Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Zapisy do gier z digimonami
Autor Wiadomość
Galliusz 
Do some magic



Wiek: 29
Dołączył: 23 Kwi 2016
Posty: 1097
Skąd: Magic Place
Wysłany: 2016-11-09, 20:05   Zapisy do gier z digimonami

Zapisy do przygód w Digital World


Skoro oglądasz ten temat być może rozważać dołączenie do naszej grupki bawiącej się w PBF tym innym rodzajem stworów. Jak tak to świetnie, ale wpierw odwiedź koniecznie ten temacik, gdzie opisane są najpotrzebniejsze informacje. Potem zapraszam do wypełnienia poniższego formularza.

Obecni MG digigier:
- Galliusz (2/3)
- DJSzopełX (0/nieskończoność)
- Conan (0/2)
- Kazyleusz (0/2)

Kod:
[b]Formularz:[/b]
[b]Kto będzie MG:[/b]
[b]Rodzaj gry:[/b] Tamer/Frotnier
[b]Imię, nazwisko i/lub przezwisko:[/b]
[b]Wiek postaci:[/b]
[b]Wygląd:[/b]
[b]Charakter:[/b]
[b]Historia:[/b]
[b]Startowy digimon:[/b]
[b]Cele:[/b]
[b]Towarzysz:[/b]
[b]*Opis towarzysza:[/b]
[b]Wróg:[/b]
[b]*Opis wroga:[/b]
[b]Klimat:[/b]
[b]Sceny +18:[/b] Tak/Nie
[b]DigiŚwiat:[/b]
[b]Realny Świat:[/b] Tak/Nie
[b]Prośby:[/b]

Objaśnienia formularza:
Kto będzie MG Oczywiście tutaj wpisujecie kto będzie dla was pełnił funkcję MG;
Rodzaj gry Rzecz opisana w temacie z informacjami. Chodzi o to, czy chcecie mieć digimona towarzysza (Tamer), czy żeby wasza postać się mogła zmieniać w digimona (Frontier)
Imię, nazwisko i/lub przezwisko; wiek postaci – Myślę, że z tymi punktami nie będzie żadnego problemu.
Wygląd, charakter, historia – Czyli opis waszej postaci i w przypadku historii, jej wcześniejszych przygód od momentu rozpoczęcia gry. Na wygląd i charakter wystarczą po 3 linijki tekstu. Na historię 5 i powinna ona mówić skąd jak postać trafiła na digimony i ewentualnie do Digital World.
[i]Startowy digimon
– Czyli digimon z jakim zaczynacie w formie Child. Może być podana tylko forma Child (np. Guilmon) lub cała linia ewolucyjna od Baby do Ultimate (np. Coromon > Agumon > Greymon > Metal Greymon > Wargreymon)
Cele - Co wasza postać chce osiągnąć podczas przygody? Musicie podać przynajmniej jeden, główny powód oraz opcjonalnie cele poboczne
Towarzysz – Czy chcesz z kimś podróżować?
*Opis towarzysza – Jeśli tak, to opisz swojego towarzysza. Czy jest digimonem, czy człowiekiem, jakieś charakterystyczne cechy wyglądu oraz charakter, a w tym drugim przypadku jakiego ma digimona.
Wróg – Czy chcesz mieć jakiegoś śmiertelnego przeciwnika, który nie raz będzie ci wchodził w drogę?
*Opis wroga: – Jeśli tak, to opisz swojego wroga. Czy jest digimonem, czy człowiekiem, jakieś charakterystyczne cechy wyglądu oraz charakter, a w tym drugim przypadku jakiego ma digimona.
Towarzyszy i wrogów może być więcej niż jeden.
Klimat - Np. horror, komedia, sensacja. Po prostu jaka ma być wasza przygoda.
Sceny +18 - Odnoszą się zarówno do erotyki, jak i krwawych, drastycznych scen. Jeśli chcecie tylko jedno z tego, zanotujcie to w zapisie.
Digital World: - Ten punkt informuje o tym jaki ma być Digital World w waszej przygodzie. Daję wam do wyboru kilka opcji:
- Nieznany – Digital World jest zupełnie nieznany w realnym świecie. Jesteś właściwie jednym z pierwszych , którzy tam trafili lub się o nim dowiedzieli, a innych ludzi będziecie spotykali rzadko.
- Trochę znany - Nieliczne osoby w realnym świecie wiedzą o Digital World, ale opinia publiczna nie ma o nim pojęcia. Na drugą stronę trafiło dość ludzi, by mogli gromadzić się w mniejsze lub większe grupy, które wspólnie badają Digital World.
- Znany - Ludzie z realnego świata są mniej więcej świadomi istnienia Digital World. Podejmowane są nawet oficjalne wyprawy badawcze na drugą stronę, aby poznać to miejsce.
- Dobrze znany - Istnienie Digiświata to dla ludzi nic nowego. Istnieje nawet technologia, która pozwala się tam dostać, a różne firmy zbudowały tam swoją infrastrukturę.
- Dowolny - Digiświat będzie taki, jaki MG sam uznam za najlepszy do waszej postaci
Realny Świat: - Ten punkt informuje o tym jak się ma nasz świat do waszej przygody. Opcja Tak oznacza, że realny świat będzie się mógł pojawiać w waszej przygodzie. Opcja Nie, oznacza, że cała przygoda będzie się rozgrywała w Cyfrowym Świecie. Opcja Dowolny oznacza z kolei, że sprawa ta będzie zależeć od MG.
Prośby - Chciałbyś mieć w przygodzie coś konkretnego, czy coś w ten deseń? To napisz o tym w tym miejscu.
_________________


Mazirra | Box | Bank
Sparks | Box | [url=pokemoncrystal.pl/topics27/3462.htm#69590]Bank[/url]
Kasai | Reshi

Jezioro | Kopalnia | Ogród
  
 
 
     
Galliusz 
Do some magic



Wiek: 29
Dołączył: 23 Kwi 2016
Posty: 1097
Skąd: Magic Place
Wysłany: 2016-11-10, 20:07   

Kto będzie MG: DJSzopełX
Rodzaj gry: Tamer
Imię/Imiona/Przezwisko: Beatrix „Bea” Derbent
Wiek (Data urodzenia): 18 lat (24 maj)
Wygląd:

