Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-09-05, 03:34
Tweek Tweak
Autor Wiadomość
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-12, 22:10   

Przeszedł go zimny dreszcz, gdy usłyszał pierwsze słowa. Dzieciak nie powiedział nic specjalnego, tylko wspomniał o propozycji, ale brak szczegółów był najgorszy. Mógł on oznaczać coś przyjemnego i niegroźnego tak samo, jak kompletną katastrofę - albo gorzej! Jak Tweek miał teraz, po zobaczeniu tego podejrzanego zachowania Jamesa, nie pomyśleć, że ten mały też coś przemyca? A-albo, że w tych pistolecikach nie ma wody, a jakiś kwas?!
Później było tylko więcej atrakcji, bo do ich rozmowy dołączyły dwie inne osoby. Tweek zezował między nieznajomą dwójką, a także nieznacznie się odchylił od miejsca, gdzie stał Tucker i tamten rudzielec, zapewniając sobie większą przestrzeń - niech oni mierzą się groźnym wzrokiem i jego w to nie mieszają! Nie potrzebował, żeby ten moment stał się jeszcze bardziej stresujący.
Młody nie pytał o nic podejrzanego, ale jego propozycja wciąż zaskoczyła jasnowłosego.
- Jajko? - powtórzył po nim zaskoczony. - Czemu? Co jest w środku? - zapytał, marszcząc brwi. Palce zacisnął na kartonie. - Gah! Jak mam wiedzieć, czy jest bezpiecznie, skoro pochodzi z nawiedzonego miejsca? - dodał.
Nie wiedział, co z tym faktem zrobić. Poświęcił dłuższy moment, a właściwie wydawał się trochę zawiesić - coś w rodzaju pauzy, żeby wszystko przemyśleć oraz wpaść na jakiś cudowny pomysł. I... wyszło. Powiedzmy. Po tym, jak upewnił się, że jeszcze oddycha oraz nie padnie im na środku chodnika, zaczął się zastanawiać, czy jajko dało się przeskanować. Wcisnął Craigowi karton, by go przez chwilę potrzymał (a jeśli brunet nie będzie chciał, położy paczkę z pokeballami na ziemi). Wyciągnął nowo zdobyte urządzenie. Chciał zobaczyć, czy zadziała ono na skorupce, czy ogranicza się jedynie do żywych istot.
Wciąż nie był przekonany do tego niespodziewanego prezentu. Bał się - to na pewno, ale asertywność trudno nazwać jego mocną stroną. Teraz miał puste dłonie (nie licząc pokedexu, choć to najmniejszy problem), więc równie dobrze dałoby się wcisnąć fioletowe znalezisko mu do rąk i tak zostawić.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-13, 01:15   

