładny wiek nie jest znany
Profesja: Trener
Profesja poboczna: Hodowca
Team: ---
Towarzysz/towarzyszka: Yukino Miyamoto

Posiada meowtha Kokomo oraz vulpixa Vivi, nie są to jednak pokemony trenowane do walki, a zwierzątka domowe, które dostała od ojca, zanim zaczął pić.

~~~~~~

Opis wyglądu:
Na pierwszy rzut oka Drake nie odstaje zbytnio od swoich rówieśników - no, może kolorem włosów, przypominającym krwistą pomarańcz. Patrzy na świat, jak się zdaje, dość pustym spojrzeniem ciemnych oczu i rzadko się uśmiecha. Ogólnie jednak wywiera na ludziach sympatyczne wrażenie, nieco ponure, to prawda, ale nadrabia dobrym wychowaniem i życzliwością. Nie wyróżnia się zbytnio w tłumie, dobrze odnajduje się zarówno w mieście jak i, być może nawet lepiej, w terenie. Dopiero po poświęceniu chwili obserwacji, można dostrzec, że chłopak stawia kroki lekko i uważnie jak kot, a podczas konwersacji nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. Z racji swojej ślepoty potrafi też czasem chodzić z zamkniętymi oczami - wszak nawet nieużywane potrafią się zmęczyć - lub też z przewiązaną przez nie opaską.
Ze znaków szczególnych posiada dość rozległe oparzenia w okolicach klatki piersiowej oraz kilka większych blizn na nogach, wyraźnie widocznych, gdy nosi krótkie spodenki lub rękaw. Nie rozstaje się też z naszyjnikiem wykonanym z kła charizarda przewiązanego rzemieniem.
W kwestii ubioru Drake zdaje się wyłącznie na swojego opiekuna - jedyne, czego wymaga, to aby spodnie miały dużo kieszeni (M65), a góra ubrania była miękka i przyjemna w dotyku. W praktyce większość jego ubrań jest czarnych, za wyjątkiem bokserek, które potrafią prezentować zawrotnie barwną paletę (o czym sam Drake nie ma pojęcia).

Opis charakteru:
Początkowo Drake był zamknięty w sobie i nie opuszczał leśniczówki - potrzebował czasu na odnalezienie się w nowej sytuacji, a także na wyostrzenie się zmysłów, by zrekompensować stracony wzrok. Stopniowo stawał się bardziej samodzielny, a wraz z tym znalazł w sobie tak potrzebną chęć do życia, którą natychmiast zaczął pożytkować, uciekając z leśniczówki i ginąc na długie dni w lesie. Jego opiekun dość szybko przywykł do niecodziennych zachowań podopiecznego i wyposażył go w odpowiednich rozmiarów torbę, a także prowiant. Suma summarum zachowanie to było pomocne w pracy Vina, który mógł powierzyć chłopcu część swoich "leśnych" obowiązków.
Jako już całkiem dorosły młodzieniec, Drake jest dość pewny siebie - na tyle, na ile może być ślepiec - i nie stroni od wyzwań. W dalszym ciągu woli towarzystwo pokemonów od ludzi, do wszystkich jednak stara się mieć, jeśli nie sympatię, to chociaż wyrozumiałość.
Lubi okazjonalnie "puścić dymka" tudzież zatopić się w różnej jakości alkoholu, co co prawda nie jest pochwalanie przez Vina, ale też nie bardzo może być zabronione.
Szybko uczy się gry na instrumentach, co jest najprawdopodobniej związane z wyostrzeniem słuchu - z wiadomych powodów. Aktualnie pogrywa na gitarze i okarynie.



