Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Zapisy
Autor Wiadomość
Jeleniowaty 



Dołączył: 16 Gru 2017
Posty: 36
Wysłany: 2017-12-17, 09:01   

Przezwisko: Lasota
Wiek: 21 lat
Historia:
- Wuju - opowiedz mi o mamie.
- O Twojej matce? - powiedział zamyślony Lech, patrząc w kąt chaty.
Przybyła tutaj z Tobą w ciąży, ucieka... tzn. szukała schronienia, przyjąłem ją, w nocy urodziłeś się Ty, a ona no cóż przecież wiesz... Idź nazrywaj kwiatów z polany i złóż na grobie matki.
Lasota dorastał w chacie drwala wychowywany silną rękę przez Lecha, przyszywanego wuja, który zaopiekował się chłopcem, kiedy jego matka zmarła. Za sprawą mieszkania pośród drzew chłopiec pokochał przyrodę. Lasota nie był otaczany wielką miłością, a ognisko domowe tworzył stary murowany kominek, zamiast relacji, których w tamtym okresie tak bardzo potrzebował. Mimo wszystko starzec starał się, aby chłopcu niczego nie brakowało. Kiedy trochę Lasota podrósł musiał wykonywać swoje codzienne obowiązki. Przenoszenie ciężkich kłód, rąbanie drzew, zbieranie jagód, łowiectwo - stało się częścią jego życia. Dzięki silnej ręce Lecha, chłopak wyrósł na silnego, zaradnego mężczyznę.

Po ukończeniu pełnoletności zdarzało się, że Lasota opuszczał starą chatę i wyruszał do miasta po sprawunki. Gdyby jednak wuj wiedział, że w tym czasie oprócz zakupów i załatwiania urzędowych spraw, spotykał się z kobietami, nie byłby zadowolony. Facet w jego wieku potrzebował namiastki miłości, którą rekompensował sobie w taki, a nie inny sposób.
Podczas jednej z takich wypraw natrafił na prześliczną dziewczynę - Samboję.
- Ekhem.. Przepraszam, mógłbyś mi pomóc? Nie wiesz przypadkiem gdzie w tym mieście mogłabym się zatrzymać na noc?
- Jest tu taka gospoda, bo hotelem bym tego nie nazwał.. ważne, że mają wolne pokoje, prawda?
- Tak zgadza się - dziewczyna uśmiechnęła się, a dwoma palcami odgarnęła pukiel rudych włosów. W takim razie prowadź.
Kiedy dotarli do rzeczonej "gospody" od razu podeszli do lady z przyczepioną tabliczką "Recepcja".
-Witaj, mam nadzieję, że zdrowie dopisuje! - wykrzyczał Lasota w kierunku recepcjonisty.
-A dziękuje dobrze, witajcie w moich progach. Pokoju trzeba, zgadłem?
-Tak, chciałabym się tutaj zatrzymać na jedną noc. - odpowiedziała Samboja
-Dobrze, mam pokój.. Tylko aktualnie wolny jest tylko jeden, ale Wam to chyba nie przeszkadza? Od razu widzę, że jesteście parą. - Starzec uśmiechnął się szeroko, powodując, że dziewczyna się zarumieniła, a Lasota wpadł w zakłopotanie i czekał na reakcję Samboi.
- Ma Pan wspaniałą intuicje. - odpowiedziała dziewczyna, pewnie patrząc recepcjoniście w oczy.
- Mogę prosić o klucz?
- Pokój 12, na piętrze drugie drzwi na lewo od schodów, płatne jutro przy wyjściu, dobrej nocy. - Wyciągnął klucz w stronę Lecha.
Oboje szybkim krokiem ruszyli w stronę schodów prowadzących na piętro, bez problemu znaleźli pokój 12, Lasota otworzył drzwi kluczem i gestem ręki przepuścił Samboję przodem.
Pokój nie był zbyt duży, przy lewej ścianie szafa, obok niej drzwi do łazienki, na wprost duże okno, a na prawo duże dwuosobowe łóżko. Kiedy je dostrzegli, znów nastała niezręczna cisza, a oni pogrążyli się w zakłopotaniu. Cały wieczór upłynął w ciszy, Lasota siedział na łóżku oparty o ścianę i czytał książkę, Samoboja brała prysznic.
-Lasota.. Podasz mi piżamę, zapomniałam zabrać. - cichym głosem poprosiła dziewczyna
Lasota zerwał się z łóżka zabrał ubrania widocznie przygotowane w jakimś celu i podszedł pod drzwi łazienki. - No mam ją, proszę bardzo. - powiedział, pukając palcem w drzwi.
Otworzyły się drzwi, a dziewczyna szybkich ruchem ręki wyrwała ciuchy Lasocie, który następnie wrócił na łózko do swojej lektury. Wbrew temu co mogło się wydawać, nie spędzili tej nocy na upojnych chwilach, dziewczyna spodoba się Lasocie, lecz była tak niewinną istotą, choć prawie jego rówieśniczką, że nie mógłby z nią nic zrobić. Lasota pół nocy czytał książkę, a Samboja spała leżąc mu głową na brzuchu. Los rozłączył ich ścieżki, lecz od tamtej chwili utrzymywali ze sobą kontakt listowny.

Lasota spędził jeszcze dwa lata w chacie wuja, podczas których wydarzyło się wiele.
Pewnego dnia mężczyzna udał się po kwiaty, na grób matki co czynił raz na kilka dni. Wyszedł, więc na pobliską polankę, ku jego zdziwieniu zaobserwował walczące pokemony. Choć on sam nie nazwałby tego walką, jeden z pokemonów rozpaczliwie uciekał przed goniącym go wilkiem. Widząc bezsilność pokemona, Lasota poczuł adrenalinę i pobiegł w stronę agresora rzucając się na niego z gołymi pięściami, wydając z siebie okrzyki bojowe. Z impetem wbił się w wilkowatego pokemona, który boleśnie ugryzł mężczyznę w prawą dłoń, jednak dzięki zamieszaniu małemu jelonkowi udało się uciec. Lasota gołymi rękami skręcił kark wilka. Wraz z jego truchłem leżał pod drzewem i dochodził do siebie, kiedy to na jego kolanach położył się Deerling, którego uratował. Te dwa lata spędził na trenowaniu swojego pierwszego pokemona.

Tak jak wujaszek przeczuwał chłopiec, którym się zaopiekował kiedyś opuści chatę, przyświecał mu cel - chciał zbudować własny dom pośród drzew, dom dla siebie i swoich pokemonów.
Charakter: Rozsądny i roztropny, co czyni go niewątpliwie ostrożnym. Nie rzuca słów na wiatr, gdyż nie przystoi do mężczyźnie. Z reguły szanuje starszych, lecz każdy musi na to zasłużyć. W kontaktach z kobietami jest szarmancki, choć myśli ma lubieżne. Nie toleruje odstępstw od praw natury. Ignoruje wszystko co nie jest istotne. W przypływie gniewu objawia się brutalnością, okrucieństwem ale przede wszystkim dzikością.

Link do KP: Echo lasu
Cele: Zebranie gromadki pokemonów.
Wybudowanie leśnego azylu.
Ulubione typy: Liściaste, Robaczki, Normalne i Walczące
Znienawidzone typy: Bez przesady ;)
Przyjaciel: Samboja
Rywal: -
+18: Tak, z największą przyjemnością.
Świat: Świat pokemon rzecz jasna.
Zdarzenia pokroju creepypast: Spoko, chętnie
Prośby: Pojawią się ew. w trakcie przygody.
Fakemony: Nie!
 
