Po kilkunastu dniach spędzonych w celi nie mieliście już złudzeń. Ktoś dorwał Was i wykorzystał do tego, żeby przeprowadzić na Was jakiś chory eksperyment. Shohei źle znosił odcięcie od świata, od dwóch dni nic nie jadł i nie wychodził z kąta. Wasze ręce były pospinane kajdankami.
Dziś jednak miało być inaczej. Pierwszy raz od dobrych dwóch tygodni (traciliście już poczucie czasu) drzwi celi otworzyły się. Oczy nieprzyzwyczajone do światła w pierwszej chwili zauważyły jedynie sylwetkę w laboratoryjnym wdzianku, szybko jednak zorientowaliście się, że osoba, która Was nawiedziła, to główny profesor regionu Hoenn.
- Arceusie... Co oni Wam zrobili... - głos profesora Bircha załamał się, kiedy przepuszczał do środka lekarzy i strażaka, który po chwili uwolnił Was z kajdan.
- Bądźcie z nimi ostrożni, proszę. Wystarczająco krzywdy zaznali.
Shohei zaczął się rzucać, kiedy strażak przecinał jego łańcuchy. Lekarze natychmiast zaaplikowali mu środek uspokajający, a kiedy chłopak zwiotczał, ułożyli go na noszach.
- Dasz radę iść? - profesor zwrócił się do Ciebie. - Nie bój się, nie zrobimy Ci krzywdy.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
Pobyt w naszym więzieniu był największą katorga, która mnie do tej pory spotkała. O ile wcześniejsze mniej czy bardziej dziwniejsze "akcje" w wykonaniu moim i Shoheia kończyły się różnie, pierwszy raz zostaliśmy zamknięci i spięci kajdankami. On cierpiał, widziałam to bardzo dobrze. Niejako ucieszyłam się z wybawienia, jednak kiedy zobaczyłam, że Shoheiowi są podawane jakieś dziwne specyfiki, wpadłam w coś w rodzaju popłochu, takiego w jaki wpadają stworzenia czujące zagrożenie.
- Jaką mam gwarancję, że nie jest pan związany z tymi ludźmi, którzy mi to zrobili. - odpowiedziałam człowiekowi, w którym dopiero po kilku chwilach rozpoznałam profesora Bircha. - Tak, dam radę. - dodałam, jednak o wiele cichszym głosem, prawie wręcz szeptem.
- Uwierz, że gdybyśmy byli związani z tymi zwyrodnialcami, nie byłoby szans na to, żebyście się stąd teraz wydostali. - pokręcił głową i spojrzał na Ciebie smutno. Jeden z mężczyzn, którzy mu towarzyszyli, zarzucił Ci na plecy ciepły, miękki koc. - Dwa dni temu nie udało nam się uratować ludzi, którym ta sama grupa również zrobiła krzywdę w Kanto. Towarzyszyłem Profesorowi Oakowi. To, co zobaczyłem w opustoszałym laboratorium...
Głos mu się załamał. Shohei został już wyprowadzony z celi. Profesor delikatnie ujął Cię pod łokieć i również wyprowadził, najpierw z celi, potem z budynku, mając na uwadze to, że jesteś osłabiona. Kiedy ujrzałaś światło dzienne, Twoje pionowe źrenice zwęziły się tak, że prawie zniknęły.
- Problem w tym, że nie do końca wiemy, co z Wami wszystkimi teraz począć. Nie mamy gwarancji, że od razu zapanujecie nad mocami, które zostały Wam wszczepione. Na razie zatrzymacie się w moim laboratorium. Nie martw się, nie będziecie więźniami. Dopóki nie znajdziemy sposobu na to, jak przywrócić Was do normy, to będzie po prostu najbezpieczniejsze miejsce i dla Was, i dla otoczenia.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
- Dzię-... Dziękuje panu.
