To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

MG Galliusz - [+18] O małej Noibat, chcącej pokazać swą siłę

Galliusz - 2016-07-04, 10:07

- W porządku – odparł Fifi na twój zamiar pójścia spać dalej. – Gdy wczoraj poleciałaś z Norfim na trening, ja tak samo jak ty padłem i obudziłem się dopiero koło południa. Mimo mojego podejścia do sprawy ćwiczeń, już parę razy przeżyłem trening z moim bratem, więc coś tam zostało i trochę mniej czasu potrzebuję na odzyskanie sił. Tobie przyda się jeszcze trochę odpoczynku. Jutro powinno już być dobrze. No to dobranoc – pogadał sobie Fletchling i poszedł zająć się sobą.
Ty zaś ponownie ułożyłaś się na ziemi, trochę przy tym sycząc z powodu pieczenia powodowanego zakwasami i próbowałaś usnąć. Objęcia sennych krain nie pochłonęły cię tak jak bezpośrednio po powrocie wczoraj, ale po jakimś czasie odleciałaś. Nie bardzo miałaś jakiekolwiek sny, a gdy się obudziłaś, czułaś się znacznie lepiej, a twoja sprawność ruchowa w większości wróciła. Dalej cię tam jeszcze ćmiło w mięśniach, ale było to do zniesienia. Jak tymczasem wyglądało twoje otoczenie? Fifi spał w kącie, a Norfi stał z pochyloną głową przed wejściem. Wydawało się, że też śpi. Sądząc po skromnej jeszcze ilości światła dostającego się do jaskini, na zewnątrz musiał trwać bardzo wczesny ranek.

Gwen Brown - 2016-07-04, 18:17

- Branoc- mruknęłam, układając się do snu.
Cóż, z tym spaniem nie poszło tak hop siup. Ostatecznie nie byłam aż tak padnięta, a świadomość, że tu i tam czuję ból bolesny niczego nie ułatwiała. W końcu jednak udało mi się znaleźć pozycję idealną, kiedy ból nie był aż tak dokuczny. Dopiero wtedy i po upływie kilku minut udało mi się zasnąć. Obudziłam się... chyba pierwsza? Fifi spał na pewno. Norfi siedział przy wejściu, zwiesił głowę i chyba spał, ale nie byłam tego taka pewna. Za to jednego byłam już pewniejsza- zakwasy mi przeszły. Może nie całkiem, ale na tyle, że mogę się już normalnie ruszać.
Zważywszy, że pierzaści jeszcze śpią, nie zamierzam im przeszkadzać. W końcu pozwolili mi tu trochę pobyć, nijako tak się tłuc im z rana. Poćwiczę sobie umysł w międzyczasie, albo coś. Przynajmniej dopóki towarzystwo nie da mi znaku, że są przytomni. Kto wie, może dziś będę mogła ruszać dalej? Dostarczyć tę wiadomość od Edgara.

Galliusz - 2016-07-06, 10:02

Tak więc podrepciałaś sobie w kątek i zajęłaś ćwiczeniami umysłowymi. Kontrolowanie tkwiącej w tobie energii, a przynajmniej jej odnajdywanie stawało się dla ciebie co raz łatwiejsze. Nie potrzebowałaś już tak długich medytacji, by osiągnąć to, czego oczekiwał od ciebie Edgar. Wtedy jednak zdałaś sobie sprawę, że ktoś przed tobą. Kiedy otworzyłaś oczy, zobaczyłaś Norfiego. Miał lekko zadowoloną minę.
- Przypominasz mi mnie po treningu z Edgarem. Też przez jakiś czas poświęcałem dużo czasu na odnajdywanie w sobie ukrytych pokładów mocy. Po jakimś czasie to zaczyna przychodzić tak naturalnie, że medytacje stają się zbędne – rzekł dość nostalgicznym tonem. – No dobrze, Ariano, jak się czujesz po naszym przedwczorajszym treningiem? Wybacz jeśli trochę cię podpiekłem, ale jestem z tych co uznają wyłącznie ciężki trening jako drogę do siły. A zatem co zamierzasz teraz uczynić? – zapytał cię jeszcze.

