Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-09-04, 01:13
Gra Gwiazdki
Autor Wiadomość
Sosik 


Wiek: 24
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1679
Wysłany: 2017-12-31, 01:58   Gra Gwiazdki

Ból, który przyniósł ci pierścień był ciężki do opisania. Jakby... wysysał z ciebie wszystko, co dobre. Czułaś, jak połączył się z twoją magią i niczym pijawka wypijał z ciebie jej złoża. Zarówno Reiko, jak i mama uczyły cię, że w utalentowanej czarownicy nie można zgasić tego ognia, ale chyba nie miały do czynienia ze starożytnym pierścieniem, bo właśnie czułaś ostatkiem świadomości, jak opuszczają twoje ciało wszelkie siły.

Obudziłaś się z ogromnym bólem głowy. Dostawałaś podobnej migreny, gdy zbyt długo praktykowałaś magię i zapominałaś, że twój organizm potrzebuje pożywienia, ale i tak z tym nie mogło się równać. Gdyby nie nerwowe stukanie kopyt o kamienną posadzkę, pewnie jeszcze długo byś tak spała. Gdy otworzyłaś oczy, ujrzałaś swoją ognistą podopieczną, która, gdyby tylko mogła, odetchnęłaby pewnie z ulgą. Na pewno odchodziła już tutaj od zmysłów! Nie wiedziałaś nawet, na ile odleciałaś, ale dla niej musiała być to wieczność. Gdy nachyliła się i pozwoliła ci oprzeć się na jej grzbiecie, stanęłaś na własnych nogach. Chyba nie będzie tak źle, jak mogłaś przypuszczać, bowiem ból głowy nie miał nic wspólnego z twoją koordynacją ruchową.
Pierwsze, co zauważyłaś - brak pierścienia na twoim palcu. Z jednej strony poczułaś ulgę, ponieważ jeszcze nie tak dawno przyniósł ci niewyobrażalne cierpienia, ale z drugiej strony mogłaś odczuć lęk. Gdzie się podział? I najważniejsze - co zdołał ci zabrać?
Zamyślenie, które wpędzało cię w jeszcze większą trwogę przerwała parsknięciem Ponyta. Gdy dostała już twoją uwagę, wskazała ci nerwowo łebkiem na wyjście. Chyba nie chciała już dłużej tutaj przebywać i nie było czemu się dziwić. Najadła się w tym miejscu zdecydowanie za dużo strachu.
----------------------
Witam jeszcze raz i zapraszam do Oak Creek, w którym możesz zapisać się do eventu. :3 Jeśli już tam będziesz, spojrzyj od razu na pierwszy post, w którym są informacje dot. wprowadzania pokemonów złapanych poza przygodą. Miło by mi było, gdybyś dała mi znać, co na ten temat uważasz.
_________________
#team#spideypool

KP Olivera || KP Huntress
  
 
     
Gwiazdka


Wiek: 24
Dołączył: 29 Gru 2017
Posty: 56
Wysłany: 2018-01-02, 20:22   

Czułam, jak w jednej chwili tracę wszystko, na co zapracowałam.
Ciężko było mi opisać ból, jaki w tej chwili przyniósł mi pierścień, który – jak myślałam – miał mi przynieść to, co najlepsze a nie najgorsze. W kącikach moich oczu pojawiły się łzy.
Magia, traciłam ją.
Upadłam na kolana a ostatnie, co zobaczyłam, była moja dzielna klacz.

Jęknęłam, czując jak ból rozsadza moją głowę – podobne uczucie towarzyszyło mi wtedy, gdy zbyt długo skupiałam się na nauce magii. Zapominałam wtedy często o reszcie świata, oddając się całkowicie księgom i zaklęciom. Mimo wszystko był to zupełnie inny rodzaj bólu, którego nie szło opisać.
Wymruczałam pod nosem ciche przekleństwo a następnie uchyliłam powoli powieki. Pierwsze, co zobaczyłam, była kamienna posadzka ruin, które eksplorowałam. Najwidoczniej straciłam przytomność... stwierdziłam w myślach, dostrzegając następnie kopyta Ponyty – stukały one nerwowo w ziemię, jakby się niecierpliwiąc. To jedynie utrzymało mnie w przekonaniu, że moje spostrzeżenie było trafne.
Klacz nachyliła się, tym samym pozwalając mi oprzeć się na jej grzbiecie. Odetchnęłam, nabierając głęboki wdech a następnie opierając się o moją podopieczną stanęłam na własnych nogach. Są i plusy tej sytuacji – jak widać ból głowy nie miał nic wspólnego z tym, czy będę w stanie się poruszać.
Dopiero wtedy doszło do mnie, co się stało.
Odruchowo dotknęłam dłoni a następnie palca, na który nałożyłam pierścień o trzech oczkach. Cholera skomentowałam w myślach, nie czując pod palcami biżuterii. Rozejrzałam się dookoła by mieć pewność, że mi nie spadł, ale... nigdzie go nie było. Nie ukrywam jednak, że poczułam ulgę – w końcu się go pozbyłam, ale z drugiej strony... gdzie się podział? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...
Zamrugałam oczami, gdy do moich uszu dobiegło parsknięcie klaczy – najwidoczniej musiałam odpłynąć a ona przywołała mnie do porządku. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko, jednak chwilę później skrzywiłam się lekko. Wszystko przez ten ból głowy...
- Masz rację, pora stąd wyjść – przyznałam jej rację, ruszając w drogę powrotną. Powinnam się skontaktować z Reiko... myślę, że najlepiej będzie wysłać do niej gołębia pocztowego pomyślałam, mając szczerą nadzieję na to, że najbliższe miasto znajduje się gdzieś niedaleko.

