Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-07-26, 08:02
"Don't like the energy, are we friends or enemies?"
Autor Wiadomość
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-15, 23:47   "Don't like the energy, are we friends or enemies?"



Twoi rodzice byli na tyle mili, aby jako ostatni gest pożegnalny podwieźć Cię wprost do Sandgem Town. Droga tam nie była aż tak długa, jednak podróż przez dzicz bez Pokemona może być niebezpieczna. Nawet jeśli już to kiedyś robiłeś, nie powinieneś powielać tego błędu i dobrze zdawałeś sobie z tego sprawę.

Podróż tam przebiegła wam na wesołych rozmowach, śpiewaniu i rozpamiętywaniu młodości rodziców, kiedy to i oni wyruszali na swoje pierwsze przygody z Pokemonem u boku. Niestety - lub też stety nie skończyli oni jako ktoś ważnych w sferze walk. Pomimo tego cieszyli się tym co mają - w końcu rozwijali swoje pasje i zainteresowania. Nie każdy musi być kimś ważnym w życiu, nie każdy musi być wspaniałym trenerem. Bardzo wielu młodych ludzi o tym najzwyczajniej zapomina i tym samym zamyka sobie kolejne drzwi do wygodnej i przyjemnej przyszłości - niekoniecznie jako Mistrz Pokemon.

No ale wracając - dotarliście wkrótce do Sandgem i wysiadłeś z samochodu. Rodzice Ci pomachali, Twojej mamie zakręciła się łezka w oku i wreszcie odjechali pozostawiając Cię przed domem Profesora Rowana. To było to - tu zaczynała się Twoje życie trenerskie, niezliczone przygody i co najważniejsze - poszukiwanie swojego najdroższego przyjaciela z dzieciństwa - Alexa. Co czeka Cię za tymi drzwiami? Tego jeszcze nikt nie wie.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-16, 00:31   

Pożegnania zawsze są trudne. Zwłaszcza dla młodego, wrażliwego chłopca, jakim byłem. Spędziłem z rodzicami całe swoje życie i mimo, iż zdarzało nam się kłócić, to śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy podręcznikowym przykładem wzorowej rodziny. Państwo Walkerowie byli bardzo tolerancyjni i otwarci. Mogłem im zwierzyć się ze wszystkiego, mając pewność, że nie będą mnie krytykować. Dopiero kiedy przyszedł czas rozstania, zdałem sobie sprawę, jak bardzo ich kocham i ile im zawdzięczam.
Stałem pomiędzy budynkiem, zwanym laboratorium profesora Rowana, a rodzicami. Zorientowałem się, że za plecami znajdują się drzwi prowadzące do nowego etapu życia. W przenośni i dosłownie. Przede mną zaś figuruje cała moja przeszłość. Dwójka ludzi, z którą spędziłem prawie każdy dzień piętnastoletniego życia.
Byłem jednak wystarczająco dojrzały, by wiedzieć, że takie właśnie jest życie. Przechodzimy z jednego etapu na drugi. Narodziny, dzieciństwo, dojrzewanie, dorosłość, starość, śmierć. I choć doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, nic nie stało na przeszkodzie, bym uronił kilka smutnych łez, gdy po raz ostatni spojrzałem na moich rodziców. Pomachałem odjeżdżającemu samochodowi, choć wiedziałem, że nikt mi już nie odmacha. Pociągnąłem nosem, starłem krople z policzków i otarłem oczy. Ostatni raz popatrzyłem na chodnik, na którym przed chwilą stali moi rodzice. Miałem ich na wyciągnięcie ręki. Teraz zostałem sam ze sobą. Nie wiedziałem, czy się cieszę, czy nie. Miałem bardzo mieszane uczucia.
Po kilku minutach wyrwałem się z zamyślenia, odwróciłem się i niepewnym wzrokiem spojrzałem na drewniane drzwi. Witaj, nowy etapie życia. Wziąłem głęboki oddech, poprawiłem zagniecenia na kurtce i zapukałem kilka razy. Poczułem dziwne mrowienie w brzuchu. Stres dopadł mnie z dwóch przyczyn. Pierwsza to oczywiście strach przed nieznanym. Druga była zdecydowanie bardziej błaha i charakterystyczna dla mojej osoby. Zacząłem się obawiać, że profesor zauważy, że płakałem. Co by sobie pomyślał? Przychodzi do niego zapłakany chłopiec i prosi o pokemona. Serio, to by wyglądało jakbym wyruszał w podróż za karę. Pomyślałem sobie, że jakby spytał, co mi się stało, to powiem mu, że te łzy i zaczerwienione oczy, to przez pyłki, na które niby mam uczulenie. Wówczas wydało mi się to doskonałą wymówką, w którą sam pewnie bym uwierzył.
 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-16, 22:16   

Dźwięk trzech nieśmiałych uderzeń kostkami o drewno zadzwonił Ci w uszach. To pewnie ten stres powodował, że Twoje zmysły były nadzwyczaj wyczulone na bodźce ze środowiska zewnętrznego. Dzięki temu usłyszałeś też krzątanie się którego źródło znajdowało się po drugiej stronie drzwi. Kubki zostały wywrócone, krzesła poprzesuwane z piskiem po podłodze no i w pewnym momencie usłyszałeś wyraźne ''AUĆ". Ktoś chyba o coś przywalił - i to wcale nie lekko.

