- Kolejnego szamana? Słucham? - Lekko uniosłem lewą brew. Możliwe, że gość chce mnie po prostu zbić z tropu, stąd postanowiłem go porzucić. - Mniejsza z tym. Po prostu załatw mi Feebasa albo Magikarpa, potrzebuję jakiejś ryby. - Myślałem o proponowaniu spotkania, ale rybka będzie, mimo wszystko, większą korzyścią. - To co mam dla Ciebie zrobić? - Nie dałem mu nawet czasu na odpowiedź co do pokemona dla mnie, uznałem to za załatwione.
//Btw. udało mi się zdobyć jajko. Musimy to jakoś odnotować fabularnie?
-Ależ oczywiście. Tylko szamani potrafią dostrzec cienie. Dzięki temu są przez nie częściej atakowi. Właściwie, to jesteś priorytetem wszystkich, cienistych stworzonek. - Wytłumaczył natychmiast, jakby chciał ci bardziej przybliżyć dość nieprzyjemną sytuację, w której się znalazłeś. Troszkę zdziwił się jednak na twoje warunki pomocy. -Ryby? Tylko tyle? Haha, zgoda... a nie wolałbyś, abym cię zaprowadził do świetnego miejsca, w którym można poławiać ciekawe ryby? Chociaż bóg wody nigdy specjalnie za mną nie przepadał, wiesz, nie jestem pewien czy mnie zniesie.... Cóż, chyba nie jesteśmy jeszcze na jego terenie. - Wzruszył ramionami, aby po chwili dodać. -Niczego od ciebie nie chcę. Służysz za wabik sam w sobie. Po prostu muszę czekać, aż ryba się złapie na przynętę.
- Myślę, że ten gość o którym mówisz jest strasznie terytorialny i wkurzyłby się za podbieranie mu zwierzątek, ale jeśli proponujesz... - Na chwilę obecną nie doznałem jeszcze żadnej krzywdy w tej pracy, jest całkiem niewymagająca. Usiadłem na piasku i odstawiłem koszyk obok siebie, dla Gligara jest zbyt niebezpiecznie,więc bez większych wyrzutów sumienia przytknąłem pokeball do jego główki i schowałem go po wszystkim do torby. Albo ją.... tego jeszcze nie jestem pewny. I tak był mój. - Zaczynam traktować kieszonkowe stworki tak jak ty mnie w tej chwili, dość instrumentalnie. Czemu jestem szamanem? Wypiłem skażoną wodę? Coś z twojego wymiaru mnie ukąsiło? Po prostu Ci się podobam i ,,uszamanowałeś'' mnie? - Ostatnie słowo zaznaczyłem cudzysłowiem, ilustrowałem je na palcach. Wstyd przyznać, ale czułem lekki dreszczyk. Mogłem być na celowniku niezliczonej ilości Cieni siedzących w pokemonach. A może siedzą w czymś jeszcze? - Te pieski siedzą w czymś jeszcze niż w pokach? Może w drzewach? Zaraz zostanę zaatakowany przez latające, cieniste jagody? O, piasek wymieszany z cieniem jest dobry, takie kilkumetrowe tornado. Na ludzi też to działa? Wiem, dużo gadam ale mam wrażenie, że zaraz wyskoczy coś wielkości twojego ego i już czuję oddech tego czegoś na moim karku, o ile cienie oddychają. - Zakończyłem wypowiedź z zakłopotaną minką, już sam nie wiem jak tu się zachowywać. Jedyna moja broń to wiklinowy koszyczek, Czerwony Kapturek też go miała i jakoś nie wyszła z walki zwycięsko.
Blondyn machnął ręką lekceważąco.
-E tam, na szczęście Mizuki nie należy do najokrutniejszych bogów, myślę, że powinniśmy wyjść cało. - To zdanie wcale nie poprawiało sytuacji. Ty za to spróbowałeś schować małego nietoperka do Ball'a i na szczęście udało ci się sukcesywnie tego dokonać. Widać sam również zaakceptował cię jako swojego trenera.
Nieznajomy nie skomentował twojej wypowiedzi o Pokemonie, włączył się dopiero w kwestii szamana.
