Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka. Widząc jego zaskoczenie przez chwilę się zawachałam, ale w końcu każdy by chyba się wzdrygął, gdyby ktoś tak go tak niespodziewanie zaczepił. Szybko przeniosłam swój wzrok na Ninetales, podziwiając jej piękne, śnieżnobiałe futro. Nie mogłam się na nią napatrzeć.
Zaczęłam słuchać chłopaka, który zaczął mi opowiadać o swojej przepięknej towarzyszce. Zdziwiłam się, kiedy powiedział, że w innym regionie osobniki takie jak ona nie są niczym niezwykłym. -Och, trudno w to uwierzyć. Niespotykane.. Więc... Z jakiego regionu pochodzi? – zapytałam. Bardzo chciałam uzyskać tą informację, gdyż wcześniej nigdy nie słyszałam o takich osobnikach Ninetalesów.. Tak też bardzo prawdopodobne było, iż pochodził on z regionu, o którym wcześnie nie słyszałam.
Kiedy Michael (który prędko mi się przedstawił) powiedział, że jest badaczem, zastanowiłam się. Ciekawił mnie cel jego podróży oraz to, czy udaje się tam w celach badawczych. Uniwersytet Celadoński, huh... Interesujące. Osoba Michaela mnie zaciekawiła i bardzo chciałam, aby opowiedział mi więcej o swoim zajęciu. Nietypowe gatunki – brzmi świetnie. Pewnie uczy się o stworzeniach podobnych do Ninetalesa. -Miło mi cię poznać – uśmiechnęłam się. -Nie, naprawdę! Sama do ciebie zagadałam, z czystej ciekawości, więc jestem wdzięczna, że zechciałeś mi tyle opowiedzieć – powiedziałam. -A tak swoją drogą... Ja też jestem badaczem. Tak mniej – więcej. Jestem z małego laboratorium w Cianwood City... Więc wiesz, hah, nie zanudzasz mnie.
- Pochodzę z Kanto, jednak Ninetales stąd nie jest. Spotkałem go podczas mojej podróży w regionie Alola - wyspiarskim państwie położonym spory kawałek od nas. - odpowiedział ci Michael. - Właśnie to część moich studiów. Wyjechałem tam właśnie z tego powodu. Od tamtejszego profesora otrzymałem ten egzemplarz i mam się nim zająć. Oprócz wyglądu, zaobserwowałem również to, że Alolańska Ninetales posiada inne typy, zamiast zwykłego Ognistego, są to Lodowy i Wróżkowy. Jeśli chodzi o zachowanie, to z reguły jest bardzo spokojna. Jednak tubylcy mówili, że podobno zamraża tych, którzy ją denerwują, jednak na szczęście póki co nie miałem okazji się o tym przekonać na własnej skórze. - chłopak podzielił się z tobą tą ciekawostką, po czym się zaśmiał. - A ty jaką dziedziną się zajmujesz?
Wysłuchałam krótkiej opowiastki chłopaka. Wspomniał on o wyspiarkim regionie Alola. Słyszałam o nim naprawdę niewiele, a pokemony z tej wyspy były dla mnie niemalże radością.
Co prawda ojciec opowiadał mi nieco o tym jakże tajemniczym, nieznanym mi miejscu... Jednak w jego zbiorach nie było żadnej książki, która dotyczyłaby tych terenów. Teraz, gdy spotkałam Michaela i jego cudownego Ninetalesa zechciałam dowiedzieć się więcej o Aloli.
-Och, a więc tak – westchnęłam, przypatrując się Ninetales. -Hmm, byłeś w Aloli? Brzmi cudownie... – powiedziałam, uważnie słuchając chłopaka. -Rany, naprawdę występuje tam taka różnorodność? Niespotykane. Ciekawi mnie, jak to możliwe? Czyżby Pokemony przystosowały się do waruków? Chociaż... Z tego co wiem, Alola jest ciepłym regionem... Fascynujące – zamyśliłam się. Kiedy chłopak opowiedział mi o plotkach na temat Ninetales, zaśmiałam się, podobnie jak on. -Och, w takim razie masz szczęście -odparłam wesoło, chociaż przeszedł mnie dreszcz. Nie chciałabym, aby spotkało mnie coś takiego, co to to nie...
-Cóż, zajmuję się głownie skamieniałościami Pokemonów. Poszukujemy ich szkieletów i szczątków, badamy zależności oraz różnice między nimi... Szukamy starych-ale-jednak-nowych gatunków. Rzecz jasna nie brak też brudnej roboty, bo w końcu ktoś musi zająć się wykopaliskami. Taki no zespół archeologiczny – westchnęłam, myśląc o tym, co czeka mnie w Kanto. -I właśnie dlatego płyniemy do Kanto. Ponoć dzieje się tam coś ciekawego – uśmiechnęłam się.
