Wiek: 25 Do³±czy³a: 02 Maj 2018 Posty: 170 Sk±d: Warszawa
Wys³any: 2018-07-18, 05:34 Eevee imieniem Welt
- Chyba siê budzi. - Do uszu Welta dotar³ st³umiony mêski g³os.
- My¶lisz? - odezwa³ siê inny - tym razem wy¿szy, dzieciêcy ton; drobna sylwetka cz³owieczka nie¶mia³o pochyli³a siê nad przemokniêtym cia³em po³o¿onym przy brzegu rzeki i delikatnie tknê³a je palcem. W odpowiedzi eevee nie¶wiadomie drgn±³, przez co ch³opiec odskoczy³ do ty³u - zupe³nie jakby omy³kowo dotkn±³ rozgrzanego pieca.
- G³±by - nie stójcie tak, tylko bierzcie go na rêce. Musimy i¶æ z nim do siostry Joy. - Zagrzmia³ stanowczy g³os - tym razem nale¿±cy do dziewczyny.
Nagle Welt poczu³, ¿e kto¶ d¼wiga jego zastyg³e cia³o i niedbale uk³ada je w rêkach.
- Sama mog³a¶ to zrobiæ! - odezwa³ siê g³os nad g³ow± liska.
Eevee powoli wraca³ do rzeczywisto¶ci; wci±¿ wspomina³ sen, w którym wielki magikarp - stra¿nik wioski - pochyli³ siê nad nim, by powiedzieæ mu co¶ bardzo wa¿nego.
Ostro¿nie otworzy³ oczy i spotka³ siê wzrokiem z m³odym, na oko dwudziestoletnim ch³opcem o czarnych krótkich w³osach. - O - widzicie? Mówi³em, ¿e siê obudzi. To co, zostawiamy go tu, czy...?
- Chyba ¿artujesz! - krzyknê³a rudow³osa dziewczyna i wyst±pi³a krok do przodu, aby wyrwaæ cia³o eevee'ego z r±k ch³opca. - Musimy go zanie¶æ do centrum. Jest wyziêbiony. Nie widzisz, ¿e ca³y siê trzêsie?
Trzecia osoba, któr± okaza³ siê niski, na oko dziesiêcioletni ch³opiec o delikatnej bladej urodzie i marchewkowych w³osach nie¶mia³o wyst±pi³ do przodu i powiedzia³:
- Nie krzyczcie. On siê boi...
Eevee w istocie wygl±da³ na przestraszonego. Powoli zaczê³o do niego docieraæ, ¿e jest sam w zupe³nie obcym miejscu i nie ma pojêcia, co siê dzia³o w ci±gu ostatnich kilku godzin. W dodatku czu³ siê ¼le - nie wiedzia³ przez ile czasu nurt rzeki unosi³ jego bezbronne cia³o; wiedzia³ jedynie, ¿e wystarczaj±co d³ugo, by je wyziêbiæ. Kichn±³ - zauwa¿y³, ¿e trzy pary oczu jednocze¶nie wbi³y w niego wzrok.
- Ma³y... czy chcesz, by¶my zabrali ciê do centrum? - spyta³ najm³odszy ch³opiec, wbijaj±c w eevee'ego zawstydzony wzrok.
_________________
Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!
Pustka ju¿ dawno zaw³adnê³a umys³em drobnego liska. Ile czasu zd±¿y³o ju¿ up³yn±æ? Ile czasu minê³o od momentu, w którym to wszystko siê sta³o? Pojedyncze obrazy zdawa³y siê ukazywaæ przed jego oczami, jednak nie potrafi³ ich po³±czyæ w ca³o¶æ. W tym wszystkim móg³ wydawaæ siê ¶lepcem, który b³±ka siê po omacku, nie maj±c nawet celu. Co tak w³a¶ciwie siê sta³o? Nie wiedzia³. Nie potrafi³by tego opisaæ, a ka¿da próba przypomnienia sobie choæby wiêkszego szczegó³u koñczy³a siê na niczym. ¯ar p³omieni, odg³osy powarkiwania, czy niezrozumia³e s³owa i zamêt, a chwilê potem woda. Mnóstwo wody oraz wszechogarniaj±cy ch³ód. Wszelkie otoczenie zlewa³o siê w jeden, nieprzenikniony mrok - g³uch± ciszê, z której nie potrafi³by siê wyrwaæ, gdyby nie zewnêtrzna pomoc.
