Karen i Togetic zatrzymali na chwilę swoją konwersację, aby posłuchać. Ta dziwna asystentka kontynuowała tym, zimnym tonem.
-Nic dziwnego. Jest znana tylko w małym obrębie naukowców, jednakże chodzą pogłoski, że niektórzy mogli używać jej do swoich eksperymentów nawet po wniesieniu oczywistego zakazu. Wytwór cienia, czy Fantomowa substancja jest zwany tak między innymi z powodu swoich własnościowi. Skażone nim istoty zyskiwały niezwykłe umiejętności. Prócz zmian fenotypowych niektórzy potrafili znikać, czy nawet kontrolować własny cień, który wtedy stawał się praktycznie częścią ciała zainfekowanego. Niestety nic nie jest kolorowe.- Asystentka przewróciła kolejną kartkę, po czym spojrzała bezpośrednio na ciebie.-Nie bez powodu eksperymenty były zakazane. Mimo iż istoty stawały się silniejsze i bardziej przydatne, to...żadne z dotąd zanotowanych przypadków nie pożył sobie długo. Wszyscy byli pochłonięci przez cień, nie mogąc go kontrolować. Pożerani całkowicie. Ale... w twoim przypadku nie wydaje się to na razie problemem. Widać Legendy mają dużo większa moc i odporność, jednakże nie mogę zagwarantować ci, iż jesteś bezpieczny. Powinieneś jak najszybciej nauczyć się korzystać ze swojej mocy i ją kontrolować, bo w innym razie możesz spotkać się z bardzo smutnym końcem. Innym twoim wyjściem byłoby oczyścić swą krew z "cienia", jednakże jest to dużo trudniejsze, niż się wydaje.
Hm... No tak, tylko co teraz? Przecież z tego co mówią mało jest takich przypadków jak ja, więc raczej nikt mnie nie nauczy co i jak. Natomiast druga opcja, jak to mówią, jest dosyć ciężka...
- Skoro twierdzi pani, że jest to trudniejsze niż się zdaje, to rozumiem, że macie jakieś pojęcie na temat jak to przeprowadzić, tak? W przeciwnym przypadku ciężko byłoby w końcu to stwierdzić.
Asystentka spojrzała na ciebie zimno.
-W teorii. Niestety praktyka to co innego, zresztą, powodzenie też nie jest zbyt wysokie. W sumie... obie twoje opcje mogą doprowadzić cię do niezwykle przykrego końca, nie powiem, twoja sytuacja faktycznie wygląda nieciekawie. Na temat usunięcia cienia musisz pozmawiać z doktorem Nigelem. Teraz może być trochę zajęty, zwłaszcza jak dostarczyłeś mu nowy obiekt do badań. Zawołam go.- Odrzekła, powracając do laboratorium.
-Widzę, że nie jest łatwo...- Odrzekł trochę zmieszany Togetic. Widać, że zdawał sobie sprawę z sytuacji,w jakiej się znajdujesz.
-Nie martw się panie Shade.- Odezwał się nagle Karen. Jeszcze trudno było się przyzwyczaić do jego rozbawionego i przyjaznego tonu.-Wielce nam pomogłeś. Jeśli będziemy mogli coś dla ciebie zrobić, to z chęcią spłacimy ten dług. Prawda, przyjacielu?- Ostatnie słowa skierował do Togetica, który westchnął cicho z wyrazem "To zawsze się tak kończy..."
Trochę sobie poczekaliście, zanim zjawił się doktorek we własnej osobie. Spojrzał na ciebie troszkę wnerwiony.
-Ano...- Odezwał się znowu Karen-Co z tą bestyjką...?
