Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-09-05, 03:34
Tweek Tweak
Autor Wiadomość
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-18, 01:45   

Dostał lakoniczną odpowiedź. Krótką, prostą, a przede wszystkim szczerą.

Craig nie wiedział.

Tweek nie wiedział, czy chciał wiedzieć.

Miał wrażenie, że te słowa robiły za ucieczkę od prawdy. Głos w głowie blondyna cicho podpowiadał o braku zainteresowania i możliwej uldze rodzin, kiedy się dowiedzą o zniknięciu dwóch problemów z ich życia. Ta myśl przygnębiała, ale nie potrafił się jej pozbyć. Jednocześnie nie chciał jej wierzyć, gdy trzymał kurczowo jeden z prezentów od ludzi, z którymi łączyła go krew.

Skierował wzrok na podłogę, zamyślony. Gdzieś w oddali słyszał narzekanie Tuckera na temat okna, ale nie zwrócił na nie szczególnej uwagi. Ocknął się dopiero w momencie, gdy przyjaciel podszedł do drzwi, znów poddenerwowany. Zielonooki musiał przyznać, że brunet przechodził przez istny rollercoaster emocjonalny. Wcześniejszy wybuch to jedna sprawa, ale teraz miotał się pomiędzy zestresowaniem bądź złością, a smutkiem. Tweek postanowił przyjąć rolę obserwatora. To niekoniecznie coś, co by normalnie zrobił, ale zjawisko było tak odmienne od codzienności, że zamiast zagłębiać się w swoje przemyślenia, zechciał przyjrzeć się dokładniej temu zachowaniu.

Mrugając.

Oczywiście, że mrugając, w końcu ten pieprzony tik nie zniknie szybko. Szczególnie nie po tym, jak Craig poinformował o kolejnych zbliżających się kłopotach. Ciało Tweeka napięło się, kiedy podniósł zdezorientowany wzrok na rozmówcę. Wzdrygnął się na pukanie i zerknął na drzwi, w których wkrótce pojawiły się dwie osoby. Resztę dało się przewidzieć: znalazła się skarga, pracownicy musieli coś na to zaradzić. Jasnowłosy nie wiedział, czy naprawdę tak długo trwała ich głośna wymiana zdań, czy ludzie byli po prostu czepialscy. Ta jedna osoba, która przyszła z konduktorem, na pewno była.

Zmarszczył brwi. Nie wiedział, czy powinien być bardziej zły na Craiga za jego wcześniejsze, infantylne zachowanie, czy nie dowierzać kobiecie, która przyszła tutaj z tak błahym powodem. Postanowił, że oba rozwiązania są dobre, choć żadne na tyle, żeby wyrażać swoją frustrację na głos. Lepiej, żeby pozostał biernym.

What a bitch.

Co nie zmienia faktu, że wciąż może o tym pomyśleć.

Tweek również przeprosił, nawet jeśli nie palił. Trudno powiedzieć, czy poczuł moralne ukłucie przez to, że nie zatrzymał Craiga - bardziej presję z tym związaną. Powinien to zrobić. Tak samo, jak powinien zachowywać się wcześniej cicho. Bardziej niż własne zdanie, było to coś, co narzucili inni, do czego powinien się dostosować.
O tyle dobrze, że mężczyzna zachowywał się w porządku. Ułatwił im życie o tyle, że nie wyciągnął od razu konsekwencji, a ostrzegł. Dodatkowo wydawał się nie zwracać większej uwagi na nerwowe odruchy blondyna. Może był zbyt zmęczony? Tweek nie potrafił określić, ale był wdzięczny, że konduktor nie wodził za nim wzrokiem, jak za kompletnym dziwolągiem. Choć wszystko jeszcze przed nim.
- Gah, już-- chwila! - zapewnił, wstając z miejsca. Dostał przy tym małego zawału, ale zamiast panikować, spróbował sobie przypomnieć, gdzie wcisnął bilet. Nie przypominał sobie, żeby majstrował cokolwiek przy plecaku, pomijając wyciągnięcie termosu, więc prawdopodobnie tam go nie chował. Odstawił termos na bok i zaczął drżącymi rękoma szukać biletu gdzieś na sobie. Za wielu opcji nie miał - jedynie przejrzenie kieszeni, gdzie kawałek papieru się znalazł, ku uldze wiecznie zestresowanego chłopaka. Tweek wyciągnął go w stronę mężczyzny, starając się zapanować nad swoim zachowaniem, ale z marnym skutkiem. Tylko mieć nadzieję, że nikt z autobusu nie weźmie go za podrzędnego ćpuna z takimi reakcjami i wyglądem.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-19, 18:17   