----------------------
Przejrzałam pierwszy post i już dałam odpowiedź w temacie – zapis na event pewnie dam niedługo (czyt. pewnie kilka minut po tym poście). Gdyby jednak fabularne wprowadzanie Poków się nie sprawdziło to możemy wymyślić coś innego. :3
Przy okazji wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku – dużo cierpliwości i siły co do szkółki a przy tym szczęścia dla siebie, bo czasami warto zadbać o siebie!! Co do cierpliwości... to głównie do mnie, bo ze mną to nigdy nie wiadomo... xD No i czego sobie zażyczysz (maturą i zdaniem już nie męczę, bo pewnie nauczyciele ci wystarczająco o tym gadają + wierzę, że sobie z tym poradzisz)~
_________________


Multikonto Samuel - zatwierdzone przez administrację

| obecny ubiór postaci |
#9966CC | #2D0640
 
     
Sosik 


Wiek: 24
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1679
Wysłany: 2018-01-03, 23:00   

Nie musiałaś jej tego dwa razy powtarzać - Ponyta z największą chęcią ruszyła w w stronę kamiennych korytarzy, które powinny was stąd wyprowadzić. Wychodząc z sali, w której do niedawna byłaś, zrobiło się jakby ciemniej, więc przybliżyłaś się jeszcze bardziej do swojej podopiecznej, która strzeliła mocniej płomieniami na swoim karku, aby dać wam większą widoczność. Pozornie łatwe wyście okazało się trochę bardziej problematyczne, niż mogłoby ci się na początku wydawać. Niby szłaś już nimi raz i z tego co pamiętasz, nie było do sali z pierścieniem innej drogi, ale mimo wszystko wydawało ci się, że to nie te same korytarze, którymi kroczyłaś ostatnio. Jasne, w ciemności mogły się wydawać inne, ale czułaś, że coś innego jest na rzeczy. I Ponyta wyraźnie też to zauważyła, bo zaczęła nerwowo parskać.
Długo wam nie zajęło, abyście się zorientowały, że zabłądziłyście. Korytarze się rozwidliły, a wcześniej na pewno takie nie były. Zdawało ci się, że chodzicie w kółko, ale nie doszłyście już drugi raz do pamiętnej sali. Kiedy zaczynałaś się coraz bardziej martwić, jakby na domiar złego usłyszałaś jakieś hałasy. Zagubione, w kompletnych ciemnościach. Duchy to chyba byłaby przesada, ale w sumie czemu miałoby ich tutaj nie być?
Ponyta przygotowała się do ewentualnej ochrony, pochylając się do przodu. Płomienie skierowała na źródło hałasu, aby więcej widzieć. Coś dosłownie mignęło ci przed oczami, ale zdążyłaś to zauważyć. Jedno było pewne - to nie był żaden duch.

-------------------
A dziękuję bardzo za życzonka :3 z maturą jak z maturą, nie mogłaś nie mieć racji xD - również życzę ci wszystkiego, co najlepsze w nowym roku. Przede wszystkim szczęścia i cierpliwości; mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna i wspólnie będziemy się cieszyć z tej przygody. Powodzenia w szkole i żeby doły emocjonalne zdarzały się jak najrzadziej, a najlepiej wcale ;)
_________________
#team#spideypool

KP Olivera || KP Huntress
  
 
     
Gwiazdka


Wiek: 24
Dołączył: 29 Gru 2017
Posty: 56
Wysłany: 2018-01-06, 19:30   

Ponyta ruszyła przed siebie, wzdłuż kamiennych korytarzy, które prowadziły do wyjścia. Nie dziwiłam się, z jaką chęcią kroczyła dalej, byle stąd wyjść – sama miałam szczerze dość tej całej wycieczki i wciąż obwiniałam się w myślach za to, co zrobiłam. Tyle lat nauki magii, praktykowania zaklęć i przestrzegania się przed niektórymi artefaktami poszło na marne. Wystarczyło poświęcić chwilę by sprawdzić czy nikt nie nałożył na niego uroku... pomyślałam, przygryzając dolną wargę. Przeklęłam pod nosem. Myślenie po fakcie nic mi nie pomoże, tylko się niepotrzebnie zdenerwuję.
Nabrałam powietrza do płuc i wypuściłam je powoli z ust, jednocześnie zbliżając się do mojej ognistej podopiecznej – swoją obecnością dodawała mi nie tylko odwagi, a równocześnie czułam się bezpieczniej dzięki jej ciepłu oraz płomieniom. Przy niej ciemność nie była już taka straszna. No i duchy raczej się do nas nie zbliżą, wiedząc, że w jakiś sposób jesteśmy zagrożeniem... dodałam w myślach, klepiąc klacz po grzbiecie.
Zmarszczyłam brwi. Coś mi tu nie grało – było jakieś „ale”, którego nie potrafiłam zrozumieć. Korytarze, którymi kroczyłam wraz z Ponytą, były tymi samymi, co wcześniej, a jednak... było w nich coś innego. Nie była to też kwestia oświetlenia, o czym pomyślałam chwilę później. Odeszłam na moment od podopiecznej i pogładziłam dłonią ścianę. Czując pod palcami nierówne kamienie, które dawały nieprzyjemny chłód, wzdrygnęłam się jedynie i pokiwałam głową. Co jest nie tak? pomyślałam, marszcząc brwi. Zerknęłam na klacz i uśmiechnęłam się do niej przepraszająco.
- Wybacz, musiałam coś sprawdzić – wytłumaczyłam, zbliżając się do niej. Ruszyłyśmy dalej.
Pogrążona w własnych przemyśleniach dopiero po chwili zauważyłam, że zabłądziłyśmy. Zamrugałam dwukrotnie oczami i westchnęłam, rozglądając się dookoła. Świetnie pomyślałam, zauważając, że korytarze się rozwidliły.
Z pewnością takie wcześniej nie były. Coś tu się zmieniło.
W chwili, gdy usłyszałam hałas, kompletnie się przestraszyłam – co prawda byłam tu sama z Ponytą, ale nie mogłam wykluczyć tego, że w świątyni nie żyły duchy. Może poczuły się pewniej i postanowiły nas zaatakować, nie widząc w nas większego zagrożenia? pomyślałam, a po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Ponyta pochyliła się do przodu, gotów do ataku. Ja natomiast zerwałam z szyi naszyjnik po czym zmieniłam rozmiar mojej różdżki, kierując ją w kierunku tego, co spowodowało hałas. Zauważyłam również, że w chwili użycia zaklęcia poczułam, jak ogarnia mnie zmęczenie. Na szczęście nie było ogromne, dlatego też się tym nie przejęłam.
- Och – wyrwało mi się z ust, gdy zauważyłam, że naprzeciwko mnie znajduje się lisopodobny Pokemon. Nie wyglądał jakby miał mnie zaatakować, dlatego też uśmiechnęłam się do niego lekko, przyjmując luźną pozycję. Spojrzałam porozumiewawczo na Ponytę aby nie zaatakowała lisa i zbliżyłam się do niego.
- Zgubiłeś się? – zapytałam, chociaż pewnie niepotrzebnie – w końcu nie zrozumiałabym, co mówi.- Możemy wydostać się stąd razem, jeśli chcesz – zaproponowałam i wyprostowałam się. Stuknęłam końcem różdżki o posadzkę. Miałam dość błądzenia, więc postanowiłam wspomóc się magią.
- Wyprowadź nas stąd – szepnęłam w kierunku różdżki, cierpliwie czekając na rozwój sytuacji.

