- Jak to, przecież obiecałaś, że będziesz pokonywała ich wspólnie z nami! - zaprotestowałam, jednak wiedziałam, jaki jest prawdziwy powód odmowy.
Mira na pewno chciała jak najszybciej odnaleźć Reia. Ja tak samo chciałam jej pomóc, jednak po tym jak zaproponowałam wyjazd na wakacje moje nagłe zniechęcenie może się wydać Rinowi dziwne i może zacząć grzebać w powód mojej zmiany decyzji.
- No trudno, wygląda na to, że będziemy musieli ciebie zostawić ciebie samą. Ale z Ligą Johto masz poczekać aż my zdobędziemy resztę odznak! - postawiłam dziewczynie warunek, po czym przytuliłam się do niej. - Mam nadzieję, że uda ci się go znaleźć. Tylko nie wpadnij w żadne kłopoty, rozumiesz? - wyszeptałam jej do ucha, dalej trzymając ją w mocnym uścisku. Dopiero po kilku chwilach odstąpiłam od niej. - Tylko nie popadnij w rozpacz za nami. Postaramy się wrócić jak najszybciej. - dodałam, jednak tak naprawdę to ja pierwsza się rozkleiłam, po poczułam strumyczek łez na moim policzku.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2016-12-05, 20:14
- Noooo dobra. Pod warunkiem, że wasz wyjazd nie przedłuży się z kilku miesięcy do kilku lat - zaśmiała się. - Mogę w tym czasie trenować swoich podopiecznych w walkach poza gymami. Żaden problem. Może pobawię się w kompletowanie pokedexu? Dobra myśl - dodała, a kiedy wyszeptałaś jej na ucho, że ma nie wpaść w żadne kłopoty, westchnęła, jakby chciała dać ci do zrozumienia, że przynudzasz. - Nie becz, głupia, bo zaraz i ja... i ja... uuu! - nie dokończyła, gdyż również zaczęła szlochać.
Ściskałyście się zapłakane przez dobrych kilka minut dopóty, dopóki Rin nie przypomniał wam, że rozstajecie się tylko na kilka tygodni, a zresztą będziecie mogły do siebie pisać, a nawet dzwonić.
- Weź wychowaj sobie tego faceta, bo jest bezduszny i nic nie rozumie - prychnęła Mira, ocierając sobie mokrą od łez twarz rękawem bluzki.
- Tia... Mi też było miło cię poznać. Wręcz nie mogę się doczekać, aż znów będziemy wspólnie zwiedzać świat - odgryzł się. - Pilnuj się dziewczyno, bo jak sobie coś zrobisz, to ja będę musiał uspokajać i pocieszać Haru - dodał na zakończenie, chwytając cię lekko za dłoń. - Myślę, że powinniśmy jeszcze przed udaniem się do Aloli wstąpić do twojej mamy. W końcu obiecaliśmy zajść do niej po powrocie z Cianwood.
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
Mimo że wiedziałem, że nasze rozstanie to była kwestia kilkunastu dni, to i tak czułam się z tym źle. Tym bardziej dobijała mnie świadomość, że zostawiałam Mirę w takim momencie poszukiwań Reia. Pocieszałam się jedynie tym, że gdyby wydarzyło się coś poważnego, od razu zostałabym przez nią o tym poinformowana.
- Racja, zupełnie bym o tym zapomniała. - podziękowałam Rinowi za przypomnienie nieoczywistej dla mnie rzeczy, jaką był powrót do domu. - Zostawię u nas na farmie moje pokemony. Mam nadzieję, że mama nie będzie zła z tego powodu, że znowu gdzieś wyjeżdżam...
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2016-12-06, 19:48
- Wątpię. Tak czy siak mieliśmy przecież wyruszać w dalszą drogę, więc chyba to, czy będziesz kontynuować wędrówkę po Johto, czy zwiedzisz Alolę, nie zrobi jej większej różnicy. A jak przywieziesz jej stamtąd jakiegoś interesującego Pokemona, który nie występuje w tych regionach, być może nawet ucieszy się z wyjazdu - zaśmiał się.
Kiedy dotarliście do przystani, okazało się, że akurat za pół godziny odpływa niewielki statek pasażerski do Olivii. Po zakupieniu biletów (-75$), coby potem nie okazało się, że dla was zabrakło, usiedliście na drewnianej ławce. Rian dostrzegłszy watę cukrową sprzedawaną na stoisku nieopodal, uparł się, że musi ją kupić. Kiedy tylko odszedł, podeszła do ciebie wasza nowa znajoma - Naomi.