     
Mirajane 


Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2971
Ostrzeżeń:
 3/5/7
Wysłany: 2017-12-18, 20:40   

Przepraszam, ale nie moje klimaty, ale dzięki za zapis :) Życzę znalezienia dobrego MG :) Spróbuj u Dantego. Ostatnio stwierdził, zę chce poprowadzić spokojną przygodę bez krwi, mordu i gwałtu (z tym ostatnim nie jestem pewna)
_________________
KP/ Box/Bank
  
 
     
Vanitas


Dołączył: 23 Gru 2017
Posty: 70
Wysłany: 2017-12-24, 00:12   

Imię i Nazwisko:
Jennifer Wolf
Wiek:
19 Lat
Historia:
Jedyne dziecko pani Sereny i pana Jamesa, pary która prowadziła mały warsztat, w którym naprawiane było wiele rzeczy od rowerów po nawet samochody. A sama Jennifer od samego początku żyła w obecności pokemonów, była przyzwyczajona do nich a konkretniej typu Stalowego, jej rodzina posiadała kilka pokemonów tego typu z czego większość to były Magnemity, nieocenione przy pracach naprawczych.
W momencie, gdy jej rówieśnicy wyruszali w podróż, ona tego nie robiła z prostego powodu... Planem rodziców było, by kontynuowała w przyszłości działalność tego warsztatu... Ona sama nie oponowała nie czując z początku żadnego zewu przygody, zmieniało się to jednak z każdym kolejnym rokiem, gdy rozmyślała nad swoją decyzją. Coraz bardziej żałowała, a w jej sercu zapalała się potrzeba przeżycia jakiejkolwiek przygody.
I nastał ten czas, gdy otwarcie powiedziała, że zamierza wyruszyć. Wbrew jej oczekiwaniom, zgodzili się. Czemu? Pobrała już trochę wiedzy zawodowej, naprawiać i majsterkować potrafiła, może nie świetnie ale wystarczająco, by w momencie jej powrotu zaopiekować się warsztatem. Ale na pewno nie spodziewała się jednej rzeczy, że Profesor nie będzie miała żadnego pokemona na zbyciu... Absolutnie żadnego. Starterów nie było, a reszta znajdowała się w obecnie innej lokalizacji. Powiedzenie, że to rozzłościło Jennifer byłoby dużym niedopowiedzeniem. Wykrzyczała się jednak niewzruszona Profesor, powiedziała, że wkrótce przybędą a na ten czas dostanie Pokedexa, który w razie czego pozwoli się jej dowiedzieć czegoś o Pokemonach.
Sfrustrowana i pozostawiona z "Bezużytecznym" urządzeniem przez dosłowne dwa dni czekała, aż dostanie informację pt. "Pokemon jest gotowy do odebrania". Tak się jednak nie stało. Złapała, by sobie jakiegoś pokemona a problem był taki, że nie posiadała pokeballów a sytuacja była na tyle... "Niezręczna", że nie mówiła i nie zamierzała mówić czegokolwiek rodzicom na ten temat. Oficjalnie wybrała Snivy'ego.
Szczęście jednak raz w życiu się do niej uśmiechnęło, w czasie swojego "uspokajającego" spaceru po lesie usłyszała jakiś głos, który nie brzmiał znajomo. Wiedziona zwyczajną ciekawością ludzką ruszyła w kierunku z którego dobiegał odgłos i zobaczyła... Pokemona, pierwszy raz go widziała jednak wyglądał na rannego, przy najmniej o tym świadczyły rany. Próby pomocy skończyły się jednak całkowitym fiaskiem, stworzenie reagowało z agresją na jakiekolwiek próby zbliżenia się. Stąd jedynym wnioskiem było przerwanie prób pomocy. Pomoc nadeszła z innej strony, z pobliskich krzaków wyłoniła się chmura, która sprawnie objęła swym zasięgiem pokemona zanim została rozwiana, a ten po prostu... Usnął. Ot tak. Odpowiedź skąd ta chmura pojawiła się szybko, z tego samego kierunku wyłoniły się dwie postacie w... Niecodziennych ubraniach. Jedna z nich, kobieta, od razu zajęła się rannym, jak się okazało Deino, to był moment, kiedy Jennifer przeklęła swoją głupotę... Mogła coś sprawdzić za pomocą Pokedexa.
Mężczyzna za to wypytał "trenerkę" co się tak właściwie stało. Ta opowiedziała o tej sytuacji, na co odpowiedzią było kilka zdań w której najbardziej zapadło w pamięć "Widzę, że jest w tobie chęć pomagania tym wspaniałym stworzeniem, akurat potrzebujmy takich jak Ty, piszesz się?". Odpowiedź na to pytanie spowodowała, że znalazła swego rodzaju pracę. O to była w szeregach Teamu Plasma... Ale co innego było wspaniałe, dostała pokeballe a tamten Deino stał się jej pierwszym towarzyszem. Sama nawet nie pytała, czemu go dostała, po prostu cieszyła się, że ma partnera.
I w sumie cóż... Pełni służbę w tej swojej "Pracy", a gdy tylko mogła z chęcią ściągała ten beznadziejny uniform.
Charakter:
Osobowość Jennifer jest całkowitym przeciwieństwem jej niepozornego wyglądu. Przeciętny człowiek myśli sobie, że trafił na niezbyt pewną siebie kobietę, a tu rzeczywistość okazuje się bolesna. Jest to dziewczyna o wysokiej pewności siebie, zahaczającej niekiedy o arogancję. Bardzo trudno podkopać jej mniemanie dot. tego, że da sobie radę z większością problemów.
A jej jadaczka? Niemal nigdy się nie zamyka, wygadana a przy tym szczerza - do bólu. Język za zębami trzyma jedynie w momencie, gdy obok jest ktoś o wiele ważniejszy od niej. Strata pracy nie jest czymś czego pragnie.
Co o niej można jeszcze powiedzieć... Ach tak! Nienawidzi bezczynności, jest to typ osoby, która musi coś robić, by jak najmniej narzekać a jak wiadomo, nie zawsze tak się da. A narzekać potrafi na wiele tematów, począwszy od tych dot. obecnej chwili, przechodząc przez politykę a kończąc na pokemonach i ich typach. Do wyboru do koloru!
Nie można oczywiście zapomnieć o jej bardzo silnym poczuciu lojalności, jeśli raz obrała jakąś stronę, a ta zacznie przegrywać to nie odwróci się od niej jak zwykły zdrajca, to do końca w niej pozostanie. Wraz z tym wiąże się jej wysoka niechęć do zdrajców.
Czy jest coś o czym można powiedzieć? W sumie dwie rzeczy. Po pierwsze - jej stosunek do pokemonów a ten jest prosty. Traktuje je jak kompanów, jeśli te nie chcą siedzieć w pokeballach to nie będą w nich siedzieć, a sama stara się ich nie ignorować i w razie czego czymś zainteresować.
A po drugie - stosunek do innych osób. Tak właściwie nie lubi jednego typu osób, tego który konsekwentnie twierdzi, że nie powinna się tak zachowywać. Jest jaka jest i nikomu coś do tego!
Link do KP:
http://pokemoncrystal.pl/topics4/2672.htm
Cele:
- Osiągnięcie jak najwyższego rozgłosu w Team Plasma.
- Znalezienie jakiegoś towarzysza/towarzyszki w organizacji wspomnianej wyżej.
- Skompletowanie drużyny Pokemonów.
- Zbudowanie bardziej pozytywnej relacji ze swoim Deino.
Ulubione typy:
Mroczne, Duchy, Trujące i Wodne.
Znienawidzone typy:
Walczące, Latające i Ogniste .
Przyjaciel:
Obecnie brak.
Rywal:
Jak wyżej
+18:
Nie mam z tym absolutnie problemów, więc na tak.
Świat:
Unova.
Zdarzenia pokroju creepypast:
Służy to urozmaiceniu przygody, więc na tak.
Prośby:
Mile widziane skupienie na aktywności w Team Plasma.
Fakemony:
Podziękuje, poradzę sobie bez ich obecności.
 