- Nie wiem co jest w środku - powiedział Edgar wzruszając ramionami. Kiedy Tweek podsunął myśl, że jajo może być nawiedzone, chłopiec spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami i z nerwów podrapał się za uchem. - Myślisz, że to może być... duch? - Ostatnie słowo wypowiedział przyciszonym głosem, jakby bał się, że stwór zamieszkujący skorupę wszystko usłyszy. Popatrzył na jajo i zdecydował się odłożyć je na ziemię - tak na wszelki wypadek.
Finn spojrzał na dwójkę chłopców, wymieniającą się nerwowymi spojrzeniami i wybuchnął kolejną salwą śmiechu.
- Serio? Nawiedzone jajko? - powiedział, ocierając łzę, która osiadła w kąciku oka. - Naprawdę w to wierzycie?
- Nie słyszałeś o pokeduchach? - Edgar nie wytrzymał kolejnej zaczepki ze strony brata i wykrzyczał te słowa prosto w jego twarz.
Finn odsunął od siebie dzieciaka, który był już bliski płaczu.
- Oczywiście, że słyszałem! Ale pokeduchy nie są niebezpieczne. To nie są jakieś głupie potwory z kreskówek, czy duchy z horrorów, które oglądasz, kiedy mama nie patrzy. Dorośnij! - Zanim rudowłosy obrócił się, by oddalić się i z powrotem usiąść na trawie obok małej dziewczynki, obrzucił towarzystwo pogardliwym i nieco rozbawionym spojrzeniem.
W międzyczasie Tweek postanowił wziąć sprawy w swoje ręce - spróbował przeskanować jajo za pomocą czerwonego urządzenia. Otworzył klapkę po raz drugi i zobaczył mnóstwo kolorowych przycisków, pod którymi kryły się różne tajemnicze funkcje - jak dotąd chłopiec odkrył jedynie opcje przejrzenia listy wszystkich przeskanowanych pokemonów. Tweek wolał nie naciskać wszystkiego po kolei, gdyż nie wiedział, czy takim działaniem przypadkiem czegoś nie zepsuje. Zajrzał do pudełka w poszukiwaniu instrukcji, lecz znalazł jedynie pięć pustych pokeballi. Nie miał innego wyjścia - kierując się intuicją nacisnął kilka losowych przycisków, co pozwoliło mu odkryć kilka funkcji - w tym momencie zupełnie bezużytecznych - zobaczył mapę regionu oraz pustą listę numerów kontaktowych. Gdy nacisnął największy okrągły przycisk, na ekranie pojawiła się informacja - Brak pokemonów w zasięgu. Nie można użyć funkcji SKANUJ.
- Dobra, weźmy te jajo. Co za różnica - powiedział nagle Craig. - Podaj je, dzieciaku.
Edgar popatrzył na Craiga szeroko otwartymi oczyma, po czym nachylił się, by podnieść jajko. Przesunął po nim palcem i popatrzył na ręce czarnowłosego, które sięgały po jajo ponad ogrodzeniem.
- Nie boisz się? - spytał Edgar.
- Nie - mruknął Craig. - Dawaj je.
Edgar popatrzył w oczy Tweeka, jakby liczył na to, że znajdzie w nich odpowiedź.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-13, 01:52   

Nie wiedział, co jest w środku - nic dziwnego, skoro znalazł to jajo w środku nawiedzonego lasu! Nietrudna rzecz do przewidzenia, ale dla pewności warto zapytać. Kto wie? Może chłopak widział w pobliżu innego pokemona, który się nim opiekował? Albo całe stado?

Albo było porzucone. Huh... to smutniejsza myśl.

Zakładając, że nie było porzucone specjalnie, bo pokemon znajdujący się w środku był tak niebezpieczny dla ludzi, że zaistniała potrzeba skazania go na odosobnienie! Jesus Christ, co jeśli w tym jajku naprawdę znajdowało się coś nawiedzonego? Blondyn dopiero usłyszał od starszego z braci, że pokeduchów nie należy się bać i nie są tak straszne jak te, które pokazują w telewizji, ale do Tweeka jakoś ta informacja nie docierała.

Jasnowłosy nie posiadał w swoich oczach odpowiedzi. Raczej był przerażony tym, co chce zrobić brunet. Najwidoczniej bał się za nich dwóch.
- Oszalałeś?! - zapytał przyjaciela, gdy ten wyciągnął ręce w stronę znajdy. Przez wcześniejsze szukanie instrukcji, Tweek dostał z powrotem swoje pudełko, ale przez to Tucker miał wolne ręce, żeby robić dużo irracjonalnych rzeczy. TAKICH JAK TA. - Co jeśli zostaniesz przez nie przeklęty?
Chyba nie zdawał sobie sprawy, że takimi komentarzami może tylko bardziej przestraszyć dzieciaka. Cóż, przynajmniej oduczy się zabierania dzikich jaj z lasu, racja? Albo zaczepiać nerwowych blondynów na ulicy. Ewentualnie żeby szybciej oddawać jajko, zanim dwójka trenerów się rozmyśli. Im szybciej się pozbędzie "nawiedzonego problemu" tym lepiej dla młodego.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-14, 04:58   