Bea to całkiem wysoka, bo mająca prawie 1,8m wzrostu, stosunkowo szczupła dziewczyna. O tak, mięsistą, tłustą, czy wysportowaną jej w żadnym razie nie nazwiesz, ale statusu szkieletu też nie osiągnęła. Twarz ma ładną, łagodną, o jasnej karnacji. Nie ma tam jakiś szczególnie widocznych niedoskonałości, czy znaków szczególnych. Ot drobny nos ma drobny, żadnych wystających kości policzkowych, a oczy są rozstawione szeroko. Makijażu za wiele na swoją buźkę raczej nie nakłada, najwyżej jakiś lakier na paznokcie, czy delikatną szminkę użyje. Nie jest z niej malowana lala. Oczy Beatrix są duże, barwy niebieskiej, opatrzone cienkimi brwiami. Czarne włosy z kolei nie są jakieś długie, sięgają szyi. Słynne kobiece walory, jak piersi, czy pupa nie rzucają się u niej w oczy. Ot są, od razu widać, że nie jest facetem.
Na jej obecny ubiór składa się czarna koszulka z golfem, na którą zakłada szarą, rozpinaną bluzę z kapturem. Spodnie są również czarne, typu przylegającego, a na nogach ma białe tenisówki. No i jest jeszcze szary beret w brązową kratę.
Charakter: Beatrix jest, cóż, z pozoru równie spokojna oraz poważna co cała jej rodzina. To jednak tylko takie pozory. Tak naprawdę dziewczyna lubi się wyluzować, skoczyć gdzieś na miasto, albo spotkać się ze znajomymi. Czasem wręcz wpada na zwariowane pomysły. To osoba, która nie lubi nudy oraz stania w miejscu. Zdarza się jej działać pochopnie, bez pomyślunku, z kompletną improwizacją. Nie jest nieustraszona, ani nawet bardzo odważna, ale zrobi co musi, aby przeżyć. Nie pozwoli, aby sparaliżował ją strach.
Znajomych zdobywa tak jakoś bez większych trudności, ale nie włącza kogo popadnie w ten poczet. Ot wpierw robi takie wstępne badanie i wybiera te jednostki, które najbardziej jej odpowiadają. W trakcie rozmowy to nie z jej ust pada najwięcej słów, ale za milczka trudno ją uznać. Po prostu nie gada tego co jej ślina na język przyniesie. Nie jest też kompletnie szczera. Życie z nad ambitną, władczą matką nauczyło ją, że czasem drobne kłamstwo może przynieść pewne korzyści. No i, gdy Beatrix chce coś osiągnąć, a ktoś stoi jej na przeszkodzie, z wielką chęcią zacznie się wykłócać o swoje. Agresywna nie jest broń boże, ale czasem w złości zdarzało się jej użyć pięści. Dziewczyna może nie dąży do miana chłopczycy, jednak nie zamierza też być różową lalką, która boi się złamać paznokcia. Stąd darzy niechęcią robienie sobie jakiegoś wyszukanego makijażu, noszenie sukienek, czy chodzenie z chłopakami.
Bea nie darzy wielką miłością nauki jako czynności oraz dyscypliny. Owszem, chce zdobyć jakieś tam wykształcenie, ale nie ciągną jej przedmioty ścisłe. Nie ma również motywacji, by zarywać nocki po to aby czytać książki i mieć jak najwyższe stopnie. W sumie lubi w miarę technologię, komputery i gry, ale daleko jej do bycia nerdem.
Historia:
Oto Beatrix, niby spokojna, a jednak ciut pozytywnie szalona dziewczyna. Gdyby ją spytać, powiedziałaby, że niezbyt ciepło wspomina swoje dzieciństwo. Lubi swoje siostry, ale zarówno Marie, jak i Jessica za swoich szkolnych czasów miały status najlepszych uczennic, którym wszyscy gratulowali, a potem osiągnęło całą serię sukcesów zawodowych. Z tego powodu całe otoczenie Bei, z ambitnymi rodzicami na czele, oczekiwało od niej tego samego. Tutaj rodził się poważny kłopot, ponieważ Beatrix nie jest ani tak zdolna, ani tak chętna do nauki, jak jej siostry. Starała się, ale nie miała szans im dorównać, a ciągłe porównywanie do rodzeństwa zaczęło ją diablo drażnić. Nikt nie rozumiał, że ona nie chciała spędzić całego życia na nauce, że wolała czasem wyjść na miasto sama, albo ze znajomymi, że chciała rozwijać swoje hobby. Rodziły się z tego nieustanne kłótnie z rodzicami. Jednak życie toczyło się wciąż do przodu. Tyle wystarczy w rysie jej przeszłości.
*
W owym czasie świat trąbił o nowych możliwościach interakcji z komputerami i siecią komputerową opracowanych przez firmę Stock Enterprises pozwalającą niemal dosłownie przenieść się w wygenerowane przez komputer środowisko. Dla Bei była to informacja zarazem interesująca, jak i irytująca, bo akurat tam pracowała jej najstarsza siostra Marie na ważnym stanowisku badawczym, a to oznaczało kolejny monolog matki o doskonałości Marie. Beatrix możliwość wejścia do świata stworzonego przez komputer, by uciec od wkurzających ją ludzi wydała się w tym momencie nader kusząca, ale musiała wrócić na ziemię. Jutro szkoła, a tego majowego dnia, na tydzień przed jej 18 urodzinami, pogoda była wyjątkowo paskudna. Wiało strasznie i lało jak z cebra, jakby deszcz chciał zalać cały świat. Wzdychając nad swym niemożliwym do spełnienia marzeniem, wyłączyła komputer i poszła spać. W nocy nawałnica jeszcze przybrała na sile, a błyskawice waliły, jakby niebo było jedną wielką dyskoteką. Beatrix się przez to wszystko obudziła i zauważyła, że jej komputer sam włączył, a monitor wyświetla jakieś dziwne, zniekształcone obrazy. Kiedy podeszła, aby się przyjrzeć dziwnemu zjawisku, na ekranie pojawiła się twarz bladego chłopca, o krótkich, kruczoczarnych włosach, żółtych oczach i niepokojącym uśmiechu.
- Witaj Beatrix – powiedział chłopiec z monitora elektronicznym głosem przypominającym syntetyzator mowy.
To pewnie tylko sen – pomyślała Bea.
- Również witam. Kim jesteś? – zapytała od niechcenia.
- Możesz mi mówić Hermes – odparł z ukłonem chłopak.
- Hermes? Jak wysłaniec bogów z greckiej mitologii? – powtórzyła dziewczyna, a Hermes potwierdził skinieniem głowy. – No to co cię tutaj sprowadza Hermesie? Masz dla mnie wiadomość z Olimpu? – Dziewczyna posiliła się na żart.
Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- W pewnym sensie, owszem. Przybyłem, aby zaproponować ci spełnienie twego marzenia, Beatrix. Marzenia o ucieczce ze świata, którego nie cierpisz.
Beatrix zastanawiała się, skąd on to wie, ale że zdążyła już to spotkanie uznać za senne widziało, nie wnikała w sens wytworów jej wyobraźni. Propozycja Hermesa wydała się jej aż nazbyt kusząca.
- Jaki jest haczyk? Muszę oddać swoją duszę, czy coś? – odparła kpiąco.
- Nie ma żadnego haczyka. Musisz tylko podpisać pewien kontrakt – rzekł Hermes, a na biurku obok dziewczyny pojawiła się kartka papieru oraz długopis.
Kartka została zapisana jakimś dziwnym, nieznanym jej pismem. Kompletnie nie miała pojęcia co tam jest napisane. Zamiast jednak zapytać co znaczą owe znaki, stwierdziła, że skoro wszystko co teraz się dzieje to sen, co jej szkodzi podpisać. Kiedy skończyła, kartka i długopis zniknęły, a Hermes zachichotał.
- Dziękuję ci Beatrix. Do zobaczenia – I ekran zgasł.
Nieco oszołomiona dziewczyna wróciła do łóżka. Obudziła się ledwie pamiętając nocne zdarzenie.
*
W szkole czekała ją nie lada niespodzianka. Wychowawca jej klasy, matematyk Ross Goldberg, zwany przez uczniów Świrusem, bo często na lekcjach nawijał o dziwnych rzeczach i teoriach, oznajmił że pójdą dziś na wycieczkę, siedziby Stock Enterprises. Niezbyt to ucieszyło Beę, ale wycieczka odbywała się w ramach lekcji, więc zawsze jest jakiś plus. Gdy klasa jechała autobusem do centrum miasta, dopadła się do swojej paczki najbliższych znajomych. Rudowłosej i umalowanej Gillian, okularnika z rodzaju wszystkowiedzących kujonów Clyde’a i wysportowanego, trochę pysznego Isaaca. Razem komentowali szkolne ploteczki oraz tą nieoczekiwaną wycieczkę. Półgodziny później dotarli pod wieżowiec firmy. Na miejscu przywitała ich z uśmiechem Marie. Bea bardzo starała się schować przed jej wzrokiem, ale i tak nie uniknęła zdemaskowania ze strony siostry oraz zazdrosnych spojrzeń znajomych z klasy. Trochę się rozchmurzyła, gdy Marie oprowadzała ich po budynku opowiadając co się gdzie robi. W końcu trafili do dużej sali, gdzie stało 10 sferycznych kapsuł. Marie wyjaśniła, że to jest właśnie prototypowa wersja ich innowacyjnej technologii pozwalającej przenieść się do przestrzeni wygenerowanej w komputerze. W ramach wycieczki, pozwolono nastolatkom wypróbować te urządzenia, ale Beę wypchnięto na koniec kolejki, bo przecież tu pracuje jej siostra i może sobie przyjść kiedy chce. Zauważyła, że jej wychowawca też się wyrywał do kapsuł, ale Marie go przekonała by dał wpierw skorzystać uczniom. Przyjaciele Beatrix solidarnie zostali wraz z nią. Przy okazji podsłuchali jak Świrus mamrocze coś o innych wymiarach, drogach, głupcach i możliwościach. Nastolatkowie wychodzący byli zachwyceni doznaniami, mówiąc, że to tak, jakby naprawdę się przenieść do innego świata i paczka się niecierpliwiła. W końcu także Bea z przyjaciółmi weszli do kapsuł. W środku nie było wiele poza lampą na suficie i miękkim siedziskiem pośrodku, które dziewczyna zajęła, oczekując na włączenie urządzenia. Wtedy jednak usłyszała z zewnątrz odgłosy jakiegoś zamieszania. Jej siostra krzyczała coś o wzywaniu ochrony i karze za niszczenie drogiego sprzętu. Odpowiadał jej Świrus, który chyba właśnie kompletnie zbzikował. Chyba coś majstrował przy swojej kapsule. W końcu urządzenia się włączyły i wszystko dookoła rozbłysnęło czystą bielą.
*
Beatrix znalazła się w pustce, którą wypełniało wyłącznie białe światło. Czuła się apatycznie, nie chciało się jej myśleć i ruszać. Wtedy raz jeszcze ujrzała Hermesa, a właściwie jego ciemną sylwetkę na tle bieli. Chciała się odezwać, ale język też jej zdrętwiał.
- Twoje marzenie zostało spełnione – odezwał się Hermes uniesionym tonem. – Witam cię w nowym świecie. Postaraj się, ok? Wiele od ciebie oczekujemy.
Beatrix nie wiedziała o czym mówi, nie była w stanie tego analizować. Nagle biel się jednaka załamała, a dziewczyna przebudziła. Nie była już w swoim świecie.
Startowy digimon: Dorumon; Linia: Dorimon > Dorumon > Dorugamon > Doruguremon > Dorugoramon (Jak ci wpadnie taki pomysł do głowy, mogą się zamiast tego pojawić „złe” ewolucje Dorumona xD)
Cele: - Dowiedzieć co się stało, że trafiła do Digiworld.
- Poznać plany Świrusa.
- Dowiedzieć się, czy jej przyjaciele również tu trafili.
- Wrócić do swojego świata.
Towarzysz: Na starcie niet, ale przyjmę, jak będziesz chciał mi kogoś dać.
Wróg: Nauczyciel matematyki Ross Goldberg, zwany Świrusem
*Opis wroga: Golberg od dawna przeczuwał powstania w obrębie sieci komputerowej innego wymiaru i pragnął się tam dostać. Odkąd dowiedział się o wynalazku firmy, pragnął go wykorzystać do własnych celów i po to była ta wycieczka. Co może namieszać w Digital World, tylko Bóg jeden wie.
Oczywiście mogą w trakcie przygody dość innym.
Klimat: A co mi tam. Rób co chcesz, byleby to nie był horror, czy inny survival.
Sceny +18: Tak
DigiŚwiat: Trochę znany
Realny Świat: Tak
Prośby: Chcę Gazimona kiedyś mieć xD
_________________


