Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Through the blizzard
Autor Wiadomość
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-23, 04:46   Through the blizzard



https://soundcloud.com/dolkinsmusic/syd-matters-obstacles-cover-guitarepianochant

Cherrygrove City, Johto
- koniec lipca 2018 -

Tik, tak, tik, tak. W domu było od niedawna tak upiornie cicho, że dało się dosłyszeć tylko tykanie zegara i stukot kropel deszczu, rozbijających się o szybę. Mimo tego, że dopiero kończył się lipiec, pogoda w tym roku wyjątkowo nie rozpieszczała. Oczywiście w Cherrygrove City, jak to w nadmorskim miasteczku, zawsze było deszczowo, ale miałaś wrażenie, że opady były znacznie częstsze niż zazwyczaj. Być może z tego powodu, wewnątrz pomieszczenia, w którym przebywałaś, zaczynało być już odrobinę chłodnawo. Głęboko się zamyśliłaś ze wzrokiem wpatrzonym w plac zabaw znajdujący się w dali, który, zza zaparowanej szyby, odsłaniały tylko pionowe kanaliki deszczu spływającego po szkle. Dopiero teraz wróciłaś myślami do rzeczywiści. Siedziałaś na krześle, przed sobą mając korespondencję rozrzuconą na całą szerokość stołu. Trochę nazbierało się tych listów przez ostatnie dni i tygodnie. Część kopert była otwarta, część nie doczekała się sprawdzenia ich zawartości. Trudno Ci się dziwić - nikomu byłoby w głowie czytanie tych wszystkich biurokratycznych bzdur, które listonosze znosili każdego ranka do skrzynki umieszczonej obok płotu. Większość świstków, które zdążyłaś już sprawdzić, dotyczyła zakończenia umów, zamykania rachunków oszczędnościowych i innych bzdetów, które podpisujemy w trakcie trwania naszego życia, a które, zgodnie z zasadami umowy, dobiegają końca, gdy ich właściciel odejdzie. Wiedziałaś już, że babcia zapisała Ci w testamencie mieszkanie w Kalos, dowiedziałaś się też, że na jej koncie w Violet City znajduje się niewielka suma pieniędzy, która należy teraz do Ciebie, a raczej należeć będzie gdy osobiście odbierzesz ją i zaparafujesz dokument potwierdzający odbiór. Nic wielkiego, ale skoro każdy pieniądz przyda Ci się w podróży, a Violet jest po drodze, dlaczego by go nie odebrać? Zegar wybił dwunastą, punkt południe, tak, że o mało nie przewróciłaś kubka z wystygającą herbatą, który stał zaraz obok twojego łokcia. Zauważyłaś, że w kącie pomieszczenia, łączącego kuchnię i salon, od wczoraj stał już Twój plecak spakowany do połowy. Reszta rzeczy była porozrzucana po salonie i Twoim pokoju, cierpliwie czekając na selekcję.


