Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2018-08-14, 23:09
Tommie Sparks
Autor Wiadomość
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-06-02, 00:37   Tommie Sparks

Około 10:00, 18 maja (poniedziałek)

Niedługo po podjęciu decyzji o wyruszeniu w podróż byłaś już spakowana i gotowa do drogi. Nim pozwolono ci odejść, musiałaś odbyć jeszcze rozmowę z policją, kolejną już od ataku. Nie nastrajała cię ona optymistycznie. Stróże prawa sprawiali wrażenie równie zagubionych co ty, a może i bardziej, bo nie sądziłaś, aby wiedzieli o potencjalnym związku przeszłości twoich rodziców z tą sprawą. Na szczęście nie męczyli cię zbyt długo. Pożegnałaś się też już z matką - nadal nie dało się z nią normalnie rozmawiać, ale przynajmniej wydawała się zadowolona, że zdecydowałaś się spełnić jej gorącą prośbę i opuścić Dewford.
Najpierw jednak przyszłaś jeszcze raz na farmę.
Niebo zasnuwały chmury, lekko mżyło, a chłód wkradał się nawet pod twoją kurtkę, mimo że była już przecież późna wiosna. Od ruin twojego dotychczasowego życia odgradzała cię policyjna taśma, nie pozwalając ci podejść zbyt blisko. Obok twojej nogi przycupnęła Nessa. Nawet ona była osowiała. Może nie zdążyła jeszcze dobrze poznać twoich rodziców ani pokemonów mieszkających na farmie, ale rozumiała, że stało się coś strasznego.
Nagle rozległ się dzwonek twojego pokedexu. Królica zastrzygła uchem, a ty wyciągnęłaś urządzenie z kieszeni i zobaczyłaś, że dzwoni Kaidan.
- Cześć, Tommie - przywitał cię. - Jak się czujesz? Wiem, że chcesz wyruszyć w podróż, ale posłuchaj mnie, to totalna głupota. Nie powinnaś się teraz sama włóczyć po świecie. Wracaj do Slateport, przecież możesz mieszkać ze mną. Albo lepiej, zaczekaj na mnie, a ja przypłynę do domu - tu się ledwie zauważalnie zawahał, jakby po niewczasie przypomniał sobie, że waszego domu w sensie czysto technicznym już nie ma - zobaczę się z matką i wrócimy razem.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Cosmos


Wiek: 29
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 72
Wysłany: 2018-06-05, 16:18   

Akurat teraz, jak skończyłam szkołę, wszystko posypało się tak bardzo. Miałam nadzieję pomóc rodzicom z farmą, a zamiast tego muszę stąd odejść, bo ktoś postanowił nas zaatakować, a policja wydaje się jak bezradny dzieciak. Nawet przesłuchali mnie ponownie, chociaż nie mogłam im powiedzieć już nic nowego. Mam nadzieję, że nie będą nastręczali się mamie jak mnie nie będzie. Ona potrzebuje spokoju. Arceusie, jak ciężko mi ją w tej chwili zostawiać.
Nim jednak opuściłam wyspę, droga zabrała mnie raz jeszcze do oblepionej policyjną taśmą ruiny, którą do niedawna zwałam domem. Przygnębiające resztki tego co zostało z mojego dotychczasowego życia. Dlaczego byli aż tacy niszczycielscy? Po co zginęły te biedne pokemony, które mieszkały wraz z nami? Aż tak bardzo nienawidzą moich rodziców? Wiele z tych stworzeń kochałam i znałam odkąd były maleństwami, a teraz ich nie ma. Z tego co widziałam także Nessa, choć nie miała czasu się do tego miejsca przywiązać, odczuwała przygnębienie tym wszystkim. A po co ja tu jeszcze raz przyszłam? Żeby spróbować przypomnieć sobie jak farma wyglądała w swej chwale? A może zapamiętać ten widok? Żeby podsycić nienawiść do tych, którzy to nam uczynili? Z tych rozmyślań wyrwał mnie dzwonek Pokedexa. Odebrałam. To dzwonił Kaidan. Nawet się ucieszyłam, że nie zapomniał o nas przez wielki świat nauki.
- Cześć bracie – odpowiadam na jego powitanie grobowym tonem. – A jak mam się czuć mając przed oczami ruiny naszego domu? Mogę tylko powiedzieć, że lepiej ze mną niż z mamą – odparłam, nieco z wyrzutem, że zadaje w takiej chwili takie oczywiste pytania.
Zdanie miał odwrotne od mamy. Mówił, żebym zamieszkała z nim w Slateport zamiast włóczyć się po świecie. To bez wątpienia byłoby dla mnie wygodniejsze, ale wątpię, bym zaznała spokoju. Mama może nie myśli teraz do końca racjonalnie, ale tym ludziom, którzy zniszczyli farmę na pewno będzie trudniej dopaść nas osobno, jeśli postanowią to zrobić. Poza tym nie mam zamiaru stać biernie i czekać, aż policjantom trafi się wreszcie jakiś trop jak ślepemu Pidgeyowi ziarno. Poza tym, jeśli ja i Nessa mamy być silniejsze, musimy podróżować. Wzdycham.
- Wybacz Kaidan, ale nie mogę tego zrobić. Ktoś zamachnął się na naszą rodzinę i nie zamierzam tego tak zostawić. Ty i Daniel mieliście swoje powody zostawić Dewford, a to jest mój. Tylko podróżując zdołam coś zdziałać, a przy okazji uszanuję wolę schorowanej matki – zdecydowanie odmawiam jego propozycji. – A mamę odwiedź. Nasi sąsiedzi mają dobre serca i pomogą jej ile mogą, ale ona wciąż jest w szoku. Twój widok na pewno coś pomoże. Tamci się tu pewnie za szybko znowu nie pojawią, bo cała policja w Dewford stanęła na głowie, by cokolwiek zrobić w tej sprawie, ale lepiej uważaj na siebie. Obiecaj mi to. Proszę – naciskam szczególnie na to ostatnie słowo.
Nie chcę, po prostu nie chcę, by jeszcze któryś z członków mojej rodziny ucierpiał.
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-06-10, 00:40   