----------------------
Aww, dziękuję ślicznie!
_________________


Multikonto Samuel - zatwierdzone przez administrację

| obecny ubiór postaci |
#9966CC | #2D0640
 
     
Sosik 


Wiek: 24
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1679
Wysłany: 2018-01-06, 19:45   

Pokemon, słysząc twój głos, na chwilę się zatrzymał i odwrócił w twoim kierunku. Widać jednak było, że gdzieś mu się śpieszy, co starał ci się pokazać poprzez skakanie z jednej łapki na drugą. W pyszczku trzymał kilka suchych gałązek. Gdy usłyszał twoje pytanie, pokiwał przecząco łepkiem. Proszę, czyli jednak coś rozumiał i starał się w jakiś sposób dać ci odpowiedź. Na kolejne twoje słowa pokiwał stanowczo, aczkolwiek nerwowo. Coś musiało nie grać i najwidoczniej Ponyta to zauważyła, bowiem trąciła cię delikatnie pyskiem w ramię. Wyglądało na to, że chciała ci coś powiedzieć, ale lisek najwidoczniej nie miał czasu na zbędne tłumaczenia - zerwał się z miejsca i pobiegł w głąb lewego korytarza. Pozostaje pytanie, co z tobą. Ruszasz za nim, aby dowiedzieć się, gdzie mu się tak śpieszy czy mimo wszystko starasz się znaleźć wyjście na własną rękę, za pomocą magii?
_________________
#team#spideypool

KP Olivera || KP Huntress
 
     
Gwiazdka


Wiek: 24
Dołączył: 29 Gru 2017
Posty: 56
Wysłany: 2018-01-06, 20:16   

Spojrzałam zaskoczona na Ponytę, gdy trąciła mnie swoim pyskiem w ramię. Tym samym przerwała zaklęcie, na którym się skupiałam. Westchnęłam, przekrzywiając lekko głowę w bok i kierując swój wzrok na poke-lisa – dopiero teraz zauważyłam, że w pyszczku trzymał kilka suchych gałązek. Ciekawe, do czego ich potrzebuje? pomyślałam, zerkając kątem oka na Ponytę. Rzuciłam jej porozumiewawcze spojrzenie, a następnie wróciłam do dzikiego Pokemona. Wyglądał jakby się gdzieś śpieszył, co mogłam wywnioskować z jego kręcenia się w miejscu. Nerwowe skakanie z jednej łapki na drugą... Uniosłam brew, obserwując go uważnie. Coś było na rzeczy. Musiałam wiedzieć co.
Otworzyłam usta, by zapytać go, o co chodzi, jednak nie zdążyłam – Pokemon zniknął z moich oczu tak szybko, jak się pojawił.
- Hej, poczekaj! – krzyknęłam za nim, ruszając biegiem w kierunku lewego korytarza. Przeklęłam pod nosem, ponieważ nie spodziewałam się tego, że malec tak zareaguje. Sama nie byłam najszybsza, więc spojrzałam porozumiewawczo na Ponytę, która – jak się domyślam – ruszyła za mną. Zrównałam z nią krok a następnie wskoczyłam na jej grzbiet. Jakby nie patrzeć, przez te wszystkie lata razem nauczyłam się na niej jeździć – nawet w takich sytuacjach. Klepnęłam ją lekko by przyśpieszyła w kierunku lisa.
- Nie możemy stracić go z oczu! – powiedziałam, trzymając się mocno mojej podopiecznej żeby nie spaść.
_________________


Multikonto Samuel - zatwierdzone przez administrację

| obecny ubiór postaci |
#9966CC | #2D0640
 
     
Huntress 
Queen


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 373
Wysłany: 2018-01-06, 21:11   

Na reakcję Ponyty nie musiałaś czekać zbyt długo. Gdy tylko ruszyłaś za liskiem, ta oderwała się z miejsca, w którym stała i nim się obejrzałaś, dogoniła cię i nachyliła łeb, abyś mogła wskoczyć jej na grzbiet. Było wam tak o wiele wygodniej, gdyż korytarz nie był zbyt szeroki i biegnięcie ramię w ramię nie było zbyt komfortowe.
Biegłyście galopem jakiś czas, cały czas nie spuszczając malucha z oczu. Nie było to dość problematyczne, gdyż długie nogi Ponyty mogły go z powodzeniem dogonić i trzymać się go na ustalony dystans, mimo że lisek naprawdę się śpieszył. W końcu się zatrzymał, a wy zwolniłyście i lekkim truchtem się do niego zbliżyłyście. Gdy w końcu zeskoczyłaś ze swojej podopiecznej, znalazłyście się w malutkiej komnacie, na której ścianach malowały się jasne, skaczące cienie, które powstawały z przyczyn małego ogniska rozpalonego w prawym górnym kącie. Gdyby lisek nie dorzucił do niego gałązek, które przytargał tutaj w pyszczku, najpewniej za chwilę by zgasło. Podszedł do czarnej kulki, która skulona leżała blisko ognia i trącił ją noskiem. Dopiero teraz zorientowałaś się, że to kolejny Pokemon. Nie wyglądał jednak zbyt dobrze. Jego łapka była zadrapana i sączyła się z niej krew, a rana zmieniła zabarwienie na fioletowe, co mogłoby świadczyć o jakimś zatruciu. Do tego dygotał z zimna, mimo że znajdował się blisko ogniska.
_________________
R.I.P. Allison Argent †
1997-2014