- To prawda, Alola jest całkiem ciepłym regionem. Jednak przez swoje wyspiarskie położenie w całkiem sporej odległości od jakiegokolwiek stałego lądu. Pokemony, które się tam znalazły za sprawą człowieka, musiały się przystosować ze względu na tak wielką barierę geograficzną. Jednak wykreowało się tam stosunkowo więcej nowych pokemonów, tak zwanych "Alolańskich Form" jest tam zaledwie kilkanaście. - opowiedział ci Michael, po czym zaczął przysłuchiwać się twojej odpowiedzi na temat wykonywanego zawodu. Chłopak wyglądam na bardzo zainteresowanego tym, co mówisz. - W sumie to też kiedyś myślałem o archeologii. Uznałem jednak, że wolę podróżowanie od siedzenia i "grzebania w ziemi". Mimo to podziwiam osoby, który się tym zajmują. Dzięki ich pracy możemy dużo się dowiedzieć o naszej przeszłości.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
-Och, rozumiem. Aloańskie Formy... Brzmi fascynująco. Ciekawi mnie ile gatunków mogło ulec podobnym zmianom... - zastanawiałam się, przysłuchując się temu, co mówi chłopak. Niesamowite wydawało mi się być to, w jaki sposób położenie geograficzne tej całej "Aloli" wpłynęło na "ewolucję" pospolitych gatunków. Jeszcze raz spojrzałam na Ninetalesa, zastanawiając się po raz kolejny jak do licha w tak ciepłym regionie miałaby wykształcić się forma lodowa. Ciekawiło mnie też ile dokładnie form się wykształciło... Oraz to, czy wszystkie zostały odkryte. Kilkanaście zmodyfikowanych gatunków. Interesujące. -Och, naprawdę? No cóż, nie dziwię ci się, podróże i zajmowanie się teraźniejszością oraz przyszłością... Jest niesamowite - westchnęłam zachwycona. -Cóż, w sumie. Dlatego nie mogę się doczekać tego, co czeka na nas w Kanto. Mam nadzieję, że będzie to coś zupełnie nowego! - powiedziałam z uśmiechem.
Przygrywająca wam w tle muzyka została nagle przerwana ogłoszeniem od kapitania. Według tego mieliście w ciągu najbliższej godziny zacumować do portu w Kanto. Aż dziw, że kilkugodzinna podróż minęła aż tak szybko!
- Zatem życzę szczęścia w odnalezieniu czegoś zjawiskowego. - życzył ci chłopak. - A gdzie tak właściwie się wybierasz po wysiadce w Vermillon? Ja udaję się prosto do Celadon, na tamtejszy uniwersytet, żeby zdać relację z mojej wyprawy do Aloli. Gdybyś nie miała nic przeciwko, później moglibyśmy się gdzieś spotkać. - dodał Michael.
- Widzę, że młody Elderwood poszedł w ślady swojego ojca. - usłyszałaś za plecami znajomy ci głos.
- Pan Eastward? - Michael wyglądał na zdziwionego.
Odwróciłaś się i za swoimi plecami zobaczyłaś nikogo innego jak swojego tatę. Musiało to wyglądać dosyć komicznie, po przenosiłaś wzrok pomiędzy dwoma mężczyznami, na co twój tata zareagował śmiechem.
- Wygląda na to, że nie pamiętasz Michaela. Nic dziwnego, w końcu nie widzieliście się jakieś szesnaście lat. Sam pewnie też bym go nie rozpoznał, gdybym nie potrzebował pomocy twojego ojca przy ostatniej sprawie. - William zwrócił się do Michaela. - Pozwól, że przedstawię ci moją córkę, Louise.
- My jakby już się znamy. - Michael zdawał się nieco zesztywnieć na wieść, że jesteś córką swojego ojca.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
Och, to już? Nie za szybko? - zdziwiłam się. Nie myślałam że czas rejsu upłynie mi tak szybko i tak przyjemnie. Już godzina i w końcu zobaczę Kanto. Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu zobaczę nowy, dotychczas nieznany mi ląd. Myśl o nowym regionie napawała mnie entuzjazmem i dostarczała niesamowitej porcji energii - nie czułam jakiegokolwiek zmęczenia podróżą.
