Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Nieproszony gość mego umysłu
Autor Wiadomość
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-04, 11:53   

Aven wzięła do małych dłoni kanapkę i zaczęła pałaszować. Pokiwała tylko głową, jakby dając Ci znak, że jest nawet dobra, ale chyba czegoś jej brakuje.
- Następnym razem daj pod ser trochę serka śmietankowego na kanapki, takiego ze szczypiorkiem. - powiedziała, przeżuwając. - Przepraszam, mama powiedziała, że nie mówi się z pełnymi ustami. - przełknęła i zanim ponownie wgryzła się w kanapkę powiedziała. - Nie, nie bije. Tak naprawdę to nikt nigdy nie był dla mnie taki dobry. - oczy dziewczynki ponownie zrobiły się szkliste. - Pani-mama robi mi naleśniki, czyta mi do snu, zawsze mnie przytula i daje mi buziaka w czółko. - tutaj wskazała swoje czoło. - I nawet dostałam od niego taką dziwną kulkę, ale nie wiem co z nią zrobić. Boję się nacisnąć guziczek na niej. - dziewczynka z kieszeni swojego dziwnego stroju wyciągnęła nic innego niż Ball. - Mamusia mówiła, że będzie mnie chronił, ale co będzie jak mnie wciągnie do środka? - zapytała.
Przez chwilę jeszcze się nie odezwała, kończąc swój posiłek. Podsunęła tylko Balla w Twoją stronę, jakby bojąc się, że wyskoczy z niego coś okropnego.
- Vissen nie jest taka zła, dużo się razem bawiliśmy, ale odkąd mnie zabrali z sierocińca dziwnie się zachowuje. Chyba boi się, że mnie jej zabiorą. - powiedziała i chwyciła się za głowę. - Vissen, nikt mnie nie zabierze, przestań proszę, to boli. Czasem jak jest zła albo smutna to czuję taki dziwny uścisk w klatce piersiowej. - dziewczynka jeszcze przez dłuższy moment trzymała dłoń na piersi i oddychała nieco ciężej. - Zdarza się, raz przewróciłam kubek ręką, a wcale nie chciałam tego zrobić, mimo że herbatka była naprawdę smaczna. Vissen stwierdziła, że jest za słodka, ale to nieprawda. O! I jeszcze raz wzięłam ze słoika ciastko, a tego też nie chciałam, bo mama powiedziała, że da mi po obiadku. Zadzwońmy do mamy, a mogę ja rozmawiać przez telefon?
- Nic nie pamiętam... - usłyszałeś głos Vanji, która jakby przez znaczną większość czasu była wyłączona z Twojego umysłu. - Ale to imię... Jest mi... smutno, kiedy je słyszę...
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

 
     
Zumi 
The end of time is near


Wiek: 28
Dołączył: 10 Gru 2017
Posty: 222
Wysłany: 2018-09-05, 07:25   

Ależ to dziecko jest niewinne. A przynajmniej na to w tym momencie wyglądało. Wysłuchałem dziewczynki do końca i tylko przytakiwałem głową, aby w końcu się również odezwać.
- Następnym razem będę pamiętał o tym serku, słowo daję. - Uśmiechnąłem się. - Skoro mówisz, że to takie dobre to chyba nie może być inaczej.
Pokiwałem kilka razy głową, kiedy mówiła o mamie.
- No widzisz, czyli mamusia nie ma powodu, żeby cie nie kochać. Bardzo jej na tobie zależy, a to co tutaj masz to nic innego jak Pokeball. Nie bój się, nie wciągnie cię do środka. Tam jest schowany twój Pokemon. Ja też mam coś takiego, o spójrz. - Powiedziałem, po czym wyciągnąłem swojego i wypuściłem Bliznę. Usadowiłem go sobie na ramieniu i pogłaskałem lekko.
- To mój nowy przyjaciel. Możesz spróbować go pogłaskać, ale uważaj, bo jest bardzo nieufny i może się ciebie bać. - Ostrzegłem, nim (jak to niektóre dzieci mają w zwyczaju) zacznie go maltretować łapkami. - Może wypuścimy też twojego? Zobaczymy co takiego tam siedzi, ale spokojnie, jak ci się nie spodoba to możemy od razu go schować. - Zaproponowałem pełen ciekawości.
Zmarszczyłem czoło kiedy usłyszałem o tym jak działa Vissen. Najwyraźniej ma nie co więcej kontroli niż Vanja. A przynajmniej na to wyglądało. Bóle głowy i chwilowe braki opanowania to na pewno nie było przyjemne doświadczenie.
- Ach tak, proszę proszę. - Wykręciłem numer i dałem telefon Aven.
- Nie przejmuj się. Kiedyś sobie przypomnisz. Tymczasem rozkoszuj się kanapkami. Wyszły nawet dobre mimo braku serka. - Powiedziałem w myślach i wziąłem kolejny kęs.
_________________