Karta Postaci || Box || Bank
Multi Sosika. Zatwierdzone przez Daisy i Kyuubi
 
     
Gwiazdka


Wiek: 24
Dołączył: 29 Gru 2017
Posty: 56
Wysłany: 2018-01-14, 02:50   

Ponyta galopowała tuż za liskiem, a ja nie pozwoliłam sobie nawet na chwilę nieuwagi – w końcu istniało wtedy ryzyko, że stracę stworka z oczu, a tak to miałam go na oku. Zachowałam szczególną ostrożność, ale szczerze powiedziawszy nie było to nic trudnego, ponieważ Ponyta z łatwością zrównała się z lisowatym mimo tego, że naprawdę się śpieszył. Nie wyglądał jakby się nas przestraszył... więc dlaczego tak pędził?
Potrząsnęłam głową, akurat zerkając na niego w chwili, gdy się zatrzymał. Zerknęłam porozumiewawczo na Ponytę, a ta zbliżyła się do niego truchtem. W końcu zeskoczyłam z klaczy i poklepałam ją po grzbiecie.
- Dobra robota – pochwaliłam ją i ścisnęłam palce mocniej na różdżce, którą wciąż trzymałam w dłoni. Rozejrzałam się dookoła, a wtedy doszło do mnie, że znajdujemy się w malutkiej komnacie. W kącie paliło się niewielkie ognisko, którego cienie skakały po ścianach. Dawało to nieco złowieszczy wygląd, przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Zupełnie jakbym spodziewała się ducha, na co – na szczęście – się nie zapowiadało. Dzięki ci, Arceusie.
Chwilę później języki poszybowały w górę dzięki gałązkom, które dorzucił poke-lis do ogniska. Zmarszczyłam brwi gdy podszedł do jakiejś ciemnej kulki i trącił ją nosem – szczerze mówiąc myślałam, że jest to jakiś pakunek, w którym Pokemon trzyma jakąś rzecz, która należała do niego. Wyglądało jednak na to, że to kolejny kieszonkowy stworek. W przeciwieństwie do swojego przyjaciela nie wyglądał najlepiej. Był w złym stanie, co mogłam z łatwością stwierdzić po ranie, którą posiadał.
- Ponyta, mogłabyś pozwolić? – zwróciłam się do podopiecznej i dałam jej znak, by zbliżyła się do Pokemonów. Spojrzałam na liska z delikatnym uśmiechem.- Pomogę twojemu przyjacielowi, zaufaj mi – powiedziałam i klęknęłam tuż obok ciemnej kulki. Dałam znak Ponycie aby położyła się tuż obok niej i ogrzała ją swoim ogniem.- Uważaj tylko, aby go nie poparzyć – rzuciłam w kierunku podopiecznej, wyciągając z torby księgę, którą miałam zawsze przy sobie. Były w niej zaklęcia, które spisywałam podczas mojej nauki u Reiko. Były to głównie takie, jakie uważałam za najprzydatniejsze podczas pracy w terenie. Cóż... patrząc na grubość księgi można było powiedzieć, że trochę ich było.
- Mogłabyś dorzucić Ember do ogniska? Dziękuję – powiedziałam do klaczy, na chwilę unosząc na nią swój wzrok. Wystarczył moment, a ja wróciłam do dalszego przeglądania księgi. W końcu znalazłam to, czego szukałam – zaklęcia uzdrawiające. Obejrzałam jeszcze raz ranę stworka, by upewnić się, że dobór czaru jest prawidłowy. W końcu uzdrawianie polegało na precyzji, której miałam zamiar się trzymać.
Wzięłam ponownie różdżkę w dłoń, a następnie zbliżyłam jej koniec do rany Pokemona. Odetchnęłam głęboko i przymknęłam oczy, a następnie zaczęłam szeptać słowa zaklęcia, które miało uzdrowić rannego stworka.
_________________


Multikonto Samuel - zatwierdzone przez administrację

| obecny ubiór postaci |
#9966CC | #2D0640
 
     
Sosik 


Wiek: 24
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1679
Wysłany: 2018-01-14, 16:41   

Kot nie wyglądał na ufnego i z początku nie chciał twojej pomocy (a raczej Ponyty), ale ostatecznie nie miał sił na większy protest i szybko sobie odpuścił jakieś kręcenie nosem. Ognista klacz rozłożyła się na ziemi zaraz obok chorego Pokemona, dając mu od razu więcej ciepła ze swoich płomieni. Kiedy poprosiłaś ją o podsycenie ogniska, lisek, który was tutaj przywiódł wyraźnie zaprotestował. Zasłonił swoim własnym ciałem płomienie, nie pozwalając Ponycie wykonać poleconego ataku. Powodu takiego zachowania nie musiałaś długo szukać - gdy przyjrzałaś się ognisku, na pierwszy rzut oka było widać, że zbudowane było z nie za wielkich patyków i każda próba zwiększenia ognia mogłaby się okazać bolesna w skutkach. Od uderzenia ataku najpewniej cała struktura ogniska by się rozpadła i całkiem prawdopodobne, że unoszący się żar poparzyłby któregoś z was. Lisek nie pozwolił podjąć ci takiego ryzyka.
Księga zaklęć była opasła, ale dzięki swojej sumienności mogłaś znaleźć w niej wiele przydatnych zaklęć. Tak było i tym razem - znalazłaś nawet więcej, niż chciałaś, bo było tam kilka zaklęć przywracających zdrowie. Najlepsze w tej sytuacji wydawało się jednak to, które niwelowało trucizny i właśnie tego postanowiłaś użyć, aby pomóc biednemu kotowi. Koniec twojej różdżki mocniej zaiskrzył, gdy zbliżyłaś ją do stworka, a rana na jego ciele zaczęła się mienić jej kolorem, ale bardzo trudno było ci utrzymać zaklęcie do samego końca. Starałaś się jak mogłaś, ale ostatecznie udało ci się jedynie usunąć truciznę z jego organizmu do pewnego stopnia i zadbać o to, aby dalej się nie rozprzestrzeniała. Jego życiu nic już nie zagrażało, ale rana nadal była otwarta i przydałoby się pozbyć z niej pozostałości po toksynie. Widziałaś jednak, że przyniosłaś mu niemałą ulgę, ponieważ jego pyszczek złagodniał, a i drgawki jakby trochę osłabły na sile. Na głowie miałaś jeszcze kilka innych spraw - zmęczenie, które dosięgło cię po rzuceniu czaru, znalezienie drogi, która wydostanie was ze świątyni, dostanie się do medyka z kotem i rozgryzienie sprawy z twoimi problemami z magią. Chyba ciężko jest być tobą w tym momencie.
_________________
#team#spideypool