- Daj spokój, Tweek - mruknął Craig. - Podaj mi te jajo, młody. No już.
Chłopcy po przeciwnej stronie ogrodzenia mieli dwa odmienne stanowiska i choć początkowo Edgar nie powziął żadnego z nich, to sytuacja uległa zmianie, gdy Tweek zasugerował, że Craig mógłby zostać przeklęty przez tajemnicze jajo. Jego dziecięca wyobraźnia podsunęła mu przerażającą myśl, która w swej irracjonaliści przypominała tą, które zrodziła się w głowie Tweeka. Drobne ciało Edgara przeszył lodowaty dreszcz. Chłopiec jeszcze mocniej przycisnął do siebie jajo i ostrożnie cofnął się się do tyłu.
- Nie mogę wam go dać... - powiedział przyciszonym głosem. Odwrócił się na chwilę, by upewnić się, że starszy brat znajduje się na tyle daleko, że nie usłyszy tego, co za chwilę powie - nie chciał narazić się na kolejną salwę śmiechu czy zaczepne komentarze. - Co jeśli jajo jest przeklęte? Jeśli duch z lasu zorientuje się, że to ja zabrałem jego dziecko i przyjdzie tu po mnie, żeby się zemścić!? Muszę je odnieść!
Craig westchnął głęboko. Miał chęć przeskoczyć przez płot i wyrwać dziecku jajo, które dziwnym trafem stało się czymś więcej niż nadchodzącym pokemonem - powodem opóźnienia upragnionej wizyty w sklepie. Gdyby nie ryzyko interwencji ze strony rodziców Edgara, który w starciu z kilkanaście lat starszym i silniejszym chłopcem miałby do dyspozycji jedyną, lecz dość skuteczną broń - mianowicie krzyk, z pewnością by to zrobił.
- Posłuchaj mnie. Jeśli w lesie rzeczywiście straszy, nie powinieneś tam wracać. Młody jesteś - nie masz pokemonów, które mogłyby cię obronić. Zostaw sprawę starszym - pozwól, że my się tym zajmiemy - powiedział Craig. - Daj mi te jajo. Odniesiemy je do lasu. Powiedz tylko, gdzie dokładnie?
Dzieciak podrapał się za uchem i zmierzył Craiga przenikliwym spojrzeniem. Craig pozostał niewzruszony - na jego twarzy nie drgnął żaden mięsień, a jego chłodne i obojętne oczy bez przerwy wpatrywały się prosto w Edgara.
- Obiecujesz? - zapytał nieśmiało Jake.
- Jasne, że tak - żachnął się Craig. - I tak będziemy tędy przechodzić, co za różnica?
Edgar spojrzał na Tweeka w taki sposób, jakby szukał w jego twarzy ostatniej deski ratunku.
Craig miał dość tej szopki. Chciał ją jak najszybciej skończyć, gdyż nałóg dawał o sobie znać. Przyłapał się na tym, że odruchowo sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów, lecz cofnął rękę, gdy przypomniał sobie o braku zapalniczki. Wysilił się na łagodniejszy wyraz twarzy, który ostatecznie złamał zastraszonego dzieciaka.
- Dobra, weź je - powiedział Edgar. Zanim odsunął od siebie jajo i uniósł je do góry tak, by Craig sięgnął po nie ponad płotem, wypowiedział jeszcze jedną uwagę. - Pamiętajcie, że jak go nie odniesiecie, będziecie mieć mnie na sumieniu.
Craig jednak nie wyglądał, jakby słowa chłopca zrobiły na nim wrażenie. Wziął do rąk fioletowe jajo i przelotnie obejrzał je z każdej strony.
- Znalazłem je niedaleko bagien - odparł Edgar. - Proszę, zostawcie je tam... Nie chcę zostać przeklęty!
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-14, 05:18   

