Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-07-26, 08:02
"Don't like the energy, are we friends or enemies?"
Autor Wiadomość
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-30, 01:10   

Okazało się, że w Jubilife było bardzo dużo atrakcji, ale tylko jedna szczególnie przykuła moją uwagę. Niestety, ale stacja telewizyjna nie należała do miejsc, które chciałbym odwiedzić. Nie pragnąłem też odwiedzić firmy Poketch, w której można kupić fikuśne zegarki, popularne wśród młodzieży z regionu Sinnoh. Nie byłem typem gadżeciarza i nie chciałem marnować pieniędzy, które miały mi wystarczyć na całą podróż. Mimo to nie przerywałem Faye, gdy prezentowała swój różowy zegarek i opowiadała o jego zaletach.
- Może i fajna sprawa, ale chyba nie dla mnie. Nie czuję, że jest mi to niezbędne do życia - powiedziałem uprzejmie, jeszcze zanim dziewczyna zaczęła wyliczać kolejne atrakcje miasta.
Usłyszałem o Global Trade Station, czyli miejscu, w którym można oddać swojego pokemona w zamian za innego. Dzięki temu mógłbym wymienić się z trenerem z odległego regionu Kanto, czy z Aloli. Bardzo żałowałem, że nie posiadałem żadnego stworka, którego mógłbym posłać daleko w świat - prosto w ręce tajemniczego trenera. Senshi nie wchodził w grę, a pozbycie się Kiby byłoby nie w porządku wobec niego.
Okazało się, że jedynym miejscem, które chciałem odwiedzić, była Szkoła Trenerów. Nadal nie byłem pewien, czy posiadam wystarczająco dużo doświadczenia, aby walczyć w turnieju, ale uznałem, że nie mam nic do stracenia. Bałem się tylko, że oshawott nie pozbierałby się po ewentualnej przegranej. Z drugiej strony każdy pokemon powinien wiedzieć, że nie zawsze się wygrywa. Wbiłem wzrok w Senshi'ego i powiedziałem:
- Myślę, że weźmiemy udział w turnieju. Co ty na to, kolego?
W tym momencie tylko oshawott mógł zmienić nasze jutrzejsze plany. Ponownie spojrzałem na Faye i odwzajemniłem uśmiech.
Dotarliśmy do Centrum Pokemon zaskakująco szybko. Z daleka wydawało mi się, że budynek jest zdecydowanie większy od tego, który widziałem w Sandgem. Byłem ciekaw, czy w środku znajdę coś więcej niż sklepik i automat z napojami i przekąskami.
- Jasna sprawa, że widzę. Dzięki, że mnie zaprowadziłaś. Mam nadzieję, że rodzice nie będą źli, że tak późno wróciłaś. Uciekaj do domu i uważaj na siebie - uśmiechnąłem się i w geście pożegnania uniosłem do góry prawą rękę. Przeszedłem kilka niewielkich kroków. Nagle usłyszałem za plecami wołanie dziewczyny i błyskawicznie odwróciłem głowę. - Dzięki, będę pamiętał! W takim razie do jutra, Faye!
Jeszcze raz pomachałem dziewczynie i poczekałem chwilę, by upewnić się, że tym razem powiedziała wszystko co chciała. Patrzyłem jak biegnie ulicą aż do czasu, gdy zniknęła za zakrętem.
W końcu skierowałem wzrok na oshawotta i lekko się uśmiechnąłem.
- No to zostaliśmy sami. Chodźmy do centrum. - Ruszyłem poprzez chodnik żwawym krokiem, co jakiś czas upewniając się, czy wyderka za mną nadąża. Dopiero gdy rozstałem się z Faye poczułem, że burczy mi w brzuchu i chce mi się pić. Po drodze zdążyłem wypić całą butelkę wody i zagadałem się na tyle, że nie pomyślałem o pysznych kanapkach naszykowanych rano przez matkę. - Ale jestem głodny! Ty pewnie też, co? Zaraz ci coś dam. - Znaleźliśmy się przed drzwiami Centrum. Nacisnąłem klamkę i energicznie popchnąłem drzwi do środka. Podszedłem do lady z zamiarem zapytania siostry Joy o wynajem pokoju na jedną noc.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-05-31, 14:37   

Na wieść o walce Senshi zakręcił muszelką i jednym, płynnym ruchem przeciął powietrze. Spojrzał się na Ciebie i z poważną ekspresją skiną głową. Oshawott'owi na pewno przyda się jeszcze potrenować - nadal jest młody i nie potrafi zbyt dużo a cały czas okazuje chęci do nauki nowych ataków i tricków. Trzeba wykorzystać jego zapał! No, ale to jutro - pamiętaj, żeby nastawić sobie jakiś budzik!

Wszedłeś co Centrum Pokemon i pierwsze co rzuciło Ci się w oczy to fakt, że nie różniło się ono praktycznie niczym od Centrum zlokalizowanego w Sandgem. Ta sama atmosfera, ten sam zapach charakterystyczny dla ośrodków leczniczych i te same osoby za ladami. Podszedłeś więc do Siostry Joy i zapytałeś o wynajem pokoju.

"Jasne! Wszyscy trenerzy mają zagwarantowany darmowy pobyt w Centrum. Poczekaj chwileczkę..." Joy odwróciła się do Ciebie plecami i otworzyła szafeczkę wiszącą za nią. Wypełniona była kluczami. "Na jeden dzień, tak...?" Joy mówiła sama do siebie. "W takim razie ten powinien być dobry." Złapała za jakiś klucz i Ci go podała. "Proszę! Twój numer to 14. Aby do niego dotrzeć skieruj się schodami na wyższe piętro - tam już się powinieneś odnaleźć. Jak na razie będziesz w nim sam, jednak możliwe, że w nocy ktoś tam wpadnie - są to pokoje dwuosobowe, a nie mamy nieograniczonych ilości miejsc." Kobieta ukłoniła się grzecznie i podziękowała za pobyt.

Warto by też może uleczyć Pokemony zanim ostatecznie skierujesz się do swojego pokoju - w końcu Kiba był jeszcze poobijany po porannej walce. Poza tym, w tym Centrum również znajdował się sklepik i ku Twojemu zdziwieniu za ladą siedziała ta sama osoba która obsługiwała Cię w Sandgem! Warto też wspomnieć o tablicy ogłoszeń zlokalizowanej zaraz przy schodach prowadzących na pierwsze piętro. Wisiało na niej kilka kartek - może znajdziesz na nich coś ciekawego?
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-31, 21:16   