     
Mirajane 


Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2971
Ostrzeżeń:
 3/5/7
Wysłany: 2017-12-24, 13:59   

Po przeczytaniu i rozmyśleniu propozycji przy kubku gorącej czekolady przyjmuję cię do Siebie. Witam w drużynie.
_________________
KP/ Box/Bank
 
     
Ignis 



Dołączyła: 20 Maj 2017
Posty: 72
Skąd: Kanto
Wysłany: 2018-01-26, 11:07   

Imię i Nazwisko: Viorica Ardelean
Wiek: Ardelean
Historia:
Urodziła się w jednym z najstarszych, wampirzych rodów, jako potomkini owianego złą sławą Grigore'a Ardeleana. Z nacisku prapradziadka, już od najmłodszych lat uczono ją jak należy polować. Owe treningi skutecznie zagłuszyły sumienie, co odbiło się na późniejszym charakterze dziecka. Zanim jeszcze jej młoda główka została skalana przez rygorystyczne zasady przodka, dziecię to uwielbiało przebywać w rodzinnym ogrodzie, bawiąc się z pokemonami matki. Nie myślała wtedy o samotnej podróży ze swoim własnym stworkiem, tak jak każde inne dziecko w jej wieku, wolała żyć chwilą. Na świat przyszła jednak z czymś, co wyróżniało ją na tle innych, nawet przedstawicieli rodziny, z której się wywodziła. Viorica urodziła się z darem, dysponowała psychicznymi mocami, co mocno zaskoczyło pozostałych członków wampirzego rodu. Chcąc nie chcąc, musiała rozpocząć trening pod czujnym okiem starszych. Jednak jak to z urwisami bywa, mała dziecinka lekkomyślnie używała telekinezy, często denerwując starsze rodzeństwo. Miało to jednak swoje zalety, dzięki temu szybciej opanowała swe wrodzone zdolności, nie czyniąc większego zamieszania w przyszłości. Pomimo mocy, która towarzyszyła jej od kołyski, wampirzyca nie darzyła pokemony psychiczne tak silnym uczuciem, jak miało to miejsce z innymi trenerami. Właściwie nie faworyzowała żadnego typu, wszystkie pokemony traktowała na równi. Bardzo ciepło przyjęła prezent od swojej babci w postaci jaja. Z racji na młody wiek i brak jakiegokolwiek doświadczenia, jajkiem zajmowała się wraz z Aurelem, który postanowił pomóc swej siostrzyczce z niewyklutym jeszcze pokemonem. Prezentem okazał się Charmander, ulubiony pokemon Rodici. Pomarańczowy stworek szybko przypadł dziesięciolatce do gustu, jednak ta wciąż nie odczuwała silnej potrzeby do opuszczenia rodzinnych stron i zostania trenerem. Wszystko uległo zmianie dopiero po pierwszej bitwie z jej autorytetem. Wynik meczu był oczywisty, jedenastolatka przegrała. Złożyła jednak swemu bratu pewną obietnicę, którą zamierzała dotrzymać. Albo osobiście zabierze mu tytuł mistrza, albo sama nim zostanie i ze zniecierpliwieniem będzie wyczekiwać jego nadejścia. To także tamta chwila miała wpływ na obecny styl bycia wampirzycy. Jej prapradziadek należał do osób silnych, brat wydawał się wtedy najpotężniejszym trenerem, nawet z praprababką nikt nie chciał dyskutować, wszyscy oni mieli charakter, który dla niej zdawał się wręcz idealny. Zwłaszcza zachowanie Sorina. Viorica ubzdurała sobie, że nie zacznie swej podróży, dopóki nie upodobni się do niego. Mijały lata, a pozytywny charakterek dziewczyny zmieniał się z każdą chwilą. Rodzice byli temu przeciwni, ale zachęcające słowa Grigore'a wystarczyły, aby ta nie zaniechała dalszych działań. Niewątpliwie wyniszczałaby siebie dalej, gdyby nie dość mało przyjemna sytuacja – Daciana zaginęła. Prawdą było, że miała niemal dwieście lat i jako osoba dorosła, nie musiała się nikomu spowiadać. Niemniej jednak zniknięcie bez słowa nie było do niej podobne. Zawsze mówiła dokąd idzie i na jak długo. Tym razem miał to być zwyczajny spacer, z którego już nie wróciła. Pierwsze oskarżenie padło na wrogą, wampirzą rodzinę, jednakże było ono bezpodstawne. Brakowało należytych dowodów i sama niechęć rodów, nie była wystarczająca, zważywszy iż spór ciągnął się przez kilkaset lat. Tajemnicze zaginięcie nie dawało spokoju Viorice. Młoda wampirzyca postanowiła rozwikłać tę zagadkę własnoręcznie. Zabrawszy ze sobą Blaze'a, ruszyła w swą podróż. Poszukiwania rozpoczęła od znajomych zaginionej, jednak ci nie dostarczyli jej żadnych konkretnych informacji, powtarzając to, co nie tak dawno temu powiedzieli członkom rodu Ardelean. Dochodzenie niestety utknęło w martwym punkcie, a pozostawiona bez pieniędzy siedemnastolatka musiała postarać się o źródło dochodów. Powrót do domu bez konkretnych informacji nie wchodził w grę, była na to zbyt dumna. Nadzieja nadeszła niebawem, Team Rocket szukał nowych członków, z czego ta postanowiła skorzystać. Ilość oferowanej gotówki oraz obietnice szybszego dostania się na szczyt jeszcze bardziej zachęciły wampirzycę do działania. Niestety charakter dziewczyny okazał się dość trudny dla większości przydzielanych jej partnerów, przez co wszyscy rezygnowali ze współpracy. Samotność nie przeszkadzała jednak Viorice. Miała ona bowiem czas na własne poszukiwania, które w ostateczności doprowadziły ją do Dziedziców Nocy, ugrupowania nieśmiertelnych, chcących wyjść z ukrycia, ukazując swe istnienie światu. Jakby tego było mało, ludzie z Kanto zaczynali znikać. Czy tajemnicze zaginięcia miały związek z równie zagadkowym stowarzyszeniem nieśmiertelnych? Czy Daciana padła ofiarą tego niecodziennego fenomenu? A może całość jest bardziej pogmatwana, niż można przypuszczać? Dwudziestolatka niczego nie mogła być pewna.