KP Olivera || KP Huntress
 
     
Gwiazdka


Wiek: 24
Dołączył: 29 Gru 2017
Posty: 56
Wysłany: 2018-01-14, 22:38   

Zdziwiłam się, gdy w momencie mojej prośby o podsycenie ogniska lisek wyraźnie zaprotestował. Przekrzywiłam głowę na bok i zamrugałam, wpatrując się jeszcze raz w ognisko – dopiero po chwili zauważyłam, że konstrukcja nie wyglądała na zbyt stabilną. Siła ataku mogłaby ją spokojnie zniszczyć, a żar mógłby zranić nas, czego wolałam uniknąć. Zerknęłam przepraszająco na liska.
- Wybacz, kompletnie tego nie przemyślałam – powiedziałam, a na moich policzkach pojawił się rumieniec wstydu. Czym prędzej wróciłam do opasłego tomu znajdującego się na moich kolanach i wróciłam do poszukiwań zaklęcia – o dziwo znalazłam w nim więcej niż bym się spodziewała, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Co prawda miałam świetną pamięć, a jednak zdarzyło mi się zapomnieć o tym, jak wielką wagę przykładałam do przepisywania czarów do mojego własnego notatnika, który rósł z każdym kolejnym miesiącem spędzonym u mojej nauczycielki. Powinnam się z nią skontaktować... pomyślałam, a po chwili uśmiechnęłam się pod nosem – w końcu znalazłam to, co mnie interesowało.
W chwili wypowiadania słów zaklęcia koniec mojej różdżki zaiskrzył. Pomieszczenie na moment stało się jaśniejsze, co mnie nie zdziwiło – byłam przyzwyczajona do tego widoku, choć pamiętałam dokładnie dzień, w którym po raz pierwszy użyłam czaru z pomocą kostura. Początki były niesamowite pomyślałam, zbliżając koniec różdżki do rany Pokemona. Swoje dzieciństwo wspominałam ciepło, choć z pewnością dla niektórych nie było ani trochę ekscytujące. Nauka i przyjemność? Studiowanie opasłych tomów z uśmiechem na ustach? Domyślam się, że większość odpowiedziałaby na to jednogłośnie: „Wariatka! Przecież to nic fajnego!”. Dla mnie było jednak inaczej. Wszystkie te lata były niesamowitą zabawą, z którą nie chciałam się żegnać.
A jednak... w jakiś sposób musiałam.
Cholera skomentowałam w myślach, przerywając nagle zaklęcie, a chwilę później odłożyłam różdżkę na bok, kierując swoją dłoń automatycznie na czoło – poświęciłam przy tym jedynie moment na to, by odgarnąć grzywkę z oczu i w końcu poczuć pod palcami skórę. Wiedziałam jednak, że to nie pomoże. Czułam się osłabiona, jakby coś zabierało moją energię. Użyłam zbyt silnego zaklęcia...? pomyślałam, zerkając kątem oka na kostur, który leżał tuż obok mnie. To niemożliwe, przez tyle lat nauki czułam w sobie ogromne pokłady energii. W końcu studiowanie Reiko nie polegało tylko na pielęgnacji swojego umysłu, a także ciała, które musiałam przygotować na to, aby stać się w pełni czarownicą. Inaczej skutki mogłyby być tragiczne.
Potrząsnęłam głową, a następnie uśmiechnęłam się lekko do moich towarzyszy. Najpewniej nie wyszło mi to najlepiej, gdyż poczułam, że moje usta wykrzywiają się w grymasie bólu. Nie chciałam dać po sobie poznać tego, że coś mnie trapi.
Cóż, na chęciach się skończyło.
W końcu przyjrzałam się ranie Pokemona, która wyglądała nieco lepiej – odetchnęłam z ulgą, gdy odkryłam, że przynajmniej usunęłam z jego organizmu truciznę i sprawiłam żeby się nie rozprzestrzeniała. O tyle dobrze pomyślałam, a chwilę później schowałam księgę do torby, z której wyjęłam następnie buteleczkę z wodą. Nie miałam jednak żadnych bandaży. Musiały mi się skończyć... podsumowałam w myślach i w końcu zdecydowałam się zrobić coś, czego bym normalnie nie zrobiła. Westchnęłam, biorąc w dłonie materiał dołu mojej spódnicy. Pocieszałam się, że w chwili, gdy tylko znajdę jakąś wioskę i się tam zatrzymam to ją naprawię – za pomocą magii czy też nie, zobaczy się.
W końcu pociągnęłam mocno za materiał, a do moich uszu doszedł dźwięk rwania. Zacisnęłam jednak mocno zęby i nie dałam sobie chwili na to, by przejąć się tym, co właśnie zrobiłam. Odkorkowałam buteleczkę z wodą i wylałam jej niewielką zawartość na szmatkę, którą następnie przyłożyłam do rany. Byłam przy tym ostrożna – nie chciałam aby kotek bardziej cierpiał. Nie tarłam jej, a potraktowałam z ogromną delikatnością, której mogło się jedynie pozazdrościć. Po kilku minutach porzuciłam to zajęcie i urwałam kolejny skrawek materiału, który tym razem zawiązałam wokół rany Pokemona żeby zatamować jako tako krwawienie.
Przetarłam czoło wierzchem dłoni i spojrzałam na poke-lisa.
- To powinno pomóc twojemu przyjacielowi na jakiś czas, ale uważam, że powinniśmy pójść do medyka. Domyślam się, że wolicie tego uniknąć, ale tak będzie lepiej – powiedziałam, biorąc do rąk różdżkę, którą zmieniłam ponownie w wisiorek. Przyczepiłam go z powrotem do łańcuszka, a następnie wstałam ostrożnie. Miałam dziwne przeczucie, że mogę stracić równowagę, czego wolałam uniknąć.
_________________


