Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2017-07-30, 21:35
[Giratina] Dreamworld. [+18]
Autor Wiadomość
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-12, 14:33   [Giratina] Dreamworld. [+18]

Czasami zastanawiałaś się jakby to było gdybyś mogła opuścić to miejsce. Distortion World, twój świat i twoje więzienie. Nie pokładałaś jednak żadnych nadziei w opuszczenie wymiaru kierującego się swoimi prawami. A z czasem... przestałaś o tym myśleć. Lata samotności, gdzieś na pograniczu realnego świata. Odwiedziny zaginionych wędrowców były twą jedyną rozrywką. Nie czułaś już nic, poza narastającym stopniowo gniewem. Miałaś żal do nich wszystkich. Do ojca, który ukarał cię w tak okrutny sposób, choć wina nie leżała po twojej stronie. Do swego rodzeństwa, bo jedno przyczyniło się do twojej osobistej tragedii, drugie zaś nie śmiało nawet zareagować, wstawić się za tobą. Do ludzi. Za to, że są. Że żyją w tym wspaniałym, pełnym ciekawych historii świecie, a ty tkwisz zamknięta tutaj.
Powietrze smagające twoje ciało. Ból. Bodźce, o których zdążyłaś już zapomnieć. Ludzkie, wątłe ciało. Nie mogłaś w to uwierzyć. Za jakie grzechy? Dlaczego spotyka cię to wszystko? Miałaś ochotę wrzasnąć, lecz z twoich ust wydobył się jedynie piskliwy głos młodego dziewczęcia. Podniesienie się z zimnej posadzki sprawiło ci pewne trudności, bo przebywając w Distortion World lewitowałaś zawieszona pomiędzy porozrzucanymi tu i ówdzie terenami nie używając kończyn. Do twych uszu dobiegł niepokojący dźwięk. Ktoś, ukrywający się najwidoczniej w cieniu, poruszył się. Twoje ciało odruchowo zesztywniało, gotowe do obrony. Być może utknęłaś w tamtym świecie na wiele długich lat, ale nie zapomniałaś jak się walczy. I nagle, bez żadnej zapowiedzi, otoczyła cię czarna chmara pokemonów. Przypominały kształtem litery alfabetu z którym kiedyś się zetknęłaś. Wydawały nieznośne, głośne dźwięki, które przyprawiły cię o ból głowy. Oślepiło cię jaskrawe światło.
Chłód. Tak jak przed chwilą. Znowu leżysz, lecz tym razem zimno jest intensywniejsze, niemalże bolesne. Twym oczom ukazała się biel pokrywająca ziemię. Zamarzasz. Przed tobą stoi niewielka, niepozorna chatka z drewna. A w oddali majaczy wejście do jaskini, zablokowane głazami. To nie jest to samo miejsce w którym obudziłaś się poprzednio. Zostałaś w jakiś sposób przeniesiona. Ponownie. Ktoś bawi się twoim kosztem. Ktoś, kto ci to uczynił jest teraz... ach, gdybyś tylko wiedziała, wymierzyłabyś mu odpowiednią karę i zażądała powrotu do dawnej formy! ... Tyle że jesteś teraz w kropce. Porzucona gdzieś, nie wiadomo gdzie, w świecie ludzi. Jest zimno. Twoje ciało jest słabe. I w dodatku odczuwasz coś dziwnego. Coś jakby ssanie w żołądku... głód? Tak. Zdedycowanie musisz coś zjeść.
 
     
Lime 
Just an Ordinary Boy


Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 209
Wysłany: 2017-03-12, 16:12   

