Nie obeszło mnie to, co powiedzieli przyjaciele Brawly'ego. W sumie, jakoś tak... mało kontaktowi byli od początku... i nieszczególnie przypadli mi do gustu. Cóż, każdy ma prawo do swoich wyborów i powodów, które kierują poczynaniami, prawda?
Zaś łobuzerski uśmiech a'la Makuhita Brawly'ego, rozbroił mnie kompletnie.
- Masz rację, kiedy się ściemni będę miała większą szansę dostać się bliżej naukowców - powiedziałam, poprawiając okulary na swoim nosie. - Nie musisz mi pomagać, jeśli nie chcesz. Nie chcę narażać Twojej reputacji... - dodałam, zerkając na Discorda. - Myślę, że obydwoje damy sobie jakoś radę - rzuciłam, puszczając do niego oko.
Mówiąc szczerze, tak na dobrą sprawę, teraz zaczęłam się zastanawiać, czy właściwie powinnam to robić i w jak wielkie kłopoty się przez to wpakuję... Ale cóż... raz się żyje! Ja naprawdę muszę się dowiedzieć, kim jestem i skąd pochodzę. I jak dokładnie te przeklęte wyrwy w rzeczywistości działają. One... zasysają cię do środka, jak odkurzacz? Czy są jak dziura - kiedy podejdziesz za blisko, to po prostu do nich wpadasz?
Tak wiele pytań, tak mało czasu... i zero odpowiedzi.
Na razie.
- Możemy poczekać aż się ściemni u ciebie? - zapytałam niebieskowłosego z nadzieją.
Kiedy zobaczyłam, że Discord jest cały i zdrów, oraz, że faktycznie nie był w niebezpieczeństwie, odetchnęłam z ulgą. Grunt, że jaszczur też nie uszkodził przyjaciół Brawly'ego.
- Przepraszam za niego... z tego co zauważyłam, on... nie lubi obcych i jest bardzo nieufny - powiedziałam, nakładając na nos okulary, kiedy dotarłam już do ręcznika.
No, teraz, jak już widzę, to czuję się znacznie lepiej - świat nagle się wyostrzył, mogę prawidłowo ocenić odległość... widzę też wszystkie szczegóły. Uff.
- Discord, powinieneś przeprosić za swoje zachowanie - rzuciłam jeszcze do jaszczurki.
W momencie w którym na plaży pojawili się ratownicy, wspominając o wyrwach... Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu najbliższej świetlistej przerwy w rzeczywistości. Może udałoby mi się tam dostać... Problem w tym, że raczej nie przemknę się niezauważona. Nie potrafię jeszcze być niewidzialna... A szkoda.
Kiedy zaś pytanie zadane przez Brawly'ego zabrzmiało mi w uszach, początkowo prawie je całkowicie zignorowałam. Zawiesiłam się przez to, co teraz się stało. Myślę, że każdy na moim miejscu by się zawiesił.
- Umm... jeśli nie będę ci przeszkadzać - powiedziałam do chłopaka, nadal zerkając na niebo. - Generalnie... bardzo zależy mi na tym, by dotrzeć do jednej z wyrw... A dokładniej do naukowców, którzy będą przy niej pracować...
Ucieszyłam się, że początki Brawly'ego nie były takie różowe. Wiem, że nie od razu Lumiose zbudowano i każdy potrzebuje czasu, by opanować podstawy - nawet lider sali z Hoenn, jak widać na załączonym obrazku. A skoro o obrazku mowa, to widok Milotica i stadka Horsea był naprawdę urzekający.
Uśmiechnęłam się lekko i postanowiłam podążyć za radami chłopaka - to jest, właśnie miałam stanąć na desce, kiedy usłyszałam syk mojego Salandita.
Obejrzałam się w stronę plaży i... zaczęłam zastanawiać, co takiego mogło się wydarzyć, że pokemon tak zareagował. Kurczę, bez okularów nie widzę wyraźnie... A jeśli to coś poważnego?
- Coś chyba dzieje się na plaży - powiedziałam do asekurującego mnie Brawly'ego, po czym zeszłam z deski. - Chcę sprawdzić co z Discordem - dodałam, uśmiechając się niepewnie i ruszyłam w stronę brzegu.
Ucieszyłam się, że Discord był na swoim miejscu, bezpieczny i... zaspany. Dziadek zawsze powtarzał, że najlepiej jest odreagować stres poprzez zdrowy sen. To nigdy nie zaszkodzi, a tylko pomoże.
