Imię/imiona: Reese
Nazwisko: McNaara
Data urodzenia (wiek): 1 września 2000 (19 lat)
Profesja: Koordynator
Profesja poboczna: Ewolucjonista
Team: Brak
Towarzysz/towarzyszka: Brak
~~~~~~
Opis wyglądu:
Niski (ok 160cm wzrostu), średniej wagi chłopaczek z całym zestawem piegów na jasnej, opalającej się na czerwono skórze. Całkiem pozbawiony "stylówy", idealnie wtapia się w tło dziesiątek innych ubranych w dżinsy i t-shirt facetów w podobnym wieku. Przeciętny z urody i nie zwracający na siebie specjalnej uwagi. Lubi kolor biały, choć przez łażenie po lasach i innych, równie ciekawych miejscach jego niegdyś idealnie czyste podkoszulki szybko skończyły poniżej poziomu tych wypranych w Persilu.
Opis charakteru:
Nie od zawsze był aż tak poważny, jednak teraz ciężko nakryć go na wygłupach. Ma swoje zasady, które znaczą dla niego więcej niż reguły całej reszty świata. Uparciuch, lubi mieć własne zdanie na każdy temat. Do tego bywa arogancki, choć tylko wobec ludzi, gdyż z nimi jest mu o wiele ciężej się porozumieć. Przy pokemonach mięknie mu serce. To nie najlepsza cecha osoby podróżującej z tylko jednym, małym Pichu u boku. Stanowi on aż za łatwą ofiarę wszelkich sztuczek, kawałów... ale też wszystkiego co gorsze, a czego nikt by mu nigdy nie życzył. Głównie dlatego, iż młodzieniec nie dorobił się dotąd żadnych wrogów czy nawet rywali. No, może poza tym jednym, cieniem z przeszłości.
Historia:
Mamusia zawsze powtarzała mu, aby trzymał się z dala od wysokich traw i drogi numer 10. Najlepiej gdyby wcale z miasteczka nie wychodził, bo kto wie co tam może czyhać na dziecko. Reese wiedział jednak lepiej. Przecież wszyscy w jego wieku (5 lat, ale to przecież prawie 8, a to już praktycznie 10!) wyruszali w nieznane z tylko jednym, pierwszym pokemonem u boku. On też mógł, a nawet powinien! I żadne przestrogi nie mogły go zniechęcić. Zrobiła to dopiero pierwsza w życiu walka.
To był piękny, słoneczny poranek. Godzina mocno przedśniadaniowa, wczesna na tyle by nawet głowa rodziny McNaara, pan Tatuś, nie wstał jeszcze na kawkę i po gazetkę. O tej porze Reese zazwyczaj przekręcał się na drugi bok i we śnie rzucał pokeballem w jakiegoś Pikachu (to zawsze były Pikachu, miał na ich punkcie obsesję). Chłopak nie lubił wstawać z łóżka wcześniej niż to naprawdę konieczne. Tym razem zrobił jednak wyjątek. Zerwał się z pościeli, ubrał, nawet zębów nie umył i po drodze zgarnął domowego pupilka, wychowanego na samych drzemkach oraz przysmakach Rattatę. Stworek nie miał nigdy nawet na tyle motywacji w życiu by ewoluować, choć chylił się ku starości. Wystarczyło mu głaskanie i bycie kochanym za to jak niewiele robi w aktualnej wersji. Szczuruś, bo tak się zwał, nawet nie otworzył ślepek, gdy poczuł jak ktoś go podnosi i biegiem porywa na dwór. Nawet ułożony na trawie, gryzoń wcale nie zamierzał rozpocząć już swojego dnia. Jego nozdrzy nie dotarła woń ulubionej karmy, więc co się miał męczyć?
-
Ha! Nasze spojrzenia się spotkały, więc musisz ze mną walczyć!