Henry Jones:
_________________
  
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-23, 06:13   

Mieszkanie od tak dawna rozbrzmiewało ciszą, że każdy, nawet najcichszy niespodziewany dźwięk sprawiał, że podskakiwałam na krześle. Od tak dawna... A może wcale nie? Ile czasu minęło, odkąd babcia ostatni raz nakrzyczała na mnie, że wychodzę bez parasola w taki deszcz, po czym robiła mi herbatę w tym samym kubku, kiedy przeziębiłam się, bo jej nie słuchałam? Uśmiechnęłam się pod nosem. Zupełnie, jakby ostatnich miesięcy nie było. Jakby te dni, podobne do dzisiejszego, były tylko jakimś przykrym snem. Dni, w których wychodziłam na deszcz tylko po to, żeby ukryć łzy bezsilności. Poczułam, jak zaciska mi się gardło, a oczy znów wilgotnieją.
Weź się w garść. Płakanie już w niczym ci nie pomoże, Joyce.
Skarciłam się sama i przycisnęłam rękawy do twarzy, wycierając z niej te kilka słonych kropel, które uciekły mi mimo chęci powstrzymania ich i odetchnęłam głęboko, starając się uspokoić. Policz do dziesięciu i oddychaj, tak zawsze mówiła babcia. Zawsze działało. Przynajmniej dopóki nie odeszła.
W sumie... co mi szkodzi?
Przestałam się starać. Przejdzie mi, gdy się wypłaczę, gdy nie będę już mieć na to sił. Upiłam łyk herbaty, z trudem ją przełykając za sprawą zatkanego nosa. Powoli podniosłam się od stołu, wyciągając na światło dzienne myśl upchniętą dotąd z tyłu głowy, że powinnam dokończyć pakowanie się i wyjść, zanim się rozmyślę. Co jeszcze muszę zrobić? Przede wszystkim potrzebowałam chusteczki... Chusteczek. Tak, pewnie jeszcze długo będą mi potrzebne. Przyniosłam z łazienki wszystkie paczuszki, jakie pozostały i upchnęłam je w bocznej kieszeni plecaka, sprawdzając przy okazji zawartość kosmetyczki. Wyglądało na to, że mam w niej wszystko, co było mi niezbędne w podróży. Zgarnęłam także jeden ręcznik. Pewnie w hotelach, czy innych noclegowniach jakieś będą, jednak warto mieć chociaż jeden własny. Tak mówiła bab... Przestań. Warto mieć chociaż jeden własny. Skubnęłam także kilka gumek do włosów i dwie spinki, dorzucając je do kosmetyczki. Czy coś jeszcze jest mi stąd potrzebne? Spojrzałam na koszyczek, w którym trzymałam tę garść rzeczy, które miały czysto teoretycznie służyć do poprawiania własnej urody i pokręciłam głową. Kto używa pudru przedzierając się przez jaskinie i lasy? Uśmiechnęłam się przez łzy wyobrażając sobie dziewczyny, które jednak to robią. Żałosne.
Przyniosłam wszystko na stół, wypakowując z plecaka ubrania, które do tej pory do niego włożyłam. Kilka koszulek, dwie bluzy, dwie pary spodni, do kolan i długie... kilka kompletów bielizny, kilka par skarpet... Przypomniało mi się, że pogoda nie zawsze musi być taka, jak dziś, więc przyniosłam jeszcze swoje wysłużone, ale wygodne sandały. W góry w nich oczywiście nie pójdę, ale nadadzą się do chodzenia po mieście w upalne dni. Wróciłam wspomnieniami do zeszłego, upalnego lata, kiedy praktycznie cały sezon nie miałam na nogach innych butów. Idiotycznie opaliły mi się wtedy stopy. Skrzywiłam się, ale w sumie... Co mi to przeszkadza? I tak nie obchodzi mnie, co ludzie sobie pomyślą. Poszukałam także lekkiej, oliwkowej kurtki, tak na wszelki wypadek. Nie zajmie dużo miejsca, a chyba jednak lepiej będzie ją na wszelki wypadek wziąć.
Na dobrą sprawę mogłabym już wyjść i jakoś bym przeżyła, jednak dopóki jestem w domu, chciałam zabrać wszystko, co może się przydać. Po co dokupować sprzęt, który mam pod ręką? Otworzyłam szafę w przedpokoju i wysypałam stamtąd większość rzeczy. Wyrzuciłam parę nart i butów do nich, spory parawan pamiętający czasy młodości rodziców i nawet jakąś złamaną wędkę. Och, a więc to tutaj babcia upchnęła kosz piknikowy...! Nie, nie czas na to. Skupiłam się na tym, po co tu zajrzałam, w końcu dogrzebując się do niewielkiego, lekkiego namiotu. W instrukcji niby pisało, że jest dwuosobowy, pamiętam, jak go kupowałyśmy... Ale tak naprawdę we dwójkę mogły się w nim zmieścić najwyżej dzieci. Do tego ten cienki śpiwór.
Kiedy upewniłam się, że wszystko zmieści się do plecaka, dorzuciłam do niego jeszcze mój mały, stary kompakt. Od dawna marzył mi się lepszy sprzęt, ale jakoś nie miałam serca wyrzucić swojego pierwszego aparaciku. Myślałam nad zabraniem laptopa, jednak uznałam, że tablet w zupełności mi wystarczy, więc wsunęłam go na plecy. Odtwarzacz mp3, ładowarki, dodatkowa karta pamięci i jeden pendrive z przejściówką do tabletu. Więcej brać nie muszę.
Kiedy uznałam, że jestem spakowana, zgarnęłam nieotwarte koperty w rękę i przeglądając je w poszukiwaniu czegoś ważnego, co być może przeoczyłam, udałam się w stronę lodówki. Nie mogę zostawić w niej jedzenia, zakwitnie i stworzy własną cywilizację... Przejrzałam jej zawartość. Część wyrzuciłam, część wystawiłam za okno dla dzikich stworków, a część włożyłam do plecaka. Butelka zimnej wody, dwie przygotowane wcześniej kanapki, zielone jabłko... Z szafki zgarnęłam także napoczętą paczkę sucharków. Będąc w kuchni zakręciłam dopływ gazu, dobrałam się także do zaworu od wody. Wyłączyłam także dopływ prądu, dopóki pamiętałam, żeby to zrobić.
Co mi zostało? Portfel, telefon, klucze, dokumenty, Pokedex. I wyjście z domu, zanim pęknie mi serce.
- Pidgey? - odezwałam się zachrypniętym od płaczu głosem. Ostatnio słyszałam go tak rzadko, że miałam wrażenie, że należy do kogoś innego. Nie był mój, był zupełnie obcy. Nie wiedziałam, czy ptaszek siedzi gdzieś w domu, czy na zewnątrz, zostawiłam mu otwarte okno, by czekał tam, gdzie mu pasuje. Wsunęłam do ucha jedną ze słuchawek i wcisnęłam na odtwarzaczu przycisk play.
~Just give me a reason to keep my heart beating,
Don't worry, it's safe right here in my arms,
As the world falls apart around us, all we can do is
hold on... hold on~

