To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

Archiwum - Eevee imieniem Welt

totoro - 2018-07-18, 05:34
Temat postu: Eevee imieniem Welt
- Chyba się budzi. - Do uszu Welta dotarł stłumiony męski głos.
- Myślisz? - odezwał się inny - tym razem wyższy, dziecięcy ton; drobna sylwetka człowieczka nieśmiało pochyliła się nad przemokniętym ciałem położonym przy brzegu rzeki i delikatnie tknęła je palcem. W odpowiedzi eevee nieświadomie drgnął, przez co chłopiec odskoczył do tyłu - zupełnie jakby omyłkowo dotknął rozgrzanego pieca.
- Głąby - nie stójcie tak, tylko bierzcie go na ręce. Musimy iść z nim do siostry Joy. - Zagrzmiał stanowczy głos - tym razem należący do dziewczyny.
Nagle Welt poczuł, że ktoś dźwiga jego zastygłe ciało i niedbale układa je w rękach.
- Sama mogłaś to zrobić! - odezwał się głos nad głową liska.
Eevee powoli wracał do rzeczywistości; wciąż wspominał sen, w którym wielki magikarp - strażnik wioski - pochylił się nad nim, by powiedzieć mu coś bardzo ważnego.
Ostrożnie otworzył oczy i spotkał się wzrokiem z młodym, na oko dwudziestoletnim chłopcem o czarnych krótkich włosach. - O - widzicie? Mówiłem, że się obudzi. To co, zostawiamy go tu, czy...?
- Chyba żartujesz! - krzyknęła rudowłosa dziewczyna i wystąpiła krok do przodu, aby wyrwać ciało eevee'ego z rąk chłopca. - Musimy go zanieść do centrum. Jest wyziębiony. Nie widzisz, że cały się trzęsie?
Trzecia osoba, którą okazał się niski, na oko dziesięcioletni chłopiec o delikatnej bladej urodzie i marchewkowych włosach nieśmiało wystąpił do przodu i powiedział:
- Nie krzyczcie. On się boi...
Eevee w istocie wyglądał na przestraszonego. Powoli zaczęło do niego docierać, że jest sam w zupełnie obcym miejscu i nie ma pojęcia, co się działo w ciągu ostatnich kilku godzin. W dodatku czuł się źle - nie wiedział przez ile czasu nurt rzeki unosił jego bezbronne ciało; wiedział jedynie, że wystarczająco długo, by je wyziębić. Kichnął - zauważył, że trzy pary oczu jednocześnie wbiły w niego wzrok.
- Mały... czy chcesz, byśmy zabrali cię do centrum? - spytał najmłodszy chłopiec, wbijając w eevee'ego zawstydzony wzrok.

Schmerz - 2018-07-19, 23:12

Pustka już dawno zawładnęła umysłem drobnego liska. Ile czasu zdążyło już upłynąć? Ile czasu minęło od momentu, w którym to wszystko się stało? Pojedyncze obrazy zdawały się ukazywać przed jego oczami, jednak nie potrafił ich połączyć w całość. W tym wszystkim mógł wydawać się ślepcem, który błąka się po omacku, nie mając nawet celu. Co tak właściwie się stało? Nie wiedział. Nie potrafiłby tego opisać, a każda próba przypomnienia sobie choćby większego szczegółu kończyła się na niczym. Żar płomieni, odgłosy powarkiwania, czy niezrozumiałe słowa i zamęt, a chwilę potem woda. Mnóstwo wody oraz wszechogarniający chłód. Wszelkie otoczenie zlewało się w jeden, nieprzenikniony mrok - głuchą ciszę, z której nie potrafiłby się wyrwać, gdyby nie zewnętrzna pomoc.

Co jednak powinien teraz zrobić?