W końcu drzwi otworzył Ci starszy mężczyzna. Był wysoki, lecz lekko gruby. Twarz miał stwardniałą a włos siwy. Jego spojrzenie było chłodne - jednak dostrzegłeś tam też coś co Cię momentalnie uspokoiło. Pomimo tego, że na pierwszy rzut oka wydawał się straszny i oziębły - wystarczyło się spojrzeć mu prosto w oczy, żeby odgadnąć że pod tą przykrywką stoi mały dzieciaczek kochający Pokemony i to co robi z całego serca. Na Twoich oczach poprawił jeszcze swój brązowy płaszcz i wyregulował długość krawatu.

"Ah! Ty musisz być Richard! Richard Walker, tak? Proszę, proszę - wejdź do środka. Twoi rodzice dzwonili do mnie już wczoraj, żeby poinformować o Twoim przybyciu!" Powiedział po czym złapał Cię za ramie i delikatnie pokierował do środka swojego laboratorium. Jego ręka, pomimo jej wielkości nie wywierała dużego nacisku na Twoje ciało. "Alergik, eh?" Zaczepił gdy go mijałeś. Chyba zauważył Twoje zaczerwienione oczy. "Coraz częściej myślę, że to plaga dzisiejszego świata - ale to może przez to, że sam jestem alergikiem. A właśnie! Zapomniałem zażyć dzisiaj leków... Przepraszam na sekundkę..." Profesor odszedł gdzieś na bok i zaczął szperać w jednej z licznych półek znajdujących się w jego laboratorium. Ty w tym czasie miałeś okazję się rozejrzeć.

Laboratorium wiele mówiło o Rowanie - było cholernie uporządkowane i na żadnej z szafek nie zalegał nawet jeden kotek z kurzu. Półki były wypełnione pojemnikami z płynem i jakimiś obrzydlistwami w środku. Poza tym zauważyłeś też liczne szkielety Pokemonów rozrzucone po całym pomieszczeniu. Wniosek był jeden - Profesor Rowan specjalizuje się w ewolucjach Pokemonów. To właśnie z tej dziedziny został wielokrotnie odznaczony nagrodami które widniały w specjalnej gablotce zawieszonej na jednej ze ścian. Podążając wzrokiem dalej nie mogłeś nie zauważyć stoliku na którym stały trzy PokeBalle. To zapewne były trzy Pokemony przeznaczone na startery. W jednej z tych kapsuł najprawdopodobniej znajduje się Twój towarzysz życia. Poczułeś motyle w brzuchu.

"No!" Odezwał się wreszcie mężczyzna. "Na czym my to... A tak! Startery!" Uśmiechnął się i krzaczasty wąs pokrywający dobrą część jego twarzy przyjął zabawną pozycję. "Z tego co wiem, PokeDex już posiadasz, tak? Nie musisz więc brać mojego, jednak zachęcam Cię do tego - ten oto jest najnowszej generacji." Pokazał Ci lśniący, nowy PokeDex. Dał Ci wyraźnie znać, że jeżeli nie chcesz, to nie musisz go brać, jednak ten okaz ma prawdopodobnie znacznie więcej funkcji niż Twój przestarzały model.

Następnie poprosił, żebyś podszedł bliżej do biurka na którym leżały PokeBalle z Pokemonami w środku. "Jesteś dzisiaj pierwszym trenerem który tu zawitał, więc masz przyjemność wyboru jednego z trzech Pokemonów jakie tu sprowadziłem. Twoje wybory to kolejno: Treecko który przybył do mnie prosto z regionu Hoenn, Cyndaquil którego dostałem w tym tygodniu od Profesora Elma, oraz Oshawott z dalekiego regionu Unova. Więc?" Profesor ponownie się uśmiechnął. "Którego z tych szczęściarzy wybierasz?"