Co jednak powinien teraz zrobiæ?
Cicha my¶l zapl±ta³a siê gdzie¶ po¶rodku ów niebytu, który to teraz go¶ci³ w umy¶le malucha. Ten z pewno¶ci± miewa³ lepsze dni, jednak wszelkie bod¼ce stopniowo dawa³y siê mu we znaki. Bli¿ej nieokre¶lone zg³oski nabiera³y sensu, a wypowiadane w jego otoczeniu zg³oski kszta³towa³y pierwsze, niekonieczne zrozumia³e s³owa. Te nie liczy³y siê w tym momencie. S³ysz±c obce g³osy, które ewidentnie nale¿a³y do ludzi, lisek nieco zesztywnia³, o ile ju¿ nie by³ na skraju "bycia sztywnym" z wych³odzenia. Nie rozumia³, jak dok³adniej znalaz³ siê w tym miejscu. Wiedzia³ tylko, ¿e to z pewno¶ci± nie mo¿e byæ nic dobrego. Ostro¿nie rozchyli³ powieki, próbuj±c zrozumieæ to, co w³a¶ciwie siê dzia³o. Kim byli ludzie dooko³a i czego od niego chcieli? Co sta³o siê z reszt±? Kolejne pytania móg³by pewnie wymieniaæ godzinami, jednak nie na tym polega³ problem tej sytuacji. Nie móg³ w koñcu zaufaæ komu¶ takiemu, prawda?
- Ev... - ciche zg³oski doby³y siê ze strony Welta, a on sam spróbowa³ nawet jako¶ ruszyæ siê dalej, coby wyswobodziæ siê z obcych, potencjalnie wrogich r±k. Sam odg³os mimo braku si³, nie wydawa³ siê nazbyt zadowolony. Wszystko zosta³o jednak ukrócone do¶æ solidnym kichniêciem. Co jednak z kolejnymi nowo¶ciami? Nie mia³ zielonego pojêcia, czym by³o to ca³e centrum, jednak wizja znalezienia siê gdzie¶, gdzie zabraliby go ów ludzie nie u¶miecha³a siê mu ani trochê. Musia³ wracaæ, prawda? Dlatego te¿ ostatkiem si³, choæby to mu siê w g³owie zakrêci³o i choæby senno¶æ i zmêczenie wziê³y górê wraz z ogólnym os³abieniem, br±zowa kulka futra spróbowa³aby siê uratowaæ i ruszyæ. Do domu. W górê rzeki, prawda? Inna jednak kwestia, je¶li to w swych próbach osun±³by siê na ziemiê po paru chwiejnych kroczkach, czy samym skoku.
Wiek: 25 Do³±czy³a: 02 Maj 2018 Posty: 170 Sk±d: Warszawa
Wys³any: 2018-07-22, 05:38
Pokemon próbowa³ wyrwaæ siê z r±k rudow³osej dziewczyny, lecz ta nie zlu¼ni³a u¶cisku.
- O co mu chodzi? - prychnê³a dziewczyna. - Przecie¿ nic mu nie zrobi³am!
- To wszystko przez wasze sprzeczki - powiedzia³ najm³odszy ch³opiec. - Pu¶æ go. Tak nie zdobêdziemy jego zaufania.
- M³ody ma racjê - odezwa³ siê czarnow³osy nastolatek. - Pu¶æ go, a ja dam mu trochê karmy. Mo¿e tym go do siebie przekonamy.
Rudow³osa skrzywi³a siê i spu¶ci³a wzrok na liska.
