Imię/Imiona: Henry Orville
Nazwisko: Wright
Obrazek wyglądu postaci:
Data Urodzenia: 19 Sierpnia [19 lat]
Profesja: Koordynator
Profesja poboczna: Hodowca
Team: ---
Towarzysz/towarzyszka: ---
~~~~~
Opis wyglądu: Już na pierwszy rzut oka z wyglądu Henry’ego rzucają się dwie rzeczy: jest długi i wygląda jakby przeniósł się z przeszłości, ale do tego jeszcze wrócimy. Wright posiada niemałe 186cm, ale jest przy tym dość wątłej budowy ciała. Jego twarz wzbudza miłe wrażenie, uszczypliwy mogliby powiedzieć, że jest dziecinna. Nienaganna gładka cera, oraz brak choćby niewielkiego zarostu nie pomaga w przerażającym, czy chociażby poważnym wyglądzie. Całości dopełniają duże zielony oczy z których dobrze patrzy, niewielkie usta najczęściej będące w szerokim uśmiechu, oraz rude włosy najczęściej będące w wielkim nieładzie. Co do ubioru tutaj właśnie wracamy do podróżnika w czasie. Najczęściej jest ubrany w strój jaki dawniej nosili piloci samolotu, skórzana brązowa kurtka wykończona białym futerkiem, pod tym żółty gruby sweter. Spodnie oczywiście białe z dużymi kieszeniami i długie wojskowe buty, całości dopełniają komicznie wyglądające gogle na czole, oraz długi, czerwony, jedwabny szal.
Opis charakteru: Henry jest bardzo miłą, ciepłą i opiekuńczą, stara się przypodobać innym ludziom, a także pomagać jak tylko może swoim bliskim, kobiety i dzieci otacza parasolem opieki, co w niektórych przypadkach może być dla nich uciążliwe i denerwujące. Wright jest także ogromnym optymistą, cieszy się z najbanalniejszych rzeczy i podchodzi do życia bardzo pozytywnie. Bardzo, ale to bardzo wierzy w dobroć innych ludzi, zdarza się np., że gdy ktoś wyrzuca go z hotelu czeka przed drzwiami mówiąc, że zaraz go znowu zawoła, a gdy ktoś ucieka z jego torbą uśmiecha się do niego i mówi „wow, mam taką samą!”. Z innych rzucających się cech charakteru chłopaka jest dość duża nieporadność i nieprzystosowanie do życia, wciąż czegoś zapomina, ma problemy z zawiązaniem sznurówek, a gdy nadarza się chociaż trochę stresująca sytuacja wpada w panikę, chowa się i piszczy jak mała dziewczynka. Wyżej wymienione cechy można by połączyć w oderwanie od realnego świata i jest to świetnie opisująca Wrighta stwierdzenie, jest on marzycielem i często rozmyśla nad sprawami nad którymi inni ludzie by się nawet nie zastanawiali. W stosunku do kobiet jest nieśmiały i raczej wycofany, ale (szczególnie tym atrakcyjnym) stara się jak najbardziej pomagać, czasem gdy nazbiera mu się nadmiar odwagi potrafi jednak obniżyć głos i powiedzieć niewieście jakiś czasem lekko świntuszy, flirtujący komplement. Stosunek do pokemonów Henry ma dość podobny jak do ludzi, może aż tak mu na nich nie zależy, ale i tak traktuję je z ciepłem i miłością, nie lubi walk pokemonów, chociaż posiada przynajmniej standardowy zmysł taktyczny. Boi się pokemonów duchów, a także pokepająków i pokewęży. Po ojcu Wright odziedziczył zainteresowanie lataniem i pokemonami ptakami, a po matce lubi astrologię, poza tym uwielbia gotować i leżeć plackiem na trawie, wpatrywać się w błękitne niebo z białymi chmurkami i zapominać o bożym świecie.