Multikonto Samuel - zatwierdzone przez administrację

| obecny ubiór postaci |
#9966CC | #2D0640
 
     
Sosik 


Wiek: 24
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1679
Wysłany: 2018-01-14, 23:06   

Ponyta zarżała pytająco, gdy zobaczyła, że ocierasz czoło po wykonanym zaklęciu. Wyraźnie się o ciebie martwiła, ale ty robiłaś dobrą minę do złej gry i nie dałaś po sobie poznać, że coś jest na rzeczy.
Decyzja o porwaniu sukienki nie była łatwa, ale sytuacja tego wymagała. Wprawdzie mogłaś liczyć na to, że znajdziesz coś w torbie, ale zawsze mogłaś to zgonić na zmęczenie po rzuceniu zaklęcia. Albo po prostu o tym nie pomyślałaś, gdyż chęć jak najszybszej pomocy kotowi ci to po prostu zasłaniała. Jakby nie było, stało się. I to nieodwracalnie.
Z początku Pokemon skrzywił pyszczek na dotyk zimnej, mokrej szmatki i chciał nawet uciec, jednak lisek położył łapkę na jego głowie, dodając mu otuchy. Dzielnie znosił przemywanie rany, a później jej opatrzenie. Co prawda był to mocno prowizoryczny opatrunek, ale dzięki niemu miałaś przynajmniej pewność, że krew nie będzie się już tak bardzo sączyć oraz rana pozostanie czysta, co nie dopuści do żadnego zakażenia. Kiedy dałaś mu już spokój, spuścił z siebie zebrane powietrze i odetchnął z ulgą.
Powoli wstałaś na równe nogi, obawiając się tego, że zaraz z powrotem zejdziesz do parteru. Co prawda, pojawiły się lekkie zaburzenia równowagi, jednak były tylko chwilowe i kręcenie w głowie zaraz też ustało. Dzikie stworki nie zareagowały zbyt optymistycznie na twoją wiadomość, ale raczej nie miały innego wyboru, jak skorzystać z twojej pomocy. Wiedziały już, że mogą ci zaufać i że raz już im pomogłaś.
Ognista klacz podniosła się z zimnej kamiennej posadzki i stanęła obok ciebie, rzucając więcej światła na sąsiednią ścianę. Dopiero teraz zauważyłaś, że nie jest ona taka, jak pozostałe w wyżłobionej komnacie - wyglądała jakby na zasypaną, co więcej, zdawać by się mogło, że zawaliła się dość niedawno. Czy to możliwe, że właśnie za nią znajduje się wyjście ze świątyni?
-------------------
Szkoda, że nie można liczyć linijek graczy do wypłat MG, bo zbiłbym na tobie majątek xD
_________________
#team#spideypool

KP Olivera || KP Huntress
 
     
Gwiazdka


Wiek: 24
Dołączył: 29 Gru 2017
Posty: 56
Wysłany: 2018-01-15, 02:31   

Zacisnęłam mocno zęby w chwili, gdy stawałam na nogi – moje obawy okazały się co prawda słuszne, jednak po chwili odzyskałam równowagę, na co odetchnęłam z ulgą. Kręcenie głowy również ustało. Może już mi przeszło i mogę znowu używać magii...? pomyślałam, dotykając opuszkami palców naszyjnika, który znajdował się na mojej szyi. Chwilę później potrząsnęłam głową, odrzucając ten pomysł. Nie powinnam odpowiedziałam samej sobie, gdy przypomniało mi się zmartwione spojrzenie Ponyty. Już wystarczająco najadła się strachu przez moją głupotę.
Na szczęście dzikie Pokemony nie odmówiły mojej pomocy, choć z początku nie zapowiadało się na to, że ją przyjmą – domyślam się, że nie do końca ufali nieznajomym. Na szczęście wiedzą, że mogą na mnie liczyć pomyślałam, zarzucając na ramię moją torbę. Podeszłam do rannego Pokemona i zbliżyłam do niego swoją dłoń, którą zatrzymałam zanim go dotknęłam.
- Możesz mi zaufać, naprawdę – powiedziałam i dopiero wtedy wzięłam go ostrożnie na ręce – zupełnie niczym nowo narodzone dziecko. Uważałam również na jego łapkę by nie pogorszyć rany. Spojrzałam na Ponytę i już chciałam wskoczyć jej na grzbiet, jednak moją uwagę odwróciła ściana, którą oświetlała moja podopieczna. Wyglądała... inaczej.
Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niej, przejeżdżając dłonią po kamieniach. Dopiero po chwili doszło do mnie, że nie była to ściana, a osuwisko – najwyraźniej piętro znajdujące się wyżej zawaliło się, zasypując najpewniej korytarz. Właściwie mogło być to nawet wyjście!
- Mamy szczęście – zwróciłam się do Pokemonów, odchodząc od ściany.- Najwyraźniej znajduje się tu jakieś przejście, które ułatwi nam wyjście – wyjaśniłam, a następnie spojrzałam na ognistą klacz. Kiwnęłam głową.- Ponyto, mogłabyś spróbować zniszczyć te kamienie? Myślę, że zwykły Double Kick by wystarczył, ale musimy próbować do skutku – powiedziałam i czekałam na rozwój sytuacji.