- Nie chcemy ciê skrzywdziæ, eevee - powiedzia³a przybieraj±c ton matki, która próbuje przet³umaczyæ rozhisteryzowanemu dziecku, ¿e lekarz chce je zaszczepiæ dla jego dobra. - Zabierzemy ciê do centrum. To naprawdê niedaleko st±d. Powiemy siostrze, by potem odstawi³a ciê na miejsce. Co ty na to?
W miêdzyczasie starszy ch³opak zrzuci³ plecak z ramienia i pospiesznie wyci±gn±³ z niego to wszystko, co znajdowa³o siê na wierzchu, a¿ dotar³ do butelki wody i ciasteczka w kszta³cie serca. Dziewczyna nie by³a przekonana co do s³uszno¶ci wypuszczenia liska, gdy¿ uwa¿a³a, ¿e eevee jest na tyle przera¿ony, ¿e nie my¶li racjonalnie i je¶li ucieknie wg³±b lasu w takim stanie, lada chwila zacznie tego ¿a³owaæ. Lecz kiedy dwójka ch³opców zaczê³a j± ponaglaæ zniecierpliwionymi spojrzeniami, ta w odpowiedzi prychnê³a i powiedzia³a - Dobrze, ale to WY bêdziecie mieli go na sumieniu!
Rudow³osa jeszcze raz zerknê³a na przestraszone oczy liska, przez co wyraz jej twarzy automatycznie z³agodnia³. Westchnê³a cicho, przejecha³a rêk± po dr¿±cej g³ówce i po³o¿y³a liska na trawie tu¿ obok ciasteczka.
- Poczêstuj siê, przyjacielu - zachêci³ nie¶mia³o najm³odszy ch³opiec. - Te ciastko ma w³a¶ciwo¶ci lecznicze. Zobaczysz, ¿e od razu lepiej siê poczujesz.
- Proszê, napij siê jeszcze wody. - Czarnow³osy wyci±gn±³ z bocznej kieszeni plecaka niewielk± ró¿ow± miseczkê i wype³ni³ j± wod± a¿ po brzegi. Ostro¿nie podsun±³ j± pod nogi eevee'ego, po czym cofn±³ siê o krok, by zapewniæ pokemonowi komfortow± przestrzeñ. - Odsuñmy siê. Niech nie my¶li, ¿e mamy z³e zamiary.
_________________
Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!
Sytuacja, w której znalaz³ siê lisek, wydawa³a siê ciut beznadziejna. Z jednej strony, Welt najchêtniej wróci³by w swoje rodzinne strony, czy te¿ pogna³ czym prêdzej, aby sprawdziæ zaistnia³± sytuacjê. Z drugiej za¶ dociera³o do niego to, i¿ nie mia³ zbyt wielu si³. Zmêczony, wyziêbiony, a do tego zdany na ³askê w±tpliwej wiarygodno¶ci osób, z którymi nigdy wcze¶niej nie mia³ do czynienia. Kiedy¶ mo¿e post±pi³by inaczej i poszed³ za nimi bez namys³u w ramach szansy na dobr± zabawê, jednak teraz... co powinien teraz zrobiæ?
Sam ton dziewczyny nie wydawa³ siê z³y. Nie wygl±da³o to te¿ na to, aby ci mieli jakie¶ nader z³e intencje. Dlatego te¿ przemoczona, br±zowa kulka futra skinê³a delikatnie g³ow± na znak zrozumienia ich s³ów. Czy móg³ jednak zaufaæ im ot tak? Tylko dlatego, ¿e wydawali siê inni, ani¿eli wcze¶niej spotkane osoby, nie oznacza³o, ¿e nie skrywaj± jaki¶ dalszych zamiarów wzglêdem niego. Dlatego te¿ kiedy d³oñ dziewczyny ruszy³a w kierunku jego g³owy, ten mimowolnie przymkn±³ powieki i prze³kn±³ ¶linê, jakby ze strachu. Ostro¿nie uchyli³ powieki, spogl±daj±c po najbli¿szej okolicy, jakby chcia³ tym samym znale¼æ najlepsze schronienie. Jakie¶ gêstsze krzaki by³yby pewnie najlepsze. Przy okazji te¿ sprawdzi³ reakcje zebranych dooko³a osób i kiedy tylko ci cofnêli siê o krok - pochwyci³by ciasteczko w pyszczek, aby to zaraz potem schowaæ siê przed wzrokiem obcych mu osób.
