Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Miejsce na karty postaci
Autor Wiadomość
Galliusz 
Do some magic



Wiek: 29
Dołączył: 23 Kwi 2016
Posty: 1097
Skąd: Magic Place
Wysłany: 2016-11-09, 20:09   Miejsce na karty postaci

Jak ktoś ma już grę, to tutaj tworzy sobie wedle wzoru post z KP, którą będzie w toku gry edytował.
Kod:
[center][b]MG:[/b]
[b]Imię/Imiona/Przezwisko:[/b]
[b]Nazwisko:[/b]
[img]Obrazek z wyglądem(link)[/img]
[b]Wiek (Data urodzenia):[/b]
[b]Rodzaj gry:[/b]
[b]Wygląd:[/b]
[b]Charakter:[/b]
[b]Historia:[/b]
[b]Rodzina:[/b]
[b]Towarzysz/Towarzysze:[/b]

[b]Digimony:[/b]

[b]Ekwipunek:[/b]
- Pieniążki, z którymi zaczynami, MG decyduje ile
- Digivice[/center]


I jeszcze kod na skan digimona:
Kod:
[b](Nazwa Digimona w formie Child)[/b]
[img]Obrazek formy child[/img
[b]Imię:[/b] (Jak ma)
[b]Płeć:[/b] (Jak ma)
[b]Atrybut:[/b]
[b]Ataki:[/b]
[b]Charakter i historia:[/b]
[b]Linia ewolucyjna:[/b]
Baby (Atak) > [b]Child[/b] > Adult (2 ataki) > Perfect (3 ataki) > Ultimate (3 ataki)
Jak linia nie jest w pełni znana, to wpisujecie tylko te formy, o których wiecie. W przypadku ataków wystarczą tylko nazwy.

_________________


Mazirra | Box | Bank
Sparks | Box | [url=pokemoncrystal.pl/topics27/3462.htm#69590]Bank[/url]
Kasai | Reshi

Jezioro | Kopalnia | Ogród
  
 
 
     
DJSonaX 
Medicine


Wiek: 20
Dołączyła: 19 Lip 2016
Posty: 734
Skąd: Gdańsk
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2016-11-12, 20:35   

MG: Gallowy
Imię/Imiona/Przezwisko: Luna
Nazwisko:

Wiek (Data urodzenia): 19
System: Tamer
Wygląd: Luna w sumie wygląda tak jak na obrazku, tyle że jest bardziej ubrana xD Jak na dziewczynę, dość wysoką, przerosła nie jednego chłopaka. Mimo nocnego trybu życia i brak większego aktywnego ruchu, udało się jej jakoś zachować smukłą sylwetkę, być może to sprawka genów. Ma dość prostą i przyjemną twarz, którą podkreślają sporawe niebieskie oczy, by dodać im większego wyrazu, często nakłada na powieki błękitny lub fioletowy pokład. Oprócz tego nosi lekki makijaż, jasny błyszczyk na ustach i odrobinkę pudru. Jej największa chluba to długie, ciemno niebieskie włosy, choć barwa zależy głównie od światła, czasem wydają się być znacznie jaśniejsze, a czasem nawet purpurowe. Przeważnie nosi je rozpięte, jedynie idąc spać wiążę je w kucyk.
Nosi na sobie przeważnie jasno niebieską jedwabną koszulkę bez rękawów i pleców z plastikowym kołnierzem na szyi, aby miało się jak trzymać. Na to zakłada przeważnie czarny kardigan, sięgający jej poniżej ud. Jako spodnie służą jej ciemne leginsy, które ładnie przylegają do jej ciała. Stopy zaś zdobią błękitne koturny z czarną podeszwą. Ogólnie stara się trzymać dwóch odcieni, błękitu i czerni,
Charakter: Luna wyróżnia się z tłumu tym, że nigdy jej tam nie ma. Stara się raczej siedzieć na uboczu, w cieniu, a światła jupiterów unika jak może. Niektórzy mówią, że jest ciągle smutna, że jest odludkiem, a plotki nawet głoszą, iż jest emo. Prawda jest trochę inna... Tutaj pojawia się największy problem z Luną, ma swego rodzaju uraz, jakby nieustanie czuła się gorsza od innych, ale nie robiła nic by jakoś to zmienić. Źródła ciężko szukać, gdyż zawsze omija temat szerokim łukiem, poszlak można jedynie dopatrywać się w jej rodzinie, ponieważ jest to kolejny jej czuły punkty, przeważnie lekceważy te pytania lub wymija je jakimś prostym sposobem, lecz gdy ktoś nazbyt uciska, potrafi popaść w furię. Raczej jest spokojną duszą, nie licząc kilku rzeczy, jak naciskanie o jej krewnych oraz skrajnej głupoty, dość trudno jest ją sprowokować.
Nie lubi się w nic angażować i zajmować się innymi, śmiało można powiedzieć, że unika odpowiedzialności. Co nie jest prawdą, choć sama nie chcę się do tego przyznać. Głęboko w swoim sercu chce czuć się kochana i szanowana, marzy o tym by pewnego dnia stać się potrzebna, aby wyjść z mroku swej egzystencji i udowodnić, że ona też potrafi, że ona też może i wcale nie jest gorsza.
W rozmach z innymi wydaje się być zamknięta w sobie i dość melancholijna, czasem ma się wrażenie, iż jej nie ma. Wrażliwa na swój punkt, nie lubi gdy się z jej żartuję, przez to łatwo i często się obraża. Stara się zachowywać neutralne stosunki z innymi, nie zależy jej na przyjaciołach, ani na wrogach.
Można ją określić więc jako personę, której rozum chce żyć w wiecznym cieniu, podczas gdy serce rwie się do wielkich czynów.
Historia: OK. Usuwam pierwszą cześć historii z quartza bo ssie, a daję drugą bo wciąż jest fajna xD Pierwsza część w skrócie:
"Luna pochodzi z bogatej rodziny i jest młodszą z dwóch sióstr. Jest starsza siostra dostawała całą uwagę, zaś ona zawsze była z boku. Jej rodzice umarli tragicznie czy tam coś, starsza siostra przejęła po nich wszystko, choć Luna starała się jej pomóc i jej pomoc była przez siostrę doceniana, wszyscy wokół uważali ją za nic nie wartą i nic nie robiącym pasożytem. Pewnego dnia Luna miała tego dość i uciekła z domu podczas ulewy, czy tam coś. Potknęła się, czy tam coś i jakimś magicznym sposobem znalazła się w digiświecie, czy tam coś."