Historia:

Powiedzieć, że młody Rafael "sprawiał problemy", było dużym niedomówieniem. Sześciolatek był prawdziwym rudym tornadem terroru i żadna niania nie potrafiła go poskromić. Potrafił kopać, gryźć, rzucać talerzami i jedzeniem, o pluciu i innych cielesnych wydzielinach nie wspominając. Uspokajał się wyłącznie na dworze, a i to był zaledwie zgubny spokój przed burzą - zostawiony bez opieki na kilka sekund, natychmiast próbował uciec z domu do okolicznego lasu, gdzie potrafił zniknąć na długie dni. Zawsze jednak wracał, ku zgrozie opiekunek i dobrze skrywanej radości rodziców.
Rodzice byli w życiu Rafaela dość mglistymi postaciami. Jako jedyni potrafili przemienić go w urocze dziecko samą tylko obecnością - jednak w miarę, jak chłopiec rósł, rósł także dystans, jaki rodziciele stawiali pomiędzy sobą a potomkiem, a także liczba zamkniętych drzwi w domu. Na nic nie pomagało proszenie, błaganie, ani nawet histeria tuż pod progiem - pokoje pozostawały poza zasięgiem Rafaela, nawet jeśli mogła w nich przebywać cała chmara ludzi, którą przecież doskonale widział przez dziurki od klucza. Czasem nawet udało mu się przyłapać kogoś na korytarzu, był jednak pewny, że większa część z nich nie przechodziła przez frontowe drzwi - zwłaszcza ci ubrani w identyczne uniformy. Zagadką pozostawał także cel tych spotkań, lecz rodzice nie chcieli go wyjaśnić, zasłaniając się stwierdzeniami, że "nie zrozumie" i "jak będzie starszy".
Wywoływało to w nim olbrzymi gniew, zwłaszcza, gdy coraz to nowe opiekunki nie chciały odpowiadać na jego pytania. Zabawki uspokajały go na chwilę, wszystkie jednak były zbyt proste, by zająć chłopca na dłuższy czas, także większość czasu w domu upływała mu na nudzie lub złości.
Zmieniało się to w ogrodzie.
Otóż ogród przedstawiał nowe możliwości. Dla młodego chłopca cierpiącego na chroniczną nudę, nie było nic bardziej zajmującego, niż przeszukiwanie przydomowych krzaków w poszukiwaniu caterpie. Nie mając niż zdrożnego, absolutnie, na celu! Caterpie jednak, nawet pozostawiony sam sobie (no, może lekko dźgnięty patykiem), był o wiele ciekawszy do oglądania niż kolejna zagubiona dziewczyna, którą rodzice zatrudnili do pomocy. Wszystkie nowe znaleziska - nawet te protestujące - chłopiec radośnie przynosił opiekunkom do zidentyfikowania.
Zasób pokemonów w magicznym ogrodzie był jednakowoż dość ograniczony. Zdarzały się tam gąsienice, małe ptaki, czasem kot w krzakach, nic imponującego, ani niebezpiecznego. W żaden sposób nie przypominały chłopcu pokemonów, które czasem widywał w domu - wielkich bestii, o groźnym spojrzeniu, do których miał absolutny zakaz zbliżania się.

Niewiele czasu zajęło mu odkrycie kolejnego, zupełnie nowego, fascynującego świata - zza muru. Zaczęło się bardzo niewinnie, od leżenia na trawie, obserwowania chmur i siedzących na drzewie ptaków. Nagle chłopiec zobaczył coś, czego nie widział jeszcze nigdy. Przez kilka sekund po niebie mknął pomarańczowy smok.
- Tam! - wrzasnął, zrywając się na nogi. Siedząca na ławce obok opiekunka aż się wzdrygnęła i, po oderwaniu od lektury, zerknęła we wskazanym kierunku. - Co to jest?
- To... to charizard, czy nie? - poprawiła okulary, śledząc malejącą sylwetkę smoka. - Miał płomień na ogonie? Jeśli tak, to charizard.
- Charizard! - Oczy chłopca aż błyszczały. Nigdy w życiu nie widział takiego pokemona! Z PŁOMIENIEM na końcu ogona! - Co on tu robi?