Gwen Brown - 2016-07-06, 20:31

Cóż, im częściej się do tego zabierałam, tym łatwiej przychodziły mi te ćwiczenia. Przychodzi mi to niemal odruchowo, ale do póki jest jeszcze to "niemal", nie zaszkodzi kolejna sesja czy dwie. Tymczasem zorientowałam się, że ktoś mi się przypatruje. Otworzyłam oczy, a tu Norfi.
- Och, dzień dobry- powiedziałam.
- Właściwie czuje się całkiem nieźle. O ile wczoraj byłam nie dożycia, tak dziś myślę, że byłabym w sanie ruszyć się gdzieś dalej. Co do moich planów... Chyba najwyższa pora dostarczyć wiadomość Edgara. Mógłbyś wskazać mi drogę do siedziby tego Mismagiusa? Manimarco, o ile nic nie pokręciłam.
Tak, zdecydowanie pora ruszyć zad w szeroki świat.

Galliusz - 2016-07-09, 09:00

Kiedy powiedziałaś o tym, jak się wczoraj czułaś, Norfi kiwnął głową, jakby doskonale sobie zdawał sprawę, że spotka cię coś takiego po jego treningu. Kiwnął też, gdy stwierdziłaś, że już czas, aby dostarczyć wiadomość do adresata.
- Słuszna koncepcja, lepiej nie zwlekać zbyt długo z przekazywaniem wiadomości starej sowy. Będzie ci miał potem za złe to spóźnienie do końca życia, twojego, albo jego – mruknął sokół. – I jak obiecałem, tak zaprowadzę cię do Manimarco. Powiedz tylko, kiedy będziesz gotowa. Jeśli potrzebujesz coś zjeść, możesz skorzystać z moich zapasów. Fifi ci coś wyciągnie – dodał, wskazując dziobem na swojego brata.
Fifi tymczasem się obudził i patrzył na was z ciekawością, szczególnie na ciebie.
- Zamierzasz lecieć dalej, tak? – zapytał się.

Gwen Brown - 2016-07-09, 16:38

Norfi wysłuchał moich planów o dalszej wędrówce. Nawet im przyklasnął ze względu na ten nieszczęsny list. W sumie nie chciałam żyć w strachu przed ewentualnym gniewem puchacza- być może w wiadomości było coś ważnego. Tymczasem obudził się Fifi, z ciekawością przysłuchując się naszej rozmowie.
- Dokładnie. Prędzej czy później i tak by to nastąpiło. Ale na razie jeszcze coś przekąszę- odparłam.
Postanowiłam poczęstować się jedną czy dwoma jagódkami. Może jeszcze chwilkę pogadamy. Ale po śniadaniu będzie czas się pożegnać i dać znać Norfiemu aby prowadził do Manimarco. Już i tak zbyt długo nie ruszałam się z miejsca. Poza tym ciekawił mnie ten Mismagius i to, czego ewentualnie mogłabym się od niego nauczyć w zamian za dostarczoną wiadomość, tudzież jakąś inną przysługę.

Galliusz - 2016-07-13, 10:52

Fifi wyraźnie posmutniał, gdy potwierdziłaś swoje zamiary ruszenia w dalszą drogę. Mimo to zaraz wstał i osobiście ci podał jagódki, które jedliście we dwójkę. Norfi zadowolił się suszonym mięsem jakiegoś pokemona. Raczej nie chciałaś wiedzieć co to było za życia.
- Będzie mi smutno, polubiłem cię – odezwał się w trakcie śniadania Fifi. – Ale nie dla mnie podróże na drugą stronę gór. Boję się ludzi – przyznał ze wstydem, zerkając na brata.
- Przecież ja nie każę ci latać i zawzięcie trenować jak ja. Myślę jednak, że Ariana przyzna mi rację, że warto stać się przynajmniej na tyle silnym, by móc się samemu obronić. Parę lat temu cała dolina poczuła na sobie co to znaczy bezsilność, gdy najechali nas ci ludzie – Bez wątpienia chodziło o zdarzenie, przez które zostałaś porzucona wraz z Nestorem.
Jednakże potem tematy rozmów przeszły na mniej poważne sprawy i reszta śniadania upłynęła w dość miłej atmosferze. Po śniadaniu Fifi oznajmił, że on też ruszy wtedy kiedy wy, ale skierują się w drugą stronę, do doliny. Jego brat nie miał nic przeciwko, twierdząc że co groźniejsze drapieżniki o tej porze dnia śpią. Wszyscy czekali teraz tylko na ciebie, czy jesteś już gotowa.