Trudno powiedzieć, co się stało, błysk i nagle znalazła się na ziemi. Upadła dość mocno na pośladki, ale to nie był największy problem. Zobaczywszy gdzie się znajduje, krzyknęła z przerażenia, ale dziwaczne miejsce nie zniknęło, więc zrobiła jedyną słuszną rzecz, krzyknęła jeszcze raz, jeszcze głośniej.
- Kochana, spokojnie! - odparł jej wrzaskiem ktoś za jej plecami.
Głos był dziwny, niby męski, ale taki wysoki, zaintrygowana, odwróciła się. Wtedy krzyknęła jeszcze raz i jeszcze głośniej niż do tej pory. Przed nią stał mały niebieski smok z żółtym "V" na czole. Przerażone dziewczę popełzło do tyły, jak najdalej od dziwnego stwora.
- Robiłem już lepsze pierwsze wrażenie - oznajmił smok, trudno było wywnioskować po tonie czy mówił poważnie, czy tylko żartował.
- Czym... kim ty jesteś?! - wybełkotała, będąc, według niej, odpowiednio daleko.
- Jestem V-mom! - przedstawił się dumnie, chciał już wykonać krok do nieznajomej, ale ta go uprzedziła i wystawiła przed siebie otwartą dłoń, na znak stopu.
- Nie podchodź! - chciała by jej głos wydał się groźny, ale zdoła się wydobyć jedynie paniczny pisk.
- Spokojnie, kochana. - Smok próbował jakaś ją uspokoić, ale sama jego aparycja stała mu na przeszkodzie. - Jedynie co mogę ci zrobić, to złamać ci serce! - dodał szarmanckim tonem i uśmieszkiem godnym rasowego casanovy.
- Czy... ty mnie podrywasz? - Pomimo tego, że nagle znalazła się w innym świecie, a przednią stał gadający gad, to właśnie to, że on się do niej przystawiał było dla niej najdziwniejsze.
- A dobrze mi idzie?
- Poważnie mówię, przestań, to obrzydliwe!
V-mon zesmutniał, w jednym zdaniu dostał kosza i został nazwany obrzydliwym, jego serduszko zabolało go mocno.
Korzystając z okazji, dziewczyna podniosła się, próbując ogarnąć gdzie jest. Była to jakaś wielka, pusta polana, oprócz paru krzewów niewiele więcej szło to znaleźć. Słońce świeciło wysoko na niebieskim niebie. Po ulicy i deszczu żadnego śladu, co ciekawe, jej ubrania były całkowicie suche.
- Słuchaj Vincent - zwróciła się do smoka. Choć nie była z tego zadowolona, był obecnie jedyną istotą, która mogła jej coś jakoś wyjaśnić, a nawet pomóc. - Gdzie my jesteśmy?
- W digiświecie - odpowiedział, teraz to on był odrobinę zbity z tropu.
- Aha... - Nazwa zupełnie nic jej nie mówiła, zupełni nic. - Czyli?
Stworek przyłożył pięść do ust, zastanawiając się jak jej to powiedzieć.
- Nie umiem ci tego wytłumaczyć, ale oni powinni wiedzieć.
- Oni? Vincent, jacy oni? - rzekła całkowicie zdziwiona niebieskowłosa, jeden gadający stwór to i tak dużo jak dla nią, a co dopiero jeśli ma ich być więcej.
- V-mon - poprawił ją na szybko. - Ty naprawdę nic wiesz? - spytał się z wielkimi oczami, a sama twarz dziewczyny mówiła mu, że nie kłamię. - Dobrze, zerknij do kieszeni.
- Przecież tam nic nie mam... - odparła zirytowana, ale i tak wsadziła tam rękę, może dlatego, że chciała mu udowodnić, że się myli, albo i dlatego, że w tym miejscu wszystko może być możliwe. Wielkie było jej zdziwienie gdy poczuła coś twardego i zimnego. Wyciągnęła dziwne, małe urządzenie, które widziała pierwszy raz na swoje oczy.
- Co.. to jest? - zapytała się oczarowana przedmiotem.
- Digivice, znaczy, że jesteś moją panią! - oznajmij zadowolony.
- Świetnie, po prostu świetnie - rzekła z nieukrywaną nutą sarkazmu w głosie. Cóż to była za ironia, a najlepsze, że tylko ona to dostrzegała. - Niby co mam z tym robić?
- Wytłumaczę ci po drodze.
- Drodze dokąd?
- No... do nich.
Niebieskowłosa miała szczerą ochotę strzelić go w łeb, ale jakoś się powstrzymała, nie wiadomo zresztą jakby zareagował, a nóż odgryzłby jej rękę czy coś.
- Ale po co? - pochwyciła nowy temat, bo coś czuła, że z tamtym za daleko nie zajdzie.
- No.. by ich powstrzymać.
- W sensie mam iść do nich, by mi wszystko powiedzieli, a potem mam ich powstrzymać? - Luna czuła jak głowa zaczyna jej pękać.
- Nie, mamy do nich iść, a ich, ich mamy powstrzymać! - prawie warknął zirytowany smok, jak ona mogła jeszcze tego nie złapać?!
- V! Nie mówisz z sens!
- Bo ty mnie nie słuchasz!
Dwójka była już gotowa pójść ze sobą na noże, nie ma co, wspaniały początek znajomości.
- Mamy iść do nich do wioski, oni ci powiedzą wszystko! Wtedy będziesz mogła powstrzymać innych ich! Capisci?!
Nie wytrzymała, w przeciągu mini sekundy znalazła się przy stworku i zdzieliła go pięścią w głowę.
- Ała! - krzyknął z ból smok. - Za co to niby?! - spytał się z ogromnym wyrzutem, masując miejsce gdzie przed chwilą oberwał.
- Wciąż nie mówisz z sensem! - warknęła. - Mogłeś też od razu powiedzieć, że mówisz o dwóch różnych grupach!
- A gdybyś... - V-mon ugryzł się w język, widząc jej wściekłe spojrzenie. - Przepraszam... - wymamrotał pod nosem.
- Co takiego, nie dosłyszałam! - Usłyszała i to całkiem wyraźnie, ale chciała poszydzić chwilę z niego.
- Przepraszam! - smok wydobył z siebie wyższy głos niż się spodziewał i od razu zasłonił usta. Luna nie zareagowała, nawet trochę zrobiło się go jej żal, nie powinna była tak reagować.
- To co V, idziemy? - zaproponowała, by załagodzić sytuację. Nie była zadowolona z nowej sytuacji, ale jak na razie jest to lepsze niż bieganie w deszczu.
Na pyszczku stworka ponownie pojawił się uśmiech.
- Jasne... w sumie nie przedstawiłaś mi się...
- Owszem.
Nagle zapanowała niezręczna cisza.
- Więc jak mam na ciebie mówić? - spytał się po chwili obustronnego nic nie mówienia.
- Kochana - odparła. - To całkiem miła odmiana - dodała sobie w myślach.
- No więc kochana, czuję, że to początek nowej, wspaniałej przyjaźni...