Wyciągnąłem rękę i ukryłem w dłoni kluczyk do pokoju numer 14. Schowałem go głęboko w kieszeń dżinsów i uprzejmie podziękowałem siostrze Joy. Zdziwiłem się, kiedy usłyszałem, że być może będę dzielił pokój z innym trenerem, ale nie protestowałem. Ceniłem sobie prywatność i wolałabym spędzić noc jedynie w towarzystwie oshawotta, ale nie chciałem marudzić, skoro i tak nic nie płaciłem za nocleg. Zresztą kto wie, czy nie trafiłbym akurat na jakąś wartościową, ciekawą osobę?
Pożegnałem siostrę Joy uśmiechem i delikatnym skinieniem dłoni. Już miałem wejść po schodach i udać się na zasłużony odpoczynek, kiedy nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zawróciłem się i zaczepiłem lekarkę:
- Przepraszam, ale o czymś zapomniałem. Złapałem przed chwilą lekko poobijaną poochyenę i byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś się nim zajęła. - Zrzuciłem plecak, oparłem go o ścianę i zacząłem grzebać w poszukiwaniu pokeballa. Położyłem go na ladzie, podziękowałem z góry i ukradkiem zerknąłem na oshawotta.
Nagle przypomniało mi się, że zostało nam mało karmy dla pokemonów. Uznałem, że wypadałoby kupić drugie opakowanie. Zwłaszcza, że właśnie doszedł do drużyny kolejny łepek do wykarmienia. Zbliżyłem się do niewielkiego sklepiku i z niekrytym zdziwieniem przyjrzałem się kasjerce.
- Em, czy myśmy się nie widzieli dzisiaj w Sandgem? - spytałem nieśmiało. Miałem nadzieję, że dziewczyna tym razem nie zasypie mnie milionem nieciekawych ofert. - Potrzebuję litrowej butelki wody i karmy dla pokemonów. A... i czy dostanę tu jakieś ciekawe TM'y?
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-06-01, 16:29   

"Tak, no pewnie! Daj nam tylko chwilkę. Rozgość się proszę, a my Cię zawołamy jak tylko Poochyena będzie w pełni zdrowy!" Joy wzięła od Ciebie PokeBalla i podeszła z nim do specjalnej maszyny z sześcioma otworami. Włożyła kapsułę w jeden z nich i włączyła machinę. Ta zaświeciła się na zielono i cicho pracując leczyła Twojego Pokemona.

Ty w tym czasie postanowiłeś podejść do sklepu i zakupić jakieś niezbędne wyposażenie. Ekspedientka jak tylko zauważyła, że kierujesz kroki w jej stronę aż się trzęsła z podekscytowania. Kobieta wyglądała identycznie do tej od której kupowałeś w Sandgem.

"Huh, co? Nie, raczej nie!" Powiedziała szybko. "To musiała być moja siostra, widzisz tak samo jak siostry Joy i siostry Jenny, tak i my - siostry Emblem rozprzestrzenione jesteśmy po całym regionie!" Ponownie zasypał Cię znajomy potok słów. Odrobinę przytłoczony zapytałeś o produkty jakie można tu kupić. "Och, nie - obawiam się, że z tego co chcesz mamy tylko TMy! Za to są super promocje na inne artykuły - zobacz, może chcesz Linę do Ucieczki? Jest ultra wytrzymała! O! Albo co powiesz na PokeBalle? Kup pięć a szósty dostaniesz gratis!" Kobieta cały czas gadała a w między czasie wyciągnęła płytki jakie miała na sprzedasz.

Cytat:
Asortyment:
TM/HM-y:
- TM52 Focus Blast (5 sztuk) [1500$]
- TM76 Struggle Bug (5 sztuk) [1500$]
- TM86 Grass Knot (5 sztuk) [1500$]
- HM02 Fly (5 sztuk) [2250$]


"Jeżeli chcesz kupić coś własnie pokroju karmy dla Pokemonów polecam odwiedzić lokalne centrum handlowe! Tam znajdziesz takie produkty a nawet więcej! Szkoda tylko, że tam są zawyżone ceny - nie to co u nas! Hej, może chcesz Odstraszacz? W bardzo przystępnej cenie oczywiście!" Dziewczyna nie potrafiła zamknąć jadaczki... W tym samym czasie usłyszałeś głośne piknięcie i Siostrę Joy machającą w Twoją stronę.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-01, 17:05   

Kiedy usłyszałem, że czerwonowłosa ekspedientka jest siostrą tej dziewczyny, którą spotkałem w Sandgem, odetchnąłem z ulgą. Chwilę później zorientowałem się, że niepotrzebnie. Okazało się, że ta z Jubilife była tak samo gadatliwa i irytująca jak ta z Sandgem. Może gdyby nie to, że czułem głód, pragnienie i zmęczenie, wysłuchałbym z pokorą wszystkich ofert, a na koniec z uśmiechem powiedział, że nie jestem nimi zainteresowany. Niestety im więcej gadała, tym bardziej chciało mi się odwrócić i bez słowa pójść do pokoju, by rzucić się na miękkie łóżko. Spojrzałem na cztery płytki zmęczonym wzrokiem i sprawdziłem w pokedexie, których ataków mógłby się nauczyć poochyena i oshawott. Okazało się, że tylko Senshi mógł nauczyć się jednego z czterech ruchów. Kiedy kobieta zasypywała mnie kolejnymi ofertami, wziąłem do ręki płytkę i przyglądałem się jej w zamyśleniu. Ostatecznie uznałem, że 1500$ to nie tak dużo pieniędzy, a atak przyda się nam w turnieju.
- Wezmę tę płytkę - powiedziałem, wskazując palcem trzymany przeze mnie TM o nazwie Grass Knot. - Zapłacę kartą.
W międzyczasie usłyszałem charakterystyczne piknięcie maszyny leczniczej i odruchowo się odwróciłem. Zobaczyłem, że siostra Joy do mnie macha, więc kiwnąłem głową, na znak, że zrozumiałem. Zapłaciłem szybko kartą, spakowałem płytkę do plecaka i na odchodne powiedziałem do czerwonowłosej krótkie "Dziękuję". Nie miałem siły na więcej uprzejmości.
Zbliżyłem się do lady, przy której stała siostra Joy i odebrałem pokeball z poochyeną.
- Dzięki wielkie, siostro Joy. Mam jeszcze jedno pytanie. Czy woda z kranu nadaje się do picia? W sklepiku nie ma wody, a ja już wszystko wypiłem... - powiedziałem, drapiąc się nerwowo po karku.
Uzyskawszy odpowiedź kiwnąłem głową i jeszcze raz podziękowałem. Zanim udałem się do pokoju, by zjeść kanapki i nakarmić Kibę oraz Senshiego, podszedłem do tablicy ogłoszeń i przeczytałem wszystkie z nich.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-06-02, 00:01   

"Och, na pewno nie chcesz nic więcej?!" Krzyczała za Tobą czerwonowłosa dziewczyna kiedy odchodziłeś. "Te ceny są seryjnie atrakcyjne, powinieneś coś kupić!" Za wszelką cenę chciała wyłudzić od Ciebie więcej pieniędzy, jednak Ty już swoje kupiłeś i nie zamierzałeś wydać ani grosza więcej. "Wpadnij do nas jeszcze!"

Podszedłeś do Siostry Joy, odebrałeś Poochyenę i zadałeś swoje pytanie. "No jasne, że tak! Musimy dbać o jakość naszej wody, aby przypadkiem nasi mali pacjenci nie zarazili się czymś!" Joy ukłoniła się w Twoją stronę ze szczerym i łagodnym uśmiechem na ustach. "Dziękujemy i zapraszamy ponownie!"