Mężczyzna w milczeniu obejrzał bilet z obu stron. Kiedy oddawał go właścicielowi, zauważył, że dłoń Tweeka drży.
- Dobrze się czujesz, chłopcze? - spytał, kierując wzrok na bladą twarz.
- Kolega ma chorobę lokomocyjną - Craig odpowiedział za Tweeka. Obawiał się, że chłopiec pod wpływem nerwów palnie coś głupiego. Wiedział, że i tak za bardzo zwrócili na siebie uwagę. Zresztą wymówka, która nagle wpadła mu do głowy, wydała mu się świetna - sam w dzieciństwie cierpiał na chorobę lokomocyjną i od razu skojarzył, że objawy były podobne. Konduktor od razu to kupił - popatrzył na chłopca ze współczuciem i zastanowił się, jak może mu pomóc.
- Może postój przy oknie i pooddychaj świeżym powietrzem? Jak byłem mały trochę mi to pomagało - mężczyzna wskazał palcem na uchylone okno, po czym odwrócił się i bez słowa wyszedł z przedziału.
Craig poczekał chwilę i gdy upewnił się, że mężczyzna opuścił wagon, podszedł do okna i ponownie rozsunął firanki.
- Co za upierdliwa baba! - nareszcie mógł wyrzucić z siebie to, co chciał powiedzieć już dawno. Rzucił się na łóżko i założył ręce za głową. - Nie było tak źle. Bałem się, że nas wyrzucą, ale konduktor to całkiem równy gość. Widać, że ta szmata też go irytowała - powiedział. Ton jego głosu zwiększył się, gdy powiedział słowo "szmata". W głębi serca bardzo chciał, by starsza kobieta to usłyszała i dowiedziała się, co o niej sądzi. Poza tym musiał jakoś odreagować te kilka minut udawania grzecznego i ułożonego chłopca.
- Idź postój przy oknie, a ja idę spać - powiedział z nutą przekąsu. Zaraz po tym delikatnie się uśmiechnął. Tweek rzadko widział szczery uśmiech na jego twarzy. - Nie no, serio. Przydałoby się przespać, bo przed nami ciężki dzień. Nastawię budzik, żebyśmy nie przegapili stacji.
Chłopiec niechętnie dźwignął się z łóżka i podszedł do sąsiedniego, na którym leżał plecak. Wyciągnął telefon z bocznej kieszeni i kilkukrotnie nacisnął na dotykowy ekran.
- O dziesiątej powinniśmy dotrzeć do Sinnoh. Nastawiłem budzik na 9:30, tak w razie co. Spróbuj zasnąć, Tweek.
Chłopiec zdjął buty i powiesił kurtkę na wieszaku. Położył się na łóżku, jednak nie nakrył się kołdrą. Mimo otwartego okna, w przedziale było bardzo ciepło i duszno. Wiatr docierał do środka, ale dawał minimalną ulgę.
- Nigdy nie lubiłem spać na dwupiętrowym łóżku. Na dole masz wrażenie, że górne się na ciebie zawali, a na górze zawsze się boję, że spadnę - nagle odezwał się Craig. Chłopiec musiał wyrzucić z siebie dręczącą go myśl. Nie pomyślał, że może tym przerazić swojego jasnowłosego kolegę. - Dobranoc, Tweek. - mówiąc to, odwrócił się do ściany i zamknął oczy.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-19, 23:01   

- Tak - odpowiedział Tweek. Tylko tyle zdążył, zanim Tucker się wtrącił ze swoim stwierdzeniem, zatrzymując dalsze słowa blondyna, tak samo jak ewentualne pytania konduktora. Była to szybka reakcja z jego strony, która w pierwszej chwili wywołała zmarszczenie brwi i pytające spojrzenie ze strony "chorego na chorobę lokomocyjną".
Wrócił wzrokiem do konduktora, gdy ten dzielił się poradą.
- Ah! Spróbuję tego - zapewnił mężczyznę. Nie miał pojęcia, czy to zrobi i jak konduktor zareaguje na jego gorliwe i trochę skrzekliwe zapewnienie. Nie tylko zaliczał przy tym voice crack, ale sylabę bądź dwie powiedział nieco głośniej. Zabrał ręce do siebie, przesuwając paznokciami po przedramieniu. Zostawił tam białe szramy, zanim ostatecznie chwycił za bransoletkę oraz zaczął się nią bawić, ciągnąc, by jakoś ograniczyć swoje zdenerwowanie.

To byłoby na tyle.

Tweek skoncentrował się na Tuckerze, który znów zaczął psioczyć.
- Stop - powiedział. Sam dopiero nazwał ją ładnie w myślach, ale nie o to chodziło. - Oh god, co jeśli ona posiada jakieś urządzenie? Dyktafon? - zasugerował. - Naprawdę powinieneś z tym skończyć! Gah! I ty mówiłeś, żebym to ja nie sprawiał kłopotów! - zauważył.
Miejmy nadzieję, że już tamta kobieta się od nich odczepi oraz obie strony będą miały spokojną podróż. Niech pójdzie spać, da spać innym, zamiast awanturować się o ciszę nocną czy nieodpowiednie zachowanie. Sama ta sprzeczka obudziłaby więcej ludzi niż krótka wymiana zdań między dwójką chłopców w przedziale.

Splątał ręce na piersi. "Idź postój przy oknie", huh?

Serio, Craig?

SERIO?

- Pshh - wydał z siebie krotki dźwięk i prychnął. - I pójdę - zadecydował z czystej przekory. Nie wiedział, co chciał tym udowodnić, ale skoro już był irracjonalnie uparty, to będzie dalej. Pójdzie do tego okna, nawet jeśli kompletnie tego nie potrzebował do szczęścia, o. Dotrzyma słowa -- ale to zaraz, bo jego pełen zaangażowania, wewnętrzny monolog, właśnie został zatrzymany, a kolejne słowa bruneta, kompletnie wybiły go z rytmu.

- WHAT?! - rzucił, patrząc na łóżko. Holy fuck - Tucker miał rację! Wcześniej o tym nie myślał za wiele, ale to nie tajemnica, że takie rzeczy są wadliwe oraz wcześniej czy później mogą się zapaść. Huh... teraz o tym myśląc, miało to więcej sensu. Zapadnięcie powodowało tak samo upadek, jak i zmiażdżenie. Z jakiegoś powodu Tweek nie pomyślał o pierwszym - prawdopodobnie zbyt przerażony wizją zamiany w krwawą papkę między dwoma łóżkami. - Jesus Christ - mruknął, przesuwając dłonią między jasnymi kosmykami. Wziął głębszy wdech. Jakby jego insomnia nie była problemem samym w sobie, tak pomysł podsunięty przez bruneta już tak.

FUCK. THAT.

- Przejdę się po pociągu - stwierdził blondyn. Przejdzie się po pociągu, a później postoi sobie przy oknie - teraz już nie dla spełnienia wcześniejszych słów, ale po to, by spróbować się uspokoić. Kto wie? Może mijane widoki pomogą mu się chociaż częściowo odprężyć, jeśli jego myśli nie odlecą za daleko od rzeczywistości?
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-20, 20:12   