Cicha myśl zaplątała się gdzieś pośrodku ów niebytu, który to teraz gościł w umyśle malucha. Ten z pewnością miewał lepsze dni, jednak wszelkie bodźce stopniowo dawały się mu we znaki. Bliżej nieokreślone zgłoski nabierały sensu, a wypowiadane w jego otoczeniu zgłoski kształtowały pierwsze, niekonieczne zrozumiałe słowa. Te nie liczyły się w tym momencie. Słysząc obce głosy, które ewidentnie należały do ludzi, lisek nieco zesztywniał, o ile już nie był na skraju "bycia sztywnym" z wychłodzenia. Nie rozumiał, jak dokładniej znalazł się w tym miejscu. Wiedział tylko, że to z pewnością nie może być nic dobrego. Ostrożnie rozchylił powieki, próbując zrozumieć to, co właściwie się działo. Kim byli ludzie dookoła i czego od niego chcieli? Co stało się z resztą? Kolejne pytania mógłby pewnie wymieniać godzinami, jednak nie na tym polegał problem tej sytuacji. Nie mógł w końcu zaufać komuś takiemu, prawda?
- Ev... - ciche zgłoski dobyły się ze strony Welta, a on sam spróbował nawet jakoś ruszyć się dalej, coby wyswobodzić się z obcych, potencjalnie wrogich rąk. Sam odgłos mimo braku sił, nie wydawał się nazbyt zadowolony. Wszystko zostało jednak ukrócone dość solidnym kichnięciem. Co jednak z kolejnymi nowościami? Nie miał zielonego pojęcia, czym było to całe centrum, jednak wizja znalezienia się gdzieś, gdzie zabraliby go ów ludzie nie uśmiechała się mu ani trochę. Musiał wracać, prawda? Dlatego też ostatkiem sił, choćby to mu się w głowie zakręciło i choćby senność i zmęczenie wzięły górę wraz z ogólnym osłabieniem, brązowa kulka futra spróbowałaby się uratować i ruszyć. Do domu. W górę rzeki, prawda? Inna jednak kwestia, jeśli to w swych próbach osunąłby się na ziemię po paru chwiejnych kroczkach, czy samym skoku.

totoro - 2018-07-22, 05:38

Pokemon próbował wyrwać się z rąk rudowłosej dziewczyny, lecz ta nie zluźniła uścisku.
- O co mu chodzi? - prychnęła dziewczyna. - Przecież nic mu nie zrobiłam!
- To wszystko przez wasze sprzeczki - powiedział najmłodszy chłopiec. - Puść go. Tak nie zdobędziemy jego zaufania.
- Młody ma rację - odezwał się czarnowłosy nastolatek. - Puść go, a ja dam mu trochę karmy. Może tym go do siebie przekonamy.
Rudowłosa skrzywiła się i spuściła wzrok na liska.
- Nie chcemy cię skrzywdzić, eevee - powiedziała przybierając ton matki, która próbuje przetłumaczyć rozhisteryzowanemu dziecku, że lekarz chce je zaszczepić dla jego dobra. - Zabierzemy cię do centrum. To naprawdę niedaleko stąd. Powiemy siostrze, by potem odstawiła cię na miejsce. Co ty na to?
W międzyczasie starszy chłopak zrzucił plecak z ramienia i pospiesznie wyciągnął z niego to wszystko, co znajdowało się na wierzchu, aż dotarł do butelki wody i ciasteczka w kształcie serca. Dziewczyna nie była przekonana co do słuszności wypuszczenia liska, gdyż uważała, że eevee jest na tyle przerażony, że nie myśli racjonalnie i jeśli ucieknie wgłąb lasu w takim stanie, lada chwila zacznie tego żałować. Lecz kiedy dwójka chłopców zaczęła ją ponaglać zniecierpliwionymi spojrzeniami, ta w odpowiedzi prychnęła i powiedziała - Dobrze, ale to WY będziecie mieli go na sumieniu!
Rudowłosa jeszcze raz zerknęła na przestraszone oczy liska, przez co wyraz jej twarzy automatycznie złagodniał. Westchnęła cicho, przejechała ręką po drżącej główce i położyła liska na trawie tuż obok ciasteczka.
- Poczęstuj się, przyjacielu - zachęcił nieśmiało najmłodszy chłopiec. - Te ciastko ma właściwości lecznicze. Zobaczysz, że od razu lepiej się poczujesz.
- Proszę, napij się jeszcze wody. - Czarnowłosy wyciągnął z bocznej kieszeni plecaka niewielką różową miseczkę i wypełnił ją wodą aż po brzegi. Ostrożnie podsunął ją pod nogi eevee'ego, po czym cofnął się o krok, by zapewnić pokemonowi komfortową przestrzeń. - Odsuńmy się. Niech nie myśli, że mamy złe zamiary.

