Mężczyzna odwrócił się w twoją stronę i uniósł rękę. Już myślałeś, że zaraz cię uderzy, ale zamarł tak w pół gestu. Potem westchnął i ostatecznie opuścił rękę, ale tylko po to, aby cię podrapać po łbie.
- Ech, te pacany znowu spartaczyły transport i znowu wszystko muszę zrobić sam- warknął, nie przerywając "drapanka".
- Czasami aż mam ochotę rzucić to w cholerę. Albo co najmniej ich wszystkich powybijać. Ale potem przypominam sobie, że dobrobyt sam się nie zrobi.
Tja, tyle tylko, że przez ten "dobrobyt" siedzisz w chałupie na dupie zamiast zwiedzać świat i zdobywać doświadczenie... Ale przecież nie powiesz mu tego od tak. W obecnej chwili groziłoby to co najmniej ciosem po łbie.
- Hm, chyba coś szaleliście z Vandelopą, co? Strasznie masz zmierzwione pióra...- stwierdził niespodziewanie Skay.
Trochę się wystraszyłem i przygotowałem na cios ale... ten nie nastąpił. Takie pogłaskanie było naprawdę miłe, nie pamiętam kiedy ostatnio Skay mnie głaskał i był taki a nie inny względem mnie. Nie miałem pojęcia o czym on gada no ale nie odzywałem się. Fatk, jego pytanie mnie zaskoczyło ale tylko tak wewnętrznie bo nie dało się po moim poker face tego poznać. Chwilę się zastanowiłem nad odpowiedzią
~Hm... no tak. Dzisiaj dużo się goniliśmy i też chowałem się w rozmaitych miejscach więc pewnie dlatego moje pióra są takie potargane~
Chciałem mu zadać pytanie które korciło mnie już od dłuższego czasu... a co tam raz się żyje!
~Skay czy mógłbym kiedyś przejść ewolucję?~
Skay mruknął coś słysząc twoje wyjaśnienie. Najwyraźniej kupił twoją wymówkę, bo nie drążył tego tematu. Przez chwilę siedział tak w ciszy, a potem sięgnął po swoją walizeczkę. Położył ją na biurku i zaczął wyciągać jakieś papiery. Kiedy zadałeś pytanie o ewolucję, wydawał się szczerze zaskoczony. Zatrzymał się tak w połowie wyciągania papierów, a potem odłożył je na blat i zamknął walizeczkę.
- Skąd takie "marzenie?"- zagadnął, spoglądając ci w oczy.
Nie wydawał się zły. Przeciwnie był całkiem spokojny. Tylko czemu ten spokój wydawał się tak przerażający?
Skay to w ogóle był przerażający, trochę się go bałem ale z jednej strony miałem to gdzieś a z drugiej... Sam nie wiem. Miałem przygotowaną odpowiedzi w razie ciągłych pytań ze strony "trenera"
~ Nie chcę całe życie być Archenem, chcę być też Archeopsem. Czy to coś złego?~
Facet był nieprzewidywalny więc musiałem się przygotować na wszystko, na obronę lub ucieczkę albo stanie w miejscu gdyby nic się nie działo. Takie tam życie..
O dziwo twój trener zachowywał spokój. Po prostu siedział i na ciebie patrzył. I nic poza tym. Poczułeś się nieco... hm... dziwnie? Prawie wolałbyś zaliczyć jakiś wybuch złości, jakiś opieprz, cokolwiek. A ten nic.
- Nie, to nie jest nic złego. Wręcz przeciwnie. Ale zdajesz sobie sprawę, że ewolucja w twoim wypadku to nie jest jakieś hop siup? Że nie wystarczy jakiś kamyk czy śmieszny kryształ, którego dotknięcie załatwi sprawę?
Tja, wiedziałeś. Skay nie odkrył tym Ameryki...
- Do ewolucji potrzebujesz czasu i srogich treningów. A tego, jak już zauważyłeś, na razie nie mam aż tyle, aby zagwarantować ci przejście ewolucji. Wrócimy do tej rozmowy innym razem- stwierdził sięgając po jakąś teczkę.
Aha, toście się rozgadali... Normalnie potok słów, prawda? Chociaż z drugiej strony, przynajmniej dał ci do zrozumienia, że nie potępia takiej ewentualności, a może nawet ją rozważy. Jak na niego to całkiem sporo po tak krótkiej wymianie zdań.