Historia: Dom Wrightów posiada ogromne tradycje pocztowe. Ojciec naszego bohatera Orville Wilbur Wright tak samo jak jego ojciec Wilmur Robert Wright i jego dziadek Robert Oliver Wright był poczmistrzem. Poczmistrzowie tacy jak rodzina Wright zajmowali się trenowaniem pokemonów (prawie wyłącznie latających), którzy mieli pełnić rolę listonoszy, czyli dostarczać listy do okolicznych miast, czy regionów. Zaskakującym być może fakt, że w „arsenale” poczty Wrightów znajdowało się dość szerokie grono ptaków, z których większość miała różne możliwości, np. Pelippery zajmowały się dostarczaniem dużej ilości listów, czy dużych paczek, Murkrowy były idealne do nocnych lotów, zaś Pidgeoty, czy Swellowy używano gdy w ważna była szybkość. W okresie świetności poczty, tj. w okresie gdy zarządzał nią Orville wśród „pracowników” poczty była nawet Vibrava która przenosiła listy przez niegościnne pustynie. Poczta rodziny Wright znajdowała się w Johto, niedaleko Azalea Town, w tym też mieście jako metrolog pracowała Robin, która poznała Orville’a Wright dzięki interesom zawodowym, następnie poślubiła go i oboje mieli syna, naszego bohatera, czyli Henry’ego. Zanim zajmiemy się opisywaniem dzieciństwa obiektu naszych zainteresowań wróćmy do jego rodziców. Orville Wright był surowym i dumnym z siebie i swojego pochodzenia człowiekiem. Z dumą kultywował tradycję poczty, poświęcając jej ogromną uwagę, chciał dorównać, a może nawet przewyższyć swojego ojca i dziadka. Był wymagającym i często niesprawiedliwym ojcem, chcąc by syn nauczył się jak być poczmistrzem, a w przyszłości zajął jego miejsce, był jednocześnie dobrym człowiekiem, pomagał jak mógł mieszkańcom Azalea i nigdy nie pozwolił skrzywdzić swojej rodziny. Robin Wright była mocno odmienna od swojego męża, pracę traktowała mało poważne, przychodziła, robiła co miała robić i wracała zapominając o pogodzie. Była świetną panią domu i matką, czułą, kochającą i troszczącą się o swoje dziecko. Często wchodziła w spory z mężem uważając, że ten odbiera mu dzieciństwo i jest zbyt surowy. Pomimo, że najczęściej odpuszczała pozwalając głowie rodziny rządzić potrafiła pokazać pazur i nie dać mu przekroczyć czerwonej linii.
Henry zdecydowanie wdał się w matkę, był troskliwy, czuły i spokojny w prawie niczym nie przypominał swojego ojca, dumnego i poważnego pracoholika. Jako mały berbeć Henry głównie przebywał ze swoim dziadkiem, a także z mamą, gdy ta wracała z pracy, większość swego wczesnego dzieciństwa spędził biegając za małymi i niewyszkolonymi pokeptakami przed pocztą. Gdy wszedł w wiek szkolny uczęszczał do szkoły w Azalea, nie był jednak specjalnie lubiany przez rówieśników, śmiali się z niego, że mieszka w lesie i śmierdzi ptakami. Pomimo tego chłopak był dość pozytywnie nastawiony do życia, pomagał mieszkańcom miasteczka, a także jak tylko mógł swoim rodzicom i dziadkowi. Z powodu odrzucenia ze strony rówieśników chłopak często przechadzał się po dzikich terenach, chłonął naturę, spoglądał w niebo i marzył, marzył i marzył. Gdy chłopiec ukończył mocno podstawową edukację, na jaką pozwalała taka mieścina jak Azalea rozpoczął ostrą pracę na poczcie. Ojciec uczył go jak szkolić pokemony na listonoszy, jak organizować loty, jak nimi zarządzać itd. Pomimo początkowego buntu Henry polubił to, zaczęło pasjonować go latanie, czytał książki o pilotach, a nawet ubierał (i wciąż ubiera się) jak piloci małych samolotów. Raj jednak nie mógł trwać wiecznie, postęp technologiczni i cyfryzacja powodowały, że ludzie odwracali się od tradycyjnej korespondencji, a co za tym idzie malało zainteresowanie i wpływy poczty. Z każdym kolejnym rozliczeniem Orville zmuszany był do oddawania swoich „listonoszy”, czy sprzedawanie sprzętu, by zaoszczędzić wydatki i dostosować je do mniejszej ilości zleceń, to powodowało w nim frustracje, wiedział, że nie tylko nie przegoni swoich przodków, ale i nie dotrzyma im kroku, a może nawet będzie ostatnim poczmistrzem. Gwoździem do trumny było tajemnicze podpalenie poczty, większość dorobku poszło z dymem, a niektóre pokeptaki zostały ranne. Do ostatecznie zakończyło działanie poczty i sprowadziło Orville’a na skraj choroby psychicznej. Rodzina przeniosła się do maleńkiego mieszkania gdzieś w Azalea Town i utrzymywała się z niewielkiej pensji Robin i tego co zarobił Henry chwytając się dorywczych prac, w tym okresie pracował głównie jako kucharz i cukiernik co bardzo polubił i stał się w tym naprawdę dobry, poza tym chłopiec zaprzyjaźnił się z Murkrowem, który był świeżym nabytkiem poczty w dniu podpalenia i jako niewyszkolony nikt go nie chciał odkupić od poczty. Pewnego razu do Wrightów przyszedł tajemniczy list bez nadawcy do Orville, gdy ten przeczytał go początkowo był zdruzgotany, następnie zapłonął nadzieją i zrobił coś czego chyba nikt z rodziny się nie spodziewał. Dał swojemu synowi oszczędności życia, starą pozytywkę i kartkę z nazwiskiem „Kitty Hawk”, kim dokładnie była ta kobieta? Tego mu nie wyjaśnił, powiedział tylko, że ma jej szukać w <miasto, region>. Pomysł wydawał się szaleńczy, jednak Orville był tak pewien, że to przyniesie im szczęście, że ani Henry, ani Robin nie mogli odmówić. Ponadto była to szansa na usamodzielnienie się chłopca, by chociaż trochę pożył własnym życiem, bez ciężaru swoich rodziców.