- Hmm... niedaleko stąd jest góra, na której czasem przebywają... - niania zamyśliła się ponownie na chwilę. - Z balkonu w twoim pokoju powinno być ją widać...
Zanim kobieta skończyła mówić, Rafael mknął po schodach. Dopadł do sypialni i wypadł na balkon. Faktycznie, daleko na zachodzie widział zarysy gór i ten mały, świetlisty punkcik w oddali!

Od tamtej pory większość dnia chłopak poświęcał na próby ucieczki za mur. Dopatrzył się już wielu pokemonów, dla których wnętrze ogrodu było nieosiągalne, a które mógł w spokoju oglądać, jeśli tylko zapuścił się dość głęboko w las. Wszystkie były kolorowe, wydawały odmienne dźwięki, zostawiały inny rodzaj śladów za sobą i inaczej reagowały na człowieka. Nic w domu nie mogło mu zapewnić tak ciekawej rozrywki - koczował więc w lesie do wyczerpania jedzenia, po czym wracał na parę dni, by odnowić zapasy. Zdarzało mu się, co prawda, wracać do domu poobijanym, jednak nikt nie był w stanie interweniować dość stanowczo, by Rafael zaprzestał swoich wędrówek.
Ostatecznym celem miała być góra na horyzoncie. Rafael marzył o tym, żeby któregoś dnia dostać się dość blisko, by oglądać charizardy i może nawet, może nawet dotknąć jednego?


***

Moje pierwsze wspomnienia zawierają głównie ból, kiedy świadomość uderzyła we mnie jak młotkiem. Pamiętam dotyk twardego stołu pod plecami i zwiewnej tkaniny, która paliła moją klatkę piersiową. Musiałem wykrzywić się w grymasie, ponieważ chwilę później usłyszałem męski głos.
- Nic już ci nie grozi. Jesteś okrutnie poparzony, dziecko, gdzieś ty chodził?
Chwilę zajęło mi przetworzenie, co mężczyzna ode mnie chciał. Byłem poparzony i dlatego chciałem zdrapać sobie skórę z piersi. Ale jak to się stało? I choć próbowałem, naprawdę próbowałem, przypomnieć sobie, co się stało, w głowie miałem jedynie czarną pustkę. I, jak przystało na kilkulatka pozostawionego w ciemności wraz z przerastającym go problemem, rozpłakałem się.
- Niiic n-nie pamię-mię-tam - wybeczałem gdzieś po drodze. - Cz-czy może p-pan zaa-apalić światło? - wybełkotałem po chwili. - B-boję się.
Odpowiedziała mi cisza. Cisza z serii tych przydługich i złowrogich. Usłyszałem jak mężczyzna wstaje, podchodzi do mnie, po czym ciche kliknięcie. Poczułem ciepło na twarzy. Przesunęło mi się od policzka do policzka, a do mnie mętnie zaczęło dochodzić, że właśnie ktoś świeci mi latarką w oczy, a ja w dalszym ciągu nic nie widzę.

Mężczyzną był Vincent Forester, mieszkający na obrzeżach lasu niedaleko Viridian. Znalazł mnie, jak twierdzi, w rzece, na kamienistym brzegu, z wbitym w ramię kłem charizarda i ledwo żywego. Wyciągnął mnie, opatrzył, zawiadomił odpowiednie służby i wystawił ogłoszenie o znalezionym, poparzonym dziecku, które na dodatek puknęło się w głowę i nie wie, jak się nazywa. A! Nie zapomnijmy dodać, że na skutek wypadku stracił wzrok. Trudno mi było się dziwić, czemu moi rodzice nigdy się nie pojawili.
