To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

MG Kaoriann - It goes from good to bad... To worse, so fast...

Daltonis - 2018-03-30, 17:51

Czując smak masła orzechowego w ustach momentalnie się zatrzymałem. Wyjąłem tost z ust i splunąłem.
"BLEH!!!" Wydałem z siebie śmieszny dźwięk. "O fuj, nie znoszę masła orzechowego..." Nadgryzionego tosta nie było nawet gdzie zwrócić, bo z tego co usłyszałem przed chwilką wózeczek z daniami kucharki właśnie wylądował na podłodze, razem z resztą z całą jego zawartością. Ze względu na to, że byłem w pośpiechu rzuciłem kawałek zarumienionego pieczywa na podłogę, z nadzieją, że nie spadnie na nią złą stroną i nie ubrudzi podłogi dżemem i orzechową masą.
Pokemon kot uciekał w stronę wyjścia z Centrum, a gdy ja plułem masłem orzechowym, właściciel kluczy przemkną obok mnie i podążał dalej za złodziejem. Wkrótce i ja ruszyłem w jego ślady.
"JOY!" Wrzasnąłem zbiegając po schodach. "Zamknij drzwi do Centrum!" Miałem nadzieję, że zdąży to zrobić. Jeżeli kot wybiegnie na ulicę możemy go już nie złapać. Czmychnie w jakąś ciasną alejkę i nigdy go już nie zobaczymy.
Instynktownie moja ręka powędrowała do pasa z PokeBallami i chwyciła za kapsule z Diglettem. Jeżeli dojdzie do walki to Hairo będzie miał przewagę typową nad Lettenem.

Lisek Chytrusek - 2018-03-31, 01:46

Mogłeś być pewny, że za marnowanie jedzenia w taki sposób, dopadnie cię jakaś karma. Pierwszym jej punktem było zjawisko, w którym kanapka przytuliła podłogę posmarowaną masłem stroną, a drugim fakt, że za następne jedzenie będziesz musiał zapłacić z własnej kieszeni, a miasto, w którym jesteś należało do jednych z najdroższych w regionie.
Kobieta za ladą podskoczyła na twoje słowa. Właśnie miała w rękach jakiegoś fioletowego, glutowatego Pokemona, z którym podskoczyła i nieopatrznie upuściła go na podłogę. Z głośnym plaskiem rozlał się pod jej nogami, ale chyba nic mu się nie stało – Ditto mają to do siebie, że się rozlewają. Niemniej kobieta w panice posłuchała twojej „prośby” i wcisnęła jeden guzik pod blatem. Zielone wcześniej światełko nad drzwiami zmieniło kolor na czerwony, więc kiedy kotek uderzył bokiem w drzwi, chcąc je popchnąć i wydostać się na wolność, nie zadziało się zupełnie nic.
Odwrócił łepek i spojrzał na waszą zdyszaną dwójkę oraz zaskoczonych sytuacją trenerów korzystających z samego rana z dobroci Centrum Pokemon. Na szczęście nie było ich dużo. Mruknął coś pod nosem, pewnie niepochlebnego na wasz temat i ruszył biegiem dalej. Ludzie szybko załapali o co chodzi i zaczęli atakować biedactwo z każdej strony, jednak każdy z nich ponosił klęskę.
Byłeś pewny, że zaraz będziesz musiał sięgnąć do po swoją tajną broń, ale kotek sam postanowił to ukrócić – po zrobieniu zygzaka między nogami trenerów, wskoczył na stolik, a potem… Prosto w twoje ręce, wyraźnie zadowolony z poruszanie, jakie wywołał.