Zanim ostatecznie udałeś się do swojego pokoju postanowiłeś jeszcze zajrzeć na tablicę ogłoszeń w poszukiwaniu jakiś nowin, a może nawet szybkiego zarobku? Zaraz się przekonamy. Na tablicy wisiało kilka karteczek - jedna to była bardziej ulotka. Cała czarna z napisami w kolorze czerwonego reklamowała jakąś nową firmę zajmującą się udoskonalaniem budowy i funkcjonowania PokeBalli. Swoje korzenie ma w Kanto i ogólnie mało o niej można się dowiedzieć z karteczki oprócz tego, że nazywa się "Certok Corporations". Jakaś dziwna ta nazwa... Kolejne ogłoszenie było już Ci bardziej znajome - było to zaproszenie na udział w turnieju organizowanym przez Trenerską Szkołę w Jubilife. Wstęp wolny dla każdego i super fajne nagrody, których jeszcze nie wyjawiono. Termin ustalony był na 9.00 - pamiętaj, żeby nastawić budzik! Poza tym na tablicy był jeszcze jakieś ogłoszenia, jednak żadne nie było warte Twojej uwagi. Ktoś coś zgubił, ktoś coś znalazł - to raczej informacje dla tubylców.

Nie pozostało Ci nic jak zjeść kolacyjkę, nakarmić podopiecznych i pójść spać - jutro wielki dzień!
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-02, 04:05   

Ucieszyłem się, a nawet odetchnąłem z ulgą, kiedy siostra Joy powiedziała, że woda w kranie jest zdatna do picia. A już miałem ułożony w głowie czarny scenariusz, w którym biegam po mieście szukając otwartego sklepu, bądź gnam do centrum handlowego, gdzie pewnie czekałoby mnie godzinne stanie w kolejce, tylko po to, by kupić głupią buteleczkę wody.
Pośpiesznie prześledziłem wzrokiem tablicę ogłoszeń, z której nie dowiedziałem się niczego ciekawego. Ulotka zapraszająca trenerów do wzięcia udziału w jutrzejszym turnieju, przypadkiem przypomniała mi, by koniecznie nastawić budzik. Chciałem zrobić to przed snem, lecz z doświadczenia wiedziałem, że takie rzeczy łatwo wylatują z głowy. Dlatego też od razu wyciągnąłem z kieszeni smartfona, kilkukrotnie przycisnąłem palcem dotykowy ekran, aż znalazłem aplikację nazwaną "Zegar". Odnalazłem opcję alarmu i, po chwili zastanowienia, nastawiłem budzik na godzinę 8. Umiem się ogarnąć w trzydzieści minut, ale stwierdziłem, że rano wypadałoby zjeść na spokojnie śniadanie. Miałem jeszcze małe plany co do oshawotta.
W końcu wszedłem po schodach i udałem się w poszukiwania pokoju. Zapomniałem, jakiego numeru mam szukać, więc wyciągnąłem z kieszeni kluczyk, na którym była wygrawerowana cyfra 14. Tak się złożyło, że kiedy uniosłem głowę, pokój znajdował się dokładnie w zasięgu mojego wzroku. Podszedłem do drzwi, przekręciłem kluczyk w zamku i wszedłem do środka. Przywitał mnie nieznośny zaduch i nieprzyjemny zapach unoszący się w powietrzu. Najwidoczniej nikt tu dzisiaj nie zaglądał, ponieważ okno było zamknięte. Podszedłem i od razu otworzyłem je na oścież. Oparłem się rękami o parapet, nieznacznie wychyliłem się przez okno i z uśmiechem spojrzałem na panoramę miasta Jubilife. Do moich nozdrzy dotarł przyjemny zapach wieczornego, letniego powietrza.
Po niecałej minucie bezcelowego wpatrywania się w dal, odsunąłem się od okna i zerknąłem na oshawotta zmęczonym, lecz nadal ciepłym wzrokiem. Przysiadłem na tapczanie, by zdjąć buty, a następnie położyłem je pod łóżkiem tak, aby nikomu nie zawadzały. W końcu mogłem pozbyć się ubrudzonych i rozdartych dżinsów. Nie wiedziałem jeszcze, czy je wyrzucę, więc tylko złożyłem je niedbale i położyłem na podłodze w towarzystwie butów. Wygiąłem się, by włączyć nocną lampkę, która stała na niedużej szafce obok łóżka.
- Dobra, Senshi. Zanim pójdziemy spać, musimy coś zjeść. Wskakuj - zwróciłem się do wyderki, po czym zachęcająco klepnąłem materac. Wygrzebałem z plecaka karmę dla pokemonów, a także dwie kanapki i czekoladowego batona. Podałem kolorowe pudełko Senshiemu, a sam zająłem się swoim prowiantem. Mama wiedziała, że najbardziej lubię kanapki z wędzonym twarożkiem i warzywami i właśnie takie mi przygotowała. Zjadłem je szybko - może zbyt łapczywie, ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że byłem naprawdę bardzo głodny. Całość posiłku dopełnił słodki smak czekoladowego batonika.
- Ach, od razu mi lepiej - mruknąłem, leniwie rozłożywszy się na łóżku. Czułem się pełny i szczęśliwy. Zamknąłem oczy i prawdopodobnie bym zasnął, lecz nagle wpadła mi do głowy pewna myśl, przez którą natychmiast zerwałem się z miejsca. - Cholera! Co ze mnie za trener! Senshi, zostaw proszę coś dla Kiby.
Pacnąłem się otwartą dłonią w czoło. Podrzuciłem pokeballem, z którego wyłonił się szary wilczek.
- Hej, Kiba. Jak tam, lepiej się czujesz? Pewnie jesteś głodny, co? - powiedziałem troskliwie i delikatnie pogłaskałem go po grzbiecie. - Jedźcie sobie, a w tym czasie ja napiję się wody.
Poszedłem do łazienki i nareszcie ugasiłem pragnienie, tym samym pozbywając się nieznośnej suchości w ustach. Kątem oka zerknąłem na prysznic, który przypomniał mi, że wypadałoby się wykąpać. Byłem jednak na tyle zmęczony, że zdecydowałem się zrobić to jutro. Zanim wyszedłem z łazienki, poszukałem wzrokiem miski lub czegokolwiek, do czego mógłbym nalać wodę dla swoich podopiecznych. Gdybym nic nie znalazł, musiałbym podsadzić pokemony i pozwolić im napić się prosto z kranu.
Wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją pod łóżko. Miałem nareszcie pójść spać, lecz w ostatniej chwili przypomniałem sobie, że muszę coś jeszcze zrobić. Niechętnie otworzyłem oczy, flegmatycznie dźwignąłem ciało na bok i schyliłem się do plecaka, by wyciągnąć z niego ładowarkę, do której miałem podłączyć telefon. Upewniłem się jeszcze, czy na pewno ustawiłem budzik, po czym ostrożnie odłożyłem telefon na szafkę i zgasiłem światło.
Nareszcie mogłem położyć się na łóżku ze świadomością, że mogę zasnąć. Już żadna myśl nie zaprzątała mojej głowy. W końcu mogłem uspokoić oddech i napawać się przyjemnym zapachem letniego wieczora. Do moich uszu docierały stłumione odgłosy miasta, które nie pogrążało się w śnie nawet o tak późnej porze. I chociaż byłem przyzwyczajony do zasypiania wyłącznie przy odgłosach cykad, czy świergocie ptaków, to zmiana otoczenia wcale mi nie przeszkadzała. Liczyło się tylko miękkie łóżko i kołderka przyjemnie otulająca moje ciało.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-06-02, 23:15   