_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-16, 23:38   

Moim oczom ukazała się znajoma twarz starszego mężczyzny. Kilka lat temu prowadził program w telewizji, w którym opowiadał o swojej trenerskiej karierze, a także dawał porady młodym trenerom. Mały Richie chłonął wszelką wiedzę związaną ze światem pokemonów, więc nie mógł przegapić żadnego odcinka. Dlatego kiedy zobaczyłem profesora po raz pierwszy, poczułem się jak nastolatka, która przypadkiem spotkała swojego ukochanego idola na ulicy. Na mojej twarzy zagościł szczery, szeroki uśmiech.
- Czołem, profesorze. Tak, to ja - Richie - powiedziałem głośno. Zdecydowanie głośniej niż chciałem. Zawsze, gdy się stresuje, moja mowa przybiera nienaturalny wydźwięk. Czasami wydaje mi się, że tylko ja to zauważam, bo jeszcze nikt nie zwrócił na to uwagi.
Dałem się pokierować dłoni, która delikatnie wylądowała na moim ramieniu. Zamknąłem za sobą drzwi i z ulgą odczułem, że w laboratorium panuje przyjemny chłód. Wciągnąłem powietrze nosem, aż do moich nozdrzy dotarł wachlarz przedziwnych zapachów, kojarzący się z gabinetem lekarskim albo salą od chemii.
Rozglądałem się po laboratorium, aż z zamyślenia wyrwało mnie pytanie profesora.
- Cholera, on czyta w myślach? - pomyślałem, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Tak, lato to słaby czas dla alergików. Co to teraz pyli? Trawy? Bez? - spytałem, choć nie oczekiwałem odpowiedzi. Odetchnąłem z ulgą, gdy profesor nie zwrócił szczególnej uwagi na moje słowa, ponieważ przypomniał sobie, że jeszcze nie wziął dziś leków. Mogłem dalej przyglądać się niesamowitemu wnętrzu laboratorium. Podszedłem do jednego ze szkieletów, ukrytego za szklaną gablotką. Próbowałem zidentyfikować pokemona po kościach, ale za nic nie mogłem sobie przypomnieć, co to za gatunek. Poszedłem dalej, ostrożnie wymijając stół, na którym znajdowało się mnóstwo sprzętu laboratoryjnego. Nie mogłem niczego stłuc. To byłby kiepski początek znajomości z profesorem. Ostrożnie odsunąłem krzesło, które zagradzało mi drogę, aż nagle zauważyłem trzy połyskujące czerwono-białe kule. Szkielet, który znajdował się po przeciwległej stronie pokoju nagle zupełnie przestał mnie interesować. Zawiesiłem wzrok na pokeballach i zacząłem się zastanawiać, czy to są pokemony dla mnie. Podniosłem jednego z nich i przyjrzałem mu się z ciekawością. Pierwszy raz miałem w ręku pokeball. Wystraszyłem się, gdy usłyszałem donośny głos profesora. Odstawiłem kulę na miejsce i trochę się zmieszałem. Może nie powinienem dotykać cudzych rzeczy? Na szczęście profesor nawet nie zwrócił na to uwagi.
- Tak, tak. Dostałem go od rodziców, gdy byłem mały. Przywiązałem się do niego, ale rozumiem, że technologia idzie do przodu i chętnie przyjmę nowy. Zobaczę, czy mi się spodoba - powiedziałem, obracając w rękach nowiutki, lśniący pokedex, który podarował mi profesor. Ukryłem go w kieszeni spodni, a stary model schowałem do bocznej kieszeni plecaka. "Dobrze mi służyłeś, kolego"
Kiedy profesor podszedł do biurka, na którym leżały pokeballe, które już zdążyłem obejrzeć, poczułem, że dziwne mrowienie w brzuchu powróciło. Nie ustało nawet wtedy, gdy usłyszałem trzy nazwy pokemonów, z których mogłem wybierać swojego nowego przyjaciela.
- Hmm... Postawił mnie profesor przed bardzo ciężkim wyborem - usiadłem na krześle obok biurka, podrapałem się po głowie. Nie spuszczałem wzroku z pokeballi. Po kilku minutach niezręcznej ciszy wskazałem palcem kulę, którą niedawno trzymałem w dłoni. - Chyba już wiem... Kiedy profesor poszedł po leki, oglądałem pański gabinet i przypadkiem zobaczyłem również pokeballe. Nie wiem czemu, ale od razu miałem chęć chwycić jednego z nich i zobaczyć, jakie to uczucie. Zdaje się, że dotknąłem właśnie tego.
Wstałem z krzesła, zrobiłem krok do przodu i pewnym ruchem chwyciłem w garść balla leżącego najbliżej mnie. Nacisnąłem biały przycisk, który otworzył kulę i wydobył z niej tajemniczą, czerwoną poświatę. Po chwili wyłonił się z niej uroczy stworek.

- Oshawott, wybieram właśnie ciebie - powiedziałem, drżącym ze wzruszenia głosem. Po policzku znowu poleciało kilka, tym razem szczęśliwych, łez. Mogły zdradzić, że tak naprawdę nie jestem alergikiem. Ale czy to było dla mnie ważne? Liczyła się tylko ta jedna chwila, na którą czekałem wiele lat. - Cześć, przyjacielu. Czy zechcesz wyruszyć ze mną w podróż? Obiecuję, że będę się tobą opiekował. Najlepiej, jak tylko potrafię.
Wyciągnąłem z kieszeni nowy pokedex, poszukałem przycisku, który umożliwia przeskanowanie pokemona i nacisnąłem go. Chciałem się czegoś dowiedzieć o moim partnerze.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-17, 17:53   

Mała wyderka otworzyła szeroko oczy na Twój widok, zakręciła pokaźnie muszelką i ukłoniła się jak najniżej potrafiła. Już na pierwszy rzut oka widać było, że ten Pokemon jest dumnym i pewnym siebie okazem - może być doskonałym towarzyszem i wspaniałym wojownikiem.

Profesor Rowan zaśmiał się na widok zachowania Oshawotta. "Haha! Doskonały wybór. Wiesz, to dla mnie zawsze ekscytujące gdy nowy trener odbiera swojego pierwszego towarzysza. Tak samo było z gdy Cynthia otrzymała tu swojego startera..." Zauważyłeś, że w oku mężczyzny zakręciła się sentymentalna łezka i spłynęła powoli po policzku. "Ach, wybacz. To te cholerne alergie..." Kłamstwo Rowana było chyba jeszcze gorsze od Twojego, jednak jego bardziej przypominało żart.

Profesor otarł łezkę chusteczką, którą wyciągnął z jednej ze swoich kieszeni, po czym z powrotem ją tam upchnął. Pociągnął jeszcze lekko nosem i zwrócił się do Ciebie ze szczerym uśmiechem na ustach. "No! Dzisiaj zaczyna się Twoja przygoda. Pamiętaj - młody jesteś tylko raz. Jestem pewien, że wielokrotnie to słyszałeś, ale pozwolę powtórzyć to sobie raz jeszcze - Carpe diem! Chwytaj dzień młodzieńcze. Żyj tak abyś niczego nie żałował i abyś pewnego dnia mógł wspomnieć ten pamiętny dzień i również otrzeć łzę nostalgii. To jest moja rada!" Tym krótkim przemówieniem zakończyłeś posiedzenie u Profesora Rowana - no chyba, że masz do niego jeszcze jakieś pytania. Jego drzwi zawsze stoją dla Ciebie otworem. Pamiętaj też, że w nowym PokeDexie masz zamontowany telefon z zapisanym numerem telefonu Profesora.