Cholera jasna. Z deszczu pod rynnę po prostu. Szczerze mówiąc... wolałabym, gdyby tamte pokemony zostawiły mnie w spokoju. Tam przynajmniej było cieplej. I mogłabym chociaż przez moment dojść do siebie, a tak jestem skazana na zamarznięcie. Jestem za słaba, by zrobić cokolwiek, więc... czy to oznacza, że będę musiała zdać się na pomoc kogoś innego? Ale kogo? Na mojego ojca czy nawet najbliższą dwójkę rodzeństwa nie mogę liczyć, bo wiem, że mi nie pomogą, a pewnie nawet wepchną w tym stanie z powrotem do Distortion World.. z drugiej strony zaś wszystko jest lepsze niż ten świat, zimny, wrogi, odpychający.
Do kogo mogłabym się jeszcze zwrócić? Jest jeszcze wiele innych legendarnych, którzy w czasach mojej świetności byli moimi pobratymcami... ale czy jeszcze o mnie pamiętają? Albo czy któreś z nich wyczuwa moją obecność pomimo tego, czym się stałam? Możliwe, że mogą mieć taki sam stosunek do mnie, jak wspomniana wyżej trójka, a zresztą nie wiem nawet, gdzie się znalazłam. Ustalenie swojej pozycji powinno być dla mnie priorytetem... ale jest zimno. Czuję też to dziwne ssanie w żołądku. Jak nic muszę coś zrobić zanim zamarznę.
Próbuję wstać. Robię to powoli, bo nadal pamiętam ból, jaki towarzyszył mi, gdy pierwszy raz odzyskałam przytomność. Boję się, że nie dam rady i upadnę, nie podniosę się znowu, ale muszę. Inaczej tu zamarznę, a to nie wchodzi w rachubę. Potem zaś, gdy w końcu osiągnę pozycję stojącą, zamierzam zrobić jedyną logiczną rzecz. Ludzie nie są warci mojej uwagi, ale w tym przypadku nie widzę innej opcji. Zawsze istnieje możliwość, że nikogo tam nie ma.
Idę powoli w stronę drewnianego domku z nadzieją, że jest otwarty i nie ma w nim właścicieli.
_________________

Multikonto Mintori za pozwoleniem administracji :*
 
     
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-12, 18:54   

Marzyłaś o tym by opuścić to jałowe, słabe ludzkie ciało, ale wszystko wskazywało na to, że będziesz musiała się do niego przyzwyczaić. Przynajmniej na jakiś czas. Przez moment rozważałaś swoje opcje. Na najbliższą rodzinę nie ma co liczyć. Co więcej, lepiej nie pokazywać im się na oczy, bo kto wie co im wpadnie do głowy? Na żadną skruchę nie ma co liczyć. Na przebaczenie z ich strony, również. Zresztą, czy potrzebujesz ich łaski? Nic złego nie zrobiłaś. Zostałaś ukarana niesprawiedliwie. Ale! Pozostają jeszcze inni bogowie. Jakby nie patrzeć, wasza gromadka jest dosyć liczna. Z niektórymi miałaś nawet dobry kontakt, inni to tacy służbiści, że zapewne zaraz wypaplaliby Arceusowi, a pozostali... no, nie ukrywajmy, nie było ci dane poznać ich wszystkich. Zwłaszcza tych, którzy większość swojego żywota spędzają w odległych regionach. I kiedy tak rozmyślałaś, poczułaś, że mróz powoli opanowuje twoje ciało. Niemalże czułaś jak tysiące drobnych szpilek - przy podmuchu lodowatego wiatru - wbija się w twoje niewystarczająco okryte ciało. To znak. Nie możesz tak leżeć, musisz działać. Z pewną dozą ostrożności dźwignęłaś się z ziemi. Zabolało, ale da się przeżyć. Poświęciłaś chwilę na złapanie równowagi po czym ruszyłaś w stronę domku. Miałaś ogromną nadzieję, że nie będziesz musiała się z nikim użerać. Chwyciłaś za klamkę... otwarte. Drzwi uchyliły się, skrzypiąc przy tym nie przyjemnie. Nim zdążyłaś przekroczyć próg, uderzyła cię fala ciepła. Przyjemnie nagrzane. W dodatku coś przepięknie pachnie. Nie jesteś w stanie sprecyzować co to dokładnie, ale z całą pewnością jedzenia. Zaburczało ci w brzuchu. Głód nie dawał za wygraną. I kiedy wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z tym co sobie wymarzyłaś... usłyszałaś czyjś krzyk.
- Kto tam? Kto tam jest?!
O tyle dobrze, że to chyba jakiś starzec, wnioskując po głosie. W każdym razie, bardzo wystraszony. I nim zdążyłaś zareagować, z pokoju we wnętrzu domu wytoczył się mężczyzna. Wysoki - wyższy od ciebie o jakieś dwie głowy - pomarszczony, z laską u jednego boku i ze strzelbą w wolnej ręce. Coś się jednak nie zgadzało, bo zamiast wycelować broń, przemówił.
- No, gdzie jesteś? Odezwij się!
Po czym zaczął obmacywać ścianę w poszukiwaniu włącznika do światła. A przecież było jasno. W zasadzie to trochę szkoda ci tego człowieka. W każdym razie trzeba go jakoś uspokoić, żeby przypadkiem nie zaczął strzelać na oślep.
_________________
 
     
Rudzik 
Hi-da-ka~!