Zaczęłam nucić, czekając na odzew wróbelka. Jeśli go nie ma, wychodzę, by sprawdzić, czy nie siedzi znów pod parapetem na zewnątrz.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-23, 07:15   

Być może siedział w lesie, a odwiedzał Cię rzadko z powodu lejącego w kółko deszczu. W końcu daleko nie zaleci na skrzydełkach zlepionych wodą. Raz już przecież przerabiał upadek w locie. Mógł bać się, że historia się powtórzy, kiedy dla odmiany nie będzie Cię przy nim. Z drugiej strony skoro był zmuszony przebywać poza otwartym terenem, mógł równie dobrze przylecieć do Ciebie. Może ma coś innego do roboty? Ptak nie pojawiał się przez dłuższą chwilę, więc opuściłaś dom i zajrzałaś pod parapet. Pudło. Tutaj również go nie było. Był za to dość spory stosik jedzenia - orzeszków, nasion, małych jagódek. Ba, nawet trafiło się kilka rodzynek, których sam raczej nie znalazł. Trudno było sobie wyobrazić, jak w tym miejscu znalazło się tyle smakołyków. Czyżby ktoś go dokarmiał? To by nawet tłumaczyło, dlaczego tak rzadko u Ciebie bywał. Nie wyjaśniało jednak w jakim celu składował to akurat tutaj.
W listach nie znalazłaś nic ciekawego, mogłaś więc od razu umieścić je w śmietniku, stojącym nieopodal płotu by zostały zrecyklingowane. Niezależnie od tego, co dalej przyszło Ci do głowy począć ze swoją ptasią zgubą, gdy tylko wstałaś, Twoją uwagę zwróciło dziwnie głośne bzyczenie dochodzące gdzieś z okolicy. Trudno było je namierzyć, ale gdy chwilę się porozglądałaś, przed nosem przeleciał Ci dość skromnej wielkości Beedrill. Nie sprawiał wrażenia, że porusza się w losowym kierunku, bo zaraz za nim pognał drugi i trzeci. Wszystkie wleciały do lasu, bzycząc tak donośnie, że nawet nie mając pojęcia o tym gatunku, odniosłaś wrażenie, że są rozdrażnione.
_________________
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-23, 07:30   