- Hej, nie sądziłam, że tak szybko na siebie znów wpadniemy - zaśmiała się, obdarzając cię szerokim uśmiechem. - Spacer do portu? Niezbyt romantyczne miejsce wybrał twój chłoptaś, nie uważasz? - parsknęła, jednak w jej głosie dało się wyczuć się wrogość albo może pogardę względem Rina.
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
- W sumie to masz rację. Może poszukam jej jakiegoś przytulaśnego pokemona w tej całej Aloli. - odparłam z uśmiechem. - I tak właściwie, to gdzie jest ten cały region, bo co prawda słyszałam już tą nazwę, ale nie kojarzę nic więcej oprócz tego, że podobno ma tam być tworzona od nowa Liga.
Zakup biletów na zaś był dobrym pomysłem. W końcu nie chciałabym obudzić się potem z ręką w nocniku. Nadwyrężania Leviego raczej też nie wchodziło zbytnio w grę. Niby teraz należał w pełni do mnie, jednak czułam pewnego rodzaju respekt, gdyż nadal był on jedną z legendarnych bestii.
- Cóż za spotkanie! - widok Naomi, którą spotkaliśmy z Rinem poprzedniego dnia, bardzo mnie ucieszył. - Może i miejsce nie jest nazbyt okazałe, ale i tak chodzi nam o powrót do Olivine. Właśnie Naomi, pozwól, że przedstawię ci moją najlepszą przyjaciółkę Mirę. Mira, to jest Naomi, spotkaliśmy ją podczas mojego wczorajszego treningu. - przedstawiłam sobie nawzajem obie dziewczyny.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2016-12-07, 22:39
- Co? Już wracacie?! - jęknęła zrozpaczonym głosem, a jej oczy stały się wielkie jak dwie piłeczki tenisowe. - Ale przecież dopiero tu przybyliście. Myślałam, że zostaniecie trochę dłużej. Może chociaż ty dasz się nakłonić na przedłużenie pobytu w Cianwood? Tyle tu fajnych miejsc mogłabym ci pokazać. - Hej Naomi, co za spotkanie - wtrącił Rian, który właśnie wrócił z dwiema okazałymi watami cukrowymi. - Proszę, misiek. Smacznego. Tylko się nie pobrudzić, bo o to nietrudno w twoim wypadku - wyszczerzył się, podając ci jeden patyczek oblepionymi puszystym wyrobem cukierniczym (lul).
- Przepraszam, ale się spieszę - warknęła wasza znajoma, po czym bezceremonialnie przeszła między wami. - Pa! - krzyknęła, nie odwracając się nawet w waszym kierunek.
- A ta co opętało? Powiedziałem coś nie tak? - zdziwił się twój chłopak, odprowadzając wzrokiem oddalającą się nastolatkę.
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
- W sumie to sama nie mam pojęcia. - odparłam Rinowi, kiedy odprowadzałam Naomi wzrokiem. - Spytała mnie, co robię w porcie, skoro w Cianwood jest o wiele więcej ciekawych miejsc do zwiedzenia. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam jej, że wracamy do Olivine. Wtedy powiedziała, żebyśmy zostali, bo przecież dopiero co tutaj przybyliśmy. No i próbowała mnie do tego nakłonić, a wtedy pojawiłeś się ty i... zdaje się, że ją wypłoszyłeś. - podsumowałam tymi słowami swoje streszczenie rozmowy z dziewczyną. - Ciekawe, o co mogło jej chodzić, że się tak oburzyła?
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2016-12-08, 13:24
- Hmm... To rzeczywiście nie rozumiem, o co jej chodziło. Powiedziałbym, że to kobieta, więc nic dziwnego, że nie da się jej zrozumieć, ale tego nie powiem, bo zaraz strzeliłabyś focha - zaśmiał się.
Resztę wolnego czasu dzielącego was od rejsu spędziliście w porcie, rozkoszując się watą cukrową. Okazało się, że Rin bardzo ją lubi i wiąże z nią miłe wspomnienie z dzieciństwa. Opowiedział ci historię, kiedy to pewnego razu z okazji dnia dziecka wychowawcy zabrali wszystkie pociechy z sierocińca na wycieczkę do wesołego miasteczka. Miał wtedy osiem lat i po raz pierwszy spróbował waty cukrowej, a dostał ją za darmo od sprzedawcy, któremu pomógł pozbierać pocztówki (stojak z nimi przewrócił się na skutek silnego podmuchu wiatru).
- Gdybyś kiedyś nie wiedziała, co kupić mi na urodziny, pamiętaj, że zawsze ucieszę się z takiej waty - zaśmiał się, kończąc tymi słowami swą opowieść. - O, już wpuszczają na statek. Chodźmy - zaproponował.