Obserwował wymianę zdań między dwójką. Pragnął przytaknąć młodemu - skoro chłopak był przeklęty, niech lepiej nie roznosi tego po innych. Tu jednak Craig ponownie się odezwał, dość sensownie zresztą, że tak młoda dusza prawdopodobnie nie powinna się zapuszczać do ciemnego, nawiedzonego lasu. Cóż... to była prawda. Sumienie podpowiadało blondynowi, by lepiej nie narażać Edgada na niebezpieczeństwo, ale jednocześnie dzieciak sam sprowadził na siebie to nieszczęście.
A Tweek nie chciał umierać!
Popatrzył na niego wielkimi, przerażonymi oczami. Tucker przyglądał się znalezisku z każdej strony, JAK ON BYŁ PRZY TYM TAKI SPOKOJNY?! Właśnie stali się posiadaczami jaja! Jeśli aura skorupki ich nie zabije w ciągu następnych siedmiu dni, to na pewno po tym czasie wywęszy dwójkę matka tego stworzenia i zabije ich ósmego dnia!
- Craig?! - rzucił, spoglądając na bruneta. Oczekiwał jakiegoś zdania, wytłumaczenia, czegokolwiek, co by wyjaśniło jego idiotyczny upór. I zaraz, czy on właśnie powiedział, że zamierzają ODWIEDZIĆ wymienione przez Edgara miejsce? To tylko dodatkowy kłopot i okazja, żeby zostali rozszarpani oraz zjedzeni!
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-14, 20:26   

Craig zignorował Tweeka. To nie była odpowiednia pora na wyjaśnienia.
Czarnowłosy zobaczył przerażenie w oczach spłoszonego dziecka, lecz obojętność w stosunku do obcych ludzi (a właściwie większości ludzi) i pragnienie jak najszybszego zaspokojenia nałogu, były na tyle silne, że nie wysilił się nawet na wypowiedzenie kilku słów otuchy, które mogłyby uspokoić chłopca. Pożegnał Edgara niedbałym machnięciem ręki, obrócił się na pięcie i nie czekając na Tweeka, ruszył w dalszą drogę.
Edgar przylgnął do płotu. Lekko uchylone i drżące usta wskazywały na to, że na końcu chłopięcego języka zrodziła się jakaś myśl, której z jakiegoś powodu nie wypowiedział na głos. Craig celowo przyspieszył kroku, by nikt nawet nie spróbował go zatrzymać. Edgar wbił w Tweeka błagalny wzrok, który był na tyle dobitny, że nie musiał nic więcej dodawać. Mimo to zanim jasnowłosy odbiegł od ogrodzenia, by zrównać krok z uciekającym przyjacielem, czarnowłosy chłopczyk wypowiedział do niego słowa, przy których wyraźnie zadrżał mu głos:
- Uważajcie na siebie!
Tweek odwrócił się w kierunku, którym ruszył Craig i ze zdumieniem odkrył, że przyjaciel znajduje się dość daleko, bowiem przy skrzyżowaniu. Zdecydował się podbiec, gdyż zobaczył, że Craig zatrzymał się i wyczekująco patrzył na oddaloną o kilkanaście metrów sylwetkę Tweeka. Obciążenie w postaci plecaka wyładowanego po brzegi i żar lejący się z nieba zdecydowanie utrudniały swobodny bieg, dlatego Tweek zdecydował się przejść do szybkiego marszu. Przeszedł przez pasy, trzy razy upewniając się, czy zza zakrętu nie wyjeżdża właśnie rozpędzone auto i znalazł się naprzeciwko Craiga.
- Co tak wolno? - zapytał czarnowłosy. Tweek zauważył, że zamiast jaja trzyma w dłoni paczkę papierosów. - Kupiłem już zapalniczkę. - Craig wskazał kciukiem na sklep spożywczy Roselia za jego plecami - Zapomniałem o istnieniu tego sklepu. Nadal chcesz kupić czapkę, czy idziemy gdzieś indziej? - zapytał.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-14, 22:48   

Tweek nie był spokojny.

On nie był spokojny!

No jasne, że nie był spokojny!

Craig właśnie sobie poszedł - ot, jakby nigdy nic - zostawiając blondyna z równie przerażonym dzieckiem obok. Różnica między nimi była taka, że gdy Tweek stał się paranoiczny na temat wszystkiego, co teraz robią, Edgar wyglądał na bardziej wystraszonego, przerażonego wymysłami paranoika obok.