Jedynie tyle byłam w stanie powiedzieć. Starałam się iść o własnych siłach, jednak po tak długim czasie spędzonym w naszym więzieniu, było to bardzo utrudnione. Odzyskaliśmy wolność. Powinnam się z tego cieszyć, jednak... Nie umiałam. Nie potrafiłam się cieszyć. Widziałam Shoheia. Widziałam siebie. Byliśmy... inni. Nie przypominaliśmy dawnych siebie, bardziej byliśmy podobny do jakiejś fuzji pomiędzy pokemonami a ludźmi.
- Kanto? Ale... Co się tam stało? - spytałam profesora, starając się nie zemdleć. - Co nam się stało?
- Wszystko wskazuje na to, że ktoś próbuje łączyć rasy ludzi i pokemonów. Niestety w Kanto wybrali do tego bardzo złe okazy pokemonów. Z tego, co znaleźliśmy w laboratorium można wywnioskować, że połączyli ludzi z nieodpowiednimi gatunkami i w nieodpowiednich proporcjach. Rozlany na wpół człowiek skrzyżowany z Grimerem to nie jest przyjemny widok. - profesor wzdrygnął się. - Na dodatek wydaje nam się, że ktoś dostał geny czegoś, nad czym nie jest w stanie zapanować. Cóż, nawet te... "udane", krzyżówki, jeśli tak to mogę nazwać, znaleźliśmy martwe. I na pewno nie zrobił im tego żaden człowiek. Raczej silny pokemon psychiczny.
Mężczyzna mówił śmiertelnie poważnie. Wyglądało na to, że nie dość, że mieliście szczęście, że w ogóle przeżyliście ten eksperyment, to także powinniście się cieszyć, że inny eksperyment nie postanowił pourywać Wam łbów dla zabawy.
Mężczyzna wpakował Cię do samochodu na tylne siedzenie i pomógł zapiąć pas. Sam usiadł z drugiej strony.
- Twojego kolegę przewieziemy karetką. Nie nadaje się w tej chwili do transportu na siedząco. Musieliśmy go uśpić, bo stwarzał zagrożenie i dla siebie, i dla innych. Może okazać się, że w laboratorium będziemy musieli trzymać go pod kluczem, jeśli się nie uspokoi. Może Tobie uda się wpłynąć na niego na miejscu. Nie chciałbym, żeby kolejny raz był więźniem.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
- Jakiś psychiczny pokemon?
Byłam zdziwiona tym, co się dowiadywałam. Wyglądało na to, że to nie ludzie stali za tym, co stało się mi i Shoheiowi, tylko ktoś, a raczej coś, innego. Jednak to przecież pielęgniarki nas uśpiły, zatem jak to możliwe, żeby pokemon stał za tym wszystkim. Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z profesorem i spytałam, czy to jakoby nie negowało udziału jakiegoś pokemona w tym wszystkim.
- Nie chciałabym negować pańskich odkryć w tej sprawie, ale to chyba raczej mało prawdopodobne, żeby ludzie słuchali się pokemonów. Zaś jeśli chodzi o mojego kolegę... Postaram się zrobić, co w mojej mocy.
- Tak. Nie wyobrażam sobie innej mocy, która mogłaby zostawić ludzką istotę w nienaruszonym stanie z zewnątrz, a ze zmiażdżonymi organami wewnętrznymi. Albo z precyzyjnie oddzielonym od ciała szkieletem. - profesor kolejny już raz wzdrygnął się na wspomnienie drastycznych scen. - Żaden człowiek nie byłby do tego zdolny. Powiedziałbym raczej, że jakiegoś silnego pokemona rozgniewał fakt, że jego komórki są używane do ludzkich eksperymentów.
Mężczyzna westchnął ciężko i dał kierowcy znak do ruszenia.
- Nie, nie sądzę, że to jakiś pokemon postanowił urządzić sobie eksperymenty. Raczej to, że jakiś ponadprzeciętnie inteligentny stworek zrozumiał, co się dzieje w tych laboratoriach i postanowił szukać sprawiedliwości na własną rękę. Niewiele pokemonów jest mściwych z natury, jednak te, które takie są, potrafią siać zniszczenie. Musimy go znaleźć i powstrzymać, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie będą skutki takiej zemsty. Trzeba też zatrzymać tych chorych naukowców. No i przede wszystkim znaleźć sposób na przywrócenie Was do normalności.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
- Brzmi to... strasznie.