- Gdzie się podział ten pierzasty cudaczek? - mruknęłam do siebie, zgarniając spod parapetu jego zapasy. Skoro i tak mamy wyruszyć w drogę, to szkoda, żeby zostawiał swoje ciężko zdobyte jedzenie, jeśli możemy je po prostu zabrać. Rozejrzałam się dookoła tylko po to, żeby o mały włos nie wpaść twarzą w wielkiego, kąśliwego złodupca. Na moje szczęście Beedrill ani trochę nie był mną zainteresowany, bo zapewne skończyłoby się to niezbyt przyjemnie... Tylko co go tak rozdrażniło? Żeby było śmiesznie, nie był sam. Jego dwaj koleżkowie również zupełnie mnie olali. Zapewne gdybym miała choć gram instynktu samozachowawczego, wróciłabym do domu i poczekała na powrót Pidgeya, jednak ciekawość wzięła górę. Ruszyłam za osami, bo przecież nie ma rozsądniejszej rzeczy do zrobienia, kiedy widzisz stado rozwścieczonych, niebezpiecznych pokemonów. Proszę, co może pójść nie tak?
Chyba, że okaże się, że mam uczulenie. Uczulenia lubią ujawniać się znienacka.
Tak czy inaczej, z braku laku zasuwam za osami. Najwyżej umrę, zanim dobrze zdążyłam wyjść z miasta.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-23, 07:52   

Nierozsądność czasami okazuje się lepszym wyjściem niż bezpieczne stąpanie w swojej strefie komfortu. Gdy dotarłaś do lasu, dosłownie na jego skraju zastałaś dość zaskakującą scenę. W dziurze od dziupli siedział Pidgey z umazanym w miodzie zadkiem, a dookoła zebrało się już paręnaście Beedrillów, agresywnie bzyczących i zastanawiających się, co z tym fantem począć. Ptak najwyraźniej zaklinował się w otworze, bo panicznie wiercił się, próbując łapkami odepchnąć się od kory, ale jego starania spełzały na niczym. Jakby tego było mało, pod dziuplę wrócił zapewne jej właściciel - nieduży Pikipek, będąc nieszczególnie zadowolony tym, co przyszło mu zobaczyć. Naprawdę, mimo tego, że utrzymywał się w powietrzu, wyglądał jakby trzymał ręce (em, skrzydła) na biodrach i chciał wyćwierkać: No nie! Co to ma być?!
Mogłabyś zastanawiać się co ptak robi w Johto, ale zdawało się, że w tej chwili Pidgey potrzebował twojej pomocy. W przeciwnym razie rój osopszczół porządnie naznaczy go żądłami w miejscu, którego używa raczej do siedzenia.