Mazirra | Box | Bank
Sparks | Box | [url=pokemoncrystal.pl/topics27/3462.htm#69590]Bank[/url]
Kasai | Reshi

Jezioro | Kopalnia | Ogród
  
 
 
     
DJSonaX 
Medicine


Wiek: 20
Dołączyła: 19 Lip 2016
Posty: 734
Skąd: Gdańsk
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2016-11-10, 20:53   

Jako Gracz:

Formularz:
Kto będzie MG: Gallowy
Rodzaj gry: Tamer
Imię, nazwisko i/lub przezwisko: Luna
Wiek postaci: 19
Wygląd:
Luna w sumie wygląda tak jak na obrazku, tyle że jest bardziej ubrana xD Jak na dziewczynę, dość wysoką, przerosła nie jednego chłopaka. Mimo nocnego trybu życia i brak większego aktywnego ruchu, udało się jej jakoś zachować smukłą sylwetkę, być może to sprawka genów. Ma dość prostą i przyjemną twarz, którą podkreślają sporawe niebieskie oczy, by dodać im większego wyrazu, często nakłada na powieki błękitny lub fioletowy pokład. Oprócz tego nosi lekki makijaż, jasny błyszczyk na ustach i odrobinkę pudru. Jej największa chluba to długie, ciemno niebieskie włosy, choć barwa zależy głównie od światła, czasem wydają się być znacznie jaśniejsze, a czasem nawet purpurowe. Przeważnie nosi je rozpięte, jedynie idąc spać wiążę je w kucyk.
Nosi na sobie przeważnie jasno niebieską jedwabną koszulkę bez rękawów i pleców z plastikowym kołnierzem na szyi, aby miało się jak trzymać. Na to zakłada przeważnie czarny kardigan, sięgający jej poniżej ud. Jako spodnie służą jej ciemne leginsy, które ładnie przylegają do jej ciała. Stopy zaś zdobią błękitne koturny z czarną podeszwą. Ogólnie stara się trzymać dwóch odcieni, błękitu i czerni,
Charakter: Luna wyróżnia się z tłumu tym, że nigdy jej tam nie ma. Stara się raczej siedzieć na uboczu, w cieniu, a światła jupiterów unika jak może. Niektórzy mówią, że jest ciągle smutna, że jest odludkiem, a plotki nawet głoszą, iż jest emo. Prawda jest trochę inna... Tutaj pojawia się największy problem z Luną, ma swego rodzaju uraz, jakby nieustanie czuła się gorsza od innych, ale nie robiła nic by jakoś to zmienić. Źródła ciężko szukać, gdyż zawsze omija temat szerokim łukiem, poszlak można jedynie dopatrywać się w jej rodzinie, ponieważ jest to kolejny jej czuły punkty, przeważnie lekceważy te pytania lub wymija je jakimś prostym sposobem, lecz gdy ktoś nazbyt uciska, potrafi popaść w furię. Raczej jest spokojną duszą, nie licząc kilku rzeczy, jak naciskanie o jej krewnych oraz skrajnej głupoty, dość trudno jest ją sprowokować.
Nie lubi się w nic angażować i zajmować się innymi, śmiało można powiedzieć, że unika odpowiedzialności. Co nie jest prawdą, choć sama nie chcę się do tego przyznać. Głęboko w swoim sercu chce czuć się kochana i szanowana, marzy o tym by pewnego dnia stać się potrzebna, aby wyjść z mroku swej egzystencji i udowodnić, że ona też potrafi, że ona też może i wcale nie jest gorsza.
W rozmach z innymi wydaje się być zamknięta w sobie i dość melancholijna, czasem ma się wrażenie, iż jej nie ma. Wrażliwa na swój punkt, nie lubi gdy się z jej żartuję, przez to łatwo i często się obraża. Stara się zachowywać neutralne stosunki z innymi, nie zależy jej na przyjaciołach, ani na wrogach.
Można ją określić więc jako personę, której rozum chce żyć w wiecznym cieniu, podczas gdy serce rwie się do wielkich czynów.
Historia: OK. Usuwam pierwszą cześć historii z quartza bo ssie, a daję drugą bo wciąż jest fajna xD Pierwsza część w skrócie:
"Luna pochodzi z bogatej rodziny i jest młodszą z dwóch sióstr. Jest starsza siostra dostawała całą uwagę, zaś ona zawsze była z boku. Jej rodzice umarli tragicznie czy tam coś, starsza siostra przejęła po nich wszystko, choć Luna starała się jej pomóc i jej pomoc była przez siostrę doceniana, wszyscy wokół uważali ją za nic nie wartą i nic nie robiącym pasożytem. Pewnego dnia Luna miała tego dość i uciekła z domu podczas ulewy, czy tam coś. Potknęła się, czy tam coś i jakimś magicznym sposobem znalazła się w digiświecie, czy tam coś."

Trudno powiedzieć, co się stało, błysk i nagle znalazła się na ziemi. Upadła dość mocno na pośladki, ale to nie był największy problem. Zobaczywszy gdzie się znajduje, krzyknęła z przerażenia, ale dziwaczne miejsce nie zniknęło, więc zrobiła jedyną słuszną rzecz, krzyknęła jeszcze raz, jeszcze głośniej.
- Kochana, spokojnie! - odparł jej wrzaskiem ktoś za jej plecami.
Głos był dziwny, niby męski, ale taki wysoki, zaintrygowana, odwróciła się. Wtedy krzyknęła jeszcze raz i jeszcze głośniej niż do tej pory. Przed nią stał mały niebieski smok z żółtym "V" na czole. Przerażone dziewczę popełzło do tyły, jak najdalej od dziwnego stwora.
- Robiłem już lepsze pierwsze wrażenie - oznajmił smok, trudno było wywnioskować po tonie czy mówił poważnie, czy tylko żartował.
- Czym... kim ty jesteś?! - wybełkotała, będąc, według niej, odpowiednio daleko.
- Jestem V-mom! - przedstawił się dumnie, chciał już wykonać krok do nieznajomej, ale ta go uprzedziła i wystawiła przed siebie otwartą dłoń, na znak stopu.
- Nie podchodź! - chciała by jej głos wydał się groźny, ale zdoła się wydobyć jedynie paniczny pisk.
- Spokojnie, kochana. - Smok próbował jakaś ją uspokoić, ale sama jego aparycja stała mu na przeszkodzie. - Jedynie co mogę ci zrobić, to złamać ci serce! - dodał szarmanckim tonem i uśmieszkiem godnym rasowego casanovy.
- Czy... ty mnie podrywasz? - Pomimo tego, że nagle znalazła się w innym świecie, a przednią stał gadający gad, to właśnie to, że on się do niej przystawiał było dla niej najdziwniejsze.
- A dobrze mi idzie?
- Poważnie mówię, przestań, to obrzydliwe!
V-mon zesmutniał, w jednym zdaniu dostał kosza i został nazwany obrzydliwym, jego serduszko zabolało go mocno.
Korzystając z okazji, dziewczyna podniosła się, próbując ogarnąć gdzie jest. Była to jakaś wielka, pusta polana, oprócz paru krzewów niewiele więcej szło to znaleźć. Słońce świeciło wysoko na niebieskim niebie. Po ulicy i deszczu żadnego śladu, co ciekawe, jej ubrania były całkowicie suche.
- Słuchaj Vincent - zwróciła się do smoka. Choć nie była z tego zadowolona, był obecnie jedyną istotą, która mogła jej coś jakoś wyjaśnić, a nawet pomóc. - Gdzie my jesteśmy?
- W digiświecie - odpowiedział, teraz to on był odrobinę zbity z tropu.
- Aha... - Nazwa zupełnie nic jej nie mówiła, zupełni nic. - Czyli?
Stworek przyłożył pięść do ust, zastanawiając się jak jej to powiedzieć.
- Nie umiem ci tego wytłumaczyć, ale oni powinni wiedzieć.
- Oni? Vincent, jacy oni? - rzekła całkowicie zdziwiona niebieskowłosa, jeden gadający stwór to i tak dużo jak dla nią, a co dopiero jeśli ma ich być więcej.
- V-mon - poprawił ją na szybko. - Ty naprawdę nic wiesz? - spytał się z wielkimi oczami, a sama twarz dziewczyny mówiła mu, że nie kłamię. - Dobrze, zerknij do kieszeni.
- Przecież tam nic nie mam... - odparła zirytowana, ale i tak wsadziła tam rękę, może dlatego, że chciała mu udowodnić, że się myli, albo i dlatego, że w tym miejscu wszystko może być możliwe. Wielkie było jej zdziwienie gdy poczuła coś twardego i zimnego. Wyciągnęła dziwne, małe urządzenie, które widziała pierwszy raz na swoje oczy.
- Co.. to jest? - zapytała się oczarowana przedmiotem.
- Digivice, znaczy, że jesteś moją panią! - oznajmij zadowolony.
- Świetnie, po prostu świetnie - rzekła z nieukrywaną nutą sarkazmu w głosie. Cóż to była za ironia, a najlepsze, że tylko ona to dostrzegała. - Niby co mam z tym robić?
- Wytłumaczę ci po drodze.
- Drodze dokąd?
- No... do nich.
Niebieskowłosa miała szczerą ochotę strzelić go w łeb, ale jakoś się powstrzymała, nie wiadomo zresztą jakby zareagował, a nóż odgryzłby jej rękę czy coś.
- Ale po co? - pochwyciła nowy temat, bo coś czuła, że z tamtym za daleko nie zajdzie.
- No.. by ich powstrzymać.
- W sensie mam iść do nich, by mi wszystko powiedzieli, a potem mam ich powstrzymać? - Luna czuła jak głowa zaczyna jej pękać.
- Nie, mamy do nich iść, a ich, ich mamy powstrzymać! - prawie warknął zirytowany smok, jak ona mogła jeszcze tego nie złapać?!
- V! Nie mówisz z sens!
- Bo ty mnie nie słuchasz!
Dwójka była już gotowa pójść ze sobą na noże, nie ma co, wspaniały początek znajomości.
- Mamy iść do nich do wioski, oni ci powiedzą wszystko! Wtedy będziesz mogła powstrzymać innych ich! Capisci?!
Nie wytrzymała, w przeciągu mini sekundy znalazła się przy stworku i zdzieliła go pięścią w głowę.
- Ała! - krzyknął z ból smok. - Za co to niby?! - spytał się z ogromnym wyrzutem, masując miejsce gdzie przed chwilą oberwał.
- Wciąż nie mówisz z sensem! - warknęła. - Mogłeś też od razu powiedzieć, że mówisz o dwóch różnych grupach!
- A gdybyś... - V-mon ugryzł się w język, widząc jej wściekłe spojrzenie. - Przepraszam... - wymamrotał pod nosem.
- Co takiego, nie dosłyszałam! - Usłyszała i to całkiem wyraźnie, ale chciała poszydzić chwilę z niego.
- Przepraszam! - smok wydobył z siebie wyższy głos niż się spodziewał i od razu zasłonił usta. Luna nie zareagowała, nawet trochę zrobiło się go jej żal, nie powinna była tak reagować.
- To co V, idziemy? - zaproponowała, by załagodzić sytuację. Nie była zadowolona z nowej sytuacji, ale jak na razie jest to lepsze niż bieganie w deszczu.
Na pyszczku stworka ponownie pojawił się uśmiech.
- Jasne... w sumie nie przedstawiłaś mi się...
- Owszem.
Nagle zapanowała niezręczna cisza.
- Więc jak mam na ciebie mówić? - spytał się po chwili obustronnego nic nie mówienia.
- Kochana - odparła. - To całkiem miła odmiana - dodała sobie w myślach.
- No więc kochana, czuję, że to początek nowej, wspaniałej przyjaźni...