Po otrzymaniu ostatnich przedmiotów od Rowana, jakimi było 5x PokeBalli opuściłeś laboratorium. Zaczerpnąłeś świeżego, letniego, przepełnionego pyłkami powietrza. Dobrze, że nie miałeś alergii, bo zacząłbyś przeraźliwie kichać i napuchłyby Ci oczy. Twoja trenerska przygoda zaczyna się właśnie tu i teraz, ale najpierw należy obrać sobie cel podróży.

Twoim priorytetem nad priorytetami było odnalezienie Alexa - może więc warto popytać tutejszych ludzi, czy ktoś go przypadkiem nie widział? Sandgem nie było największym i najpopularniejszym miasteczkiem, ale przewijało się przez nie trochę trenerów - głównie ze względu na obecność Laboratorium Profesora Rowana. Może któryś z nich będzie coś wiedział? Z drugiej strony - mógłbyś ruszyć prosto do Jubilife City, gdzie miałbyś znacznie większe szanse na skuteczne poszukiwania. Wybór należy do Ciebie.

A, no i nie zapominajmy o Oshawott'cie (nie mam pojęcia jak to napisać xD) i jego skanie. Oto co pokazał PokeDex:

Oshawott
Imię: ---

Poziom: 5
Typ:
Ewolucja: Oshawott (17lvl) -> Dewott (36lvl) -> Samurott
Ataki: Tackle | Tail Whip
Charakter i historia: Oshawott pochodzi ze starego klanu dumnych Samurottów, którzy specjalizowali się w walce muszlami niczym samurajowie mieczami. Tym samym, młody Oshawott robi wszystko co w jego mocy aby dorównać swoim dziadkom, pradziadkom oraz innym członkom rodziny w sztuce panowania nad ostrą muszelką. Jest pewny siebie, odważny i przestrzega swojego wewnętrznego kodeksu - czasami może przez to odmówić posłuszeństwa swojemu trenerowi. Jest to Pokemon o szlachetnym sercu, który jeżeli widzi kogoś w potrzebie zawsze stara się mu pomóc, nieważne czy owa osoba jest dobra, czy wybrała ciemną ścieżkę w swoim życiu. Jego ulubionym przysmakiem są wszelkie potrawy zawierające w sobie ryby - szczególnie uwielbia smak Magikarpia.
Umiejętność: Torrent - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki wodne zadają do 1,5 raza większe obrażenia.
Trzyma: ---


Kod:
[color=#6890F0][b]Oshawott[/b][/color] [img]https://gpx.plus/files/images/badge/male.gif[/img]
[b]Imię:[/b] [i]---[/i]
[img]https://projectpokemon.org/images/normal-sprite/oshawott.gif[/img]
[b]Poziom:[/b] [i]5[/i]
[b]Typ:[/b] [img]http://www.virtuadopt.com/images/content/poke_types/Water.png[/img]
[b]Ewolucja:[/b] [i][u]Oshawott[/u] (17lvl) -> Dewott (36lvl) -> Samurott[/i]
[b]Ataki:[/b] [color=#6890F0][i]Tackle | Tail Whip[/i][/color]
[b]Charakter i historia:[/b] [i]Oshawott pochodzi ze starego klanu dumnych Samurottów, którzy specjalizowali się w walce muszlami niczym samurajowie mieczami. Tym samym, młody Oshawott robi wszystko co w jego mocy aby dorównać swoim dziadkom, pradziadkom oraz innym członkom rodziny w sztuce panowania nad ostrą muszelką. Jest pewny siebie, odważny i przestrzega swojego wewnętrznego kodeksu - czasami może przez to odmówić posłuszeństwa swojemu trenerowi. Jest to Pokemon o szlachetnym sercu, który jeżeli widzi kogoś w potrzebie zawsze stara się mu pomóc, nieważne czy owa osoba jest dobra, czy wybrała ciemną ścieżkę w swoim życiu. Jego ulubionym przysmakiem są wszelkie potrawy zawierające w sobie ryby - szczególnie uwielbia smak Magikarpia.[/i]
[b]Umiejętność:[/b] [i][b][color=#6890F0]Torrent[/b][/color] - Kiedy HP spada poniżej 1/3, ataki wodne zadają do 1,5 raza większe obrażenia.[/i]
[b]Trzyma:[/b] [i]---[/i]

___________________________

Możesz w dowolny sposób modyfikować jego imię oraz sprite, jeżeli masz jakieś zastrzeżenia do historii i charakteru to możemy jeszcze coś tam zmienić - albo zmień to sama, w końcu to teoretycznie trener sam sporządza sobie skan startera. Skan też nie musi przypominać tego który Ci podałem, możesz edytować jego wygląd.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-17, 20:49   

