Promienie słońca wpadały do Twojego pokoju, nieprzyjemnie rażąc Cię w oczy. Przewróciłaś się z niesmakiem na drugi bok, ale nie było Ci dane pospać chociaż chwili dłużej. Z dołu dobiegały odgłosy krzątania po kuchni i rozmowy Twoich rodziców. Zegar na ścianie wskazywał właśnie godzinę dziewiątą, a pogoda zapowiadała się przednia. Idealny dzień na rozpoczęcie swojej własnej, koordynatorskiej przygody. Nowi przyjaciele, nowi towarzysze, zdobywanie wstążek i innych tytułów. Tak naprawdę brakowało Ci tylko jednego, swojego pierwszego Pokemona, cudownego startera, z którym mogłabyś wyruszyć w podróż.
Zwlekłaś się z łóżka, schodząc po schodach i wtedy poczułaś zapach tostów. Będąc już w kuchni zauważyłaś jak Twoja mama biega ciągle od stołu do blatu, przygotowując śniadanie, wszystko perfekcyjnie układając. Widać było, że płakała.
- O, córeczko, już wstałaś. - uśmiechnęła się do Ciebie, szlochając cicho. Mimo, że wyglądała na nieco smutną to dalej cieszyła się Twoim szczęściem. - Jeszcze chwila i pożegnalne śniadanie gotowe. - kobieta podeszła do salonu, przynosząc Twój plecak. - Zapakowałam Ci trochę ubrań na zmianę, kosmetyczkę, leki przeciwbólowe, pelerynę przeciwdeszczową… - wymieniała tak spakowane rzeczy przez dłuższą chwilę, a plecak, cóż, wyglądał po prostu na przeładowany. - Masz o siebie dbać, nie zapominaj do nas dzwonić i wysyłać wiadomości, gdyby coś się stało zawsze możesz do nas wrócić, pamiętaj o kremie z filtrem, bo masz bardzo jasną karnację. Mimo, że mamy wrzesień to słońce lubi jeszcze płatać figle. Zapomniałam o balsamie do ust! - kobieta ruszyła w stronę łazienki i wtedy ujrzałaś swojego ojca.
- Spokojnie, kochanie. - powiedział troskliwym głosem do żony. - Jestem pewny, że nasza córka sobie świetnie poradzi, prawda, słońce? - uśmiechnął się do Ciebie i powiedział, żebyś przepakowała plecak zanim ruszysz w drogę, na co wybranka jego serca odpowiedziała gniewnym spojrzeniem. Przetarła również oczy chusteczką.
- Za bardzo się przejmuję, wiem, wiem… - powiedziała. - Ale jestem matką, to chyba normalne, że przejmuję się swoją córką, prawda? - mimo, że nie łączyły was więzy krwi widać było, że bardzo Cię kocha.
Twój ojciec zniknął na schodach, mówiąc, że zaraz zejdzie na śniadanie, a Ty pomogłaś swojej mamie nakryć do stołu. Przytuliła Cię jeszcze, szlochając Ci na ramieniu. Po chwili tata zszedł na dół, w dłoniach trzymając dość spore pudełko, zawinięte w niebieski papier, przewiązane granatową wstążką.
- To prezent od nas, na urodziny i tak na dobre rozpoczęcie drogi. No dalej, otwórz. - powiedział z uśmiechem, wręczając Ci paczkę.
Już sama nie wiem czy obudziło mnie gorące słońce, czy hałasy dobiegające z kuchni. Jedno jest pewne, już sobie nie pośpie. Spojrzałam na zegarek i wyrwało mi się cichutkie O kurcze, już dziewiąta? Zakryłam twarz kołdrą uświadamiając sobie, że dziś przecież zaczynam swoją podróż. Podekscytowana wstałam z łóżka i zaczęłam się ogarniać. Poranna toaleta i tej sprawy. Cały czas jedna głupia myśl nie dawała mi spokoju. Kurcze, przecież nie mam startera... Ehh mam nadzieję, że może kogoś z litości złapie. Po ogarnięciu zeszłam do kuchni gdzie czekała już mama z tostami. Aww będzie mi tego brakować. Kto mnie tak dobrze nakarmi jak nie mamusia? Ale czemu ona płacze? Przecież nie znikam na zawsze. -Hej mamuś-powiedziałam przytulając ją mocno. Spojrzałam jak zapakowała mi plecak i trochę zrzedła mi mina.-Mamuś, ale ja się nie wyprowadzam. Trochę za dużo tego...