Chłodne acz przyjemne powietrze wypełniło duszny pokój i momentalnie zrobiło się znośnie. Wyjrzałeś na zewnątrz i podziwiałeś przez moment widok nocnego miasta. Żywe, pełne świateł i ludzi. To zupełnie inne widoki niż spotykały Cię w Floaromie. Tutaj niebo było praktycznie niewidoczne przez nagromadzenie świateł pod nim. Już nie posiedziałbyś sobie na dachu i nie oddałbyś się melancholii. Ludzie też byli zupełnie inni. Każdemu się jakoś śpieszyło, każdy gdzieś biegł - nikt nie stanął w miejscu aby napawać się przepięknym widokiem nocnego Jubilife. Jakbyś był w jakimś zupełnie innym świecie.

Twoje wyglądanie przez okno przerwało głośne burczenie w brzuchu, które na 100% było słyszalne z chodnika znajdującego się bezpośrednio pod twoim pokojem. Całe szczęście akurat nikt tamtędy nie przechodził. Szybko zamknąłeś okno i wyciągnąłeś kilka kanapek z plecaka. Nie zapomniałeś też w swoich podopiecznych: wypuściłeś Kibę z PokeBalla i wysypałeś jemu oraz Senshi'emu resztę karmy. Zadowolony wilczek zaczął wcinać jakby nie jadł co najmniej tydzień, a kręcił przy tym swoim szarym ogonkiem jakby odganiał inne Pokemony od swojego pokarmu. Oshawott usiadł po turecku niczym samuraj, złożył łapki razem i ukłonił się w stronę pożywienia zanim zaczął je spożywać. Musiała to być jakaś tradycja przekazywana w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie. Trochę to dziwne, ale słodkie na swój sposób. Ty w tym czasie spałaszowałeś szybko swoje kanapki i poklepałeś się po brzuchu zadowolony. Jednak mama najlepiej wie co dobre.

Po posiłku odesłałeś Pokemony do swoich PokeBalli, rozebrałeś się, upewniłeś się, że budzik zadzwoni, zgasiłeś lampkę i wskoczyłeś pod kołdrę na parterowym łóżku. Cały dzień przygód w końcu Cię dopadł i czułeś jak odpływasz. W pewnym momencie powieki same Ci się zamknęły i nie pamiętasz nawet kiedy to się stało, ale zasnąłeś. Jeszcze nigdy nie spałeś tak twardo. Nawet kiedy w nocy współlokator wdarł się do Ciebie do pokoju i narobił przy tym trochę hałasu - nie obudziłeś się.

Obudził Cię dopiero budzik z samego rana. Całe szczęście zadzwonił a Ty wstałeś na czas przy okazji nie budząc swojego współlokatora. Spał sobie smacznie na łożu nad Twoim obrócony plecami do pokoju.

No, pora zjeść jakieś szybkie śniadanie, wyszykować się i ruszać! Turniej sam się nie wygra!

_________________

W ogóle zapomniałem napisać, że tracisz jednego PokeBalla po złapaniu Kiby, także możesz go sobie odjąć. Poza tym, Kiba i Senshi zyskują po 0,5lvl za interakcję z nimi. Myślę, że Pokemony rozwijają się też przy kontakcie z trenerem, więc przy takich okazjach będą dostawały troszkę poziomu. Jeżeli zjadłaś też coś wcześniej to sobie odejmij bo mi gdzieś to musiało uciec xD Także w sumie:

Pokemony: Senshi i Kiba +0,5lvl
Plecak: +TM86, -2x kanapki, - paczka karmy, -1x PokeBall
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-03, 19:36   

Do moich uszu dotarła nieznośna, wesoła muzyczka. Jeszcze nie wiedziałem, że się obudziłem. Czułem się, jakbym balastował na granicy snu i rzeczywistości. Leniwie przekręciłem się na bok i zasłoniłem ucho poduszką. Przez chwilę słyszałem stłumione dźwięki, jednak z upływem czasu budzik stopniowo zwiększał głośność, a przeszkoda w postaci poduszki nie stanowiła dla niego żadnego wyzwania. Sen powoli zaczął schodzić na drugi plan i dotarło do mnie, że nieznośna muzyczka wcale nie dobiega z wesołego miasteczka, które odwiedziłem w śnie. Niechętnie otworzyłem oczy i speszyłem się. Szybko zrzuciłem z siebie kołdrę i energicznie dźwignąłem ciało na rękach. Szybko złapałem za telefon i nareszcie wyłączyłem naprawdę głośno grający budzik. Powodem mojej nagłej zmiany zachowania były obce buty, które dostrzegłem w kącie pokoju. Wychyliłem głowę i spojrzałem na zwisającą rękę współlokatora, który, o dziwo, nadal spał. Jakim cudem nie zbudziła go ta kanonada decybeli? Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na pokemony, które patrzyły na mnie równie zdziwionym wzrokiem.
- Przepraszam za ten budzik - wyszeptałem, nachyliwszy się do leżących na ziemi podopiecznych. Jak wiadomo pokemony mają dużo bardziej rozwinięty słuch niż ludzie, więc ta muzyka naprawdę musiała je rozdrażnić.
Siedząc na brzegu łóżka, zacząłem grzebać w plecaku w poszukiwaniu czystych spodni, podkoszulka i bielizny. Znalazłem ciemne dżinsy, t-shirt w biało-czerwone paski oraz zwykłe białe skarpetki i kolorowe majtki. Wziąłem także szampon, szczoteczkę do zębów i grzebień. Ułożyłem wszystkie rzeczy na jednej kupce i zaniosłem je do toalety. Poruszałem się cicho, aby przypadkiem nie zbudzić współlokatora. Zarumieniłem się, gdy zobaczyłem białą koszulkę, którą wczoraj rzuciłem niedbale na podłogę. Podniosłem ją wolną ręką i rzuciłem na łóżko. Naprawdę byłem pewien, że będę nocował sam!
Wszedłem do łazienki i położyłem wszystkie rzeczy obok umywalki. Spojrzałem na lustro i odruchowo poczochrałem włosy. Zauważyłem, że są nieco przetłuszczone, więc postanowiłem je umyć. Wszedłem pod prysznic i zmyłem z siebie wczorajszy pot i drobinki ziemi, które od wczoraj zdążyły zaschnąć na skórze. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie powinienem kłaść się spać w takim stanie. Wylałem na głowę trochę szamponu i dokładnie wyszorowałem włosy. Gdy je spłukiwałem wypadło z nich kilka listków i trochę ciemnej ziemi. Moja burza loków musiała wyglądać jak ptasie gniazdo!
Po kilku minutach ogarnąłem się całkowicie. Wysuszyłem mokre włosy ręcznikiem, umyłem zęby i założyłem czyste ubrania. Przejrzałem się w lustrze i przeczesałem włosy grzebieniem. Byłem gotowy do wyjścia.
Zamknąłem za sobą drzwi łazienki i spakowałem wszystko, z czego korzystałem w łazience, do plecaka. Schowałem do środka również ubrudzone dżinsy i spoconą koszulkę.
- Mamy jeszcze pół godziny do turnieju. Chodźmy zorientować się, czy w centrum da się zjeść śniadanie - powiedziałem do pokemonów w trakcie pakowania. Dwa razy upewniłem się, czy aby na pewno wszystko wziąłem. Pościeliłem jeszcze łóżko, zanim wyszedłem z pokoju.
Zszedłem po schodach wraz z dwoma pokemonami u boku. Podszedłem do lady, licząc na to, że spotkam tam siostrę Joy i zapytam ją, czy jest tu jakaś jadłodajnia. Czułem, że burczy mi w brzuchu, więc musiałem coś zjeść przed turniejem.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-06-04, 01:15   