Oshawott pozytywnie zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Na pierwszy rzut oka wydawał się takim pociesznym stworkiem, który przywita mnie wesołym okrzykiem, ale szybko się przekonałem, że to tylko pozory. Odwzajemniłem ukłon i delikatnie się uśmiechnąłem. Historia oshawotta bardzo mnie zainteresowała. Nie mogłem się doczekać zobaczenia malucha w akcji. Ciężko mi było uwierzyć, że ta mała muszelka na jego piersi jest tak potężną bronią.
- Dziękuję panu za radę. Będę o niej pamiętał - powiedziałem do profesora, z rozbawieniem patrząc, jak wyciera łzy chusteczką. Sam miałem kilka kropli na policzkach, ale zupełnie nie zwracałem na to uwagi. Spojrzałem na wydrę i zwróciłem się do niej - Kolego, powiedz mi proszę, czy mogę nadać ci imię Senshi? Jest to japońskie słowo i znaczy "wojownik". Przeczytałem co nieco o twojej przeszłości i myślę, że te imię doskonale do ciebie pasuje. Ale jeśli ci się nie podoba, to mi powiedz.
Bałem się, że oshawott mnie nie polubi, dlatego ostrożnie dobierałem słowa. Nie mogłem źle rozpocząć tej znajomości.
- Dziękuję za wszystko, profesorze. Obiecuję ci, że dobrze zaopiekuję się oshawottem. Zanim pójdziemy, chciałbym zapytać o pewną rzecz... - na moment zawiesiłem głos i zastanowiłem się, jak dobrać następne słowa. - Otóż jest taka sprawa. Kilka lat temu przyjaźniłem się z jednym chłopcem. Miał na imię Alex. Alexander Morte. I... oboje niesamowicie wkręciliśmy się w świat pokemonów. Obiecaliśmy sobie, że wyruszymy w podróż od razu po skończeniu szkoły. Niestety musiał się przeprowadzić, a ja nie mam do niego żadnego kontaktu. Dlatego jakby profesor go kiedyś spotkał... Proszę, niech pan mu powie, że go szukam. Nie wiem jak teraz wygląda, ale tak wyglądaliśmy, gdy byliśmy dziećmi - wyciągnąłem z kieszeni telefon, nacisnąłem na ekran kilkukrotnie, aż moim oczom ukazała się fotografia zrobiona kilka lat temu, w lesie nieopodal mojego domu.

- Będę panu bardzo wdzięczny - dodałem z uśmiechem.
Nie miałem więcej pytań. Program, który prowadził profesor Rowan był wystarczającym źródłem informacji dla niedoszłego lub początkującego trenera.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-17, 23:31   

Mała wyderka przytaknęła, gdy usłyszała jakie imię jej nadałeś. Jako, że Oshawott- znaczy Senshi był bardzo dumnym i walecznym Pokemonem bardzo spodobało mu się jego nowa nazwa. Wypiął pierś do przodu i poklepał się po niej kilka razy wydając z siebie bitewny okrzyk, który raczej wyszedł mu bardziej słodko niż zastraszająco - musi jeszcze nad tym popracować.

Tymczasem Profesor Rowan dokładnie przyglądał się zdjęciu Alexa i wysłuchiwał jego opis z wielką uwagą. Złapał się w końcu za brodę i pogłaskał ją układając nieco rozczochrany zarost. Podniósł jedną brew i zaprzestał macania siwych włosów. "Wydaje mi się, że słyszałem to imię... Nie mogę jednak z pełną dokładnością stwierdzić, czy chodzi o tą samą osobę o której myślę... No cóż, lepszy taki trop niż żaden - czyż nie?" Profesor wyciągnął z płaszcza swój własny PokeDex - model ten sam co Twój nowy, lecz był barwy szaro-białej. Pogrzebał w nim nieco i otworzył aplikację z mapą. Zaznaczył coś na niej i pokazując powiedział: "Ten Alex o którym myślę udał się tutaj:" Palec mężczyzny wskazywał na miasto w którym jeszcze nigdy nie byłeś. "Hearhome City. Miasto Liderki Fantiny, oraz jedyne miejsce w Sinnoh w którym odbywają się Pokazy. Kawał drogi stąd, oraz trzeba pamiętać, że to może być zgubny trop." Profesor wyłączył PokeDex i wyprostował się. Zdołałeś usłyszeć, jak strzeliło mu coś w kręgosłupie podczas prostowania się. Starość nie radość.

"Obawiam się, że tylko tyle mogę Ci pomóc. Nie dość, że niewiele to i jeszcze mało prawdopodobne informacje. Wybacz." Rowan podrapał się po głowie.

Wyglądało na to, że trop był niepewny - ale to był jedyny trop jaki miałeś, więc tak czy siak warto to sprawdzić. Oshawotta ta bierność też zaczynała już niecierpliwić i lekko tupał nóżką o stół aby okazać swoje niezadowolenie.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-18, 00:42   

Zbliżyłem się do profesora, kiedy zaczął szukać czegoś w pokedexie. Na szczęście byliśmy podobnego wzrostu, więc nie musiałem specjalnie wytężać wzroku i wyginać nienaturalnie szyi. Popatrzyłem na mapę regionu Sinnoh, która wyświetliła się na ekranie.
- Lepszy taki trop niż żaden. I tak miałem odwiedzić te miasto. Będę zwracał na nie szczególną uwagę - pokiwałem głową, wyjąłem nowy pokedex i zaznaczyłem punkt na mapie. Tak na wszelki wypadek, jakbym zapomniał, albo stracił pamięć. Rożnie w życiu bywa, prawda? - Wielkie dzięki profesorze.
Pogłaskałem zniecierpliwionego oshawotta.
- Spokojnie, Senshi. Już idziemy. Będziemy uciekać profesorze. Jeszcze raz dzięki za wszystko! Do zobaczenia - powiedziałem ze szczerym uśmiechem na ustach.
Może i trop był niepewny, ale cieszyłem się, że zdobyłem jakąś podpowiedź. Lepsze to niż nic. Tak czy siak wiedziałem, że muszę patrzeć na tę wskazówkę z dużym dystansem i nie lecieć pędem do Hearhome, tylko odwiedzić każde miasto i miasteczko po drodze. Już wcześniej obmyśliłem plan działania. Wiedziałem, że pytanie losowych ludzi nie ma dużego sensu. Był pierwszy dzień wakacji. Miasta musiały się roić od trenerów, którzy ukończyli szkołę i nareszcie mogli wyruszyć w podróż, albo chociaż wyjechać gdzieś na czas wakacji. Musiałem pytać miejscowych. I to takich, którzy najprędzej mogli się natknąć na Alexa. Uznałem, że najlepiej będzie sprawdzić wszystkie centra pokemon, sklepy i inne charakterystyczne punkty, takie jak muzea, czy gymy. Nie miałem pojęcia, czy w Sandgem Town znajduje się coś w tym stylu. Laboratorium Rowana zostało odhaczone. Pozostało wyjść z budynku i przejść się wzdłuż ulic miasteczka.
Wyszedłem tymi samymi drzwiami, co wcześniej. Przywitało mnie ciepło wczesnego lata i przyjemny zapach kwiatów. Z oshawottem u boku ruszyłem przed siebie. Wyciągnąłem z kieszeni pokedex i włączyłem mapę miasteczka.
- Powiedz mi... czy jest tu coś ciekawego? - mruknąłem sam do siebie, przesuwając palcem po ekranie. Nie przestawałem kroczyć chodnikiem, ale co jakiś czas podnosiłem wzrok znad pokedexu, aby przypadkiem na kogoś nie wpaść.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-18, 02:12   