-Śpi.- Odrzekł zrezygnowany mężczyzna.-Wcale nie takie ciekawe stworzenie z niego. Względne testy nie wykazały nic specjalnego, więc nie wiem, czy powinienem spodziewać się czegoś ciekawego. Cóż, jeszcze zobaczymy...- Po tych słowach znów spojrzał na ciebie.-Hm... słyszałem o wynikach...- Uśmiechnął się.-Smutne, ale jakie ciekawe. Mówisz, że żyjesz z cieniem już przez jakiś czas. Musze powiedzieć, iż wzbudziłeś moje zainteresowanie, aż szkoda słyszeć, że chcesz się tego pozbyć. Zaprawdę, wielka strata... Cóż. W obecnym stanie pozbycie może być praktycznie niemożliwe, albo przynajmniej wykazywać niezwykle nikłą szansę powodzenia. Aby go usunąć, trza byłoby go ustabilizować, aby bezpiecznie wyplewić. Nieeestety... twoja moc jest chwiejna. Nie jestem specem w tej dziedzinie, je-dnak-że...znam kogoś kto może ci pomóc.
- Cóż... Jak na razie nie mówiłem nic o pewnym zamiarze usunięcia mej "przypadłości". Myślałem raczej, czy nie da się tego na swój sposób kontrolować, a w przeciwnym wypadku jeszcze nie wiem, czy wolę spróbować pozostać w tej postaci, czy nie. Natomiast stabilizacja mej mocy raczej mi nie zaszkodzi.
Doktor pokiwał głową rozbawiony.
-Tak, tak, mądry wybór. W końcu w innym razie... czeka cię śmierć~♪- Odrzekł melodyjnym głosem-Hehehe, ale nie martw się. Mój przyjaciel nie jest kimś, kto odmówi pomocy, zwłaszcza jeśli ja go o to poproszę. Niestety... problem polega na tym, że dawno zaszył się gdzieś w północnych górach górach i już sam nie wiem gdzie się podziewa. Ostatni raz widziałem go w Pewter City, szmat czasu temu. Jeśli chcecie go znaleźć, to powinniście poszperać gdzieś w tamtych rejonach. Ma na imię Kevin Dervole.- Po tych słowach doktorek zaszył się na chwilę w swojej chałupce, aby zaraz powrócić, niosąc coś w ręce.
-J-jeśli idziesz go szukać, to pomogę ci!- Odrzekł Karen, zwracając się do ciebie, wciąż będąc pewnym, iż ma u ciebie jakiś dług.
-Perfekcyjnie młodzieńcze, weź to.- Doktorek przekazał chłopcu kopertę, która była niezwykle niechlujnie zaklejona. Nie było tam żadnego adresu, tylko podpis.-Jesli go znajdziecie, przekażcie mu to. Liczę na was.- Zakończył swą wypowiedź. Można było wręcz pomyśleć, że chce was wykorzystać do przekazania jakiejś wiadomości... właściwie to było właśnie to, co robił.
-To co... lecisz go szukać?- Dopytał cię w końcu Karen, który wciąż nie dostał potwierdzającej odpowiedzi.
Ciekawe, czy Doktorek miał jakiś cel mówiąc, że czeka mnie śmierć, czy powiedział to ot tak, bez pokrycia (oprócz tego, co już wiedzieliśmy.) Słysząc pytanie Karena odpowiedziałem:
- Jasne, wiesz może, gdzie znajduje się Pewter City?
Miałem nadzieję, że uda nam się go znaleźć, albo chociaż zdobyć jakieś informacje.
Karen Pokiwał twierdząco głową na twoje pytanie. Profesorek powiedział, że zajmie się tajemniczą bestyjką, do czasu waszego powrotu. Zaraz wyruszyliście więc w podróż. Trochę czasu zajęło wam dotarcie do Pewter City. Zaczynało się już powoli ściemniać. Togetic cały czas dotrzymywał wam towarzystwa. Wylądowaliście tuż przed wejściem do miasta, które otoczone było niezwykle wysokimi górami. Odezwał się twój towarzysz.