Schmerz - 2018-07-22, 20:37

Sytuacja, w której znalazł się lisek, wydawała się ciut beznadziejna. Z jednej strony, Welt najchętniej wróciłby w swoje rodzinne strony, czy też pognał czym prędzej, aby sprawdzić zaistniałą sytuację. Z drugiej zaś docierało do niego to, iż nie miał zbyt wielu sił. Zmęczony, wyziębiony, a do tego zdany na łaskę wątpliwej wiarygodności osób, z którymi nigdy wcześniej nie miał do czynienia. Kiedyś może postąpiłby inaczej i poszedł za nimi bez namysłu w ramach szansy na dobrą zabawę, jednak teraz... co powinien teraz zrobić?
Sam ton dziewczyny nie wydawał się zły. Nie wyglądało to też na to, aby ci mieli jakieś nader złe intencje. Dlatego też przemoczona, brązowa kulka futra skinęła delikatnie głową na znak zrozumienia ich słów. Czy mógł jednak zaufać im ot tak? Tylko dlatego, że wydawali się inni, aniżeli wcześniej spotkane osoby, nie oznaczało, że nie skrywają jakiś dalszych zamiarów względem niego. Dlatego też kiedy dłoń dziewczyny ruszyła w kierunku jego głowy, ten mimowolnie przymknął powieki i przełknął ślinę, jakby ze strachu. Ostrożnie uchylił powieki, spoglądając po najbliższej okolicy, jakby chciał tym samym znaleźć najlepsze schronienie. Jakieś gęstsze krzaki byłyby pewnie najlepsze. Przy okazji też sprawdził reakcje zebranych dookoła osób i kiedy tylko ci cofnęli się o krok - pochwyciłby ciasteczko w pyszczek, aby to zaraz potem schować się przed wzrokiem obcych mu osób.
- ...na pewno? - ciche, pytające, zwierzęce zgłoski dobyły się ze strony malucha, kiedy ten zawahał się przed spożyciem medykamentu. Czy rzeczywiście mógł im uwierzyć, że nie posiadali złych zamiarów? Dlaczego jednak mówili cały czas o tym całym centrum? Czymkolwiek było to miejsce, oznaczało większą ilość ludzi, a to wiązało się z potencjalnymi problemami. Dlatego też póki co zająłby się posiłkiem, kładąc się pod osłoną gałązek na ziemi, aby to odpocząć nieco i może później nawet uciąć sobie drzemkę. Przynajmniej ostatnia z opcji w przypadku jakiejkolwiek poprawy jego stanu i nadmiernego spokoju, bo za główny cel obrałby pilnowanie zachowań innych.