Po drugiej stronie na chwilę zapadła cisza. W końcu przerwało ją głośne westchnienie Kaidana.
- Dobrze, dobrze. Obiecuję. Wciąż uważam, że ten twój pomysł jest wyjątkowo nierozsądny, żebyś sobie nie myślała, że nie - dodał szybko - ale rób, jak uważasz. Przypłynę do Dewford, kiedy tylko będę mógł, zajmę się mamą i będę na siebie uważał. Ale ty też musisz mi obiecać, że nie będziesz bawić się w mścicielkę i pakować w jakieś niebezpieczne sytuacje. - Słysząc nacisk w jego głosie, z łatwością mogłaś sobie wyobrazić surową minę, jaką na pewno teraz robił - głęboką zmarszczkę między ściągniętymi brwiami, która w nieco mniej wyraźnej formie już dawno na dobre zadomowiła się na jego twarzy, i usta zaciśnięte tak mocno, że jego wargi aż bielały. Zawsze tak wyglądał, gdy dowiadywał się, że znowu biłaś się z Desmondem albo że Daniel głupio się narażał, żeby tylko zdobyć silnego pokemona.
Tymczasem Nessa znieruchomiała i nadstawiła uszu. Zanim zdążyłaś się rozejrzeć, by sprawdzić, na co mogła reagować, królica wystrzeliła jak z procy i pomknęła w kierunku zarośli przy drodze, którą tu przyszłyście. W mgnieniu oka jej puchaty zadek zniknął wśród bujnej, nietkniętej pożarem roślinności, składającej się, jak aż nazbyt dobrze pamiętałaś z dzieciństwa, głównie z wyjątkowo kłujących jeżyn.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Cosmos


Wiek: 29
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 72
Wysłany: 2018-06-11, 13:19   

Kaidan nie bardzo mógł się pogodzić z moją decyzją. Mogłam się tego spodziewać, ale nie miał szans wpłynąć na mnie. Obiecał na siebie uważać, ale tego samego wymagał ode mnie. Uśmiechnęłam się. Cały on, na pewno też zrobił teraz tą swoją minę dezaprobaty. W pewnym sensie miał ku temu powody, no ale nie zamierzałam pchać się głupio do paszczy Snorlaxa. Zresztą nie wiedziałam nawet, gdzie miałabym się pchać.
- Ja również obiecuję uważać na siebie – odparłam. – Do zobaczenia, braciszku.
Tymczasem Nessa zaczęła czegos nasłuchiwać. Ktoś lub coś się zbliżało do nas? – pomyślałam nieco nerwowo. Nim jednak sama się rozejrzałam, królica już gdzieś biegła. Zdążyłam tylko zobaczyć jak jej puszysty ogonek znika w przydrożnych zaroślach. Ani wiele myśląc pobiegłam za nią, zastanawiając się co ją strzeliło w ten króliczy łebek.
- Cholera! Nessa! Gdzieś ty pobiegła?! – wołam za nią.
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-06-17, 21:14   