Daltonis - 2018-03-31, 02:29

Ogólny chaos i poruszenie wywołane w centrum strasznie wytrąciło mnie z równowagi. Byłem nieco zdezorientowany ilością informacji docierających do moich oczu. Prawie każdy trener znajdujący się w Centrum ruszył we wspólny pościg za małym, czarno-czerwonym Pokemonem. Dzięki szybkiej reakcji siostry Joy Litten nie mógł już uciec poza budynek, więc pewne było, że prędzej czy później ktoś dopadnie złodziejaszka.
Ja i blondyn pomimo naszego zziajania również kontynuowaliśmy pościg. Śledząc wzrokiem ruchy rzezimieszka z kluczami w pyszczku szliśmy za nim krok w krok. Niestety za każdym razem jak już ktoś zagradzał mu drogę, lub zapędzał w kąt Litten znajdował jakiś sposób na ucieczkę. Albo przebiegał pod nogami, albo wyślizgiwał się z rąk, albo syczał i wykorzystywał chwilowe zamieszanie.
Zirytowany brakiem postępu w schwytaniu Pokemona sięgnąłem po PokeBalla zawierającego Hario. "Dobra, dość tej zabawy." Powiedziałem stanowczym tonem. "Hairo, pokaż si-" Nie dokończyłem jednak swoich słów, ponieważ ognisty kot wskoczył mi prosto w ręce wybijając mnie tym samym z rytmu.
Stanąłem jak wryty i mrugnąłem kilka razy z niedowierzaniem w oczach. Rozejrzałem się po pomieszczeniu aby upewnić się, czy tylko ja to widzę.
"Ty mały atencjuszu!" Poczułem jak żyła na czole zaczyna mi mocniej pulsować. Złapałem kota za fałd skóry znajdujący się na tyle szyi i uniosłem go jedną ręką, a drugą wyrwałem mu klucze i rzuciłem do współlokatora. "Zaraz się zastanowimy co z Tobą zrobimy..."
Podszedłem do siostry Joy. "Przepraszam za zamieszanie siostro." Mówiąc to lekko się ukłoniłem. "I jednocześnie ponownie dziękuję za pomoc." Już miałem wracać do pokoju, w którym z tego całego zamieszania poza PokeDexem zostawiłem też moją ulubioną, czarną, dresową bluzę. "Ach, no i jeszcze jedno." Odwróciłem się w stronę Joy jeszcze raz. "Ktoś upuścił tost a masłem orzechowym na korytarzu na piętrze. Okropna plama." Postarałem zabrzmieć najszczerzej jak potrafię. Może mój mały występek ujdzie mi na sucho.
Po krótkiej wymianie słów z Joy ruszyłem w stronę wynajmowanego pokoju z Littenem wciąż w rękach. Trzeba będzie wyciągnąć jakieś konsekwencję. Mijając blondyna zrobiłem w jego stronę ruch głową sygnalizujący, żeby podążał za mną.
Kiedy już dotarliśmy do naszego wspólnego pokoju zamknąłem drzwi używając swojego klucza i posadziłem kota na krześle. "No." Zacząłem. "To co chcesz z nim zrobić? W końcu to Tobie ukradł klucze. Ty powinieneś zadecydować."

Lisek Chytrusek - 2018-04-02, 02:12

Kiedy zabrałeś kotkowi klucz, ten mógł się w końcu odezwać i oczywiście z tego skorzystał – miauknął głośno ucieszony. Nie przeszkadzało mu nawet, w jaki sposób go trzymasz, choć spojrzenie dwóch dziewczyn z holu podpowiadało ci, że znają delikatniejsze metody.
Blondyn złapał klucz, a na jego twarzy wymalowała się wyraźna ulga.
- Drobiazg… - Powiedziała, zbierając Ditto z podłogi. Przerwała tę czynność, kiedy dowiedziała się o kanapce. – Naprawdę? – Zmarszczyła brwi. – Nie do pomyślenia. Kto mógłby to zrobić? – Zapytała, jakby to była jakaś okropna zbrodnia. – Dobrze, że mamy kamery! Zmuszę go, by umył cały hol!

