Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Theo Martínez
Autor Wiadomość
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 00:33   Theo Martínez


Theo Martínez, a w zasadzie Julia Brown


wiek: 18 lat
profesja: trenerka
profesja poboczna: ewolucjonista
orientacja seksualna: biseksualna
data rozpoczęcia podróży: -
rodzina: matka Elizabeth Brown (38), ojciec Steve Brown (40)

WYGLĄD
Julia to dziewczyna sięgająca sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Jej waga waha się od czterdzieści siedmiu do pięćdziesięciu kilo, co sprawia, że jest osobą z lekką niedowagą. Blada twarz usiana licznymi piegami. Ma delikatnie zarysowaną szczękę i uwydatnione kości policzkowe, przez co jej uroda nie jest typowo dziewczęca. Jest brunetką. Z czubka głowy wyrasta gęsta burza loków sięgająca do koniuszków uszu, którą zwykle chowa pod bordową czapką z daszkiem.
Julia czuje niechęć do wszystkiego co według ogólnie przyjętych standardów jest określane jako kobiece. Nigdy nie używa upiększających kosmetyków i robi jej się niedobrze na sam widok sukienek i obcisłych ciuchów, gdyż przez całe życie musiała je nosić wbrew woli. Odkąd uciekła z domu zakłada wyłącznie luźne ubrania - nie tylko dlatego, że pozwalają jej ukryć zalążki kobiecych kształtów, ale też dlatego, że uważa je za ładne. W skład jej klasycznego outfitu wchodzą przeważnie przyduże dżinsowe ogrodniczki, biały longsleeve i białe trampki marki Converse. Gdy jest cieplej zakłada na siebie jednobarwne męskie koszulki i jasne dżinsy z poszarpanymi nogawkami.

CHARAKTER

Julia to osoba, która mimo wielu nieszczęśliwych lat, nie straciła pewności siebie. Przez całe dzieciństwo próbowano zrobić z niej ułożoną i posłuszną damę, ale dziewczyna była twarda i nie pozwoliła, by rodzice ukształtowali jej osobość według własnych niespełnionych ambicji i nieuzasadnionych oczekiwań. Do pewnego momentu stanowczo się im przeciwstawiała, choć była świadoma, że przez taką postawę rodzice nigdy nie przestaną jej traktować jak piątego koła u wozu. Nie zależało jej na ich miłości. Dzielnie znosiła szlabany i brak szczególnych benefitów płynących z bycia dzieckiem bogatych ludzi. Jednak w pewnym momencie zwyczajnie straciła motywację do dalszej walki. Podporządkowała się w pewnych kwestiach, ponieważ było już jej wszystko jedno. Uważała, że gdyby umarła i tak nikt by się nie przejął, więc miała cichą nadzieję, że któregoś dnia zaśnie i nigdy więcej się nie obudzi. Straciła jakąkolwiek motywację do życia i nadzieję, że kiedys będzie lepiej. Stała się bardzo milcząca i prawdopodobnie taka by została, gdyby nie nagłe pojawienie się Jeroma. Mężczyzna powoli wyciągnął ją z dołka i sprawił, że dziewczyna znowu zaczęła się uśmiechać.