Niestety... Trudno w sumie mi to jedno. Tak jakby się nad tym zastanowić to w obecnym położeniu nie mam szans więc po co się w ogóle tym interesuję? Pewnie to taka o zachcianka która zaraz mi minie. Postanowiłem wrócić na swoją grządkę i pospać przez resztę dnia. Kiedy tak sobie siedziałem wpadła mi straszna ale i też poniekąd kusząca myśl do głowy
"Uciec od niego"
Z jednej strony wątpię aby Skay jakkolwiek się wzruszył gdybym zniknął ale jednocześnie jakoś myśl aby zwiać, przerażała mnie i jednocześnie kusiła. Sam jednak nie dam rady a i raczej nie wiem czy z kimkolwiek bym chciał podróżować. Może moim losem jest siedzenie tutaj aż nie zdechnę? Mi to wsio ryba. ;p
Jak postanowiłeś, tak też zrobiłeś. Siedząc na swojej gałęzi rozmyślałeś jeszcze o tym i o tamtym. Aż w którym momencie pojawiła się szalona myśl o ucieczce. Niby się bałeś, ale jednocześnie kusiło cię to jak cholera. Ostatecznie tutaj tylko siedzisz i kwitniesz. Taak, ucieczka to nie taki głupi plan. Ale jakby tu go wdrożyć. Chwila, czy Vandzia czasem nie wspominała, że też chciałaby się wyrwać i podróżować po świecie? Tak, na pewno wspominała! A gdyby tak obmyślić jakiś plan doskonały? Może to jest ta szansa od losu? Snując najrozmaitsze taktyki, powoli przysnąłeś.
Co prawda miałeś chęć tylko się zdrzemnąć, ale po tym nieoczekiwanym pojedynku przespałeś sobie do kolejnego poranka. Było jeszcze wcześnie, chyba nawet Skay jeszcze spał.
Co, co? Już rano? Chyba nawet wcześnie rano, Skay chyba jeszcze nie śpi. Zastanowiłem się, co stracę jeżeli ucieknę?
.....
....
...
Nic. Skay i tak ma mnie (chyba) gdzieś tak samo jak ja jego, mi to jedno co się ze mną stanie. Dość tego czekania i stania czas na.. Bunt? A niech będzie bunt! Po cichu spróbowałem przedostać się do pokoju Vandelopy, ona jest moją jedyną ucieczką nie w samotności. Jednak byłem pewien tak na 80% że mnie poprze i zabierze mnie stąd. Jeżeli udało mi się dostać do niej, usiadłem na jej brzuchu (czy jak tam spała) i odezwałem się cicho
~Vandelopa... ja nie chcę już tutaj dłużej siedzieć, chodźmy w świat. Ty jedna ze mną jako tako trenujesz...~
Kiedy wstałeś postanowiłeś poczynić konkretne kroki ku upragnionej wolności. A wolność ta zaczynała się od Vandelopy. Najciszej jak potrafiłeś, poleciałeś w kierunku jej pokoju. Miałeś szczęście- dziewczynka miała uchylone drzwi, więc bez przeszkód wśliznąłeś się do środka. Rudowłosa jeszcze smacznie spała, kiedy wylądowałeś na jej łóżku.
- Nutute?- jęknęła kiedy się budziła.
Ziewnęła potem, a ty korzystając z okazji wyłożyłeś jej co ci leżało na wątrobie. Od razu się rozbudziła.
- Myślisz, że dalibyśmy sobie radę sami? Wiesz, oczywiście zabrałabym trochę tego i tamtego, ale to dość poważna sprawa... No i nie mam pojęcia gdzie tata może trzymać twojego balla- odparła spuszczając nogi z łóżka.
Na słowa o pokeballu przewróciłem wymownie oczyma
~ Olać pokeball, myślę że jak sam zechcę to mogę wskoczyć do nowego czyli twojego... Damy radę, będziemy jedli jagody i pili wodę a potem się zobaczy. Proszę cię ja chcę przejść ewolucję, zrobić coś więcej... a nie tylko skubać pióra~
Spojrzałem po sobie, nie wiedziałem czy tak można że jeżeli z własnej woli wskoczę do innego pokeballa. Oczywiście nie lubiłem tam siedzieć, to był jedyny plus bycia ze Skayem że nie musiałem przesiadywać dniami i nocami w kuli. Spojrzałem wyczekująco na być może moją nową trenerkę.
Vandelopa zastanowiła się.
- Dobra, coś wymyślimy. Daj mi tylko spakować najpotrzebniejsze rzeczy- powiedziała dziewczynka, w pośpiechu się ubierając.
Kiedy zarzuciła swoje ciuchy, wygrzebała z szafy plecak i wrzuciła do środka jakieś ubrania, swój wybłagany od ojca Pokedex i pokeballe. Dorzuciła portfelik z oszczędnościami, a potem po cichutku przemknęliście się do kuchni po prowiant. Kiedy wszystko spakowaliście, na dworze Vandzia poodwoływała do odpowiednich balli Sevipera i Tepiga, a potem żwawym krokiem wyszła na chodnik przez rezydencją.