Wiek: 27
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 1039
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2017-03-12, 20:27   

O matko, jak dobrze, jak ciepło... i jeszcze zapach jedzenia! Wręcz czuję, jak mój żołądek na sam zapach dobrego posiłku skręcił się jeszcze mocniej. Muszę się ogrzać. I zjeść coś. Nie powinno mi to zająć długo, posiedzę jakąś godzinkę i...
...jednak moje plany piorun strzelił. Pojawił się staruszek i to w dodatku taki dość dziarski, ze strzelbą oraz, co ważniejsze, wyższy ode mnie. W moim obecnym stanie jestem zdecydowanie na przegranej pozycji - nawet jeśli nie użyje broni i tak będzie mógł mnie łatwo obezwładnić, zwłaszcza, że nie dogrzałam się jeszcze wystarczająco. Czy powinnam... po prostu się przyznać? Z jednej strony to tylko człowiek w podeszłym wieku, ale z drugiej... ta broń. Może jednak będzie lepiej, jeśli się odezwę.
- Jestem tutaj. Nie mam nic przy sobie. Odłóż broń - staram się, by w moim głosie nie rozbrzmiewał lęk, ale w takiej sytuacji może być ciężko - w końcu w każdej chwili ten nikły śmiertelnik może przemienić mnie w ser szwajcarski, co, biorąc pod uwagę jego zachowanie, jest mocno prawdopodobne. On... chyba jest ślepy. - Sądząc po twoim zachowaniu, nie widzisz mnie. Jest wystarczająco jasno, a mimo to szukasz na oślep włącznika światła, a ja... jedyne, czego potrzebuję w tym momencie, to ogrzać się. Jak tylko dojdę do siebie, zniknę stąd, dobrze?
Mam nadzieję, że tyle starczy, by przekonać tego człowieka, ale w najgorszym wypadku szykuję się do realizacji planu awaryjnego, to jest ucieczki. Tam były też jakieś ruiny, a może jakbym się postarała, to udałoby mi się dostać do środka i tam trochę przezimować...?
----------------------
Jestem leniwą kluchą i nie chciało mi się przelogować [*]
_________________
The future, where there is nothing beyond the pain...
...if that's the case, I want to love that pain
MMarietta Delacroix:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Kenneth Corcair:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Lena Schwarz:
Karta Postaci
 
     
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-13, 12:47   

- Jasne! Ostatnio też tak mówiliście! I zabraliście mi mojego Ciapka! - krzyczał mężczyzna, zapewne będąc w jakimś amoku.
- Ja, ślepy? Chyba oszalałaś, dziewucho!
Sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Staruszek zapewne był przerażony i nie docierały do niego twoje argumenty. W dodatku nie chce przyznać się przed tobą, że jest ślepy. Zapewne próbował włączyć światło, bo myślał, że jest później niż w rzeczywistości i chciał stworzyć pozory zdrowego. Twój głos pomógł naprowadzić mu lufę na odpowiedni tor, tym razem wycelował prosto w twoim kierunku. Niedobrze. Taki kaliber zdecydowanie może cię uśmiercić. To wątłe, ludzkie ciało nie było tak wytrzymałe. Już myślałaś, że twoja przygoda zakończy się nim jeszcze zdążyła się zacząć, gdy do przedpokoju wpadło wybawienie. Niższa od ciebie kobieta o tęgich kształtach, ubrana w szlafrok, z wodą kapiącą z mokrych jeszcze włósów. Szybki ogląd sytuacji, spojrzenie na ciebie, spojrzenie na - zapewne - męża.
- Richard! Co ty znowu wyprawiasz! - wrzasnęła tak głośno, że aż sama podskoczyłaś. - Przecież to tylko zziębnięta i przerażona dziewczyna!
Staruszek niechętnie opuścił broń.
- Stare to a głupie! - dodała staruszka, kiwając głową z wyraźną dezaprobatą.
- A skąd miałem wiedzieć? Zapomniałaś już jak to było ostatnim razem?
- Richard, kretynie, przypominam ci, że oni przyszli zabrać Ciapka do kliniki i o mały włos nic by z tego nie wyszło. Oddaj mi to - wyrwała mu strzelbę. - Dosyć tego dobrego. Konfiskuję. I zajewaniaj mi po drewno!
Trzepnęła go lufą w ramię.
- No chyba po moim trupie! - żachnął się mężczyzna.
- Richardzie, ta bron nie działa od dziewięćdziesiątego dziewiątego, a ty używasz jej żeby straszyć niewinnych ludzi. Ciebie powinni zamknąć w klinice, psychiatrycznej! No już, won mi stąd - ręką wskazła miejsce z którego właśnie przyszłaś.
Mężczyzna fuknął coś pod nosem i niewyraźnie marudząc ruszył w stronę wyjścia. Całkiem sprawny jak na ślepca. O wiele sprawniejszy niż na początku się wydawało. Być może grał na zwłokę bądź tylko udawał tak bezbronnego? W każdym razie, staruszka zwróciła swoją uwagę na tobie.
- Matko bosko, biedne dziecko! Chodź, nie stój w przejściu, bidulu, bo zamarzasz. Przepraszam cię najmocniej za tę sytuację, ale Richardowi odbija na starość. Biedak zatrzymał się na wspomnieniach z wojny i teraz każdego traktuje jak wroga, a ja nie mam już do niego cierpliwości - westchnęła. - Wejdź, proszę. Mam nadzieję, że nam wybaczysz. Chodź, zapraszam do salonu, ogrzejesz się przy kominku.
Zamknęła drzwi za tobą.
- Tak rzadko mamy gości na starość, a ten pacan wszystkich odstrasza - mruknęła, chyba do siebie, z żalem.
_________________
 
