Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kyuubi
2018-09-05, 03:48
The boy with a heart full of magic
Autor Wiadomość
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-24, 01:56   The boy with a heart full of magic



Marcowy dzień w małym miasteczku South Park nie zapowiadał się zbyt zachwycająco. Temperatura wskazywała niecałe dziesięć stopni, widok za oknami wydawał się wyjątkowo ponury przez zasłaniające niebo obłoki. Chylące się gałęzie drzew wskazywały również na wiatr, co tylko bardziej zniechęcało większość ludzi do wychodzenia z domów, no chyba, że było to absolutnie konieczne.
Zegar wskazywał popołudnie. Mimo, że rodzina Stotch (przynajmniej starsza jej część) preferowała wspólne obiady, by wzmacniać więzi międzyludzkie oraz pracować nad perfekcyjną iluzją, dzisiaj zjedli oddzielnie. Stephen musiał zostać dłużej w biurze lub miał ważne spotkanie - ewentualnie mu coś wypadło, wymówek było dużo, niezależnie od tego, jak prawdziwe tego dnia się okazywały. Jednakże dzięki tym prawdom i kłamstewkom, jasnowłosy młodzian nie musiał sztucznie opowiadać o swoim dniu bądź słuchać pouczeń, jeśli opiekunom coś by się nie podobało w jego zachowaniu. Po wypełnieniu swoich obowiązków domowych, chłopak miał czas dla siebie.
A przynajmniej teraz nikt nie naruszał jego przestrzeni. Inni byli zajęci bardziej sobą niż nim.
Leopold przebywał w pokoju. Znalazł się w nim niedawno i teraz wypadałoby znaleźć coś, czym mógłby się zająć. Na dworze pogoda się nie zmieniała oraz nie wydawała się zmienić w najbliższym czasie. Było parę opcji. Kreatywny umysł mógł znaleźć sobie bardziej artystyczną rozrywkę lub poszukać towarzystwa. Może niekoniecznie swoich rodziców... do Kennego musiałby iść, bo nawet jeśli niebieskooki posiadałby pokedex, na pewno nie byłby tak zaawansowany, żeby prowadzić w nim rozmowy wideo. Jednak Stotch miał inną opcję: Charlotte. Nie-tak-nieznajomą duszę, którą niedawno poznał na jednej ze stron. Dziewczyna wydawała się miła, więc czemu nie poszerzyć kręgu swoich znajomych? Z drugiej strony... mogły być to jedynie pozory, naiwność i dobre pierwsze wrażenie, które wywarła na Buttersie.