- Jak sobie chcesz - mruknął półprzytomny Craig i leniwie przekręcił się na drugi bok. Miał zamknięte oczy. - Ej, Tweek. Zasłonisz okno? Nie chcę, by słonce obudziło mnie przed budzikiem.
Tweek wyszedł z przedziału i ostrożnie zamknął za sobą drzwi.
Na korytarzu nie było żadnego człowieka. Nikomu nie chciało się stać, kiedy mogli w tym czasie leżeć na miękkim łóżku i smacznie spać lub robić bardziej interesujące rzeczy, niż patrzenie przez szybę, za którą i tak nic nie było widać. Światła żarówek odbijały się w szybie i uniemożliwiały oglądanie nocnych krajobrazów. Tweek mógł jedynie zobaczyć swoje niewyraźne odbicie.
Zastanowił się chwilę, czy lepiej ruszyć w prawą, czy w lewą stronę. Wiedział, że nie ma dużego znaczenia, gdzie pójdzie - w końcu każdy wagon wyglądał tak samo. Przypomniał sobie, że natarczywa staruszka poszła w lewą stronę, więc postanowił pójść w przeciwnym kierunku. Wolał nie spotkać jej kolejny raz.
Tweek ruszył przez na wpół oświetlony korytarz. Momentami musiał zatrzymać się i złapać się czegoś, co akurat było pod ręką, by utrzymać równowagę. Pociąg należał do tych nowszych, lecz tory kolejowe po których się poruszał ostatni raz wymieniono kilkanaście lat temu, co dawało o sobie znać, gdy wagony niebezpiecznie podskakiwały. Większość ludzi nie zwróciłaby na to szczególnej uwagi - w końcu pociąg to nie kawiarnia - lecz Tweek nie należał do tego grona. W jego głowie nagle zrodziło się mnóstwo niepokojących scenariuszy.
A co jeśli pociąg się wykolei? Albo przewróci się na bok i wszyscy spadną w przepaść?!
W pewnym momencie usłyszał głos maszynisty, który poinformował go i resztę pasażerów, że zbliżają się do stacji Violet City. Mógł wziąć wszystkie rzeczy i wybiec z pociągu i mieć pewność, że dziś nie zginie w katastrofie kolejowej.
- Przepraszam! - do uszu Tweeka dotarł kobiecy głos. Odwrócił się i zobaczył młoda dziewczynę, która przekręciła głowę i popatrzyła na chłopca pytająco. Zauważyła, że jego twarz jest nienaturalnie blada. Tweek rzucił okiem na dużą walizkę u jej boku i uświadomił sobie, że kobieta chce przejść, a on blokuje jej drogę.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-21, 14:26   

Tweek odwrócił głowę w stronę bruneta i, po krótkiej pauzie, podszedł do okna, tworząc między Tucker'em, a przyszłym słońcem barierę z zasłon, by nic prócz dźwięku z jego telefonu, nie obudziło go. Zielonooki nie był przekonany, jak lekki sen miał jego przyjaciel, ale ostre promienie, lecące wprost na powieki, to nieprzyjemne doświadczenie dla każdego.

Gdy wyszedł, upewnił się, że jakoś zapamięta to miejsce, by trafić do swojego przedziału bez problemów - numer, czy istnieje jakiś napis na ścianie, wgłębienie w podłodze - cokolwiek. Zgubienie się w pociągu to nic porównywalnego do zgubienia się w mieście bądź górach, ale naprawdę wolałby nie sprawdzać każdego możliwego przedziału, zanim trafiłby na odpowiedni. Lub zadzwoni na komórkę. Craig może nie być zbyt zadowolony, ale budził go czasami w nocy, więc jakoś to przeżyje. Chyba, że stracą zasięg w podróży...
Albo nie przeżyją. Jeśli wykolejenie się okaże czymś więcej, niż durną myślą, prawdopodobnie wszyscy w tym pociągu zginą - tu Tweek spróbował wyjrzeć przez okno, zasłaniając szybę ręką przed światłem, by móc powiedzieć, gdzie by teraz skończyli. Chyba to był las? Może? Takie tereny otaczały Violet City, do którego właśnie dojeżdżali. Gdyby rozbili się w tym momencie, może pomoc z miasta zdążyłaby tu przyjechać? Bądź oni zdołaliby się doczołgać, zanim rozszarpałyby ich dzikie pokemony.

GAH! Tweek, przestań być głupi!

Zazwyczaj jego irracjonalne myśli się nie spełniały i miał nadzieję, że tak pozostanie. Gdyby nagle zaczęły się spełniać, apokalipsa spadłaby na ten świat już dziesięć lat temu, jak nie wcześniej. Choć nie. Wcześniej by ich czekała dziwna inwazja ludzi-cieni. Jako dziecko często widział ich kręcących się po pokoju, choć z wiekiem zniknęli, na szczęście.

- Tak? - rzucił, wyrwany ze swoich myśli. Podniósł wzrok na dziewczynę i zmieszał się, gdy dotarło do niego, że "przepraszam" nie było rozpoczęciem dłuższego sformułowania, a prośbą samą w sobie. Little awkward. Przynajmniej dla blondyna, który cofnął się o krok. Jego wzrok nerwowo skanował każdy szczegół przed nim, zanim skupił się na nieznajomej. - Ack! Tak, uhh... pomóc ci z bagażem? - zaproponował, czując dziwny nacisk, żeby pociągnąć temat, zamiast go zostawić i zignorować. Nie wiedział, czy to poprawi jakkolwiek sytuację między nimi. Nie wiedział, czy jest co ratować.

Jeśli się zgodzi, pomoże jej. Przynajmniej tak długo, jak będzie to w obrębie pociągu, bo nie zamierzał wysiadać bez Tuckera. Jeśli nie - po prostu się odsunie i pozwoli nieznajomej przejść.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-22, 17:31   