A może i czegoś więcej!
- ZAPOMNIJ!
Rodzina: Starsza Siostra, Celestia.
Towarzysz/Towarzysze: Nope.

Digimony:

Nazwa Digimona: V-mon
Imię: Vincent, w skrócie "V"
Atrybut: | Typ: | Rodzina:
Ataki:
V-mon Punch (Cios V-mona) – Cios naładowanej energią pięści
Charakter i Historia: Niezwykle śmiały i prostolinijny, wieczny lovelas, nieudolnie szukający swojej drugiej połówki. Zarywa do wszystkiego co się rusza, a nawet do tego co nie. Mimo, że ciągle żyję z głową w chmurach, można na nim polegać. Odważny i zawsze pierwszy do boju. Uwielbia dobry żart, nieważne czy on jest jego sprawcą, czy ofiarą.
Jego historia jest prosta i dość smutna zarazem. Wykluł się jako samotne jajo i od tej pory był sam. Wcześnie musiał nauczyć się dbać o siebie, przez to potrafi poradzić sobie w najtrudniejszych warunkach. Uzyskawszy formę Child, postanowił poszukać sobie towarzystwa, gdyż miał dość samotności. Niestety zabrał się za to w zły sposób.
Mimo, że inne digimony przewracają oczami na jego widok, wiedzą, że jakby co, mogą na nim polegać.
Płeć: Facet

Ekwipunek:
- Pieniążki, z którymi zaczynami, MG decyduje ile
- Digivice
_________________
"So help me, why can't this be love?
Tell me, why can't this be enough?
When is high ever high enough?
It's all I've ever hoped for..."

Emilia Lee - KP/Gra/Bank/Box
Mikazuki Tasogare - KP/Gra/Bank
IV - KP/Bank


  
 
     
Galliusz 
Do some magic



Wiek: 29
Dołączył: 23 Kwi 2016
Posty: 1097
Skąd: Magic Place
Wysłany: 2016-11-17, 14:14   


MG:
Kazyleusz

Imię:
Richard

Nazwisko:
Norrington

Wiek (Data urodzenia):
30 lat (24 maj)

Rodzaj gry:
Tamer

Wygląd:
Agent federalny Richard Norrington jest wysokim, nieimponującym posturą mężczyzną o bladej cerze. Jest raczej szczupły, brzuch mu nie sterczy ponad paskiem. Ma nawet trochę mięśni ma na kościach, ale żaden z niego kulturysta, czy inny sportsman. Innymi słowy, raczej przeciętna budowa, co jednak złe w jego pracy nie jest. Nie rzuca się w oczy. Jego zwykle wygolone oblicze wciąż jest całkiem przystojne, ale rzadko gości na nich uśmiech wąskich ust, częściej jest zachmurzone i patrzy z niego zdeterminowanym spojrzeniem para szarych oczu. Nieco podrośnięte włosy, które tylko pobieżnie przeczesuje co rano, są ciemne, podobnie zarost, jeśli ten w ogóle dostanie szansę zakiełkować. Jak przystało na agenta, Richarda najczęściej można dostrzec w białej koszuli z krawatem, tanim garniturze i żółtawym prochowcu, ewentualnie kurtce z logiem agencji podczas akcji. Ciało pod ubiorem znaczy kilka blizn po kulach, ostrzach oraz innych razach nabawionych podczas służby.

