Kalei stanęła przed wejściem do kopalni w jednej ręce trzymając kilof, a w drugiej latarkę. Dookoła dziewczyny latała Onmoraki – pokemon-ptak, który w zamyśle trenerki, powinien być pierwszy na którym zadziałają niekorzystne warunki w kopalni, co pozwoli na odpowiednio szybką ucieczkę zanim obie nie będą w stanie się wydostać. Nie to żeby Kalei bała się śmierci – to czego się naprawdę obawiała to nie-śmierci i niekończącej się agonii, sama, w ciemności, pochłonięta przez kopalnię.
Oddychała ciężko na myśl o czekającym ją zadaniu, najchętniej zawinęła się do jakiejś przytulnej miejscówy, ale bycie materialistą to jednak ciężki kawał chleba.
- Prowadź – poleciła krótko pokemonowi.
Oricorio zaskrzeczała krótko i zniknęła we wnętrzu kopalni. Zaraz za nią ostrożnym krokiem podążała Kalei. Latarkę włączyła dopiero gdy ostatnie promienie słońca ustąpiły kompletnej ciemności, kiedy była wystarczająco daleko żeby się nie wycofać. Jedną ręką co chwila dotykała ściany. Nie bała się pająków, robaków, czy nawet samego diabła (w razie gdyby udało jej się znaleźć bramę do Piekła). Bała się jednak, że gdy tylko przestanie dotykać ścian te znikną w magiczny sposób, a Kalei już nigdy nie odnajdzie wyjścia.
Onmoraki w końcu się zatrzymała, zaskrzeczała w stronę trenerki i zaczęła dziobać w ścianę. Dziewczyna podeszła z kilofem do miejsca, które wskazywała ptaszyna. Uchwyciła mocniej kilof i zamachnęła się.
Jeżeli kiedykolwiek ktokolwiek wspomni, że praca z kilofem jest łatwa sam osobiście zarobi od Alolanki kilofem właśnie. Nie żeby obsługa była skomplikowana – po prostu robisz zamach i walisz. Żeby jednak było widać efekty trzeba było użyć nadzwyczaj dużo siły. A Kalei jej nie posiadała – mimo, że była już zdrowa nadal nie powróciła do pełni fizycznej sprawności. No cóż, sama chciała iść do kopalni, to ma. Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, sapnęła ze wściekłości i zamachnęła się po raz kolejny.
Zaczęła gwizdać. Była to jedna z niewielu umiejętności, które mogły okazać się przydatne w miejscu takim jak to. Prostą melodię, prawdopodobnie zasłyszana kiedyś od dzieciaków z sąsiedztwa, a przynajmniej na to wskazywała jej skoczność i wesołość. Jednak w pustych korytarzach kopalni wesołe dźwięki zaczęły brzmieć… no cóż, ponuro, groteskowo i przerażająco. Kalei zauważyła nawet, że jej pokemon podskoczył ze strachu gdy usłyszał tak niespodziewane przerwanie ciszy.
To był koniec. Definitywnie, tu i teraz Kalei stwierdziła, że nie zamierza tutaj pobyć zbyt długo. Wykonała kilka dodatkowych zamachów, co by nie było, że jej przyjście tutaj nic jej nie dało, po czym rzuciła ciężkim kilofem o ziemię. Chwilę odpoczęła zmęczona całą tą robotą, sięgnęła ponownie po kilof i przeniosła swój wzrok na Onmoraki. Nie musiała nic mówić pokemonowi, samiczka od razu poderwała się do lotu i zaczęła lecieć w stronę wyjścia. Lecieć wręcz nienormalnie szybko, przez co Kalei ledwo za nią nadążała. Co zabawne, teraz gdy chciała jak najszybciej się wydostać miała gdzieś ściany, to czy są czy nie. Ba, w jej głowie kotłowała się tylko jedna myśl – byle szybciej byle do wyjścia.
Gdy w końcu opuściła kopalnie poczuła ulgę. Ulgę jakby znowu wygrała ze śmiercią… co prawda nie w tak widowiskowy sposób jak ostatnio, ale jednak.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.