_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-24, 03:14   

Butters leniwie dźwignął ciało, które przez kilka dobrych minut bezczynnie tkwiło na łóżku i bezmyślnie wpatrywało się w biały sufit. Był trochę zmęczony. Wiedział, że gdyby został w tej pozycji odrobinę dłużej, prawdopodobnie by zasnął.
Całe południe spędził na wkuwaniu nudnych wzorów matematycznych, w towarzystwie nieszczególnie sympatycznego nauczyciela, który w oczach Leopolda sprawiał wrażenie człowieka, dla którego domowe nauczenie niezbyt rozgarniętego i jąkającego się chłopca, jest czymś w rodzaju pokuty za grzechy. Stotch był dobrym uczniem, ale jego matematyka kulała na poziomie podstawówki. Niezbyt wyrozumiały nauczyciel nie ułatwiał zaszczepienia w nim choć odrobiny sympatii dla tego przedmiotu.
W dodatku w ostatnim czasie anemia dokuczała mu bardziej, niż zwykle, choć każdego dnia sumiennie przyjmował tabletkę żelaza i odżywiał się według specjalnie ułożonej diety. Zdecydował, że pójdzie za radą lekarza, który zalecił mu przyjęcie dodatkowej dawki, w razie gdyby gorzej się poczuł - Butters nie był pewien, czy czuje się źle z powodu choroby, lecz mimo to sięgnął po plastikowe pudełko i wyciągnął z niego jedną tabletkę, którą połknął bez popijania. Miał nadzieję, że dzięki niej przestanie się czuć jak wrak człowieka, którego myśli skupione są wyłącznie wokół łóżka. Nie podobał mu się tryb życia, który mimowolnie prowadził w ostatnim czasie.
Wszystko zaczęło się, gdy rodzice zadecydowali, że nie będzie więcej chodził do szkoły i wbrew jego woli załatwili mu nauczanie indywidualne. Od tego momentu każdy jego dzień wyglądał tak samo: spał nieraz nawet przez dwanaście godzin, czekał przy biurku, aż nauczyciel pojawi się u jego progu, uczył się (lub udawał, że się uczy), później miał chwilę czasu na przyrządzenie i zjedzenie czegoś bogatego w żelazo, wracał do pokoju, przeglądał internet lub czytał jakąś książkę i szedł spać. Czasem spotykał się z Kennym - tylko wtedy nie odczuwał monotonności dnia.
Sięgnął po telefon i sprawdził, czy ktoś do niego napisał. Miał chęć spotkać się z Kennym, lecz obawiał się, że chłopiec nie ma na to czasu i chęci. Odblokował ekran, nacisnął ikonkę z z jego zdjęciem i zawiesił lekko drżący palec nad polem wpisywania wiadomości. Napisać, czy nie? Raczej nie. Westchnął.
Usiadł przy biurku i włączył komputer. Nagle jego myśli skupiły się wokół mimikyu, który niedawno leżał w swoim miniaturowym łóżeczku, czyli pudełku po butach, do którego Butters napchał miękkich rzeczy i wszystko przykrył kolorową kołdrą dla małych dzieci. Upewnił się, czy pokemon tam jest i czy nadal śpi.
- Lu lu, lu... I've got some apples - zanucił cicho, czekając, aż na ekranie monitora wyświetli się tapeta przedstawiająca górski krajobraz. Nie wiedział, po co właściwe włączył komputer. Podejrzewał, że - jak zwykle - sprawdzi facebooka, przejrzy wiadomości, a potem ewentualnie włączy skype'a i zobaczy, czy niedawno poznana dziewczyna, Charlotte, coś do niego napisała i czy jest dostępna. Miałby obawy co do kliknięcia zielonej słuchawki, ale uznał, że rozmowa z innym człowiekiem pomogłaby mu przegonić trapiące myśli.
Napisać do niego, czy nie? Napisać, czy nie? Może tym razem to on powinien zaproponować spotkanie. Ostatnio ja to zrobiłem. Nie chcę, by pomyślał, że się narzucam.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-25, 18:03   

Mimikyu wciąż leżał w stworzonym przez swojego właściciela łóżku i choć drgnął, w reakcji na ruch swojego właściciela, oraz zaczął nasłuchiwać, nie wyglądało na to, by zamierzał się podnosić.
Leopold wiadomości żadnej nie dostał, ale Facebook był wypełniony nowymi zdjęciami. Na stronie głównej roiło się od selfie, grupowych fotek, ktoś w międzyczasie zmienił tło profilu na obrazek zespołu, którego Butters nie znał. Nic specjalnie interesującego, a jeszcze bardziej traciło to na wartości, gdy się wspomni, że posiadanie kogoś w "znajomych", niekoniecznie świadczyło o bliższej więzi.
Wyjątkiem były dwa zdjęcia.
Na pierwszym z nich znajdował się Kenny. Trzymał on białą kartkę z dużym napisem NERD i strzałką wskazującą prosto na Broflovskiego, który siedział ławkę przed McCormickiem. Rudzielec, nieświadomy sytuacji, czytał sobie spokojnie książkę podczas przerwy między lekcjami, co reszta grupy postanowiła wytknąć. Może lepiej, że Kyle na czas się o tym nie zorientował, bo zdjęcie mogłoby nigdy nie powstać, a Butters nie miałby okazji, żeby oglądać rozbawionego uśmiechu swojego crusha.
Drugie zdjęcie było od Charlotte; tak, mimo niedługiej znajomości, wymienili się zaproszeniami. Omegle może ich złączyło, ale prawdopodobnie obydwoje potrzebowali od niego przerwy, a także innego portalu do utrzymania kontaktu. To prawdziwy cud, że trafili na siebie w świecie, gdzie co czwarta wideo-rozmowa miała na ekranie penisa w wzwodzie.
Zdjęcie przedstawiało nie tyle, co samą dziewczynę, co jej pokemona - Bidoofa, który siedział na jej kolanach. Boberek miał nałożone na nos okulary i wydawał się z tego powodu wyjątkowo szczęśliwy. Jak niektóre stworki zdjęłyby nowe akcesorium przy pierwszej okazji, ten pokemon jeszcze się ucieszył.
Status zarówno na Facebooku, jak i Skype, wskazywał, że dziewczyna jest online.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-26, 00:57   