Kiedy zaś przeszliśmy z Brawlym do szkolenia, ok - na piachu wszystko było śmieszne, fajne i proste - ale ze strachem pomyślałam, co czeka mnie na wodzie. Przecież zrobię z siebie pośmiewisko! No ale dobra, powiedziałam "A", to trzeba powiedzieć i "B", nieprawdaż?
Nim udaliśmy się do wody, poprosiłam Brawly'ego, by chwilkę poczekał - nie chciałam zgubić okularów, więc zostawiłam je na ręczniku, przy Discordzie, a następnie przyłączyłam się do lidera sali. Obraz trochę mi się bez szkieł rozmył, ale co tam, przynajmniej nie będę widziała wszystkich szczegółów, to i mniej się będę bała, a co!
"Pamiętaj, chcesz skręcić w prawo, przenosisz ciężar ciała na lewo, chcesz przyspieszyć, przenosisz ciężar do przodu" - powtarzałam jak mantrę w myślach. - "Chcę skręcić w prawo, przenoszę ciężar ciała na lewo... na lewo mówię... A może to jednak było w prawo!?"
- Jak wyglądały twoje pierwsze próby surfowania? Od razu ci się udało? - zapytałam Brawly'ego z nadzieją, że jednak nie odniósł sukcesu od razu. Głupio by mi było zrobić z siebie idiotkę już podczas pierwszej próby na wodzie przy nim. Zwłaszcza, że jak mu się tak coraz dłużej przyglądałam, to wyglądał całkiem do rzeczy... Ale może to tylko przez to, że nie mam okularów, i mu się rysy twarzy wygładziły. Ekhem.
Moje postanowienie noworoczne? Zmienić mieszkanie, odłożyć trochę grosza i wyznaczyć wreszcie datę ślubu, bo to już rok pyknął od zaręczyn, a my nadal nic z tym nie robimy _^_
Byłam bardzo zadowolona ze swojego zakupu. Tylko $40 za strój kąpielowy?! Okazja jakich mało! - założyłam na siebie kostium w przebieralni i ruszyłam w stronę plaży, zastanawiając się, jak radzi sobie Discord, czy jest grzeczny i czy się kogoś nie przestraszył.
Mimo wszystko, jestem odpowiedzialna za tego ognistego jaszczura, i nie chciałabym, żeby zrobił sobie krzywdę...
Kiedy dotarłam do plaży, udałam, że nie słyszałam wymiany zdań między przyjaciółmi Brawly'ego. Postanowiłam też zignorować miny, którymi chłopaki się wymieniali, gdy lider sali z Hoenn wspominał, że nie będzie dziewczyn na ognisku, które wspólnie organizowali. Jakby to powiedzieć... nie moje Aipomy, nie mój cyrk, prawda?
- Jasne, rozumiem - powiedziałam z uśmiechem, obrzucając szybkim spojrzeniem miejsce, w którym ostatni raz zostawiłam Discorda. Mam nadzieję, że nadal tam jest i wszystko z nim w porządku.
- Jeśli tak wam brakuje płci pięknej, mogę z wami pobiwakować wieczorem przy ognisku, mogę równie dobrze ruszyć w swoją stronę jutro - dodałam, puszczając oko do Brawly'ego. - A teraz pokaż mi jak się surfuje. Mam nadzieję, że to ogarnę, bo zawsze chciałam się nauczyć, ale jakoś tak... nigdy nie miałam na to czasu.
- Moje imię zaczyna się na "K" - powiedziałam wesoło, i przywitałam następnego biesiadnika, który do nas dołączył.
- Dziękuję za czekoladę, Espurr - odezwałam się do kotki, uśmiechając się lekko. - I dzień dobry. Może zechcesz się do nas przyłączyć? Właśnie mamy zacząć grę w bierki - dodałam do zaspanego chłopaka, otulonego kocem.
- Jasne, że wytłumaczę jak się gra w Munchkina i Uno - uśmiechnęłam się i rozglądam się po zebranych przy stole. - Miło, że chcesz nam zrobić przyjemność i karzesz zacząć jako pierwszym - powiedziałam do chłopaka i podrapałam się po brodzie. - Myślę, że jednak powinniśmy zacząć od tej osoby, której imię zaczyna się od pierwszej litery w alfabecie, a potem po prostu iść zgodnie z ruchem wskazówek zegara, tak będzie najsprawiedliwiej... bo nie jestem pewna, czy mamy jakąś kostkę do gry, żeby sobie w ten sposób kolejność ustalić.