Charakter:
Richard to spokojny i dość surowy facet. Z dóbr doczesnych nie wiele mu do szczęścia potrzeba, nie przesadnie dba o siebie, czy czystość swojego otoczenia, co innego rozwój kariery. Ambicji Norringtonowi nie brakuje i planów na pięcie się w górę po drabinie hierarchii w agencji. W tej pracy zrobił się dość szorstki, szczególnie w obyciu z przestępcami, którym lubi czasem okazać brutalność. Dopiero przy bliskim poznaniu okazuje się być zdolny do śmiechu, przyjaźni, czy miłości. Wszystkich bardzo zaskakuje jak bardzo Richard jest przywiązany do swojej rodziny, szczególnie młodszej siostry. Niewiele ludzi potrafi po zwykle ponurym obliczu mężczyzny rozpoznać takie możliwości. Niewielu jednak się o tym przekonuje, bo Norrington przyjaciół ma mało i ostrożnie ich dobiera. Cechuje go również determinacja w realizowaniu swoich zamierzeń, ale nie straceńcza. Jest rozsądny. Wie kiedy strzelać, a kiedy wiać gdzie pieprz rośnie. Jako agent terenowy wie sporo z zakresu kryminalistyki, prawa, czy techniki. Jednakże w obsłudze komputera nie wychodzi poza przeciętną. Czasem upierdliwie chce wymierzać sprawiedliwość, swoją własną. Nie stroni od przemocy, jeśli może to pomóc komuś w rozwiązaniu języka. Trzymają się go też pewne nałogi. Łatwo go zobaczyć z papierosem w ustach, a i alkoholu sobie w wolnej chwili nie odmawia. Kieliszek whiskey w barze to częsty dla niego sposób na odprężenie się po tej stresującej robocie.