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
Puściłam uwagę Rina mimo uszu, gdyż wolałam się nie wdawać w żadną dyskusję, zwłaszcza na tak błahy temat, w którym z pewnością bym wygrała.
- Myślę, że jest to uwaga warta przeze mnie zapamiętania. - odpowiedziałam chłopakowi, po czym się zaśmiałam.
Cieszyłam się, że powoli chłopak wyznaje coraz więcej informacji o swoim wcześniejszym życiu. Rin na pierwszy rzut oka wyglądał na bardzo towarzyskiego i otwartego człowieka, jednak tak naprawdę był bardzo skryty i nawet ja, mimo że byliśmy parą już od kilku tygodni, nadal nie wiedziałem o nim wszystkiego. Cicho liczyłam, że z czasem jednak chłopak otworzy się na mnie i poznam nieco więcej "tajemnic" jego życia.
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2016-12-10, 14:01
Podróż statkiem minęła wam bardzo szybko i w przyjemnej atmosferze. Większość czasu spędziliście na pokładzie przy barku, gdzie poznaliście dwójkę podróżników. Jak się okazało, jakiś czas temu wrócili z Aloli i kiedy opowiadali wam o niesamowitych miejscach oraz Pokemonach, jakie tam widzieli, obydwoje z Rinem nie mogliście się już doczekać dotarcia do tego regionu. Do Olivine dotarliście wczesnym wieczorem. Od razu udaliście się do twojego domu, uprzednio zahaczając jeszcze o Centrum Pokemon w celu wyleczenia waszych podopiecznych. Midori Hasashi wyściskała waszą dwójkę, skomplementowała twój nowy wygląd, a potem zaprosiła was na kolację, którą właśnie skończyła przygotowywać. Podczas posiłku poinformowałaś mamę o waszych dalszych planach.
- Alola? Ojej! Tam jest tak ślicznie i zawsze ciepło! Ależ wam zazdroszczę, sama chciałabym się tam kiedyś wybrać. No ale ktoś musi zostać na miejscu. W końcu hodowla sama się nie poprowadzi - zaśmiała się. - Chyba nigdy ci o tym nie wspominałam, ale profesor Kukui, który zajmuje się głównie badaniem alolańskich form Pokemonów, to mój dawny znajomy. Kiedyś nawet trochę wspólnie podróżowaliśmy i muszę przyznać, że to wspaniały człowiek o wielkim sercu. No i on... cóż... jest twoim ojcem chrzestnym, Harumi - oznajmiła niepewnie, jakby obawiała się twojej reakcji na tę nowinę. - Wiesz... Myślę, że bardzo by się ucieszył, gdybyś go odwiedziła. Widział cię tylko raz w życiu, kiedy byłaś jeszcze niemowlęciem - westchnęła.
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
W pierwszej chwili nie wiedziałam, co powiedzieć. Wiedziałam, że mój ojciec chrzestny zamieszkuje jakiś odległy region i kiedyś podróżował z moją mamą, ale żeby od razu był to profesor?
- To.. To niesamowite! - jedynie to wyrwało się z mojego gardła, gdyż najwięcej siły przykładałam do tego, żeby nie zakrztusić się makaronem z sosem pomidorowym. - Pewnie oboje napędzaliście się w swoim marzeniu, co? W końcu ty też zajmujesz się pokemonami, tylko od nieco innej strony. Och, właśnie sobie przypomniałam. Czy nie miałabyś nic przeciwko, żeby zostawił u ciebie część moich pokemonów? Nie chciałabym ich ze sobą ciągać aż do Aloli. A na pewno część mogłaby ci pomóc tutaj.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2016-12-10, 15:35
Po mimice twarzy Midori można było poznać, że ulżyło jej, kiedy entuzjastycznie zareagowałaś na informację o swoim ojcu chrzestnym. Nie miała też nic przeciwko zaopiekowaniu się twoją wesołą zgrają, a przynajmniej jej częścią, podczas gdy ty będziesz wypoczywać w Aloli. Po posiłku wraz z Rinem zaoferowaliście się, że pozmywacie talerze po posiłku. Wyczułaś, że chłopak niespodziewanie stał się jakiś cichy i jakby odrobinkę przybity. Na pytanie "czy wszystko gra?" odpowiedział sztucznie wesołym tonem, że jak najbardziej. Byłaś pewna, że kłamie, aczkolwiek jednocześnie czułaś, iż teraz nie chce ci się zwierzyć i nie powinnaś na niego naciskać. Cóż, może jutro mu się odmieni. Skończywszy robotę, poszliście się umyć, a potem spać. Następnego dnia rano po ubraniu się i przemyciu twarzy zimną wodą, zeszłaś na dół, by przygotować sobie coś smacznego na śniadanie. Obecność twojej mamy w kuchni nie zaskoczyła cię. Zawsze był z niej ranny ptaszek i czasem potrafiła krzątać się po mieszkaniu już od piątej rano. Jednak tym razem wyglądała na dziwnie podekscytowaną, a ręce trzymała z tyłu, jakby ukrywała coś przed tobą.