-------------------
Zawsze można spróbować pójść z tym pomysłem do adminów, może się zgodzą xD
_________________


Multikonto Samuel - zatwierdzone przez administrację

| obecny ubiór postaci |
#9966CC | #2D0640
 
     
Sosik 


Wiek: 24
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1679
Wysłany: 2018-01-16, 17:28   

Kot z początku nie był pozytywnie nastawiony do twojego pomysłu noszenia go, ale w sumie sam nie mógł chodzić o trzech łapach, więc gdy tylko ułożyłaś go wygodnie w swoich ramionach, zamruczał jakoś łagodniej. Chyba mu to przypasowało, zwłaszcza że nie musiał się wcale przemęczać. Tak, zauważył plusy tego rozwiązania dopiero po fakcie.
Ponyta kiwnęła na twoje polecenie porozumiewawczo łebkiem, nadstawiając tylne kopyta do wykonania ataku. Double Kick był chyba jedynym, który mógłby coś w tej sprawie zaradzić, przynajmniej jak na razie. Później pozna na pewno wiele przydatnych ruchów, ale jak na razie byłyście zdane na to, czego dotychczas się nauczyła. Zamachnęła się i trzasnęła w osuwisko raz, drugi i trzeci. Niestety, wydawało się to jednak za mało. Co prawda ściana ruszała się pod wpływem uderzeń kopyt, ale nic więcej. Było to za mało na utorowanie sobie przejścia.
Z pomocą zdawał się przyjść lisek. Zbliżył się do kuca i dotknął go jedną z łapek, a spod niej zaczęło wydobywać się jednolite, jaskrawe światło. Skinieniem łebka zachęcił ognistą klacz do wykonania ataku jeszcze raz, do czego nie musiał jej długo namawiać. Zamachnęła się po raz ostatni i rozbiła warstwę kamieni, a później wystarczyła już tylko seria słabszych kopnięć, aby powiększyć dziurę. W końcu mogliście przejść na drugą stronę, ale kot wydawał się nie być zadowolony. Raczej poddenerwowany, co mogłaś wywnioskować po jego nastroszonej sierści. Ruszał nerwowo głową na boki, jakby czegoś szukał, albo obawiał się jakiegoś nagłego ataku.
Przeszliście kawałek dalej korytarzem, a już zaczęły do was docierać pierwsze promienie światła. To był chyba dobry wybór. Zanim jednak doszliście do wyjścia, zobaczyłaś jakiś pakunek, który leżał pod jedną ze ścian na ziemi. Wyglądało na torbę, ale najpierw podeszła do niej Ponyta, aby upewnić się, że nie grozi wam żadne niebezpieczeństwo.
-------------------
Opatentuję to x'D
_________________
#team#spideypool

KP Olivera || KP Huntress
 
     
Gwiazdka


Wiek: 24
Dołączył: 29 Gru 2017
Posty: 56
Wysłany: 2018-01-21, 00:23   

Spojrzałam nieco rozbawiona na mruczącego poke-kota. Niechętnie podchodził do tego, że śmiałam go dotknąć – dopiero po chwili zamruczał łagodniej na znak, że nie miał nic przeciwko. Ba, najwyraźniej mu to odpowiadało. Uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam go delikatnie po łebku, a następnie zwróciłam swoją uwagę na moją podopieczną, która skinęła pyskiem, tym samym dając mi znak, że wykona moją prośbę.
Tak naprawdę byliśmy zdani tylko na nią, na moją klacz. Wątpiłam w to, aby poke-lis czy poke-kot znali wystarczająco silny atak by zniszczyć ścianę, która oddzielała nas od wolności. To prawda, mogłam się mylić, ale cóż... po prostu dzikie stworki wyglądały na jeszcze młode, które dopiero zaczynały swoją przygodę związaną z walkami – mogłam to powiedzieć szczególnie po Pokemonie, który został ranny. Może mogłabym im zaproponować wspólną podróż...? Pomogłabym im się rozwijać, dzięki czemu mogliby się bez problemu obronić! pomyślałam, uśmiechając się lekko na samą myśl o tym, że Pokemony mogłyby zostać moimi towarzyszami. Póki co miałam jednak poważniejszy problem, co ostudziło mój zapał. Spojrzałam na Ponytę, a następnie na ścianę, która ruszała się jedynie pod wpływem jej kopnięć. Westchnęłam. Chyba musimy poszukać innego wyjścia...
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć i zaproponować poszukanie innego wyjścia, poke-lis doskoczył do mojej podopiecznej i... jej pomógł? Znaczy się, na pewno to zrobił, jednak zaskoczył mnie tym całym atakiem wspomagającym. Co tu ukrywać – z jego gatunkiem nigdy wcześniej się nie spotkałam i nie znałam wszystkich umiejętności Pokemonów jego rodzaju. Od tego momentu ataki klaczy stały się silniejsze, co dało się zauważyć gołym okiem.
Ucieszyłam się, gdy w końcu ściana została rozbita, a my byliśmy w stanie przejść na drugą stronę.
- Dobra robota – powiedziałam, krocząc w kierunku klaczy, którą pogłaskałam po pysku w ramach nagrody. Obdarzyłam ją uśmiechem, a dopiero wtedy ruszyłam dalej, w poszukiwaniu wyjścia. Uważałam przy tym na poke-kota, który wydawał się być zaniepokojony – głaskałam go spokojnie, próbując uspokoić. „Nic ci ze mną nie grozi” szepnęłam do niego, uprzednio nachylając się nad nim. Uśmiechnęłam się delikatnie. To, co mówiłam było całkowicie szczere; nie miałam zamiaru dopuścić, by coś mu się stało.
Wystarczyło przejść kawałek aby dotarły do nas pierwsze promienie słońca – na sam widok światła odetchnęłam z ulgą, ciesząc się, że poke-lis pomógł klaczy z atakiem. Poszukanie innego wyjścia zapewne zajęłoby nam wieki, a tak to mieliśmy je tuż pod nosem. Zanim jednak wyszliśmy na zewnątrz, zauważyłam pod ścianą jakiś pakunek, który wyglądał jak... torba. Ba, mogę nawet powiedzieć, że przypominała tą, którą miałam na ramieniu. Uniosłam do góry brew, obserwując Ponytę. Chyba sprawdzała, czy tajemnicze zawiniątko nam nie zagraża. Cóż, nie zagrażało, to było pewne.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... pomyślałam, a chwilę później wzruszyłam ramionami. Jestem czarownicą, która zawarła pakt z Bogiem Demonów. Nie może być gorzej.
Z taką myślą podeszłam ostrożnie do pakunku, przeszukując go. Możliwe, że do kogoś należał, przez co skupiłam się na szukaniu czegoś, co pomogłoby mi stwierdzić do kogo należy.
_________________