Zaczęłam oglądać jakie rzeczy mi mama spakowała, odkładając to co wiedziałam, że mi się nie przzyda lub jest czegoś za dużo. Przedewszystkim musze dbać o kręgosłup.
-Tak mamuś, wiem wiem... Będę o siebie dbać i dzwonić-odpowiadałam cierpliwie. Ggy mama popędziła pędem do łazienki odłożyłam gdzieś zbędne rzeczy, by nie dała rady mi ich dopakować. Uśmiechnęłam się, gdy wszedł tata. Jego też mi będzie brakować, szkoda że oboje nie mogą ruszyć ze mną. -Hej tato, oczywiście, że sobie poradzę. Za jakiś czas usłyszycie o mnie w telewizji, gdy wygram pierwsze pokazy...- powiedziałam przytulając ich oboje.
Pomogłam mamie nakryć do stołu, a gdy już było wszystko gotowe wkroczył tato z pięknym pudełeczkiem. Wzruszona przejełam paczuszke i ze łzami w oczach otworzyłam prezent. Zajrzałam co jest w środku.
Rodzice uśmiechnęli się, widząc, że rozklejasz się tak jak oni. Co prawda Twój ojciec starał się pokazać opanowanie i spokój, dodając Ci otuchy, ale jego oczy w pewnym momencie zrobiły się szklane.
W paczce znajdowało się sześć PokeBalli, na jednym z nich znajdowała się malutka litera R, tak jakby kula była przez kogoś zamieszkana. Reszta wyglądała na pustą. Znajdował się tam również PokeDex, a obok nich leżał nowiutki aparat.
- Pomyśleliśmy z tatą, że przyda Ci się nowy. Wiemy, jak kochasz robić zdjęcia, a Twój stary aparat mógłby nie wytrzymać podróży. Ten powinien spisywać się dużo lepiej. - powiedziała kobieta, wręczając Ci jeszcze pokrowiec na niego. - Nie byliśmy pewni, czy masz już jakiegoś startera na oku, więc jego również postanowiliśmy Ci sprawić. No dalej, wypuść go. - w tym momencie z Balla wyłonił się Ralts, a przecież nikt go o to jeszcze nie prosił. Spojrzał na Twoich rodziców, przyglądając im się. Widać było, że poznał ich już wcześniej. Następnie zerknął na Ciebie, przekręcając głowę z zaciekawieniem.
- Raaaalts? - rzucił coś w swoim Pokemonowym języku.
- No to już się poznaliście. - powiedział Twój tata. - Siadajmy do śniadania. Zeskanuj go później, żeby czegoś się o nim dowiedzieć.
Widziałam szklane oczy taty, co jednak mi nie pomogło i jeszcze bardziej sie rozkleiłam już nie powstrzymując łez. Szybko je otarłam rękawem. Spojrzałam na prezenty, pierw na puste pokeballe a potem na ten z literką R. Wzięłam go delikatnie do ręki i przyłożyłam go do serca jak drogocenny skarb. Mam najwspanialszych rodziców... Spojrzałam na nowiutki aparat znów wybuchając płaczem. Spodziewałam się pustych pokeballi ale nie nowiutkiego aparatu, który na pewno tani nie był. Wzruszona przytuliłam rodziców co rusz dziękując im za prezenty. Gdy chciałam wypuścić pokemona ten zrobił już to sam. Klęknęłam przy nim ocierając łzy.
-Witaj, od dziś będziemy razem podróżować...powiedziałam wyciągając do niego rękę w gescie przywitania.
Rozpłakana usiadłam do stołu, zjadłam parę kanapek popijając herbatką. Gdy już wszystko było zjedzone i posprzątane zeskanowałam mojego nowego przyjaciela. Stwierdziłam, że nazwę go Kohaku
I teraz wszyscy jak jeden mąż płakaliście. Nawet Twój tata się rozkleił. Mimo tej całej smutnej otoczki nie było wam źle. Raczej płakaliście dlatego, że na jakiś czas będziecie musieli się rozstać, ale przecież to nie koniec świata, prawda? Rodzice adopcyjni naprawdę cieszyli się, że masz marzenia, które chcesz spełniać i pewnie chętnie wyruszyliby w tę podróż z Tobą, gdyby nie ich praca. A mimo, że byli naprawdę zabiegani wzięli sobie wolne, żeby godnie Cię pożegnać. Taka rodzina to prawdziwy skarb.