Dzięki dobrym chęciom Vina został on moim opiekunem. Zamieszkałem z nim w leśniczówce. Dzień po dniu chodziliśmy do lasu, a on pomagał mi pogodzić się z utratą wzroku. Moje zmysły powoli się wyostrzały. Świat otworzył się przede mną ze wszystkimi swoimi zapachami i dźwiękami. Opiekując się przydomowymi pokemonami, zacząłem rozróżniać głosy każdego z osobna. Zacząłem nawet się chwalić, że po słuchu mogę określić, gdzie stoi drzewo.
Po kilku latach okazało się, że, istotnie, potrafię z dużą dokładnością określić położenie osób i drzew w moim otoczeniu. Nie przypominało to wzroku, ale z całą pewnością nie polegało też na słuchu. Miałem wrażenie, że chodzę w gęstej mgle, z której wynurzają się rozmazane sylwetki ludzi i ścian. Wraz z nowym odkryciem wróciła moja chęć do życia - nie byłem już tak zależny, mogłem odstawić nawet moją białą laskę i zacząłem wtapiać się w tłum. W wieku ok. 11 lat po raz pierwszy czułem się względnie normalny.
A kiedy powoli zacząłem dochodzić do wniosku, że świat wyczerpał limit dobroci przeznaczony na moją osobę, mając 17 lat zacząłem odzyskiwać wzrok.
Zaczęło się od światła. Powoli zaczęły wracać kolory, najpierw niezwykle do siebie podobne i poszarzałe, potem coraz żywsze. Musiał minąć kolejny rok, zanim byłem w stanie rozczytać litery, oraz następne dwa, żebym oderwał od nich wzrok.
Książki otworzyły przede mną świat nowy i niezwykły - opisywały to wszystko, co do tej pory nie znalazło się na wyciągnięcie ręki; to wszystko, czego jeszcze nie znałem. Przybliżyły mnie do pokemonów, których nigdy nie byłbym w stanie spotkać w naszym lesie, do miejsc za oceanem, o których do tej pory nawet nie marzyłem. Zapoznałem się z zasadami oficjalnej Ligi Pokemon oraz logistyką ukrytą za całym tym majdanem - jak to program trenerski zapewnia start każdemu chętnemu nastolatkowi... i z niemiłym uczuciem zaskoczenia odkryłem, że jako osoba pełnoletnia straciłem swoją szansę. Mogłem, oczywiście, w dalszym ciągu zarejestrować się jako trener i podjąć podróż, do której z każdym dniem paliłem się coraz bardziej, jednak nie kwalifikowałem się do pobrania startera ani największych trenerskich zniżek.
Przez chwilę pokusiłem się nawet o wyklinanie losu za to, że za późno oddał mi wzrok, jednak po szybkiej refleksji błagałem go, aby mi tego ponownie nie odbierał.

Słońce powoli zbliżało się do horyzontu. Wyciągałem się akurat na jednym z krzeseł za leśniczówką, mając po lewej stronie zagrodę mareepów, na kolanach persiana, a w prawej dłoni papieros. Na stoliku obok leżała jedna z moich ulubionych książek, o hodowli pokemonów. Zaczynałem powoli zastanawiać się nad podjęciem nieco bardziej "dorosłej" decyzji i rozpoczęciu własnego interesu. Miałem już co prawda pewne doświadczenie, biorąc pod uwagę profesję mojego opiekuna - który uwielbiał wykorzystywać mnie do różnych obowiązków - jednak rozpoczęcie hodowli wiązało się z koniecznością wyłożenia okrągłej sumki na działkę gdzieś na osobności, postawienie budynków, utrzymanie pokemonów... o samych pokemonach nie wspominając. Nie wszystkie pokemony nadawały się do hodowli - te dziko złapane musiały przechodzić szereg badań, zanim w ogóle dostawały możliwość ubiegania się o status reproduktora, z kolei te z renomowanych hodowli potrafiły kosztować majątek, choć jednak miały "pewniejsze" geny. Kolejny raz rozbiłem się o mur złożony z pieniędzy, których nie miałem.