- Byłabym wdzięczna! - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. - Jeśli możesz to weź walizkę i zaprowadź ją pod drzwi. Ja skoczę po resztę rzeczy.
Dziewczyna zostawiła Tweeka i zniknęła w przedziale. Chłopiec spojrzał na czarną walizkę przyozdobioną mnóstwem kolorowych naklejek. Brak doczepianych kół utrudniał sprawę - musiał przenieść ją z pomocą własnej siły. Niewiele myśląc chwycił za rączkę i dźwignął ciężar w górę. Poczuł bolesne rwanie mięśni i odruchowo puścił walizkę. Prawdę mówiąc nie spodziewał się, że będzie aż tak ciężka. Jednak skoro już złożył propozycję, chciał się z niej wywiązać.
Tweek ruszył wzdłuż korytarza, próbując utrzymać walizkę jak najdłużej. Co jakiś czas prawa ręka odmawiała posłuszeństwa. Musiał na chwilę opuścić ciężar, wziąć głęboki oddech, przejść kilka kroków i tak w kółko. W ten sposób z trudem udało mu się przejść całą długość korytarza.
Po chwili dziewczyna dogoniła chłopca. W międzyczasie pociąg zdążył wyjechać z lasu, a za oknem po raz pierwszy można było dostrzec parę oświetlonych budynków - zalążek cywilizacji, przedmieścia Violet City.
- Dzięki wielkie! - Dziewczyna chwyciła rączkę walizki i uniosła ją zdecydowanym ruchem. Zrobiła to bez żadnego problemu. Spojrzała na zaskoczoną twarz Tweeka i odgadła jego myśli - Wiem, wiem - trochę ciężka, ale przysięgam, że wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy! - wyjaśniła, śmiejąc się.
Pociąg zatrzymał się z charakterystycznym piskiem, zaś z głośnika dobiegł znajomy głos -"Stacja Violet City. Wysiadających prosimy o zabranie bagażu i rzeczy osobistych oraz o zachowanie ostrożności. Dziękujemy za skorzystanie z usług PokeKolei". Po chwili przycisk służący do otwierania drzwi zaświecił się na zielono. Rudowłosa dziewczyna nacisnęła go, lecz zanim wysiadła, zmierzyła Tweeka uważnym spojrzeniem. Patrzyła na niego w ten sposób, dopóki nie usłyszała charakterystycznego dźwięku gwizdka, służącego do informowania, że pociąg za chwilę wystartuje.
- Hej! - powiedziała. - Czy my nie chodziliśmy razem do szkoły?
Pośpiesznie opuściła pociąg, niezdarnie taszcząc za sobą walizkę. Odwróciła się i uśmiechnęła się do Tweeka.
- Tweek, prawda? - powiedziała, lecz Tweek nie zdążył odpowiedzieć na to pytanie, gdyż drzwi się zamknęły.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-22, 19:06   

Dziewczyna zgodziła się na pomoc, więc Tweek nie miał się jak wykręcić. Nie, żeby planował. Miał mieszane uczucia względem nieznajomych. Jego doświadczenia z przeszłości nie należały do przyjemnych, ucząc, że powinien zachować dystans, a jego lęki nakazywały szczególną ostrożność i nieufność. Jednocześnie blondyn należał do osób, które lubiły towarzystwo innych. Nie potrafił dokładnie siebie usadzić na skali introwertyzmu lub ekstrawertyzmu, głównie przez brak własnych doświadczeń. Jednak, jeśli miałby się wysilić i pomyśleć o sytuacjach, które dałyby jakąś wskazówkę... przebywanie w grupie nastawionych pozytywnie bądź neutralnie ludzi, nigdy nie męczyło go w sposób, w jaki robiłoby to w przypadku typowego introwertyka.

Przeniesienie walizki to jednak niewielka interakcja, a jego irracjonalne myśli postanowiły się uspokoić... Albo się skupiły na wcześniejszym wykolejeniu, więc już nie tykały się tematu, jak niebezpieczni potrafią być obcy - bądź osoby, których się nie pamiętało.

Sięgnął po walizkę. Wcześniej nie przyglądał się, jak dziewczyna ją niosła, bo ocknął się dopiero na prośbę o zejście z drogi. Biorąc jednak pod uwagę, że kobieta przytargała bagaż aż do tego momentu, nie myślał za wiele o kilogramach włożonych do środka. Cupnął ją, podniósł i... reszta nie poszła już tak płynnie. Jasnowłosy mógł dosłownie poczuć, że nie warto być empatycznym oraz miłym względem innych ludzi, bo później się kończy obolałym.

Czy tyle ważyłby jego plecak, gdyby Tucker nie zrobił listy?

Czy to on był wussem, czy to kobieta posiadała siłę, którą dałoby się rozbijać góry?

- Holy fuck - doszło jeszcze do zdziwionego spojrzenia, kiedy po pokonaniu określonej drogi, kobieta do niego dołączyła z resztą swoich rzeczy oraz bez wysiłku podniosła to, co niósł przez wieki. Uniósł delikatnie powieki, a na komentarz o najpotrzebniejszych rzeczach, uśmiechnął się lekko. Była to mieszanka rozbawienia, zrozumienia i wcześniejszego szoku. - Lepiej być przygotowanym na wszystko - dodał. Nie miał pojęcia, co tak naprawdę się znajdowało w środku, nie znał również jej charakteru, ale zauważanie znajomej cechy - co mogło, lecz nie musiało być prawdą - wprawiło go w pozytywny nastrój.

Zmarszczył brwi na kolejną uwagę. Sam nie kojarzył jej twarzy, ale rudowłosa znała jego imię. Normalnie by pomyślał, że pewnie to z kawiarni, jednak tu dziewczyna podkreśliła, że chodziło o szkołę. Tweek popatrzył na nią zdezorientowany. Chciał o coś zapytać, ale posiadali ograniczony czas na konwersację, a także barierę między nimi: drzwi, które właśnie się zamknęły. Jasnowłosy, niewiele myśląc, podbiegł do okna obok. Przylgnął do niego, jakby życie od tego zależało, a później zaczął się zmagać z jego otwarciem. Chciał się dowiedzieć czegoś. Przyjrzeć się dokładniej, korzystając z oświetlenia na stacji, ewentualnie zapytać, o ile jeszcze zdąży, o ile sama dziewczyna już nie ruszyła w stronę swojego celu, a oglądała odjazd pociągu.
- Jak masz na imię?!

Trudno powiedzieć, czy z tym pytaniem zdąży, a na pewno nie zdoła się dowiedzieć więcej. Niezależnie od uzyskania lub nieuzyskania informacji, jasnowłosy skieruje się z powrotem do swojego przedziału i spróbuje się położyć.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-25, 21:39   

Dziewczyna odwróciła się na dźwięk głosu Tweeka. Odjeżdżający pociąg nie był dla niej żadną przeszkodą. Zostawiła walizki na peronie i przebiegła kawałek, aby jak najbardziej skrócić dystans miedzy nią a chłopcem. Nagle zatrzymała się, przyłożyła dłonie do kącików ust i wykrzyknęła z całych sił:
- Millie!
Zanim pociąg zniknął w mroku nieoświetlonego lasu, Tweek zauważył, że dziewczyna macha mu na pożegnanie.