 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-06, 11:49   

Dziewczynka słuchała Cię, kiedy opowiadałeś o Pokemonach i PokeBallach. Kiedy wypuściłeś Bliznę ten rozglądnął się. Był chyba zadowolony, że znajduje się na łonie natury. Zatrzepotał skrzydłami, aby nieco je rozprostować.
- Krow? - usłyszałeś glos Murkrowa, kiedy Aven wyciągnęła dłoń w jego stronę. Ręka zatrzymała się w powietrzu i wtedy stało się coś niezwykłego. Blizna sam wysunął głowę, aby dotknąć jej dłoni.
- Ale fajny. Chociaż mam wrażenie, że jest trochę chudy. - dodała dziewczynka, przyglądając się z zaciekawieniem Twojemu Pokemonowi. Stwierdziła, że i ona nie będzie gorsza, naciskając na guzik swojego Balla. Wyłonił się z niego uroczy Lilipup, który podrapał się, rozglądnął, powęszył i po prostu rzucił na dziewczynkę z jęzorem. Polizał ją po twarzy, a następnie usiadł obok niej, przyglądając Ci się bacznie. - To chyba szczeniak! Naprawdę super! - rzuciła radośnie Aven, głaskając swojego podopiecznego. Poczciwa psina z niego była, idealny prezent dla małej dziewczynki. - Halo? Mama? - powiedziała, przykładając sobie telefon do ucha. - Siedzę z Panem Vainem w parku, bardzo przepraszam, że uciekłam. Nie płacz mamusiu, już nie będę uciekała, obiecuję, Vissen powiedziała, że nie będzie chciała już zrobić wam krzywdy. - dodała, patrząc na Lilipupa siedzącego obok niej. - I dziękuję za pieska, jest bardzo ładny. Chyba mnie polubił. - rozłączyła się i oddała Ci telefon. - Myśli Pan, że Vissen naprawdę będzie już spokojna?
Minęła chwila, zanim kobieta dotarła do miejsca wskazanego jej przez Aven. W międzyczasie dziewczynka opowiadała Ci o tym, co dostała od rodziców i że jej strój to jedyna pamiątka z sierocińca. Zapłakana Edith, widząc małą, biegła jeszcze szybciej.
- Córeczko! - powiedziała, biorąc ją w objęcia. - Tak się o Ciebie martwiłam! Nawet nie wiesz jak bardzo! - mówiła przez łzy, klękając na trawie i dalej przytulając córkę. - Nie rób tak więcej, mamusia bardzo Cię kocha i nie przeżyłaby, jeśli coś by Ci się stało.
- Mamo, dusisz mnie. - powiedziała Aven, próbując wyswobodzić się z uścisku.
- A, tak, przepraszam... - powiedziała kobieta, puszczając dziewczynkę i zwróciła się do Ciebie. - Nie wiem jak Panu dziękować. Gdyby nie Pan moja mała Aven mogłaby już... - tutaj urwała, przecierając łzy. - Jestem Pana dłużniczką.
- Mamo, czy Pan Vain mógłby się ze mną pobawić u mnie w domu? Może nauczy mnie jak zajmować się moim Pokemonem? - zapytała dziewczynka, patrząc na Ciebie proszącymi oczami.
- Oczywiście, jeśli tylko ma ochotę. - powiedziała kobieta, uśmiechając się do Ciebie.
Może wspólna zabawa z dziewczynką byłaby dobrym pretekstem do zadania kilku pytań o przeszłość Aven? Vanja nadal milczała.
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