Gwen Brown - 2016-07-13, 18:08

- Nie martw się. Mam nadzieję, że kiedyś jakieś wiatry przywieją mnie tu spowrotem- powiedziałam, aby dodać rudzikowi nieco otuchy.
Tak na prawdę ciężko było określić czy jeszcze kiedyś tu wrócę. Nigdy nic nie wiadomo, co to mnie w życiu spotka. Na razie jednak liczyłam skrycie na taką ewentualność.
Tymczasem wszyscy wraz zasiedliśmy do śniadania. Rozmowy toczyły się różne, ale ostatecznie nadeszła ta wiekopomna chwila, kiedy to trzeba było wyruszać. Torba na grzbiet, jeszcze raz sprawdzam swój dobytek, czy wszystko- a szczególnie list- jest na swoim miejscu. To zostało tylko jedno.
- Cóż, Fifi, w takim razie do zobaczenia. Spokojnej podróży, żadnych ludzi na widoku i... niezbyt zabójczych treningów
To ostatnie życzenie wypowiedziałam żartobliwym tonem i mrugnęłam do rudzika porozumiewawczo. No, jak już się w końcu "wyżegnamy", możemy ruszać.

Galliusz - 2016-07-18, 10:08

Twoje słowa nieco podniosły na duchu Fifiego, który zaoferował ci gościnę w jego rodzinnym gnieździe. Niemniej w końcu było po śniadaniu, rozmowa została skończona, a ty zebrałaś swoje rzeczy i przygotowałaś do drogi. Ptaki zrobiły to samo. Przyszła pora na pożegnanie z Fletchlingiem.
- Ja również życzę ci powodzenia podczas wędrówki przez świat i żebyś faktycznie kiedyś trafiła z powrotem do doliny. Do widzenia Arianno – odparł Fifi i poleciał z powrotem na południe.
Ty wraz z Norfim pofrunęłaś na północ, ku nieznanemu. Latanie wraz z sokołem nie należało do ciężkich przebyć. Musiałaś się napracować skrzydłami by nadążyć za nim, ale nikt przynajmniej nie dybał na twoje życie. Mijaliście szczyty, zbocza i dolinki. Towarzyszyła wam miła pogoda, a zdradliwe wiatry nie stanowiły problemu, bo Norfi dobrze znał każdą górą w okolicy i wiedział czego się gdzie spodziewać. Ostrzegał się co jakiś czas, byś uważała na podmuchy.
- Jeśli będziesz potrzebowała odpoczynku, powiedz mi. Trochę jeszcze będziemy lecieć, a ja mogę tą trasę pokonać w całości. Nie chcę byś mi padła gdzieś po drodze – odezwał się Norfi, gdy minęło już parę godzin lotu.
Po treningach z Edgarem i Talonflamem byłaś znacznie silniejsza, ale nie dość, by nie poczuć po takiej ilości latania zmęczenia w skrzydłach. Oczywiście wytrzymasz jeszcze trochę, jeśli chciałbyś jeszcze lecieć.