     
Lime 
Just an Ordinary Boy


Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 209
Wysłany: 2017-03-13, 21:40   

Już było blisko, bo jednak starcowi udało się mnie zlokalizować i już już unosił tę swoją spluwę. Zapewne jeszcze kilka sekund i byłoby już po Giratinie, gdyby nie fakt, że ten śmiertelnik nie jest jedynym człowiekiem tutaj. Z drugiej strony jednak, gdy zjawiła się ta kobieta, odnoszę wrażenie, że bardziej boję się jej niż tego starca. Jest zdecydowanie za mało rozważna, skoro bez problemu mi ufa - albo to po prostu kwestia mojej aktualnej, nieco bardziej ludzkiej formy.
W sumie... ta cała sytuacja zaczyna się robić coraz bardziej zabawna. Obserwuję ludzi z ich perspektywy w ich świecie, czyli robię coś, co jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło i raczej później też mi się nie zdarzy, ale też... nie czuję się dobrze w tym towarzystwie. Do diabła, przecież ludzie powinni przede mną czmychać, a nie traktować mnie jakbym była jedną z nich.
- Straszenie niewinnych ludzi... to nawet zabawne - mówię pod nosem sama do ciebie, po czym już nieco głośniej odzywam się do kobiety, która to postanowiła mnie zaprosić głębiej. - Proszę o wybaczenie, ale... ja naprawdę zostanę tutaj. Tu jest wystarczająco ciepło i więcej mi nie potrzeba. Jak tylko nieco wydobrzeję, pójdę sobie.
_________________

Multikonto Mintori za pozwoleniem administracji :*
 
     
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-16, 21:47   

Kobieta zmierzyła cię wzrokiem.
- Ależ nalegam żeby panienka weszła do środka. Przy kominku ogrzeje się szybciej - powiedziała staruszka, nie dając za wygraną.
Nastała chwila krępującej ciszy.
- A, gdzież moje maniery! Nazywam się Miriam - przerwała ciszę i ukłoniła się. - Skoro nie chcesz skorzystać z propozycji to może skusisz się chociaż na coś do jedzenia?
Najwidoczniej nie da ci spokojnie tu postać dopóki nie zgodzisz się przyjąć jej dobroczynności. Trochę to irytujące, ale z drugiej strony głód tak nieznośnie wierci ci dziurę w brzuchu, że aż żal nie skorzystać. Pomyślałaś sobie, że wolałabyś dalej borykać się z tym starcem z bronią niż z babuszką. Miriam sprawiała dość niepokojące wrażenie, pomimo tej swojej dobroci i podejścia do całej sytuacji. Choć uczucie to może być wywołane tym, że od dawien dawna nie miałaś do czynienia z kimś takim. Kiedy w tamtym wymiarze pojawiali się ludzie... ich reakcje uzależnione były od tego jak bardzo są przerażeni. A tu? Ludzie w naturalnym środowisku.
- Upiekłam przepyszną pieczeń - zachęcała dalej.
Gdzieś, poza domkiem, dało się usłyszeć wystrzał z broni. Miriam nawet się nie przejęła. Nic, zero reakcji. Może poza delikatnym grymasem, który pojawił się na twarzy.
- Pewnie myśliwi. Dużo ich tutaj w okolicy, ostatnimi czasy - machnęła ręką.
- No, to jak? Skosztujesz?
 