Dzień: 26 Czerwca

Poranki bywają trudne - szczególnie kiedy poszło się spać kompletnie wycieńczonym poprzednim dniem. Nie ma co, pierwszy dzień samotnej podróży to jednak coś co wyczerpuje i przede wszystkim zapada w pamieć. To był w końcu pierwszy raz kiedy legalnie oddaliłeś się tak daleko od swojego domu i podróżowałeś bez nadzoru rodziców czy jakiegoś opiekuna. To było życie - prawdziwy smak dorosłości wypełnił Twoje suche usta. Był to słodki, aczkolwiek odrobinę gorzki smak. Musiałeś sam o siebie zadbać, sam zająć się ogarnięciem sobie jedzenia i sam upewnić się, że będziesz miał wystarczająco dużo pieniędzy aby przeżyć następny dzień.

Wyszykowałeś się szybko i posprzątałeś po sobie. Podczas strzepywania pościeli zauważyłeś, że ubrudziłeś ją odrobinę - gdzieniegdzie widać było szare plamy, których na pewno nie było kiedy się tam kładłeś. Chyba jednak trzeba było się umyć zanim postanowiłeś położyć się na świeżej pościeli. Z resztą - i tak muszą to wszystko myć po wizycie każdego trenera, jednak trochę głupi pozostawiać po sobie taki ślad. No już teraz nic z tym nie zrobisz - będzie to nauczka na przyszłość. Każdy musi popełnić jakieś błędy żeby się czegoś nauczyć.

Zszedłeś ze swoimi Pokemonami po schodach i ponownie zawitałeś na parterze. Centrum było zaskakująco ruchliwe o tej porze - głównie przez sporą ilość młodych trenerów leczących swoje Pokemony. W sumie całkiem możliwe, że i oni robili ostatnie przygotowania przed turniejem. Pomimo swojej zajętości widząc, że schodzisz po schodach Siostra Joy przywitała Cię uśmiechem.

"Witaj! Mam nadzieję, że spało się przyjemnie!" Przywitała Cię różowowłosa pielęgniarka. Postanowiłeś wykorzystać tą okazję, aby dopytać się o jakieś śniadanie. "Tak, jak najbardziej! Fundujemy darmowe śniadanie trenerom którzy u nas nocują! Na górze w ostatnim pomieszczeniu po prawej stronie stoją podwójne drzwi - za nimi jest stołówka. Po prostu poproś o coś do jedzenia." Poradziła Ci Siostra i przeprosiła Cię, bo dobijał się do niej kolejny trener z Pokemonem na rękach oczekujący pomocy.

Dostając informację po którą tam zszedłeś, wróciłeś na piętro i udałeś się w kierunku wyznaczonym przez Joy. Poszedłeś na sam koniec biało-czerwonego korytarza i stanąłeś przed podwójnymi, metalowymi drzwiami z małymi okienkami po środku każdej połowy. Brzuch domagał się pokarmu, więc nie mogąc już dłużej wytrzymać otworzyłeś drzwi i wszedłeś do środka. Stołówka nie była tak duża jak mogłeś się tego spodziewać i na dodatek wcale nie była tak wypełniona ludem jak parter. Wyglądało na to, że nie nocowało tu tak dużo osób albo po prostu jeszcze większość z nich się nie obudziła. Podszedłeś do lady i poprosiłeś o posiłek - niestety serwowali tu tylko jeden rodzaj dania. Kucharki przyjęły Twoje zamówienia i oczekując na nie postanowiłeś zając sobie jakieś miejsce. Do wyboru było sporo siedzisk, jednak to najbliżej lady chyba byłoby najodpowiedniejsze.

Śniadanie przyszło do Ciebie bardzo szybko - dwa jajka, soczysty, smażony bekon i dwie kromki chleba. Dość standardowe powiedziałbym, jednak co tu narzekać - wyglądało pysznie. Zerknąłeś jeszcze szybko na zegarek na telefonie. Wskazywał godzinę 8:40.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-04, 03:16   

- Dzięki za pomoc, siostro. - Kiwnąłem głową na pożegnanie i wróciłem na schody. Wbiegłem na górę zastanawiając się, co takiego przygotowano na śniadanie. Miałem ogromną chęć na jajecznicę ze szczypiorkiem, ale byłem tak głodny, że zjadłbym wszystko, co by mi podano. Żwawo przeskakiwałem ze stopnia na stopień, co jakiś czas odwracając się na moment, by upewnić się, że pokemony za mną nadążają. Trudno mi powiedzieć, czemu się tak spieszyłem. Czasami ogarnia mnie dziwny napływ energii i muszę jakoś dać jej upust. W końcu znalazłem się przed stołówką. Otworzyłem ciężkie, metalowe drzwi i wszedłem do środka. Popatrzyłem na rzędy stolików i zasiadających przy nich ludzi, którzy zajmowali się spożywaniem porannego posiłku. Nie zauważyłem dużo osób, co mnie trochę zdziwiło. Jeszcze raz spojrzałem na telefon, by upewnić się, że jest ta godzina, o której myślałem. W istocie dochodziła dziewięta. Wzruszyłem ramionami i podszedłem do lady, przy której wydawano śniadania. Przywitałem kucharkę krótkim "Dzień dobry" i spytałem, czy mógłbym dostać swoją porcję. Kobieta przyjęła zamówienie i poinformowała mnie, żebym usiadł, a za chwilę ktoś mi je przyniesie. Kiwnąłem głową i posłusznie usiadłem przy najbliższym stole.
Cały czas zerkałem na wydawkę. Gdy tylko zobaczyłem, że z kuchni wychodzi jakaś dziewczyna z tacą w rękach, podszedłem i nieśmiało powiedziałem, by się nie kłopotała. Delikatnie się uśmiechnąłem i położyłem dłonie na tacce, nalegając, bym mógł ją zanieść samemu.
Bardzo nie lubię, gdy inni wykonują błahe czynności za mnie. Nie chcę, by ktokolwiek czuł się przeze mnie wykorzystywany. Przecież mam dwie ręce i dwie nogi - sam mogę przynieść sobie śniadanie. Odwróciłem się i wróciłem na miejsce.
Do moich nozdrzy dotarły przyjemne zapachy. Położyłem tackę na stole, przysiadłem i od razu zabrałem się za jedzenie. Zależało mi na czasie, więc sprzątałem jedzenie z talerza w tempie ekspresowym.
Co prawda nie dostałem jajecznicy, ale moje małe marzenie spełniło się połowicznie. Sadzone jajka bardzo uszczęśliwiły moje kubki smakowe. Brakowało mi kawy albo herbaty, ale nie poprosiłem o nic więcej, bo po pierwsze nie chciałem sprawiać kłopotu, a po drugie miałem niewiele czasu.
Martwiło mnie tylko to, że nie dostałem nic dla pokemonów. Po skończonym posiłku odniosłem tackę do miejsca, gdzie składa się brudne naczynia i nieśmiało zwróciłem się do kucharki, która akurat stała za ladą.
- Przepraszam... Czy jest szansa, że znajdzie się coś dla moich pokemonów? - Pokazałem paclem na Senshi'ego i Kibę, stojących tuż obok mnie.
Co jakiś czas zerkałem na zegarek. Zaczynałem żałować, że nie wstałem trochę wcześniej. Bałem się, że spóźnię się na turniej. Mimo to musiałem najpierw nakarmić oshawotta.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-06-05, 00:44   