Gwen Brown - 2016-07-18, 18:12

Tak oto w końcu ruszyliśmy. Fakt, po tych wszystkich treningach moje skrzydła nabrały siły, ale mimo to musiałam niewąsko nimi przebierać, aby nie zostać z tyłu. Norfi od czasu do czasu udzielał mi ostrzeżeń, przed jakimiś przeszkodami na trasie czy zdradliwymi wiatrami. Nie powiem, bardzo to było pomocne. W jego towarzystwie niestraszne mi też były drapieżniki. Nie ma to jak wyrobiona opinia.
- Jasne. Na razie jednak dam jeszcze radę- odparłam na pytanie o odpoczynek.
No, nie zamierzałam lecieć do zdychu, ale nie chciałam też przystawać przy byle lekkiej zadyszce. W każdym razie jeszcze ciut. Jak się nieco mocniej zmacham, dam znać Norfiemu, że chciałabym usadzić na chwilę zad i złapać oddech.

Galliusz - 2016-07-24, 11:13

Polecieliście więc jeszcze trochę poprzez nieco już niższe i bardziej malownicze góry. W końcu jednak dalsze machanie skrzydłami wymagałoby od ciebie forsowania się, a tego przecież nie chciałaś, więc zwróciłaś się do Norfiego z prośbą o odpoczynek. Ten tylko kiwnął dziobem i zboczyliście nieco z waszego kursu. Szybko okazało się dlaczego, gdy zobaczyłaś otwór trudno dostępnej jaskini na zboczu. Wlecieliście do środka. Panował tam olbrzymi burdel w porównaniu do siedziby twojego przewodnika i trochę cuchnęło stęchlizną.
- To miejsce należy do mojego znajomego, ale chwilowo bawi w innych stronach, więc korzystam z niego, gdy jestem w okolicy – wyjaśnił Norfi. – Radziłbym ci nic nie ruszać, bo różne rzeczy tu trzyma. Niemniej nic tu nie powinna nam przeszkadzać. Jak już odpoczniesz, powiedz – dodał, stając obok wejścia i patrząc na zewnątrz.

Gwen Brown - 2016-07-24, 20:40

Ulecieliśmy jeszcze jakiś kawałek, kiedy stwierdziłam, że pora na odrobinę odpoczynku. Zasygnalizowałam to Norfiemu, a sokół poprowadził mnie do jakiejś jaskini. Wydawała się być opuszczona, taki tam był bajzel. Talonflame wyjaśnił mi jednak co i jak.
- Rozumiem- odparłam krótko, omiatając wzrokiem jaskinię.
Wyszukałam sobie jakieś w miarę nie zagracone miejsce, aby posadzić zadek i zwyczajnie sobie posiedzieć. Na razie nie byłam głodna, ale pociągnęłam sobie łyczek wody ze swego zapasu. I w sumie... po prostu sobie siedzę i odpoczywam.
- Myślę, że możemy lecieć dalej- mówię, kiedy stwierdzę, że wypoczęłam już w stopniu wystarczającym.
Zależało mi aby ulecieć dziś jak największy odcinek drogi. No, ale oczywiście przy okazji nie zdechnąć gdzieś w międzyczasie.

Galliusz - 2016-07-30, 10:51

Co tu dużo mówić. Usiadła i odpoczęłaś sobie trochę w tej graciarni, a potem polecieliście dalej. To znaczy polecielibyście, gdyby nie pojawił się pewien spory problem. Kiedy wyszliście z jaskini, by rozprostować skrzydła do lotu, zobaczyłaś, że czai się tam grupka trzech Charizardów. Tak dokładnie. Widziałaś trzy wielkie, skrzydlate, pomarańczowe gady. Usłyszałaś, że Norfi zachichotał, jakby rozbawił go ten komitet powitalny.
- No co jest gadziny? Tarasujecie nam drogę – zawołał do nich Talonflame.
Charizardy wydały z siebie pomruk gniewu.
- Tym razem załatwimy cię Norfi, naszymi wspólnymi siłami! – zawarczał ich przywódca.
- O Arceusie, trzech na mnie jednego? – Sokół wyraźnie sobie kpił, udając strach w głosie. – Nie uważacie, że jesteście w mniejszości?
- Zaraz inaczej zaśpiewasz… – wrzeszczał gad, szykując się do ataku, gdy zza jego pleców wyszła mała Charmander.
- Tato, ja też mogę powalczyć? – zapytała, drapiąc ojca pazurkiem, aby zwrócić na siebie uwagę.
Charizard speszył się i spojrzał na nią, potem na Norfiego i wypatrzył ciebie.
- Możesz zgnieść tego kurduplowatego nietoperza – mówiąc to uśmiechnął się do ciebie złowieszczo.
Charizardy zaczęły ryczeć wyzywająco, mała Charmander też. Norfi się śmiał.
- Nigdy się nie nauczą – mruknął do ciebie. – Spokojnie, poradzę sobie z nimi, to moi starzy „znajomi” i wiem na co ich stać. Jak chcesz walcz z tą małą, jak nie chcesz odleć i ukryj się gdzieś póki nie rozwiążę problemu – powiedział do ciebie, wzbijając się w przestworza.
Charizardy natychmiast pomknęły za nim, zionąc ogniem, a ty zostałaś sam na sam z bojowo nastawioną dziewczynką.