Historia:
– Richard, twoja kawa – rzuciła Sarah Kinsley, wsiadając do samochodu. Rudowłosa jak zwykle była niezwykle elegancka, jak na agentkę federalną.
- Dzięki – odparł Richard Norrington, odkładając włączony laptop na tylne siedzenie.
Odebrał tekturowy kubek z gorącym napojem i zaczął powoli sączyć dodający energii napój, myśląc nad przeglądanymi treściami. Tymczasem jego partnerka rzuciła okiem na ekran komputera, na owe treści, po czym teatralnie westchnęła.
- Znowu przeglądasz te teorie spiskowe łączące nasze wszystkie niewytłumaczalne sprawy albo z siłami nadprzyrodzonymi, albo z Mohatmą? To nie jest „Z Archiwum X”! Musimy być profesjonalni! – upomniała go.
- Saro, moja siostra zniknęła bez śladu, a dziwnym wypadkiem czasy tych dziwnych zdarzeń są takie same jak wzrosty zużycia prądów przez budynek korporacji i skoki napięcia w mieście.
- Od zaginięcia tej dziewczyny dostałeś paranoi, przyznaj – ucięła. – A teraz ruszaj, mamy robotę do wykonania. Tą prawdziwą, za którą nam płacą.
Nie protestował. Dość znał Sarę, by wiedzieć kiedy należy się wycofać. Tylko odłożył kawę na uchwyt i zapuścił silnik. Wkrótce dołączył do krwioobiegu tłocznych, miejskich ulic.
*
Agent federalny Richard Norrington zwany przez znajomych Rickiem od zawsze miał wzór kierujący go ku literze sprawiedliwości. Jego ojciec, Ronald Norrington, był gliniarzem, który wielkiej kariery nie zrobił, ale całą służbę aż do emerytury wiernie odsłużył. Dla Ricka to było naturalne iść w ślady rodziciela. Łapać bandytów i służyć sprawiedliwości, to były takie młodzieńcze pomysły Norringtona. Choć z woli rodzica miał realizować to w inny sposób, najlepiej jako prawnik i na studia prawnicze nawet poszedł. Gdzieś w trakcie studiów uznał, że jednak sala sądowa to nie to, że woli pracę w terenie, ale nie na skrzyżowaniu przy kontroli ruchu pojazdów. Tak postanowił zostać agentem. Powiodła się ta sztuka, zdał wszystkie testy i dostał swoją odznakę, a potem do współpracy wyznaczono mu Sarę. Do walki z przestępczością oraz robienia kariery w agencji Richard zabrał się z dużą werwą.
*
Drobny, siwowłosy mężczyzna siedział w umówionej, tłocznej restauracji przy stoliku w kącie sali. Rzucał podejrzliwie spojrzenia na lewo i prawo, gdy agenci siadali przed nim.
- Witam, panie Titus – przywitał się Rick.
- Żadne witam, przyszedłem głównie by pana ostrzec – prychnął przedstawiciel korporacji. - Prezes ma już serdecznie dość pana węszenia i napyta pan sobie tylko biedy drążąc temat dalej. Mohatma, jak każda wielka firma zawzięcie chroni swoje sekrety.
- Czyli jednak w dobrych okolicach węszę, czyż nie? – uśmiechnął się ponuro Norrington. – No i pan tu jest. Gdyby chodziło tylko o wiadomość, dostałbym ją przez szefa wraz z oficjalnym zakazem zbliżania się do waszego ślicznego wieżowca – w jego głosie słychać było drwinę.
- Pana insynuacje są bzdurne, ale jednak wywołały u mnie zmartwienie pewną sprawą – przyznał Alec Titus. - Nie wiem, co robią wszystkie nasze działy rozwoju, to nie moja broszka. Ale…
- Ale? – podchwyciła Sarah.
- Ale doszły mnie słuchy, że stracili kontakt z jednym z czołowych programistów. Gość ostatnimi dniami dosłownie świrował i wysłali go na przymusowy urlop. Odtąd nie daje znaku życia, chociaż ponoć jego dom do martwych nie należy. Temat stał się obiektem plotek na wszystkich szczeblach. Wszyscy chętnie dowiemy się co się z nim dzieje – wyjaśnił urzędnik.
- To zwykłe wykorzystywanie agentów… - zaczęła kobieta, ale Rick jej przerwał.
- Proszę podać adres – rzucił do Titusa.
*
Pięć lat temu, co zbiegało się z ukończeniem budowy nowego wieżowca korporacji Mohatma Technology Group i dołączeniem Ricka do FBI, zaczęły się dziać pewne dziwy w kraju. Tajemnicze zniknięcia, brutalne mordy, niewytłumaczalne przyczyny zniszczenia mienia. Początkowo zdarzenia były tak rzadkie i rozrzucone, że nikt ich nie wiązał ze sobą. Wszyscy, łącznie z Rickiem, doszukiwali się w tym zjawisk naturalnych, które tylko przypadkiem łączy nadzwyczajność. Jednak w ostatnim roku częstotliwość zdarzeń znacznie wzrosła i najwięcej wypadków zdarzało się w tym samym mieście, w którym stoi wieżowiec, na poletku działań Norringtona. To Richard pewnego dnia natknął się przypadkowo na miejsce, w którym ktoś się wysadził w powietrze. Widział ślady nie z tego świata i nieludzki kształt przekradający się w cieniu. Ceniąc swoją karierę nie zdradził tych szczegółów podczas śledztwa. Do czasu, gdy zniknęła jego siostra Rebecka. Czternastolatka jakby wyparowała, a Richard Norrington skończył z dyskrecją. Jego uporczywość w poszukiwaniu pierwiastka nadzwyczajnego, oprócz wściekłości szefostwa i irytacji współpracownicy Sary, naprowadziły go na związki ze sprawą rzeczonej korporacji. Korporacji nie spodobało się nachodzenie ich siedziby, ale udało mu się doprowadzić do spotkania z Aleckiem Titusem z działu kadr.
*
- Naprawdę chcesz jechać do tego informatyka? Szef się wścieknie – wyrokowała Sarah, gdy wyszli z restauracji.
- Dlatego zrobię to po godzinach pracy – odparł, zapalając papierosa. – Nie musisz mi pomagać.
- I nie zamierzam – mruknęła. - To głupota. Jesteś dobrym agentem. Czemu ciągle pchasz się na minę z tymi nadprzyrodzonymi rewelacjami?
- Wiem co wtedy widziałem – obruszył się, po czym zaciągnął się. – I kariera jest dla mnie ważna, dobrze wiesz, ale życie siostry jest jeszcze ważniejsze – przyznał z mocą.
- Na pewno nie zniknęła z powodu kosmicznych stworów, które rzekomo Mohatma miałaby sprowadzać swoimi nieetycznymi badaniami – odparła sceptycznie.
- Jutro wieczorem się przekonam – uciął, wyrzucając niedopałek.
*
Gdy Richard przyjechał wieczorem, by obserwować dom informatyka, nie spodziewał się zupełnie wyniku tej akcji. Ledwie zapalił, gdy budynek nagle zaczęły rozświetlać od środka błyski białego światła. Elektronika w aucie, podobnie jak komórka Ricka, zwariowała, a okolicę wypełniły dziwne odgłosy przypominające elektroniczne szumy. Nie było szans rozwikłać tej sprawy bez wchodzenia do środka, więc mężczyzna zakradł się do tylnych drzwi i sztuką bynajmniej nie prawą dostał się do domu programisty. Odkrył tam zaiste niesamowicie wielkie ilości elektronicznego sprzętu niewiadomego przeznaczenia oraz dziwaczną maszynerię z kopułą podłączoną do tego wszystkiego. Siedział tam też wychudzony i wyglądający jak trup od niewyspania informatyk, bredzący coś o alternatywnym, cyfrowym świecie, który Mohatma bada pomimo ryzyka.
*
- Co też pan opowiada? Czułem, że w tym jest coś więcej niż się wydaje, ale to jest jakaś przesada! – potrząsnął domniemanym szaleńcem Rick.
- Żadna przesada! – upierał się programista, poprawiając okulary. - To ich badania zacierają granice między światami i sprowadzają obce istoty do naszej rzeczywistości, a ludzie trafiają do tamtej – pokazywał na swoim komputerze zdjęcia z różnych miejsc zdarzeń, bogatsze o niezwykłe szczegóły, o których agencja nie miała żadnego pojęcia.
- Jasny gwint? To nie jest żadna przeróbka? – zapytał agent.
Informatyk spojrzał na niego obrażony.
- A co z tym wszystkim ma związek to? – Rick wskazał na sprzęt zgromadzony w pomieszczeniu.
- To odtworzona przeze mnie droga na tamtą stronę. Przemówili do mnie we śnie, kazali stworzyć przejście dla tych, którzy mogą naprawić uszkodzenia… - Nagle usłyszeli huk wywarzonych drzwi. Spanikowany informatyk spojrzał na kamery, na których pojawili się zamaskowani napastnicy. – O nie, przyszli. Wiedziałem, że przyjdą. Teraz mi pan wierzy?
Rick zaklął na widok uzbrojonych po zęby mężczyzn, którzy właśnie wlewali się do domu. Agent chciał wyprowadzić tego cennego dla sprawy komputerowca, ale tamci zablokowali wszystkie drogi ucieczki. Doszło do wymiany ognia. Sytuacja byłą beznadziejna i zostali zepchnięci do pokoju z komorą. Wtedy informatyka coś opętało. Narażając się na ostrzał, pchnął detektywa wprost do swej maszyny, a potem wklepał coś w klawiaturę. Urządzenie zadziałało idealnie i dokonało transferu obiektu w kapsule.

Rodzina:
Ronald Norringotn – Zmarły niedawno ojciec Richarda. Emerytowany gliniarz znany z poczucia sprawiedliwości. Czarne owłosienie i niechlujność Rick odziedziczył po nim.
Maria Norringotn – Matka Richarda, była młodsza o parę lat od męża. Szczególnie ona zabiegała o bezpieczną pracę syna, ale Rick nie posłuchał. To spokojna, choć lubiąca postawić na swoim kobieta.
Rebeca Norringotn – Piętnastoletnia siostra Richarda. Uczennica zgarniająca najlepsze stopnie i maniaczka technologii lubiąca się w testowaniu elektronicznych gadżetów, z których wiele wyprodukowała Mohatma. Rick zawsze czuł się dumny z posiadania tak zdolnej siostry i dbał o nią jak tylko mógł. Próbował jej wyperswadować korzystania ze sprzętów Mohatmy, ale jak cała rodzina, Rebeca potrafi być bardzo uparta.