totoro - 2018-07-26, 22:20

Trójka młodych ludzi uważnie obserwowała każdy ruch przemokniętego pokemona. Dziewczyna położyła ręce na biodrach i westchnęła.
- Chyba jednak nam nie zaufa - mruknęła, śledząc wzrokiem małą kulkę, która ostrożnie podniosła ciastko i wraz z nim ukryła się w pobliskich krzakach.
- Przynajmniej je zjadł - stwierdził chłopiec z lekkim uśmiechem. - To ciastko ma właściwości lecznicze. Może zaraz mu się poprawi.
Rudowłosa kiwnęła głową. Wszystkie trzy pary oczu zwrócone były na eevee'ego, który powoli zjadał ciastko, jednocześnie nie spuszczając wzroku z podejrzanej grupy. Ciastko było bardzo słodkie - Welt nigdy wcześniej nie poznał charakterystycznego smaku piernika, ale ten od razu przypadł mu do gustu. Gdy skończył je jeść, poczuł, że powoli odzyskuje siły. Nie była to, co prawda, znacząca zmiana, ale dzięki niej mógł podnieść się bez wrażenia, że za chwilę się przewróci. Po chwili dreszcze przestały mu dokuczać tak, jak na początku, choć nadal czuł się przeziębiony.
- To co, eevee? Pójdziesz z nami do centrum? - zapytał czarnowłosy. Kucnął i w takiej pozycji ostrożnie przesunął się bliżej zarośli, pod którymi urzędował eevee. Ostrożnie wyciągnął ku niemu dłoń, jakby chciał go pogłaskać i uśmiechnął się. - Patrz, widzisz ten czerwony budynek? - Chłopiec wskazał palcem kierunek zachodni. Zaraz za rzeką znajdowało się kilka domków - jeden z nich wyróżniał się jaskrawym, czerwonym kolorem, prawdopodobnie po to, by trener potrzebujący pomocy szybko go zlokalizował.
- Nie musimy brać cię na ręce, jeśli się boisz - zachęcał najmłodszy chłopiec. - Tylko... boję się, że jak będziesz szedł o własnych siłach, to coś ci się stanie. Nie wyglądasz najlepiej, mały.
Rudowłosa milczała. Założyła ręce na piersi i patrzyła na eevee'ego wzrokiem niewyrażającym zbyt wielu emocji. Prawdę mówiąc wyglądała na trochę znudzoną.

Schmerz - 2018-07-30, 16:46

Aby idealnie opisać zaistniały stan rzeczy, wystarczyły zaledwie dwa słowa. Swoisty impas. Sytuacja zziębniętej kulki futra nie zmieniła się w nader drastyczny sposób. Otrzymał ciastko. Dostał też odrobinę wolności, a dzięki temu mógł zająć się sobą. Złapał nieco oddechu i spróbował jakoś poukładać własne myśli. Te zdawały się niemal w kompletnej rozsypce, jednak nie w tym rzecz. W tym właśnie momencie największym problemem liska nie było ów zamieszanie, a grupka młodocianych strażników więziennych. Z jednej strony dzieciaki udowodniły, że raczej nie miały złych zamiarów, jednak z drugiej sam Welt nie do końca wiedział, co powinien teraz zrobić. Z tego też powodu skończyli pewnie w ten, a nie inny sposób - obserwując poczynania drugiej strony. Czy jednak było w tym coś złego?
...niekoniecznie. Niewielka fala szczęścia rozeszła się po ciele małej istotki, kiedy to skosztował ciastka. Te, dzięki jakimś pradawnym mocom było pyszniejsze, aniżeli by zakładał. Chociaż by się raczej nie przyznał do tego nader otwarcie, to preferował słodkie rzeczy, aniżeli jakieś kwaśne, czy gorzkie przekąski. Dlatego też zaczął pałaszować je nieco pewniej i szybciej. Wszystko po to, aby jego wzrok skierował się na wskazany budynek. Nie potrafił pojąć idei tego całego centrum, jednak nie sądził, aby musiał - czy powinien się tam udać. Nic więc dziwnego, że w odpowiedzi na kolejne słowa potrząsnął jedynie łebkiem w wyrazie zaprzeczenia.
- [color=#646449 ]Nie mogę, m-muszę wrócić...[/color] - wyrzuciłby tylko z siebie kilka zgłosek, które niekoniecznie miały prawo być zrozumiane przez resztę zgromadzonych. Wszystko po to, aby spojrzeć w kierunku wody, czy też tym, z którego ta napływała. Następnie nawet postąpiłby ze dwa kroki w daną stronę, a następnie zachwiał nieco i zatoczył w prawo, kiedy to łapki się pod nim ugięły, a myśl o ucięciu dodatkowej drzemki zdawała się być bardziej realna, czy kusząca, coby zregenerować nieco swoje siły.