  
 
     
Zumi 
The end of time is near


Wiek: 28
Dołączył: 10 Gru 2017
Posty: 222
Wysłany: 2018-09-06, 17:00   

Pełen obawy patrzyłem, jak łapka dziewczynki zbliża się do mojego podopiecznego, jednak chwilę później kamień spadł mi z serca. Nic złego się nie stalo, a wręcz przeciwnie. Blizna polubił małą i dał się pogłaskać. Następnie dziewczynka wypuściła swojego Pokemona. Lilipup radośnie przywitał Aven, na co uśmiechnąłem się szeroko. Odetchnąłem rześkim powietrzem i uspokoiłem się.
Dziewczynka zadzwoniła do mamy i wyjaśniła całą sytuację. Zastanawiałem się jak podejść do tego dosyć specyficznego tematu i jak zacząć zadawac pytania. Rozmyślania przerwało mi pytanie dziewczynki.
- Ach, nie mam pojęcia. Mam nadzieję że tak. Nie znam Vissen, ale myślę, że już się nieco uspokoiła. - Uśmiechnąłem się. - A tak w ogóle jak ona wygląda? Widziałaś ją kiedyś?
Rzuciłem pytaniem nim przybiegła mama Aven.
Kobieta niemal przyleciała, cała we łzach i przytuliła córeczkę. Typowy uścisk zmienił się w "no weź mamo już przestań", na co zareagowałem ledwo dostrzegalnym uśmieszkiem. Sam nigdy nie miałem takiego szczęścia jak Aven. Nikt mnie nie przygarnął, choć wiele osób mnie lubiło.
Z nieprzyjemnych rozmyślań wyrwało mnie pytanie, a raczej prośba dziewczynki. Skrzywiłem się w duchu, bo nie miałem ochoty na zabawy, czas naglił i nie chciałem wyruszać w podróż wieczorem.
Podkręciłem przecząco głową.
- Niestety, my już będziemy się zbierać. Wolelibyśmy uniknąć przekładania podróży na jutro. Mojra bywa niecierpliwa i w sumie oboje jesteśmy bardzo podekscytowani wyprawą. - Powiedziałem z uśmiechem. - Ale na pewno postaram się was kiedyś odwiedzić. Hm? Wrócę, a ty pokażesz jak dobrze zajmowałaś sie Lilipup'em. Co ty na to? - Spytałem, po czym zwróciłem się do pani Edith.
- Nie ma za co dziękować, naprawdę. Nic mi pani nie jest dłużna. - Uniosłem uspokajająco dłonie do siebie na znak, że naprawdę nie trzeba. - Hmm... Mogę ewentualnie prosić panią na słówko?
Jeśli by się zgodziła to chętnie wypytał bym ja o kilka rzeczy.
Milczenie Vanji nieco mnie niepokoiło, jednak starałem się nie zwracać na to uwagi. W końcu chwila ciszy prawda?
_________________

 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-07, 10:54   

Zanim Edith przybiegła we wskazane miejsce dziewczynka zdążyła odpowiedzieć na Twoje pytanie. Powiedziała, że Vissen czasem odwiedza ją w snach i wtedy przybiera postać młodej kobiety o blond włosach.
Aven wyglądała na niepocieszoną Twoją odpowiedzią. Założyła ręce na piersi i spuściła wzrok. Ta mała chyba zdążyła Cię już polubić i widocznie naprawdę liczyła na to, że się z nią pobawisz. Zajęła się jednak swoim Lilipupem.
- Oczywiście, jest Pan u nas zawsze mile widziany. - odpowiedziała kobieta, uśmiechając się. - Ma Pan mój numer telefonu, ale proszę... - kobieta wyciągnęła z torebki mały notesik, wyrwała kartkę i zapisała na nim adres. - Tutaj mieszkamy. Nie mogę zagwarantować Panu, że już zawsze będziemy, ale tym razem jest na to większa szansa niż ostatnio. - kobieta zwróciła się teraz do swojej adoptowanej córki. - Pożegnaj się z Panem Vainem i pobaw się gdzieś tutaj niedaleko, mamusia chce zamówić z nim kilka słów na osobności. - powiedziała, głaskając małą po głowie. Aven podbiegła do Ciebie i najzwyczajniej w świecie przytuliła Cię. Powiedziała Ci jeszcze "do zobaczenia", zanim zniknęła za krzakami ze swoim nowym podopiecznym. - Słucham Pana.
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