-Nie, nie, nie mam takich umiejętności. Moc szamanów jest przekazywana w rodzinie. Prawdopodobnie któryś z twoich przodków takowym był, może nawet bardzo daleki. Nigdy nie wiesz u kogo się ujawni taka umiejętność. Dowodem na twoje pochodzenie jest fakt, że widzisz cienie, a to jest zdolność posiadana tylko przez tych z ogromną ilością duchowej energii. Możliwe, że nawet widywałeś już duchy podczas swojego życia, ale uwięzione tutaj dusze nie różnią się zbytnio od ludzi, więc mogłeś nie zauważyć różnicy. - Wytłumaczył, zsuwając się plecami o ścianę i siadając na ziemi. Zaśmiał się cicho, na następne stwierdzenie. -Haha, nie martw się, na razie są za słabe, aby opętać cokolwiek innego, niż małe, żywe stworzonka. Mam jednak nadzieję, że wkrótce przejdą na ludzi... - Odrzekł lekko zniecierpliwiony, wzdychając cicho. -Będą szukać ludzkich duszy, a najsilniejsze należą do szamanów. Na szczęście nie jesteś jedynym na tym świecie. Na razie jednak nie mam zamiaru pozwolić ci zginąć, więc pomogę ci przeżyć. Raduj się. - Jego rozbawiony ton chyba średnio pocieszał. Jednakże jego mieczyk może okazać się przydatny w walce...
Stanie na piasku w ciężkich butach nie jest najlepszym pomysłem. Od 10 sekund nic mnie nie zaatakowało, zaczynało mi się nudzić. Przynajmniej zajęło mi trochę czasu pozbycie się obuwia i skarpetek.
- Jakbyś mógł mi powiedzieć trochę więcej... Od zawsze ciekawila mnie mitologia, ale wkurzały mnie mity o tym, że słońce umiera i bóg co poranek tworzy nowe. Albo nazywanie rzadkich pokemonów twórcami świata. Pamiętam kobietę przekonaną, że żyje na wyspie wyplutej przez shiny Gyaradosa... paranoja. - Skwitowałem jednym słowem. - Czemu każdy gość który zaczyna mnie kręcić jest... potencjalnie zagrażający mojemu życiu? - Rzuciłem rozżalony. Ta praca jest nudna...
-A co zrobiłbyś, gdyby ta legenda była prawdą? - Uśmiechnął się przekornie, wstając i otrzepując swoje ubrania. -Przykro mi, ale nie wiem nic, co mogłoby cię zaciekawić. Przecież nie widziałem początku świata, sam też słyszałem tylko najróżniejsze historyjki, zresztą średnio mnie to obchodzi. Powiem ci jednak, że tych których wyznaje się za bożków różnych zjawisk nie mieli żadnej roli w tworzeniu świata. W końcu oni zostali stworzeni przez ludzi. - I tym tajemniczym akcentem zakończył swoją wypowiedź. -A gustuj sobie w czym chcesz. - Rzucił znudzony, nie za bardzo przejęty komentarzem. Chyba też zaczynało nużyć go siedzenie w jednym miejscu. -Więc mam prowadzić cię do jeziora cudów?
Leniwie patrzyłem na liście palmy gdzieś w oddali. Musialem wyglądać dość... tępo? - Chyba wybiłeś już wszystkie, szkoda. Jesteś pewny, że żadna lalka nie zostanie opętana? Szkoda. Moja stara znajoma miałaby dowód, że nie zwariowała i zabawki faktycznie się ruszają. - Wzruszyłem ramionami i zabrałem buty w dłoń. Po chwili zastanowienia po prostu je odrzuciłem w bok. - Dobrze, prowadź. Pewnie znowu przerzucisz mnie do innego wymiaru? To musi być strasznie męczące. - Tak, ryby będą idealne w tej sytuacji. Moja rodzina jest potencjalnie zagrożona atakiem Cieni.
Młodzian zastanowił się przez chwilę.
-Raczej nie powinna. Zresztą, cienie nie przedostały się do świata ludzi już od setek lat, więc cokolwiek działo się wcześniej, to nie ich wina. A zabawkami mógł ruszać zwykły duch, niewidoczny ludzkim okiem. Albo poltergeist, choć słyszałem, że ta rasa jest na wyginięciu. - Mówił, jakby to była dla niego czysta codzienność. -Haha, do innego wymiaru? Niestety muszę cię rozczarować, ugrzęzłem tutaj na najbliższy czas, przykro mi. Przejście między światem ludzi a światem dusz jest w tym momencie zamknięte i tak będzie aż do kolejnego festiwalu masek. Rina zabije mnie jak wrócę.... - Wzdrygnął się na swoje własne, ostatnie słowa. Czy to nie było imię tej kapłanki ze świątyni? -Dobra, będzie mnie to kosztować sporo energii, ale chyba mogę nas przenieść nad jezioro. Mizuki raczej odpędza swoją barierą cienie, więc powinno być bezpiecznie. Gotowy? - Jednakże nie dostałeś czasu na odpowiedź, ponieważ poczułeś jakby ziemia pod tobą zapadła się całkowicie i wylądowałeś w jakiejś nieskończonej próżni, gdzie straciłeś wszystko z oczu, a pozostało tylko dziwne światło. Zanim się zorientowałeś, stałeś już w zupełnie innym miejscu. A konkretnie na polu, okolonym wysokimi drzewami, które pełne było malutkich jeziorek. Nawet trawa wokół zbiorników wodnych była przemokła, a ziemia błotnista. W wodzie pływało sporo malutkich Wishiwashi i Magikarpi. Może jednak gdzieś jest coś ciekawszego?