     
Lime 
Just an Ordinary Boy


Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 209
Wysłany: 2017-03-17, 21:21   

Uhm... i co by na moim miejscu zrobił wielki ogromny smok unoszący się w Distortion World? Jak nic wpierw rozległoby się coś na wzór śmiechu, a następnie biedna ludzka staruszka szybko pożegnałaby się z życiem. Giratina nie cackałaby się z takim współczuciem i okazywaniem jakichkolwiek miłych uczuć w stosunku do niej... więc kim ja jestem? Z jednej strony mam ochotę z tym walczyć i wrócić jednak na to przeraźliwe zimno, ale z drugiej jestem głodna. I to diabelnie mocno. A pieczeń to mięso z tego, co pamiętam, także chyba idealnie dla takiej osoby jak ja. Ostatecznie potwierdzam chęć spróbowania tej pieczeni krótkim kiwnięciem, jednocześnie niepewnie spoglądając w stronę drzwi wejściowych do domku.
- To chyba... nietypowe, skoro wcześniej się tu tak nie kręcili, prawda? - pytam cicho, odnosząc się oczywiście do myśliwych. - Czy to możliwe, że na coś polują...?
_________________

Multikonto Mintori za pozwoleniem administracji :*
 
     
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-18, 06:59   

Zgodziłaś się. Nie miałaś wyjścia. Irytujące jest to twoje nowe ciało. Ograniczające. Będąc sobą nigdy nie zgodziłabyś się na coś takiego. Ba, mogłabyś zjeść i babcię. To jak w tej dziecinnej historii; baśni, którą opowiadał ci jeden z zagubionych w twym wymiarze. Coś o wilku i czerwonym kapturku. Teraz jednak... nie wyobrażasz sobie tego. Musisz więc zadowolić się tą całą pieczenią. Może nie będzie tak źle?
- Pojawili się niedawno. Nie mam pojęcia na co polują. Zgaduję, że na jakiś rzadki okaz pokemona. Znajdujemy się dość daleko od cywilizacji, mamy więc szeroki wybór gatunków. Czasem widuję nawet Sneasele... biedne stworzenia - pokiwała głową z wyraźną dezaprobatą. - Ludzie się zmienili, kochana. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Rzuciła tajemniczo, a w jej oczach pojawił się tajemniczy błysk.
- Za bardzo się rozgadałam - znów powrócił uśmiech. - Zapraszam do kuchni.
Zniknęła za drzwiami na lewo. A ty jesteś pewna, że słyszysz odgłos butów zapadających się w śniegu. Ktoś chodzi dookoła domku, choć czy naprawdę jest się czym przejmować? Myśliwi są w okolicy, ale równie dobrze może być to starzec mający za zadanie nazbierania drewna na opał.
_________________
 
     
Lime 
Just an Ordinary Boy


Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 209
Wysłany: 2017-03-18, 10:46   

To dziwne... znaczy się, że ludzie polują na pokemony tylko z powodu ich rzadkości. I to w dodatku z bronią. Nieważne, że nie przepadam za tym, jak to drobne cholerstwo panoszy się pod moimi nogami (bo jednak biorąc pod uwagę moje poprzednie wymiary, to było niezręczne poruszać się wśród nich), ale oni przecież z łatwością mogą im wtedy zrobić krzywdę. Może rzeczywiście ta kobieta ma rację, mówiąc, że ludzie się zmienili...
...ale zaraz, zaraz. Jej spojrzenie wydawało się przez moment dziwne. Za dziwne. Czy ona wie, kim tak naprawdę jestem? Samo znaczenie jej wypowiedzi na to wskazywało... i jeszcze to, że zaproponowała mi jedzenie. Skąd wiedziała, że jestem głodna? Jeszcze dodatkowo fakt, że ci myśliwi polują na jakiś rzadki gatunek pokemona, a ja jestem, nie ukrywając, unikatem, nawet jeśli teraz jestem człowiekiem. Czy to możliwe, że... polują na mnie? Ale z drugiej strony skąd mieliby wiedzieć, że się tu znajdę?
To za dużo jak dla mnie, ale nie chcę też ryzykować. Nie przechodzę dalej do kuchni, lecz cofam się do drzwi wyjściowych z domu. Otwieram je, a potem... cóż, biegnę. Nie wiem, gdzie, ale raczej najdalej stąd. Nie powinnam ufać ludziom... a przynajmniej nie w tym momencie, gdy zdają się wiedzieć cokolwiek o mnie.
_________________