totoro - 2018-08-17, 00:44

- Co mówisz? - zapytał najmłodszy chłopiec, nieśmiało pochylając się nad eevee'em, który drżącym głosem wydusił z siebie kilka słów. - Musisz wrócić? Gdzie?
Rudowłosa skrzyżowała ręce na piersi i przekrzywiła głowę, wbijając zdziwiony wzrok w chłopca.
- Ty rozumiesz, co on gada? - spytała.
Dopiero w tej chwili do chłopca dotarła wyjątkowość tego zjawiska. Młodzieniec skierował nieco wystraszony, a zarazem podekscytowany wzrok na rudowłosą, uchylił lekko usta i energicznie pokiwał głową.
- Tak... chyba rozumiem. A wy nie? - powiedział.
- Dziwna sprawa - skomentowała dziewczyna. - Słyszałam o przypadkach ludzi, którzy rozumieli mowę pokemonów... Ale ty nigdy nie chwaliłeś się tą umiejętnością.
- Bo nigdy wcześniej to się nie zdarzyło! Może tylko się przesłyszałem?
Eevee spróbował wykorzystać chwilę, w której dwie pary oczu na moment spuściły z niego wzrok i ukradkiem ruszył w górę - wzdłuż rzeki. Jednak po kilku krokach jego ciało gwałtownie przechyliło się na prawą stronę, a obraz przed oczami zaczął wirować. Przewróciłoby się, gdyby nie szybka interwencja czarnowłosego chłopaka, który uważnie przyglądał się czmychającej sylwetce i w porę chwycił ją w swoje ręce.
- Sorry, mały. Nie pójdziesz nigdzie w takim stanie - powiedział chłopak i dość mocno przyłożył zmoknięte ciało do piersi, zupełnie tak jakby trzymał niemowlę. - Dość gadania, idziemy do centrum. Nie mamy całego dnia.
Chłopak ruszył w stronę czerwonego budynku. Nie obchodziło go to, czy lisek będzie się wyrywał, czy nie. Był świadomy, że stan pokemona jest kiepski, skoro nawet po spożyciu lekarstwa kręciło mu się w głowie. Dwójka rudowłosych dzieciaków nie zdążyła nawet skomentować stanowczej decyzji czarnowłosego chłopaka, więc niewiele myśląc postanowiła podbiec do niego, by wyrównać kroku.
Kiedy trójka dzieciaków wraz z liskiem znaleźli się w budynku Centrum, przywitała ich siostra Joy, która szczęśliwie nie miała żadnych innych klientów, dzięki czemu mogła od razu zająć się chorym pokemonem.
- Hej, mały - powiedziała. - Nie bój się mnie. Chcę ci tylko pomóc. Cały drżysz. Biedaczek... Dam ci lekarstwo i obiecuję, że zaraz poczujesz się lepiej. Co ty na to?
- Hej, siostro Joy... - odezwał się nieśmiało najmłodszy chłopiec. - Czy to normalne, że rozumiałem, co eevee do mnie mówi?
Pielęgniarka przybrała nieco zdziwiony wyraz twarzy, po którym szybko się uśmiechnęła.
- Naprawdę rozumiałeś? Hm, może to oznaczać, że jesteś jednym z procenta ludzi na świecie, którzy rozumieją mowę pokemonów. Wśród nich jestem między innymi ja i moje siostry. Dlatego też pracujemy w centrum. To nasza misja!
- Prawdę mówiąc nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło...
- Hm, to rzeczywiście dziwne. Może ci się przesłyszało?
- Nie... nie wydaję mi się.


strasznie przepraszam za zwłokę, ale zupełnie nie mogłam się zabrać do odpisów. Ten też wyszedł trochę kulawo, ale mam nadzieję, że niedługo wena wróci.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group