- Nie wiem jak ci dziękować! – Wyrzucił z siebie, kiedy dorównał ci kroku w drodze do pokoju. – Uratowałeś mi dupę… - Dodał zaraz potem z wyraźną ulgą. Pod waszymi drzwiami były jeszcze szczątki talerzy i jedzenia z wózka, ale kobieta zdążyła już odejść.
Posadziłeś na krześle Pokemona, który nie próbował już wyrwać się przez całą drogę. Był po prostu grzeczny i gdyby zobaczył go teraz ktoś, kto nie był świadkiem tego swego rodzaju maratonu, uznałby stworzenie za małego aniołka. Pokemon patrzył to na ciebie to na twojego współlokatora.
- Właściwie… Wsadziłbym go za karę do Pokeballa. – Zaczął niepewnie. – Ale tak się składa, że go zgubiłem. Nie mogę go wymienić, póki tamten nie zostanie zniszczony. – Westchnął. – A to kupa futra robi mi coraz więcej problemów.
- Meow? – Odezwał się kotek, który przysłuchiwał się tej rozmowie z zaciekawieniem.

Daltonis - 2018-04-02, 13:15

Słuchając wyjaśnień chłopaka podrapałem się po brodzie. To rzeczywiście była problematyczna sprawa.
"No cóż, trudno mi powiedzieć co będzie tu najlepszym rozwiązaniem..." Przeszedłem się po pokoju. Zazwyczaj ruszanie nogami pomaga mi w myśleniu. "Teoretycznie najlepiej będzie odnaleźć tamtego PokeBalla, ale przypuszczam, że nawet nie masz pojęcia gdzie go zgubiłeś?" Zatrzymałem się na chwilę i popatrzyłem się na chłopaka. "Ciężko mi tu coś doradzić... Mogę Ci jednak pomóc. Powiedz tylko jak." Uśmiechnąłem się szczerze i wyciągnąłem w jego stronę otwartą dłoń. "Nie było okazji, żeby się przedstawić: Percy Graywall."
Po zapoznaniu się podszedłem do mojego łóżka i zabrałem PokeDex, który wciąż leżał na poduszce oraz założyłem na siebie bluzę, wcześniej rzuconą w kąt. Otrzepałem ją lekko z błota i kurzu i popatrzyłem się jeszcze raz na współlokatora.
"Ej, nie wiesz może czy jest w Saffron jakieś centrum handlowe? Kupiłbym sobie nowe ubrania..." Spojrzałem na swoje zniszczone ciuchy. "A te oddałbym do pralni."

___________

P.S. źle napisałaś imię Percy'ego w podpisie przygody. Powinno być 'Graywall' a nie 'Graywell' :/

Lisek Chytrusek - 2018-04-04, 01:11

- Prawdę mówiąc wiem. – Odparł niepewnie i podrapał się w tył głowy. – Chciałem przejść skrótem przez las i zaatakowało nas coś… Wielkiego. – Aż się skrzywił, przywołując w myślach te wydarzenia. – Niewiele widziałem, bo było ciemno, ale kiedy go zgubiliśmy, zorientowałem się, że nie mam Pokeballa… Od tamtego czasu futro chodzi gdzie chce i…
- Meow! – Wtrącił się maluch.
- Utrudnia mi życie. – Westchnął. – Zupełnie nie umiem się nim zająć. Od początku dawał mi do rozumienia, że się nie polubimy. – Usiadł na krześle i w ramach uspokojenia przemasował sobie prawą skroń. – A póki nie mam Pokeballa, nie mogę go nawet wypuścić. – Przedstawił ci swój problem. – Mógłbym tam wrócić i go poszukać, ale jeszcze posiadam jakiś instynkt przetrwania. To by było samobójstwo. – Dobrze wiedzieć, że przynajmniej tego nie zgubił.
- W każdym razie dzięki za propozycję, Percy. - Uśmiechnął się do ciebie. - Przemiły z ciebie gość – Uścisnął w końcu twoją dłoń w ramach przywitania i krótko się przedstawił. – Mów mi Ethan.
Kotek w tym czasie wskoczył na parapet i obserwował zaciekawiony świat za szybą.
- Hm? Jasne. To jedno z największych miast, znajdziesz tu wszystko. – Wzruszył ramionami. – Tak przeczytałem w przewodniku, sam jestem tu pierwszy raz. Pochodzę z Aloli. – Sięgnął do plecaka i wyjął wysłużoną mapę miasta. – Centrum handlowe jest jakieś dwie przecznice stąd.