Podbiegłaś do krzewów, ale królik zniknął już głęboko w gąszczu. Za to wypatrując podopiecznej zauważyłaś, że w pewnym miejscu, tuż przy drodze, w zaroślach znajduje się dość rozległe wgłębienie, tak jakby upadło w nie coś dużego i dosyć ciężkiego, i połamało część gałązek. Przyjrzawszy się bliżej, odkryłaś zaczepione na kolcach nitki ciemnego materiału.
Chwilę później po drugiej stronie zasieków z jeżyn coś się poruszyło - to Nessa dziarsko kicała przez łąkę w stronę lasu. Parę razy odwróciła się przy tym, by na ciebie spojrzeć. Wyglądała na dość zadowoloną z życia, ale nie przystawała i najwyraźniej wcale nie miała ochoty wracać. Na szczęście wjazd na łąkę znajdował się tuż obok, mogłaś się więc na nią dostać bez problemu. Zanim jednak ruszyłaś za królicą, twój wzrok padł na ciągnący się pomiędzy trawami a jeżynami wąski pas ziemi, teraz wilgotnej. W niej zaś wyraźnie odciskały się ślady butów. Ich rozmiar musiał być niewielki, w zasadzie bardzo zbliżony do twojego. Wyglądały na świeże i podążały w stronę zabudowań gospodarskich, czyli prostopadle do kierunku obranego przez Buneary.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Cosmos


Wiek: 29
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 72
Wysłany: 2018-06-19, 16:42   

Nim dobiegłam do zarośli, Nessa już w nich zniknęła. Co jest z tą królicą. Zwykle jest posłuszna, chyba że jest głodna i zobaczy jedzenie. Wtedy to ciężko nad nią zapanować. Niemniej w miejscu, w którym wbiegła w krzaku zobaczyłam ślady, jakby upadło tu coś dużego. Jeszcze te strzępki nitek zaczepione o kolczaste pędy. TO musiał być człowiek. Jeszcze nie chciałam wysnuwać wniosków, ale postanowiłam iść za Nessą. Tymczasem ta byłą już po drugiej stronie zarośli i wesoło kicała sobie przez łąkę. Na szczęście w pobliżu był wjazd na tą łąkę, ale po drodze zobaczyłam jeszcze ślady butów o rozmiarze raczej niewielkim, w dodatku były świeże. Wiodły w strone budynków gospodarczych. Kto by miał się kręcić po zniszczonej, oblepionej policyjnej taśmą farmie? Wyglądało to na poważną zagadkę, ale nie chciałam do niej przystępować bez Buneary. Była na tą chwilę moim jedynym pokemonem. Ruszyłam czym prędzej za nią.
- Hej! Nessa! Dokąd tak biegniesz?! Wracaj do mnie króliczku! – wołam za nią, starając się ją przywrócić do porządku. Wcale nie było mi tak do śmiechu jak jej.
No co też w nią wstąpiło? No i kto zostawił te ślady?
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-06-26, 12:30   

Nessa dotarła na skraj lasu i bez wahania zanurzyła się między drzewa. Podążyłaś za nią, ale teraz królica już się nie odwracała, by na ciebie zerknąć, tylko coraz pewniej parła przed siebie. Bez trudu prześlizgiwała się pod lub przeskakiwała nad zwalonymi pniami, młodymi drzewkami i stosami gałęzi, nad którymi ty musiałaś ostrożnie przestępować albo je omijać, przez co nie dawałaś rady jej dogonić. Na szczęście wasza wędrówka nie trwała na tyle długo, byś zdążyła stracić ją z oczu. Nessa dotarła bowiem do maleńkiej polany i na samym jej brzegu zawahała się i przycupnęła na chwilę, co pozwoliło ci się nieco zbliżyć i zobaczyć, że pośrodku niewielkiej przestrzeni ktoś postawił klatkę, dość dużą, by pokemon wielkości Buneary się w niej zmieścił. Jedna z krótszych ścian była otwarta, a wewnątrz znajdowała się miseczka, sądząc po reakcji Nessy - ekscytacji i utkwionym w przedmiocie pożądliwym spojrzeniu - wypełniona wyjątkowo aromatycznym jedzeniem.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Cosmos