Jedynie tyle udało mi się powiedzieć po kolejnym opisie profesora. Powstrzymywałam się przed tym, aby nie zwymiotować, co było niezwykle trudne. Zaczynałam rozmyślać. Nad tym kto byłby skłonny, i jakim sposobem, rozzłościć pokemona na tyle, aby dokonał on takich zbrodni. Pokemony bywały różne, swoją niechęć do trenera okazywały jednak zazwyczaj poprzez niestosowanie się do jego poleceń, przeinaczanie ich albo zwykłe przekomarzanie się. Jednak czego ten tajemniczy pokemon musiał doświadczyć, żeby być skłonnym do czegoś takiego? Bo raczej nie sądzę, że był tylko zły za to, że na nim eksperymentowano. Chyba, że...
- Profesorze, mam do pana pytanie. - odezwałam się po dłuższym momencie ciszy. - Z pańskiego opisu można wnosić, że ten psychiczny pokemon jest niezwykle potężny. Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale... Czy to nie jest przypadkiem jakiś legendarny pokemon?
- Ciężko stwierdzić. Tak naprawdę nie znamy limitu potencjału psychicznych stworków. Oczywiście, mógł to być pokemon legendarny, ale mógł to być także na przykład Alakazam lub Sigilyph. Albo nawet zwykły Espeon.
Profesor spojrzał przez okno. Na jego twarzy wypisane było zmartwienie. Widać było, że mężczyzna jest głęboko poruszony tym, co dzieje się na świecie i najprawdopodobniej szczerze chce temu zapobiec. Intuicja mówiła Ci, że można mu zaufać.
- Będziemy musieli przeprowadzić kilka testów - uprzedził Cię. - poza pobraniem krwi do badań nie będzie to jednak nic bolesnego. Będziecie musieli być na to gotowi, oboje.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
- Oczywiście, rozumiem to. Skoro jest taka potrzeba, to nie będę oponowała. - odpowiedziałam praktycznie od razu profesorowi. - Ale jeśli chodzi o Sho... Jak dojedziemy na miejsce, porozmawiam z nim. Wyjaśnię mu, że chcecie nam pomóc. - obiecałam badaczowi, po czym tak samo jak on wcześniej, zagłębiłam się w widok za oknem.
Przemiana, uwięzienie w nieznanym nam miejscu, wyzwolenie z "więzienia". Wygląda na to, że to wszystko przewyższało Shoheia, o którego zresztą bardzo się martwiłam. Niby powiedziałam profesorowi, że postaram się go uspokoić, ale teraz nie byłam pewna, czy na pewno mi się to uda. Może jak na spokojnie wszystko mu wyjaśnię, nie będzie tak samo agresywny jak przy naszym wyzwoleniu?
Po dłuższej chwili oglądania widoczków Twoja świadomość nieco odpłynęła. Ze snu wyrwało Cię delikatne szarpnięcie za ramię.
- Jesteśmy na miejscu - usłyszałaś głos profesora. Jego pomocnik otworzył Ci drzwi. Twoim oczom ukazał się wysoki budynek w kształcie litery U, przypominający pałac - przynajmniej z zewnątrz. Nie pamiętałaś, aby ktoś w Hoenn kiedykolwiek mówił o takiej budowli, a bez wątpienia jest to jeden z największych pałaców w regionie.
- To mój Instytut. Jest ukryty przed wzrokiem przypadkowych ludzi.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
Widok bogato wyglądającego budynku nieco zbił mnie z tropu. Wiedziałam, że profesor Birch jest znanym badaczem w regionie Hoenn, ale nie sądziłam, że jego osoba jest traktowana aż w taki sposób.