-Dobrze. Straszny problem jest z wielką Lugią w mieście... trudno, na razie się robi ciemno. Powinniśmy odpocząć gdzieś na otwartym terenie. Poszukiwania zaczniemy jutro. Ja przeczeszę miasto, a ty teren wokół, dobrze?- Widać Karen nie chciał po prostu zostawiać cię samego. Tja, trzeba się przyzwyczaić do jego, zbyt miłej osobowości.-Hm...- Tak oto weszliście na pobliską, leśną polanę. Karen ułożył się koło drzewa. Wyglądał na piekielnie zmęczonego, toteż praktycznie natychmiast zasnął.
-No tak...- Westchnął cicho Togetic. Zaraz zwrócił się do ciebie.-Też musisz być zmęczony. Chyba, że chcesz jeszcze czegoś dziś poszukać...- Po tych słowach Pokemon położył się obok Karena.
To jak? Idziesz jeszcze się rozglądnąć w terenie?
Ciekawiło mnie, czy oni tak zawsze beztrosko ufali, że nic im nie grozi. Zostałem próbując odpocząć, ale zarazem wciąż pilnując wszystkiego wokół...
W razie potrzeby obudziłem Karena i Togetica, a jeśli uznałem, że w końcu jest bezpiecznie, to spróbowałem zasnąć.
Nic dziwnego wokół nie było. Koniec końców, zmorzył cię sen. Powoli ogarnęła cię ciemność. Znalazłeś się na jakimś dziwnym, wypalonym całkowicie pustkowiu. Ciemna ziemia i całkowicie czarne, bezlistne drzewa pokrywały wszelki teren. To musiał być sen. Ale... wydawał się taki realistyczny. Nagle w oddali dostrzegłeś jakiś cień. Zbliżał się on z niesamowitą prędkością, aż w końcu zatrzymał się przed tobą i począł powoli formować w coś... dziwnego. Zara przed tobą lewitowało rozbawione, czarne stworzenie, którego okrągłą twarz ozdabiał wielki uśmiech. W jego oczach widniała tylko biała pustka. Miał błoniaste skrzydła i ostre rogi. Wyglądał niczym demon ciemności. Zaśmiał się, a jego głos odbił się echem od wszelkiej pustki, niby znajdował się teraz w zamkniętym pomieszczeniu.
-Kogo tu mamy, kogo tu mamy? Hehe, w końcu jesteś tu, jesteś tu.- Rzekł, machając swymi skrzydełkami i zacierając szponiaste łapki.-Witaj, witaj.
/Wiem, ale w sumie miałem do napisania tylko, czy śpię czy nie, i nie miałem innych pomysłów ;-;
- Ja również witam, czy mógłbyś mi teraz powiedzieć, kim jesteś i gdzie się znajduję? - Coś czułem, że rozmowa z tym stworzeniem nie musi być najlepszym pomysłem. Natomiast nigdzie nie było widać moich towarzyszy. Czy to ja zostałem zatem przeniesiony, zostałem odwiedzony we śnie, czy raczej tylko to miejsce zmieniło swój wygląd, a oni zostali przeniesieni? W sumie, nie wiedziałem, która sytuacja byłaby gorsza.
- Zatem, czy masz do mnie jakieś pytanie, albo inną sprawę?
Uśmiech nie schodził z twarzy demona. Znowu zatarł on swoje łapki i odezwał się do ciebie.
-Hehehe, nie jesteśmy nigdzie, ale również nie jesteśmy gdzieś. Ten świat nie istnieje. Hm... ale jeśli pragniesz odpowiedzi, to możesz powiedzieć, że znajdujesz się w śnie. Huhuhu, twoim własnym śnie.- Stworek gadał z sensem...? Może, kto wie.-Ja jestem... hmm.... ciemnością. Ciemnością w najczystszej postaci.
Nie przestawał się śmiać, w końcu ponownie spojrzał na ciebie.