A może i czegoś więcej!
- ZAPOMNIJ!
Startowy digimon: V-mon... Chcę mieć Lighdramon! Tak w sumie digiarmory (Magnamon <3 ) byłyby spoko, ale to jeśli chcesz. Ogólnie chciałbym skończyć z Imperialdramon, nieistotne czy przez quartzowe drzewko czy poprzez fuzję z Stingmonem.
Cele:
- Zapomnieć o przeszłości
- Powstrzymać "ich".
Towarzysz: nope
*Opis towarzysza:
Wróg: nope
*Opis wroga:
Klimat: Dowolny. Bardziej komediowy, ale od czasu do czasu mocne sceny będą na propsie.
Sceny +18: Tak (ale bez opisywania scen seksu, jakbym je chciał, to bym się do Daisy pchał .-.)
DigiŚwiat: Nieznany
Realny Świat: Nie
Prośby:


Jako MG:

Przyjmuję

Gra może dzisiaj, a raczej na pewno jutro.
_________________
"So help me, why can't this be love?
Tell me, why can't this be enough?
When is high ever high enough?
It's all I've ever hoped for..."

Emilia Lee - KP/Gra/Bank/Box
Mikazuki Tasogare - KP/Gra/Bank
IV - KP/Bank


 
     
Galliusz 
Do some magic



Wiek: 29
Dołączył: 23 Kwi 2016
Posty: 1097
Skąd: Magic Place
Wysłany: 2016-11-10, 21:08   

Co tu będę mówił, mamy umowę, więc oczywiście przyjmuję xD
_________________


Mazirra | Box | Bank
Sparks | Box | [url=pokemoncrystal.pl/topics27/3462.htm#69590]Bank[/url]
Kasai | Reshi

Jezioro | Kopalnia | Ogród
 
 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2016-11-11, 20:44   

/Też kiedyś miałam kp na Quartz. Aż szkoda mi postać zmarnować xD

Formularz:
Kto będzie MG: Galliusz
Rodzaj gry: Frotnier
Imię, nazwisko i/lub przezwisko: Verte Lermont
Wiek postaci: 17 (28.02.1999)

Wygląd:

Cóż, Verte nie wyróżnia się niczym szczególnym z tłumu. Jest to dość wysoka dziewczyna o jasnej cerze. Jej krótko ścięte, kasztanowe włosy idealnie pasują do koloru jej oczu. Mimo iż jest kobietą, to sylwetką wcale takowej nie przypomina, śmiało można by nazwać ją dechą. Jeśli chodzi o ubiór, o Verte nie ma tak naprawdę żadnego wyczucia stylu. Nieważnie ile jej będziesz nawijał, że coś nie pasuje do reszty stroju, to ona i tak swoje. Najważniejsze by było wygodnie. A gdy już nadarza się okazja, gdzie trzeba ubrać się elegancko, to jak na złość dziewczyna założy garnitur.... Ale dość o tym.

Charakter:
Od czego by tu zacząć... Verte na pewno jest nonkonformistą. Najbardziej ufa własnym decyzjom. Jeżeli coś jej nie wydaje się słuszne, nie zrobi tego, nawet jeśli zależy od tego jej opinia w oczach innych. Dziewczyna bardzo lubi stawiać na swoim. Powodzenia w szukaniu kogoś bardziej upartego niż ona. Nie lubi zmieniać wcześniej podjętych decyzji, tak samo jak kłamać. Jednak nie wskazuje to od razu wielkiej szczerości. Jeśli warto coś przemilczeć, to milczy. Jest lojalna wobec innych, a zwłaszcza stara się dotrzymywać wszelkich, danych obietnic. Jeśli chodzi o okazywanie emocji, to dziewczyna nigdy nie da żadnego znaku, że jest w jakiś sposób przerażona sytuacją. Zwykle próbuje rozbawić nawet samą siebie, byleby nie tracić nadziei. Bardzo lubi rzeczy nieznane i tajemnicze.

Historia:
Znowu ta sama nudna rutyna. Szkoła, lekcje, dom.... a następnego dnia znowu to samo...
Dziewczyna siedziała samotnie na ławce, pod wysokim, rozłożystym drzewem, przyjemnie rzucającym cień. Koło postaci leżał plecak, wypełniony szkolnymi zeszytami. Verte uwielbiała relaksować się w tym miejscu. Cisza i spokój działały kojąco po całym dniu przynudzających wykładów. Jednak bardziej od relaksu wolałaby, aby stało się coś ciekawego... coś co przerwałoby tą dzienną rutynę. Dziewczyna w końcu wstała i udała się najprostszą drogą do swojego mieszkania. No, właściwie dzieliła je ze swoją dużo starszą siostrą.
-Taa... siostry jak zwykle jeszcze nie ma...-Verte właśnie zamknęła drzwi, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu.- Pewnie znowu łazi po mieście i wróci w środku nocy...albo nad ranem. Widzę, że muszę wszystkim zająć się sama...
Dziewczynę nie dziwiła zbytnio ta sytuacja, w sumie to ona wykonywała większość obowiązków domowych, bo chyba bez tego to mieszkanie szybko zapadłoby się w ruinę. Z siostrą prawie nie rozmawiała. Praktycznie, to pozostawała jej jedynie świadomość, że ktoś jeszcze tu mieszka. Jej rodzice już jakiś czas temu wyjechali za granicę, więc również ich nie widywała.
Nadchodziła już noc, gdy Verte usiadła przy komputerze. Poprzeglądanie sieci było bardzo dobrym sposobem na zwieńczenie dnia i oderwanie się od rzeczywistości. Jednak zamiast łazić beznadziejnie po stronach dziś postanowiła wypróbować coś innego. Z plecaka wyciągnęła płytę, na której niedbale markerem nabazgrane było słowo Portal002. Otrzymała to dziś od swojego kolegi, Jordana. Twierdził, że napisał on świetny nowy program i wymaga on tylko porządnego przetestowania, do którego podobno bohaterka w miarę się nadawała. W sumie, chłopak wiecznie gadał o różnych dziwnych bzdetach, w które nikt nigdy nie chciał wierzyć, przez co jedną z jedynych, która się z nim w ogóle zadawała, była właśnie Verte. Lubiło ona słuchać ciekawych historii o różnych światach, które Jordan w kółko opowiadał, nawet jeśli były wyssane z palca. Jednak żadnego programu nikt by się po nim nie spodziewał... ale skoro już się postarał, to dlaczego by nie.
Dziewczyna włożyła płytę do komputera. Po czym odpaliła jedyny plik, który się na nim znajdował. Nagle oślepiło ją światło wychodzące z monitora, tylko po to, aby po chwili stracić przytomność.