 
     
Zumi 
The end of time is near


Wiek: 28
Dołączył: 10 Gru 2017
Posty: 222
Wysłany: 2018-09-08, 12:54   

Czyli Vassen wyglądała praktycznie jak Vanja. Ciekawe.
Pożegnanie nie odbyło się bez smutasów i fochów ze strony dziewczynki, ale wolałem pójść już teraz niż gdyby dziewczynka miała się jeszcze bardziej przywiązać. Poklepałem ją lekko po głowie i uśmiechnąłem się tylko.
Kobieta dała mi karteczkę z adresem i kazała się małej pobawić tutaj obok. Aven podbiegła do mnie i, co było dla mnie wielką niespodzianką, przytuliła mnie. Nie wiedząc z początku co mam robić stałem jak kołek, jednak po chwili po prostu pogłaskałem ją po główce i również przytuliłem się. Poczułem gulę w gardle a kiedy przytulania nadszedł koniec oczy mi się lekko zaszkliły.
Współczułem dziewczynce i jednocześnie cieszyłem się, że znalazła kochającą mamę. Miałem nadzieję, że nie będzie miała już takich problemów.
Dziewczynka poszła bawić się ze swoim podopiecznym, ja natomiast wziąłem Murkrowa na ramię i poszedłem na bok z Panią Edith.
- Jak zapewne pani zauważyła, mam niejakie doświadczenie z tym co męczy pani córkę. Sam nie wiem dokładnie co to jest i wyruszam w podróż, właśnie żeby się dowiedzieć. Mogłaby pani mi opisać jakieś niepokojące zachowania Aven? Szeptanie do siebie, wahania nastrojów? - Spytałem poważnie. - I jakby coś się działo, to proszę dzwonić. Coś dziwnego lub niepokojącego. Myślę, żę będzie o niebo lepiej, ale jak to mówią: "Przezorny zawsze ubezpieczony".
Vanji dalej nie słyszałem, więc postanowiłem się w końcu odezwać.
- Hej, wszystko w porządku? Chcesz pogadać?
_________________