Ktoś bardzo nieuprzejmie darł twarz i to w bliskiej okolicy. Zaraz potem dało się słychać krzyki Reese, lecz jego zdanie nigdy nie robiło wrażenia na fioletowej kupce sierści. Gdyby pani Mamusia albo pan Tatuś coś mówili, Pokemon nadstawiłby uszek by wiedzieć co się szykuje. Ale Reese? Pewnie się tylko bawił, jak zwykle.
-
Widzę, że twój Rattata wcale cię nie słucha! Zaraz ci pokażę co potrafi dobrze wyszkolony pokemon!
Zaczęło się robić gorąco... i to dosłownie. Zanim Szczuruś mlasnął i otworzył oczka, płomienny krąg zdążył odciąć mu drogę ucieczki. W panice zwierzę odskoczyło do tyłu, lądując w ogniu. Jego piski na zawsze wwierciły się w mózg chłopca, którego nie powinno tu nawet być. Nie wiedział co zrobić. Nie wiedział jak to powstrzymać czy naprawić. Później, z wiekiem, gdy miał okazję faktycznie poczytać na temat niebezpiecznego świata poza miasteczkiem i nauczyć się co nieco o zasadach w nim panujących, Reese zrozumiał, że tamtego dnia trener, który go zaatakował nie zachował się tak jak powinien. Wyzwał na pojedynek dziecko ze starym szczurem, samemu mając wysokopoziomowego psa-mordercę. Nie przerwał ataku nawet, gdy zwierzątko przeciwnika zemdlało, a na koniec nie pomógł nawet naprawić wyrządzonych szkód. To było okropne, bestialskie wręcz zachowanie, ale wtedy, tamtego dnia, dla parolatka nie robiło różnicy kto zawinił. Szczuruś zdechł, a świat okazał się tak bezduszny jakim opisywała go pani Mamusia. Marzenia dziecka umarły.
Pomimo nieprzyjemnych doświadczeń w przeszłości, Reese udało się nie wyrosnąć na psychopatę ani na nastolatka z czarną grzywką zasłaniającą oczy. Młodzieniec wiele czasu w życiu poświęcił analizie tamtej jakże traumatycznej chwili i nie tylko nauczył się żyć z poczuciem winy, ale także odnalazł w tym wszystkim życiowy cel; postanowił zostać wędrownym lekarzem pokemonów. Zaliczył nawet kurs w pokecentrum za który zapłacił z własnego kieszonkowego. Ponieważ, jak to wszystkim tłumaczył, "pieniądze się nie liczą".
-
Centrum pokemon są bezpłatne, ale nie zawsze stoją w pobliżu tych, którzy ich mogą potrzebować. Niektóre rany wymagają natychmiastowego opatrunku. Często liczy się każda sekunda. Oczywiście istnieją leki, ale dzikie pokemony ich nie użyją. Także wiele trenerów nie nosi ze sobą zapasu...
-
I jak ty chcesz, dziecko, zarobić? Będziesz łaził sam po świecie i pomagał innym za darmo? A co jak cię napadną? Przecież ty nie chcesz walczyć!
-
Potrafię się obronić. Umiem się bić, a Sparky zawsze mi chętnie pomoże. Nie zamierzam ryzykować jego ani własnego zdrowia dla głupiej odznaki czy kasy, ale nie pozwolę też by źli ludzie dalej znęcali się nad słabszymi!
To dla Szczurusia. I dla niego samego. Ale przede wszystkim dla wszystkich potrzebujących pomocy stworzeń oraz ludzi. A jeśli los pozwoli, choć to może niezbyt heroiczne, również dla zemsty. Zemsty na wysokim brunecie o niebieskich oczach oraz jego bydlęciu z piekła rodem, które ani przez moment nie zawahało się, gdy paliło żywcem innego pokemona.