Rodzina:
-Orville Wilbur Wright: Ojciec Henry'ego, jak jego ojciec i dziadek był poczmistrzem, kiedy interes upadł przeniósł się wraz z Robin Wright do <jakiś region>. Dość oschły i zawsze poważny, wyraźnie widać frustrację jaką wywołał upadek poczty.
-Robin Wright: Matka Henry'ego i żona Orville'a. Była niezwykle zainteresowana astrologią, przez całe życie pracowała jako metrolog, to właśnie sprawy zawodowe sprawiły, że Orville i Robin się poznali. Niezwykle ciepła i miła osoba.
~~~~~
Pokemony:
Murkrow Imię: William
Poziom: 5
Typ: Ewolucja: Murkrow (Dusk Stone) -> Honchkrow
Ataki: Peck, Astonish, Pursuit
Charakter i historia: William wykluł się z jajka Honchkrowa należącego do Orville’a Wrighta już pod sam koniec działania poczty. Zdając sobie sprawę, że interes chyli się ku upadkowi, Orville nie był zbyt zainteresowany trenowaniem Murkrowa na donosiciela poczty, toteż ptak po prostu przebywał na poczcie nie robiąc nic konkretnego, tak też zaprzyjaźnił się z Henrym i postanowił zostać jego towarzyszem. William w przeciwieństwie do swojego trenera jest dużo bardziej poważny i odważny, często więc spoczywa na nim obowiązek powstrzymywania swojego trenera od wpadania w nieuzasadnioną panikę.
Umiejętność: Super Luck
Trzyma: -
Chciałbym zaktualizować historię na to:
Historia:
Dom Wrightów posiada ogromne tradycje pocztowe. Ojciec naszego bohatera Orville Wilbur Wright tak samo jak jego ojciec Wilmur Robert Wright i jego dziadek Robert Oliver Wright był poczmistrzem. Poczmistrzowie tacy jak rodzina Wright zajmowali się trenowaniem pokemonów (prawie wyłącznie latających), którzy mieli pełnić rolę listonoszy, czyli dostarczać listy do okolicznych miast, czy regionów. Zaskakującym być może fakt, że w „arsenale” poczty Wrightów znajdowało się dość szerokie grono ptaków, z których większość miała różne możliwości, np. Pelippery zajmowały się dostarczaniem dużej ilości listów, czy dużych paczek, Murkrowy były idealne do nocnych lotów, zaś Pidgeoty, czy Swellowy używano gdy w ważna była szybkość. W okresie świetności poczty, tj. w okresie gdy zarządzał nią Orville wśród „pracowników” poczty była nawet Vibrava która przenosiła listy przez niegościnne pustynie. Poczta rodziny Wright znajdowała się w Johto, niedaleko Azalea Town, w tym też mieście jako metrolog pracowała Robin, która poznała Orville’a Wright dzięki interesom zawodowym, następnie poślubiła go i oboje mieli syna, naszego bohatera, czyli Henry’ego. Zanim zajmiemy się opisywaniem dzieciństwa obiektu naszych zainteresowań wróćmy do jego rodziców. Orville Wright był surowym i dumnym z siebie i swojego pochodzenia człowiekiem. Z dumą kultywował tradycję poczty, poświęcając jej ogromną uwagę, chciał dorównać, a może nawet przewyższyć swojego ojca i dziadka. Był wymagającym i często niesprawiedliwym ojciem, chcąc by syn nauczył się jak być poczmistrzem, a w przyszłości zajął jego miejsce, był jednocześnie dobrym człowiekim, pomagał jak mógł mieszkańcom Azalea i nigdy nie pozwolił skrzywdzić swojej rodziny. Robin Wright była mocno odmienna od swojego męża, pracę traktowała mało poważne, przychodziła, robiła co miała robić i wracała zapominając o pogodzie. Była świetnią panią domu i matką, czułą, kochającą i troszczącą się o swoje dziecko. Często wchodziła w spory z mężem uważając, że ten odbiera mu dzieciństwo i jest zbyt surowy. Pomimo, że najczęściej odpuszczała pozwalając głowie rodziny rządzić potrafiła pokazać pazur i nie dać mu przekroczyć czerwonej linii.