Butters uśmiechnął się na widok zdjęcia. Był to smutny uśmiech. Z jednej strony cieszył się, że jego przyjaciel wygląda na szczęśliwego, a z drugiej strony smucił go fakt, że nie może go zobaczyć na żywo. Nie znosił nauczania domowego. Nigdy wcześniej nie pomyślałby, że tak bardzo będzie tęsknić za szkołą, za klasowym dręczycielem, Cartmanem, za niezbyt rozgarniętym nauczycielem, Garrisonem... za wszystkim. Kiedy chodził do szkoły czuł, że należy do jakiejś grupy. Nigdy nie wiedział, co przyniesie nowy dzień, jaki kolejny głupi pomysł zrodzi się w głowie chłopców. W szkole bywało zabawnie, ale też smutno. W domu nie odczuwał ani tego, ani tego. Czuł jedną, wielką pustkę.
Nie nacisnął przycisku lubię to pod zdjęciem. Zjechał myszką w dół i zobaczył swoją internetową koleżankę, Charlotte. Nawet facebook przypominał mu, że mógłby do niej zadzwonić. Lubił z nią rozmawiać. Z jakiegoś powodu nie sprawiało mu to wielu trudności. Z chłopakami z klasy dogadywał się znacznie gorzej. Nie wiedział, czy brak niewidzialnej bariery między nim, a Charlotte był spowodowany faktem, że jest dziewczyną, czy tym, że rozmowa toczy się przez internet.
Ostrożnie odsunął się do tyłu wraz z krzesłem, wstał i podszedł do drzwi. Zamknął je na klucz, choć wiedział, że nie spodoba się to rodzicom. Nie lubili, gdy syn się od nich odgradzał. On jednak, jak każdy młody chłopiec, potrzebował czasem chwili prywatności. Delikatnie pociągnął za klamkę, by upewnić się, że drzwi rzeczywiście się zamknęły, po czym wrócił na miejsce.
Przysunął do siebie klawiaturę i powoli wstukując klawisze, napisał do dziewczyny:
Cytat:
Hej, Charlotte. Masz chęć pogadać?

Zanim nacisnął przycisk odpowiedzialny za wysyłanie wiadomości, przez kilka sekund trzymał nad nim palec. Obawiał się odmowy, która jeszcze bardziej by go dobiła.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-28, 10:58   

Butters nie czekał na odpis długo. Najwidoczniej dziewczyna przeglądała akurat stronę albo miała włączony dźwięk powiadomień, bo krótka odpowiedź nadeszła po kilku sekundach:
Charlotte napisał/a:
Jasne! O czym chcesz pogadać? :)

Leopold już wiedział, że za avatarem, który Charlotte miała na komunikatorze, nie kryje się żaden obleśny zboczeniec. Poznali się przez kamerki, więc pierwsze, co zobaczyli, to swoje twarze. Mieli pewność, że profil tego drugiego (lub tej drugiej, w zależności od perspektywy) nie robił za fake, żeby nakłaniać ludzi do spotkań, które prowadziłyby do kolejnych, nieprzyjemnych sytuacji. Nie mogli jednak przewidzieć swoich wzajemnych intencji (przyjazna twarz również mogła chować najgorsze sekrety), więc... może lepiej zachować ostrożność mimo wszystko?




avatar Charlotte na Skype
na FB ma normalnie zdjęcie
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-29, 05:08   

Pytanie, która zadała dziewczyna, zbiło Buttersa z tropu. W pierwszej chwili zaczął żałować, że w ogóle do niej napisał. Tak naprawdę nie wiedział, o czym chce pogadać. Właściwie chciał po prostu spędzić wolny czas inaczej, niż zwykle. Chciał w jakiś sposób pozbyć się natrętnych myśli - o Kennym, o szkole, o rodzicach. Powodów znalazłoby się wiele, lecz chłopiec nie chciał pisać na ten temat eseju, tylko odpowiedzieć jej krótko i zwięźle, tak jak uczyniłby każdy normalny człowiek.