To nie skończy się dobrze.

Czy się bał? Tak. Czy znów był zły na Craiga za to, co zrobił, a później nawet nie poczekał na niego? Z tym nie było wątpliwości. Zimne ciarki przeszły po ciele Tweeka, kiedy oddalał się od tego przeklętego (w każdym znaczeniu) podwórka. Od jakiegoś czasu, choć zauważył to dopiero teraz, bawił się kartonem i zaczął go rozrywać bardziej, choć jeszcze nie do stopnia, by cokolwiek miało z niego wypaść. Przydałoby się pochować te pokeballe...
Gdy dotarł do tego ciemnowłosego chuja - którego zdarzało mu się też nazywać swoim przyjacielem - początkowo chciał go opieprzyć za to, że tak nagle zniknął. Później za to, że poszedł kupić zapalniczkę i było to TAKIE ważne dla niego. Nie zrobił jednak żadnej z tych rzeczy, bo szybko zauważył brak jednego, istotnego i wcale niemałego szczegółu.
- Craig, gdzie jajko? - zapytał. Najwidoczniej razem z jego "zapomniałem o istnieniu tego sklepu", brunet także zapomniał o istnieniu jajka. - Gdzie ono jest? - powtórzył, spoglądając na rozmówcę wyczekująco. Chciał znać odpowiedź na to pytanie i możliwe, że gdyby nie karton w jego rękach, cupnąłby za fraki idiotę przed sobą i nim potrząsnął.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 02:44   

- Sprzedałem je. Jakiś gość powiedział, że zrobi z niego jajecznicę - powiedział Craig z miną niewyrażającą żadnych emocji - nieadekwatną do znaczenia wypowiedzianych słów.
Czarnowłosy podpalił końcówkę papierosa z pomocą nowej, tym razem czerwonej zapalniczki i wciągnął do płuc upragnioną dawkę nikotyny. Nie od razu zauważył, że Tweek wpatruje się w niego z szeroko otwartymi oczami. Spodziewał się raczej uśmiechu, gdyż ironia, która wybrzmiała przy wypowiedzianych słowach była dla niego nad wyraz oczywista.
- Rany, żartowałem - mruknął. - Jest w plecaku. Weź je sobie jak chcesz.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-15, 03:16   

Poczuł się... trochę-tak-nie-tak. Był w sporym szoku, czuł się, jakby zaraz miał wyzionąć ducha, choć to dziwne, skoro przed chwilą sam chciał się pozbyć jajka. Wyglądał przy tym jak hipokryta i pewnie nim był, ale nie potrafił nic poradzić na to, że miotały nim mieszane uczucia wobec znajdy. Na pewno nie chciał go pożegnać z myślą, że skończy jako jajecznica. Jednocześnie nie chciał, by to, co wyjdzie później ze skorupki, zmieniło całe miasto w jedną krwawą jajecznicę.
- Kto normalny żartuje na takie tematy?! - zapytał, gdy otrząsnął się z szoku, mocno przy tym gestykulując rękoma. Odpowiedź: nikt normalny. Tucker nie należał do normalnych. - GAH-- nieważne! - rzucił zaraz i po krótkiej pauzie dodał: Ty już wszystko kupiłeś?
Zerknął krótko na zapalniczkę, jednocześnie zdejmując z ramion plecak. Nadeszła ta wiekopomna chwila, kiedy jasnowłosy zabrał pokeballe z paczki i wrzucił je w jedną z małych, bocznych kieszonek na plecaku, żeby nie trzeba było po nie grzebać.
Wciąż chciał coś kupić, do tego jednak potrzebował pieniędzy. Jeśli Craig sam na to nie wpadnie, Tweek wypomni mu o tym fakcie - choć nie w formie prośby z ładnym "proszę", ale z "daj".
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 04:34   