- Wydaje się to być zrozumiałe. - odparłam badaczowi, dalej patrząc się na okazały budynek. - A co z Shoheiem? - spytałam mężczyzny, przypomniawszy sobie o moim towarzyszu, który został zabrany przez strażaków i nie jechał ze mną jednym pojazdem.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
- Zaraz powinien tu być - stwierdził profesor, patrząc w stronę, z której przyjechaliście. Nie minęło pięć sekund, kiedy, jakby na potwierdzenie jego słów, usłyszałaś koła samochodu toczące się po żwirowej drodze. Samochód wyłonił się zza zakrętu i potoczył powoli pod same drzwi instytutu.
- Chodźmy, trzeba sprawdzić, w jakim stanie jest chłopak.
Profesor położył Ci rękę na plecach i delikatnie popchnął w stronę drzwi. Z daleka widziałaś, jak mężczyźni w białych uniformach wytaczają łóżko, na którym leżał Shohei. Chłopak znów się miotał, tym razem udało mu się cisnąć w jednego z pielęgniarzy kulką ognia, podpalając mu fartuch. Pracownik instytutu odwalił dziki taniec zrywając z siebie płonące ubranie. Pomoc nadeszła znienacka - z krzaków wystrzelił strumień wody, gasząc mini-pożar.
- Och, to pewnie Darya - westchnął profesor. - Krzyżówka Milotica.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
- Shohei, uspokój się. Oni chcą nam pomóc. - powiedziałam do chłopaka, kiedy ten podpalił fartuch naukowca.
Starałam się zmienić jego agresywne nastawienie, ale czułam, że nie będzie to najłatwiejsze. Zwłaszcza, że odkąd naukowcy przybyli z odsieczą, trzymany on był niczym więzień. Było to dla mnie zrozumiałe, w końcu nie zawsze chcemy robić to, co jest dla nas dobre, jak chociażby jedzenie warzyw.
- Profesorze, przepraszam bardzo za niego. - mówię do Bircha, starając się załagodzić sytuację, aby Shohei nie był traktowany niczym czarny charakter.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
- Spokojnie. Jego zachowanie jest całkowicie zrozumiałe - oznajmił doktor, obserwując Shoheia z bezpiecznej odległości. - Nie martw się, nikt nie będzie go tutaj za to karał. Będziemy musieli go odizolować w bezpiecznym pomieszczeniu, dopóki trochę nie ochłonie. Niestety, przez chwilę będzie przypominało to mieszkanie w celi, ale myślę, że to lepsze rozwiązanie, niż trzymać go przypiętego pasami do łóżka.
Profesor spojrzał na chłopaka smutno.
- Mamy kilka "pokoi" na takich pacjentów. Powiedziałem, że to trochę jak cela, ale tylko w kontekście tego, że nie będzie mógł wyjść. Przede wszystkim nikt nie przykuje go do ściany. W pokojach są łóżka i stoliki, a także osobna łazienka, a także całkiem normalne, choć okratowane z zewnątrz, okno. Pacjenci zazwyczaj spędzają w nich zaledwie kilka dni, dopóki nie ochłoną na tyle, że da się z nimi porozmawiać. Tylko od niego zależy, ile czasu tam spędzi. Na razie jest w totalnym amoku.
Patrzenie na to, jak kilku pielęgniarzy szarpie się z Shoheiem, aż w końcu któryś wbija mu w ciało igłę i wstrzykuje coś (najprawdopodobniej kolejną dawkę środka uspokajającego) nie było dla Ciebie łatwe. Niestety, Twój przyjaciel znosił to wszystko o wiele gorzej od Ciebie. Birch westchnął.
- Z lepszych wiadomości mam taką: Dla Ciebie przygotowaliśmy całkiem normalny, w pełni umeblowany pokój. Shohei będzie mieszkał za ścianą, kiedy tylko opuści izolatkę. Masz w nim nawet komputer! Chcesz przejść się do pokoju i odpocząć nieco przed badaniami, czy możemy od razu przejść do rzeczy?
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.