Charakter:
Charakter dziewczyny jest nieco bardziej skomplikowany, niż mogłoby się wydawać. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z niezbyt przyjacielską osobą. Bijąca od niej niechęć jest niezwykle widoczna zważywszy, że ta nawet nie stara się tego ukrywać. Ludzi traktuje jak pożywkę, nie dostrzega w nich wartościowych istot, co jedynie wpływa negatywnie na ocenę osobowości. Stara się nie ukazywać swoich pozytywnych emocji, jedynie pokazując światu te negatywne doznania. Ma dość wybuchowy charakter i brakuje jej cierpliwości. Uwielbia wyzwania, jednak nienawidzi przegrywać. Potrafi posunąć się do podstępu, aby zdobyć to, co sobie upatrzyła. Odnosi się z wyższością do innych, uważając za osobę idealną. Częste kpiny i prowokacja? To u niej norma. Potrafi być bardzo opryskliwa i nieznośna. Swoim zachowaniem zirytowała już nie jedną osobę, trzeba wykazać się niemalże anielską cierpliwością, aby wytrzymać z nią dłużej. Niechętnie przyjmuje pomoc lub porady innych, sama zresztą nie kwapi się do pomagania, chyba że będzie to korzystne także i dla niej. Każdy medal ma dwie strony, tak samo jest z Vioricą i jej charakterem. Żadna istota nie jest całkowicie wyzbyta pozytywnych cech, czasem trzeba zajrzeć ciut głębiej, aby się przekonać. Na pierwszy ogień pójdzie jej niechęć do otoczenia. Dziewczyna wydaje się osobą aspołeczną, a mimo to doskonale dogaduje się ze swoim pokemonem, a także rodziną. Mało tego, charmander jest idealnym przykładem na to, że ta z pozoru wredna istota potrafi się przywiązać. Kiedy tak się stanie, jest gotowa zrobić wszystko dla drugiej strony, co kłóci się z jej codziennym założeniem „coś za coś”. Nie brakuje jej również upartości, zarówno w tym pozytywnym, jak i negatywnym znaczeniu. Jeżeli coś sobie postanowi, działa do końca. Nie poddaje się pomimo przeciwności losu. Nosi swą maskę, starając się udawać niewzruszoną, jednak i to przebranie czasami zawodzi. Dowodem na to może być fakt, że Blaze zdołał wywołać na jej twarzy uśmiech. Kolejnymi sprzecznymi elementami charakteru wampirzycy jest pewność siebie oraz jej brak. Z zewnątrz potrafi wyglądać na zdecydowaną, nawet jeżeli w środku odczuwa powątpiewanie, ale jak już zostało wspomniane na początku, Viorica należy do tych ciut bardziej skomplikowanych jednostek. Jaka więc jest naprawdę?
Link do KP: Link
Cele:
- Pokonać brata
- Zostać mistrzem pokemon
- Odnaleźć siostrę lub rozwiązać zagadkę jej zaginięcia
- Rozwikłać sprawę tajemniczych zniknięć mieszkańców Kanto
- Dowiedzieć się więcej o "Dziedzicach Nocy"
- Stać się wysoko postawionym członkiem Team Rocket
Ulubione typy: Brak konkretnego, wszystkie są fajne
Znienawidzone typy: -
Przyjaciel: Brak, jednak zawsze można jakiegoś wprowadzić. Człowiek, wampir, a może inna istota? Daję pełną dowolność ;)
Rywal:
Starszy brat Sorin. Jego oczy i włosy mają taki sam odcień, co u siostry. Chłopak jest wysoki (182) i dobrze zbudowany.
Z charakteru? Niezbyt przyjemny typek. Jest zimny i nieczuły. Dba tylko o siebie, nie przejmując się bliskimi. Nie pomaga innym i sam nie przyjmuje pomocy, uważa to bowiem za oznakę słabości. Samotnik, unika kontaktu z ludźmi i nie lubi zobowiązań. Zawsze łamie obietnice i nie boi się uciec do podstępu. Dla niego nie liczą się sposoby działań, a ich efekty. Wprawny manipulator. Szybko potrafi rozgryźć osobowość drugiego człowieka i wykorzystać te informacje na swoją korzyść. Kiedy trzeba, potrafi być nawet szarmanckim oraz niezwykle uroczym chłopakiem, są to jedynie pozory. Nie ma sumienia, już dawno je stracił. Nie mówi wprost o swoich planach, uwielbia wszelkiego rodzaju zagadki, dlatego często zmusza rozmówców do myślenia. Dla niego liczy się tylko siła. Potrafi pozbyć się słabego pokemona, aby zastąpić go silniejszym okazem. Cierpliwość jest cnotą, której on nie posiada. Łatwo wyprowadzić go z równowagi, dlatego trzeba niezwykle ostrożnie dobierać słowa.
+18: Pewnie, czemu nie
Świat: Współczesność, ludzie nie wiedzą o istnieniu wampirów i innych tego typu stworzeń
Zdarzenia pokroju creepypast: Jak najbardziej
Prośby: Przede wszystkim - miła zabawa i ciekawe wątki :) Nie mam w zwyczaju tworzyć "statycznych" postaci, dlatego też cele czy charakter mogą się zmienić wraz z rozwojem fabuły :)
Fakemony: Nie jestem ich fanką, ale mogą wystąpić
_________________