-Dzięki- uśmiechnęłam się. -Och, Celadon. W takim razie powodzenia z reportem. Nie, nie mam nic przeciwko, chętnie dowiem się czegoś więcej o twoich badaniach więc... - powiedziałam, natychmiastowo odwracając się kiedy usłyszałam głos swojego ojca. Och, czyli się znają? Może niekoniecznie się znają, ale ojciec z pewnością znał ojca tego chłopaka. Chociaż w sumie tak to już jest z tym staruszkiem - zna każdego i wie wszystko o każdym. Przysłuchiwałam się ojcu. Czyli że on i Elderwood mieli razem pracować? Zaciekawiło mnie, czy ma to jakiś związek z naszą wizytą w Kanto. Hm, szesnaście lat to kawał czasu. Nic dziwnego, że nie poznałam Michaela skoro byliśmy jeszcze małymi dziećmi kiedy się znaliśmy. Ale no cóż, miło jest spotkać starego znajomego po latach. -[b]Tak, zdążyliśmy się już poznać. A ty jak tam tato?[b] - zapytałam, będąc już myślami na lądzie. Zauważyłam, jak zmieniła się postawa Michaela kiedy spotkał mojego ojca. No cóż, tatulek był dosyć znany w kręgach badawczych, więc nie powinno mnie to dziwić, no ale...
- Dzięki tej drzemce nawet nie poczułem, że w tym czasie minęło pewnie kilka godzin. Ale przyda mi się to przed kolejną częścią podróży. W końcu jeszcze musimy trafić do Cerulean. - odpowiedział tobie ojciec, a zaraz po tym mogliście usłyszeć ponowny komunikat o niedługim zacumowaniu do portu w Vermillon. - To już jesteśmy w Kanto? Ta drzemka rzeczywiście trwała długo. To ja pójdę do nasze rzeczy. Nie jest ich za dużo i powinienem sobie poradzić. - dodał twój ojczulek, po czym zostawić ciebie z Michaelem sam na sam.
- Wybacz, że nieco zesztywniałem przy twoim ojcu. Nie uważam, że to źle czy coś, po prostu... Po prostu to trochę dziwne. Tak właściwie, to nawet niezbyt pamiętam twojego taty. Wyprowadziliście się niedługo po wybuchu wulkanu na Wyspie, a w końcu to było tak dawno. - Michael tłumaczył się przed tobą. - Mam nadzieję, że nie masz mi niczego za złe.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
-Faktycznie, trochę ci ta "drzemka" zeszła. Ale fakt, przynajmniej będziesz wypoczęty – spojrzałam na ojca. Niebawem mieliśmy dotrzeć do Vermillon. Świetnie, pomyślałam. Już miałam wrócić się po swój bagaż, kiedy ojciec oznajmił mi, że zrobi to sam. Kiedy odszedł i odezwał się Michael spojrzałam na niego zmieszana. -Hm? Naprawdę się tym przejmujesz? W towarzystwie taty, no cóż... Jakby to powiedzieć, czasem się zdarza – zaśmiałam się, Czasami obecność ojca onieśmielała innych, chociaż sama do końca nie rozumiałam dlaczego. Chociaż w tym przypadku wydawało mi się, że coś konkretnego jest na rzeczy. -Ach, rozumiem. Tak, minęło już dużo czasu... Nic dziwnego, że go nie pamiętasz – uśmiechnęłam się do chłopaka. Niedługo mieliśmy dotrzeć do portu. Teraz zostało tylko czekać aż zacumujemy. No i na ojca, aż przyjdzie z bagażami.
- Byłem strasznie zdziwiony, kiedy zadzwonił on do mojego ojca i rozmawiali o "dawnych czasach", jeszcze przed wybuchem wulkanu na Cinnibar. Stojąc z boku, fajnie się słuchało, jak wspominali wspólną pracę i takie tam... - odpowiedział ci Michael. - Ale skoro będziecie w Kanto, to możliwe że będziesz miała kontakt z moim ojcem. Sam pewnie bym wam pomógł przy wykopaliskach, ale pewnie będę zajęty uczelnią, w końcu obojętnie czy jest środek czy koniec semestru, wykładowcy cały czas cisnął studentów. - zażartował Michael.
Niedługo później dołączył do was twój ojciec, chłopak usunął się wtedy, gdyż poszedł po własny bagaż. Przy okazji pożegnał się z wami i życzył odkrycia w Cerulean czegoś przełomowego. Z ojcem czekaliście na zacumowanie, po czym musieliście przecierpieć w długiej i ciągnącej się kolejce. Jednak umilaliście sobie ten czas rozmową, jak zwykle o wszystkim i o niczym. Nim się obejrzeliście, staliście już z bagażem przed budynkiem portu.
- To co, może zanim wypożyczymy samochód, skoczymy na jakiś obiad? - zaproponował ci ojciec.
_________________
I'll say this not as a King, but as a loyal knight. Anything to disturb the King's peace will be crushed! Clarent Blood Arthur!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.