_________________
  
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-23, 13:15   

- Pidgey! - zawołałam, próbując zwrócić na siebie uwagę os. Im mniej ma w zasięgu wzroku jego kuperek wystawiony ku niebu, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że go dziabną. Podbiegłam do dziupli i złapałam nieszczęśnika za nóżki, wyciągając go z dziury. Tylko co dalej? Wiać? Nie ma opcji, żebym uciekła przed rojem latających pokemonów, to niewykonalne... Przytuliłam ptaszka do siebie i odwróciłam się w kierunku rozeźlonych pokemonów, kłaniając im się nisko.
- Bardzo was za niego przepraszam - zaczęłam, mając nadzieję, że nie zginę tak od razu. - Jest młodziutki, głupiutki, a na dodatek bardzo ciekawski. Jestem przekonana, że nie chciał sprawić wam kłopotu, jedynie był ciekaw, co dzieje się w waszym gnieździe. Proszę, darujcie mu. Nikt nie nauczył go, co jest bezpieczne, a co nie, a także co wypada zrobić, a przed czym lepiej się wstrzymać. - może uda mi się wziąć je na litość? Biorąc pod uwagę wściekłe brzęczenie, to raczej mało prawdopodobne, ale nie mam zbytnio innego wyjścia. - Proszę, on naprawdę nie miał złych zamiarów.
Jeśli będzie trzeba, najwyżej spróbuję nawiać. Ważne, żeby nie poharatały mi Pidgeya... Pikipek nie wyglądał na agresywnego, więc najwyżej nim zajmiemy się później.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-23, 14:38   

Nie, to byłoby zbyt proste. Udało Ci się wyciągnąć ptaka z dziupli, nie robiąc mu większej krzywdy, ale sądzenie, że tak łatwo pozbędziesz się Beedrillów było lekko naiwne. Osy nie były zbyt inteligentne, toteż nie wzięły sobie do serca Twoich przeprosin. Jedyny plus był taki, że nie paliły się do atakowania Was. Wyglądały agresywnie, równie groźnie bzyczały, ale nie rzuciły się by zrobić Wam krzywdę. Przy odrobinie szczęścia, byłabyś w stanie je ominąć i zwiać w kierunku domu, gdzie raczej nie stanie Wam się krzywda, bo tak czy inaczej to wciąż tylko owady. Pidgey odwrócił się głową do góry, ale kiedy dojrzał, że otacza Was cały rój nieprzyjaciół, przestraszony schował ją z powrotem za rękaw twojego swetra lub bluzy. Pikipek z kolei naburmuszony wleciał do swojego gniazdka, nie zwracając uwagi na całe zamieszanie, które działo się dookoła. Coś Ci mówiło, że kłopoty dopiero się zaczynają.
_________________
  
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-23, 17:02   

Oczywiście, że to byłoby zbyt proste. Na co ja liczyłam, na litość od opatrzności? Momentalnie zapomniałam o złym samopoczuciu i przygnębieniu, zastrzyk adrenaliny skutecznie je stłumił. Zrobiłam ostrożny krok w tył, później kolejny... A później zwyczajnie rzuciłam się do ucieczki, zasuwając w stronę domu. Przy takiej ulewie, jeśli dobrze pójdzie, skrzydła Beedrillów zamokną, zanim zdążą mnie dogonić.
- Musiałeś się wpakować, nie? - mruknęłam do Pidgeya, trzymając go blisko siebie. W biegu zaczęłam analizować, gdzie schowałam klucze od domu, tak, by jak najszybciej je wyciągnąć i otworzyć drzwi. Zatrzymanie się i szamotanina z zamkiem w tej sytuacji mogłaby być dla nas wyrokiem. Swoją drogą, co te pokemony wyprawiają w taką pogodę? To ja wyłażę na dwór, żeby sobie zmoknąć, dla nich naturalnym powinno być szukanie raczej ciepłego, suchego miejsca...
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-23, 17:46   