 
     
Mirajane 


Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2971
Ostrzeżeń:
 3/5/7
Wysłany: 2018-01-29, 16:46   

Mimo nawet ciekawej historii nie zdzierżę wampirów. Odrzucam
_________________
KP/ Box/Bank
 
     
Kaoriann 
Arf!



Wiek: 28
Dołączyła: 05 Lut 2018
Posty: 388
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-02-24, 11:46   

Imię i Nazwisko: Kamila Kropka/Kaoriann Linghweigh
Wiek: 32 lata
Historia: A wszystko zaczęło się od niewinnej gry... A właściwie aplikacji... Na smartfony.
W obecnych czasach pokemony nie biją już rekordów popularności. Przeszły swoje, począwszy od gier na Gameboy, przez Nintendo, emulatory, bajki, filmy pełnometrażowe... Mimo to nie ma osoby, która by o nich chociaż nie słyszała. Są jednak zapaleńcy, którzy gdyby mogli, adoptowaliby sobie stado Charmanderów czy innych Pikachu żeby hodować i miziać. Dla takich właśnie osób powstała swego czasu aplikacja o nazwie Pokemon GO.
W głównej mierze założenia gry były proste - gracz instalował ją na swoim telefonie i mógł, wychodząc z domu, łapać stworki, a dzięki skomplikowanemu kodowi, były one widoczne "w realnym świecie"... Oczywiście, dopóki realny świat był oglądany przez ekran komórki. Trenerzy mogli walczyć między sobą w Gymach. Każdy Gym mógł należeć do jednej drużyny jednocześnie, a tych były tylko trzy. Team Valor, Instinct oraz Mystic. Każdy z nich miał swojego legendarnego pokemona za herb - odpowiednio Zapdos dla Instinct, Articuno dla Mystic i Moltres dla Valor. Każdy team zrzeszał również inną grupę ludzi. Valor pragnął siły, połączenia sił człowieka i pokemona tak, by zwiększyć moc obu. Instinct przygarniał ludzi, którzy, jakżeby inaczej, chcieli podążać za instynktem, a Mystic poszukiwał odpowiedzi na pytania o pokemony, ich pochodzenie, ewolucje... W głównej mierze naukowców. A przynajmniej takie założenie mieli twórcy aplikacji, bo wyniki były... dość różnorodne.
Gra na samym początku była niesamowicie popularna, bo oferowała coś zupełnie nowego - możliwość łapania pokemonów w realnym świecie. Jednak po kilku latach od jej uruchomienia szał przygasł, pozostawiając ją dla dzieci oraz ludzi takich jak ja - takich którzy po prostu uwielbiali gry hodowlane. Nazywam się Kamila. A oto moja historia. Moja... I całej planety.
Moja przeszłość w tej opowieści jest nieistotna, ale jeżeli chcecie wiedzieć... Wychowałam się w ośrodku adopcyjnym na skraju Wrocławia. Adoptowała mnie bardzo spokojna para ludzi, Michał i Anna. Ona była nauczycielką w szkole podstawowej, do której chodziłam, on naprawiał ludziom auta. Miałam spokojne i dobre życie. Uczyłam się nieźle, w krótkim czasie po ukończeniu szkół dostałam posadę w ośrodku badań naukowych w Warszawie. I... to tyle. Miałam też bardzo nudne życie...
Ale wracając do historii