Kohaku również wyciągnął łapkę w Twoją stronę. Była naprawdę malutka, ale chyba był zadowolony z tego, z kim przyszło mu zacząć podróż. PokeDex wyświetlił Ci podstawowe informacje o Raltsie, wskazując, że jest samcem, a co za tym idzie może ewoluować w Gallade'a. Pokemon siedział przy Tobie, kiedy z rodzicami pałaszowaliście śniadanie. Niezbyt chciał wracać do Balla, a dzięki swoim rozmiarom nie miał problemu towarzyszyć Ci w podróży siedząc na Twoim ramieniu. Chociaż chyba powinnaś go tego oduczyć, bo ważył prawie 7 kilo.
- Trzymaj się skarbie. Kochamy Cię. - powiedziała Twoja mama, żegnając się z Tobą na progu. Oboje rodziców przytulilo Cię raz jeszcze i zniknęli w domu.
Jesienne, zimne powietrze okalało Twoją twarz, słońce natomiast przyjemnie grzało. Powoli zbliżało się południe, a wychodząc za furtkę mogłaś zobaczyć wiele osób, korzystających z ostatniej namiastki lata. Mapa w Twoim PokeDexie wskazała dwie możliwe drogi. Drogi numer 214 i 213 prowadziły do Pastoria City, gdzie liderem sali był Crasher Wake, specjalizujący się w Pokemonach typu wodnego, a po drodze mijało się Valor Lakefront, niedaleko którego znajdował się Lake Valor. Droga numer 215 prowadziła do innej, z której dostać mogłaś się do malutkiego Celestic Town albo nieco większego Solaceon Town. Zatem, w którą stronę najpierw?
Charakter Raltsa:
Kohaku wychował się w jednej z hodowli, nieopodal rodzinnego miasta Akiny. To właśnie stamtąd został zabrany przez rodziców dziewczyny i podarowany jej jako starter. Dzięki życiu w dobrych warunkach i kontakcie z ludźmi jest to pocieszna istota, ale mimo wszystko spokojna. Raczej odnosi się do obcych z dystansem, polubił jednak swoją trenerkę i chętnie wykonuje jej polecenia. Idea brania udziału w pokazach jest dla niego wspaniała, pragnie ewoluować w Gallade'a i pokazać innym, że typ walczący także potrafi poruszać się z gracją po scenie. Gardzi natomiast swoją drugą możliwą ewolucją - Gardevoir - bo uważa, że nie musi ona robić nic szczególnego, aby zabłysnąć przed widownią.
Mam na prawdę cudownych rodziców. Jestem ich jedyną córką a jednak pozwolili mi wyruszyć w podróż. Nie każdych rodziców byłoby na to stać.
A co do mojego startera wiedziałam, że sie polubimy. Jest na prawdę przyjazny i kochany. Ucieszyłam się, że to samiec, bardzo lubie Gallade'y, to takie majestatyczne pokemony. Ucieszyłam się, że nie chce wrócić do pokeballa. Będziemy mogli więcej czasu razem spędzić. Tylko będę musiała oduczyć go podróżowania na ramieniu, nie jest zbyt lekki, a mój kręgosłup ma pewne ograniczenia.
Czas na pożegnanie z rodzicami. Powiedziałam im, że ich kocham i że będę dzwoniła. Na pamiątke tego dnia zrobiłam nam wspólne zdjęcie przed domem.
Przez moment zastanawiałam się , w którą stronę wyruszyć. Lake Valor czy może ruszyć do Solaceon Town? Wybrałam drugą opcje i ruszyłam w drogę opowiadając Kohaku nieco o sobie
Zatem najpierw wybierasz się do Solaceon Town. Tylko czy znajdziesz tam coś ciekawego? W końcu nie jest to zbyt duże miasto.