- ...na pewno? - ciche, pytaj±ce, zwierzêce zg³oski doby³y siê ze strony malucha, kiedy ten zawaha³ siê przed spo¿yciem medykamentu. Czy rzeczywi¶cie móg³ im uwierzyæ, ¿e nie posiadali z³ych zamiarów? Dlaczego jednak mówili ca³y czas o tym ca³ym centrum? Czymkolwiek by³o to miejsce, oznacza³o wiêksz± ilo¶æ ludzi, a to wi±za³o siê z potencjalnymi problemami. Dlatego te¿ póki co zaj±³by siê posi³kiem, k³ad±c siê pod os³on± ga³±zek na ziemi, aby to odpocz±æ nieco i mo¿e pó¼niej nawet uci±æ sobie drzemkê. Przynajmniej ostatnia z opcji w przypadku jakiejkolwiek poprawy jego stanu i nadmiernego spokoju, bo za g³ówny cel obra³by pilnowanie zachowañ innych.
Wiek: 25 Do³±czy³a: 02 Maj 2018 Posty: 170 Sk±d: Warszawa
Wys³any: 2018-07-26, 22:20
Trójka m³odych ludzi uwa¿nie obserwowa³a ka¿dy ruch przemokniêtego pokemona. Dziewczyna po³o¿y³a rêce na biodrach i westchnê³a.
- Chyba jednak nam nie zaufa - mruknê³a, ¶ledz±c wzrokiem ma³± kulkê, która ostro¿nie podnios³a ciastko i wraz z nim ukry³a siê w pobliskich krzakach.
- Przynajmniej je zjad³ - stwierdzi³ ch³opiec z lekkim u¶miechem. - To ciastko ma w³a¶ciwo¶ci lecznicze. Mo¿e zaraz mu siê poprawi.
Rudow³osa kiwnê³a g³ow±. Wszystkie trzy pary oczu zwrócone by³y na eevee'ego, który powoli zjada³ ciastko, jednocze¶nie nie spuszczaj±c wzroku z podejrzanej grupy. Ciastko by³o bardzo s³odkie - Welt nigdy wcze¶niej nie pozna³ charakterystycznego smaku piernika, ale ten od razu przypad³ mu do gustu. Gdy skoñczy³ je je¶æ, poczu³, ¿e powoli odzyskuje si³y. Nie by³a to, co prawda, znacz±ca zmiana, ale dziêki niej móg³ podnie¶æ siê bez wra¿enia, ¿e za chwilê siê przewróci. Po chwili dreszcze przesta³y mu dokuczaæ tak, jak na pocz±tku, choæ nadal czu³ siê przeziêbiony.
- To co, eevee? Pójdziesz z nami do centrum? - zapyta³ czarnow³osy. Kucn±³ i w takiej pozycji ostro¿nie przesun±³ siê bli¿ej zaro¶li, pod którymi urzêdowa³ eevee. Ostro¿nie wyci±gn±³ ku niemu d³oñ, jakby chcia³ go pog³askaæ i u¶miechn±³ siê. - Patrz, widzisz ten czerwony budynek? - Ch³opiec wskaza³ palcem kierunek zachodni. Zaraz za rzek± znajdowa³o siê kilka domków - jeden z nich wyró¿nia³ siê jaskrawym, czerwonym kolorem, prawdopodobnie po to, by trener potrzebuj±cy pomocy szybko go zlokalizowa³.
- Nie musimy braæ ciê na rêce, je¶li siê boisz - zachêca³ najm³odszy ch³opiec. - Tylko... bojê siê, ¿e jak bêdziesz szed³ o w³asnych si³ach, to co¶ ci siê stanie. Nie wygl±dasz najlepiej, ma³y.
Rudow³osa milcza³a. Za³o¿y³a rêce na piersi i patrzy³a na eevee'ego wzrokiem niewyra¿aj±cym zbyt wielu emocji. Prawdê mówi±c wygl±da³a na trochê znudzon±.