Zaczęło się bardzo niewinnie - od kilku informacji, gdzie gracze zarzekali się, że widzieli pokemony w rzeczywistości, bez uruchamiania aplikacji. Oczywiście twórcy zostali oskarżeni o kłamstwo i trolling, ewentualnie o zażycie zbyt dużych ilości środków odurzających. Nikt im nie wierzył. Zresztą, nie dziwię się temu. Ja sama, mimo, że nieraz marzyłam o tym, by pokemony istniały w rzeczywistości, śmiałam się z postów ludzi, którzy na własne życie przysięgali, że widzieli w trawie Pidgeya czy Rattatę. Niektórzy nawet zdołali "zrobić zdjęcia"... Byłam przekonana, ba, wręcz pewna, że są wynikiem photoshopa i niezwykłych umiejętności graficznych. Jakże się myliłam...
Skąd moja nagła zmiana zdania? Bo... Bo sama napotkałam jednego z nich. Z pokemonów. Wiem, że dla Was, czytających tę historię, wyda się to równie głupie, jak jeszcze niedawno wydawało się dla mnie, ale to szczera prawda. Spotkałam go. Spotkałam... Deerlinga. Skubał spokojnie trawę, a gdy mnie zobaczył, uciekł. Byłam wtedy nieopodal parku, próbując znaleźć i złapać Hauntera w Pokemon GO. Nie zrobiłam zdjęcia, nawet nie zdążyłam się poruszyć. Po prostu był i nagle... zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu... Albo jakby ktoś wyłączył zasilanie. To było coś... niesamowitego i jednocześnie przerażającego. Mój analityczny umysł nie potrafił przetworzyć nadmiaru informacji. Byłam... A raczej nadal jestem przecież naukowcem, pracującym w laboratorium nad różnymi rzeczami. Nie wierzę w Boga, nie wierzę w nic, czego nauka nie może udowodnić, a tu nagle... Coś takiego. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć.
A z każdym miesiącem takich zjawisk było coraz więcej... W końcu nawet mój zwierzchnik się tym zainteresował. Kazał nam sprawdzać każde miejsce, gdzie ktoś podobno widział pokemona. Ruszyłam więc w stronę parku. Nie znalazłam tam jednak kompletnie nic, co mogłoby potwierdzić, że pokemon tam był. Przynajmniej tak mi się wydawało... Po kilku kolejnych miesiącach w internecie wybuchła nowa sensacja - glitche. Znacie zapewne te dziwne przeskoki grafiki, kiedy wejdziecie gdzieś, gdzie nie powinniście? Rozmazy, losowe kawałeczki kodu, układające się w coś, co zupełnie nie ma sensu? Na przykład jedziecie sobie autem w GTA, nagle glitch powoduje, że wasze auto spada pod powierzchnię świata gry a dookoła was pojawia się masa maleńkich fragmentów tła gry tworząca kompletny misz-masz? Właśnie coś takiego pojawiało się w aplikacji. Grafika wyglądała zupełnie inaczej, była bardziej... kolorowa, kanciasta, zupełnie jak obecne gry na 3DS'a. Jakby ktoś bawił się kodem aplikacji nie bardzo wiedząc co robi i nieświadomie wpływał na "postrzeganie" naszego świata przez aparat naszego telefonu. Wyglądało to ładnie, nie powiem że nie, ale również zastanawiało. Dlaczego?
Bo glitche pojawiały się tylko w miejscach, w których kiedyś ktoś widział pokemona. Reszta "świata" pozostawałą bez zmian. To było ponad miesiąc temu.
Teraz... Teraz wszystko się zmienia. Miejsca te... Zmieniają się naprawdę. Wyglądają... jak z jakiejś bajki. Nie potrafię tego opisać komuś, kto nie widział tego na własne oczy. One... Po prostu się zmieniają. I wokół nich pojawiają się pokemony. Coraz częściej. A także różne... przedmioty, które znamy tylko z gier pokemon. Pokedexy, balle, prymitywne wędki czy jagody... One po prostu się tam pojawiają.
Mój zwierzchnik był jednym z pierwszych którzy znaleźli coś takiego. W jego ręce wpadł pokedex, pokeballe oraz trochę drobnych. Podekscytowany zaczął badać sprawę... A kilka dni potem zniknął. Szukaliśmy go wszędzie, my, policja, ludzie... Nie on jeden zniknął. Każdy, kto pochwalił się znaleziskiem, po jakimś czasie kompletnie znikał, jakby... wyparował. Ludzie byli coraz bardziej przerażeni. A my, naukowcy całego świata, usilnie próbowaliśmy dociec, co jest przyczyną tego wszystkiego. I jak to zatrzymać, gdyż pokemony już nie znikały... Weedle i inne robactwo świata pokemon asymilowało się z naszymi motylami i bywało pożerane przez kruki, dzikie psy walczyły o posiłek z Houndourami w lasach, wybuchały pożary, poziom wód się podnosił, wszystko zaczęło stawać na głowie. Wyglądało to jak armageddon...
Świat oszalał a ja razem z nim. Doszliśmy do tego, że całe zamieszanie spowodowała... zwykła aplikacja. Jednak nie wiedzieliśmy, jak to powstrzymać, jak zatrzymać coś, czego początków sami nie jesteśmy pewni. Aż pewnego dnia... Wszyscy, którzy zniknęli, zaczęli się pojawiać z powrotem, opowiadając kompletnie szalone historie i przynosząc dowody... Odznaki, oswojone pokemony, TM'y... Byli w świecie z gier. Jedni w Kanto, inni w Hoenn czy Unovie... Każdy opowiadał jednak jedną i tę samą historię - walczyli z liderami, aż docierali do miejsc, które rozpoznawali, jak centrum handlowe z ich osiedli czy nawet zwykłe szkoły. Ucieszeni wpadali tam, chcąc odwiedzić stare kąty, i nagle budzili się w świecie realnym, dokładnie w miejscu, w którym zniknęli. Miejsca te wracały do normalności. Mieliśmy... Mieliśmy plan! Wysłać tylu ludzi, ile to możliwe, przez "portale", jak to nazwaliśmy, by potem wracając mogli je zamknąć! Nie wiedzieliśmy, czy to powstrzyma to wszystko, ale na pewno pomoże ograniczyć...
Myślałam, że to świetny plan. Tym bardziej, że teoretycznie wiedzieliśmy czego szukać.
Kilka dni później jeden z powracających przyniósł ze sobą wiadomość... Od kogoś, kto nazwał sam siebie "Glitcherem".
Wiem, że gdzieś tam jesteś. Znajdź mnie. Potrzebuję Twojej siły. Znajdź mnie, a to wszystko się skończy
Żadne z nas nie wiedziało, o co chodzi, ani kim jest tajemnicza postać "Glitchera". Mogliśmy jedynie podejrzewać... Ale kogo? I właściwie jakim cudem ten ktoś zdołał połączyć świat realny z... grą? Jedyne, co przychodziło nam do głowy to legendarne "Glitch City", o którym słyszeli gracze starsi, którzy grali w pierwsze wersje gry. I to właśnie odnalezienie go stało się głównym celem "warperów". Uważałam to za jeszcze lepszy pomysł niż samo zamykanie portali.
Do czasu... Do czasu, gdy sama znalazłam pokedex i pokeballe. Gdy sama zostałam wybrana przez Glitchera do wzięcia w tym udziału. To się jeszcze nie zaczęło. Korzystam z ostatnich chwil przez, jak to nazwaliśmy, "przeniesieniem", które zdarza się zawsze po kilku dniach od znaleziska. Nie mogę spać. Nie mogę jeść. Ja... pierwszy raz w życiu tak bardzo się boję. Nie wiem, co się stanie później. Niby dzięki grom i anime znam ten świat na wylot, wiem jak wygląda jego mechanika, levelowanie, ewolucje, ale i tak... i tak się boję
Charakter: Kobieta jest zazwyczaj opanowana. Zazwyczaj. Kiedy się wścieka, nie widać tego po niej. Za to jej język zmienia się na ostrzejszy. Nigdy nie płacze. Nie okazuje smutku oraz innych negatywnych emocji. Ludzie uważają, że po prostu ich nie posiada, ale to wierutna bzdura. Woli wyładować się w domu, najlepiej na kolejnym obrazku. Uwielbia rysować, zwłaszcza kolejne zwierzęta. Ściany jej domu zdobią rysunki zwierząt istniejących i tych których nigdzie nigdy nie zobaczysz. Jej najgorszą wadą jest zapominalstwo. Oraz kleptomania, ale to już w o wiele mniejszej skali. Po prostu czasem włoży coś do ręki, a potem automatycznie do kieszeni i kompletnie o tym zapomina. W ten sposób dorobiła się imponującej kolekcji długopisów i kredek. Nienawidzi imprez, o wiele bardziej woli usiąść w domu z paczką dobranych przyjaciół
Link do KP: http://pokemoncrystal.pl/topics4/2904.htm
Cele: - Dowiedzieć się, kto stoi za "glitchami" i czego chce
- Odnaleźć Glitch City i zniwelować glitche bądź znaleźć sposób na ich kontrolowanie
- Oswoić pokemony ze światem realnym, a ludzi ze świata realnego z pokemonami
- Nauczyć się dowolnie przechodzić między światami
Ulubione typy: Dark, Dragon, Fire
Znienawidzone typy: Fairy, fairy, fairy. Wspominałam o fairy?
Przyjaciel: -
Rywal: Glitcher - osoba stojąca za tym wszystkim, tajemnicza postać, o której nie wiadomo kompletnie nic prócz tego, że szuka kogoś ze świata realnego. Prawdopodobnie sam również pochodzi z tego świata, jednak nie jest to pewne
+18: Taa, czemu nie. Tylko nie za często proszę :)
świat: Pozwolę sobie skopiować z kapcia
Założenia świata(światów)
- Istnieją dwa światy: świat realny, nasz, oraz świat z gier, posiadający regiony, odznaki, gymy i tak dalej
- Przejścia między światami są możliwe jedynie w wyznaczonych do tego miejscach i tylko dla wybranych przez tajemniczego Glitchera
- Przejście ze świata realnego do świata pokemon trwa kilka dni, w drugą stronę jest to natychmiastowe
- Można zabierać ze sobą przedmioty trzymane przy sobie z jednego świata do drugiego
- Po przejściu ze świata realnego do świata pokemon nie wiadomo, gdzie się trafi. Po przejściu ze świata pokemon do realnego trafiamy tam, gdzie znaleźliśmy przedmioty
Zdarzenia pokroju creepypast: To świat zglitchowany, więc creepypasty i inne tego typu byłyby nawet na miejscu ^^
Prośby: Adoptuj wilczka ;) A tak na serio to... W sumie chyba nic specjalnego. Lubię niespodzianki, o! I gra zaczyna się jeszcze w realnym świecie<tak wyszło mi z historii... ;-; >
Fakemony: Tylko nie to. Nie przepadam za nimi
 