Multikonto Mintori za pozwoleniem administracji :*
 
     
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-22, 17:14   

Poczułaś jak oblewa cię fala gorąca. To nie tak, że przez ten czas zdążyłaś się ogrzać. Oddech przyśpieszył. Serce zabiło mocniej. Coś jest nie tak. Ten błysk w oku, wystrzał, myśliwi. Żadne z tych rzeczy nie zapowiadało nic dobrego. Najpierw niepewny krok w tył. Szarpnięcie za klamkę. Zamknięte? Niemożliwe. Słyszałabyś przecież. Zorientowałabyś się. Coś tu nie gra. Babcia nie zareagowała. Nawet nic nie powiedziała. Westchnęła tylko, ledwo słyszalnie. Oparła się plecami o ścianę i obrzuciła cię uważnym spojrzeniem.
- Wszystko można było załatwić po dobroci, zdajesz sobie z tego sprawę? - powiedziała niezadowolona, ale jej głos był dziwny, zniekształcony.
I wtedy zobaczyłaś, że jej ciało dosłownie zaczyna się rozpuszczać. Zmieniać w... różową galaretę. Tego się nie spodziewałaś.
- Ludzie się zmienili, tak. Dlatego to uważa, że musimy się dostosować. To nie może utrzymać stałej transformacji. To sprawi, dzięki Tobie, że pokemony posiądą moc, której nie mają ludzie. To ma wizję! - galareta drżała aż w końcu przybrała solidniejszą formę. Dostrzegłaś dwa małe ślepia i usta, które nie poruszały się podczas mówienia. I chyba lepiej, że tak się właśnie stało, bo nie chciałabyś się dowiedzieć co skrywa w paszczy.
- To jest eksperymentem. Nieudanym. To jest niekompletne. To wie, że jesteś kluczem.
I wtedy poczułaś, że stoisz w czymś mokrym... na pierwszy rzut oka wydawało się, że to krew wypływa spod drzwi. Acz po chwili okazało się, że to ta sama, dziwna galareta.
_________________
 
     
Lime 
Just an Ordinary Boy


Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 209
Wysłany: 2017-03-25, 16:37   

Przestaję powoli rozumieć, co tu się dzieje. Dlaczego te drzwi są zamknięte, skoro nie słyszałam, żeby ktokolwiek przekręcił zamek? Czy to jakiś spisek? Na to wygląda, zwłaszcza, że okazuje się, że ta ludzka kobieta w rzeczywistości nie jest człowiekiem, a... galaretą? W dodatku ta galareta jeszcze przed chwilą powiedziała mi, że ludzie się zmienili. A może powinna powiedzieć, że pokemony też? Raczej nie wygląda teraz na człowieka.
Na razie mam inne problemy niż rozważanie pochodzenia różowego gluta. Pojawił się właśnie drugi, przeciskając się pod zamkniętymi drzwiami, a ja jestem nadal zamknięta w środku. I jeszcze to coś do mnie dalej mówi. Jestem im potrzebna? Dobre sobie - w obecnym stanie nie dość, że niewiele mogę zrobić, to raczej nie pomogę czemuś, co mnie przetrzymuje wbrew mojej woli. Ale... co oznacza, że jestem kluczem? To nie zapowiada się dobrze, więc muszę wymyślić plan. Dobrego planu zaś nie wymyślę w kilka sekund, także czas na improwizację.
- Nie wiem, o czym mówisz, ale skoro wiesz, kim jestem, wiesz też zapewne, że nie oddam tak łatwo swoich mocy. Pokemony i tak mają już moc, której człowiek nigdy nie posiądzie. Twoja wizja zdecydowanie różni się od mojej - odpowiadam zdecydowanie pewniejszym siebie głosem, jednocześnie starając się zebrać siły. Moim celem są drzwi, jednak, żeby użyć Dragon Breath, będę musiała się postarać. - Możecie sobie pomarzyć o tym, że w czymkolwiek wam pomogę.
No i koniec gadaniny, czas przystąpić do roboty. W tym celu atakuję galaretę pod moimi nogami Dragon Breath, by spłoszyć ją jak najdalej od siebie, a następnie przenoszę się z atakiem na drzwi z minimalną nadzieją, że to cokolwiek da. Nie, nie z minimalną. Na pewno musi być jakiś sposób, by się stąd wydostać...
_________________