***
Pod osłoną nocy do mieszkania wślizgnęła się pewna postać. Drzwi były otwarte, więc nie stanowiło to większych trudności. Co dziwniejsze mieszkanie było puste. Tajemniczy chłopiec chwilkę przeszukiwał mieszkanie, by w końcu trafić do pokoju, w którym znajdował się komputer. Spokojnie podszedł do urządzenia i sprawdził, czy jakaś płyta jest wsunięta do środka, jednak było pusto. Maszyna wciąż była ciepła. Chłopak włączył dany komputer i pogrzebał troszkę na nim.
Po chwili wyciągnął notes, długopis i zapisał:
11.09.15
Eksperyment się powiódł. W końcu mogę się dostać tam, gdzie pragnąłem zawsze. Jednak mimo iż przeszukiwałem wszelkie źródła, nigdy nie otrzymałem upragnionej przeze mnie wiadomości. Wiesz co? Walić system, zrobiłem w końcu własne przejście. Jednak wygląda na to, że jest jednorazowe... na szczęście zrobiłem kopię. Verte nie powinna być zła o odesłanie jej tam. W końcu zawsze chciała coś przeżyć. No, ale patrząc na okoliczności pewnie niedługo się spotkamy. Jeśli DigiWorld nie chciał mnie przyjąć, to sam się wprowadzę.

Po czym odłożył notatnik i uśmiechnięty spojrzał na czarny jak smoła monitor.

***
Verte leżała na trawie, na rozległej i pustej łące. W ręce trzymała jeszcze ciepłą dyskietkę, która spowodowała to całe zamieszanie. Chwilę zajęło jej by pozbierać myśli.
-Cóż... tego się nie spodziewałam...

Startowy digimon:
Gumdramon

Linia ewolucji:
Gumdramon>Shoutmon>Shoutmon DX

Cele:
-Wplątać się w jakąś ciekawą, tajemniczą lub niebezpieczną sprawę, która by w końcu dała bohaterce jakieś wyzwania i... ten, tego... zwiedzić świat może? I uratować go przy okazji xD
Towarzysz: Mech, gówna bohaterka taka samotna. Ale jakiegoś towarzysza mozna jej dać w trakcie przygody.
Wróg: Jordan... tak sądzę przynajmniej.
*Opis wroga: "Przyjaciel" naszej drogiej bohaterki. W sumie jego cele nie są do końca znane, ale nie da się zaprzeczyć, iż to on spowodował przedostanie się Verte do cyfrowego świata. Jest on młodym i genialnym programistą.
Klimat: Najlepiej zmiksować wszystko.
Sceny +18: Nie
DigiŚwiat: Nieznany
Realny Świat: Tak, może być.
Prośby: -
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

 
 
     
BlackDream 
Type: Null



Wiek: 23
Dołączyła: 24 Kwi 2016
Posty: 144
Wysłany: 2016-11-11, 22:02   

Formularz:
Kto będzie MG:
GALL
Rodzaj gry:
Frotnier
Imię, nazwisko i/lub przezwisko:
Chaz Donovan
Wiek postaci:
19 lat
Wygląd:
Chaz, jest osobą jak najbardziej nie wyróżniającą się w tłumie. Swoją drobną posturą zapewne nie przyciągnie uwagi, jak i nie zaimponuje. Może i jest, nawet i wysoki, mierzy całe 172cm wzrostu! Jednak co to dla niego skoro i tak brakuje mu mięśni, a jego waga nie przekracza 50kg?
Jego styl ubierania się jest równie przeciętny, co cała jego osoba. Gustuje on w koszulach, wszelakiego rodzaju. Nie przepada jednak za kratkami, woli proste wzory, lub raczej ich brak. Najlepiej, żeby noszona przez niego koszula była czarna lub biała. Ewentualnie szara, jeśli wybielacz nie pomógł przy praniu. Nie pogardzi on jakimś sweterkiem o stonowanym kolorze, czy zwykłym T-shirt'em z prostym nadrukiem, najczęściej z jakimiś angielskimi powiedzonkami, czy po prostu czymś z rodzaju "Keep Calm!". W dolnej części jego ubioru górują dżinsy o różnych odcieniach niebieskiego, najczęściej oczywiście, te ciemniejsze. Zwykle nosi te same, ubrudzone adidasy, które kiedyś były chyba szare..
Wracając jednak wyżej. Mianowicie do jego twarzy - jest ona nawet całkiem ładna. Nie nosi na sobie żadnych paskudnych blizn, żadnych szczególnych znaków. Jedyne co się na niej odznacza, to nietypowego koloru oczy. Zdają się być czerwone, ale zaraz pod innym kontem patrzenia przypominają bardziej brązowe. Trzeba też wspomnieć o tym, że nosi okulary! Bez nich jest niemal ślepy jak kret.
Oczywiście, pozostały do omówienia jeszcze jego włosy. Są jedyną częścią jego wyglądu zewnętrznego, która się stanowczo wyróżnia. Są one czarne, i ułożone w dość dziwny sposób. Mianowicie, coś w rodzaju segmentowanego, końskiego ogona. I tak, są na prawdę długie!
Charakter:
Mogłoby się zdawać, że skoro jego wygląd jest tak przeciętny to i jego osobowość się nie wyróżnia. Prawdą jest, że na co dzień jest osobą cichą. Nie przepada za zbytnim gadulstwem, woli odezwać się raz, przedstawić swoje nastawienie i racje, a potem siedzieć cicho, aż ktoś się go o coś zapyta. Wszystko co zrobi niczym się nie wyróżnia. Chodzi normalnie, nie drapie się po tyłku w miejscach publicznych, czy też nie ma nieodpartej ochoty zrobić pewne rzeczy zarezerwowane tylko dla ludzi w wieku 18+. Czasami wręcz jest uważany za zbyt spokojnego, zamkniętego w sobie.. Prosto mówiąc - chodzącą bombę, która zaraz może eksplodować! Jednak nigdy się tak nie stało. To prawda, że często były momenty, w których podniósł swój głos. Jednak to jedyna jego forma uniesienia się. Najczęściej trzyma się z dala od jakichkolwiek ludzi. W otaczającym go tłumie nie czuje się zbyt swobodnie.
Jak każdy medal, on również posiada swoją drugą stronę. Za tym wręcz doprowadzającym do szału spokojem kryje się cierpiąca dusza. Jego życie od początku było całkowicie spokojne, ale nie oznacza to, że było spokojne dla niego. Ciągłe niezrozumienie, odtrącanie z powodu wygadywania rzeczy, których inni nie potrafili zrozumieć lub uważali za zbytnie puszczanie wodzy fantazji sprawiało, że coraz bardziej zamykał się na świat zewnętrzny. W swoim sercu krył gniew, rosnący za każdym razem, gdy nawet jego najbliżsi mówili mu iż wszystko to co mówił było kłamstwem, zmyśloną historyjką, której zbytnio się trzymał. Dorośli nigdy nie zrozumieli by tego co czuł. Nie wtedy, gdy był dzieckiem.
Mniej-więcej w wieku 15 lat stał się całkowicie obojętny na to co mówiono na jego temat. Gniew i uczucie niezrozumienia rosło tym bardziej, gdy rodzice starali się mu pomóc, w sposób wręcz dla niego absurdalny. Psycholog? On przecież nie oszalał!
Zbawieniem dla niego była możliwość przeniesienia się do świata, który tak kochał. Do świata, w którym będzie mógł wszystko porzucić. Choć, nigdy nie będzie to proste. Zawsze towarzyszy mu uczucie winy. Jest bowiem odpowiedzialny za śmierć rodziców. Patrzył jak giną, i nie próbował im pomóc. Mając do wyboru Cyfrowy Świat, i udrękę w Świecie Rzeczywistym, wybór był prosty. A co do swojego wyboru, ma jak najbardziej mieszane uczucia. Z jednej strony, zawsze cieszył się, że może opuścić krainę, do której nie pasował. Z drugiej, jest na siebie zły z powodu wyboru. Wyrzuty sumienia zawsze mu towarzyszą. Ukojenie przyniósł mu pewien prezent. Choć nie oznacza to, że opuściło go poczucie winy.
Kiedy otrzymał Digivice wraz z duszą Dracumon'a, poczuł się wyróżniony. I zawsze, gdy przemienia się w tegoż to stwora, nabiera pewności siebie, jak i wypełnia go duma. Czuje się pełen energii, przeświadczenia, że może wszystko i nawet porażka jest dla niego pretekstem do pozostania w tym świecie na dłużej. Często jednak będąc przemienionym w Digimon'a, zatraca swoją własną osobowość. Staje się całkowicie inny. Każdy jego ruch przepełniony jest uwalniającą się nienawiścią, nagromadzaną przez bardzo długi czas. Niekiedy wpada nawet w szał, którego nie potrafi powstrzymać, póki nie opadnie całkowicie z sił i nie stanie się człowiekiem na nowo. Choć zawsze stara się ograniczać przemianę, nie potrafi się od niej powstrzymać. Zawsze go do niej ciągnie, i nie wykluczone, że pewnego dnia postanowi pozostać Digimon'em na zawsze.
Trzeba też przyznać, że w obecności Kudamon'a zachowuje się czasem zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Niekiedy jest nawet pełen dobrego humoru, wesołe przekomarzanki też nie są w obecności Lisowatego czymś dziwnym. Najbardziej jednak zadziwia to, że w obecności tego stwora zdaje się być na prawdę przyjemną osobą o wręcz zasłodzonej przeszłości.
Ale raczej nikt nie zobaczy go tańczącego kankana z niewyjaśnionych przyczyn.
Historia:
*za chiny ludowe jej nie zmienię, kappa*