Usłyszałem kroki w leśniczówce, co wyrwało mnie z rozmyślań. Drzwi na ganek otworzyły się, a w powietrzu rozbiegł się zapach wody kolońskiej Vina.
- Tyle włożyłem w twoje zdrowie, a ty je tak marnujesz - oznajmił mi z kiepsko udawanym wyrzutem, przysiadając się obok. Hipokryzja zagęściła atmosferę, kiedy poczułem zapach świeżego tytoniu, którego używał do nabijania fajki. - Słuchaj - podjął po chwili - mam coś dla ciebie.
Przez chwilę usiłowałem przypomnieć sobie, czy jest to jakaś okazja. Gdzieś w pamięci zadzwoniło mi, że zbliżają się moje "urodziny", od kiedy będę mógł mówić, że mam 20 lat. Vin wcisnął mi w dłoń kulę z papieru pakunkowego, finezyjnie obklejoną trzema warstwami taśmy klejącej, abym przypadkiem nie rozbroił jej zbyt łatwo.
Po rozszarpaniu papieru, moim oczom ukazał się pokeball.
- Czemu..?
- A co, nie chcesz? - przerwał mi Vin i wyciągnął rękę po kulę.
- Jasne, że chcę! - Wyciągnąłem dłoń z kulą poza jego zasięg. - Ale co to ma być, insynuacja, że mam przestać ogałacać lodówkę?
Vincent parsknął śmiechem, po czym odpalił fajkę i porządnie się zaciągnął.
- Słuchaj. Oboje dobrze wiemy, że się tu marnujesz. Przykro mi naprawdę, że trochę za późno dla ciebie na dostanie pięknego, hodowlanego squirtle'a, ale mogę ci zaproponować to - wskazał palcem na pokeball, zaciągając się dymem. - Na pewno się dogadacie.
Nie pozostawało mi nic innego, jak wypuścić z kuli swojego nowego towarzysza. Rozbłysło zwyczajowe, pomarańczowe światło, po czym zmaterializował się przede duch. Gastly, konkretniej. Pokemon przyjrzał mi się uważnie, po czym wyszczerzył się i odwrócił do góry nogami.
- Gastly... - rozciągnąłem twarz w uśmiechu, zastanawiając się nad godnym imieniem dla pokemona. - Z braku lepszego pomysłu, będziesz się nazywał Bo - oznajmiłem pokemonowi, kierując twarz w jego kierunku, co okazało się błędem, gdy poczułem na twarzy mokry i ciepły język.
- Możesz to uznać za "tak" - zdążył wyrzucić z siebie Vin, zanim obrzucił mnie swoim rechotem na widok tego, jak rękawem próbuję wytrzeć zaślinioną twarz.

Kilka dni później nadszedł czas na rozstanie. Vin pomógł mi spakować się w podróż, przez co mój plecak przypominał bardziej przewiązaną sznurkiem szynkę niż torbę podróżną. Musiały się w nim znaleźć - co oczywiste - ubrania na zmianę, wraz z zapasową parą butów, mały zestaw do gotowania nad ogniskiem, śpiwór, jakieś plastry, bandaże, nóż, lina... nie omieszkałem zaopatrzyć się na zapas w papierosy, które wrzuciłem tam przy akompaniamencie niezadowolonego mruczenia. Zabrałem też oczywiście swoją okarynę, na której lubiłem pogrywać, oraz paczkę z jedzeniem.
Gdy już stałem w drzwiach i miałem wychodzić, Vin wcisnął mi w rękę futerał z gitarą.
- Słuchaj no. Wiem, że to mało poręczne, ale może uda ci się zarobić z tym trochę grosza - oznajmił tonem, który sugerował, że nie pozwoli mi zostawić jej w leśniczówce.
I to było tyle. Zostałem tylko ja, Bo i cały świat do zwiedzenia.
A przynajmniej tak właśnie myślałem.