HISTORIA

Gdy wracam pamięcią do najwcześniejszych lat życia, widzę obraz w czarno białych barwach. Zanim skrytykujecie moje myślenie, proszę wysłuchajcie mojej historii.
Urodziłam się w najbogatszej rodzinie w Johto. Mój ojciec, Steve Brown, jest właścicielem jednej z najpopularniejszych firm odzieżowych na świecie, a matka Elizabeth - sławną modelką. Ich dom znajduje się w Violet City. Jest to największy budynek w całym mieście, a może nawet w całym regionie. Mieliśmy własną służbę, w tym kilka opiekunek. Pracowały na różnych zmian, ponieważ rodzicom zależało na tym, by ich dzieci (ja oraz mój młodszy brat, James) cały czas znajdowały pod czyjąś opieką. Oznaczało to codzienne lekcje śpiewu, fortepianu, baletu, tańca, czy innych pierdół, które akurat wpadły do głowy mojej matce. To jedna z tych osób, która woli kreować swoje dziecko wedle swoich zachcianek, a nie pokazywać mu różne ścieżki i pozwalać wybrać tę, którą chce pójść. Kilka lat próbowałam jej przetłumaczyć, że wcale nie chcę umieć tańczyć, czy śpiewać. Nie miałam do tego talentu, a poza tym wcale mi się to nie podobało. Uwielbiałam za to grać w piłkę, biegać i zaprzyjaźniać się z pokemonami. Według niej moje zainteresowania nadawały się dla niższych sfer, a ponadto były bardzo niekobiece. Zgadnijcie jaka była jej reakcja, gdy powiedziałam, że chcę zapisać się do drużyny piłkarskiej. Z tego powodu nigdy nawet nie wspomniałam, że gdy skończę szkołę, chciałabym wyruszyć w podróż, by spotkać mnóstwo pokemonów i się z nimi zaprzyjaźnić. Wiedziałam, że i tak by się nie zgodziła.
To jednak nie koniec moich nieszczęść. Odkąd pamiętam mogłam bawić się wyłącznie z dzieciakami z tak zwanych wyższych sfer (moja matka kochała te określenie i wtrącała je do każdego zdania, jeśli nadarzyła się ku temu okazja). Większość z nich zachowywała się jak marionetki w rękach rodziców - uśmiechały się tylko wtedy, gdy wypadało, bawiły się tylko wtedy, gdy rodzice uznali zabawę za wystarczająco bezpieczną i odpowiednią dla ludzi z klasą. Współczułam im, ale jednocześnie podchodziłam do nich z niechęcią. Nie potrafiłam się z nimi dogadać. Chyba nawet nie chciałam.
Mijały lata, a ja coraz częściej zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę szczęśliwa. Czułam, że zupełnie nie pasuje do tej rodziny. Wydaje mi się, że rodzice też nie byli zachwyceni, że się urodziłam. Nigdy mi tego nie powiedzieli, ale często sugerowali, że chcieliby, bym była inna.
Po jakimś czasie nawet nie próbowałam się buntować. Nie miało to sensu, ponieważ gdy tylko nabierali podejrzeń, że coś może być ze mną nie tak, odsyłali mnie do psycholożki, która była równie zjebana.
Czasem sobie myślę, że może by mnie zaakceptowali, gdyby nie to, że brat był moim przeciwieństwem, przez co również oczkiem w głowie rodziców. Wszelkie oczekiwania co do mnie były takie same, jak co do niego. Przyznam, że czasami miałam chęć go zamordować. Robiło mi się niedobrze, kiedy słyszałam, jak podlizuje się rodzicom. Chodził na wszystkie zajęcia pozaszkolne, by jeszcze bardziej się im przypodobać. Co zabawne, była z niego straszna fajtłapa - nawet nie potrafił obronić się przed kpinami ze strony klasowych kolegów. Nie wiem, czy miał jakąkolwiek pozytywną cechę - nie dość, że był bardzo niesamodzielny, to przy tym wyniosły i irytujący (oczywiście tylko w domu - w szkole by się bał).
Aby przeżyć w tym chorym świecie opartym na udawaniu kogoś, kim nie byłam, uciekałam do magicznego świata książek. Rodzice nie zabraniali mi dostępu do biblioteki. Niestety nie mogłam uciekać całą wieczność. Gdy skończyłam dziesięć lat rodzice wysłali mnie do szkoły. Stwierdzili, że warto, bym nauczyła się funkcjonować w dzikim świecie - w domyśle, wśród biednych dzieci. Szczerze mówiąc bardzo się ucieszyłam, bo to oznaczało mniej czasu w domu. Niestety nie wpadło mi do głowy, że skoro dzieciaki śmiały się z Jamesa, to mnie również to czeka. Taki los dzieci z bogatych rodzin. Pamiętam takiego brzydkiego rudzielca. Ze wszystkich rówieśników on dokuczał mi najbardziej. Ciągał mnie za włosy i nazywał Szanowną Panienką Julią. Byłam cierpliwa, lecz pewnego dnia miałam gorszy humor i nie wytrzymałam. Odwróciłam się i z całej siły walnęłam go pięścią w twarz. Nie wiem, skąd w małej piąstce wzięło się tyle siły - przypadkiem rozbiłam mu nos i stłukłam okulary. Widząc jego zdziwioną minę i łzy napływające do oczu poczułam się bardzo szczęśliwa. Nigdy więcej mnie nie zaczepiał, ale szczęście nie trwało długo. Rodzice stwierdzili, że szkoła nie jest dla mnie i wypisali mnie z listy uczniów. Kiedy skończyłam trzynaście lat zorganizowali mi nauczanie domowe. Nie pamiętam czy się ucieszyłam. Właściwie miałam wrażenie, że przestałam czuć cokolwiek.