Leopold napisał/a:
O niczym szczególnym. :P


Chłopiec zawiesił palec nad podłużnym przyciskiem enter. Nacisnął go dopiero, gdy uświadomił sobie, że Charlotte prawdopodobnie zauważyła, że wyświetlił wiadomość kilka minut temu, a mimo to jeszcze na nią nie odpowiedział. Bał się, że uza, że się rozmyślił, bądź stwierdzi, że jest dziwnym gościem, z którym nie warto mieć do czynienia. Wysłana wiadomość wydała mu się głupia (zwłaszcza przez emotikonę z wywalonym językiem), lecz już nie było odwrotu - jedyne, co mógł zrobić, to jak najszybciej uruchomić Skype'a i nacisnąć zieloną słuchawkę, w nadziei, że dziewczyna nie zdąży zwrócić na nią uwagi. Odruchowo wyprostował się na krześle, poprawił kamerkę, która za moment miała udostępnić obraz jego bladej, nieco zarumienionej twarzy i cierpliwie czekał. Kątem oka dostrzegł małą piłeczkę antystresową w kształcie świnki. Przysunął ją do siebie, chwycił i ścisnął pod palcami. Nie stresował się bardzo; po prostu miał dziwną potrzebę zajęcia czymś rąk.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-07-29, 14:39   

Dłuższa przerwa między kolejnymi wiadomościami nie uraziła Charlotte. Dziewczyna poczekała, niezależnie od tego, czy znalazła sobie na tę chwilę zajęcie, czy czekała na czacie, patrząc za odpowiedzią ze strony chłopaka. Butters mógł zobaczyć, jak jego odpowiedź jest odznaczona jako przeczytana parę sekund od jej wysłania.

Avatar szatynki wyświetlił się na środku i powiększył nieznacznie, kiedy niebieskooki czekał na połączenie. Jego nadzieje się nie spełniły, Charlotte nie tylko zauważyła przychodzące połączenie, ale również wkrótce je odebrała. Zamiast obrazka, pojawił się obraz z jej kamerki, pokazując krótkowłosą dziewczynę bez kwiatków, oczywiście.



Miała specyficzny akcent. Nie taki, żeby jej nie zrozumieć, ale zdarzało jej się wypowiadać niektóre wyrazy inaczej. Najbardziej było to widoczne przy wyrazie "sorry", który wypowiadała jako "sorey". Używała go dość często i, w większości przypadków, z błahych powodów.
- Hej, Leo - przywitała się z uśmiechem. Przy pierwszej rozmowie, gdy dwójka wymieniła się swoimi imionami, Charlotte okazała się na tyle miła, że mimo poznania przezwiska Stotcha, wciąż się zapytała o to, jak Butters wolał być wołany. - Jak się masz?
Pokój Charlotte był jasny i to nie tylko przez jasne odcienie na ścianach, ale światło wpadające przez jej okno. Ścienna półka w oddali była wypełniona jakimiś mniejszymi pierdółkami lub ważniejszymi pamiątkami, paroma zdjęciami, w ramkach pojedynczą książką. Na pościelonym łóżku, które tylko częściowo było widoczne za szatynką, leżała ogromna sterta nieposkładanych ubrań.