Daltonis - 2018-04-04, 21:42

"Miło mi!" Wyszczerzyłem do niego zęby w szerokim uśmiechu gdy uścisnęliśmy sobie ręce. "No dobrze, my tu gadu-gadu a ja muszę prędko stąd znikać. Jeżeli posiedzę tu jeszcze dłużej będę musiał latać z mopem po całym korytarzu..." Strzepałem kołdrę i ułożyłem ją elegancko, tak aby nie pozostawić po sobie zbyt dużego syfu.
"Jeśli chcesz możesz ze mną skoczyć do centrum handlowego. Po tym jak kupię sobie nowe ciuchy możemy pójść odzyskać Twoją zgubę. Przy odrobinę szczęścia uda nam się to zrobić bez odniesienia większych szkód..." Zarzuciłem i niewiele dłużej czekając wyszedłem z pokoju. "Znajdź mnie w sklepie jak będziesz miał ochotę się dołączyć!" Krzyknąłem już z korytarza.
Zbiegłem szybko po schodach i podszedłem do Joy.
"Dziękuję za pokój i wszelką pomoc siostro! Do zobaczenia!" Przekazałem jej klucze i pomachałem w jej stronę wychodząc z Centrum Pokemon. 'Raczej prędko mnie tu nie zobaczy... Mam nadzieję...' Zamknąłem za sobą drzwi do Centrum i rozejrzałem się po ulicy.
Promienie słońca połaskotały moją twarz i lekko ograniczyły moją widoczność, jednak po chwili oczy przyzwyczaiły się do światła. Wypatrywałem budynku przypominającego centrum handlowe. Powinno być gdzieś niedaleko z tego co mówił Ethan.
'Według mapy Ethana, powinienem kierować się w... Tą stronę!' Wskazałem palcem w kierunku, w którym według mapy znajdowało się centrum.

Lisek Chytrusek - 2018-04-07, 16:30

- Mopem? – Powtórzył po tobie i podniósł brew, ale widocznie zrozumiał, że chodzi o przewrócony przez niego wózek ze śniadaniem i uświadomił sobie, że też powinien się szybko zbierać – zaczął więc zbierać swoje rzeczy i niedbale wciskać je do torby.
- Naprawdę? – Zapytał i uśmiechnął się w sposób, który mówił, że nie do końca ci wierzy. Bo niby dlaczego miałbyś mu pomagać? Niemniej podziękował i zapewnił cię, że zajrzy do centrum handlowego, które ci polecił.
Wyszedłeś z pokoju i zamknąłeś za sobą drzwi. Przed twoimi oczami przylepiony był mały świstek papieru, którego wcześniej nie dostrzegłeś, więc kobieta musiała go dostarczyć, kiedy rozprawiliście się w środku z kotem. Kartka była oczywiście rachunkiem. Zniszczenia wózka i straty w zapasach zostały wycenione na ponad 600$, ale to był zdaje się problem twojego nowego kolegi.
Pożegnałeś się z siostrą Joy, która z uśmiechem odprowadziła cię wzrokiem do drzwi i skierowałeś się na zakupy. Po drodze zobaczyłeś coś istotnego, co nie do końca wcześniej zwróciło twoją uwagę. Na słupach ogłoszeniowych i budynkach brakowało czegoś istotnego - były zaproszenia na występy, zaproszenia na turniej, promocje z centrum handlowego, ale brutalnie zdarto część podobnych do siebie plakatów. Tylko na jednym przetrwało logo Silph.Co. Czyżby firma upadła? Mogłeś sobie odpowiedzieć na to pytanie sam, bo droga do centrum handlowego prowadziła przez ulicę, na której niegdyś piętrzył się budynek przyszłości – prowadzono tam badania nad nowymi gadżetami, aplikacjami w Pokedexie, nowymi modelami Pokeballi i wszystkim innym, co miało ułatwić życie trenerom. Teraz to miejsce było opustoszałe. Przez szklane, ciemne drzwi mogłeś dostrzec wiszący po drugiej stronie znak „ZAMKNIĘTE”.