Multikonto Mintori za pozwoleniem administracji :*
 
     
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-27, 12:48   

Spróbowałaś jeszcze raz. To chyba nie kwestia zamkniętego czy zaciętego zamka. To ta krwistoczerwona maź wylewającą się spod drzwi. Czułaś jak galareta oblepia ci nogi by ograniczyć twoje ruchy. Ciarki przeszły cię po plecach. Bardzo nieprzyjemne uczucie. Rozpoczęłaś swój monolog, chcąc zyskać na czasie. Musiałaś zebrać w sobie wszystkie siły.
- To zdaje sobie sprawę, że nie będzie łatwo. To się nie podda - zabrzmiało jak groźba ze strony gluta niegdyś będącego babcią.
Ty zaś buchnęłaś płomieniem w stronę stwora ograniczającego twoje ruchy. Choć raczej ciężko nazwać to płomieniem. To raczej drobny płomyczek, który sprawił jedynie, że galareta spod twoich nóg syknęła w zdenerwowaniu, zaś drugi Ditto roześmiał się.
- To widzi, że Giratina nie jest już tak potężna. To jest zawiedzione - rzekła maź, kpiąc z ciebie.
Tego było już zbyt wiele. Początkowe zwątpienie, minimalna nadzieja, przerodziła się w gniew. Ten mały stwór uraził twoją dumę. Jesteś przecież Legendarną! Choć mocno cię osłabiono, wiedziałaś, że w twym wnętrzu wciąż kryją się niesamowite pokłady mocy. Wzięłaś głęboki oddech. Splunęłaś na zagrażającą ci galaretę, a ta momentalnie skurczyła się i wycofała za drzwi. Wydawała przy tym przerażający pisk. Aż się wzdrygnęłaś.
- To sprawi, że nie będziesz mogła spać spokojnie - zapowiedział Ditto.
Obrzuciłaś go jeszcze uważnym spojrzeniem by następnie skierować płomień na drzwi. Początkowo nie chciały ustąpić lecz w końcu zajęły się ogniem. Biorąc pod uwagę, że znajdowałaś się w starym drewnianym domku, płomień zaczął się szybko rozprzestrzeniać. Tym bardziej, że Dragon Breath sięga naprawdę imponujących temperatur. Czułaś wzrok galarety na sobie. Musiała bardzo intensywnie się przyglądać. I nie spłoszył jej ogień. Ale to teraz nieważne. Zakrywając twarz materiałem rzuciłaś się w stronę drzwi. I gdy znalazłaś się po drugiej stronie, oślepiła cię jasność.

Stałaś pośrodku chodnika, a zdezorientowani ludzie przyglądali ci się niepewnie. To z pewnością nie jest ani górzysty teren, ani tym bardziej środek zimy. Ciepłe powietrze smagało cię przyjemnie. Miałaś bose stopy i dziwny, śnieżnobiały fartuszek zarzucony na twoje szczupłe ciało. Czułaś się sennie. Zupełnie jakbyś dopiero co wybudziła się z intensywnego snu. Miałaś ochotę zapytać co tu się do cholery dzieje, lecz nim zdążyłaś jakkolwiek odnaleźć się w tej sytuacji, z budynku za tobą wybiegła młoda kobieta. Chyba tak wyglądają pielęgniarki, aczkolwiek nie jesteś pewna.
- Najmocniej panią przepraszam! - rzuciła w twoim kierunku. - Starałam się panią powstrzymać, ale była pani o wiele silniejsza. Nazywam się Anna i jestem pielęgniarką, zajmowałam się panią przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny.
Dziewczyna była zdecydowanie tęższa od ciebie, ale miała przy tym bardzo ładną twarz. Co jednak najwidoczniej nie przekłada się na większe pokłady siły.
- Znalazła się pani w szpitalu po upadku z dużej wysokości. Próbowaliśmy panią wybudzić, ale bezskutecznie. Spała pani aż do teraz. Podejrzewaliśmy, że zapadła pani w śpiączkę, ale na szczęście się pani obudziła. Jest pani jednak mocno poobijana i ma pani pękniętą rękę - wskazała na wejście do szpitala.
Zaraz, chwile - pękniętą rękę? Spojrzenie w dół. Faktycznie. Z tego całego zamieszania nawet nie poczułaś, że twoja ręka tkwi na temblaku w gipsie. A może podali ci jakieś leki przeciwbólowe?
- Proszę, wejdźmy do środka. Wiem, że zapewne jest pani w szoku, ale nie ma się czym przejmować, w naszym szpitalu zapewniamy najlepsza opiekę. Najlepiej gdyby została pani u nas na obserwacji gdyż nie wiemy co wywołało to długotrwałe pozbawienie świadomości. A już na pewno wypadałoby wykonać podstawowe badania. W każdym razie mogę wskazać pani salę i na spokojnie się pani zastanowi. Wszystkie pani rzeczy są w szafce nocnej koło łóżka. Wiem, że to ciężka sytuacja, ale nie musi się pani obawiać, nie zamierzamy przetrzymywać tutaj ludzi na siłę./
Wygląda na to, że zupełnie nie orientuje się kim jesteś.
_________________
  
 
     