- Tak - krótko odpowiedział Craig. - To gdzie teraz? Do marketu? - spytał, wypuszczając z ust ostatnie kłębki dymu.
Zanim dwójka uciekinierów ruszyła w dalszą drogę, Craig wypuścił z palców żarzący się niedopałek papierosa i niedbale zgniótł go pod obcasem buta.
Okazało się, że market znajdował się całkiem niedaleko stąd - droga do celu zajęła im maksymalnie dziesięć minut. Nie musieli nawet przechodzić na drugą stronę ulicy - metalowa tabliczka zawieszona na ścianie kamienicy informowała, że cel ich krótkiej wędrówki znajduje się tuż za zakrętem.
Miejsce, które Craig określił mianem marketu, w rzeczywistości okazało się niewielką halą targową. Chłopcy przeszli przez krótki korytarz, gdzie znajdowało się kilka bankomatów, a także dwie-trzy osoby rozdające ulotki potencjalnym klientom. Tweek odruchowo przyjął kartkę papieru, którą podsunął mu pod nos jakiś niski wąsaty staruszek z zabawnym wyrazem twarzy. Kolorowa ulotka z wizerunkiem pikachu zawadiacko dzierżącego większe od niego nożyczki, zachęcała do skorzystania z usług fryzjerskich w salonie o nazwie Haircut brothers.
Po przebiciu się przez przepełniony korytarz, chłopcy znaleźli się na terenie hali. Po ich lewej stronie znajdował się zwykły sklep spożywczy - dalej kolejno salon fryzjerski wspomniany w ulotce i sklep odzieżowy, zaś po prawej kolejno: sklep z gadżetami dla trenerów i koordynatorów, salon obuwniczy i kwiaciarnia. Przez środek hali rozciągał się długi pas zieleni.
- Zapomniałem dać ci pieniędzy - pomyślał na głos Craig, wyjmując kopertę z tylnej kieszeni spodni. Ostrożnie ją rozerwał i błyskawicznie przeliczył gruby plik zielonych banknotów. - Trzymaj. Dostaliśmy równo dziesięć kafli, więc dla każdego z nas przypada pięć. Idź zaszaleć.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-15, 05:51   

Odebrał od bruneta pieniądze, mocno zdziwiony ich ilością i szybko schował do portfela. Nie czuł się komfortowo chodząc z taką sumą, ale nie powinien narzekać, skoro dostał to praktycznie za nic, bez większego wysiłku i na co tylko chciał, o ile znajdzie się to w sklepie. Jednak zanim się rozejdą, należało ustalić jeszcze jedną rzecz:
- Czekaj - rzucił. - Jak się później znajdziemy? - zapytał chłopaka. Jego paranoiczne zachowanie czasami było uciążliwe, ale tym razem blondyn mówił z sensem. Przydałoby się ustalić parę szczegółów. - Jak długo zamierzamy tu zostać? - dodał. Sięgnął po swój telefon, którego stłuczony ekran przypominał pajęczynę - nic nowego w przypadku Tweeka. Nie ustawił trybu samolotowego w pociągu, więc baterii trochę zniknęło przez wyszukiwanie sygnału, ale urządzenie wisiało na ładowarce jeszcze długo przed samym wyjazdem. Nie było tragicznie, nie powinien mu nagle się wyłączyć, co nie zmieniało faktu, że jasnowłosy chciał plan B, gdyby coś się jednak stało z ich środkiem komunikacji. Domagał się miejsca oraz godziny, gdyby coś poszło nie tak.

Po ustaleniu wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy, Tweek rozejrzał się i zastanowił, co chce właściwie zrobić. Pomysłów miał kilka, ale na wybór ostateczny duży wpływ miała jedna z podstawowych potrzeb - głód. Nie jadł nic odkąd wysiedli z pociągu i zaczął to odczuwać.
Skierował swoje kroki w stronę spożywczaka. Niektóre z nich miały kupowane przy kasie hot-dogi, więc może natrafi na taką. Ewentualnie poszuka rogalów, jakiejś bułki słodkiej, czegokolwiek, co by się nadawało na śniadanie. Zobaczy też czy znajdą się jakieś ciastka, wtedy podzieliłby się nimi z Blu. Miał niby karmę przy sobie, ale nie widziało mu się przeszukiwać torby na ten moment. Trochę z lenistwa, trochę przez burdel, który tam panuje. Nikt się nie obrazi, jeśli karmę zastąpi czymś, co służyło bardziej jako przysmak, racja? Szczególnie nie sam pokemon.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 19:34   