Krótkie podsumowanie opcji zaprowadziło mnie promem do miasta Fuchsia. Kusiło ono parkiem Safari, które miało mi pozwolić na złapanie kilku nowych członków drużyny, oraz było zdecydowanie większym miastem niż to, w którym spędziłem większą część życia, co z kolei zachęcało innym formami rozrywki. Cóż tu wiele mówić - korzystałem z dobrodziejstw nocnych klubów i tanich noclegów w Centrach Pokemon, zatapiając się po drodze w ramionach różnych ludzi. Pierwszy raz poczułem się spuszczony ze smyczy i nie myślałem za wiele o konsekwencjach, które przecież nie mogły na mnie czekać...
To był dzień, w którym powoli zbierałem się do opuszczenia miasta. Pakowałem właśnie swój dobytek, który w ciągu ostatnich dni zdążył rozwlec się po całym wynajmowanym pokoju, gdy usłyszałem nieśmiałe pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłem, ujrzałem Yoko... a może Yuki? Była to jedna z pierwszych dziewczyn, które tu dogłębnie zapoznałem i wspominałem ją całkiem miło. Wyglądała, jakby dopiero co płakała, miała roztrzęsione dłonie i rozmazany, wczorajszy makijaż. Wpuściłem ją do środka i zamknąłem drzwi.
- Co się stało? - zapytałem delikatnie, nie wiedząc właściwie, jak mam się zachować. Dziewczyna usiadła na łóżku i wybuchnęła płaczem. - Hej, spokojnie... będzie dobrze...
Czułem się strasznie niezręcznie. Nie wiedząc, co zrobić, usiadłem obok niej - nie za blisko, nie za daleko. Bałem się, że oberwę w twarz tudzież inne przyległości, jeśli spróbuję ją dotknąć.
Po dłuższej chwili zdawało się, że zabrakło jej łez. Wstała, otarła oczy i bez słowa przeszła do łazienki, żeby obmyć twarz wodą. Spojrzała na mnie przelotnie w lustrze i szybko spuściła wzrok, gdy zobaczyła, że na nią patrzę. Wyszła z łazienki i zerknęła na na wpół spakowaną torbę.
- Wyjeżdżasz? - głos miała lekko zachrypły od płaczu.
- Tak planowałem - odparłem zgodnie z prawdą.
Znowu zamilkła na dłuższą chwilę, mieląc słowa w ustach. Usiadła obok mnie i złapała moje dłonie w swoje.
- Ojciec mnie zabije... - wymamrotała. - Weźmiesz mnie ze sobą?
Łzy znowu stanęły jej w oczach. Nie wiedziałem, o co jej chodzi, wszystko stało się jednak jasne, kiedy zabrała dłonie i zostawiła w moich drobny przedmiot. Test ciążowy... i dwa paski...
- Żartujesz, prawda..? - głos uwiązł mi w gardle. - Na Arceusa, powiedz, że żartujesz...
Nie żartowała.

Powiedzieć, że mój świat znowu się rozsypał, było dużym niedomówieniem. Jedno wiedziałem na pewno - nie było opcji, żebym zostawił Yukino samą, zwłaszcza po tym, gdy jej ojciec najpierw mało co nie pobił jej w mojej obecności, po czym zatrzasnął nam drzwi przed nosem i zaczął wyrzucać jej rzeczy przez okno.
Kolejne kilka dni zastanawiałem się, co z tym całym fantem zrobić. Nie mogliśmy przecież spędzić reszty życia w Centrum Pokemon. Potrzebowaliśmy przede wszystkim mieszkania, które pomieści naszą trójkę - nie chciałem nawet myśleć o sytuacji, w której byłoby nas więcej - a także stałego źródła dochodu. Sam siebie mogłem utrzymać będąc wagabundą, nie widziałem jednak możliwości ciągnięcia za sobą Yuki w jej stanie, ani tym bardziej później, z dzieckiem. Nie chciałem też porzucać marzeń o zbieraniu odznak... to wszystko było nieco za dużo dla mnie.