Dotarłeś do centrum handlowego. Po dość długich poszukiwaniach i pomocy przemiłej pani ekspedientki, która zapewniła ci 20% zniżki za zakupy, udało wam się złożyć kilka zestawów ubrań:




1. 2.000$
2. 1.900$
3. 2.100$
4. 2.600$
5. 1.600$
6. 2.000$

Daltonis - 2018-04-07, 18:07

'huh, ciekawe o co chodzi...' Pomyślałem przyciskając głowę do szyby ukazujące wnętrze budynku Sliph.Co. 'Z tego co słyszałem i czytałem byli bardzo dobrą firmą osiągającą wiele sukcesów. Ciekawe co się stało... Może przy następnej okazji spytam Ethana, aczkolwiek on też tu jest od niedawna, więc może nie wiedzieć...' Podrapałem się po głowie i ruszyłem w stronę centrum handlowego.
Zakupy trochę trwały i teraz już byłem pewny, że nie wezmę udziału w turnieju w Dojo. Nie dość, że nie zdążę, to jeszcze moje Pokemony nie nadają się na chwilę obecną do walki. Coś będzie trzeba z tym zrobić.
Ostatecznie przy pomocy pani ekspedientki dałem radę zawęzić poszukiwania nowego ubrania do 6 strojów. Każdy o różniącej się cenie i stylu.
'Niestety żaden w pełni mi się nie podoba...' Westchnąłem. 'Ale ten wcale nie jest taki zły. Kilka korekt i powinno być spoko.'
Podszedłem do manekina #2 stojącego na górnej półce. Cena była przystępna, bo po zniżce wynosiła 1.900$. Strój też sam w sobie nie był zły. Błękitna bluza z kapturem była definitywnie w moim stylu, tylko te nogawki... Będę musiał je odwinąć kiedy już założę spodnie na nogi. Po chwili ciszy odezwałem się do ekspedientki.
"Ja w taki razie poproszę ten." Wskazałem palcem na stylizację która najbardziej mi się podobała.
Po udanych zakupach przebrałem się w nowe ubrania, odwinąłem nogawki i przejrzałem się w lustrze. Całkiem, całkiem. Teraz tylko muszę znaleźć miejsce w którym upiorę stare ubrania i załatam jakiekolwiek dziury. ale to już może nie w Saffron. Nie mam tu już praktycznie żadnego interesu. Liderka z tego co wiem jest jeszcze dla mnie zbyt dużym wyzwaniem - lepiej zacząć od Brocka w Pewter albo od Misty w Cerulean. Mam nad nimi przewagę typową i są najsłabszymi liderami w regionie pod względem doświadczenia. Ale przed wyruszeniem w podróż miałem jeszcze pomóc Ethanowi. Powinienem na niego tu poczekać jeszcze jakąś godzinkę...
Korzystając z wolnego czasu postanowiłem zajrzeć do moich Pokemonów. Po wyjściu z centrum handlowego poszedłem gdzieś na bok i wypuściłem dwójkę moich podopiecznych.
"Proszę, to dla was." Uśmiechnąłem się w ich stronę i dałem im po dwie jagody dla każdego. Dla Kaidou dwie Tomato Berry, a dla Hairo jedną Tomato i jedną Oran. Z tego co wiem lubi owoce zabarwione na niebiesko, więc jestem w stanie poświęcić jedną z moich leczniczych jagód dla jego radochy.