-Ano mam, mam.- Odrzekł na twoją drugą wypowiedź.-W końcu udało mi się z tobą porozmawiać, ale zabawne. Jesteś naprawdę zabawną postacią, wszyscy zazdroszczą mi takiego pana, haha. Haha, posłuchaj więc, bo nie mam za dużo czasu. Chciałbym cię przetestować, haha, ale bez presji. Jeśli mi się znudzisz, to po prostu cię zjem, więc się nie martw. Najpierw jednak musisz mi powiedzieć...jakiej siły oczekujesz od ciemności? - Brzmiał bardziej poważnie, niźli wcześniej. Pytanie było piekielnie ogólne, a stworek wyglądał na trudnego do zadowolenia. Co odpowiesz?
- Jakiej siły oczekuję od ciemności? Cóż, to naprawdę ciężkie pytanie, ale myślę, że siły wszelakiej potrzebnej do osiągnięcia mych celów. Natomiast, właśnie, jak mam się do Ciebie zatem zwracać? W każdym razie, chciałem spytać, czy, zakładając, że moje odpowiedzi będą zadowalające, byłbyś w stanie mi pomóc w jakiś sposób? I jeszcze co do twojego stwierdzenia, że "w końcu" ci się udało: Od jakiego czasu już próbujesz?
Stworek zaśmiał się.
-Odkąd istnieje. Każdy stara się osiągnąć swój cel od punktu swojego stworzenia, toż to czysta prawda, prawdziwa. Heh. Ciekawe, pragniesz siły? Siłę dostaniesz, jeżeli twoja determinacja będzie wystarczająca.- Nagle stworek zrobił troszkę zmartwioną minę.-Ech, ranek nastaje. Musimy się pożegnać. Do zobaczenia Vermin.- Nazwał cię bardzo dziwnym imieniem, jednakże wydawało ci się ono jednocześnie dziwnie znajome.
Zaraz jednak inny głos przywrócił cię do rzeczywistości. Zniknęło wszelkie tło, zniknęło monstrum i znów znalazłeś się w lesie.
-Haha, obudziłeś się już.- Spojrzał na ciebie rozbawiony Karen, koło którego unosił się Togetic.-Trochę późno już, powinniśmy rozpocząć poszukiwania jak najszybciej. To jak, rozejrzysz się z góry?- Słowa młodzieńca przypomniały ci o ciężkiej rzeczywistości.
// Czy znaczenie słowa Vermin jest tutaj w jakiś sposób istotne? XD
- Jasne poinformuję Was jak coś znajdę. - Powiedziałem, a następnie tak jak zakładał plan wzleciałem do góry się rozejrzeć. Co prawda dosyć ciężko było mi się skupić ze względu na ten sen, gdyż jak na razie ciężko byłoby to nazwać innymi słowami. W każdym razie rozglądałem się wokoło ewentualnie zniżając lot lub nawet lądując, gdy coś zwróciło moją uwagę. Co prawda bardziej jednak prawdopodobnym było, że ów człowiek będzie raczej mieszkał w mieście, ale kto wie?
/Jasne, że istotne!.....A tak serio, to nie. Nie miałam bladego pojęcia nawet, że to ma takie znaczenie xD
Wzniosłeś się więc ku górze, zataczając obszerne kręgi nad gęstym lasem, wypatrując niejakich dziwnych zjawisk. Faktycznie, wątpliwym była możliwość, abyś napotkał tutaj wyszukiwanego osobnika, wciąż, ostatnio w lesie znalazła się zagubiona świątynia... Zaraz jednak znalazłaś się nad suchymi skałami, które piętrzyły się coraz wyżej, formując góry, a las całkowicie zanikł. Twoją uwagę zwróciło jednakże coś innego. Dość specyficzna i widocznie głęboka jaskinia, wewnątrz jednej z gór. Wydobywała się z niej jakaś dziwna aura. Wylądowałeś na skarpie, tuż przed owym wejściem. Wydawało ci się, że zauważyłeś jakiś błysk w ciemności, jednakże... czy to nie był błysk oka?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.