// Możesz mnie poprawić, czy Butters wolał być przez nią nazywany Butters/Leopold/Leo,
to najwyżej edytuje to, jak go tu nazwała x'D
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

  
 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-30, 05:27   

- H-hej, Charlotte - powiedział Butters, siląc się na jak najbardziej pogodny uśmiech. - U mnie całkiem w porządku - skłamał. Właściwie nie wiedział, po co; przecież nic nie było w porządku. Jego rodzice zmusili go do nauczania domowego, którego szczerze nie znosił. Każdy jego dzień wyglądał tak samo. Chciał zmienić swoje życie, ale nie wiedział jak. Był współuzależniony od rodziców, choć nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Objawiało się to w ten sposób, że w jednej chwili potrafił czuć do nich ogromną nienawiść, zaś w drugiej przeklinać siebie za to, że miał czelność źle pomyśleć o ludziach, którzy poświęcili tyle lat życia, aby go wychować. Czasem był święcie przekonany, że rodzice go nienawidzą, a on sam jest dla nich wrzodem na tyłku, a godzinę później był w stanie całkowicie przegonić tę myśl i uznać ją za irracjonalną, bo przecież gdyby go nie kochali, już dawno wyrzuciliby go z domu. Chłopiec westchnął smutno.
- N-nie. Okłamałem Cię. N-nic nie jest w p-porządku - powiedział, z trudem powstrzymując drżenie głosu. - Jest b-beznadziejnie, Charlotte. - Nagle zawiesił głos i energicznie się odwrócił, gdyż miał wrażenie, że usłyszał kroki dochodzące zza drzwi. Zamilkł, zszedł z krzesła i ukucnął, by zerknąć na szparę między drzwiami i podłogą; co prawda nie zobaczył żadnych stóp, należących do rodzica, który mógłby go podsłuchiwać, lecz kiedy z powrotem zasiadł przy biurku i przysunął do siebie mikrofon, na wszelki wypadek ściszył głos. - M-m-mówiłem Ci, że rodzice zapisali mnie na n-nauczanie indywidualne? N-nie znoszę tego. Oh, jeez. T-tęsknię za szkołą, Charlotte... Za moimi k-kolegami. Brakuję mi ż-życia wśród ludzi. Czuję się tu jak w jakiejś klatce, p-przysięgam.
Nie mógł dłużej udawać. Zmęczył go sztuczny uśmiech i wmawianie innym, że wszystko jest okej. Zbyt długo tłumił emocje - w końcu nie wytrzymał i się przed kimś otworzył, a wybór, choć nie do końca świadomy, padł akurat na Charlotte. W jednej chwili zaczął żałować, że o wszystkim jej powiedział. Nie chciał, by przez niego udzielił się jej zły nastrój.
- P-przepraszam, że ci to mówię. N-nie przejmuj się tym. L-lepiej powiedz, co u ciebie. - Wziął do ręki gumową świnkę i ścisnął ją mocniej, niż zwykle.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

  
 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-08-01, 13:06   

Szatynka słuchała. Na początku jej ekspresja była pogodna, jednak na smutne westchnięcie Buttersa, jej uśmiech został zastąpiony przez zatroskaną i skupioną minę - choć nie przesadnie smutną.
Wychyliła się delikatnie, gdy jasnowłosy postanowił podejść do drzwi. Zaintrygowana, nie mogła powstrzymać tego odruchu, choć tak długo, jak blondyn nie przestawi kamerki, nie była w stanie lepiej się temu przyjrzeć. Na szczęście, Butters szybko do niej wrócił. Charlotte nie rozumiała jego zachowania, ale postanowiła nie komentować. Podobnie jak późniejszego szeptania do mikrofonu.
- Próbowałeś porozmawiać ze swoimi rodzicami o tym, jak się czujesz? - zapytała, nie odrywając brązowych tęczówek od młodzieńca. No... od ekranu. - Konwersacja i szczerość potrafi rozwiązać wiele nieporozumień - stwierdziła. Oczywiście pod warunkiem, że znajdzie się na to odwagę, a druga osoba zechce wysłuchać i współpracować.
- Nie, w porządku - zapewniła szybko Buttersa, gdy ten spróbował wycofać się z tematu. - Nie ma nic złego w byciu smutnym - dodała.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
totoro 
forest spirit


Wiek: 25
Dołączyła: 02 Maj 2018
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-08-17, 17:56   