- Jak się spało, córeczko? Gotowa na rejs statkiem? - zapytała cię pogodnie.
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
- Cześć mamo. - odpowiedziałam rodzicielce zaspanym głosem. Zawsze dziwiło mnie, że przy takiej ilości pracy od rana do wieczora, ona zawsze wyglądało na wypoczętą, i że do tego potrafiła dzień w dzień wstawać tak wcześniej. - W sumie to chyba nie ma czym się niepokoić, co?
Podeszłam do lodówki, ażeby wyciągnąć z niej masło, składniki do zrobienia kanapek na drogę oraz jakiś sok do napicia się. Następnie zajmuję miejsce niedaleko chlebaka, ażeby zrobić mi i Rinowi prowiant na drogę.
- Chcę zabrać ze sobą jedynie Typhlosiona i... - tutaj ugryzłam się w język, żeby przypadkiem nie wygadać się przed mamą, że kilka dni temu stałam się trenerką Suicune. - I to chyba wszystko. Jest on ze mną od początku i chciałabym, żeby tak dalej pozostało. Resztę kul zaraz ci mogę dać. - dodałam. - Dopiero teraz czuję, jakbym wyruszała w podróż. Będę za tobą tęsknić. - czułam, jak strużka łez płynie po moim policzku.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2016-12-10, 22:48
- No tak, spodziewałam się, że Typhlosiona weźmiesz ze sobą. Wieź między trenerem a jego starterem jest niesamowita. Oczywiście nie mówię, że pozostałych Pokemonów się nie kocha, ale zawsze względem pierwszego stworka ma się większy sentyment. Ale nie martw się, to nic złego. Rzekłabym wręcz, że to naturalne - rozwodziła się twoja mama, podczas gdy ty szykowałaś prowiant na drogę. - Kiedy skończysz, wpadnij na chwilę do mojego pokoju, zgoda? - dodała i nie czekając na twoją odpowiedź, wyszła prędko z kuchni.
W trakcie konsumowania śniadania do kuchni zszedł Rin. Był zaspany, ale zdecydowanie humor dopisywał mu bardziej niż wczoraj wieczorem. Nawet miał chęci do nabijania się ze stosu kanapeczek, jakie przygotowałaś dla waszej dwójki.
- Idealna porcja, żeby wyżywić wojsko - parsknął.
Tak jak prosiła cię Midori, zanim opuściliście dom, wstąpiłaś do niej do pokoju. Siedziała na łóżku. Poprosiła cię, byś zamknęła drzwi, a następnie podeszła bliżej.
- Mam tu dla ciebie mały prezent. W końcu wybierasz się do Aloli, a tam temperatury są zawsze dodatnie, więc przydadzą ci się letnie ciuchy - wyjaśniła, podając ci luźną bluzeczkę na ramiączka o morelowej barwie, białe szorty, a także proste, ale eleganckie i odważne bikini w czarnym kolorze. - Świetnie podkreśli twoje kobiece walory - uśmiechnęła się, po czym sięgnęła po coś jeszcze. - A to przekaż profesorowi. Ale pamiętaj, że MUSI trafić osobiście w jego ręce. To bardzo prywatna sprawa, rozumiesz? - dodała poważnie, podając ci kopertę, na której eleganckimi literami napisała jedynie "Profesor Kukui".
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
- Dziękuję mamo, nie musia-... - chciałam podziękować matce za prezent w postaci letnich ubrań, kiedy to wyciągnęła również czarne bikini, prawie spaliłam się ze wstydu. - Dziękuję mamo. Naprawdę nie musiałaś. - odparłam szybko, po czym równie prędko schowałam ubrania do plecaka. - Oczywiście. Przekażemy list prosto w ręce wujka Kukuiego. - dodałam, po czym uśmiechnęłam się szeroko i odwróciłam się w stronę Rina. - O której dokładnie mamy statek do Aloli? I na którą wyspę się dostaniemy, bo z tego co wiem, są tam ich aż cztery
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.