Towarzysz/Towarzysze:
Nikt na razie

Digimony:
Gazimon

Imię: Jag (z niemieckiego gonić)
Płeć: Bez wątpienia traktuje siebie jako istotę rodzaju męskiego.
Atrybut: Wirus
Ataki: Paralyze Breath, Pitfall
Charakter i historia: Ponoć od swoich narodzin tenże Gazimon niekoniecznie zachowywał się jak przystało na wirusa. Brutalności i podstępności mu nie brakuje, a czasem lubi pocwaniaczkować i cwaniaczkowato też się uśmiecha. Jednak jednocześnie posiada poczucie sprawiedliwości. Nie lubi, gdy na jego oczach krzywdzeni są słabi oraz bezbronni. Często staje w ich obronie. Nie cierpi też zwyczajnie podłych istot. Według niego, użycie przemocy musi mieć sens. Uważa, że we współpracy siła i będzie dbał o partnera, ale wszystko ma swoje granice. Nie jest szczególnie spokojnym stworzeniem. Dość łatwo wpada w gniew i działa wtedy dość lekkomyślnie. Partnera może nie zadrapie na śmierć, ale przed wrzeszczeniem, czy kłótnią się nie powstrzyma.
Linia ewolucyjna: Pagumon (Bubbles) > Gazimon > Dobermon (Grau Larm, Schwarz Strahl) > Cerberumon (Hellfire, Inferno Gate, Styx Killer) > Anubimon (Ammit, Pyramid Power, Staff of Judge)

Ekwipunek:
- Pieniążki, z którymi zaczynami, MG decyduje ile
- Digivice
_________________


Mazirra | Box | Bank
Sparks | Box | [url=pokemoncrystal.pl/topics27/3462.htm#69590]Bank[/url]
Kasai | Reshi

Jezioro | Kopalnia | Ogród
  
 
 
     
Conan 
Shotacon


Dołączyła: 25 Kwi 2016
Posty: 2335
Wysłany: 2016-12-23, 11:50   



MG:
Gall
Imię:
Verte
Nazwisko:
Lermont
Wiek (Data urodzenia):
17 lat(28.02.1999)

Rodzaj gry:
Frotnier

Wygląd:
Cóż, Verte nie wyróżnia się niczym szczególnym z tłumu. Jest to dość wysoka dziewczyna o jasnej cerze. Jej krótko ścięte, kasztanowe włosy idealnie pasują do koloru jej oczu. Mimo iż jest kobietą, to sylwetką wcale takowej nie przypomina, śmiało można by nazwać ją dechą. Jeśli chodzi o ubiór, o Verte nie ma tak naprawdę żadnego wyczucia stylu. Nieważnie ile jej będziesz nawijał, że coś nie pasuje do reszty stroju, to ona i tak swoje. Najważniejsze by było wygodnie. A gdy już nadarza się okazja, gdzie trzeba ubrać się elegancko, to jak na złość dziewczyna założy garnitur.... Ale dość o tym.
Charakter:
Od czego by tu zacząć... Verte na pewno jest nonkonformistą. Najbardziej ufa własnym decyzjom. Jeżeli coś jej nie wydaje się słuszne, nie zrobi tego, nawet jeśli zależy od tego jej opinia w oczach innych. Dziewczyna bardzo lubi stawiać na swoim. Powodzenia w szukaniu kogoś bardziej upartego niż ona. Nie lubi zmieniać wcześniej podjętych decyzji, tak samo jak kłamać. Jednak nie wskazuje to od razu wielkiej szczerości. Jeśli warto coś przemilczeć, to milczy. Jest lojalna wobec innych, a zwłaszcza stara się dotrzymywać wszelkich, danych obietnic. Jeśli chodzi o okazywanie emocji, to dziewczyna nigdy nie da żadnego znaku, że jest w jakiś sposób przerażona sytuacją. Zwykle próbuje rozbawić nawet samą siebie, byleby nie tracić nadziei. Bardzo lubi rzeczy nieznane i tajemnicze.
Historia:
Znowu ta sama nudna rutyna. Szkoła, lekcje, dom.... a następnego dnia znowu to samo...
Dziewczyna siedziała samotnie na ławce, pod wysokim, rozłożystym drzewem, przyjemnie rzucającym cień. Koło postaci leżał plecak, wypełniony szkolnymi zeszytami. Verte uwielbiała relaksować się w tym miejscu. Cisza i spokój działały kojąco po całym dniu przynudzających wykładów. Jednak bardziej od relaksu wolałaby, aby stało się coś ciekawego... coś co przerwałoby tą dzienną rutynę. Dziewczyna w końcu wstała i udała się najprostszą drogą do swojego mieszkania. No, właściwie dzieliła je ze swoją dużo starszą siostrą.
-Taa... siostry jak zwykle jeszcze nie ma...-Verte właśnie zamknęła drzwi, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu.- Pewnie znowu łazi po mieście i wróci w środku nocy...albo nad ranem. Widzę, że muszę wszystkim zająć się sama...
Dziewczynę nie dziwiła zbytnio ta sytuacja, w sumie to ona wykonywała większość obowiązków domowych, bo chyba bez tego to mieszkanie szybko zapadłoby się w ruinę. Z siostrą prawie nie rozmawiała. Praktycznie, to pozostawała jej jedynie świadomość, że ktoś jeszcze tu mieszka. Jej rodzice już jakiś czas temu wyjechali za granicę, więc również ich nie widywała.
Nadchodziła już noc, gdy Verte usiadła przy komputerze. Poprzeglądanie sieci było bardzo dobrym sposobem na zwieńczenie dnia i oderwanie się od rzeczywistości. Jednak zamiast łazić beznadziejnie po stronach dziś postanowiła wypróbować coś innego. Z plecaka wyciągnęła płytę, na której niedbale markerem nabazgrane było słowo Portal002. Otrzymała to dziś od swojego kolegi, Jordana. Twierdził, że napisał on świetny nowy program i wymaga on tylko porządnego przetestowania, do którego podobno bohaterka w miarę się nadawała. W sumie, chłopak wiecznie gadał o różnych dziwnych bzdetach, w które nikt nigdy nie chciał wierzyć, przez co jedną z jedynych, która się z nim w ogóle zadawała, była właśnie Verte. Lubiło ona słuchać ciekawych historii o różnych światach, które Jordan w kółko opowiadał, nawet jeśli były wyssane z palca. Jednak żadnego programu nikt by się po nim nie spodziewał... ale skoro już się postarał, to dlaczego by nie.
Dziewczyna włożyła płytę do komputera. Po czym odpaliła jedyny plik, który się na nim znajdował. Nagle oślepiło ją światło wychodzące z monitora, tylko po to, aby po chwili stracić przytomność.