To był kolejny dzień w tym nudnym świecie. Ciągłe odliczanie czasu do końca dnia stawało się coraz bardziej męczące, jak i bezużyteczne. Niczego nie przyśpieszało, a jedynie spowalniało oczekiwanie na koniec. Tak jak zawsze po powrocie z tego potwornego miejsca nazywanego szkołą, wlokłem się do swojego pokoju, by zająć miejsce przed komputerem. Trzasnąłem drzwiami i zamknąłem je na klucz nie chcąc mieć jakichkolwiek nieproszonych gości. Cieszyłem się, gdyż rzadko kiedy ktoś czegoś ode mnie chciał. Teraz, gdy jestem uważany za totalnego odludka i dziwaka, mam przynajmniej spokój. W szkole mogę spokojnie udawać, że jestem nawet pogodny.. A tutaj, mogę być na prawdę sobą.
Jak zawsze wędrowałem po internecie by znaleźć jakikolwiek artykuł dowodzący, że wcale nie oszalałem. Cyfrowy Świat istniał. To nie był tylko mój wymysł, żaden jednorazowy sen. Żyjące tam stwory są tak samo realne jak ja. Udowodnię to! W końcu znajdę dowody, wtedy nikt nie będzie mógł mi zarzucić, że jestem świrem. Wtedy rodzice będą musieli przepraszać mnie na kolanach, za to, że próbowali "naprostować" mnie u psychologa.

~Pół roku później~
Jaki dzisiaj jest dzień? Co za miesiąc? Rok? Nie obchodzi mnie to.. Siedzę tutaj, zamknięty od tak długiego czasu. Słońce ledwo prześwitywało przez zasłonięte okno. Dokoła panował bałagan, a ściany mojego pokoju przyozdobione były nieudanymi rysunkami przedstawiającymi żyjące w Cyfrowym Świecie istoty.
Wczoraj miałem sen.
Był nieco straszny.. Znajdywałem się w ciemnym lesie, a gdy próbowałem się z niego wydostać okazało się, że była to tylko wysepka danych, unosząca się nad pustką. Gdy się odwróciłem, nie chcąc wpaść w nicość zobaczyłem pewną postać. Mniej-więcej mojego wzrostu. Wyciągnęła do mnie rękę. Wielką i szponiastą. Bez zastanowienia chwyciłem ją. Była zimna. Jakby martwa. Spojrzałem do góry i zobaczyłem parę czerwonych oczu. W momencie, gdy chciał mi coś powiedzieć, wyspa zaczęła się zapadać. Byłem pewien, że mnie puści. Jednak on złapał jedynie mocniej moją dłoń i trzymał mnie, bym nie wpadł w nicość. Teraz zobaczyłem, że posiadał on skrzydła. Wyniszczone i dziurawe, ale mimo wszystko zdolny był utrzymać się w tej pustce. Dokoła zaczęły krążyć nietoperze.
- Dołącz do nas.. - usłyszałem zniekształcony głos. Bez wątpienia należał on do tego stworzenia.
- Damy ci to, czego potrzebujesz. Wystarczy jedno proste, tak.. - w tym momencie kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Ale tylko jedna możliwa opcja była tutaj dozwolona. Już chciałem się zgodzić, gdy.. Po prostu się obudziłem.
Teraz cały czas leżę i myślę o tym co by się wydarzyło gdybym powiedział to jedno.. Proste tak.

~Tydzień Później~
Czułem, że tak się to wszystko skończy. W końcu otworzyłem drzwi mojego pokoju, a wtedy zobaczyłem jak płomienie pochłaniały cały dom. Bez namysłu zbiegłem ze schodów, kierując się do drzwi by uciec, gdy usłyszałem wołanie o pomoc. Kopnięciem z łatwością otworzyłem rozpadające się drzwi salonu, który niemal całkowicie zajęty był przez płomienie. Złote jęzory pochłaniały wszystko na swojej drodze. Z ukochanych kwiatów mojej matki nic nie pozostało.
Pod ścianą stali moi rodzice, uwięzieni. Płomienie nie pozwalały im przejść.. Nie wiem dlaczego, patrzyłem na to z satysfakcją. Pewną radością, że teraz zdani są na moją łaskę. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, że to był ten dzień. Dzień, w którym uwolnię się od wszystkiego. W, którym pozostawię całą przytłaczającą mnie rzeczywistość.
Mój telefon nagle zadzwonił. Nie musiałem się nawet długo zastanawiać, po prostu przeczuwając, że to coś ważnego chwyciłem go w dłoń i od razu sprawdziłem wiadomość. Była nieco dziwna.. Nie był to typowy SMS:
"Dołącz do nas."
Oraz dwie, proste odpowiedzi. Tak, oraz nie. Patrzyłem na tę treść nie mogąc wręcz powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.
Wiedziałem, że to moja jedyna szansa. Jeśli wybiorę nie, będę mógł uratować rodzinę, jednak na zawsze zrezygnuję z Cyfrowego Świata. Oczywiście, sytuacja z wybraniem odpowiedzi TAK była odwrotna.
Popatrzyłem na swoich rodziców. W ich oczach był strach, a to co zamierzałem zrobić miało skrócić ich życie. Cierpienie, spowodowane życiem tutaj, na ziemi.
Nim licznik pokazał połowę wyznaczonego na odpowiedź czasu, nacisnąłem wielki, zielony napis TAK.
Spojrzałem ostatni raz na moich rodziców spojrzeniem pełnym nienawiści, jak i satysfakcji. Jęzory płomieni właśnie zaczęły swoją ucztę.
Zobaczyłem jedynie światło, a potem czułem jak zaczynam wpadać w "morze" danych.

~W Cyfrowym Świecie~
Minęło kilka dni odkąd tutaj wylądowałem. Oprócz kochanych przeze mnie jabłek oraz kilku innych owoców i wody, nie znalazłem niczego co mogłoby mnie usatysfakcjonować. Dodatkowo wszystko tutaj wyglądało o wiele zwyczajniej niż sobie to wyobrażałem. Jedynie niebo było powodem przez który wiedziałem, że jestem w Cyfrowym Świecie. Dane przelatywały z jednego końca na drugi tworząc jakby podniebne ścieżki.
W końcu jednak zobaczyłem rzecz niezwykle mi znajomą. Wielki, ciemny las. Bił od niego chłód i mrok. To było niczym powrót do tego snu, po którym wszystko się zaczęło.
Kiedy już błądziłem w nim, zobaczyłem tę samą sylwetkę, którą ujrzałem w swoim śnie. Nie wiem dlaczego ale uśmiechnąłem się, jak i poczułem swego rodzaju niepewność.
- Och. Nareszcie się spotykamy. - oznajmił. Jego głos brzmiał normalnie. Był szorstki, ale zarazem przyjemny. Wciąż nie potrafiłem rozpoznać jego wyglądu. Był jakby zlepkiem ciemności.. A może to tylko przez ten obficie padający na niego cień?
- Jak podoba ci się Cyfrowy Świat? - spytał niezwykle usatysfakcjonowany z powodu mojego wyboru.
- Nie ma tu żadnego żywego stworzenia. - stwierdziłem, z widocznie słyszalnym żalem. - Czemu mnie tu ściągnąłeś, skoro i tak nikogo tutaj nie ma prócz ciebie i mnie. Kim ty w ogóle jesteś?
- Kim jestem? Może raczej powinienem spytać, kim ty jesteś... Kim jesteś, by poświęcać życie bliskich dla własnej uciechy. - uśmiechnął się, przynajmniej tak mi się zdawało.
Spojrzałem w ziemię. Tak.. To prawda. Kimże byłem by poświęcać życie rodziny? Odpowiedź była tak bardzo prosta.
- Egoista, który myśli jedynie o sobie.. Potwór nie zwracający uwagi na krzywdę innych.. Człowiek, istota całkowicie niedoskonała.. Chcąca jedynie podporządkowania sobie wszystkiego na świecie.. Jednak tutaj.. Nie ma czego sobie podporządkować.. - a gdy chciałem dokończyć, wciął mi się w zdanie.
- Bo niczego tutaj nie ma?
- Właśnie. Niczego tu nie ma.
Stwór śmiał się przez ładną chwilę. Przez chwilę mogłem dostrzec jego twarz, ale nie zdążyłem się jej przyjrzeć.
- A czego tak właściwie tutaj szukałeś? Podbój nie jest raczej tym czego chcesz.. - spytał z szyderczym uśmiechem. Do tej pory uważałem go za sojusznika, teraz jednak miałem wrażenie, że jest całkowicie inaczej. Nie potrafiłem odpowiedzieć na jego pytanie. Sam nie wiem czego tutaj szukałem.. To miejsce. Chcę by stało się moim drugim domem.
To prawda.. Nie chciałem niczego tutaj sobie podporządkowywać.
- Ach.. Nieważne już dlaczego tu jesteś. Przyjmij to. - powiedział dając mi jakieś dziwne urządzenie, po czym wzniósł się w powietrze. Echem odbił się jego głos "Zrób z tym światem co tylko chcesz! Napraw, zniszcz, baw się nim!". Nie potrafiłem zrozumieć jego słów.
Przemierzając dalej ten dziwny świat, znajdywałem wiele różnych stworzeń. W tym, pewnego.. Jak później się dowiedziałem - Digimon'a - który uparł się, że będzie ze mną podróżował. Nazywała się Kudamon. Była na prawdę uparta.. I wspomnę o tym jeszcze z pięć razy. Ilekroć chciałem by zostawiła mnie w spokoju, nic z tego! Ta lisopodobna, nie chciała się odkleić.. Jedyny pożytek z niej był taki, że wytłumaczyła mi iż urządzenie jakie otrzymałem to Digivice z duszą Dracumon'a. Początkowo zdziwiłem się, ale gdy ten oznajmił mi, że od teraz będę mógł zmieniać się w tegoż to stwora.. Na prawdę się ucieszyłem. Kudamon jednak zdawała się nie być zbyt zadowolona ze sposobu w jaki zdobyłem to urządzenie. Do tej pory nie potrafię wyciągnąć od niej, kim było stworzenie, które wręczyło mi ten prezent.