Kohaku słuchał Cię uważnie, kiedy opowiadałaś o swoim życiu, ale w pewnym momencie zaczął klepać Cię po głowie swoją łapką, dając Ci do zrozumienia, żebyś się zatrzymała. I wtedy do Twoich oczu dobiegł przerażony odgłos miauczenia, dochodzący gdzieś z lewej strony. Przechodząc przez krzaki przy drodze trafiłaś na polanę, na której stało spore drzewo. W konarach schowała się jakaś istota, próbująca uniknąć ataku dzikiego Teddiursa, który desperacko próbował wdrapać się na drzewo. Coś rzuciło w niego koślawe Shadow Ball, nie odstraszając jednak miśka. Istota w konarach musiała być naprawdę przerażona.
Może i miasteczko Solaceon jest małe ale na pewno warte zwiedzenia. Chciałam zwiedzić każdy zakamarek Sinnoh.
Gdy pokemon zaczął mnie klepać po głowie zatrzymałam się i delikatnie go skarciłam. Mógł przecież zawołać po swojemu to bym sie zatrzymała, po co od razu bić? Zaniepokoiło mnie to przeraźliwe miauczenie. Ruszyłam pędem po pomoc prawdopodobnie jakiemuś kociakowi w potrzebie.
-Kohaku zaatakuj tego Tediurse Secret Power a potem Confucion-poleciłam pokemonowi odkładając go na ziemie.
Teddiursa okazał się tchórzem, bo gdy tylko zobaczył wybawców swojej ofiary uciekł do lasu, zanim Kohaku zdążył cokolwiek zrobić. Miauczenie ustało, a z krzewów wyłoniła się kocia głowa. Pokemon zeskoczył na trawę, przyglądając Ci się uważnie. Nie wyczuwając już niebezpieczeństwa podbiegł do Ciebie, ocierając się o Twoją nogę i o głowę Raltsa w ramach podziękowania. Glameow, bo takie informacje o stworzeniu pokazał Twój PokeDex, obeszła Cię dookoła, a następnie stanęła przed Tobą, miaucząc głośno.
Prychnęłam, gdy misiek uciekł w las. Jakoś cały mój szacunek do tych misiastych pokemonów prysł w jednwj chwili. Gdy kociak wyłonił się z krzaków uśmiechnęłam się do niego.
-Spokojnie, już nic ci nie grozi, nie musis sie nas bać- powiedziałam wyciągając dłoń do kociaka.
Zaskoczyło mnie, gdy pokekot zaczął się do nas łasić w podziękowaniu. Na prawdę był uroczy. A może, by go złapać?.
-Słuchaj Glameow, może zechcesz do nad dołączyć? Z nami już zaden misiek cie nie zaatakuje...
Glameow speszyła się z początku, kiedy usłyszała o dołączeniu do Twojej ekipy. Zjeżyła się nieco, ale widząc, jak uprzejmą osobą jesteś przystała na Twoją propozycję. Dała pochwycić się do kuli, a następnie wyskoczyła z niej i tak jak Ralts usadowiła się na Twoim drugim ramieniu. Definitywnie będziesz musiała ich tego oduczyć... Zwłaszcza jeśli ewoluują. Ponownie zeskanowałaś kota, aby dowiedzieć się o niej czegoś więcej.
Wychodząc na drogę nie było Ci dane ustać zbyt długo na nogach. Poczułaś uderzenie od tyłu i wtedy urwał Ci się film.
Po obudzeniu spostrzegłaś, że jesteś w jakimś białym pokoju... Pokoju? Usłyszałaś głos pielęgniarki, która tłumaczyła jakiemuś chłopakowi, że wszystko będzie z Tobą w porządku i że uderzenie spowodowało jedynie delikatne wstrząśnienie mózgu. Na fotelu obok Ciebie siedziały Ralts oraz Glameow, która gniewnie się czemuś przyglądała. Podnosząc głowę mogłaś zauważyć chłopaka o ciemnych włosach i niebieskich oczach, który właśnie odwracał się w Twoją stronę. Wyglądał na trochę starszego od Ciebie.