- Chyba pójdę po coś do jedzenia - stwierdził Craig. - W tym sklepie mają niezłe zapiekanki. Idziesz ze mną?
Tak się złożyło, że plany chłopców były identyczne, więc nie musieli się rozdzielać i oboje podeszli do sklepiku. Przy ladzie siedziała młoda dziewczyna ubrana w zielony uniform o jasnych włosach spiętych w kitkę. Początkowo nie zauważyła potencjalnych klientów, gdyż wlepiała zmęczony wzrok w ekran smartfona. Gdy Craig chrząknął znacząco, dziewczyna leniwie uniosła głowę.
- Coś podać? - zapytała beznamiętnym tonem i niedbale odłożyła telefon pod ladę.
- Poproszę zapiekankę z serem i pieczarkami - powiedział Craig, wyciągając z koperty jeden banknot. - I puszkę coli - dodał po chwili namysłu.
- To będzie 10$.
Craig wyciągnął przed siebie studolarowy banknot.
- Nie będzie drobniej?
- Nie.
Kobieta odpowiedziała westchnięciem i z trudem wydobyła z kasy resztę w postaci kilku banknotów i masy drobniaków.
- A dla ciebie? - Dziewczyna skierowała spojrzenie na Tweeka.
Jasnowłosy spojrzał na menu przyklejone do szyby - Craig miał rację - mimo iż był to zwykły spożywczak, można było kupić w nim hot-dogi, zapiekanki (z serem, szynką i pieczarkami lub z serem i pieczarkami), mini-pizzę oraz ciepłe kanapki. Na samym końcu listy znalazło się też miejsce na napoje - spragniony klient mógł kupić kawę (espresso, czarna, latte, cappuccino) lub herbatę (czarna lub zielona).
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-15, 21:19   

Wychodziło na to, że jeszcze się nie rozdzielą. Obydwoje odczuwali głód, przez co ich kroki skierowały się prosto do spożywczaka. Jasnowłosy planował samodzielnie sprawdzić, czy sprzedają tu jedzenie na ciepło, ale Craig go uprzedził, wcześniej ujawniając tę informację. Tweek zaczął się przez to zastanawiać, kiedy był ostatni raz, gdy Tucker odwiedził to miejsce. Albo zrobił to stosunkowo niedawno i wszystko pamiętał, albo hala nie zmieniła się znacząco mimo upływu lat.
- Hot-dog'a i kawę - ostatnie słowo zaskrzeczał bardziej niż zwykle przez niekontrolowany voice crack. - Czarną.
Nawet nie wiecie, jaką ulgę poczuł, że w końcu dostanie odrobinę kofeiny. Lepiej późno niż później.

Po zapłacie, gdy kobieta zajmie się przygotowywaniem ich jedzenia, blondyn zamierzał się rozejrzeć za ciastkami dla siebie i dla Blu. Może nawet wziąłby kilka paczek, żeby zakitrać je na później. Przynajmniej zakładając, że je tutaj znajdzie.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-15, 22:36   