Profesor odprowadził was do drzwi i pomachał na pożegnanie. Naprawdę miły człowiek! Raczej nie miałeś w najbliższych planach ponownych odwiedzin Sandgem Town, jednak z czasem przydałoby się wpaść do Rowana z odwiedzinami. Na chwilę obecną masz jednak inne zmartwienia - mianowicie Alex. Ale o tym zaraz.

Dzisiejszy dzień był idealnym dniem na spacerek po miasteczku. Słońce grzało mocno, jednak delikatny, letni wietrzyk negował prawie wszystkie fale gorąca jakie do Ciebie docierały. Aromat kwitnących kwiatów unoszący się na Sandgem przypominał Ci trochę o Floaroma Town, jednak tam kwieciste zapachy były znacznie bardziej intensywne. Było więc to odmianą, aczkolwiek przyjemną. Niebo było czyste - z małymi, puchatymi, białymi owieczkami przemykającymi po firmamencie od czasu do czasu. Doprawdy urokliwa pora roku! Dopóki nie zacznie się okres burz oczywiście. Wtedy możesz pożegnać się z błękitem nieboskłonu i powitać szarobure barany z rogami stworzonymi z piorunów. Trzeba się ruszyć póki pogoda sprzyja!

Oshawott również czerpał przyjemność z takiego spaceru. Szedłeś w idealnym dla niego tempie i widać było, że jest zadowolony, że może znowu rozprostować kończyny po dłuższym pobycie w czerwono-białej kapsuli. Wymachiwał nawet swoją muszelką od czasu do czasu - zapewne ćwiczył jakieś ruchy aby je utrwalić.

Twój PokeDex z włączoną aplikacją mapy nie pokazywał Ci nic ciekawego, przynajmniej nic co by było w Sandgem. Jedyną atrakcją tutaj rzeczywiście było Laboratorium Profesora (nie licząc Centrum Pokemon) - które i tak upadało z ówczesnej chwały. Ostatnimi czasy wykształciła się bowiem specyficzna moda na kupowanie starterów dzieciom przez rodziców. Młodzi trenerzy mieli w ten sposób znacznie większą póle Pokemonów do wyboru jako pierwszego towarzysza. Co prawda nie każdy to praktykował. Często było też tak, że młodzi ludzie woleli rozpocząć swoją podróż w tradycyjny sposób - odbierając stworka od Profesora znajdującego się w ich regionie. Ale wracając - najbliższe atrakcje znajdowały się dopiero w Jubilife City - jednym z większych miast Sinnoh.

Droga nie była tam daleka, ale zajmie pewnie pół dnia a może i więcej.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-18, 02:42   

Schowałem pokedex z powrotem do kieszeni i zatrzymałem się na chwilę. Doszedłem do wniosku, że nie mam czego szukać w Sandgem. Teoretycznie mógłbym odwiedzić Centrum Pokemon, jednak wiedziałem, że to nie ma dużego sensu. Ludzie chodzą do Sandgem tylko po to, by odebrać pierwszego pokemona lub odwiedzić profesora Rowana. Nie ma tu nic, poza domami mieszkalnymi.
Domyśliłem się, że Alex nie musiałby rozpoczynać przygody w tradycyjny sposób, skoro miał bogatych rodziców, którzy mogli zapewnić dużo lepszego pierwszego pokemona. Ale czy to by do niego pasowało? Może i nie, ale skoro profesor go nie kojarzył, to znaczy, że nie zamierzał do niego iść, albo po prostu miał zrobić to później.
- Idziemy do Jubilife, kolego - powiedziałem do oshawotta, trenującego ciosy muszelką. - Zostaw swoją broń na później. Myślę, że po drodze spotkamy jakiegoś przeciwnika, z którym będziesz mógł się zmierzyć.
Uśmiechnąłem się łagodnie i ukucnąłem, żeby pogładzić go po głowie.
- Chodźmy. Musimy dojść do Jubilife przed zachodem słońca. Znaczy nie musimy, ale dobrze by było, bo nie kupiłem jeszcze śpiwora - poczerwieniałem nieznacznie mówiąc to, więc szybko wstałem i wyprzedziłem oshawotta o kilka kroków. Ruszyłem w stronę ścieżki prowadzącej do miasta Jubilife. Już wcześniej sprawdziłem drogę na mapie, więc nie miałem problemów z odnalezieniem szlaku.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-18, 14:24   

~~~
ARC I - THE WAY OF THE BLADE
~~~




Wyszedłeś z Sandgem Town wprost na Route 202, a Twój starter podążał zaraz za Tobą próbują dotrzymać Ci kroku. Muszelkę odłożył na później - teraz chyba chciał potrenować swoją staminę. Energicznie przebierał łapkami i robił regularne wdechy i wydechy aby nie zmęczyć się za szybko. Pomimo tego, jego mała wielkość nie pomagała mu w tym. Potrzebował trzy razy więcej kroków, żeby przebyć dystans równy Twojemu jednemu. Nie dawał jednak tak łatwo za wygraną.