- Obudziła się Pani. - powiedział cicho, nie chcąc, aby jeszcze bardziej rozbolała Cię głowa, która już i tak nieprzyjemnie pulsowała. - Chciałem Panią bardzo przeprosić, to przez mojego Gabite'a znalazła się Pani w szpitalu. Ma trudny charakter i nie umiem czasem nad tą bestią zapanować. - smok zerkał na Ciebie zza pleców swojego trenera. - Dobrze się Pani czuje? Może wezwać pielęgniarkę? - zapytał nerwowo, oglądając Cię uważnie. - Naprawdę bardzo Panią przepraszam... - dodał, przeczesując dłonią nieco zmierzwione włosy.
- Ga-gabite. - Pokemon podszedł niego bliżej, spuścił głowę w przepraszającym geście. Glameow zasyczała ostrzegawczo, więc smok się cofnął.
Cytat:
Glameow Imię: -
Poziom: 8
Typ: Ewolucja:Glameow(38 lv.) → Purugly
Ataki: Fake Out, Scratch, Growl, Shadow BallTM Charakter i historia: Glameow dołączyła do Akiny, gdy dziewczyna uratowała ją przed atakiem dzikiego Teddiursa. Jest to kotka dość dumna z natury, która nie lubi gdy jest brudna. Bardzo dba o swoje futerko. Do Akiny odnosi się z szacunkiem, że względu na pomoc, której udzieliła jej koordynatorka. Chętnie dołączyła do jej drużyny i uwielbia spędzać czas podróżując na ramieniu dziewczyny.
Umiejętność:Limber - Pokemon nie może zostać sparaliżowany.
Trzyma: -
Kod:
[size=11][quote][b][color=darkblue]Glameow[/color][/b] [img]http://gpxplus.net/files/images/badge/female.gif[/img]
[b]Imię:[/b] -
[img]https://www.serebii.net/sunmoon/pokemon/431.png[/img]
[b]Poziom:[/b] 8
[b]Typ:[/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Normal.png[/img]
[b]Ewolucja:[/b] [u]Glameow[/u] [i](38 lv.)[/i] → Purugly
[b]Ataki:[/b] Fake Out, Scratch, Growl, Shadow Ball[sup]TM[/sup]
[b]Charakter i historia:[/b] Glameow dołączyła do Akiny, gdy dziewczyna uratowała ją przed atakiem dzikiego Teddiursa. Jest to kotka dość dumna z natury, która nie lubi gdy jest brudna. Bardzo dba o swoje futerko. Do Akiny odnosi się z szacunkiem, że względu na pomoc, której udzieliła jej koordynatorka. Chętnie dołączyła do jej drużyny i uwielbia spędzać czas podróżując na ramieniu dziewczyny.
[b]Umiejętność:[/b] [u]Limber[/u] - Pokemon nie może zostać sparaliżowany.
[b]Trzyma:[/b] -[/quote][/size]
Ucieszyłam się gdy Glameow dała się pochwycić. Jednak gdy wskoczyła mi na ramie nie byłam zadowolona. Już chciałam zrugać moją mała ekipę, gdy nagle zemdlałam.
Obudziłam się zaskoczona w jakimś białym pomieszczeniu, rozejrzałam się w poszukiwaniu moich towarzyszy. Uspokoiłam się, gdy ich zobaczyłam obok, wysunęłam w ich stronę dłoń, by się zbliżyły. Co? Jakie wstrząsienie? Co sie tu stało? Ojesu, a kto to? Oniemiałam na widok tego chłopaka. Próbowałam usiąść na łóżku, jednak ból mi to uniemożliwiał. Zrezygnowana położyłam głowę na poduszce.
-Nnnie, nic mi nie jest-próbowałam odgarnąc włosy by lepiej wyglądać.-Kim ty jesteś?
Spytałam bez ogródek, przyglądając się chłopakowi. No niezłe pierwsze wrażenie zrobił co nie? Dziewczyny z jego powodu mdleją.
Spojrzałam na Gabite i zrobiło mi się go szkoda. Na prawdę widze w jego spojrzeniu skruchę.
-Nie przejmuj się, na prawdę nic mi nie jest...-skierowałam swoje słowa do pokesmoka.
Chłopak podszedł bliżej, siadając na jednym z wolnych krzeseł. Odwołał swojego Gabite'a do Balla i westchnął.