Henry zdecydowanie wdał się w matkę, był troskliwy, czuły i spokojny w prawie niczym nie przypominał swojego ojca, dumnego i poważnego pracoholika. Jako mały berbeć Henry głównie przebywał ze swoim dziadkiem, a także z mamą, gdy ta wracała z pracy, większość swego wczesnego dzieciństwa spędził biegając za małymi i niewyszkolonymi pokeptakami przed pocztą. Gdy wszedł w wiek szkolny uczęszczał do szkoły w Azalea, nie był jednak specjalnie lubiany przez rówieśników, śmiali się z niego, że mieszka w lesie i śmierdzi ptakami. Pomimo tego chłopak był dość pozytywnie nastawiony do życia, pomagał mieszkańcom miasteczka, a także jak tylko mógł swoim rodzicom i dziadkowi. Z powodu odrzucenia ze strony rówieśników chłopak często przechadzał się po dzikich terenach, chłonał naturę, spoglądał w niebo i marzył, marzył i marzył. Gdy chłopiec ukończył mocno podstawową edukację, na jaką pozwalała taka mieścina jak Azalea rozpoczał ostrą pracę na poczcie. Ojciec uczył go jak szkolić pokemony na listonoszy, jak organizować loty, jak nimi zarządzać itd. Pomimo początkowego buntu Henry polubił to, zaczęło pasjonować go latanie, czytał książki o pilotach, a nawet ubierał (i wciąż ubiera się) jak piloci małych samolotów. Raj jednak nie mógł trwać wiecznie, postęp technologiczni i cyfryzacja powodowały, że ludzie odwracali się od tradycyjnej korenspodencji, a co za tym idzie malało zainteresowanie i wpływy poczty. Z każdym kolejnym rozliczeniem Orville zmuszany był do oddawania swoich „listonoszy”, czy sprzedawanie sprzętu, by zaoszczędzić wydatki i dostosować je do mniejszej ilości zleceń, to powodowało w nim frustracje, wiedział, że nie tylko nie przegoni swoich przodków, ale i nie dotrzyma im kroku, a może nawet będzie ostatnim poczmistrzem. Gwoździem do trumny było tajemnicze podpalenie poczty, większość dorobku poszło z dymem, a niektóre pokeptaki zostały ranne. Do ostatecznie zakończyło działanie poczty i sprowadziłe Orville’a na skraj choroby psychicznej. Rodzina przeniosła się do maleńkiego mieszkania gdzieś w Azalea Town i utrzymywała się z niewielkiej pensji Robin i tego co zarobił Henry chwytając się dorywczych prac, w tym okresie pracował głównie jako kucharz i cukiernik co bardzo polubił i stał się w tym naprawdę dobry, poza tym chłopiec zaprzyjaźnił się z Murkrowem, który był świeżym nabytkiem poczty w dniu podpalenia i jako niewyszkolony nikt go nie chciał odkupić od poczty. Pewnego razu do Wrightów przyszedł tajemniczy list bez nadawcy do Orville, gdy ten przeczytał go początkowo był zdruzgotany, następnie zapłonął nadzieją i zrobił coś czego chyba nikt z rodziny się nie spodziewał. Dał swojemu synowi oszczedności życia, starą pozytywkę i kartkę z nazwiskiem „Kitty Hawk”, kim dokładnie była ta kobieta? Tego mu nie wyjaśnił, powiedział tylko, że ma jej szukać w <miasto, region>. Pomysł wydawał się szaleńczy, jednak Orville był tak pewien, że to przyniesie im szczęście, że ani Henry, ani Robin nie mogli odmówić. Ponadto była to szansa na usamodzielnienie się chłopca, by chociaż trochę pożył własnym życiem, bez ciężaru swoich rodziców.
Wiek: 25 Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 6144 Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2017-03-06, 07:47
Cytat:
[...] śmiali się z niego, że mieszka w lesie i śmierdzi ptakami.
Padłam i nie wstanę xD
Ale co do historii - okey, możesz ją podmienić, ponieważ ogólnie wszystko jest to samo, tylko dokładniej opisane i odrobinę inna końcóweczka, ale przejdzie ;)
"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.