Lisek Chytrusek - 2018-04-09, 03:10

Ekspedienka z uśmiechem zapakowała strój, który wybrałeś i dokładnie przeliczyła banknoty. Straciłeś nieco gotówki, ale zakup mogłeś zaliczyć do udanych - ubrania były całkiem wygodne i po poczynionych poprawkach wyglądały zdecydowanie lepiej niż to, w czym przyszedłeś.
Kiedy wyszedłeś na zewnątrz, postanowiłeś obdarować swoich podopiecznych małym śniadaniem. Przygotowałeś dwie porcje jagód, ale żadne z nich nie dało się skusić - Diglett na widok swojego oprawcy schował się pod ziemią, zostawiając po sobie mały kopczyk, a owa "terroryzująca" sówka spojrzała na swojego nowego kolegę z drużyny, spuściła smutno główkę i odwróciła się do ciebie tyłem. Oba twoje Pokemony męczyły wydarzenia dnia wczorajszego i nie były gotowe na integrację. Ziemny stworek pewnie z chęcią zjadlaby niebieską jagodkę, bo kiedy delikatnie wystawił łepek, patrzył prosto na nią, ale bał się zbliżyć. Kaidou za to nie miał ochoty na soczyste owoce, nawet gdybyś podstawiał mu je pod dziobek.


- 1.900$

Daltonis - 2018-04-09, 22:00

Zmarszczyłem złowrogo brew na widok zachowania moich Pokemonów.
"O nie." Powiedziałem i pomachałem w ich kierunku palcem, przerzucając wszystkie jagody do jednej ręki. "Jeszcze się dogadacie! Już ja tego dopilnuję." Powiedziałem i wróciłem ich do PokeBalli.
'Patrzcie ich...' W pierwszej chwili ogarnęła mnie irytacja z powodu zachowania moich podopiecznych, jednak zaraz się uspokoiłem. 'Ech, no nic. Po prostu potrzebują trochę czasu. Będę musiał ich oswajać ze swoją obecnością, ale jak tak dalej pójdzie to będę zmuszony położyć łapki na nowego Pokemona. Nieufny Diglett i przestraszony Rowlet nie przydadzą mi się w walkach...' Wzruszyłem ramionami i westchnąłem głośno. No nic. Powinienem teraz poczekać na Ethana.
Zerknąłem na zegarek. Nie minęła dużo odkąd stwierdziłem, że poczekam na niego z godzinkę. Jeżeli się tu nie pojawi, to może po prostu powinienem kontynuować swoją podróż? Aczkolwiek nie byłoby to najmilsze z mojej strony - w końcu się umówiliśmy.
Tak właściwie, to dlaczego chcę mu pomóc? Ledwo się znamy, a ja tu może nawet ryzykuje życiem, żeby odzyskać jego PokeBalla...
"No nic, najpierw przekonajmy się czy w ogóle się pojawi. Potem ustalimy co robić dalej - czy kontynuować podróż, czy iść go szukać w dojo na przykład, bo z tego co pamiętam to chciał wziąć udział w turnieju..."
__________________________

Chyba zapomniałaś o cotygodniowym haśle...

Lisek Chytrusek - 2018-04-10, 02:03

Pozwoliłeś swoim podopiecznym schować się do Pokeballów, by zaoszczędzić im niepotrzebnego stresu. Zostało ci więc tylko czekać na Etahan, któremu obiecałeś pomoc. Miejmy nadzieję, że twoja dobroduszność zostanie kiedyś nagrodzona.
Usiadłeś na ławce przed centrum handlowym lub spacerowałeś przez jakieś kolejne dwadzieścia minut. Po tym czasie udało ci się dostrzec Ethana niegnącego w twoją stronę.
- Jesteś! – Powiedział nieco zdyszany, ale wszystko wskazywało na to, że ma niezłą kondycję. W rękach trzymał kota, który od razu wyskoczył na trawę i zaczął ocierać się o twoje nogi. – Wybacz… Musiałem zostać dłużej w Centrum. Wystawili mi rachunek za ten wózek. – Skrzywił się. – W ramach zapłaty musiałem umyć cały hol. Joy powiedziała, że miała to zlecić komu innemu, ale była jakaś awaria monitoringu... – Ostatnie zdanie wypowiedział nieco niepewnie, bo nie wiedział jaki to ma związek z myciem podłogi. Ty natomiast wiedziałeś.
- Nie zdążyłem przez to na turniej. – Westchnął. – Wszystkie pojedynki zostały już rozegrane, aktualnie trwają dwuwalki. – Zerknął na swojego podopiecznego. – A ja mam tylko jednego Pokemona nadającego się do walki i oczywiście nie mówię o nim. – Wskazał na sierściucha. – Szybciej słuchałby twoich rozkazów, niż moich! – Określił nieco zdenerwowany, ale dopiero po kilku sekundach dotarło do niego co właśnie powiedział. – Genialne! – Podniósł głowę i posłał ci błagalne spojrzenie. – To nie zajmie nam długo. Jedna wygrana i dzielimy się pieniędzmi na pół. Ja wystawię swojego Pokemona, a ty ogarniesz Littena. Nawet nie musisz męczyć swoich podopiecznych. Czysty zysk.