Wiek: 29
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 72
Wysłany: 2018-07-05, 17:38   

No nie. Nessa wkicała się do lasu, a ja musiałem wejść tam za nią. Buneary bez trudu radziła sobie z tym trudnym terenem pełnym zwalonych drzew, kup gałęzi i innych zarośli, ja musiałam się ostrożnie przedzierać. Nie miałam szans jej dogonić. Na szczęście nie straciłam królicy z oczu, bo gonitwa trwała krótko. Nessa zatrzymała się na skraju polanki, na której ktoś ustawił niedużą klatkę z miską najpewniej aromatycznego jedzenia, sądząc po tym jak się Buneary zachowywała. Widok klatki zmroził mi krew w żyłach. Kłusownicy na Dewford, a może ktoś specjalnie zasadził się na Nessę, a więc i na mnie? Sięgam ręką po kulę królicy i jednocześnie podejmuję ostatnią próbę przemówienia jej do rozsądku.
- Stój żarłoku! Nie widzisz, że coś tu jest ostro nie tak? Wracaj do mnie Nesso! Wracaj zanim twoje żarłoctwo obie nas wpędzi do grobu! – wołam błagalnie.
Jeśli nie wyjdzie, pozostanie mi ją wycofać do kuli nim dobiegnie do klatki. Nesso, błagam cię, nie zmuszaj mnie do tego – dodaję pod nosem.
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-07-05, 22:52   

Nuta desperacji słyszalna w twoim głosie musiała podziałać na królicę, bowiem ta odwróciła się i wbiła w ciebie spojrzenie czarnych, lśniących oczu. Wyglądała na rozdartą. Postąpiła krok w twoją stronę, ale zaraz obejrzała się na wonne smakołyki, znowu spojrzała na ciebie i niemal natychmiast znów na nie. Po czym wystartowała w stronę klatki.
Na szczęście znalazłaś się już na tyle blisko, że odwołanie podopiecznej do pokeballa nie stanowiło problemu. Kiedy Buneary zniknęła w jego wnętrzu, pozostałaś zupełnie sama na skraju polany. A potem usłyszałaś za sobą szelest. Najpierw w pewnej odległości, potem nieco bliżej. Drzewa i krzewy utrudniały ci dostrzeżenie tego, co było źródłem odgłosów, nie potrafiłaś nawet dokładnie określić kierunku, z którego one dochodziły, jedno jednak było pewne - to coś się zbliżało.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Cosmos


Wiek: 29
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 72
Wysłany: 2018-07-15, 21:34   

Już myślałam, że Buneary wróci do mnie. Obejrzała się, słysząc mój głos, nawet zrobiła krok, ale cholerne smakołyki okazały się silniejsze i musiałam ją zawrócić do kuli, gdy rzuciła się jak strzała w stronę klatki. Jakże mi ulżyło, gdy okazało się, że byłam wystarczająco blisko. Oj, porozmawiam sobie z nią o posłuszeństwie! Ale teraz są ważniejsze problemy. Na przykład: Kto u diabła zostawił tu tę klatkę? – pomyślałam. Jednak nie miałam czasu na myślenie. Gdy zostałam sama na polanie, usłyszałam zbliżający się do mnie szelest. Czyżby ten kto zastawił tą pułapkę? No nie chcę tak tutaj stać i dać się zaskoczyć. Zaczynam się rozglądać za jakąś kryjówką, w której byłabym mniej widoczna, a sama mogłabym obserwować polanę.
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-07-15, 22:16   

Miejsce to nie obfitowało w szczególnie dobre kryjówki. Na skraju polany rósł krzew, którego najniższe gałęzie sięgały prawie do ziemi, i prawdopodobnie dałabyś rade się pod niego wczołgać, ale jego liście nie były aż tak gęste, by zapewnić ci całkowitą niewidoczność. Mogłabyś też spróbować wdrapać się na drzewo - było tu parę takich, które miały dość nisko osadzone gałęzie, a ich listowie było dostatecznie obfite, byś miała szansę pozostać niezauważona, gdyby człowiek przeszedł tędy i nie poczuł potrzeby, by spojrzeć w górę.
O ile to oczywiście był człowiek, a nie pokemon, który mógłby kierować się na przykład węchem.
Dźwięki wciąż się przybliżały. Lepiej było nie zwlekać z decyzją, bo za moment mogło się okazać, że już za późno na próby ukrycia się.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Cosmos


Wiek: 29
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 72
Wysłany: 2018-07-15, 22:23   