Szybko minęłaś osy i znalazłaś się pod domem, do którego udało Ci się dostać po niewielkich komplikacjach związanych z trafieniem kluczem do dziurki zamka. Beedrille początkowo ruszyły za Tobą, ale po chwili zrezygnowały, wracając z powrotem w swoją stronę poprzez las. Najwyraźniej uznały, że Pidgey dostał już wystarczającą nauczkę, żeby nie pchać dzioba tam, gdzie nie trzeba. Skoro już o ptaszku mowa, gdy znaleźliście się pod dachem, wyfrunął z Twojego sweterka i przytulił się do kubka jeszcze leciutko ciepłego od herbaty, która się w nim znajdowała. Zdawał się być niego przestraszony, jednak z każdą chwilą w Twoim domu, nabierał coraz więcej spokoju. Ty z kolei miałaś prawo być podirytowana, bo byłaś tak mokra, że woda dosłownie spływała strumykami po Twoich włosach. Jakby tego było mało, podłoga przy wejściu... no cóż, wniosłaś do domu sporo błota, po którym biegłaś bez opamiętania, ratując życie swojemu małemu przyjacielowi. Buty bezapelacyjnie wymagały zmiany, resztę ubrań też dobrze by było przesuszyć.
_________________
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-23, 20:14   

Westchnęłam ciężko i szpetnie zaklęłam pod nosem. Rozebrałam się w przedpokoju do bielizny, żeby nie nanieść wszędzie brudu i wody, a włosy zgarnęłam do góry ręką. Pstryknęłam korki od prądu i przekręciłam zawór od wody, darując sobie jedynie ponowne włączenie gazu.
To żem się wybrała na wycieczkę.
Wyjęłam z kieszeni kurtki nagromadzone przez Pidgeya smakołyki i wysypałam je obok niego na stole, po czym wrzuciłam wszystkie mokre ciuchy do pralki, na wszelki wypadek. I tak były mokre, a dobrze będzie opłukać je z błota. Ustawiłam krótki program prania i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę, wyciągając z niej największą i najbardziej rozciągniętą koszulkę, jaką miałam, zarzucając ją na siebie. Kątem oka spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam żałośnie, mokra jak szczur, w T-shircie, który smętnie zwisał mi z ramienia... Wróciłam do kuchni, uważając, żeby nie pośliznąć się na bosaka na mokrej podłodze i wstawiłam wodę w czajniku elektrycznym. Dobrze będzie się trochę rozgrzać.
- No i co, warto było? - zwróciłam się do Pidgeya. Poczochrałam wróbelka po piórkach na łebku. Kiedy woda się gotowała, zaniosłam buty do wanny i solidnie opłukałam je pod prysznicem, po czym zarzuciłam na kaloryfer. I tak nie grzał o tej porze roku, ale co innego zrobić? Złapałam szmatę, namoczyłam ją w wodzie i wróciłam do przedpokoju, żeby posprzątać syf, którego narobiłam. Mam nadzieję, że po wszystkim usiądę sobie spokojnie w kuchni, zaczekam, aż pralka skończy prać, a w tym czasie wypiję świeżą, gorącą herbatę.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-24, 04:29   

Pidgey spojrzał niepewnie na swoje ziarenka, które wysypałaś na stole, ale nie zdecydował się do nich podejść, choć z pewnością miał ochotę co nieco zjeść po takim stresie i wysiłku, jakiego zaznał za zewnątrz. Nie zareagował, gdy go głaskałaś, siedząc nadal schowany za kubkiem. W międzyczasie czajnik skończył gotować wodę na herbatę, o czym poinformował gasząc diodę, świecącą się w czasie trwania tego procesu. Pralka nadal stukotała w pokoju obok, a Ty kończyłaś wycierać pobrudzoną podłogę. W zasadzie już wstawałaś, by udać się pod kran i umyć szmatkę, kiedy coś donośnie stuknęło w okno. Nie na tyle mocno, by je zbić, ale wystarczająco, by przestraszyć wszystkich domowników. Pidgey przełamał się i akurat dobierał się do nasionek na stole, ale huk przeraził go i sprawił, że ptak o mało nie spadł z blatu. Gdy pozbierał się i rzucił okiem, co zakłóca mu posiłek, uciekł z powrotem za kubek i zaczął żałośnie ćwierkać, próbując zwrócić Twoją uwagę. Na parapecie okna od zewnątrz stał... Pikipek z niezadowoloną miną, wskazując dziobem na wszystkie smakołyki, które znalazłaś pod parapetem i przyniosłaś do domu. Najwyraźniej zapasy należały do małego dzięciołka. To by nawet wyjaśniało, czego twój ciekawski wróbelek szukał w dziupli w lesie.
_________________
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-24, 04:44   