 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-10, 10:26   

Kobieta wysłuchała pytań o swoją przybraną córkę, a gdy powiedziałeś, że masz podobne doświadczenia, Edith wyglądała na mocno zaskoczoną.
- Czyli mówi Pan, że to nie jest jedynie wymyślony przyjaciel Aven? - zapytała najpierw, a w jej oczach mogłeś dostrzec strach. Uspokoiła się jednak po chwili i zechciała odpowiedzieć również na Twoje pytanie. - Cóż, już w samym domu dziecka wspominano nam, że mogą być z nią problemy, gdyż mówi do siebie i czasem nie panuje nad emocjami, ale wie Pan, kiedy tylko ją zobaczyłam zrobiło mi się okropnie żal. Zawsze siedziała sama, rozmawiała jedynie z Vissen, która zdawała się być jej wymyśloną przyjaciółką. Razem z mężem wiedzieliśmy, że przyda jej się dom i troskliwi rodzice, nawet jeśli nie jest naszą biologiczną córką. - oczy Edith zaszkliły się. - Po całym procesie adopcyjnym dalej z nią rozmawiała, ale stwierdziliśmy z mężem, że to przejściowe, bo Aven nie miała w sierocińcu przyjaciół i mieliśmy nadzieję, że jak już pozna nas bardziej oraz pozna dzieci z osiedla to wszystko minie. Przeprowadziliśmy się do Sinnoh i wtedy się to zaczęło. Mała zaczęła uciekać, jakby bojąc się, że Vissen może nam coś zrobić, raz nawet podniosła na mnie rękę, ale przeprosiła i powiedziała, że wcale nie chciała tego zrobić. - kobieta popłakała się, a następnie przetarła oczy chusteczką. - Wybaczyłam jej, bo co miałam zrobić? To przecież tylko skrzywdzone przez życie dziecko, które potrzebuje miłości i wsparcia. - tutaj zaszlochała raz jeszcze. - Zdarzało się również, że budziła się w środku nocy, przeraźliwie krzycząc, wzywała wtedy to samo imię, o którym już Panu wspomniałam. Ostatnio zaczęła stronić ode mnie i od męża, mówiąc że Vissen jest okrutna i nas nie toleruje. Ten twór w jej głowie myślał, że chcemy jej odebrać Aven. Rozumie Pan? Przecież to niedorzeczne. - tutaj skończyła, oglądając się, czy z dziewczynką wszystko w porządku. Mała bawiła się nieopodal ze swoim Lilipupem. - Ale widocznie po spotkaniu z Panem to się zmieni. Nie wiem jak Panu dziękować. Wspomniany przeze mnie sierociniec znajduje się w Petalburg City, może tam znajdzie Pan odpowiedzi na nurtujące pytania. Znajdzie go Pan bez problemu, samo miasto nie jest zbyt duże, a i znajduje się tam tylko jeden sierociniec. - powiedziała, na wszelki wypadek zapisując Ci również adres tego miejsca. Podała Ci zapisaną karteczkę. - Oczywiście, jeśli coś się stanie będę Pana informowała na bieżąco. Proszę również o to samo.
Vanja nie odezwała się przez chwilę, a Ty czułeś pustkę spowodowaną jej nagłym i niespodziewanym zniknięciem. Już zacząłeś myśleć, że problem rozwiązał się sam i gość Twojego umysłu zniknął, kiedy usłyszałeś znajomy głos.
- Chyba... Chyba w porządku. Udajmy się do tego całego sierocińca, może tam dowiemy się czegoś więcej. Może poza nami i tą małą jest więcej takich przypadków.
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

 
     
Zumi 
The end of time is near


Wiek: 28
Dołączył: 10 Gru 2017
Posty: 222
Wysłany: 2018-09-10, 20:53   

Przytakiwałem na opowieści kobiety. Nic nowego zbytnio mi nie powiedziała, jednak wyciągnąłem telefon i zapisałem jedną rzecz:"Hoenn, Petalburg City". Przedtem jednak odpowiedziałem.
- Nie mam pojęcia, czy to jakiś faktyczny byt. Sama pani rozumiem, nie mogę mieć pojęcia czy to szaleństwo, czy coś więcej. Dla tego staram się znaleźć odpowiedź. Najpierw szukałem jej tylko dla siebie, ale... - Spojrzałem na Aven. - Jak się okazało, odpowiedzi potrzebuje więcej ludzi. Ja mam szczęście, Vanja nie jest tak bardzo... Inwazyjna... Śmiem stwierdzić, że nawet mógłbym z tym żyć.
Przytaknąłem. Vanja w końcu się odezwała.
- No to wychodzi na to, że mamy jakiś dokładniejszy cel podróży, prawda?
- Oczywiście, jeśli dowiem się czegoś istotnego to dam znać. Teraz to wręcz mój obowiązek. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby Aven coś się stało. Proszę się nią dobrze opiekować. - Położyłem dłoń na ramieniu kobiety. - Jest pani wspaniałą matką, o to proszę się nie martwić. Po prostu pani jej nie rozumiała. Nikt nie rozumiał. Teraz powinno być pani łatwiej. - Uśmiechnąłem się pocieszająco i zwróciłem do dziewczynki.
- Hej Aven! - Podszedłem, schyliłem się i uściskałem dziewczynkę najmocniej jak potrafiłem... ale bez łamania żeber. Puściłem w końcu, poczochrałem jej czuprynę i wyszczerzyłem.
- My się będziemy już zbierać, ale mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. - Pomachałem kobitkom.
- Blizna, pożegnaj się ładnie.
Pomachałem raz jeszcze i ruszyłem (mam nadzieję) bez przeszkód w drogę.