- Nazywam się Lee Watanabe. Pochodzę z Jubilife City i niedawno rozpocząłem swoją podróż. Na startera otrzymałem Gible'a, który jakiś czas ewoluował w Gabite'a i stał się naprawdę nieznośny. Nie chciałem Pani sprawić kłopotu, tym bardziej, że chyba dopiero zaczyna Pani swoją własną podróż. - dodał, wskazując ruchem dłoni na Pokemony siedzące obok Ciebie. - Można wiedzieć, jak Pani się nazywa? - zapytał, uśmiechając się ciepło.
- Za pół godziny otrzyma Pani wypis i receptę na leki przeciwbólowe. - powiedziała pielęgniarka, wyłaniając się zza białej zasłony. Poprawiła Twoją poduszkę oraz sprawdziła stan kroplówki i wenflonu na Twojej dłoni. - Za dwadzieścia minut odepnę od Pani tą machinę. - uśmiechnęła się i zniknęła, mówiąc, że musi zająć się innymi pacjentami. Ty tymczasem zostałaś sam na sam z przystojnym młodzieńcem, który przez to, co wywołał jego Pokemon czuł obowiązek zaopiekowania się Tobą.
Obserwowałam każdy ruch chłopaka, muszę przyznać był niezły...
-Jestem Akina...-powiedziałam i się leciutko zarumieniłam. Znaczy każda inna osoba leciutko by sie zarumieniła, a z moją karnacją wyglądało to dość wymownie, co niestety nie dodawało mi pewności siebie.
-Sama dziś zaczęłam swoją podróż, praktycznie minęło pół godziny od wyjścia z domu do omdlenia-powiedziałam patrząc na moje pokemony. Te błękitne oczy chłopaka odbierały mi pewność siebie, której i tak miałam już mało.
-Ledwo wyszłam z domu i złapała pokemona, a już trafiłam na łóżko szpitalne. Dobrze, że to nic poważnego i że moge zaraz kontynuować przygodę- mówiłam co rusz zerkając na Lee. Miał to coś co nie pozwalało mi być obojętną.
Chłopak zachichotał nieco, widząc jak się rumienisz. Sam również wyglądał na nieco zakłopotanego, kiedy opowiedziałaś mu o tym, że Twoja podróż zaczęła się dopiero niedawno.
- Cóż, zmierzam pilnie do Solaceon Town, ale w ramach rekompensaty mogę zaproponować Ci obiad i jakąś kawę, pewnie jesteś głodna. Mamy już 13, przez dłuższą chwilę byłaś nieprzytomna. - dodał. Głowa dalej nieprzyjemnie Ci pulsowała, ale kroplówka z lekami przeciwbólowymi zaczynała powoli działać. Mogłaś już z lekkimi zawrotami głowy usiąść na łóżku. Widząc jak się chwiejesz, Lee podtrzymał Cię delikatnie. - Uważaj.
Chłopak siedział obok Ciebie, czekając na przyjście pielęgniarki i opowiedział nieco o sobie. Ma 22 lata, a swoją podróż rozpoczął niedawno, bo przez ostatnie 4 lata pracował, aby pomóc mamie i nieco sobie odłożyć. Ojca nie znał nigdy, bo zostawił go i mamę, kiedy ta zaszła w ciążę. Kobieta wyszła ponownie za mąż i z tego związku narodziła się młodsza, przyrodnia siostra Lee, która ma aktualnie szesnaście lat. Z ojczymem chłopak utrzymuje neutralne stosunki. Starają się nie kłócić, ale też niezbyt za sobą przepadają. Lee opowiadał jednak swoją historię nie narzekając na życie, które przyszło mu mieć. Uśmiechał się, kiedy opowiadał o młodszej siostrze, a wyraz jego twarzy nie zmieniał się, gdy mówił o tym, że ojciec go zostawił, a z nowym nie ma zbyt dobrego kontaktu.
W końcu zza kotary wyłoniła się pielęgniarka, która w ręce trzymała papierową kopertę.
- Proszę, oto Pani wypis. Polecam wykupienie leków przeciwbólowych, zaznaczonych na recepcie. Proszę również nie forsować się zbytnio przez najbliższy tydzień. Zawroty głowy mogą dawać o sobie jeszcze znać. - kobieta zwróciła się teraz do Lee. - Niech Pan pilnuje swojej dziewczyny. - chłopak zarumienił się.
- Zrobię co w mojej mocy. - powiedział, uśmiechając się do pielęgniarki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.