O rany, to się właśnie dzieje- właśnie dajecie nogę, aby zwiedzać świat! Tylko... gdzie teraz? Dziewczynka wyjęła Pokedex, aby przejrzeć wgraną na niego mapkę regionu.
- Najbliżej stąd jest chyba do Pastorii. Ale to i tak kawałek drogi. Po drodze napatoczylibyśmy się na jedno z trzech jezior. Ale jakby od jeziora odbić na północ, to w końcu dotarlibyśmy do Veilstone. Jak myślisz, które z tych miast byłoby ciekawsze?
Poczułem się dziwnie patrząc jak dziewczynka się zbiera, nie mogłem opisać tego uczucia. To było jednocześnie coś jak przerażenie, niedowierzenie, ekscytacja i niepokój. Nie, muszę zapomnieć o wszystkim i teraz skupić się na tym co dzieje się. TU I TERAZ, dajemy nogę i zapominamy o Skayu. Mam nadzieję że Vandelopa jednak nie będzie chciała wrócić do swojego taty no bo... w końcu to jej tata! Siedziałem na jej ramieniu i patrzyłem na Pokedex, po chwili zastanowienia powiedziałem
~ Ja bym poszedł do tego co jest dalej, im dalej od Skaya tym dłużej mamy spokój od niego~
Nie mam pojęcia jak Skay zareaguje. Wezwie policję? Sam zacznie nas szukać ze swoim teamem czy coś? Nie wiedziałem, wolałem o tym nie myśleć... Na razie.
~ Podobno w Centrum Pokemonów można spać więc z noclegiem problemu nie będzie prawda?~
Rudowłosa schowała pokedex.
- Faktycznie, można. Ale w razie czego spakowałam też namiot- odparła uśmiechając się.
Przez chwilę szliście tak w milczeniu, napawając się chwilą. Na ulicach było praktycznie pusto, więc bez przeszkód udało wam się przejść przez główne ulice i ostatecznie wyjść z miasta. Teraz przed wami rozciągał się las i wijąca się przez niego ścieżka. Las! Kiedy ostatnio byłeś w prawdziwym lesie? Stanowczo zbyt dawno. Teraz mogłeś do woli bujać w powietrzu i latać sobie pomiędzy pniami.
Tymczasem czas mijał, a wy pokonywaliście kolejne metry... które powoli przeszły w kilometry.
- Nie wiem jak ty, ale ja bym coś zjadła. Nie miałam jeszcze okazji zrobić sobie dziś śniadania- stwierdziła Vandzia.
Hm, czyli postój, co?
Las! O tak! Błękitne niebo! Wolność! Zacząłem latać sobie w górę i między drzewami, korzystając z wolności. Dziwne uczucie nie minęło, jednak teraz jakby moje emocje uwalniały się stopniowo. Pewnie parę dni temu na widok lasu wzruszyłbym barkami a teraz... robiłem co chciałem. Aż szkoda mi było kiedy kazała się zatrzymać ale okej, wylądowałem i powiedziałem
~ W sumie mogę iść poszukać jakichś jagód, rozdzielmy się co ty na to?~
No i taki miałem zamiar, znaleźć jakieś jagody dla mnie i mojej nowej trenerki. Chyba mogę ją tak nazwać co nie? Tak więc jeżeli Vanda coś postanowiła to należałoby się do tego przystosować, czy coś tam. Znaleźć żarełko!
Vandelopa pokiwała głową.
- W porządku, też czegoś poszukam. W razie czego wypatrzysz mnie z góry
Dziewczynka wypuściła sobie do pomocy Sevipera i Tepiga. W takiej grupie żadne jagody się nie schowają! Zaraz też poderwałeś się do lotu i śmignąłeś między drzewa. Z góry dużo łatwiej było wszystko wypatrywać.
Niedługo potem zauważyłeś krzaczek cały oblepiony jagodami o zielonej skórce w żółtawe kropeczki.
Sfrunąłeś niżej, obwąchałeś jedną, a potem ostrożnie spróbowałeś. Mhm, słodziutkie. Vandelopie na pewno posmakują.
- Złodziej!- usłyszałeś za sobą.
Odwróciłeś się, widząc pikującego w twoją stronę i bardzo rozeźlonego ptaszka o brązowych piórach i lekko czerwonawych skrzydłąch. To chyba Spearow i właśnie zamierza cię zaatakować swoim Peck.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.