_________________

 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-12, 18:40   

Edith ponownie zaszlochała, gdy usłyszała, że w Twoich oczach jest dobrą matką.
- Cieszę się, że Pan tak twierdzi. - powiedziała, również się uśmiechając. - Jesteśmy w takim razie w kontakcie. Mam nadzieję, że dzięki spotkaniu Pana będę lepiej rozumiała się z moją ukochaną córką. - dodała, kiedy dziewczynka zmierzała w waszym kierunku. Lilipup podążał za nią niczym cień.
Aven podbiegła do Ciebie i również Cię przytuliła.
- Będę za Panem tęsknić. - powiedziała, pociągając na nosie, bo i ona się popłakała. - Ale nigdy Panu nie wybaczę, że nie chciał się Pan ze mną pobawić! - rzuciła, jednak ton jej głosu wskazywał na żart.
Pogłaskała jeszcze Bliznę, który na chwilę zawisnął w powietrzu, aby się z nią pożegnać. Edith obdarzył jedynie życzliwym spojrzeniem. Razem udały się w kierunku domu, machając Ci, aby po chwili zniknąć za drzewami.
- Wszystko na to wskazuje. - odpowiedziała Vanja. - Cała ta sytuacja wydaje mi się dziwna. Nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje ktoś poza nami, jakby połączony z drugą istotą, bo chyba tym jestem. Cóż, może bardziej duszą. - przez moment miałeś wrażenie, że spotkanie z Aven i Vissen sprawiło, że Twoja towarzyszka zmieniła się. Mówiła spokojnie, nie wplatała w swoje wypowiedzi żartów - tak, jakby coś tą trapiło, ale sama nie wiedziała co. - Nie mam pojęcia jak dostaniemy się do Hoenn.
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

 
     
Zumi 
The end of time is near


Wiek: 28
Dołączył: 10 Gru 2017
Posty: 222
Wysłany: 2018-09-12, 21:16   

Odmachałem dziewczynom, odwróciłem się i poszedłem w swoją stronę. Cóż za niesamowite spotkanie. Zmieniło nieco moje spojrzenie na Vanję i całą sprawę "choroby". Teraz Vanja nie byłą dla mnie aż tak bardzo wirusem czy problemem, a kimś z kim nosiłem brzemię naszego hmm... "związek" to chyba złe słowo. Więź? Tak... tak lepiej. Tak czy siak rozpoczynał się nowy rozdział w moim życiu. Trzeba było ruszać do Hoenn, przynajmniej taki był plan. Coś jednak z tyłu głowy podpowiadało mi, żeby najpierw udać się w miejsce wskazane przez Vanję. Miała nosa do takich rzeczy. Uruchomiłem mapę w Pokedexie i zerknąłem.
- Wydaje mi się, że powinniśmy ruszać do Canalave City. To kawał drogi stąd, ale myślę że damy radę. Pójdziemy przez Celestic Town, tak jak radziłaś, do Eterna city a dalej się zobaczy.
Pokiwałem głową w zadumie.
- Też myślałem, że jesteśmy jedynym przypadkiem. W sumie nie powinno nas to dziwić. Na świecie dzieją się różne rzeczy. Kto wie co jeszcze nasza więź na nas sprowadzi?
Poważny, wręcz smutny głos Vanji nieco mnie zmartwił.
- Coś się stało? Chcesz pogadać?
Nie chciałem naciskać, więc jeśli nie będzie chciała mówić, to odpuszczę powoli. Coś mi wpadło do głowy.
- Mam głupi pomysł. Wiesz co? Chciałbym kupić sobie harmonijkę i nauczyć się na niej grać. Może jakoś zniesiesz moje rzępolenie. - Uśmiechnąłem się. - Ale to może w następnym mieście.
_________________