***
Pod osłoną nocy do mieszkania wślizgnęła się pewna postać. Drzwi były otwarte, więc nie stanowiło to większych trudności. Co dziwniejsze mieszkanie było puste. Tajemniczy chłopiec chwilkę przeszukiwał mieszkanie, by w końcu trafić do pokoju, w którym znajdował się komputer. Spokojnie podszedł do urządzenia i sprawdził, czy jakaś płyta jest wsunięta do środka, jednak było pusto. Maszyna wciąż była ciepła. Chłopak włączył dany komputer i pogrzebał troszkę na nim.
Po chwili wyciągnął notes, długopis i zapisał:
11.09.15
Eksperyment się powiódł. W końcu mogę się dostać tam, gdzie pragnąłem zawsze. Jednak mimo iż przeszukiwałem wszelkie źródła, nigdy nie otrzymałem upragnionej przeze mnie wiadomości. Wiesz co? Walić system, zrobiłem w końcu własne przejście. Jednak wygląda na to, że jest jednorazowe... na szczęście zrobiłem kopię. Verte nie powinna być zła o odesłanie jej tam. W końcu zawsze chciała coś przeżyć. No, ale patrząc na okoliczności pewnie niedługo się spotkamy. Jeśli DigiWorld nie chciał mnie przyjąć, to sam się wprowadzę.

Po czym odłożył notatnik i uśmiechnięty spojrzał na czarny jak smoła monitor.

***
Verte leżała na trawie, na rozległej i pustej łące. W ręce trzymała jeszcze ciepłą dyskietkę, która spowodowała to całe zamieszanie. Chwilę zajęło jej by pozbierać myśli.
-Cóż... tego się nie spodziewałam...

Rodzina:
Jest, żyje i ma się dobrze.

Towarzysz/Towarzysze:
-

Digimony:

Gumdramon

Atrybut: Typ: Rodzina:
Ataki:
Jacked Hammer – Wyskakuje w powietrze, po czym uderza przeciwnika swoim maksymalnie powiększonym młoto-ogonem
Charakter i historia:
-
Linia ewolucyjna:
Kiedyś będzie xd

Ekwipunek:
- Pieniążki, z którymi zaczynami, MG decyduje ile
- Digivice
_________________
#7B68EE || #5B7187

Karta Postaci l Box l Bank | Trofea | CD

You can't spell sHOTa without 'hot'!

  
 
 
     