Serce o mało nie wyskoczyło mi gardłem, kiedy Pikipek rąbnął w szybę. Szybki rzut okiem na sytuację pozwolił mi domyślić się, co się właściwie stało i mówiąc szczerze, nie byłam specjalnie zaskoczona. Nurtowało mnie, skąd Pidgey nabrał tyle jedzenia, ale nie na tyle, żeby zacząć szukać prawowitego właściciela ziarenek i owocków. A tu proszę! Właściciel odnalazł się sam.
- Nie można okradać innych pokemonów - pogroziłam Pidgeyowi palcem. - Przecież mówiłam Ci, żebyś przyszedł do mnie, jak będziesz głodny. Dałabym Ci jedzenie. Teraz trzeba będzie to oddać i przeprosić, a dla Ciebie coś kupić... Chociaż jak się zastanawiam, powinnam mieć jeszcze trochę płatków kukurydzianych...
Otworzyłam okno, wpuszczając Pikipeka do środka. Stwierdziłam, że dopóki się nie pobiją, nie będę się mieszać w ich sprawy - Pidgeyowi należała się nauczka w postaci obsztorcowania. Uznałam, że Pikipek zrobi to jednak lepiej. Powinnam dać mu jakąś szmatkę, żeby było mu łatwiej odnieść zapasy do dziupli... Chyba, że ptaszek postanowiłby dołączyć do nas w podróży. Zalałam herbatę i wyciągnęłam z szafki płatki, czekając na to, jak rozwinie się sytuacja. Może nie pozabijają się tak od razu, ba! Może nawet nie zdemolują mi kuchni.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-24, 05:06   

Pidgey zawstydzony spuścił główkę, gdy prawiłaś mu kazanie. Chyba po prostu nie wiedział, że robi coś złego. Skąd miałby wiedzieć, że jedzenie w dziupli może do kogoś należeć, skoro przygarnęłaś go na tak wczesnym etapie jego życia? Gdy otworzyłaś okno, Pikipek wleciał do środka, siadając na stół i bacznie sprawdzając czy nic z jego zapasów nie zniknęło. Wyglądał na usatysfakcjonowanego tym, co zobaczył, jednak nie zamierzał darować Pidgeyowi występku. Podleciał do niego, gestykulując coś skrzydłami i ćwierkając na biednego wróbla, choć prawdę mówiąc wiedziałaś, że sobie na to zasłużył. Nie doszło jednak do żadnych skrzydłoczynów. Dzięcioł nie wyglądał jakby zależało mu na wszczynaniu bójki, chciał po prostu przemówić twojego pokemonowi do rozumu. Gdy skończył, wrócił znowu do nasion, podnosząc kilka dziobem, kilka kolejnych szponami. Był jednak zdezorientowany, bo nie miał pojęcia, jak ma zabrać je wszystkie z powrotem ze sobą.
_________________
 
     
Kyuubi
Your worst nightmare


Dołączył: 24 Kwi 2016
Posty: 1634
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-07-24, 05:24   