Multikonto Samuel - zatwierdzone przez administrację

| obecny ubiór postaci |
#9966CC | #2D0640
 
     
Sosik 


Wiek: 24
Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1679
Wysłany: 2018-01-22, 20:17   

Cóż, kotek od twoich zapewnień nie poczuł się lepiej. Nadal drżał, a jego sierść stała w dęba. Widocznie coś go w tym miejscu niepokoiło, coś, o czym mogłaś najwidoczniej nie wiedzieć. I nie tylko jego, bo gdy spojrzałaś na liska, ten również rozglądał się czujnie na boki, wyraźnie obserwując otoczenie, mimo że był to tylko prosty korytarz bez żadnych rozgałęzień.
Ponyta zarżała niepewnie, gdy znowu zbliżyłaś się do nieznanego przedmiotu. Małe deja vu? Chyba coś w ten deseń. Postanowiłaś jednak zaryzykować, pocieszając się myślą, że nic gorszego od układu z Bogiem Demonów ci nie grozi. Czy aby na pewno...? Masz jeszcze masę czasu, żeby się o tym przekonać.
Torba jak torba, niby przypominała twoją, ale była mimo wszystko jakaś inna. Może i z wierzchu przypominała twoją, ale na tym podobieństwo się kończyło. Wykończenia, sposób zamykania i sposób, w jaki została zrobiona całkowicie się różniły i na początku miałaś niemały problem, żeby w ogóle ją otworzyć. Kiedy ci się to jednak udało, zobaczyłaś kilka kieszeni, a w każdej była jakaś zawartość. Aby się w tym wszystkim nie pogubić, postanowiłaś wysypać ostrożnie zawartość na ziemię, a i wytrzepałaś jeszcze z raz dla pewności, czy coś nie zostało w środku. Pierwsze, co rzuciło ci się w oczy, to czerwone pudełeczko, które w dotyku sprawiał wrażenie bardzo gładkiego i zimnego. Nie było to żadne tworzywo, które znałaś, ale mogłaś je rozłożyć, a gdy to zrobiłaś, na dolnej konsoli ukazały ci się przyciski, a na górnej był... wyświetlacz, na którym wyświetlona była lista, jak się okazało... Pokemonów! Bulbasaur, Charmander i masa innych, znałaś kilka z tych nazw. To chyba jakiś rodzaj magii, nie uważasz?
Kolejne były jakieś czerwono-białe piłeczki z przyciskiem na środku w sztukach sześć. Wszystkie takie same, mieściły się spokojnie w dłoni. Kiedy jednak nacisnęłaś na środkową wypukłość, kula automatycznie powiększyła się jakieś trzy razy! Co tam jeszcze było... Jakiś plik kolorowych papierków, każdy z nich miał na sobie napisane jakieś liczby... Właśnie po nich domyśliłaś się, że może to być jakaś forma zapłaty, tak jak żetony bądź monety, z którymi spotkałaś się, kiedy wcześniej podróżowałaś. Dalej była zdobna szkatułka, która we wnętrzu skrywała pewną zawartość, co mogłaś rozpoznać po dźwięku, który wydobywał się z niej podczas podniesienia. Nie było jednak czasu na sprawdzanie, co tak dokładnie się w niej kryje, bowiem Ponyta ponagliła cię głośnym parsknięciem. Chyba sama zaczęła czuć się nieswojo w tym miejscu...
Kolejną rzeczą, która rzuciła ci się w oczy był mieniący się kamień, trochę większy niż wcześniejsze kulki. Miałaś do tego typu przedmiotów małe uprzedzenie, ale postanowiłaś zaryzykować, w myśl zasady, że gorzej już mieć nie możesz. Kiedy go dotknęłaś... nie zemdlałaś! To już coś, prawda? Chyba jest bezpieczny. Poszukiwałaś jeszcze czegoś, co mogłoby ci przybliżyć właściciela tego pakunku. Nie znalazłaś jednak nigdzie żadnego imienia, jakichś osobistych zapisków czy czegoś, co by wskazywało na to, czyja jest to własność. Więcej rzeczy oprócz tych, którym się przyjrzałaś już nie znalazłaś.
Z zamyślenia wyrwała cię nagle ognista klacz, która zarżała groźnie i zaczęła przebierać w miejscu kopytami. Podniosłaś wzrok i z początku nie zauważyłaś źródła jej niepokoju. Nic dziwnego, stworzenie wtapiało się swoim ubarwieniem w ścianę i dopiero gdy zasyczało i wyciągnęło swój czerwony jęzor zorientowałaś się, że macie do czynienia z jakimś pokemonem. Pokemonem, które najwidoczniej nie miało przyjacielskich zamiarów w stosunku do was, bowiem skoczył na środek przejścia i zastawił wam drogę. Na swoim ramieniu poczułaś ostre ukłucie - kot wbił w twoje przedramię pazury, miaucząc ostrzegawczo. Był wyraźnie przestraszony, ale widać w nim było zapał do walki. A może rewanżu? Jaszczurka plunęła jakąś cieczą w posadzkę, która zaczęła się w nią wżerać. Skoro dysponuje kwasem, to może posiada także truciznę, która znalazła się w łapie kota-inwalidy?

-------------------
Dałem 6 balli, bo Ponyta nie ma jeszcze swojego. W ogóle, ciężko opisywać cokolwiek, co nie miało prawa bytu 2000 lat temu, nawet nie wiadomo jakich słów użyć, żeby pasowały twojej postaci xD nawet o takim suwaku czy ekranie nie można napisać :O
_________________
#team#spideypool

KP Olivera || KP Huntress
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group -
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.