 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-13, 11:17   

- Zróbmy więc, jak rzeczesz. - odpowiedziała Vanja, kiedy padła Twoja propozycja jeśli chodzi o podróż. - Chyba nic mi nie jest, po prostu z jakiegoś powodu zrobiło mi się źle, gdy usłyszałam imię tej duszy. - ucichła na chwilę, wzdychając. - Ja naprawdę niczego przed Tobą nie ukrywam. Wierz mi, gdybym mogła to już dawno dałabym Ci jakiekolwiek wskazówki, abyś mógł rozwiązać tą sprawę. Dla mnie to tak samo dziwne i niespotykane jak i dla Ciebie. - Vanja chciała zapewnić Cię, że nie ma pojęcia skąd wzięła się w Twoim umyśle. - Mam nadzieję, że nie sprowadzi na nas nic gorszego niż siedzenie w tym Twoim wątłym ciele. - usłyszałeś śmiech, najwyraźniej kobiecie poprawił się już humor. - O nie, harmonijka. Harmonijka w Twoich rękach. To się nie skończy dobrze! Chyba częściej będziemy przebywali osobno, niżeli razem jak już zdobędziesz to narzędzie szatana. - teraz już Vanja zanosiła się śmiechem. - Tak właściwie to dokąd teraz idziemy? Chcesz zrobić jakieś zakupy, czy od razu ruszamy do Canalave City?
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

 
     
Zumi 
The end of time is near


Wiek: 28
Dołączył: 10 Gru 2017
Posty: 222
Wysłany: 2018-09-13, 11:37   

Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy tylko usłyszałem, jak Vanji poprawił się humor.
- Ej, moje ciało jeszcze nie jest takie złe. Przynajmniej nie ważę 150 kilo czy coś. No... - Zażartowałem. - Wierzę ci, gdybym nie wierzył to raczej nie chciałbym ci oddać ciała na chwilę, ale to jak już wyjdziemy z miasta.
Westchnąłem i rozciągnąłem się. Spojrzałem szybko która godzina. CO prawda raczej na pewno po drodze zastanie nas noc, ale wolałem wiedzieć ile mamy czasu.
- Czyli będę wiedział co robić jak będę chciał pobyć sam. - Wyszczerzyłem się. - To może gitara? Tylko takie coś dużo waży i nieporęczne jest hmm... Ewentualnie flet? Nie nie.. to trochę gejowe dmuchać w flet. No nie ważna. Zastanowię się po drodze czym ci będę uprzykrzał życie. Hehe.
Dawna Vanja wróciła i o dziwo cieszyło mnie to. Może rzeczywiście pomału się do niej przyzwyczajam? Tak czy siak schowałem ręce do kieszeni i ruszyłem w stronę Soleceon City, tak jak proponowała Vanja.
- Dzieło szatana kupimy w innym mieście. Może będziesz miałą farta i nie będzie tam żadnego sklepu muzycznego.
Tak oto z dobrym poczuciem humoru ruszyłem w dalszą drogę. Wiadomo, pochowałem wszelakie kanapki oraz wodę.
- To jak blizna? idziesz ze mną czy wolisz sobie posiedzieć w Pokeballu?
_________________

 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-17, 07:54   

- Chyba jednak harmonijka będzie najlepszym wyborem. - rzuciła Vanja, słysząc inne propozycje. - Na tym pewnie nauczysz się najszybciej grać i będę wtedy mniej cierpiała. - dodała, śmiejąc się.
Blizna stwierdził, że tym razem również chce pozostać w Ballu. Chyba to miasto jeszcze nieco go przerażało, ale czy to coś dziwnego? Przecież swoje życie spędził zamknięty w klatce, z której pewnie nawet nie był wypuszczany.
- Jak myślisz, ile zajmie nam podróż do miasta? Mam wrażenie, że noc będziemy musieli spędzić gdzieś po drodze, bo już 17. - powiedziała, widząc co wskazuje wyświetlacz Twojego telefonu. Faktycznie, robiło się coraz później. Słońce zaczynało powoli ruszać w stronę zachodu. - Więc może jednak zahaczmy jeszcze o jakiś market, bo chyba nie masz namiotu. Nie chcę, żebyś przemókł jakby miało padać, a później marudził przez pół drogi. - zaśmiała się, ale radę chyba dała Ci dobrą. Przydałby Ci się namiot.
_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

 
     