     
Mirajane 


Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2971
Ostrzeżeń:
 3/5/7
Wysłany: 2018-02-25, 21:35   

Przepraszam, ale to nie moje klimaty. Odrzucam.
_________________
KP/ Box/Bank
 
     
ZoruaPL

Dołączył: 14 Mar 2018
Posty: 2
Wysłany: 2018-03-25, 19:35   Zorua

Imię: Jeszcze nie ma
Płeć: Samica
Wiek: w ludzkich 9 miesięcy
Gatunek: Zorua
Link do KP: http://pokemoncrystal.pl/topics5/2968.htm
Cel: Ponownie stanąć ku sławie
Prośby: Ciekawa rozgrywka c:
 
     
Mirajane 


Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2971
Ostrzeżeń:
 3/5/7
Wysłany: 2018-03-26, 18:51   

Za nudna historia. Odrzucam
_________________
KP/ Box/Bank
 
     
Isao 
Mr. Bored


Dołączył: 23 Cze 2016
Posty: 220
Wysłany: 2018-09-01, 12:42   

Imię i Nazwisko: Isao Yonami
Wiek: 16 lat
Historia: Historia Isao zaczyna się tak jak wielu innych osób. Chłopak przyszedł na świat w Alolańskim szpitalu. rozwijał się dobrze, jak wiele innych dzieci i nie można powiedzieć, by coś wskazywało na to, że będzie miał problemy z nawiązywaniem kontaktów i rówieśnikami. w jego licznej rodzinie zawsze było dużo miłości i z rozumienia, która jednak potrafiła przebić twego, co spotykało go na zewnątrz. Zawsze był tym najmniej optymistycznym z rodziny. Zawsze zdystansowany i uciekający. chowający we własnym świecie. jedynie co łączyło go z reszta rodzeństwa, tego młodszego jak i starszego były treningi kendo. Tutaj trzeba napomknąć, że te szły mu nadzwyczaj dobrze i nasz czarnowłosy miał niemałe osiągnięcia. Jednak jak wiadomo, każdy ma jakiś zwrot w swoim życiu, nawet nie jeden. Tak tez było w przypadku naszego młodzieńca. Tym czymś było spotkanie jego pierwszego i chyba jak do tej pory jedynego przyjaciela. Chociaż te słowo nieczęsto przechodzi mu przez usta. Shouri, bo tak nazywa się ów chłopak. Poznał młodego Isao w ciężkiej sytuacji. Czarnowłosy akurat uciekał przed chłopakami z sąsiedztwa, którzy gonili go naprawdę daleko. Sam Yonami nie był pewien czemu są aż tak uparci. Wbiegając w las nie miał pojęcia, że kogokolwiek tam spotka, poza swoimi oprawcami. Tak więc nawet nie patrzył jak biegnie, byle szybciej i najdalej od tamtych. w pewnym momencie nawet postanowił przeskoczyć przez krzaki. To jednak nie był dobry pomysł, bo wpadł wprost na łowiącego rybki chłopaka, niestety oboje wylądowali w wodzie. Całą ta sytuacja jednak miała swoje plusy. Dzięki temu Ci co go gonili, po prostu odpuścili i się wycofali. To strasznie ucieszyło Isao, a nawet chłopak okazał się w porządku. Od tego czasu czerwonooki dosyć często przychodził w te tereny byle spotkać się z Shourim. Przez co jego priorytety nieco się zmieniły. Chłopak przestał trenować Kendo i bardziej skupił się na poznawaniu pokemonów, do czego zachęcił go Shouri, a raczej samo przebywanie z nim. Od czasu do czasu miał nawet przyjemność odwiedzić dom przyjaciela, który od zawsze go fascynował. Zwłaszcza ilość pokemonów dookoła. Nawet jeśli odwiedzał Shouriego, to niezbyt zacieśniał więzy z jego rodziną, chociaż ci nie raz i nie dwa starali się do niego zagadywać. Chłopak jednak ich unikał. Tak więc w większości spotykał się z przyjacielem nad rzeką, czy gdzieś w lesie na polanie. nigdy nie nudzili się, nawet jeśli tyko po prostu bawili się z jego Eevee, który nazywał się Kokoro. Gdy Shouri dawał mu chwilę wolnego, ot moment dla siebie to pokemon znikał. Jasnooki nigdy jakoś specjalnie nie przejmował się gdzie, jednak Isao to ciekawiło, nigdy go jednak nie szukał i nie sprawiał wrażenia, że chce. Po prostu czasem mu przemknęło przez myśl. Pewnego dnia jednak było inaczej, Kokoro przybiegł do nich zaaferowany czymś co się wydarzyło. Z zapałem zaczął ciągnąć Shouriego za nogawkę. Dając tym znać, że chce by ten poszedł za nim. Tak więc, całą ekipa ruszyła w miejsce gdzie prowadził ich puchaty maluch. Gdzieś w głębi lasu. Na polance otoczonej krzakami jagód leżał młody pokemon. Jak po chwili okazało się był to Rockruff. Biedak miał poranioną łapę i praktycznie nie mógł chodzić. Nawet dostał gorączki. Po opatrzeniu łapy psiaka, jasnym było, że pomocy ojca Rudowłosego się nie obędzie. Tak więc Shouri szybko poleciał do wioski by zawołać wyżej rzeczonego. Sam czarnowłosy został przy Rockruffie wraz z Eevee. Delikatnie przeniósł go nad źródełko, które znajdowało się parę metrów dalej i ochładzał głową, od czasu do czasu gładząc. Pokemon momentami otwierał oczy, mimo wszystko jego stan nie był najlepszy. Każdy martwił się jego stanem. Na szczęście Eien, ojciec jasnookiego przybył wraz z nim bardzo szybko. Tak więc czerwonooki odetchnął z dużą ulgą. Wiedział, że teraz będzie lepiej. Chociaż w zasadzie ni było gwarancji. Po udzieleniu pomocy, zrobili pokemonowi wygodne legowisko i Isao codziennie wraz z resztą odwiedzał pokemona. Kupował mu pokekarmę i inne smakołyki, a od czasu do czasu zbierał jagody, których było pełno dookoła. Miały dni a ta dwójka się zaprzyjaźniła a pokemon zdecydował, że chce zostać z chłopakiem. Z tej okazji Młody Yonami musiał kupić swojego pierwszego pokebala. Mimo, że Rockruff nie miał obiekcji by w nim siedzieć, to raczej tak się nie działo. Isao lubił mieć go przy sobie, więc zamykał pokemona sporadycznie. Zaś sam Rockruff był bardzo ostrożny, widocznie wiedział czego unikać. Tak minął kolejny rok czy dwa a przyjaźń tej czwórki się pogłębiała. Rockruff nawet nabrał chęci do sporadycznych bitew a sam Isao myślał nad tym, czy nie zająć się walkami Pokemon. Pewnego dnia też zaproponował Shouriemu wspólne podróżowanie po świecie. Chciał odwiedzić kilka Gymów i zebrać odznaki a potem pomyśli co chce robić dalej. Tak więc pewnego słonecznego dnia wyruszyli!
Charakter: Nie można powiedzieć, że chłopak należy do dusz towarzystwa, nie. Isao jest raczej wycofanym chłopakiem doświadczonym przez życie i to nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Mimo, że urodził się raczej w średnio zamożnej rodzinie. Nigdy nie doskwierał mu głód czy brak pieniędzy oraz ubrań. Rodzice dbali by miał wszystko czego potrzebował. Z resztą tak jest do dzisiaj. mimo wszystko czarnowłosy z wiekiem stał się wycofany i zdystansowany do ludzi. Otwierając jedynie przed nielicznymi. Zaś tych trzecich, unikał. Często zdarzało się, że był obiektem zemsty czy innych nieprzyjemnych żartów. Do tego nie czuł tej siły, by się bronić przed tymi, co się na nim wyżywali. Dla nieznajomych zwykle oziębły i protekcjonalny. Niezbyt chętnie zawiera nowe znajomości. Raczej woli swoje własne towarzystwo oraz jego kompana Rockruffa. W gruncie rzeczy jednak chłopak nie jest zły. Potrafi być ciepły i opiekuńczy, zwłaszcza dla swoich pokemonów, oraz chyba jedynego przyjaciela, Shouriego. Po prostu trzeba sie przebić przez jego skorupę, by zobaczyć naprawdę interesujące wnętrze.
Link do KP: http://pokemoncrystal.pl/topics4/3625.htm
Cele: Zdobycie pewności siebie poprzez zdobywanie odznak pokemon i podróżowanie po świecie.
Ulubione typy: Dark, Fire
Znienawidzone typy: Owady
Przyjaciel: Shouri
Rywal: W pewnym sensie Shouri
+18: Tak
świat: Współczesny z elementami fantasy.
Zdarzenia pokroju creepypast: Mogą być ale nie muszą
Prośby: Przygoda z Shourim
Fakemony: Nie
_________________
| Łowisko | Ogródek| Kopalnia|

"Never go backward. Attempt, and do it with all your might. Determination is power."

KP Isao|Box | Konto bankowe | Trofea
  
 
     