Rodzina:
Pani Mamusia (Christine McNaara, pani domu i opiekunka rodzinnych pokemonów)
Pan Tatuś (Deryl McNaara, pan domu, złota rączka, gość od remontów, trochę kowal, trochę wszystko co pozwala dorobić)
~~~~~
Pokemony:
Pichu
Imię: Sparks (ale reaguje też na Sparky, Sparkiel, The Great Sparkster, a nawet na Iskierek)
Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Pichu (szczęście) -> Pikachu (Thunder Stone) -> Raichu
Zadowolenie: 0/100
Ataki: Thunder Shock, Charm, Tail Whip
Charakter i historia: Sparks to przedwczesny urodzinowy prezent od rodziców Reese. Jak na takiego maluszka, ten Pichu jest bardzo żywiołowy i skory do przygód. Walka jest dla niego zabawą i głównie dlatego bywa zawiedziony, gdy jego trener unika wyzwań.
Umiejętność: Static - Przy kontakcie fizycznym istnieje 10% szans na sparaliżowanie przeciwnika. Dodatkowo, jeśli Pokemon jest na pierwszym miejscu w drużynie, szansa na napotkanie elektrycznego Pokemona rośnie o 50%.
Trzyma: Smoke Ball - Pozwala pokemonowi ze 100% powodzeniem uciec z walki z dzikim pokemonem.
Shiny Sewaddle
Imię: Darling
Poziom: 11
Typ:
Ewolucja: Sewaddle (20lvl) -> Swadloon (szczęście) -> Leavanny
Zadowolenie: 0/100
Ataki: Tackle, String Shot
Charakter i historia: Pochodzi ze Strefy Safari. Choć malutka i niepozorna, jest całkiem odważną i pewną siebie gąsieniczką. Na pewno nie można jej zarzucić lenistwa- mała wręcz uwielbia aktywny tryb życia. Innymi słowy treningi w jej wydaniu to coś co ukochała najbardziej. Niechętnie daje się zamknąć w ballu. W środku czuje się zbyt osamotniona i zwyczajnie smutna. Często zdarza jej się uciekać ze swego lokum, ale szczęśliwie nie urządza sobie jakichś dalekich wycieczek... zwykle. Chociaż rzadko się do tego przyznaje, ma kompleksy ze względu na swą wielkość i fakt, że inni postrzegają ją jako nieszkodliwego kurdupla. Marzy o przejściu ewolucji, aby zyskać tych kilkanaście centymetrów i... odrobinkę więcej pewności siebie w tej kwestii.
Umiejętność: Chlorophyll - Kiedy podczas walki świeci słońce, szybkość Pokemona podwaja się. Wraca do normy, gdy pogoda się zmienia.
Trzyma: -
Shiny Sandygast
Imię: Gotyk
Poziom: 14
Typ:
Ewolucja: Sandygast (42lvl) -> Palossand
Ataki: Harden, Absorb, Astonish, Sand Attack, Sand Tomb
Charakter i historia: Pochodzi ze Strefy Safari. Sandygast to spokojny i zdystansowany względem wszystkich samotnik. Nie przepada być w centrum uwagi, ale nie dlatego że jest jakiś nieśmiały czy tchórzliwy. Po prostu nie lubi jak się inni na niego gapią, ot i wszystko. Z reguły oaza spokoju i w ogóle do rany przyłóż, ale w razie potrzeby potrafi pokazać swoją mroczniejszą stronę. Dziwnym trafem wszyscy jego wrogowie znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Zostaje po nich tylko kupka piasku na ziemi... Zjada ich? Zabija? Cóż, tajemnica lasu...
Umiejętność: Water Compaction - Zwiększa obronę pokemona o dwa stopnie (20%), gdy zostanie on trafiony ruchem typu wodnego.
Trzyma: -
~~~~~
Box |
Konto bankowe |
Trofea
~~~~~
Ekwipunek:
- 8300$
- pokedex
- 3 RC
- Jajo Plusle
- 2 dowolne HM/TM (jeszcze niewybrane)
- Sun Stone
- Thunder Stone
- Dragon Fang
- 5x pokeball