_________________
Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!
Aby idealnie opisaæ zaistnia³y stan rzeczy, wystarczy³y zaledwie dwa s³owa. Swoisty impas. Sytuacja zziêbniêtej kulki futra nie zmieni³a siê w nader drastyczny sposób. Otrzyma³ ciastko. Dosta³ te¿ odrobinê wolno¶ci, a dziêki temu móg³ zaj±æ siê sob±. Z³apa³ nieco oddechu i spróbowa³ jako¶ pouk³adaæ w³asne my¶li. Te zdawa³y siê niemal w kompletnej rozsypce, jednak nie w tym rzecz. W tym w³a¶nie momencie najwiêkszym problemem liska nie by³o ów zamieszanie, a grupka m³odocianych stra¿ników wiêziennych. Z jednej strony dzieciaki udowodni³y, ¿e raczej nie mia³y z³ych zamiarów, jednak z drugiej sam Welt nie do koñca wiedzia³, co powinien teraz zrobiæ. Z tego te¿ powodu skoñczyli pewnie w ten, a nie inny sposób - obserwuj±c poczynania drugiej strony. Czy jednak by³o w tym co¶ z³ego?
...niekoniecznie. Niewielka fala szczê¶cia rozesz³a siê po ciele ma³ej istotki, kiedy to skosztowa³ ciastka. Te, dziêki jakim¶ pradawnym mocom by³o pyszniejsze, ani¿eli by zak³ada³. Chocia¿ by siê raczej nie przyzna³ do tego nader otwarcie, to preferowa³ s³odkie rzeczy, ani¿eli jakie¶ kwa¶ne, czy gorzkie przek±ski. Dlatego te¿ zacz±³ pa³aszowaæ je nieco pewniej i szybciej. Wszystko po to, aby jego wzrok skierowa³ siê na wskazany budynek. Nie potrafi³ poj±æ idei tego ca³ego centrum, jednak nie s±dzi³, aby musia³ - czy powinien siê tam udaæ. Nic wiêc dziwnego, ¿e w odpowiedzi na kolejne s³owa potrz±sn±³ jedynie ³ebkiem w wyrazie zaprzeczenia.
- [color=#646449 ]Nie mogê, m-muszê wróciæ...[/color] - wyrzuci³by tylko z siebie kilka zg³osek, które niekoniecznie mia³y prawo byæ zrozumiane przez resztê zgromadzonych. Wszystko po to, aby spojrzeæ w kierunku wody, czy te¿ tym, z którego ta nap³ywa³a. Nastêpnie nawet post±pi³by ze dwa kroki w dan± stronê, a nastêpnie zachwia³ nieco i zatoczy³ w prawo, kiedy to ³apki siê pod nim ugiê³y, a my¶l o uciêciu dodatkowej drzemki zdawa³a siê byæ bardziej realna, czy kusz±ca, coby zregenerowaæ nieco swoje si³y.
Wiek: 25 Do³±czy³a: 02 Maj 2018 Posty: 170 Sk±d: Warszawa
Wys³any: 2018-08-17, 00:44
- Co mówisz? - zapyta³ najm³odszy ch³opiec, nie¶mia³o pochylaj±c siê nad eevee'em, który dr¿±cym g³osem wydusi³ z siebie kilka s³ów. - Musisz wróciæ? Gdzie?
Rudow³osa skrzy¿owa³a rêce na piersi i przekrzywi³a g³owê, wbijaj±c zdziwiony wzrok w ch³opca.
- Ty rozumiesz, co on gada? - spyta³a.
Dopiero w tej chwili do ch³opca dotar³a wyj±tkowo¶æ tego zjawiska. M³odzieniec skierowa³ nieco wystraszony, a zarazem podekscytowany wzrok na rudow³os±, uchyli³ lekko usta i energicznie pokiwa³ g³ow±.
- Tak... chyba rozumiem. A wy nie? - powiedzia³.