Jednak los się do mnie uśmiechnął. Większość nauczycieli okazała się naprawdę miłymi mądrymi ludźmi. Jeden z nich był naprawdę wyjątkowy. Po raz pierwszy poznałam kogoś, kto doskonale mnie zrozumiał. W przeciwieństwie do tych wszystkich świrów z mojej rodziny, nie zachowywał się jak zaprogramowany robot, ale jak zwykły człowiek z krwi i kości. Podobała mi się jego szczerość. Żartował, śmiał się głośno i mówił mi o swojej przeszłości oraz marzeniach. Jerome przychodził do mnie we wtorki i w czwartki. Zawsze z niecierpliwością oczekiwałam tych dwóch dni. Były dla mnie ukojeniem i jedynym czasem, kiedy mogłam porozmawiać o swoich problemach i przede wszystkim być sobą. Jerome miał dwadzieścia trzy lata i był trenerem pokemonów, jednak musiał wrócić z podróży, ponieważ jego ojciec ciężko zachorował i nie miał pieniędzy na leczenie. Zdecydował się zatrudnić jako domowy nauczyciel literatury. Ale dla mnie nie był jedynie nauczycielem. Był moim pierwszym przyjacielem. I najinteligentniejszym człowiekiem, jakiego poznałam.
Im dłużej go znałam, tym bardziej czułam, że bardzo mi na nim zależy. Nie wiem, czy można to nazwać miłością, ale niewątpliwie zauroczeniem. Mówiłam mu o sobie wszystko. O preferencjach seksualnych, o tym, jaki kolor lubię najbardziej i innych pierdołach. Jerome również wiele powiedział. O swoich dawnych związkach, o rodzinie, zmarłym bracie.
Opowiedział mi też, jak został trenerem. Jego największym marzeniem było podróżowanie i jednoczesne nawiązywanie przyjaźni z nowymi pokemonami i spotkanymi ludźmi. Wyruszył od razu, gdy skończył szkołę. Rodzice krytykowali jego decyzję, ponieważ był wzorowym uczniem i mógł skończyć najlepsze studia w regionie. Jednak był marzycielem, chciał żyć po swojemu. Było mi go żal, ponieważ musiał porzucić swoje marzenia dla chorującego ojca. Tym bardziej, że moi rodzice, gdyby tylko chcieli, mogliby opłacić koszt leczenia. Oczywiście by się na to nie zgodzili, ponieważ nigdy nie byli bezinteresowni. Jerome musiał siedzieć w nudnym miasteczku w Johto i dwa razy w tygodniu uczyć dziecko z bogatej rodziny. Czułam się z tym okropnie. Gdy mu o tym powiedziałam, roześmiał się i powiedział, żebym nie gadała głupot, bo jest teraz bardzo szczęśliwy. Kochał mnie jak swoją młodszą siostrę.
Tak minęły cztery lata. Dobrze wiedziałam, że Jerome kiedyś odejdzie. Zdałam wszystkie egzaminy, więc właściwie nie był już potrzebny (przynajmniej według moich rodziców). Gdy nadszedł dzień naszego pożegnania, opowiedział mi, jak zaczęła się jego podróż. Nie mówił o tym wcześniej, ponieważ się wstydził.
Pewnego dnia spakował się i wyszedł z domu bez żadnego pożegnania. Dzień wcześniej pokłócił się z rodzicami, więc jego decyzja była pokierowana głównie gniewem. Powiedział mi, że żałuje, że tak postąpił, ponieważ wiedział, że narobił rodzicom wiele zmartwień. Ostatecznie zadzwonił do rodziców, by powiedzieć, że żyje i ma się dobrze, ale do domu nie wrócił. Dopiero, gdy jego ojciec zachorował stwierdził, że musi mu się odwdzięczyć za wszystko i pozbyć się wyrzutów sumienia, które cały czas miał gdzieś z tyłu głowy. Gdy skończył opowiadać o swojej przeszłości, zobaczyłam kilka łez na jego policzku. Przytuliłam go z całej siły i powiedziałam, że dziękuję mu za wszystko. Mimo, iż byłam bardzo smutna, poczułam, że mnie olśniło. W końcu wiedziałam, co chcę zrobić ze swoim życiem.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę, nie pamiętam już nawet o czym, bo z tyłu głowy krążyła mi jedna myśl. Myślałam tylko o ucieczce. Wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię, matka zmusi mnie do pójścia na nudne studia. Kolejne lata spędzę strojąc się w tandetne sukienki, słuchając mądrości durnej psycholożki, czy brata, który z wiekiem stawał się coraz bardziej nieznośny. Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Wolałabym się zabić, niż zostać w tym wariatkowie.
Nagle Jerome wstał, przytulił mnie, po czym wyciągnął z torby niewielki pakunek związany czerwoną wstążką.
- To dla ciebie. Obiecaj mi, że otworzysz to dopiero, gdy będzie naprawdę źle - powiedział z zagadkowym uśmiechem na ustach.