~Pierwsza Przemiana~
- Czy ty jesteś w stu procentach pewien co robisz? - spytała zatroskanym głosem Kuda, patrząc jak grzebię przy tym dziwnym urządzeniu nazywanym DigiVice. Przypominał mi telefon, choć dzwonić na pewno się z niego nie dało. Z resztą.. Mój własny gdzieś znikł. Znając życie i tak nikt tutaj nie wie o istnieniu czegoś takiego jak internet czy sieci komórkowe. Chociaż.. Kto tam ich wie?
- Działaj w końcu! - warknąłem coraz bardziej zdenerwowany. Lisowata patrzyła na to.. Jakby nie było, niezbyt zadowolona. Wolała pewnie, żebym obchodził się z tym urządzeniem o wiele delikatniej. Ale co ja mogę poradzić? Ona też nie wie jak go obsługiwać, a instrukcji ten dziwny demonowaty gościu mi nie dał. W końcu nacisnąłem jakiś przycisk, i znów pojawił się ten błysk. Czułem jak przepływa przeze mnie nieokreślona liczba danych. Mimo, że czułem to po raz drugi, w dalszym ciągu było to dla mnie dziwne uczucie. Nie widziałem co się działo. Jedynie odczuwałem, że było to coś dziwnego.
Nagle po prostu znów zobaczyłem tę samą polanę, na której grzebałem przy tym pieruńskim urządzeniu. Zdziwiło mnie jedynie to, dlaczego jestem taki niski. Może i nie należałem, do grona na prawdę wysokich ludzi, ale teraz czułem się o wiele, wiele niższy. Spojrzałem na Kudamon, która wyglądała na zamurowaną.
- Udało ci się! - zawołała uradowana, chociaż na taką nie wyglądała. Była raczej bardziej niespokojna. Trochę mnie to zdziwiło. Przecież wszystko było dobrze.
Długo nie zaprzątałem sobie tym umysłu. Cieszyłem się niczym małe dziecko pozostawiając troski na boku.
W tym ciele czułem się na prawdę dobrze, mogłem niemalże wszystko.
Pozostaje jednak jedno pytanie..
- E.. K-Kuda?.. - spojrzałem na nią miną pełną paniki. - Jak ja mam się.. No.. Odmienić?

Startowy Digimon:
*jak ślepym trzeba być, żeby to ominąć ja się pytam*
Dracmon>Duskmon>Lowemon>Velgrmon
Cele:
- Dowiedzieć się kto i po co dał mu w ogóle Digivice i duszę Dracmona. Co chciał tym osiągnąć?
- Zwiedzanie świata to już chyba podstawa.
- Dowiedzieć się czegoś o Kudamon. Czemu się tak do niego przykleiła?!
- Nie ukrywam, że w trakcie podróży, chłop postawi sobie pierdyliard innych celów, jak to zawsze.

Towarzysz:
Kudamon
Imię:
Chaz zwykle zwraca się do niej Lisowata, Kuda, Kudamon lub po prostu Świętoszka.

Charakter i Historia:
Przeszłość Kudamon to jedna wielka niewiadoma. Nie jest zbyt skora by się nią dzielić, jakby coś ukrywała. Jedyne co można zauważyć, to to, iż jest ona bardzo szanowana przez inne Digimony.
To stworzenie na prawdę gadatliwe, potrafi paplać przez cały czas o czym się da, czasem nawet o niczym. Wręcz doprowadza to do szału. Jest też dość upierdliwym stworzonkiem, które wręcz uwielbia matkowanie Chaz'owi, mówienie co ma robić czy narzekania wszelkiego rodzaju to wręcz jej Hobby. Trzeba jednak przyznać, że jest niesamowicie mądra. Potrafi odpowiedzieć na wszelkie pytania związane z DigiŚwiatem jak i ze zwyczajami innych Digimonów, oraz poda podstawowe informacje. Oczywiście, to ostatnie robi tylko w ostateczności. Woli, gdy Chaz sam odkrywa nowe informacje na temat stworów z tego świata.
Nie należy do zwolenników walk. Potępia tę metodę rozwiązywania konfliktów, jednak wie dobrze, że w Cyfrowym Świecie jest to jedyna możliwa metoda by przetrwać, dlatego w każdym możliwym momencie zachęca Wojownika do walki by doskonalił swoje umiejętności i rósł w siłę. Sama, oczywiście, nie bierze udziału w walkach. Chyba, że jest to koniecznością.
Płeć:
Samica
Linia Ewolucji:
Reppamon>Kyukimon>Sakuyamon

Wróg:
Cytując stare słowa. "Myślę, że będzie nim mógłbyć Devimon, jednak z tego powodu, że i tak jest on słabo znany, chciałabym żebyś mnie po prostu zaskoczył tym, co z nim wymyślisz!"
Klimat:
WSZYYSSTKOO~
Sceny +18:
*lenny*
Nie no, krew i flaki mogą być, resztę w sumie można zostawić.
DigiŚwiat:
Pionier
Realny Świat:
Dowolny
Prośby:
No to nie proszę o nic ;w; Może jedynie o dobrą zabawę i łaskawość, dla leniwej kluchy ;w;
_________________


  
 
 
     
Rudzik 
Hi-da-ka~!


Wiek: 27
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 1039
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2016-11-12, 09:37   

wstyd mi za to, że to chyba ja byłam MG Conan ;-;