- To może wszyscy razem zagramy w bierki, a potem przesiądziemy się na jakąś inną grę? - zaproponowałam, robiąc miejsce przy stole, byśmy mogli na spokojnie się rozłożyć ze wszystkim.
- Mam nadzieję, że będzie warto na to czekać - zaśmiałam się serdecznie i obejrzałam zdjęcia podsunięte przez Imalę. - Bluza wygląda fantastycznie i ciepło, w sam raz na panującą aurę. No i te kostki do gitary też wymiatają... Masz już jakąś ulubioną? - zapytałam, zerkając na dziewczynę.
Kiedy do chatki wpadł kolędnik, śpiewający już od momentu, kiedy tylko wszedł, uniosłam lekko brwi.
- Grając skocznie Dzieciąteczku na lirze! - przyłączyłam się do znanej wszystkim kolędy.
- Bardzo chętnie zagram w co tylko jest dostępne... ze sobą przywiozłam UNO, bardzo fajna gra karciana... no i mam jeszcze Munchkina... to kolejna karcianka, ale boki można zrywać.
- Kocyk w sowy brzmi bardzo fajnie - powiedziałam z uśmiechem, starając się sobie wyobrazić jak bardzo jest mięciutki, cieplutki i jak wygląda.
- Ja dostałam perfum od rodziców, gdy odwiedziłam ich ostatnim razem, i aktualnie koszulkę z Popplio od narzeczonego. Główny prezent nie dotarł na czas, więc mam czekać i nadal nie wiem co to jest... A on nie chce mi powiedzieć...
Aż mi się zrobiło głupio troszkę - zaczęłam niedawno swoją podróż i nawet nie mam nic, czym mogłabym się podzielić i sprezentować innym. Podziękowałam za jagódki obojgu i sama zapropnowałam, by poczęstowali się ciachami z brytyjskiego przepisu. Mince pie - mniam!
- A może pochwalicie się, co takiego dostaliście pod choinkę? - zagaiłam z uśmieszkiem. - Ja głównie dostałam katar, od wczoraj nie mogę przestać kichać - zażartowałam, puszczając oko do zgromadzonych, po czym sięgam do torby by poszukać paczki chusteczek.
5/10 - poproszę Black Sludge dla mojego Salandita :)
- Dzień dobry i wesołych świąt- powiedziałam z uśmiechem do dziewczyny, która właśnie zeszła na dół. - Zakładam, że będziemy podążać za tradycją - dodałam, wyciągając rękę po kolejny pierniczek. -Będziemy, siedzieć i jeść, ewentualnie gadać i jeść, ale tak to już jest, że tradycyjnie nie możemy zapominać o jedzeniu... W końcu święta są od tego, by biesiadować i się cieszyć.
- I by obrastać w sadło od tego ciągłego żarcia... - mruknęłam, ale już z troszkę mniejszym entuzjazmem, po czym odepchnęłam od siebie myśl, by wziąć trzeci piernik.
- Proponowałam wcześniej kolędowanie i gry, ale późno już było. Może teraz będzie więcej chętnych.
- A ja Kirara, miło mi Cię poznać - odpowiedziałam Fay z uśmiechem.
Następnie wzięłam sobie pierniczek.
Atmosfera naprawdę jest przednia. Cieszę się, że mogę wziąć udział w tym przemiłym spotkaniu.
Jedzenie też jest fantastyczne. No i bardzo raduje mnie fakt, że wszystkim smakują mince pie, które przygotowałam. Wszak bardzo różnią się od typowych polskich przysmaków i wypieków.
- Może jakieś wspólne kolędowanie, albo planszówki? - zapytałam, rozglądając się po towarzystwie.
Miło tak sobie razem posiedzieć - pomyślałam z zadowoleniem, popijając sobie barszczyk i słuchając kolęd wraz z innymi. Upajałam się miłą atmosferą i cieszyłam z przyjemnego ciepełka, które rozlewało się po moim ciele.
- Wesołych świąt - odpowiedziałam dziewczynie, która wróciła z dworu. - Pewnie zmarzłaś. Gorąco polecam barszczyk, na pewno cię rozgrzeje - dodałam, podsuwając kubek pełen parującej zupy.
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.