Millie, Millie, Millie

Imię rozbrzmiało echem w myślach Tweeka i skłoniło go do sięgnięcia pamięcią do dawnych lat. Być może faktycznie widział kiedyś tę dziewczynę, ale jeśli już, to bardzo dawno temu. Pewnie błysnęła mu przez moment na szkolnym korytarzu. Na pewno nigdy nie chodzili do tej samej klasy. Co jak co, ale poznałby osobę, z którą widywał się codziennie przez pięć dni w tygodniu!
Tweek ruszył wzdłuż korytarza. Nie był śpiący (może przez kawę, a może przez natłok emocji), ale uznał, że chociaż spróbuje się położyć. Rzut okiem na zegarek uświadomił go, że jeżeli zaśnie za pół godziny, będzie spał równe sześć godzin.
- Następna stacja - Cianwood City. Planowany przyjazd o godzinie 2:56 - odezwał się głos z głośnika, a zaraz po nim nastąpił trzask odkładanego mikrofonu.
Po przejściu dwóch długości wagonów, Tweek dotarł do przedziału. Firanki nie zasłaniały szklanych drzwi, więc zobaczył Craiga leżącego na łóżku, odwróconego twarzą do ściany. Był rozebrany do pasa - pozbył się koszulki w czasie nieobecności kolegi. Zmięta cześć garderoby leżała na łóżku między plecakami.
Tweek ostrożnie wszedł do środka. Craig przekręcił się na drugi bok, kiedy drzwi się zatrzasnęły i mruknął pod nosem coś niezrozumiałego. Tweek w pierwszej chwili pomyślał, że chłopiec się obudził, ale kiedy podszedł do łóżka zobaczył, że nadal ma zamknięte oczy.
Tweek musiał podciągnąć się na metalowym drążku, aby dostać się na górne łóżko. Nie było to łatwe, gdyż musiał uważać, żeby przypadkiem nie nadepnąć na rękę Craiga. Kiedy jego ciało znalazło się w połowie drogi, nagle przez głowę przeleciała mu niepokojąca myśl - co jeśli łóżko zapadnie się pod jego ciężarem i brutalnie przygniecie niczego nieświadomego Craiga? Nie było jednak odwrotu - jeśli łóżko miałoby się zapaść, już by to zrobiło. Tweek wgramolił się na materac i odczekał kilka sekund. Zapadnie się, czy nie? Na szczęście nic takiego się nie wydarzało.
Jasnowłosy położył się na miękkiej pościeli i spojrzał na sufit - zauważył w rogu małego pajączka dzielnie snującego kilkukrotnie większą od niego pajęczynę.
Zamknął oczy, lecz w jego głowie kłębiła się masa różnych myśli, przez które nie mógł zasnąć.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-06-26, 01:02   

Dostał imię, ale niewiele mu to pomogło.

Jego myśli były skupione na rudowłosej przez całą drogę do przedziału. Blondyn, na szczęście, nie został przez nikogo zaczepiony bądź zaskoczony. Jedyne, co się do niego odezwało, to głośnik pociągu, ale ten został w większości zignorowany. Tweek miał jeszcze sporo czasu, zanim zacznie się martwić o to, czy wyjdzie na odpowiedniej stacji.

Millie? Millie.
Przyjemnie to brzmiało, ale o właścicielce Tweek nie potrafił powiedzieć wiele. Tylko to, co teraz zauważył: wydawała się uroczą osobą, która nie obraziła się za to, że nie pamiętał jej imienia. Wyglądała na miłą, a jej komentarze były lekkie i zabawne. Tyle. Koniec. Jasnowłosy czuł się przez to trochę winny oraz żałował, że nie mógł spędzić z nią więcej czasu. Może wtedy jego wspomnienia by się odświeżyły. Teraz nie miał niczego innego, jak domysły i przewidywania.

Nawet nie wiedział, kiedy dotarł do ich przedziału. Nie pomylił się, z czego się ucieszył, choć niedługo po tym zamarł w bezruchu, kiedy zauważył reakcję ze strony bruneta. Mimo początkowego strachu, nie obudził swojego przyjaciela przez brak gracji bądź głośne zachowanie, które próbował zredukować do minimum. Craig zmienił pozycje, zamruczał coś, ale na tym się skończyło.
Blondyn wdrapał się na łóżko. Próbował wyrzucić z głowy głupią myśl o zapadnięciu się i zmiażdżeniu drugiego człowieka, co się udało - może nie wyrzucił lęku całkowicie, ale potrafił się położyć na materacu. Był zmęczony. Zmęczony, ale nie śpiący. Czuł tępy ból gdzieś z tyłu głowy, mięśnie napięte, a głowę miał zalaną myślami. Gdy skończył się zastanawiać nad jednym tematem, zaraz przychodził drugi, a później kolejny, który się ciągnął i ciągnął. Zamknięcie oczu nie pomogło przywołać snu, dlatego po długich minutach, otworzył ciężkie powieki. Zamrugał parę razy, by pozbyć się zamazanego obrazu, a jako ucieczkę od powtarzających się, nieprzyjemnych myśli, skupił się na małym pajączku na suficie.

Tweek znalazł sobie nowego przyjaciela.

Nie bał się robaków - zazwyczaj - więc obserwacja dzielnego pajączka nie brzydziła go w żaden sposób. Wręcz przeciwnie, blondyn nabrał dziwnej sympatii do niewielkiego stworzonka, do tego stopnia, że postanowił mu dać w głowie imię. Nawiązał przy tym do tego, że maluch siedział w kącie - kąt, róg, corner of the room... corner, corner... Connor? Connor.

Connor The Spider.