- N-nie znasz moich rodziców - westchnął Butters, coraz bardziej żałując, że w ogóle zaczął ten temat. Nerwowo przeczesał włosy palcami i na chwilę bez powodu zawiesił spojrzenie na mimikyu, który wciąż spał w swoim łóżeczku.
Między dwojgiem nastolatków wywiązała się niezręczna cisza. Butters jeszcze mocniej ścisnął świnkę, by chwilę później odrzucić ją gdzieś w kąt biurka. Wyprostował się na krześle, chrząknął i wysilił się na jak najbardziej pogodny uśmiech.
- Chyba m-masz rację - powiedział.
Nagła zmiana nastroju spowodowana była faktem, że przypomniał sobie to, co kiedyś sam powiedział. Cieszę się, że coś było w stanie sprawić, że zrobiło mi się smutno. To znaczy, że coś kiedyś sprawiło, że byłem naprawdę szczęśliwy. W tym samym momencie oczyma wyobraźni zobaczył uśmiechniętą twarz jego najlepszego przyjaciela, Kenny'ego. Uśmiechnął się lekko. Chciał się z nim spotkać i spontanicznie zadecydował, że jeśli nie dziś, to jutro rano zapyta go, czy on też ma na to ochotę.
- Już mi trochę lepiej. Tak mi się wydaję - powiedział, nie zająkując się przy tym ani razu. - Wiesz co? Cieszę się, że mogłem to z siebie wyrzucić. Zwykle zwierzam się tylko Kenny'emu, ale też nie zawsze mam na to wystarczająco odwagi. Dziękuję, Charlotte.
Być może dziewczyna nie zrobiła nic szczególnego, ale Leopold i tak był jej wdzięczny. Rzadko trafiał na ludzi, z którymi mógł szczerze porozmawiać o swoich problemach. W oczach rówieśników był zwykle obiektem kpin i żartów. Nie znalazł także oparcia w najważniejszych członkach rodziny, czyli rodzicach. Przez większą część życia musiał tłumić w sobie emocje lub ewentualnie wyrzucać je, płacząc bezradnie w poduszkę lub ściskając w dłoni antystresową piłeczkę, w której działanie sam nie bardzo wierzył.
_________________


Leopold Butters Stotch | konto bankowe | box | trofea | gra
Who's the boy that can laugh at a storm cloud?
Turn a frown into a smile for free?
Who's the kid with a heart full of magic?
Everyone knows it's Butters!

 
     
Kesty 
It's curse o'clock!


Dołączyła: 21 Wrz 2017
Posty: 381
Wysłany: 2018-08-22, 02:33   

Dziewczyna nie rozumiała, o co chodziło dokładnie chodziło z rodzicami Buttersa, ale nie ciągnęła tego tematu. Wydawała się trochę przygnębiona z początku, słuchając o, zamkniętych na prośby własnego syna, rodzicach i nieprzyjemnej sytuacji, której szczegółów nie znała, lecz to przeszło, gdy tylko zobaczyła pogodniejszy uśmiech na twarzy znajomego. Przynajmniej po części. Wciąż rozmawiali na dość ciężkie tematy.
- To dobrze - zauważyła. - Możesz mi mówić częściej o takich rzeczach, jeśli będziesz miał potrzebę. Nawet teraz, jeśli chcesz - dodała pozytywnie. Leopold miał szansę, pytanie tylko, czy zdradzi swoje niepewności i sekrety teraz, czy zostawi to na inną konwersację, o ile do niej kiedykolwiek dojdzie.
Mimikyu poruszył się w łóżeczku. Wygiął swoje ciałko w ruchu, który można było porównać do ludzkiego przeciągnięcia się oraz powoli wydostał się spod kołdry. Rozejrzał się powoli po pomieszczeniu, zatrzymując swój wzrok na swoim właścicielu, jakby próbując ocenić, czy własnie zajmuje się czymś ważnym wymagającym skupienia, jak praca domowa lub gra, której nie może właśnie spauzować, czy może się oderwać od obecnej czynności.
_________________

k a ż d y _ M G _ j e s t _ p o _ c z ę ś c i _ s a d y s t ą _

RRRR
RRRR

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group -
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.