Lime 
Just an Ordinary Boy


Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 209
Wysłany: 2017-03-27, 20:59   

- ...po upadku z dużej wysokości...?
Czuję się dziwnie. Sennie. I szczerze mówiąc nie do końca wiem, co się dzieje. Jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że wybiegam z płonącego drewnianego domku w górach w samym środku zimy. A tutaj jest ciepło, w pewnym sensie przyjemnie. Ach, w dodatku to ludzkie miasto, a nie jakaś zapchajdziura, ale... co ja tutaj robię? Może rzeczywiście ta ludzka kobieta, która do mnie teraz mówi, ma rację, twierdząc, że to po prostu rodzaj szoku? Może rzeczywiście...
Na razie jednak ważniejsze jest chyba dojście do siebie. Tak, zdecydowanie. Niepokoi mnie to, że nadal jestem w ludzkiej formie, a dodatkowo nie potrafiłam nawet odpowiednio dobrze zaatakować Dragon Breath. Byle jaka galareta mogłaby mnie w tej postaci pokonać, a na to nie mogę sobie pozwolić. W sumie ciekawe, czy to był tylko koszmar czy co. To było zbyt realistyczne, więc na wstępie zakładam, że jednak mam jakąś dziurę w pamięci. Czy to sprawka tych Ditto? Całkiem możliwe, biorąc pod uwagę, że mi to... coś groziło. "Nie będziesz mogła spać spokojnie" - tak, to zdecydowanie pasuje do nich.
Na razie zaś muszę wtopić się w tłum, skoro jestem za słaba - a spodziewam się, że to, co musiało mnie tak osłabić i jeszcze zdołać przemienić w człowieka, musiało być wystarczająco silne. Jeśli mam tę istotę ukarać, muszę zebrać siły. Nawet, jeśli nie podoba mi się spoufalanie z ludźmi... skoro pokemony zachowują się tak niewyobrażalnie źle wobec mnie, to co dopiero z ludźmi? Czy w sumie po tym wszystkim mogę w ogóle mieć pewność, że to na pewno człowiek, a nie kolejna galareta? Cóż, i tak jestem zdana na łaskę, dlatego zgadzam się na propozycję kobiety, jednocześnie zadając to ważne pytanie tym swoim dziewczęcym (oraz zapewne zaspanym) głosem.
- Gdzie ja w ogóle jestem...?
_________________

Multikonto Mintori za pozwoleniem administracji :*
 
     
Szin 
cześć


Wiek: 30
Dołączyła: 04 Lip 2016
Posty: 171
Wysłany: 2017-03-30, 11:44   

Stałaś tak przez moment, zdezorientowana. Kobieta coś tam jeszcze do ciebie mówiła, lecz ty byłaś myślami gdzieś daleko. Próbując przeanalizować to co się stało. Zrozumieć ile czasu minęło; czy coś Cię tu przeniosło, czy może włóczyłaś się gdzieś i nic nie pamiętasz? Zaraz jednak otrząsnęłaś się. Kobieta uśmiechnęła się do ciebie miło. Być może wszystko będzie w porządku dopóki nikt nie wie kim naprawdę jesteś. Póki co nie jest to istotne. Ważne, że ta dziewczyna wygląda przyjaźnie. Dobra, staruszka też wyglądała przyjaźnie, a okazało się, że to jakiś glut. Trzeba zaryzykować. Jesteś osłabiona.
- Blackthorn City - odpowiedziała.
- Miasto na północy Johto, w samych górach. Ludzie nazywają je smoczym rajem. Niektórzy mówią, że to przez to, że tutejsza liderka specjalizuję się w pokemonach smokach. A inni, że to dlatego, że w pobliżu miasta znajduje się Smocza Nora - dodała szybko widząc Twoją minę.
- Przepraszam, słaba ze mnie przewodniczka. - Uśmiechnęła się.
Jakoś tak mimowolnie dałaś się wprowadzić do środka. Trochę jak bezwolna laleczka. Pogrążana we własnych myślach, zagubiona. Tyle dobrego, że powoli oswajałaś się z sytuacją. Plan jest jasny. Doprowadzić się do porządku, odzyskać siły i przejść do działania.
- Czy mogę zaprowadzić panią do sali? Zdecydowanie nie może pani wykonywać jeszcze tak gwałtownych ruchów i zrywać się nagle z łóżka. Jeszcze nie wiadomo czy upadek nie wyrządził większych szkód niż pęknięta ręka. Och, własnie! Jak się mam do Pani zwracać? Nie znaleźliśmy przy pani żadnych dokumentów.
_________________
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.