Formularz:
Kto będzie MG: Galliusz o7
Rodzaj gry: Tamer
Imię, nazwisko i/lub przezwisko: Mariko Hanatori
Wiek postaci: 16 lat
Wygląd:
Nie jest jakoś wybitnie wyróżniająca się pod względem budowy zewnętrznej. Jak to typowa szesnastolatka ma około 166 centymetrów wzrostu i waży 57 kilogramów. Posiada gęste brązowe włosy (w odcieniu umbry palonej) oraz jasnozielone oczy, przy których zieleń podpada pod odcień miętowy. Jest raczej niepozornie zbudowana i nawet nie ma za dużego biustu, co jako typowa chłopczyca traktuje wręcz jak błogosławieństwo. Na dolnej części pleców i brzuchu ma wiele cienkich blizn, o których raczej nie lubi wspominać.
Ubiór to właśnie ten element, który ją bardzo wyróżnia. Ubiera się bowiem tak, by wyglądać jak lekko zniewieściały chłopak, co w założeniu ma stworzyć barierę między nią a innymi ludźmi, bo przecież dziewczyny od razu zauważą, że to babka, a faceci z takim monstrum raczej nie będą chcieli mieć do czynienia. Nosi głównie zielone T-shirty i czarne szorty. Z dodatków do głównego stroju dobiera zakolanówki (jedną w zielono-białe, a drugą w czarno-zielone paski), zielone trampki i utrzymane w podobnej do zakolanówek kolorystyce rękawiczki bez palców. Zawsze ma przy sobie czarną torbę, a przemieszcza się za pomocą waveboardu. Czasem także zakłada szalik w biało-zielone paski.
Charakter:
Mariko jest bardzo skrytą dziewczyną, na której aktualne postępowanie wpływ miała przeszłość. Boi się innych ludzi do tego stopnia, że nie korzysta z zatłoczonej komunikacji miejskiej oraz podróżuje drogami mało uczęszczanymi. Nawet dotknięcie przez bliską osobę nie przejdzie - dziewczyna dostaje wtedy autentycznego ataku paniki. W celu ograniczenia kontaktu z innymi, ubiera się prawie jak chłopak. Przez to wszystko niewiele się też komunikuje, ponieważ obawia się, że mogłaby powiedzieć o wiele wiele za dużo na swój temat. Jedyne momenty, gdy jest rozgadana, jak diabli, to wtedy, gdy jest zdenerwowana lub czymś poirytowana.
Lubi wszelkie słodycze miętowe związane z miętą oraz swoich bliskich, chociaż nie okazuje tego i nie ufa im zbytnio - w końcu to nadal inni ludzie. Nie przepada za rybami oraz utrudnieniami w transporcie na waveboardzie. Jej ulubionym kolorem jest zielony, natomiast zwierzęciem - kot.
Historia:
Historia Mariko do skomplikowanych nie należy. Wychowywała ją mama, a mieszkały razem na przedmieściach Saitamy. Dawały sobie jakoś radę, dopóki nie nastąpił ten Konkretny Dzień.
Niewiele wiedziała na temat swojego ojca, oprócz tego, iż zdaniem jej matki "kompletnie nie pasowali do siebie" i dlatego nastąpiło rozstanie, jednak miała sporą wiedzę na temat konkubentów kobiety. Przez okres czternastu lat miała ich dwóch, a o ile pierwszy z nich był sympatyczny, tak drugi niekoniecznie mógł zaliczyć się do typów, których obecność jeszcze tolerowała, chociaż musiała przyznać, że potrafi zawrócić w głowie i być przebiegłym niczym szczwany lis. Dziewczyna sama nie wie, kiedy to się zaczęło, ale na pewno wtedy, gdy zaczął nadużywać alkoholu. To, co robił z jej matką, według Mariko było tylko i wyłącznie ich sprawą, jednak gdy mężczyzna zaczął dobierać się także do niej... po prostu przestała być sobą. Po pierwszym razie starała się go unikać, jak tylko mogła, jednak to nie pomagało. Każde zbliżenie bolało, a niektóre incydenty pozostały na jej ciele cienkie blizny w wyniku uderzeń pejczem. Starała się ukryć wszystko oraz zniechęcić do siebie innych. Ścięła włosy, zaczęła maskować biust, próbowała zachowywać się jak chłopak. Działało to na prawie większą część społeczeństwa - tylko sprawca całego zła nadal ją napastował, a raz w miesiącu, gdy jej matka miała nocny dyżur, zmuszał do zbliżenia.
Okazja do przerwania tego chorego kręgu nadarzyła się przypadkiem. Dziewczyna do tej pory nie pamięta, jak to się stało, chociaż wspomnienia dwóch ciał skąpanych we krwi ma wyryte mocno w umyśle. On zabił jej matkę, a gdy próbował pozbawić życia także i ją, chwyciła spory nóż kuchenny leżący na stole. Nie wahała się ani chwili. Wtedy sytuacja ta wydawała jej się być nad wyraz korzystna, ale gdyby wiedziała, jakie niesie za sobą konsekwencje, przemyślałaby to bardziej.
Na kilka dni została umieszczona w pogotowiu opiekuńczym, gdzie została poddana badaniu psychologicznemu - oczywiście, nie odezwała się w trakcie niego ani słowem. Nie potrafiła powiedzieć nic na temat wydarzeń, jakie rozgrywały się nocami w domu. Wtedy też postanowiła, że nie odezwie się do osoby, która będzie się nią zajmowała, dopóki nie osiągnie pełnoletności. Na szczęście trafiło właśnie na jej biologicznego ojca.
Akira Hanatori był człowiekiem otwartym i dość liberalnym. Od razu zaakceptował to, że Mariko z wyglądu i zachowania wcale nie przypomina swojej młodszej siostry, którą mężczyzna opiekował się przez piętnaście lat, a dodatkowo niewiele o sobie mówi. Wprawdzie wiele razy próbował nawiązać w jakikolwiek sposób kontakt, jednak nastolatka szybko go zbywała, spędzając praktycznie całe dnie na zewnątrz i przemierzając okolicę na waveboardzie.
Było jej to na rękę. Nie ufała zarówno Minako, którą miała za wypiękniałą idiotkę posłuszną ojczulkowi oraz samemu tacie. Zresztą, gdyby mu na niej zależało od samego początku, nie zostawiłby jej tym piekle.
Pewnego dnia przypadkiem przejeżdżała przez opustoszały park, skracając sobie drogę do domu po tym, jak urwała się dwie godziny wcześniej z lekcji. Przebywała tę drogę wiele razy w ciągu minionego roku, dlatego bardziej skupiała się na podziwianiu natury. Krajobrazy były jedna z niewielu rzeczy, które ją pasjonowały, a na pewno mijane widoki są ciekawsze niż jakaś tam dróżka wylana asfaltem. To, co na niej leżało, zauważyła dopiero wtedy, gdy potknęła się o to i wylądowała na ziemi. Upadek bolał mocno, ale nie był tak silny, jak ból doświadczony po raz pierwszy cztery lata wcześniej. Szybko wstała, jednak zanim odjechała spojrzała na kota.
Nigdy wcześniej nie widziała takiego zwierzęcia. Biała kicia o niebieskich oczach oraz ogonie w fioletowe białe paski. Na przednich kończynach miała coś w rodzaju tygrysich rękawic z pazurami, a na końcówce ogona umieszczony... pierścień? Dziewczyna nie wiedziała, jak opisać to zjawisko, dlatego po prostu wpakowała otumanionego kociaka do swojej prawie pustej torby i ponowiła podróż w kierunku domu, zahaczając przy okazji o sklep, gdzie kupiła karmę dla kotów oraz prostą miseczkę.
W domu udało jej się jako tako doprowadzić zwierzaka do w miarę dobrego stanu, nie zwracając przy tym uwagi ojca. Tym większy przeżyła szok, gdy kicia po odzyskaniu świadomości podziękowała jej za pomoc cichym, ludzkim głosem. Mariko spojrzała niepewnie na kalendarz, jednak do 24 grudnia było jeszcze daleko, a tymczasem Tailmon (jak przedstawiła się kotka) gadała jak najęta o czymś, czego nie rozumiała do końca.
Jak to inny wymiar? Cyfrowy Świat? Zwierzęta złożone z danych, a nie z komórek jak to zawsze jest?
Nekonshi, jak ochrzciła ją nastolatka, od tego momentu była chyba jej największą powierniczką. Digimon nie miał bladego pojęcia, jak wrócić do swojego wymiaru, dlatego zamieszkał w domu rodziny Hanatori i wspierał dziewczynę, zagadując ją momentami na śmierć. Ona jednak uznała, że kicia jest na pewno lepsza niż jej ojciec... który, swoją drogą, był jakby bardziej nieobecny i restrykcyjny w stosunku do córek. Minako sama szepnęła kiedyś Mariko, że zupełnie go nie poznaje, natomiast Tailmon stwierdziła, że czuć w tym coś poważniejszego, co może mieć związek z jej światem. Także pobieżne przejrzenie rzeczy Akiry utwierdziło obie partnerki w tym przekonaniu - znalazły bowiem zdjęcie mężczyzny jako młodego nastolatka, gdzie na ramieniu siedzi Patamon, inny Digimon.
Nie wiedziała, jak, ale postanowiła, że dowie się, o co chodzi i dlaczego jej ojciec zmienił się tak bardzo w ostatnim czasie.
Startowy digimon: Tailmon -> Darcmon -> Angewomon -> Ofanimon
Cele: Chce przezwyciężyć swoje lęki i wrócić do dawnego życia, a przy okazji dowiedzieć się nieco więcej o własnym ojcu i DigiŚwiecie. No i może też dojść trochę do zgody z Minako.
Towarzysz: Nah, może potem.
Wróg: Na razie nie zdążyła sobie jeszcze żadnego zaskarbić, chyba że liczymy Minako za takiego XD
Klimat: Przygodowe z lekką obyczajówką i akcją :)
Sceny +18: Tak
DigiŚwiat: Jaki tylko będzie pasował.
Realny Świat: Tak
Prośby: :C
_________________
The future, where there is nothing beyond the pain...
...if that's the case, I want to love that pain
MMarietta Delacroix:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Kenneth Corcair:
Karta Postaci | Box | Bank | Trofea

Lena Schwarz:
Karta Postaci
 
     
Galliusz 
Do some magic



Wiek: 29
Dołączył: 23 Kwi 2016
Posty: 1097
Skąd: Magic Place
Wysłany: 2016-11-12, 16:44   

Ojejejej

Ile ludziów chętnych na digigry u Galla. A więc tak:

Conan:
Wszystko okej jest, poza tym, że nie wybrałaś formy Ultimate dla swojego digimona. Mam o niej sam zdecydować, gdy przyjdzie pora, czy może zapomniałaś napisać? Proszę o decyzję. Przyjęta.

BlackDream:
Och ty leniu ty. Ty to w ogóle nic nie zmieniłaś. Nawet nie wpisałaś startowego digimona z linią ewolucyjną. Drugi problem, że nie jestem szczególnie chętny na kontynuowanie przygody przerwanej kilka miesięcy temu. Rozpoczynanie od nowa z KP identyczną też mi trąci myszką. Sprawa do obgadania. W każdym razie Do poprawy.

Mintori:
Też nic nie zmienione w kp, ale przynajmniej dopasowane do formularza. W tym wypadku też uważam, że nie będzie mi się dobrze kontynuowało od miejsca, w którym przerwaliśmy. Jednak wiem, że w miarę lubisz tą postać i jakoś bardziej czuję chęci do tworzenia od nowa przygody na jej podstawy, niż w przypadku Black. Skoro naprawdę nie dasz rady niczego zmodyfikować Przyjęta jak jest teraz.

Info:
No, ja więcej niż 4 przygody na swoje barki nie zamierzam brać. Sprawę z Black jeszcze się obgada. Chętnych zapraszam do zapisywania się już do Szopa. Z otwartymi rękami przyjmę też lubiącą digimony osobę, która zostałaby trzecią osobą do MGowania tutaj.
_________________


Mazirra | Box | Bank
Sparks | Box | [url=pokemoncrystal.pl/topics27/3462.htm#69590]Bank[/url]
Kasai | Reshi

Jezioro | Kopalnia | Ogród
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.