Obiecałam, choć wiedziałam, że skoro zdecydowałam się na ucieczkę, będe musiała sprawdzić zawartość paczki już teraz. Poczekałam aż wyjdzie i gdy upewniłam się, że zamknął za sobą furtkę, usiadłam na łóżku i położyłam na kolanach pakunek. Miałam wyrzuty sumienia, że otwieram go teraz, mimo iż obiecałam, że zrobię to dopiero wtedy, gdy moje życie przestanie mieć dla mnie sens. W środku było 6 pokeballi, pokedex i pocztówka, na której znajdowała się plaża pełna ludzi, a w tle wysokie budynki. W centrum widniał wielki kolorowy napis "Pozdrowienia z Humilau City". Odwróciłam pocztówkę i zobaczyłam nieznany adres, a pod nim tajemnicze słowa "Przepraszam, że nie powiedziałem ci wszystkiego". Nie miałam pojęcia, co Jerome chciał przez to powiedzieć. Wiedziałam, że dowiem się tylko, jeśli zapytam go o to osobiście. Uznałam miasto Humilau za wskazówkę. Czyżby tam miał się przeprowadzić? Sięgnęłam po laptopa i wyszukałam nazwę - nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu. Szybki research uświadomił mnie, że miasto jest położone w regionie Kalos.
Tak się złożyło, że tego wieczoru byłam sama w domu. Nie licząc służby, która za godzinę miała udać się na wypoczynek. Wiedziałam, że to doskonały moment na ucieczkę. Jednak nie byłam do końca przekonana, czy chcę to zrobić. Kiedy Jerome wyszedł i zaczęłam obmyślać sprawę na trzeźwo, entuzjazm co do ucieczki stopniowo malał. Bez szczególnego powodu wzięłam do ręki jednego pokeballa i obróciłam go w rękach. Po chwili go odłożyłam i podniosłam innego - zdziwiłam się, ponieważ kula była cięższa niż ta poprzednia. Niewiele myśląc nacisnęłam przycisk. Nie spodziewałam się, że za chwilę zobaczę dziwną czerwoną mgłę, a jeszcze bardziej nie spodziewałam się, że wyłoni się z niej pokemon. Mimo to nie wystraszyłam się. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Stworzenie podrapało się za uchem i popatrzyło na mnie zaspanym wzrokiem. Teraz wiedziałam, że muszę uciec i spełnić swoje marzenie. Nie chodziło tu nawet o Jeroma. Fakt - był moim przyjacielem i chciałam go kiedyś spotkać, ale przede wszystkim zależało mi na tym, by zmienić swoje życie. Tak bym na starość mogła spojrzeć w przeszłość i z uśmiechem stwierdzić, że jestem szczęśliwa, że nie zmarnowałam młodości.
Spakowałam rzeczy od Jeroma do plecaka i objęłam wzrokiem cały pokój. Nie wiedziałam, co ze sobą wziąć. Nigdy nie planowałam ucieczki, więc musiałam pójść na żywioł. Pierwsze, co wpadło mi do głowy, to kosmetyki - oczywiście tylko te, służące do mycia. Nie jestem osobą, której by się chciało marnować czas na sztuczne upiększanie swojej twarzy. Miałam w szafie parę ubrań, które nosiłam tylko wtedy, gdy nikt mnie nie widział - mam na myśli luźne dżinsy, za duże koszulki, wojskową kurtkę. Wzięłam dwie pary spodni i dwie koszulki. Pozostała kwestia pozbycia się obrzydliwej kiecki, którą matka podarowała mi na urodziny. Zdjęłam ją i założyłam białą koszulkę, a na to dżinsowe ogrodniczki. Wybór padł na nie głównie dlatego, że nigdy nie pokazywałam się w nich przy rodzicach i w życiu nie wpadliby na to, bym mogła w czymś takim wyjść do ludzi. Poza tym bardzo mi się podobały.
Kiedy zastanawiałam się, co jeszcze powinnam wziąć, podeszłam do lustra i skrzywiłam się, gdy zobaczyłam burzę loków sięgającą do ramion. Wiedziałam, że jeśli ucieknę, to następnego dnia rodzice zgłoszą sprawę na policję. Musiałam wprowadzić w wyglądzie radykalne zmiany. Sam ubiór nie załatwiłby sprawy.
Podeszłam do biurka i przejrzałam zawartość jednej z szafek - znalazłam w niej zwykłe nożyczki do cięcia papieru. Cóż, nie będzie to profesjonalne strzyżenie, no ale... Wróciłam do lustra i próbując naśladować pewne ruchy fryzjera, pozbyłam się większości włosów. Taki plus loków, że można je obciąć byle jak i mówić, że to celowy artystyczny nieład.
Przyjrzałam się swojemu odbiciu i zorientowałam się, że po raz pierwszy podobam się sobie, mimo iż (a może dlatego że) wyglądam jak chłopiec. Zastanowiłam się, co mogę jeszcze zrobić, by nikt mnie nie rozpoznał i nagle wpadł mi do głowy szalony pomysł.
Właśnie w tym momencie zdecydowałam, że będę wmawiać innym, że jestem chłopakiem. Nie miałam głosu, który można by przypisać do jednej z płci, a moje piersi były wyjątkowo małe, więc stwierdziłam, że może mi się to udać. Nie wiedziałam wówczas, czy to dobry pomysł. Pomyślałam jednak, że zawsze chciałam zobaczyć świat z perspektywy płci przeciwnej i zdecydowałam, że spróbuję.