Zacmokałam, niezbyt zadowolona z efekty oględzin. No możliwości ukrycia nie przedstawiały się jakoś imponująco w tej okolicy. Był jeden niski krzak, pod który mogłabym się wczołgać, ale jego liście były w sumie dość rzadkie, by mnie całkiem ukryć. Więcej było drzew, na które można by się wspiąć. Te miały całkiem gęste listowie. Cholerka. Ktokolwiek lub cokolwiek tu idzie, jest co raz bliżej. Poczułam zdenerwowanie. W końcu zdecyduję się wleźć na jedno z drzew. Pomyślałam sobie, że człowiek częściej patrzy przed sobie lub pod nogi, a w górę to raczej tylko wtedy, gdy ma taką potrzebę. Obym nie pożałowała decyzji. W każdym razie staram się jakoś umościć na gałęzi i szukam wzrokiem twórcy odgłosów.
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-07-16, 00:16   

Odgłosy przybliżały się jeszcze przez chwilę, po czym zamarły. Przedtem jednak udało ci się wreszcie stwierdzić, z którego kierunku dochodziły - otóż mniej więcej z tego samego, z którego przyszłaś.
Cisza nieznośnie się przedłużała. Czułaś jak twoje dłonie, zaciśnięte na wilgotnych gałęziach, tracą ciepło, a konar, na którym siedziałaś, z każdą chwilą coraz bardziej cię uwierał. Kiedy już powoli zaczynałaś zastanawiać się, czy przypadkiem czegoś sobie nie wyobraziłaś, szelesty pojawiły się ponownie. Co dziwne, dochodziły z różnej wysokości - raz z niska, chwila ciszy, potem jakby wyżej, cisza, znów nisko. Albo i wysoko, bo nie był to żaden stały rytm. Dokładny kierunek, z którego dobiegały, również zawsze nieco się zmieniał, ale każdy kolejny zdawał się przybliżać do ciebie.
Przy próbach dostrzeżenia, co to, zasłona z liści działała na twoją niekorzyść, ograniczając ci widok. W pewnym momencie zobaczyłaś jednak ruch - coś mignęło na wysokości twojego wzroku. A potem sąsiednie drzewo, dość wątłe, aż całe się zakołysało.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Cosmos


Wiek: 29
Dołączył: 01 Lis 2016
Posty: 72
Wysłany: 2018-07-16, 23:23   

To było dziwne. Ledwie zdołałam określić, że odgłosy dochodzą z tego samego kierunku, z którego przyszłam, gdy nagle ucichły. Tymczasem siedziałam na drzewie, na gałęzi i robiło mi się co raz bardziej niewygodnie. Zaczynałam myśleć, że może miałam jakieś urojenia, gdy ten szelest wrócił. No dziwne to jak nic. Jeszcze dobiegał on z różnych wysokości w dodatku tak zupełnie bez określonego rytmu. Jedno było pewne, szelest się wciąż przybliżał. Niestety niewiele widziałam zza liści, przez co poczułam tym większe zdenerwowanie. Nagle zobaczyłam jakiś ruch, a sąsiednie drzewo zakołysało się. To nie mógł być człowiek – pomyślałam, wstrzymując oddech. Postanowiłam spróbować jak najmniej się ruszać i wydawać jak najmniej odgłosów. Może moja kryjówka wystarczy i to coś pójdzie dalej? Próba zejścia z drzewa na pewno zostałaby zauważona.
 
     
Profesor Voriarty 
Straight outta R'lyeh



Wiek: -7
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 558
Wysłany: 2018-07-17, 17:36   

Pobliskie drzewo zakołysało się ponownie, a w następnej chwili na gałęzi nad twoją głową wylądował kudłaty kremowy stworek ze świńskim ryjkiem... Mankey! Na twój widok znieruchomiał, wbijając w ciebie spojrzenie krwistoczerwonych oczu. Po krótkiej chwili stwierdził chyba, że twoja obecność tutaj mu się nie podoba, bo zmarszczył brwi i zaczął groźnie pofukiwać, a potem wręcz podskakiwać w miejscu i wymachiwać wściekle rękami. Wprawił tym dzikim tańcem w ruch całe drzewo, tak że trudno było ci się na nim utrzymać.
_________________
Time waits for no man. Or woman. Or single cell organism. It does wait for certain trees. Those trees are to be feared and worshipped.
KP Winifreda Cresswell | Bank | Box
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group -
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.