Droga 202 była stosunkowo prostą drogą prowadzącą wprost do Jubilife City. Otoczona gęstym lasem i pokryta wieloma nierównościami ścieżka biła życiem - choć nie było tego widać na pierwszy rzut oka. Dzikie Pokekmony nie były takie skore do wyjścia z ukrycia z obawy przed ludźmi i innymi Pokemonami które zajmowały się polowaniem. Takie Staravie np. krążyły wysoko nad ziemią, zataczając okręgi nad większymi skupiskami trawy wypatrując jednocześnie potencjalnego Kricketuna do schrupania. Te ptaki były jednak za wysoko aby zacząć z nimi walkę, a robaczki zbyt dobrze ukryte wśród gąszczy aby je zobaczyć.

Idąc dalej przed siebie oddychałeś pełną piersią - świeże, leśne powietrze wypełniało twoje płuca i smyrało przyjemnie po jamie nosowej. Nie byłeś chyba jedyną osobą, która jako swój kierunek obrała Jubilife City, bo na Route 202 zobaczyłeś kilka trenerów. Toczyli ze sobą pojedynek na swoje młode Pokemony. Senshi widząc zaciętą walkę sam zachciał się z kimś pojedynkować. Warto może więc mu znaleźć jakiegoś przeciwnika skoro już tu jesteś?

Niedaleko Ciebie znajdowała się większa grządka wysokiej trawy. Nie była zbyt gęsta, więc można było w nią spokojnie wejść i poszukać jakiegoś dzikiego Pokemona. Natomiast trochę dalej, jeszcze za walczącymi trenerami dostrzegłeś dziewczynę trzymającą w ręce PokeBalla i rozglądającą się panicznie. Może czegoś albo kogoś szukała? W każdym bądź razie wyglądało na to, że jest trenerką, więc można ją poprosić o walkę.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-18, 16:14   

Zauważyłem, że oshawott usilnie próbuje mnie dogonić, choć krótkie nóżki zdecydowanie mu to utrudniały. Zareagowałem na ten widok łagodnym uśmiechem. Postanowiłem nieco zwolnić krok. Nie miałem zresztą powodów, by iść tak szybko. Żal byłoby nie napawać się piękną, słoneczną pogodą, delikatnym wiatrem muskającym ciało, a przede wszystkim świadomością, że jest to pierwszy dzień podróży, na którą czekało się wiele lat. Wciągnąłem nosem leśną bryzę i rzuciłem przelotne spojrzenie na Senshi'ego, ćwiczącego regularny oddech. Maluch coraz bardziej mnie zaskakiwał.
- Hej, może poszukamy jakiegoś dzikiego pokemona, z którym mógłbyś zawalczyć? Musimy wejść w głąb lasu, bo za dużo tu ludzi - zwróciłem się do oshawotta, wskazując palcem losowy kierunek. - Może tędy?
Nie czekając na odpowiedź ruszyłem przed siebie. Podniosłem wysoko nogę, aby przejść przez rząd krzaków i wzrokiem odnalazłem wysokie trawy. Tam mógł schować się jakiś pokemon. Już miałem tam iść, kiedy nagle moim oczom ukazała się dziewczyna. Rozglądała się panicznie dookoła, więc pomyślałem, że ma jakiś problem. Nie byłbym sobą, gdybym nie podszedł i nie zapytał:
- Hej, wszystko w porządku? Mogę ci w czymś pomóc?
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-19, 01:17   

Gdy tylko Senshi zobaczył damę w potrzebie pognał przed siebie i Cię wyprzedził. Było jasne, że to jego wewnętrzny kodeks nakazuje mu tak działać. Zanim Ty zdążyłeś dobiec do dziewczyny, wyderka skakała już wokół niej i próbowała w jakiś sposób pomóc zakłopotanej panience.

Kiedy zbliżyłeś się do niej, mogłeś w końcu w pełni ją zobaczyć. Dziewczyna była młoda - raczej w Twoim wieku, niższa od Ciebie, na oko jakieś 165cm wzrostu. Szczuplutka i ładniutka o blond włosach splątanych w dwa kucyki leżące na ramionach. Kilka loków gdzieś jej uciekło i nadal zwisało w pobliżu grzywki zawinięte w śmieszny sposób, nadawało jej to jednak dodatkowego uroku. Na ramionach osadzoną miała krótką, brązowa pelerynę z wewnętrznym haftem w kolorze wyblakłej żółci. Miała na sobie sukieneczkę w wyblakłym różowym czy też czerwonym kolorze? Trudno to było ocenić. Z białą chustą zasłaniającą jej większą część. Na nogach miała wysokie, brązowawe buty sięgające jej aż po kolana. Swoje zmartwione, ciemno brązowe spojrzenie skierowała ku Twojej osobie.

"Oh, to Twój Pokemon..." Odetchnęła lekko z ulgą kiedy podszedłeś do niej bliżej. "Już bałam się, że ten też się zgubił..." Zadałeś swoje pytanie i czekałeś na jej reakcję. Na początku ewidentnie się wahała, czy w ogóle opowiadać Ci o jej problemie, jednak Twój przekonywujący acz łagodny wzrok w końcu ją złamał. "Cóż, nie chciałabym Ci sprawiać problemu... No ale dobrze, skoro pytasz, to chyba mogę Ci powiedzieć co się stało." Dziewczyna spojrzała w ziemię i westchnęła głęboko. "Spacerowałam sobie tutaj i wszystko było fajnie, ale w pewnym momencie... No... W sensie ja się zupełnie tego nie spodziewałam i... Ech, co tu dużo gadać - zgubiłam swojego Pokemona." Dziewczyna zasłoniła swoją twarz obiema rękoma i pociągnęła głośno nosem. Chyba uroniła kilka łez, bo odsuwając delikatne rączki od twarzy, szybko otarła z czegoś policzki. "To na dodatek był mój pierwszy Pokemon, a przez moją nieuwagę zgubił się gdzieś tutaj... Tylko na chwilkę odwróciłam wzrok i nagle go nie było..." Była załamana i mało nie brakowało aby wybuchła płaczem łez. "Moja biedna Puffy..."