Zumi 
The end of time is near


Wiek: 28
Dołączył: 10 Gru 2017
Posty: 222
Wysłany: 2018-09-17, 17:11   

Schowałem Bliznę do Pokeballa i podrapałem się po głowie. Już siedemnasta. Przydałoby się gdzieś przenocować. W normalnych okolicznościach pewnie poszedłbym gdzieś przenocować. Może w Centrum Pokemon? Tym razem jednak nieco mi się spieszyło. Jeśli się pospieszę, może dojdziemy dosyć daleko, żeby nie wyglądało to na jakiś biwak tuż pod miastem, co byłoby trochę głupie.
- To zgoda na harmonijkę. Postaram się nie grać zbyt głośno, ale niczego nie obiecuję.
Trzeba było biec po namiot.
- Nocleg w lesie mamy zapewniony, jeśli nie dwa. Zobaczy się. Masz rację! Zupełnie zapomniałem o namiocie! - Uderzyłem otwartą dłonią w czoło. - Jak się pospieszymy to może zdążymy jeszcze dzisiaj wyruszyć. Biegniemy! - Powiedziałem głośno w myślach i pobiegłem do najbliższego centrum handlowego. Z tego co pamiętam to był tam jakiś sklep sportowy w którym były namioty. A jak nie to chyba obok coś takiego było. Tak czy siak z ciężkim plecakiem na plecach ruszyłam najszybciej jak mogę po (miejmy nadzieję) ostatnie elementy wyposażenia. Mam nadzieję, że nie będę tego żałował.
_________________

 
     
Rieul 


Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2016
Posty: 570
Skąd: Kyralia
Wysłany: 2018-09-18, 09:59   

Dobiegłeś na miejsce dość zziajany, bo miałeś do przebycia dobre trzy kilometry, no i umówmy się - super wysportowanym chłopakiem, dla którego trzy kilometry to nic, to Ty jednak nie byłeś.
- Dobrze, że się nie męczę. W sumie to taki sposób podróżowania nawet mi odpowiada. Trochę z Ciebie taki przydupas, który zawiezie mnie tam gdzie chcę. Chociaż, to działa w dwie strony, bo jakby przyszło trzymać jakąś wartę to możesz spać spokojnie, bo ja tego snu nie potrzebuję... A skoro już udało mi się z Tobą skontaktować to dam radę w razie czego Cię obudzić. - zażartowała Vanja. Ciekawe jak to z nią było. Odczuwała emocje, słyszała i widziała, mogła nawet rozkoszować się smakiem potraw, które jadłeś, ale nie męczyła się i nie potrzebowała snu. Czego jeszcze będzie Ci dane się o niej dowiedzieć?
Centrum handlowe znajdujące się w mieście było jeszcze otwarte. Część sklepów była już pozamykana - choć większość z nich to były miejsca z wyrobami domowej roboty oraz sklepy, w których można było kupić akcesoria do domów. Typowo - sklepy odzieżowe były otwarte i jak się okazało sklep sportowy również. Mieścił się praktycznie na końcu galerii.
Przywitał Cię starszy mężczyzna, stojący za kontuarem. Uśmiechnął się i powiedział, że przyszedłeś w ostatniej chwili, bo miał zaraz zamykać. Samo miejsce nie powalało na kolana - ot niewielki sklepik z najpotrzebniejszymi rzeczami. Obok rolek, nart i rowerów znalazłeś stoisko z akcesoriami przydatnymi w podróży. Kilka większych plecaków, śpiwory i on... Namiot. Jak się okazało ostatni. I już miałeś położoną na nim dłoń, gdy zobaczyłeś, że to nie jedyna, która spoczywa na przedmiocie. Rudowłosa dziewczyna patrzyła na Ciebie szeroko otwartymi oczami. Ubrana w jeansy, zwykły, czarny podkoszulek i trampki w tym samym kolorze co bluzka. Najwidoczniej nie tylko Ty miałeś chętkę na ten namiot, a ponadto dotknęliście go w tym samym momencie. I co teraz?
- Chyba powinieneś zachować się jak dżentelmen. - usłyszałeś głos Vanji w swojej głowie.

_________________

Cynthia Morris [ karta postaci | box | bank ]
Lea Clark [ karta postaci | box | bank ]

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.