- Dziwna sprawa - skomentowa³a dziewczyna. - S³ysza³am o przypadkach ludzi, którzy rozumieli mowê pokemonów... Ale ty nigdy nie chwali³e¶ siê t± umiejêtno¶ci±.
- Bo nigdy wcze¶niej to siê nie zdarzy³o! Mo¿e tylko siê przes³ysza³em?
Eevee spróbowa³ wykorzystaæ chwilê, w której dwie pary oczu na moment spu¶ci³y z niego wzrok i ukradkiem ruszy³ w górê - wzd³u¿ rzeki. Jednak po kilku krokach jego cia³o gwa³townie przechyli³o siê na praw± stronê, a obraz przed oczami zacz±³ wirowaæ. Przewróci³oby siê, gdyby nie szybka interwencja czarnow³osego ch³opaka, który uwa¿nie przygl±da³ siê czmychaj±cej sylwetce i w porê chwyci³ j± w swoje rêce.
- Sorry, ma³y. Nie pójdziesz nigdzie w takim stanie - powiedzia³ ch³opak i do¶æ mocno przy³o¿y³ zmokniête cia³o do piersi, zupe³nie tak jakby trzyma³ niemowlê. - Do¶æ gadania, idziemy do centrum. Nie mamy ca³ego dnia.
Ch³opak ruszy³ w stronê czerwonego budynku. Nie obchodzi³o go to, czy lisek bêdzie siê wyrywa³, czy nie. By³ ¶wiadomy, ¿e stan pokemona jest kiepski, skoro nawet po spo¿yciu lekarstwa krêci³o mu siê w g³owie. Dwójka rudow³osych dzieciaków nie zd±¿y³a nawet skomentowaæ stanowczej decyzji czarnow³osego ch³opaka, wiêc niewiele my¶l±c postanowi³a podbiec do niego, by wyrównaæ kroku.
Kiedy trójka dzieciaków wraz z liskiem znale¼li siê w budynku Centrum, przywita³a ich siostra Joy, która szczê¶liwie nie mia³a ¿adnych innych klientów, dziêki czemu mog³a od razu zaj±æ siê chorym pokemonem.
- Hej, ma³y - powiedzia³a. - Nie bój siê mnie. Chcê ci tylko pomóc. Ca³y dr¿ysz. Biedaczek... Dam ci lekarstwo i obiecujê, ¿e zaraz poczujesz siê lepiej. Co ty na to?
- Hej, siostro Joy... - odezwa³ siê nie¶mia³o najm³odszy ch³opiec. - Czy to normalne, ¿e rozumia³em, co eevee do mnie mówi?
Pielêgniarka przybra³a nieco zdziwiony wyraz twarzy, po którym szybko siê u¶miechnê³a.
- Naprawdê rozumia³e¶? Hm, mo¿e to oznaczaæ, ¿e jeste¶ jednym z procenta ludzi na ¶wiecie, którzy rozumiej± mowê pokemonów. W¶ród nich jestem miêdzy innymi ja i moje siostry. Dlatego te¿ pracujemy w centrum. To nasza misja!
- Prawdê mówi±c nigdy wcze¶niej mi siê to nie zdarzy³o...
- Hm, to rzeczywi¶cie dziwne. Mo¿e ci siê przes³ysza³o?
- Nie... nie wydajê mi siê.
strasznie przepraszam za zw³okê, ale zupe³nie nie mog³am siê zabraæ do odpisów. Ten te¿ wyszed³ trochê kulawo, ale mam nadziejê, ¿e nied³ugo wena wróci.
_________________
Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania siê kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych u¿ytkowników bez ich zgody na u¿ytek innych stron!
Grafika pochodzi ze ¼róde³ internetowych. Nie przyw³aszczamy sobie do niej ¿adnych praw. Je¶li jeste¶ autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie ¿yczysz sobie, by siê tu znajdowa³, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usuniêty.
Pokemon Crystal nie czerpie ¿adnych korzy¶ci materialnych z prowadzenia tej strony po¶wiêconej serii "Pokemon" - w³asno¶ci Nintendo.