Daltonis - 2018-04-10, 21:04

Na samym początku miałem się nie zgodzić, jednak po krótkiej dyskusji w głowie, doszedłem do wniosku, że jakoś muszę wynagrodzić Ethanowi kłopot jaki mu przysparzałem rzucając tostem z masłem orzechowym o podłogę w Centrum Pokemon. Poza tym, zastrzyk gotówki nikomu nigdy nie zaszkodził, szczególnie, że przed chwilą trochę kasy wydałem.
"W sumie, czemu nie?" Wzruszyłem ramionami. "Sam wczoraj się zastanawiałem, czy nie dołączyć do turnieju, jednak w wyniku kilku powikłań zrezygnowałem z tego postanowienia. Ale skoro tak stawiasz sprawę?" Popatrzyłem na łaszącego się do mnie kociaka, schyliłem się i podniosłem go. "Można spróbować. Może Littenowi potrzeba srogiego łomotu, żeby się uspokoił." Zachichotałem pod nosem. "No dobrze, prowadź. Chyba, że masz coś jeszcze do załatwienia, to możemy się spotkać pod Dojo." Zaproponowałem patrząc się na Ethana i głaszcząc lekko czarnego kota po łepku.

Lisek Chytrusek - 2018-04-11, 21:10

- Świetnie! – Wyrzucił z siebie z wyraźną ulgą, kiedy zgodziłeś się na ten spontaniczny plan. Nie miałeś nic do stracenia, chociaż rzucanie rozkazów Pokemonowi, który nie należy do ciebie mogło być trochę problematyczne.
- Brzmi skutecznie. – Przyznał Ethan, a kotek w odpowiedzi machnął łapką tuż przed twoją twarzą. Gdybyś trzymał go odrobinę bliżej, do twojej małej ranki na policzku, doszłyby kolejne.
- Chodźmy. Trzeba się jeszcze wpisać na listę. – Rzucił już po kilku krokach w kierunku dojo. Mogłeś ten czas wykorzystać na sprawdzenie ataków twojego tymczasowego podopiecznego:


______________L I T T E N
    Lv. 11
    Typ: Fire.
    Znane ataki: Scratch (Lv. 1), Ember (Lv. 1), Growl (Lv. 4), Lick (Lv. 8), Leer (Lv. 11), Crunch (Egg Move), TM, TM, TM.
    Umiejętność: Intimidate.