-Cóż, to jest tylko wejście. Miłej zabawy~ - Usłyszałeś głos blondyna, którego imienia w sumie wciąż nie znałeś, jednakże nigdzie go nie ujrzałeś. Czyżby zwiał?
Przymknąłem na chwilę oczy i nabrałem powietrza w płuca, prpdtując przy tym cały kręgosłup. To było dla mnie trochę za dużo jak na jedną noc, mimo tego nie czułem jeszcze zmęczenia. Po prostu przyjmowałem wszystko na chłodno.
- Tak, gotowy. - Odmruknąłem na pytanie i otworzyłem patrzałki w najgorszym momencie, czyli skoku w przestrzeni. Po wylądowaniu mój błędnik potrzebował chwili na ogarnięcie się. Na swoje nieszczęście byłem boso, babrać w mule po kostki też mi się nie chce. Tutejsze pokemony wydawały się być atrakcyjnym, beztroskim łupem, to mnie trochę ucieszyło. Ciekawiło mnie mieszkające tutaj bóstwo, oby było dla mnie przyjazne. W miarę spokojnie ruszyłem dalej, może gdzieś wypatrzę inny okaz? Gdyby tak trafić na shiny...
Na twoją deklarację już nikt ci jednak nie odpowiedział. Musiałeś brodzić w błocie o bosych stopach, ale może dla jakiegoś, ciekawego okazu opłacało się. Gdy zaglądałeś do jednego z głębszych jeziorek woda zadrżała i praktycznie wytrysnęła do góry, formując się w gładkie i podłużne kształty, niby macki. Zaraz zostałeś pochłonięty przez ogromne ilości wody. Płyn praktycznie wleciał ci do ust, miałeś wrażenie, że się udusisz. Po chwili jednak zostałeś wyrzucony boleśnie na twardy, zimny i wilgotny grunt. Musiałeś wykrztusić sporo wody, jednakże w końcu mogłeś spokojnie oddychać. Znajdowałeś się w wielkiej, pełnej jezior i przedziwnych struktur jaskini. Z góry spływały małe wodospady, które wyglądały jakby łączyły jeziora na górze z tymi w dole... jednakże tak nie mogło być, ponieważ woda dawno by się już przelała. Jakby się tak przyjrzeć, wielkie słupy wody tak naprawdę stały w miejscu.... Całe pomieszczenie oświetlały poświaty przebijające się z góry i błyszczące błękitnym światłem, dziwne rośliny. Nigdy takich nie widziałeś.
-Mogę wiedzieć, czego tutaj szukasz, śmiertelniku? - Usłyszałeś dość głęboki głos, który zupełnie nie spasował się z niebieskowłosym, młodym mężczyzną, którego zobaczyłeś za sekundę. Siedział leniwie w jednym ze zbiorników wodnych, zanurzony do połowy, otoczony przez Poliwangi i Poliwhirle. Najdziwniejsze było, że miał na sobie normalny, choć całkowicie już przemoczony, strój. Wyglądał dosyć... tak niebosko....
Szkoda, przecież mogłem umrzeć... Po kolejnym, niemiłym sposobie tych bóstw na przenoszenie ludzi z miejsca na miejsce przez chwilę byłem w pozycji na czworaka i plułem wodą. Chyba pora wysuszyć włosy, tylko najpierw muszę się stąd uwolnić.
Po plecach przeszły mnie ciarki. Oczekiwałem gościa wyższego ode mnie i szerszego w barach, niemiła niespodzianka... dzieci z potężnym głosem na filmach z reguły są opętane.
- Witaj. Przepraszam za wizytę bez uprzedzenia, zostałem tutaj... porwany? Taki gość o czerwonych oczach kazał mi stać w miejscu ,,bo jesteś szamanem''. Powiedziałem, że w zapłatę chce jakiegoś Magikarpa albo Feebasa i rzucił mnie tutaj. Podoba mi się to miejsce. - Wykonałem ruch palcami do zaznaczenia wiadomości z ust czerwonookiego. Oby tylko wyjście stąd było przyjemne, nie chce być wystrzelony macką na powierzchnię.
Szybko dostrzegłeś jak wielki błąd zrobiłeś, gdy tylko wspomniałeś o czerwonookim człowieku. Widziałeś, jak wodne macki unoszą się w górę, wokół niebieskowłosego młodzieńca. Wyglądał, jakby szczerze miał ochotę cię zabić.