Shouri


Dołączył: 30 Sie 2018
Posty: 35
Wysłany: 2018-09-01, 12:50   

Imię i Nazwisko: Shouri Rasetsu
Wiek: 15
Historia: Jak to zwykle, historię należy zacząć od początku, a więc... Shouri pochodzi z niewielkiej osady, znajdującej się niedaleko większego miasta w regionie Alola. Od najwcześniejszych lat się wyróżniał pod względem charakteru, gdyż uwielbiał pokemony i można powiedzieć, że w każdej chwili chciał być z jakimś pokemonem. Jego ojciec, Eien, który notabene jest hodowcą, chociaż już raczej osiadłym niż podróżującym, tylko wspierał to zainteresowanie chłopaka, pokazując mu pokemony oraz ucząc podstaw na ich temat. Jego matka natomiast nie rozumiała tego, jak bardzo Shouri uwielbiał pokemony i czasami robiła się zła na syna z tego powodu, że nawet podczas posiłków, czy nocy, myślał jedynie o pokemonach i potrafił narzekać, że chce do nich. I chociaż matka kochała Shouriego, to przez to, że nie mogli się zrozumieć, często ich relacje wyglądały chłodno, a chłopak nigdy nie rozumiał, o co jego matce może chodzić. W wieku 11 lat, na swoje urodziny dostał swego pierwszego pokemona, którego nazwał Kokoro. Ojciec uznał, że jest już gotowy, by zostać w pełni samodzielnym właścicielem pokemona, chociaż wcześniej pozwalał mu się zajmować swoimi pokemonami. Shouri był wtedy wniebowzięty, z radością wielce dziękował ojcu, przytulając swego pierwszego pokemona, oraz, jak to się szybko okazało, pierwszego przyjaciela. W końcu osada była mała i nie było w niej rówieśników dla Shouriego, były dzieci starsze, były młodsze, ale rzadko zdarzało się, żeby była dwójka o podobnym wieku. Do miasta też nie chodził, a przynajmniej zahaczał o nie, jak najmniej się dało, więc i tam niewiele osób poznał, nie mówiąc o zawężeniu relacji. No ale wracając do jego pierwszego pokemona, chłopak nigdy nie używał pokeballa, przez co jego eevee zawsze był na wolności i prawie zawsze tuż obok Shouriego. Nie było już dnia, ani nawet godziny, by ludzie widzieli trenera pokemon, nowego, bo nowego, ale już trenera. Co prawda część czasu, szczególnie na początku spędzał z ojcem i Kokoro, ucząc się o swoim podopiecznym. Jednak te lekcje nie trwały za długo, więc po niewielkim okresie czasu, chłopak przestał być widywany w wiosce jeszcze mniej niż wcześniej. No cóż, wcześniej też się trochę uczył i zajmował pokemonami ojca, ale dalej lubił wymykać się za osadę w las, ale teraz, od kiedy miał Kokoro, większość czasu spędzał w lesie, czy to na zabawie ze swym pokemonem, czy to łowiąc wspólnie ryby nad istniejącym w lesie polan. Co prawda, bywały momenty, kiedy Shouri zaczynał coś podobnego do medytacji, wsłuchując się w ciche życie przyrody, dając przedtem swemu pupilowi czas wolny, na co chce. Często wtedy jego eevee wymykał się w głąb lasu, ale chłopak nigdy nie wnikał co robi tam Kokoro. W końcu to był jego wolny czas, więc uważał, że nie powinien w żaden sposób go zakłócać. W ten sposób mijały kolejne lata, Shouri dorastał, zajmując się swoim kochanym Kokoro na różne sposoby, wspólnie spędzając praktycznie cały czas. Aż pewny dzień z przed roku bądź dwóch zmienił trochę jego życie. Akurat łowił wtedy ryby ze swoim podopiecznym, aż w pewnym momencie, z za krzaków wyleciał pewien nastolatek, dużo większy od Shouriego. Niestety, jako, że chłopak był zarówno nad wodą, tuż obok krzaków, to to nagłe pojawienie się nieznajomego spowodowało, że nowa osoba wpadła razem z nim do wody. Jak to się niedługo okazało, był nim Isao. Można powiedzieć, że z jakiegoś powodu, dwaj chłopaki, obaj wycofani znaleźli wspólny język, gdyż od tego wypadku zaczęli się często spotykać nad owym stawem. Nowy znajomy, a jak się niedługo okazało, nawet przyjaciel, zaczął się interesować pokemonami z powodu tych spotkań. A jako, że przez jakiś czas się wspólnie spotykali i bawili we trójkę, tak, Kokoro nadal zostawał najważniejszy dla Shouriego, nic się pod tym względem nie zmieniło, zdarzyło się parę razy chłopakowi zabrać swego drugiego przyjaciela do swojej wioski. Co prawda matkę mu przedstawił jedynie z grzeczności i jedynie kiedy ta się pojawiła, bo nie było powodu, by wcześniej łazić z Isao w poszukiwaniu matki by jej go przedstawić. Sytuacja z ojcem przedstawiała się zgoła inaczej. Jako, że był hodowcą pokemonów, a Isao zaczął się nimi interesować, to nie było opcji by Shouri nie przedstawił ich sobie, tak więc za każdym razem z kilku, gdy dwójka chłopaków przychodziła wspólnie do wioski, to od razu kierowali się do ojca Shouriego. Ten w końcu mógł czegoś nauczyć Isao o pokemonach, a z drugiej strony Isao widział tu wyjątkowo dużo pokemonów. Jednak to nie zmienia faktu, że to było kilka razy jedynie, a przez te miesiące spotykali się głównie przy stawie w lesie. Aż pewnego dnia nadszedł ten dzień. Kokoro, który miał czas wolny wrócił szybko, ewidentnie zmartwiony. Shouri był tym zaniepokojony, a jak eevee zaczął go ciągnąć za nogawkę, chłopak wraz z Isao szybko ruszyli za nim. To, co zobaczyli, szybko uderzyło w serce Shouriego. To co widzieli, z początku było banalną rzeczą, mianowicie, na polance leżał Rockruff z zranioną łapką. Niby nic wielkiego, ot łapka, ale dla młodego trenera, ta sytuacja strasznie bolała, więc szybko wykorzystał okoliczną wodę i roślinność, dziękując w myślach ojcu za wszystkie nauki potrzebne do opieki nad pokemonami, by opatrzyć łapkę biednego pokemona. Jednak sytuacja była gorsza niż z początku Shouri zakładał, gdyż podczas opatrywania łapki, okazało się, że biedaczysko ma gorączkę. Szybko zdecydował się, że potrzebna mu pomoc. Tak więc zostawił Kokoro i Isao by opiekowali się biednym Rockruffem, a sam zaczął biec do swej osady po ojca. Jak tylko dobiegł i znalazł ojca, szybko zaczął go prosić o pomoc, tłumacząc mu, jak najszybciej, sytuację w której znalazł się ranny pokemon. Ojcowi chłopaka nie trzeba było więcej, jednak nim wyruszył w las, zaczął od spakowania potrzebnych preparatów i rzeczy. Tak więc dłuższa chwila minęła i tym razem dwie osoby biegły, tym razem z wioski, a nie do wioski, do biednego Rockruffa. Po dłuższym czasie, no cóż, około godziny, Shouri wrócił na polanę, wraz z ojcem do pomocy. Od tego czasu, ta czwórka, dwójka chłopaków oraz dwójka pokemonów codziennie się widywała, a Shouri zauważył, jak Isao zakochał się w Rockruffie. Można rzec, że Shouri doskonale to uczucie rozumiał. Tak czy siak, niedługo po tym wydarzeniu, w domu, Shouri dostał propozycję od ojca. Eien uznał, że czas, by Shouri zaczął myśleć o swojej podróży, w celu zostania zarówno trenerem jak i hodowcą. Szczególnie z jego zamiłowaniem do pokemonów. Ojciec pokazał zarówno Shouriemu, jak i Kokoro typy trenerów, a raczej ich podział na trenera i koordynatora i wytłumaczył różnicę. Chociaż Shouri wiedział, że występy są nie dla niego, spojrzał na swojego eevee, chcąc wiedzieć co woli. Kokoro myślał podobnie i łapką pokazał, że woli walczyć niż wykonywać występy. Jednak jak to ojciec rzekł, najpierw musi on przygotować potrzebny osprzęt do podróży, a jednocześnie Shouri powinien przemyśleć swoją podróż i się również na nią przygotować. Tak minęły kolejne miesiące, może i nawet rok, a chłopak nikomu nie mówił o pomyśle ojca, dopóki pewnego słonecznego dnia Isao nie zaproponował wspólnej podróży. Na tą propozycję Shouri tylko uśmiechnął się do Kokoro, pieszcząc go po karczku, po czym odpowiedział, że myślał o podróży w niedalekiej przyszłości. Ustalił, że potrzebuje kilku dni, przed wyruszeniem, które to po za spotkaniami jak zawsze, wyglądały w sposób taki, iż ojciec Shouriego dał chłopcom kilka dodatkowych lekcji. Tak, Eien kazał synowi przyprowadzić kolegę, kiedy usłyszał, że z nim będzie podróżował. W dniu wyruszenia wręczył chłopcom po jednym urządzeniu, które Shouri już znał. Był nim pokedex. W sumie chłopaka to nie dziwiło, że ojciec ma łatwy dostęp do nich. W końcu był aktywnym hodowcą kiedyś. I tak zaczęła się podróż Shouriego, Kokoro, Isao i Kazana, Rockruffa Isao.
Charakter: Charakter Shouri należy podzielić na dwie części. Wobec większości ludzi trzyma dystans, jest wycofany i stara się ograniczyć kontakt do minimum. Do tego uważa, że tych nękających należy omijać szerokim łukiem. Co do tego, kogo uważa za nękających, są to zarówno osoby zaczepiające innych swoimi ofertami bądź propozycjami, jak i ci, którzy postanawiają nękać innych dla zabawy. Ot jeden sort ludzi, których należy unikać. Jego druga strona charakteru, przez część pewnie zostałaby nazwana prawdziwą, objawia się przy pokemonach, najczęściej z dala od ludzi. Często ma wtedy szeroki uśmiech na twarzy, ciesząc się ze spędzania czasu razem z tymi pokemoniastymi przyjaciółmi. Również uwielbia naturę i jej spokój, przez co zdarza mu się uciekać od wszelkich innych ludzi, w miejsca z dala od zamieszkałych terenów.
Link do KP: Proszę
Cele: Na ten moment, to podróż dokształcająca na temat pokemonów, zarówno poprzez walki, w tym również walki o odznaki, oraz przez naukę opieki nad pokami. Shouri chce zostać świetnym hodowcą.
Ulubione typy: Wszystkie, czytaj lubi pokemona, a nie jego typ
Znienawidzone typy: Brak
Przyjaciel: Isao
Rywal: na swój sposób Isao
+18: Może być
świat: Współczesny świat z elementami fantasy
Zdarzenia pokroju creepypast: Może być, ale nie musi
Prośby: Przygoda z Iaso
Fakemony: NIE!
_________________
Karta Postaci | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
Mirajane 


Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2971
Ostrzeżeń:
 3/5/7
Wysłany: 2018-09-01, 13:10   

Przyjęci :)
_________________
KP/ Box/Bank
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.