Obserwacja Connora była ciekawa przez jakiś czas, ale wkrótce musiał ją przerwać. Nie przez nudę; Tweek zwyczajnie chciał odpocząć. Nie patrzył na zegarek, nie wiedział, ile już leżał, ale zdawał sobie sprawę, że ma coraz mniej czasu na sen. Nie chciał paść na stacji. Albo w jakimkolwiek innym miejscu. Już zdarzało mu się zasypiać na siedząco z przemęczenia, czasami na blatach, w innych miejscach, bo jego organizm nie wytrzymywał niedoboru snu.
Blondyn jęknął cicho i obrócił się na bok, szukając wzrokiem swojego pokemona.
- Blu? - mruknął, przymykając wpół powieki. - Pomóż mi zasnąć - poprosił zmęczonym tonem. Miał nadzieję, że Swablu zareaguje, a jeśli nie, ponowi prośbę w nadziei, że ptaszyna się obudzi i spróbuje coś zaradzić na problem swojego właściciela.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-02, 20:43   

Swablu przez cały czas latał za Tweekiem i bacznie obserwował jego zachowanie. Nie rozumiał dlaczego chłopiec postanowił opuścić dom w środku nocy, ale kochał chłopca na tyle, że nie protestował - mimo iż był bardzo śpiący. Dlatego kiedy dwójka przyjaciół powróciła do przedziału, Swablu natychmiast wleciał na górne łóżko i położył się na poduszce w taki sposób, by zostawić jeszcze miejsce dla Tweeka. Zamknął oczy i momentalnie zapadł w sen. Dlatego nie usłyszał prośby chłopca. Na jego słowa jedynie ćwierknął cicho, ale nie otworzył oczu. Dopiero po drugiej próbie leniwie przekręcił się na drugi bok i popatrzył na chłopca zmęczonym wzrokiem.
- Swaaab? - mruknął. Ptaszek przekrzywił główkę pytająco.
Chłopiec musiał ponowić prośbę, by ptaszek zrozumiał, o co mu chodzi. Lekko kiwnął głową i stanął na poduszce. Zamknął oczy, a z jego dzioba zaczęła się wydobywać znajoma, kojąca melodia. Blu wielokrotnie śpiewał ten utwór, kiedy jego właściciel miał problem z zaśnięciem. Prawie za każdym razem Tweek zasypiał w kilka sekund. Nie była to zwykła kołysanka - Swablu wykorzystał Sing, czyli atak, który sprawia, że przeciwnik zasypia - nie zawsze działa na pokemonach, lecz kiedy użyje go na człowieku, efektywność jest kilkukrotnie większa. Tym razem blondyn nie zasnął od razu - w jego głowie roiło się mnóstwo myśli, które były silniejsze od ataku. Swablu jednak się nie poddawał - cały czas cicho śpiewał, aż do momentu, kiedy był pewien, że Tweek śpi. Wykonał zadanie, więc postanowił pójść w ślady właściciela. Wślizgnął się pod ramię chłopca i zamknął oczy.

***

- Wstawaj, Tweek - do uszu blondyna dotarł znajomy głos. Nie od razu dotarło do niego, że nad jego uchem pochyla się Craig i delikatnie trąca jego ramię. Wydawało mu się, że ręka na jego ciele należy do ojca, który przyłapał go na zapleczu kawiarni śpiącego na worku kawy. - Stary, za 10 minut dojeżdżamy na stację!
Dopiero teraz Tweek zrozumiał, że nie jest w kawiarni, a w pociągu i że nie budzi go zdenerwowany ojciec, a jego przyjaciel - Craig. Mały Swablu przebudził się od razu i po chwili postanowił pomóc czarnowłosemu. Wskoczył na klatkę piersiową Tweeka i kilkukrotnie podskoczył. Nie musiał tego robić - Tweek wrócił do świata żywych i leniwie zaczął się podnosić.
- Uważaj! - zawołał Craig, ale o kilka sekund za późno. Tweek uderzył głową w sufit. - Rany... - Craig złapał się za głowę i odwrócił się zrezygnowany. Swablu zaś momentalnie doskoczył do przyjaciela i otarł bolący punkt puchatymi skrzydłami. Przyniosło mu to natychmiastową ulgę. Blu zawsze potrafił dobrze zaopiekować się swoim trenerem.
- Proszę państwa, zbliżamy się do stacji Floaroma Town. Wysiadających prosimy o zabranie bagażu i rzeczy osobistych oraz o zachowanie ostrożności. Dziękujemy za skorzystanie z usług PokeKolei! - do uszu chłopców dotarł komunikat, tym razem wypowiedziany przez kobietę.
Craig w międzyczasie zdążył się przebrać - miał na sobie białą koszulkę, a do tego ciemne dżinsy, które nosił wczoraj. Zarzucił kurtkę przez ramię - pogoda za oknem wskazywała na to, że nie będzie mu potrzebna. Na jego głowie spoczywała czarna czapka z daszkiem.
- Weź swoje rzeczy i chodźmy - powiedział Craig. - A właśnie. Masz, to dla ciebie.
Chłopiec podał jasnowłosemu gumkę do włosów oraz wełniany kaszkiet w kratkę.
- Żebyś się tak nie wyróżniał - wyjaśnił. - Jak chcesz, to ci je zwiążę.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-02, 23:09   

Sen nie przyszedł szybko, ale jednak. Swablu spełniła jego prośbę, czemu był wdzięczny za każdym razem, gdy to robiła. Zaoszczędziła mu długich, nieprzespanych nocy, które uniemożliwiałyby mu późniejsze funkcjonowanie i byłyby mocnym ciosem w jego, już wystarczająco naruszony, stan psychiczny. Zaznaczając, że się nie wybudzi bądź nie nawiedzą go koszmary, ale ta noc okazała się spokojna i bezsenna.

A przynajmniej nie pamiętał nic, co jego głowa stworzyła w czasie odpoczynku.

Początek następnego dnia (albo tego samego, ale kilka godzin później, dla tych pedantycznie dokładnych) był powolny - ale tylko przez pierwsze parę sekund. Tweek obudził się niechętnie i zaraz odczuł nieprzyjemne napięcie, gdy tylko pomyślał o kawiarni oraz tym, że ponownie zasnął w nieodpowiednim miejscu. Teraz będzie musiał się ogarnąć, wrócić do wypakowywania towaru bądź zostanie wysłany za ladę.

Przynajmniej musiałby, gdyby nie znajdował się już dziesiątki (albo setki?) kilometrów od domu.