Ostatecznie zdecydowałem o przyspieszeniu swoich wcześniejszych planów i spróbowaniu się z hodowlą pokemonów, co miało zapewnić mi pewny dochód... jeśli tylko byłbym w stanie zebrać olbrzymią sumę pieniędzy potrzebną na start interesu. Odbyłem kilka długich rozmów z profesorem Oakiem, który wyraził zainteresowanie współpracą i zasugerował hodowlę charmanderów, ponieważ najbliższa znajdowała się dość daleko od Pallet. Zaproponował także, że przyda mu się pomoc w laboratorium i mógłby, do czasu aż rozkręcę biznes, przyjąć do siebie Yuki. Jako że ta zareagowała bardzo pozytywnie na pomysł, ostatecznie wylądowaliśmy na promie powrotnym do Pallet.
Pozostało jedynie zdobyć parę charmanderów i masę, maaasę pieniędzy.


Rodzina:
Vincent Forester
Przybrany ojciec Drake'a.
Mężczyzna obdarzony dość ikoniczną urodą drwala - szeroką, umięśnioną sylwetką oraz bujną brodą i czupryną. Na co dzień zajmuje się Programem Ochrony Dzikich Pokemonów w Viridian, co sprowadza się do przechadzek po lesie, dokarmiania fauny i usuwania ewentualnych zasieków i innych niebezpiecznych dla pokemonów przedmiotów.
Człowiek wielkiego serca, co udowodnił przygarniając Drake'a i masę innych, zranionych pokemonów, znalezionych w lesie.
  
 
     
Panda 


Wiek: 27
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2359
Wysłany: 2017-08-31, 16:42   


_________________

KP Yuzuki / Box / Bank
KP Yuki / Box / Bank
KP Venus / Gijinka

Flowers enshrine my heart

between their petals

[mru]
 
 
     
Stwór



Wiek: 28
Dołączył: 27 Lip 2017
Posty: 202
Wysłany: 2017-10-18, 08:11   

Pokemony:

GASTLY
Imię: Bo



Poziom: 9lvl
Typ:
Ewolucja: Gastly (26) -> Haunter (wymiana) -> Gengar
Ataki: Hypnosis, Lick, Spite, Mean Look
Charakter i historia:
Złapany przez Vincenta po tym, jak starsza kobieta zwróciła się do leśniczego o pomoc z dzikim mieszkańcem strychu. Jak większość osobników tego gatunku, lubi dokuczać żywym istotom, co uznaje za niezwykle zabawne.
Umiejętność:
Levitate - ataki typu ziemnego, zdolność Arena Trap oraz ataki Spikes, Toxic Spikes, Sticky Web, Rototiller, Electric Terrain, Grassy Terrain i Misty Terrain nie oddziałują na Pokemona posiadającego tę umiejętność.
Trzyma: ---



SPINARAK
Imię: Kumo

Poziom: 14lvl
Typ:
Ewolucja: Spinarak (22) -> Ariados
Ataki: Poison Sting, String Shot, Constrict, Absorb, Infestation, Scary Face
Charakter i historia:
Pochodzi ze Strefy Safari.
Pajączek dość ufny względem innych i wyjątkowo jak na ten gatunek przyjazny. Ma swoistego fioła na punkcie przyjaźni - chce aby wszyscy go lubili i kompletnie nie przyjmuje do wiadomości faktu, że może być inaczej! Stara się być zawsze tym poczciwym Spinarakiem, który jest zawsze uśmiechnięty, miły i każdego poratuje. Trochę niecierpliwy, lubi mieć wszystko "na już". Wprost nie może doczekać się przejścia ewolucji.