Śniadanie wypełniło Cię nową energią i przykleiło wielkiego banana na Twoją twarz. Nadal jednak pozostawała kwestia śniadania Twoich podopiecznych - oni też z pewnością byli głodni. Postanowiłeś więc spytać tej samej kobiety która przyniosła Ci jedzenie, czy nie znalazłyby czegoś dla młodych Pokemonów. Akurat przechodziła obok z pustą tacą - zapewne zabraną z opuszczonego już stołu. Zadałeś więc swoje pytanie wskazując na Senshi'ego i Kibę, a one skinęła głową i szybkim krokiem skierowała się z powrotem do kuchni. Drzwi otwierane na dwie strony zakołysały się i jeszcze zanim wróciły do domyślnej pozycji otworzyły się ponownie a z wnętrza pomieszczenia wyszła kobitka z dwoma miskami wypełnionymi karmą. Jedna porcja przeznaczona była dla Oshawotta i zawierała karmę która szczególnie smakowała Wodnym Pokemonom. Senshi raczej wolałby jakieś sushi niż drugi raz z rzędu karmę - ale nie zamierzał wybrzydzać. Jednogłośny ryk małego brzuszka zdecydował za niego. Do drugiego pojemnika wsypana była karma specjalnie przygotowana dla Pokemonów Mrocznych. Jak tylko miska uderzyła o ziemię Kiba rzucił się na nią tak jakby wczoraj nic nie jadł - musi być jeszcze nie przyzwyczajony do podróżowania z trenerem ze stałym dostępem do pokarmu.

Pokemony szybko spałaszowały swoje miski i zadowolone pozwoliły usiąść na podłodze - nie była to jednak odpowiednia pora na odpoczynek, bo naglił was czas. Zabrałeś więc swoich towarzyszów i ruszyłeś w stronę Szkoły Trenerskiej. Przypominając sobie wczorajsze wskazówki Faye udałeś się w kierunku który Ci wyznaczyła.

Szedłeś przez Jubilife zażywając przy tym świeżego powietrza. Miasto z samego rana definitywnie różniło się od wieczornego i nocnego widoku. Tym razem na ulicach mogłeś zauważyć tylko i wyłącznie dorosłych pędzących do pracy, jednak ku Twojemu zdziwieniu - żadnych nastolatków. Zapewne większość z nich albo jeszcze spała albo udała się oglądać zbliżający się turniej. Szybkie zerknięcie za zegarek zdradziło Ci, że miałeś jeszcze pięć minut na dojście do celu. Przyśpieszyłeś więc kroku a Twoje Pokemony razem z Tobą.

Po szybkim spacerze w oddali dostrzegłeś budynek bardzo przypominający szkołę. Dość duży - bardziej szeroki niż wysoki. Ściany w kolorze zieleni z niezliczoną ilością okien i ciemnobrązowy dach ułożony w nietypowy kształt. To musiało być to miejsce - tym bardziej, że jego położenie zgadzało się z tym opisanym przez Twoją nową znajomą.

Zostało Ci już kilka minut na dojście do niego więc wypadałoby się pośpieszyć.
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-05, 02:41   

Dostrzegłem w oddali zielony budynek w kształcie prostopadłościanu. Wyróżniał się na tle miejskiej zabudowy kształtem, kolorem i ilością okien. Doszedłem do wniosku, że to musi być szkoła. Miałem wielką nadzieję, że się nie mylę, ponieważ zostało mi tylko pięć minut.
- Podbiegnijmy trochę - zaproponowałem. Wskazałem palcem zielony budynek. - Gotowi?
Kiba i Senshi nie protestowali, więc wystartowałem i szybkim truchtem przemierzyłem chodnik. Gdy znaleźliśmy się blisko celu, stanąłem przy przejściu dla pieszych, rozejrzałem się, czy nie nadjeżdża akurat jakiś samochód i przeszedłem na drugą stronę ulicy. Znaleźliśmy się tuż przed wejściem do budynku.
Podbiegnięcie pozwoliło nam zaoszczędzić trochę czasu. Upewniłem się, że mam jeszcze dwie - trzy minutki i wyciągnąłem z kieszeni plecaka zieloną płytkę.
- Kupiłem to specjalnie dla ciebie, Senshi. Uznałem, że przyda ci się w turnieju dodatkowy atak. - Odszedłem gdzieś na bok, by nie przeszkadzać ludziom, spacerującym po chodniku i kucnąłem obok oshawotta. Ostrożnie zbliżyłem płytkę do jego czoła. Nigdy nie używałem TM'ów, ale według instrukcji, tak właśnie powinienem uczynić. Z tego co wyczytałem, płytka po zetknięciu z ciałem pozwala pokemonowi na wchłonięcie zaprogramowanego w niej ataku. Dzisiejsza technologia nadal potrafi mocno zaskoczyć!
Po kilku sekundach zauważyłem, że płytka zupełnie utraciła swoją barwę. To już? - pomyślałem. Popatrzyłem na Senshiego zmieszanym wzrokiem i niepewnym gestem odsunąłem płytkę. Obejrzałem ją pośpiesznie z każdej strony i nie zauważywszy żadnej podpowiedzi, wzruszyłem ramionami.
- Czujesz jakąś zmianę? - zapytałem.
Czas naglił, więc co by nie było, musieliśmy wstać i udać się do szkoły. Miałem nadzieję, że jeszcze uda mi się zapisać. Głupio bym się czuł, gdybym nie wystartował w turnieju przez kilkuminutowe spóźnienie.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Daltonis 
Head In The Clouds


Wiek: 25
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 335
Ostrzeżeń:
 1/5/7
Wysłany: 2018-06-06, 00:48   

Lekko spocony dotarłeś pod drzwi szkoły. Jeszcze zanim postanowiłeś wejść do środka przypomniałeś sobie, że miałeś nauczyć Senshi'ego nowego ruchu przed turniejem. Wyciągnąłeś więc zielonkawą płytkę z plecaka i złapałeś ją w obie ręce. Zaraz, czekaj. Jak się tego w ogóle używa? Obróciłeś ją raz, potem drugi - popatrzyłeś nawet przez dziurkę znajdującą się na jej środku, ale nie wpadłeś na żaden pomysł jakby ją zastosować. Zszedłeś na bok, żeby nie torować przejścia przechodniom i przykucnąłeś przy swoich Pokemonach. Czas Ci uciekał, więc musiałeś coś szybko wymyślić.