- No już, spokojnie - posmyrałam Pidgeya palcem - nie wiedziałeś, że tak się nie robi. Teraz już się to nie powtórzy, prawda?
Sięgnęłam do szuflady w poszukiwaniu jednej z babcinych chusteczek do nosa. Nigdy nie rozumiałam, jak może używać takiej z materiału; wsadzanie nosa w coś, w czym już były smarki zawsze było dla mnie mocno odpychające. Ale nie wnikam, dopóki nie kazała mi robić tego samego, dopóty byłam w stanie przymknąć na to oko. Serce nieco zakłuło, kiedy pomyślałam, że oddam coś, co należało do babci, jednak zdrowy rozsądek sprowadził mnie na ziemię. Nie ma sensu okładać się przedmiotami należącymi do zmarłych, które nie miały wartości innej niż sentmentalna. Jasne, można zostawić to i owo, jednak jeśli nie pozbędzie się takich rzeczy, wkrótce zginie się pod stertą zbędnych przedmiotów, których szkoda wyrzucić.
Zgarnęłam owocki i ziarenka na chusteczkę i zawiązałam jej rogi, podsuwając Pikipekowi węzełek. Tak na pewno będzie mu łatwiej zabrać się z całym swoim dobytkiem.
- Hej, Pikipek, zanim odlecisz - zaczęłam nieco nieśmiało, bo jakby nie patrzeć, zaleźliśmy mu za skórę i najprawdopodobniej wcale się nie zgodzi... - Może chciałbyś wyruszyć z nami w podróż po regionie? Widzisz, bardzo przydałaby mi się Twoja pomoc. Znalazłam Pidgeya, kiedy był całkiem maleńki i wychowywałam go sama, ale jak widzisz, ptasia mama ze mnie raczej średnia. Nie udało mi się nauczyć go zasad obowiązujących w pokemonowym świecie... Nie zechciałbyś mi z tym pomóc? Tobie na pewno poszłoby o wiele łatwiej. W końcu jesteś stuprocentowym, bardzo rozgarniętym ptaszkiem - a co tam, sprawię mu komplement. Na dodatek prawdziwy, bo przecież gdyby nie był sprytny, to by się tak w owocki nie obłowił.
_________________
Czy moje życie jest jakąś reżyserowaną na kolanie w sklepie zoologicznym grą komputerową? - DC1

[Chiyuri | Box | Bank] | [Joyce | Box | Bank] | [Yuuji | Box | Bank]
 
     
DC1 
dece


Dołączył: 15 Sie 2017
Posty: 916
Wysłany: 2018-07-24, 06:03   

Pikipek nieufnie obserwował, co robisz, ale zgarnął chusteczkę, gdy podsunęłaś mu ją pod dzióbek. Bardzo szybko wyleciał przez okno i równie szybko wrócił z lżejszą, rozwiązaną do połowy chusteczką, podsuwając Ci ją pod rękę i ukłaniając się na jednej nodze. Oczywiście nie potrafił mówić, ale mową ciała nie sugerował, że zaakceptował Twoją propozycję. Cóż, nie każdy pokemon może tak po prostu zostawić swoje dotychczasowe życie i udać się w podróż z trenerem. Może ma w lesie kogoś bliskiego, a może złożył w dziupli jajka? Raczej sam Ci tego nie powie, ale bez względu na to wiedziałaś, że nie jest zainteresowany dołączeniem do Twojej drużyny. Sympatycznie zaćwierkał w Twoją stronę, po czym wyleciał przez okienko. Woda w czajniku zaczynała już stygnąć, a Pidgey zdecydował się tym razem wtulić w czajnik, nieco odważniejszy po opuszczeniu pomieszczenia przez dzięciołka. Powierzchnia urządzenia była jednak nadal dość gorąca, co spowodowało, że ptak się oparzył i szybko wrócił z powrotem na stół. Przysiadł na chusteczce, którą zwrócił Ci Pikipek, jednak dużo czasu tam nie spędził. Coś przeszkadzało mu w wygodnym odpoczynku na jej powierzchni. Otóż nie była ona pusta. Ze środka wyturlały się dwie jagódki dziwnego kształtu. Czyżby Pikipek podarował Ci je w podziękowaniu? A może to forma przeprosin za odrzucenie Twojej propozycji?

_________________
  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.