_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 00:54   

POKEMONY



ZORUA (---)
poziom: 6 | typ:
ewolucja: zorua -> (30 lvl) zoroark
ataki: scratch, leer, pursuit, dark pulse (EM)
umiejętność: illusion
charakter i historia:
Przeszłość tego pokemona jest nieznana. Wykluł się z jaja, po czym został schwytany do pokeballa i nigdy więcej go nie opuszczał. To mały cyniczny cwaniak, który uważa, że świat powinien podporządkować się jego widzimisię. W jego mniemaniu ludzie nie istnieją - są jedynie podludzie. Zyskuje przy bliższym poznaniu, łaskawie pozwalając człowiekowi mu usługiwać.

POKEDEX
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 01:00   


EKWIPUNEK

kluczowe:
• pokedex

tm case:
medykamenty:

pozostałe:
• portfel
• telefon komórkowy i ładowarka
• scyzoryk
• bielizna
• jasne dżinsy, trzy koszulki
• szampon
• dezodorant
• grzebień
• szczoteczka do zębów
• paczka a w niej wafle ryżowe, paczka ciastek, jabłko, 2 banany

do wprowadzenia:
---

KONTO BANKOWE
BOX
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 01:02   

BONUSY

lipiec 2018

- 1 lv. - Zorua
- Dark Pulse (EM) - Zorua
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Mhrok 
Knight of Londinium~


Wiek: 26
Dołączył: 23 Kwi 2016
Posty: 2206
Skąd: Biedastok
Wysłany: 2018-07-15, 01:15   

_________________


I'll say this not as a King, but as
a loyal knight. Anything to disturb
the King's peace will be crushed!
Clarent Blood Arthur!
MYukine Hakui:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Harumi Hasashi:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Leticia Forvedge:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Kazuto Kirigaya (Eevee):
Karta Postaci
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group -
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.