- To będzie... - kobieta zawiesiła głos, by nabić produkty na kasie. - 12$. Kartą, gotówką? - zapytała i ziewnęła, zakrywając usta otwartą dłonią.
Tweek w odpowiedzi wysunął z portfela zmięty banknot i podał go ekspedientce.
- Rany - dziewczyna skomentowała widok kolejnego studolarowego banknotu. - Obrabowaliście bank, czy co? - rzuciła żartem, choć jej twarz nie wyrażała rozbawienia.
- Zapłacę za niego - zadecydował Craig i położył na ladzie garść drobnych monet.
- Dzięki. - Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i z ulgą wypisaną na zmęczonej twarzy, przyjęła otrzymane pieniądze, które po chwili zniknęły w kasie. - Poczekajcie chwilę.
Kobieta podniosła się z krzesła, by podejść do grilla, na którym obracały się przyrumienione parówki oraz bułeczki. Wzięła do ręki chusteczkę i objęła nią bułkę, wlała do niej trochę keczupu i musztardy, po czym umieściła w niej parówkę. Voilà - hot-dog gotowy.
- Proszę - kobieta podała Tweekowi upragniony posiłek.
Przygotowanie zapiekanki również nie było dużą filozofią - produkt był co prawda zamrożony, ale po wsadzeniu do pieca, w którym panowała ogromna temperatura, zapiekanka była ciepła po niecałej minucie. Dziewczyna polała ją keczupem i podała Craigowi - chłopiec odpowiedział krótkim dzięki. Nagle ekspedientka zawiesiła zamyślony wzrok na oczach Tweeka.
- Chciałeś czarną, tak? - spytała, drapiąc się po karku.
Tweek potwierdził, więc kobieta zniknęła w głębi sklepu, by przygotować długo wyczekiwany napój. Kiedy wróciła, w prawej dłoni trzymała papierowy kubek z wizerunkiem politoeda - Tweek zwrócił uwagę, że ten sam pokemon znajdował się na uniformie kobiety tuż obok napisu PokeŻabka. W lewej dłoni trzymała puszkę coca-coli dla Craiga.
- Proszę - Dziewczyna podała chłopcom zamówione przez nich napoje.
W międzyczasie Tweek krążył wzrokiem po sklepowej wystawie - zobaczył paczkę ciastek, jednak nie był to produkt przeznaczony dla pokemonów. Większość produktów, które producenci sprytnie wciskali ludziom (zwłaszcza tym młodszym) kusząc kolorowymi opakowaniami i gratisami, była nafaszerowana cukrem, który potrafił wyrządzić wiele krzywd w organizmie drobnego pokemona. Tweek powinien rozejrzeć się w sklepie z gadżetami dla trenerów - tam z pewnością znalazłby zdrowsze jedzenie stworzone wyłącznie dla pokemonów.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-16, 00:03   

Nie obrabowali banku. Dostali te pieniądze od dilera, który okazał się być bratem jego przyjaciela. Brzmiało to jak niezły zbieg okoliczności, ale tak było. No... przynajmniej w głowie Tweeka tak było. Wciąż nie wiedzieli, kim tak naprawdę jest James, choć sporo wskazywało na to, że podejrzenia jasnowłosego są słuszne.
Podziękował dwa razy. Pierwszy raz, gdy dostał jedzenie, za które się od razu zabrał, a drugi, gdy dostał swoją upragnioną kawę. Jego dwie najważniejsze potrzeby zostały zapewnione, gdzie prawdopodobnie tą bardziej istotną była kofeina. Dojadł hot-doga do końca, wyrzucając po nim papierek, a później zajął się niecierpliwym siorbaniem gorącego napoju. Trochę się przy tym sparzył, ale nie zamierzał przestawać. Napój się wkrótce ochłodzi, a on musi w końcu nadrobić swoje uzależnienie. Nie rozumiał dlaczego - pewnie to rodzaj jakiegoś przekonania, czegoś, co siedziało w jego psychice - ale ten napój go zazwyczaj uspokajał, choć płacił za to późniejszą fizyczną reakcją, pobudzeniem, drżeniem.
Wywędrował ze sklepu i pierwszym, co rzuciło mu się w oczy - i co znajdowało się dosłownie przed nim - był sklep dla trenerów. Skoro w spożywczaku nie znalazł niczego odpowiedniego dla Blu, poszuka czegoś tutaj.
- Jesteś bardzo głodna? - zapytał niebieskiego stworka. Zerknął na ptaszynę, która też nie dostała nic od rana. Ale to się niedługo zmieni. O ile w następnym sklepie nie dostanie jakiejś przekąski dla pokemona, nie zostanie mu nic innego, jak wyjąć to, co ma w plecaku. Nie planował nikogo głodzić.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.