- Gah! - wydał z siebie, gdy poziom jego nerwów skoczył drastycznie. Kiedy rzeczywistość do niego już dotarła, podniósł się z łóżka już żwawiej, co poskutkowało nieprzyjemnym wypadkiem i bolącą czaszką. Wydał z siebie krótki jęk. Jego grymas bólu szybko przemienił się w grymas bólu z niewielkim, zakłopotanym uśmiechem, którym obdarzył swoją Swablu, gdy ta przyszła z pomocą. Miejmy nadzieję, że nie zostanie po tym siniak... - Dzięki - powiedział do pokemona. - Jesteś kochana - dodał, mając jeszcze w głowie nie tylko troskę sprzed chwili, ale wcześniejszą pomoc z zaśnięciem. Wyciągnął rękę, krótko gładząc ptaszka po głowie, ale pieszczoty nie trwały długo. Musieli się zbierać, o ile chcą wysiąść na zaplanowanej stacji.
Zszedł z łózka, upewniając się, że tym razem w żaden sposób się nie uszkodzi. Rozejrzał się parę razy, by upewnić się, że nic po nich nie zostało - tu wpakował już opróżniony termos z powrotem do plecaka, bo nic więcej nie wyciągał. Wolał nie ryzykować z przebieraniem się. W jego plecaku panował chaos, a wyciąganie kolejnych rzeczy, żeby później znów je wciskać, tylko zabrałoby im cenne minuty. Ubrania prawdopodobnie miał gdzieś na dnie pod stertą zbędno-niezbędnych przedmiotów...

- Huh? - Tweek spojrzał na prezenty i odebrał je od bruneta. Czy jego głowa się nie ugotuje w tym kaszkiecie? - Nie - odrzucił pomoc. - Potrafię sobie związać włosy - dodał, patrząc na Craiga trochę dziwnie, ale nie myśląc o tym za długo. Tucker bywał czasami specyficzny, to nic nowego.
Przy zbieraniu włosów, znów nie mógł sobie wypomnieć, jak gęste one mogłyby być, jeśliby ich nagminnie nie wyrywał. Zaraz po tym pogoniła następna myśl, że prawdopodobnie nie ma to znaczenia, skoro musi je ukrywać bądź ściąć gdzieś w przyszłości. Huh... może jeśli zrobi to szybciej, uniknie przymusu noszenia tej okropnej czapki?
Po założeniu swojego bardzo skomplikowanego kamuflaża, zabrał swój plecak i czekał, aż pociąg się zatrzyma.
- Byłeś tu kiedyś? - zapytał, spoglądając na przyjaciela. Chciał się dowiedzieć, czy ciemnowłosy wiedział cokolwiek o tym miejscu, czy pojechali tu w ciemno.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-03, 20:34   

Craig wzruszył ramionami, gdy Tweek odrzucił jego pomoc. Popatrzył na chłopca wyczekująco, gdy ten zbierał w palce kosmyki włosów i formował je w niedbały kucyk. Zauważył, że Tweek lekko się skrzywił, biorąc w ręce kaszkiet.
- Nie podoba ci się? - powiedział. - Jak chcesz, to weź moją czapkę. Mi to bez różnicy.
Zdjął nakrycie głowy i wyciągnął je w kierunku jasnowłosego. Niezależnie od tego, czy Tweek skorzystał z propozycji, czy też nie, Craig zarzucił plecak na ramię i wyszedł z przedziału.
- Byłem parę razy - odpowiedział na pytanie dopiero, gdy ruszyli przez korytarz.
Pociąg chwilę później podjechał na peron. Kolejka ludzi ustawiła się przed drzwiami, więc chłopcy musieli chwilę poczekać, nim opuścili pojazd. W międzyczasie do ich uszu dotarł krótki dialog przeprowadzony między małą dziewczynką a starszą kobietą.
- Jak ci się podoba, Julio?
- Super! Mamo, spójrz ile kwiatów! - dziewczynka puknęła palcem w szybę i wskazała na rzędy różnobarwnych kwiatów zasadzonych wzdłuż całej długości peronu. Z kolei za siatką odgradzającą stację od miasta można było dostrzec park równie obfity w roślinność.
- Wiem, wiem. Floaroma słynie z kwiatów, kochanie.
W końcu kolejka ludzi posunęła się do przodu i chłopcy opuścili pociąg. Dzień był słoneczny i upalny. Tweek poczuł, że jego ręce ugotują się pod koszulą, jeśli nie przebierze się w t-shirt lub przynajmniej nie podwinie rękawów. W powietrzu unosił się przyjemny zapach kwiatów, a wokół fruwało mnóstwo pyłków - Floaroma mimo swego piękna z pewnością nie była dobrym miastem dla alergików.
- Dobra, chodźmy - zadecydował Craig i wskazał palcem na schody, prowadzące do ulic miasteczka. - Muszę tu coś załatwić.
Uciekinierzy przemieścili się na drugą stronę - tym samym znaleźli się blisko parku. Było to miejsce, w którym spędzało czas mnóstwo ludzi - zarówno miejscowych, jak i przyjezdnych. Floaroma w ostatnim czasie stała się jednym z najczęściej odwiedzanych miasteczek w Sinnoh. Nie było tu żadnych centrów handlowych, żadnej sali trenerskiej - żadnych wyjątkowych miejsc. Stała się popularna dzięki sumiennej pracy mieszkańców - każdy dbał o swój ogródek jak o własne dziecko. Zarząd miasta również pielęgnował tradycje i pilnował, by publiczna część miasta również obfitowała w roślinność. Wiele dzikich pokemonów osiadło się tu na stałe i zaprzyjaźniło z miejscowymi ludźmi - dzieci przynosiły im wodę i smakołyki.
Tweek usłyszał śmiechy i głośne rozmowy dobiegające z parku. Odwrócił się i zauważył, że w centrum znajduje się duży staw, wokół którego zgromadziło się mnóstwo ludzi w różnym wieku. Część z nich puszczała kaczki, część leżała na trawie, część spacerowała w towarzystwie przyjaciół.
Craig cały czas patrzył przed siebie i szedł żwawym krokiem. Zdawał się nie zwracać uwagi na uroki miasteczka.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-03, 22:30   

- Jest okropna - Tweek przytaknął, nawet nie próbując się wykręcić od tego, że wybrany "berecik" mu nie przypadł do gustu. Jednak na pytanie na temat zamiany, zawahał się. - Nie będzie ci w tym za gorąco? - zapytał. Może na wiosenną pogodę bądź jesienną, ta czapka by się zdała, ale to nie wyglądało ani na materiał lekki, ani przewiewny. Jego ciemny kolor przyciągał do Tweeka jeszcze więcej światła, niż jakby ten chodził ze swoim blond łbem na wierzchu. - Agh, już lepiej byłoby znaleźć coś zupełnie innego - powiedział, przejmując się tematem nakrycia głowy prawdopodobnie więcej, niż to warte. Ostatecznie nie oddał kaszkietu, ale przez głowę mu przeszło, że może kupi po drodze jakąś czapkę bądź kapelusz z szerokim rondlem, żeby uchronić się przed udarem i zapewnić sobie więcej cienia.