Umiejętność:
Sniper - moc krytycznych uderzeń użytkownika wzrasta do 200% (zazwyczaj jest to 150%)
Trzyma: ---



RHYHORN
Imię: Iwa



Poziom: 10lvl
Typ:
Ewolucja: Rhyhorn (42) -> Rhydon (Protector) -> Rhyperior
Ataki: Horn Attack, Tail Whip, Fury Attack, Scary Face
Charakter i historia:
Pochodzi ze Strefy Safari.
Stworzenie spokojne niczym samotny masyw górski w środku lata. Rhyhorn jest stworzeniem wyjątkowo cichym, bez skłonności do niespodziewanych wybuchów agresji czy strzelania fochami z byle pierdoły. To takie poczciwe, swojskie stworzenie o prostym umyśle, które to stworzenie doskonale wie czego chce od życia. A chce dobrze zjeść, przejść ewolucję i raz na jakiś czas skopać komuś zad, aby nie zapomnieć jak się to robi. Bananalnie proste, nie?
Umiejętność:
Lightningrod - Pokemon ściąga na siebie wszystkie ataki elektryczne, które nie odnoszą żadnych skutków. Dodatkowo siła Specjalnego Ataku tego Pokemona wzrasta o jeden poziom.
Trzyma: ---



SHINY EEVEE
Imię: Kasai

Poziom: 11lvl
Typ:
Ewolucja: Eevee (Fire Stone) -> Flareon
Ataki: Covet, Helping Hand, Growl, Tackle, Tail Whip, Sand Attack, Baby-Doll Eyes
Charakter i historia:
Pochodzi ze Strefy Safari.
Eevee to sympatyczny mały lisek... który jest niewyobrażalnie wręcz strachliwy. A już zwłaszcza względem obcych. Zaraz uderza w panikę, a kiedy panikuje, przeważnie kończy się to głośną histerią, płaczem, wyciem i jękami zarzynanego jenota ciemną nocą. Praktycznie dzięki potędze swych odgłosów jeszcze nic go nie zjadło- ewentualnym pożeraczom wcześniej pękały bębenki w uszach i uciekali w popłochu. A Eevee? No cóż... On jest po prostu spragniony miłości. I miziania za uszkiem- nie zapominajmy o mizianiu...
Umiejętność:
Run Away
Trzyma: ---


Jajo shiny Nidorana♂


Do wprowadzenia:
- jajko Squirtle'a z EM Muddy Water

Bonusy:
+1lvl 01.09.17; Bo
+1lvl 01.10.17; Bo
+1lvl 01.11.17; Bo
+1lvl 04.11.17; mini-event, Kumo
+1lvl 01.12.17; Bo
_________________
Stwórcza grządka
Chatka na stworzej nóżce
  
 
     
Stwór



Wiek: 28
Dołączył: 27 Lip 2017
Posty: 202
Wysłany: 2017-10-18, 08:19   

Box | Konto bankowe | Trofea

~~~~~

Ekwipunek:
- zestaw do gotowania nad ogniskiem
- śpiwór
- ubranie na zmianę
- gitara Vina
- okaryna
- latarka
- nóż
- lina
- papierosy

Wałówka:
- 10x jabłko
- 5x mięso z kurczaka
- 2x muffinka
- 2l wody

Przedmioty:
Wędka
Terrain Extender
Normal Gem
Poison Gem
12x Rare Candy
2x Honey
Fire Stone
Moon Stone
Pal Pad

Pokeballe:
8x Pokeball
Great Ball

Karma:
3kg karmy dla pokemonów typu normalnego
5kg karmy dla pokemonów typu trującego
5kg karmy dla pokemonów typu kamiennego
1kg karmy dla pokemonów typu duch

Jagody:
19x Sitrus Berry
32x Lum Berry
5x Hondew Berry
50x Enigma Berry

TM:
Venoshock
_________________
Stwórcza grządka
Chatka na stworzej nóżce
  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.