-Wysłał cię? - Zmarszczył lekko brwi. O dziwo uratowało cię lekko ostatnie stwierdzenie, w którym skomplementowałeś tą, dziwną jaskinię, woda albowiem wróciła do pierwotnej postaci. -Doprawdy? To moje terytorium, czy nikt ci nie powiedział, że jest tutaj zakaz wstępu? Cóż... może faktycznie robiło się tutaj za cicho... zezwalam Ci się tutaj porozglądać. Może przeżyjesz. - Młodzian wstał. Średnio przeszkadzało mu to, że przemoczony był do suchej nitki. Wyszedł z jeziorka i zaczął się przyglądać twojej osobie. Za nim, w ślad ruszyły inne stworki. -Dzieje się coś na zewnątrz? - Mimo iż praktycznie nie wykazywał teraz większych emocji, to miałeś wrażenie, że był zaciekawiony. Musiał dawno nie wychodzić.
- Nie przysłał mnie. - Powiedziałem wyjątkowo spokojnie i uśmiechnąłem się. - Sam jestem pogubiony, po prostu mnie tutaj przeniósł. Też go nie lubię, nie martw się. - Dla bezpieczeństwa zrobiłem jeszcze 2 kroczki w tył. O czym mu tutaj opowiedzieć? To będzie nie lada zagadka. Zacząłem wiązać włosy w ciasny warkocz, supłanie tego trochę trwa i zapewni mi więcej czasu. Jest to też jedna z najwygodniejszych fryzur na tą miejscówkę. Nie mogłem jednak całkowicie ignorować rozmówmy i chcąc czy nie, musiałem powiedzieć mu niezbyt wygodną prawdę.
- Kojarzysz takie postacie składające się tylko z cienia i czerwonych oczu? Takie pieski z krainy zmarłych. Ten, który mnie po prostu porwał i rzucił do twojego królestwa otworzył sobie przejście między światami, trochę ludzi przeszło do ich świata a te cienie do naszego. Opętało trochę pokemonów i całymi hordami atakują szamanów. - Byłem świadomy, że chłopak może się wkurzyć i rzucić we mnie z Hydro Pump. Czytałem, że jeden pokemon poznaje ten atak już po wykluciu z jajka. Pewnie przepłynę ocean wprost do Johto po niego, ale to jak uda mi się nie zostać trafionym żadnym wodnym atakiem. Wydawało mi się, że ten chłopak to choleryk i coś mi zrobi.
Chyba uspokoił się jeszcze bardziej na twoje słowa. Kto wie, może nawet zyskałeś lekką sympatię?
-Prawda, prawda. To prawdziwy demon. Uważaj na niego, wykorzysta cię w każdym, możliwym stopniu. - Przytaknął na twoje słowa. Naprawdę go nienawidził... ciekawe czym podpadł?
Chyba nic się nie nauczyłeś z poprzednich wypowiedzi, bo wyraz twarzy rozmówcy ponownie zrobił się morderczy, aż kilka Pokemonów się odsunęło. Trzeba uważać na poruszane tematy.
-Co?! Co za kretyn!... - Zacisnął pięści i odetchnął głęboko. Chyba udało mu się zapanować nad gniewem. -Teraz już nic na to nie poradzimy. To nie pierwszy raz, kiedy tak się stało. Cóż... w takim razie chyba nie powinienem oddalać się z tego miejsca. Jest pełne mojej mocy, a cienie trzymają się z dala od boskiego sanktuarium. - Racją było, że do boskiej świątyni w tamtym świecie również nie mogli podejść. Młodzian spojrzał na ciebie. -Ten kretyn pewno chce wybudzić króla cieni. Jeśli to się stanie, może być już za późno dla wielu... Masz zamiar walczyć?
- Walczyć? Ja? - Zająknąłem się. Niby ja mam walczyć z czymkolwiek? Jestem pacyfistą, walczę co najwyżej przeciwko zniewoleniu. - To całkiem prawdopodobne, muszę się tylko dowiedzieć jak walczyć, z czym walczę i jakie to coś ma słabe punkty. Przydałby mi się do tego partner. - Tak teraz myślę, że demon to zaplanował. Chyba mogę tak na niego mówić? Czerwone oczy, nadnaturalne zdolności. Usiadłem na wilgotnej ziemi bez przejmowania się wilgotnością i spróbowałem złapać kontakt wzrokowy z rozmówcą, bardzo mi się to przyda. - Do tej pory tylko uczyłem się w szkole, szukałem zaginionej przyjaciółki i ostatnio zająłem się trenowaniem pokemonów. Co muszę wiedzieć? I jeszcze jedno... będę mógł cię kiedyś odwiedzić? Bardzo zainteresowały mnie te tereny. To nie jest świątynia, prawda?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.