Odwrócił głowę w stronę okien, gdy szli korytarzem. Dopiero teraz zauważył zmianę krajobrazu oraz jak on się różnił od tego, do czego przywykł w swoim rodzinnym mieście. Niegórzysty, płaski teren, dużo światła, olbrzymia ilość kwiatów, które go kolejno zaskoczyły, a później spowodowały zachwyt. Przynajmniej na tak długo, dopóki Tweek nie wyszedł na zewnątrz. Temperatury też się znacznie różniły, a koszula, która wydawała się idealna jeszcze gdy wchodzili do pociągu, teraz już musiała zostać zmieniona, o ile nie chciał umrzeć z przegrzania bądź odwodnienia. Albo obydwu.
Podwinął rękawy. Dobrze byłoby znaleźć jakieś miejsce, gdzie dałoby się bez problemów przebrać. Niekoniecznie w środku miasta, chociaż... gdyby znalazł jakąś przebieralnię bądź cokolwiek w ten deseń, plażę bądź jeziorko, gdzie ludzie nie zwracają tak uwagi na nagość... Rozejrzy się za jakąś z tych opcji, ale na razie skupi się na Craigu, który wydawał się ślepy na wszystko, co się działo wokół niego. Nie licząc Tweeka. Ale Tweeka czasami nie dało się zignorować.
- Załatwić? - powtórzył po chłopaku. - Zaraz, zaraz, co chcesz załatwić? - zapytał. Czy Tucker mu o czymś nie wspomniał? Albo Tweekowi ta część planu umknęła. Niezależnie od tego, blondyn wolał znać szczegóły.

Okolica była piękna, choć przez pośpiech Craiga, nie mógł za wiele podziwiać. Wypuścił powietrze, po części przez gorąc, po części przez złość, że tak pędzą. Ten stawek nie wydawał się złym miejscem, żeby się zatrzymać. Właściwie wydawał się idealnym miejscem, patrząc na to, że ludzie wykorzystywali je do zabawy, opalania się i innych aktywności, co pozwoliłoby nie tylko na odetchnięcie, ale przebranie się, jak również przerwę na zajęcie się pokemonami.
- Musimy się tak spieszyć? - rzucił. - Gah, jesteśmy w innym regionie! - dodał. Nie wiedział, jak ważna jest sprawa, którą brunet chciał załatwić. Mogli chyba zwolnić? Albo Tweek mógł się odłączyć na chwilę - ten pomysł też mu przeszedł przez myśl. Nie muszą się zawsze trzymać razem, przecież nie zgubią się w tak niewielkim miasteczku.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-03, 23:14   

- Udało mi się namówić brata, żeby dał nam trochę forsy - powiedział Craig i na chwilę odwrócił się, by zobaczyć zdziwioną minę Tweeka. - Nie mówiłem ci? Kilka lat temu mój starszy brat James przeprowadził się tu. Jest w konflikcie ze starszymi, więc wiem, że nic nie wygada. Ufam mu.
Zatrzymał się i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Zapalił jednego i zaciągnął się, patrząc w oczy Tweeka.
- Słuchaj, nie patrz tak na mnie. Musimy mieć jakieś pieniądze. Wiem, że nikomu nie wygada - James zawsze ma wszystko w dupie. Sam poniekąd uciekł z domu, więc... - mówił, próbując wytłumaczyć się ze złamanej obietnicy. Ustalili, że mają nikomu nie mówić, gdzie uciekają, a jednak okazało się, że ktoś poza nimi już wiedział. - Jak chcesz, to sam do niego pójdę. Będzie myślał, że sam uciekłem. Przejdź się po parku, czy coś - chłopiec wskazał papierosem park i odwrócił się. Nie odszedł od razu - dał przyjacielowi kilka sekund na decyzję. Leniwie zaciągał się papierosem i zawiesił wzrok na małym starly, który wesoło podskakiwał na chodniku, kręcąc główką w poszukiwaniu okruszków, które mógłby zjeść.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-03, 23:40   

Tweek potrzebował chwili, żeby informacja do niego dotarła, a jak już dotarła, uderzyła mocno. W jednym momencie blondyn zapomniał o wszelkich niewygodach, a po jego umyśle nie krążyło nic więcej, jak chaos myśli związanych z otrzymaną informacją. Najpierw nastąpiło niedowierzanie, a później słowa same zaczęły wypływać z jego ust:
- Twój-- co?! Twój brat James?! - powtórzył po brunecie. Tucker nie wspominał słowem o dodatkowej pomocy i zielonooki nie miałby nic przeciwko temu, gdyby wcześniej wiedział o planach chłopaka. Teraz już było za późno - ba! Nie tylko zaskakująca była wiadomość na temat tej pomocy, ale również o tym, że Craig miał rodzeństwo, które również uciekło z domu. - Czy to on ci podsunął ten wspaniały pomysł, żeby uciec? - zapytał, ale za wiele czasu nie dał chłopakowi na odpowiedź. Nawet jeśli drugi rozmówca spróbuje cokolwiek odpowiedzieć, zostanie to zaraz przerwane przez Tweeka, który nie planował tak szybko kończyć. - Jesus Christ! Sam opierdoliłeś mnie za to w pociągu, kiedy James wiedział o tym o wiele wcześniej?! Mówiłeś, że nikt prócz nas nie ma pojęcia! - wytknął mu niesprawiedliwość. Zaufanie wobec Jamesa to jedna sprawa, teraz chodziło o zaufanie wobec samego Craiga.
Tweek wypuścił powietrze w złości.
- IDĘ - zadecydował.
Przez cała drogę Tweek będzie za nim podążał, ręce splątane na piersi, ze złowrogim spojrzeniem na plecach. No... nie, bez rąk splątanych na piersi, bo na to jest za gorąco, ale część z urażonym i złym spojrzeniem, które brunet na sobie odczuje, jest jak najbardziej aktualna.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.