Gwen Brown - 2016-07-30, 21:09

Przysiadłam sobie gdzieś wygodnie i korzystałam z chwili odpoczynku. Tymczasem kiedy mieliśmy lecieć dalej pojawił się pewnie problem. A w zasadzie trzy problemy pod tytułem Charizard. Och, jeszcze przyplątała się jakaś Charmander. No masz... W międzyczasie mogłam posłuchać pewnej wymiany zdań kiedy to...
- Ej, tylko nie kurdupel!- zakrzyknęłam nieco poirytowana.
Nie lubiłam kiedy ktoś robił mi jakieś uwagi co do mojej wielkości. Nie moja wina, że taka jestem. Dlatego, chociaż w pierwszej chwili chciałam trzymać się z daleka, stwierdziłam, że ta zniewaga krwi wymaga. A że Norfi wziął większe gady na siebie i towarzystwo uleciało w siną dal, zostałyśmy z Charką same. Torba bardziej na plecy, hyź w powietrze i niech się dzieje.
Na początek postanowiłam nieco przetestować tę małą. No nie taką mała, większa była ode mnie. Dość, że postanowiłam chwilę krążyć w górze poza jej bezpośrednim zasięgiem. Niejako zmuszam ją, aby ujawniła co nieco ze swego wachlarza umiejętności. W międzyczasie bombarduję jej uszy naprzemiennie Screech i Supersonic, a nóż widelec jeszcze uda mi się wywołać u niej konfuzję czy coś. Generalnie chwilowo tylko sobie latam, drę ryja i robię uniki przed jej atakami. Przy unikach wspomagam się dodatkowo Agility, na wszelki wypadek. Generalnie staram się trzymać dystans, ale nie zamierzam polegać tylko na darciu mordy i unikach. W stosownym momencie atakuję też Wing Attack.
No, zobaczmy co z tego wyjdzie.

Galliusz - 2016-08-06, 15:29

Z wielką dumą na pyszczku Charmander ruszyła w twoją stronę i jakby przeczuwając co planujesz, zaraz dmuchnęła w twoją stronę chmurą czarnego dymu. Ty użyłaś swoich ataków dźwiękowych, ale trudno powiedzieć, czy trafiłaś ukryty za zasłoną dymną celą. Okazało się, że nie, gdy nagle trafił w ciebie strumień płomyków jaszczurki. Żeby było mało, twoje futro zaczęło tlić! Przeciwniczka zachichotała z wyraźną uciechą, po czym znów plunęła płomykami, ale tym razem udało ci się ich uniknąć. Charmander nadęła wówczas policzki, jakby robiła focha. Zaraz też znacznie przyspieszyłaś się, używając mocy Agility, a więc tym razem jako pierwsza przyłożyłaś jej skrzydłami. Gorzej, że przez efekt podpalenia twój cios był słabszy. Przeciwniczka próbowała cię w kontrze zadrapać, ale tylko ledwie cię musnęła. Poczułaś, że tlące się futro sprawia ci ból. Sytuacja na razie pomyślnie się nie układała.

Ty
86%
+20% do szybkości
Lekkie podpalenie

VS
Charmander
94%



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group