Dojo wyglądało dokładnie tak, jak mogłeś je sobie wyobrażać – duży, parterowy budynek w całości wyłożony drewnianymi panelami. Część z nich przykrywały mały do ćwiczeń w czerwonym i niebieskim kolorze, ale bez żadnego konkretnego układu.
Weszliście do środka, kiedy odbywała się już jedna z dwuwalk. Jeden z trenerów prowadził Machopa i Tyrogue, podczas gdy drugi rzucał rozkazami do Squirtla i Pidgeya. Ludzie otoczyli całe pole bitwy i dopingowali żwawo obu uczestników. Śmiało można powiedzieć, że akcja promocyjna okazał się wielkim sukcesem.
Ethan podszedł do siedzącej przy małym stoliczku dziewczyny, która ukradkiem obserwowała walkę, zapisując w międzyczasie coś na kartkach przed sobą. Jej stanowisko opatrzone było krzywym napisem „LISTA UCZESTNIKÓW”.
- Chcemy się zapisać! – Oświadczył Ethan, uderzając rękami o stolik w taki sposób, że kobietka podskoczyła na krześle.
- My? – Powtórzyła i zerknęła na ciebie. - Poproszę imiona i cztery Pokemony, którymi…
- Nie! Jesteśmy duetem. – Przerwał jej. – Walczymy we dwójkę.
- Ale tak… Że razem?– Zapytała i znowu spuściła wzrok z Ethana, by spojrzeć na ciebie.
- Dokładnie. – Odparł.
- Jeden z jednym, drugi...
- Ta.
- Jesteście rodzeństwem?
- Co? Nie. Ja biorę tego i on tamtego. - Wskazał kciukiem na kotka, którego trzymałeś.
- Oh, jesteście... Parą? – Zapytała z lekkim wahaniem.
- Tak! Idziemy jako para. - Rzucił nieświadomy Ethan z szerokim uśmiechem i zabrał jej długopis z ręki. – Gdzie się wpisać? – Zapytał, a dziewczyna pokazała palcem odpowiednią rubryczkę, w międzyczasie chowając zaczerwienioną twarz w połowie za kartkami. Przypominam, że tę dwuwalkę poprowadzę systemem forumowym, byś sprawdził, który ze sposobów Ci bardziej odpowiada. Z zasadami możesz się zapoznać tu. Dobierz kociakowi trzy dowolne TMy. c:

Daltonis - 2018-04-12, 21:53

Podążałem za Ethanem do Dojo z czarnym kociakiem na rękach. Trochę się rzucał i zaczynałem mieć wątpliwości, czy w ogóle będzie posłuszny podczas walki. Sprawdziłem w tym czasie jego ataki, i byłem mile zaskoczony - nie był wcale taki słaby. W odpowiednich rękach i z odrobiną rygoru byłby świetnym Pokemonem, szczególnie gdyby osiągną najwyższą formę.
Wkrótce dotarliśmy do Dojo. Stało bardzo blisko Psychicznego Gymu prowadzonego przez Sabrinę. Trochę czytałem o Katno gdy jeszcze byłem w Unovie. Podobno kiedyś Dojo i Gym rywalizowało o tytuł oficjalnego szóstego Gymu w Kanto, jednak przez przewagę typów Gym Sabriny okazał się zwycięski. Obecnie jak z resztą widać Dojo nadal funkcjonuje jako miejsce w którym trenerzy mogą trenować i brać udział w różnych turniejach. Podobno czasami można tu nawet spotkać liderów z Kanto i Johto, jednak gdy weszliśmy do środka i rozejrzeliśmy się, nie rozpoznałem żadnej znajomej twarzy.
Po krótkiej chwili podeszliśmy do dziewczyny prowadzącej zapisy do turnieju. Ustaliliśmy wcześniej, że Ethan będzie gadał i wypełniał wszelkie papiery, więc to pozostawiłem jemu, a w tym czasie sam rozglądałem się i przypatrywałem trenerom znajdującym się w Dojo. Warto zrobić coś ala zwiad i sprawdzić z jakimi przeciwnikami będziemy musieli się mierzyć. Na pierwszy rzut oka nie było tu żadnych super silnych oponentów, ale nigdy nie wiadomo...
Coś jednak szybko odwróciło moją uwagę od zadania jakie sobie wyznaczyłem, a były to słowa Ethana. Poczułem rumieńce na twarzy, a gdy zobaczyłem zaczerwienioną twarz dziewczyny to pacnąłem Ethana po tyle głowy, po czym zwróciłem się do buraczka zasłaniającego się kartkami papieru.
"T-to nie tak..." Zająknąłem się z powodu zawstydzenia. "Jesteśmy po prostu kolegami!" Wymusiłem z siebie niezręczny śmiech.
______________________________________________

TM: Double Team, Swords Dance, Flame Charge



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group