_________________________

Od razu proszę o wybaczenie, jeśli coś pokiczkałem z kolorami xD
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-19, 19:15   

wszystko ok xD
---

Zachowanie oshawotta ponownie mnie zaskoczyło. Zrobiło mi się trochę głupio, że maluch szybciej zlokalizował wzrokiem dziewczynę i zauważył, że ma jakiś problem. Z drugiej strony byłem dumny, że mam takiego podopiecznego.
Zlustrowałem dziewczynę od góry do dołu. Bardzo spodobał mi się jej strój w stylu vintage. Nie mówiąc już o zadbanych, jasnych włosach, splątanych w warkocze i niebanalnej urodzie.
- Nie martw się, nie sprawisz mi problemu. Powiedz co się stało - powiedziałem z przejęciem w głosie. Popatrzyłem na jej kasztanowe, smutne oczy i zrozumiałem, że muszę jej pomóc. Ucieszyłem się więc, gdy niemal od razu postanowiła zwierzyć się ze swoich kłopotów. Szczerze mówiąc jej zachowanie od początku wskazywało na to, że coś zgubiła, więc nie byłem zdziwiony. Wysłuchałem jej słów nie zmieniwszy wyrazu twarzy. Zmieszałem się dopiero wtedy, gdy rozkleiła się i zaczęła cicho popłakiwać. - Spokojnie... nie płacz, proszę. Pomożemy ci znaleźć twojego pokemona. Prawda, Senshi? Skoro na chwilę odwróciłaś wzrok, to znaczy, że Puffy nie odeszła daleko. Rozdzielimy się i zaraz ją znajdziemy.
Uśmiechnąłem się szeroko, ukazując rząd białych, prostych zębów.
- Powiedz mi tylko, do jakiego gatunku pokemonów należy Puffy? Musimy wiedzieć czego szukać.
Rozejrzałem się po okolicy i zacząłem rozmyślać nad planem działania.
- Może twoja Puffy schowała się w tej wysokiej trawie? Próbowałaś ją wołać? - choć mówiłem do dziewczyny, to nie patrzyłem na nią, a na teren dookoła. Zbliżyłem się do trawy i rozłożyłem źdźbła na boki. - Pobiegnę trochę na przód, a ty przeszukaj najbliższe okolice. A tak w ogóle to jestem Richie. Zawołaj mnie, jak go znajdziesz.
Uśmiechnąłem się na odchodne i jeśli nie miała nic przeciwko, pobiegłem wraz z Senshim szukać zguby.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-19, 23:28   

Zaczerwieniona dziewczyna spojrzała się na Ciebie, zamrugała kilka razy i schowała twarz w ręce. "Oh nie, na prawdę nie musisz." Próbowała Cię przekonać, żebyś sobie odpuścił, jednak Twoja upartość sprawiła, że ponownie się poddała i pozwoliła sobie pomóc. "No dobrze..." Westchnęła zrezygnowana. "Puffy to moja słodziutka Buneary. Dostałam ją wczoraj jako startera i dzisiaj wyszliśmy na spacer... Chcieliśmy odpocząć nieco od zgiełku Jubilife... Niech wszystko będzie z nią w porządku...." Kilka słonych kropelek ponownie spłynęło jej po policzkach.

W między czasie, Ty przeszukiwałeś pobliskie trawy w poszukiwaniu młodego królika, jednak nigdzie nie było go widać. Żadne krzaki się nie poruszały ani nie było słychać żadnych dźwięków, więc poszukiwania nie przynosiły żadnych skutków. Pomimo tego, Senshi nie poddawał się tak łatwo. Wyciągnął nawet swoją ostrą muszelkę i przecinał nią zarośla aby polepszyć waszą widoczność. Nadal - zero rezultatów. Wydawałoby się, że wasze wysiłki pójdą na marne.

"Dziękuję za pomoc Richie." Zaczepiła Cię nagle dziewczyna. "Mam na imię Faye. Jestem na prawdę wdzięczna! Rzadko spotyka się takie osoby jak Ty... W sensie osoby które pomagają nie oczekując nic w zamian." Kątem oka zauważyłeś jak jej twarz ponownie się rumieni. Tobie również zrobiło się miło. Komplement to jednak komplement - grzeje serce.

Szukaliście tak jeszcze przez kilka minut, ale bez żadnych skutków. W pewnym momencie jednak... "Ach! Coś słyszę! To chyba moja Fluffy!" Faye wystrzeliła z pomiędzy wysokich traw i spojrzała w Twoją stronę. Ruszyłeś więc biegiem w jej kierunku i również zacząłeś coś słyszeć. Jakby jakiś warkot i bezradne popiskiwanie. Dźwięki dochodziły zaraz zza pierwszych drzew otaczających Drogę 202. Szybko przebiłeś się przez warstwę zieleni i ujrzałeś niepokojący widok. Mała Buneary otoczona była kilkoma szarymi wilczkami. Warczały zawzięcie i stopniowo zbliżały się do bezbronnego króliczka.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.