Po intensywnym główkowaniu nie doszedłeś jednak do żadnych rozwiązań i już miałeś się poddawać, kiedy Twój starter pociągnął Cię za nogawkę i wskazał na swoją głowę. Czyżby on wiedział co z tym zrobić? Nie miałeś za bardzo wyjścia, a zawsze warto było spróbować. Przyłożyłeś trawiasty dysk do białego czoła Oshawotta a ten zamknął oczy. Nagły, dość ostry blask sprawił, że musiałeś zasłonić oczy drugą ręką, kiedy już światło osłabło zobaczyłeś, że promienieje ono od dysku i powoli przechodzi na głowę a następnie całe ciało wydry. Wkrótce dyskietka zgasła i jej zielony kolor kompletnie zanikł, jednak Oshawott nadal promieniał. Przez chwilkę oczywiście, bo i on niedługo potem przestał emanować blaskiem. Nie byłeś pewny czy nauka ataku udała się, jednak jedno spojrzenie na zegarek powiedziało Ci, że nie masz czasu tego sprawdzać - dobijała dziewiąta.

Wbiegłeś więc do Szkoły Trenerskiej a Twoje Pokemony zaraz za Tobą. Przywitał Cię długi korytarz, zapewne mierzący całą szerokość szkoły który rozbiegał się w kilku jej częściach na boki. Przy każdej ze ścian ustawione były szafki na przedmioty uczniów a na końcu korytarza stał stolik za którym siedział jakiś mężczyzna. Jako, że nie wiedziałeś nawet na 100% czy jesteś w odpowiednim miejscu jedynym słusznym krokiem w tym momencie byłoby podejście do niego i zasięgnięcie informacji.

"Dzień dobry!" Mężczyzna uprzedził Cię z przywitaniem. "Pan zapewne na turniej?" Trafił prosto w sedno. "Przybył pan idealnie na czas! Punkt dziewiąta! Niesamowite, czy to było zamierzone działanie?" Mężczyzna zaśmiał się lekko. "No, ale żarty na bok, jeżeli przybył Pan na turniej, oto formularz." Podał Ci kartkę papieru na którą trzeba było wpisać swoje podstawowe dane, typu imię i wiek oraz skład maksymalnie sześciu Pokemonów których będziesz używał oraz czarny długopis. Po wypełnieniu formularzu oddałeś mu obydwie rzeczy. "Dziękujemy za zgłoszenie - turniej rozpocznie się już za chwilkę. Na razie proponuje Panu udać się na salę gimnastyczną - znajduje się na prawo stąd, tamte drzwi na końcu korytarza." Wskazał wcześniej odebranym długopisem na podwójne drzwi znajdujące się po drugiej stronie korytarza. "Widzimy się wkrótce!" Zakończył rozmowę po czym wstał i odszedł gdzieś, Ty zaś udałeś się w wyznaczony przez niego kierunek.

Za drzwiami czekała na Ciebie sporych rozmiarów sala gimnastyczna. Na jej środku rozłożona była scena a naokoło niej ustawione były trybuny dla widowni. Wśród wszystkich ludzi nie zdołałeś dostrzec Faye, jednak mówiła, że będzie więc raczej przypuszczałeś, że gdzieś się tam wśród tego tłumu kręci. Podszedłeś bliżej do sceny rozglądając się dookoła i przypatrując się potencjalnym przeciwnikom. Praktycznie każdy miał dość pospolite Pokemony o niskich poziomach, więc mogłeś odetchnąć z ulgą - zapewne będzie stosunkowo łatwo.

Po dłuższym czasie oczekiwania i kiszenia się w dusznym pomieszczeniu wypełnionym spoconymi ludźmi do Twoich uszu dobiegł donośny, męski głos. "Witam serdecznie na dwudziestym corocznym turnieju organizowanym przez Szkołę Trenerską w Jubilife! Widzowie mogą zająć już swoje miejsca, a uczestników prosiłbym na zajęcie siedzisk zaraz pod sceną!" Słowa te wywołały nagłe poruszenie i wszyscy pośpiesznie ruszyli zająć sobie jakąś dogodną miejscówkę. Ty zaś skierowałeś się do krzeseł ustawionych pod Twoim przyszłym polem walki i usiadłeś razem z pięcioma innymi uczestnikami. Po dłuższej chwili wypełnionej szeptami i rozmowami ponownie salę wypełnił głos mężczyzny. "Witam Państwa ponownie - widownie ale i też naszych najdroższych uczestników! Możemy już oficjalnie rozpocząć turniej! Oto jak będą przebiegały nasze walki!" Na środek sceny osunął się wielki ekran na którym wyświetlono planowany przebieg walk.

Cytat:
Runda 1 Blake vs Tobin
Runda 2 Jon vs Danny
Runda 3 Richard vs Mark


"Pierwsza runda rozegra się pomiędzy Blake'iem a naszym wielokrotnym mistrzem Tobinem!" Słowa 'wielokrotny mistrz' były niemal wykrzyczane przez komentatora a tłum jak tylko usłyszał imię Tobin wzniósł okrzyk i zaczął bić brawa. Trzeba by się uważnie przyjrzeć jego walce - całkiem możliwe, że o ile przejdziesz dalej będziesz musiał się z nim zmierzyć.

Walka rozpoczęła się jak tylko trenerzy weszli na arenę i ustalili ilość Pokemonów jakimi będą walczyli - była to walka jeden na jeden. Patrzyłeś uważnie jak Tobin zamiata podłogę swoim przeciwnikiem za pomocą Pokemona przypominającego zielonego żółwia w bardzo brutalnym i bezlitosnym stylu nie pocąc przy tym nawet jednej kropelki potu. Albo jego przeciwnik był jeszcze niedoświadczonym trenerem, albo po prostu Tobin znał się na rzeczy. Trudno było to ustalić - różnica doświadczenia tych trenerów była po prostu zbyt wielka. Druga walka nie była niczym ciekawym, jednak jej zwycięzca przeszedł dalej ujawniając przy tym dwa Pokemony: Starly'ego oraz Buizela. Warto sporządzić sobie jakieś notatki o swoich rywalach w głowie - na wszelki wypadek. Nie przydadzą Ci się one jednak jeżeli przegrasz pierwsze starcie.