Panda 


Wiek: 27
Dołączyła: 23 Kwi 2016
Posty: 2359
Wysłany: 2018-01-27, 22:11   

MG: Conan
Imię/Imiona/Przezwisko: Mikoto
Nazwisko: Isumi

Wiek (Data urodzenia): 20 lat
Rodzaj gry: Tamer
Wygląd:
*Pacz art wyżej, 2 od lewej*
Mikoto stara się nie nosić ubrań, które chociażby w najmniejszym stopniu odsłaniają jej ciało. Powodem są liczne blizny po oparzeniach wywołanych na wskutek pożaru.
Charakter:
Za dzieciaka była dość miła, uczynna, przyjacielska i tak dalej. W skrócie, czysty aniołek. Po tym jak matka siłą pchnęła Mikoto w świat modelingu, dziewczyna zmieniła się. Wyrosła na taką typową tsundere. Na początku była jedynie nieco oschła i nie pozwalała sobą pomiatać. Mówiła to, co myśli i czuje na głos, jednakże, po wypadku jej osobość ewoluowała. Zamknęła się w sobie. Stałą się nieufna niemalże do każdego człowieka. Jedynie zwierzęta trochę bardziej toleruje oraz czasem się do nich uśmiechnie. Swoją wulgarnością maskuje wszelkie uczucia, jakie kotłują się w niej od czasu wypadku. Jest zła na siebie, matkę i tych, którzy ją opuścili, jak tylko przestała być modelką. Przez swój trudny charakter nigdy nie była w dłuższym związku, a niżeli przez miesiąc. Tylko tyle z nią wytrzymywali. Mimo upływu czasu odczuwa ból, gdy dotknie się ją w poparzone miejsce. Zapewne jest to spowodowane traumą, która stale się utrzymuje. Być może ktoś kiedyś zmiękczy Mikoto. Pozwoli jej na nowo otworzyć swe serce. Po dziewczynie po prostu widać, że brak jej czułości, miłości i takich tam. Biedne to takie i tyle. Tak też, stara się to nadrobić niby to silną postawą Tsundere. Zakłada jakby maskę.
Historia:
Mikoto urodziła się w rodzinie super-modeli/idoli. Wiadomym było, że sama także pójdzie w tym kierunku. W wieku 8 lat zaliczyła swoja pierwszą sesje zorganizowaną przez matkę. Nie minęło wiele czasu, gdy pierwsza agencja zainteresowała się dziewczyną. Kolejne lata spędziła na spełnianiu życzeń swego szefa. Pokazy mody, udział w filmach, reklamach i innych tego typu pierdołach. Kiedyś musiało się to skończyć i tak też się stało. Gdy 18 letnia Mikoto brała udział w próbach do nowej reklamy perfum jakiś nieumiejący palić we właściwym miejscu idiota wywołał pożar. Tak po prostu potknął się o wystającą belkę i zaczepił odpaloną zapalniczką o elementy scenografii, a że były wykonane z papieru... Cały plan zaczął się jarać, a ludzie uciekali w panice mając w nosie, że potykając się o innych i sieją paniczny zamęt. Mikoto odepchnięta przez jakiegoś randoma skończyła pod przewróconymi belkami. Żaden typ nie ruszył się by pomóc dziewczynie w potrzasku. Ogień zaczął muskać jej ciało. Po 15 minutach zjawiła się Straż Pożarna i uwolniła dotkliwie poparzoną już dziewczynę. Kolejne miesiące spędziła w szpitalu. O dalszej karierze modelki mogła zapomnieć. Przeszczep skóry za dużo kosztował, a rodzina nie była chętna pomagać mało już pięknej córce. Gdy Mikoto wyszła ze szpitala została odesłana na wieś, do dalekich krewnych, którzy nie mieli nic wspólnego z show-biznesem. Rodzina wyrzekła się Mikoto. Odrzucona dziewczyna postanowiła zacząć nowe życie, jako zwykła nastolatka. Fakt, że na wsi mało kto posiadał telewizje i nie byli na bieżąco z tym co się dzieje we świecie ułatwiał zadanie. 18 latka na sam początek zabrała się za skończenie szkoły. W wieku 19 lat zaczęła prace w jedynej we wsi bibliotece. Tam też spędziła kolejny rok. Jej spokój zakłóciło przyjście listu od nieznanej jej agencji. Miała zostać menadżerką jakichś idoli. Na początku nie była chętna wracać do tego fałszywego świata, ale postanowiła spróbować. Podczas spotkania z niby sławnymi typami nadarzyło się coś jakoby dziwnego czy też nienaturalnego. W pokoju idoli pojawiła się dziura z której to wynurzyły się jakże ochydne macki i wciągnęły Mikoto wraz z chłopakami do wnętrza ów cholerstwa.
------------------------------
Obudziła się w samym centrum dżungli, ale nie była sama. Nad nią stał... typ przebrany z lwa? Istota wyjaśniła dziewczynie co i jak, a ta niezbyt wierząc pognała przed siebie, jak najdalej od tego zboczeńca z fetyszem cosplayowym. A, że Mikoto jest głucha i ślepa, to i nie zauważyła, że leci nad nią wielgachny robak. Ten się nie zamierzał bawić w rozmowy, od razu zaatakował Isumi. Gdyby nie ponowne pojawienie się Leomona, to z dziewuchy zostałaby mielonka.

-----------------------------

- Okej, wierzę ci teraz, ale to nie zmienia faktu, że wolałabym wrócić do swego świata.

- To nie będzie takie łatwe. Nie wiemy nawet co cię tu ściągnęło.

- ... - Mikoto przypomniała sobie w tym momencie jedną istotną rzecz. - Idole. Jasna cholera! To coś złapało całą naszą piątkę. Kij wie gdzie oni się teraz znajdują... muszę ich odnaleźć. Jako niby menadżerka odpowiadam za nich. Musimy wrócić cali i zdrowi, bo inaczej szef mi nogi z dupy powyrywa.

- Nie wiem czy dobrze cię zrozumiałem, Mikoto, ale myślę, że mamy do zrealizowania konkretny cel.

Rodzina:
45 letnia Aoi Isumi - Była modelka oraz idolka, obecnie menadżer w branży kosmetycznej. Matka Mikoto.
- 50 letni Saeki Isumi - Były model, obecnie producent filmowy. Ojciec Mikoto.
- 12 letnie Ren i Ran Isumi - Początkujące modelki pracujące dla agencji reklamujących zabawki, perfumy i inne rzeczy głównie skierowanych do nastolatek i dzieciaków. Siostry Mikoto.
Towarzysz/Towarzysze: 4 idole jak się ich znajdzie. Sama wybierz im wygląd, charakter i resztę xD

Digimony: Leomon.

Ekwipunek:
- Pieniążki, z którymi zaczynami, MG decyduje ile
- Digivice



Leomon

Imię: Leo
Płeć: Samiec
Atrybut: Szczepionka, Ogień.
Ataki:
- Juuouken (Fire attribute) - Shoots a lion shaped energy beam from your right hand.
- Juugamaru (Fire attribute) - Slashes the opponent with a sword.
Charakter i historia: Leomon robił to, co zazwyczaj. Strzegł terenu przed upierdliwym Ogremonem, kiedy z nagła wystąpiło jakoby trzęsienie ziemi i jakoby wybuch. Głóśny odgłos dochodził z samego serca dżungli. Tam też napotkał Mikoto. Stara się być wobec niej cierpliwy, a zarazem opiekuńczy, niczym ojciec, gdyż wie, że dziewczyna sama sobie nie poradzi w Digi Świecie. Ponadto stanowczy, wielce odważny i lubuje w uroczych stworzonkach. Ma wręcz słabość do małych digimonów.
Linia ewolucyjna:
Elecmon -> Leomon-> Panjyamon -> SaberLeomon -> BanchouLeomon
_________________

KP Yuzuki / Box / Bank
KP Yuki / Box / Bank
KP Venus / Gijinka

Flowers enshrine my heart

between their petals

[mru]
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group -
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.