"Teraz poproszę na scenę znanego wam już Marka oraz Richarda, który po raz pierwszy bierze udział w naszym turnieju! Proszę o oklaski na zachętę!" Wchodząc na pole walki usłyszałeś gromkie brawa dla otuchy. To mógł być potencjalnie trudny pojedynek, jednak na razie jeszcze nic nie wiadomo. Chłopiec przeciwko któremu miałeś teraz walczyć planował stoczyć pojedynek za pomocą jednego Pokemona, dlatego i Ty byłeś ograniczony do wyboru tylko i wyłącznie jednego podopiecznego. Na arenie pojawił Pokemon przypominający lewitującą kulę i dużymi białymi jak kość oczyma i wielką, uśmiechniętą paszczą z dwoma wystającymi ząbkami. Pora na Twój ruch - kogo wybierzesz do tej walki? Będzie to Kiba, czy raczej Senshi?

_______________________
Sorka, że takie długie - chciałem po prostu popchnąć odrobinę fabułę do przodu. Jeżeli jednak wszystko potoczyło się za szybko to powiedz - następnym razem postaram się unikać takich sytuacji.

Plecak: - TM86
Pokemony: Senshi: +Grass Knot
_________________

"Put my feelings all aside
Don't know how to make it right."


KP | Box | Konto bankowe | Trofea
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-08, 20:40   

Okazało się, że ledwie zdążyłem na turniej. Wbiegłem do szkoły i pierwsze co zrobiłem, to spojrzałem na godzinę wyświetloną na ekranie telefonu. Była równo dziewiąta, czyli się nie spóźniłem, ale jeszcze nie odetchnąłem z ulgą - zrobiłem to dopiero, gdy mężczyzna przyjmujący zapisy zapytał mnie, czy chcę wziąć udział w turnieju. Podszedłem do niego, kiwnąłem głową i wziąłem do ręki formularz.
- Tak, ja na turniej. Dziękuję - powiedziałem krótko, lustrując wzrokiem stronę pełną czarnych liter. Położyłem kartkę na ladzie i zacząłem kreślić po niej czarnym długopisem. Zauważyłem, że do turnieju można wystawić aż sześć pokemonów. Ze smętną miną zapisałem jedynie dwa kwadraciki. No ładnie, będę rywalizował z ludźmi, którzy mają już mnóstwo pokemonów! Zacząłem obawiać się, że zrobię z siebie pośmiewisko, ale już nie było odwrotu. Oddałem mężczyźnie wypełniony formularz i lekko skinąłem głową na pożegnanie.
Wszedłem na salę gimnastyczną i rozejrzałem się dookoła. Od razu skierowałem wzrok na trybuny, próbując wypatrzeć na nich Faye. Miałem w planach pomachać do niej na przywitanie. Znalezienie dziewczyny w tłumie ludzi nie było jednak takie proste. Miałem jednak nadzieję, że gdzieś tam jest i spotkam się z nią zaraz po turnieju. Przeszła mi przez głowę przykra myśl - może rodzice jej nie puścili za to, że wczoraj tak późno wróciła?
Nie miałem jednak czasu na zamartwianie się. Do moich uszu dotarł donośny, męski głos, przez który nieznacznie drgnąłem. Nie byłem przyzwyczajony do takiej ilości decybeli. Głos nakazał mi udać się w stronę siedzisk umiejscowionych pod sceną, więc posłusznie to zrobiłem. Zająłem miejsce obok jakiegoś chłopca i spojrzałem na niego przelotnie. Gdy spotkałem się z nim wzrokiem, uśmiechnąłem się lekko, lecz zaraz szybko się odwróciłem. Czułem się stremowany i przytłoczony dużą ilością ludzi. Całe życie spędzone w małym miasteczku sprawiło, że źle się czułem w takich chwilach. Nie chodziło tylko o ludzi, ale o męczący hałas.
Ułożyłem się na tyle wygodnie, na ile się dało na plastikowym krześle, podniosłem z ziemi oshawotta i położyłem go na kolanach. Wyciągnąłem z plecaka pokeball, by schować do niego poochyenę.
- Potem cię zawołam, Kiba. Za duży tu tłok - powiedziałem cicho do wilczka i ukryłem go w czerwono białej kuli. Przypiąłem ją do paska. Wiedziałem, że później się przyda.
W międzyczasie na środku sceny pojawił się wielki ekran, który poinformował mnie, że będę walczył z niejakim Markiem. Okazało się, że wylosowano dla mnie trzecią rundę, co mnie trochę ucieszyło, ponieważ mogłem ocenić poziom innych przeciwników (i w razie co uciec, póki nie jest za późno).
Pierwsza walka trochę mnie przestraszyła, ale nie na tyle, bym wstał i uciekł z sali. Ciężko mi było osądzić, czy zielony żółwik jest bardzo silny, czy po prosto jego przeciwnik wyjątkowo słaby. Druga walka była dość wyrównana i nie wywołała na mnie żadnego wrażenia. Czas zleciał na tyle szybko, że zdziwiłem się, kiedy usłyszałem swoje imię. Chłopak, który siedział obok mnie okazał się być Markiem. Wstaliśmy jednocześnie i zmierzyliśmy się beznamiętnym wzrokiem.
- Chodź, Senshi. Nasza kolej - zwróciłem się do przyjaciela, kładąc go ostrożnie na ziemi. Ruszyłem przed siebie zwykłym krokiem, starając się ukryć rodzące się we mnie emocje. Nawet nie zauważyłem, że cały czas nerwowo zaciskam pięści. Ustawiłem się na swoim stanowisku i spokojnie poczekałem, aż Mark wypuści swojego pokemona.
Wyjąłem z kieszeni pokedex i szybko przeskanowałem przeciwnika. Wyciągnąłem palec przed siebie i powiedziałem:
- Wybieram cię, Senshi.
Czułem się trochę zmieszany - nie bardzo wiedziałem, co powinienem teraz zrobić. Poczekałem cierpliwie na pierwszy ruch przeciwnika. Zauważyłem, że chłopiec podchodzi do swojego pokemona, by podyktować mu strategię, więc zrobiłem to samo.
- Senshi, to nasza druga walka, więc myślę, że damy sobie radę. Teraz będzie łatwiej, bo nauczyłeś się dwóch nowych ataków. Zacznijmy od tail whip w celu zmniejszenia obrony przeciwnika. Przed chwilą nauczyłeś się grass knot - przetestujmy ten atak. Następnie podbiegnij do niego i z całej siły uderz go ruchem tackle. Odskocz, odbiegnij gdzieś na bok i na sam koniec użyj water gun.

//
może nieco za szybko. Chciałabym się skupić na emocjach Richarda, a nie chcę mi się aż tyle pisać w jednym poście. XD Ale noł problem.
I wybacz, że tak późno i na odwal, ale ciężko z weną ostatnio.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.