Pokemon Crystal Strona Główna Pokemon Crystal
Forum PBF o tematyce Pokemon~

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Daisy7
2018-09-03, 15:01
[zad. 4] Wielka bitwa!
Autor Wiadomość
Daisy7 


Wiek: 25
Dołączyła: 25 Mar 2016
Posty: 6144
Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2018-07-26, 14:53   [zad. 4] Wielka bitwa!


Wielka bitwa!


Meloetta większości z was pozwoliła dostać się na wyspę. Co więcej, doszło do niespodziewanego zwrotu akcji, bowiem Francis Drake poczuła, że jednak płynie w niej krew Pirata na pół etatu, a nie Rekina Sukcesu, w związku z czym zmieniła swoją drużynę.
Wszyscy zaczęli poszukiwania skarbu, polegając wyłącznie na niepewnych wskazówkach zasłyszanych od innych. Jedni mówili, by szukać w jaskini, inni nakłaniali do przekopania plaży itd. W końcu ustaliliście, że jest osiem możliwości, więc nie pozostawało wam nic innego, aniżeli się rozdzielić.
Cytat:
Jaskinia | Rudzik VS Zumi
Jaskinia co prawda niewielka, ale jej sufit jest usiany mnóstwem stalaktytów. Jeśli skarb został tu schowany, prawdopodobnie ukryto go za lub pod jakimś kamieniem. Ale uważaj, bo taką skałę nietrudno pomylić z Geodudem bądź którąś z jego wyższych form.
Dodatkowy eq: kilof

Plaża przy palmach | Did VS Mhrok
Ktoś wspominał o przekopaniu plaży, ale oczywiście nie całej. Rosną na niej uginające się pod ciężarem kokosów palmy, z czego kilka ułożyło się w prawie idealny okrąg. Czyż zakopaniu skarbu gdzieś wewnątrz niego nie byłoby całkiem możliwą opcją? Problem mogą stanowić alolańskie Exeggutory, które uważają całą plaże za swój teren i nie za bardzo lubią się nim dzielić.
Dodatkowy eq: łopata

Bagno | juleksissi VS Gwen Brown
Samo bagno w sobie nie jest trujące. Co najwyżej może cię wciągnąć. Znacznie groźniejsze są zamieszkując te tereny Grimery i Muki, a także ich odwieczni rywale - Koffingi i Weezingi. Nie ma dnia, by owe Pokemony ze sobą nie wojowały. Ale czy miejsce o tak napiętej atmosferze nie jest idealnym do schowania skarbu? W końcu mało kto zechce podejść bliżej siedlisk trujących Pokemonów, a właśnie obok nich wśród gęstych i ciernistych krzewów może kryć się łup.
Dodatkowy eq: chusta

Wielki baobab | totoro VS SayuriSagi
Co prawda nie jest najwyższym drzewem na wyspie, ale z pewnością najpotężniejszym i najbardziej rozłożystym. Jeśli ktoś tu schował skarb, to albo wewnątrz wydrążonego pnia, gdzie mieszka Ariados, albo, jeżeli potrafił się wspinać, gdzieś wśród gałęzi, na którym niekiedy przesiadują Mandibuzzy.
Dodatkowy eq: lina

Jezioro | Kesty VS Rieul
Hmmm... A może skarb wrzucono na dno jeziora? Chociaż nie jest ono zbyt duże pod względem powierzchni, głębokością sięga nawet trzech metrów. Dodatkowo głębiny zamieszkuje Starmie, która ze swoim wojowniczym temperamentem idealnie nadawałby się do przeganiania nieproszonych gości. Jedynym stworzeniem, do którego czuje respekt, jest Vaporeon, częsty bywalec jeziorka. W przeciwieństwie do rozgwiazdy naturę ma raczej łagodną.
Dodatkowy eq: sieć

Kapliczka | Mole VS Panda
O tym, że wyspę musieli odwiedzić już kiedyś jacyś ludzie, świadczy stara, drewniana kaplica wybudowana w hołdzie dla Meloetty. Chociaż jest naprawdę niewielka, bo w wewnątrz na raz pomieści się nie więcej niż tuzin ludzi, posiada całą gamę idealnych skrytek. Czemu by nie wsadzić skarbu pod którąś z obluzowanych desek? A może ukryto go pod samym ołtarzykiem? Albo za którąś płaskorzeźbą? Co prawda kapliczkę upodobały sobie Gaslty i Phantumpy, ale nie są groźne. Po prostu lubią straszyć (chociaż niewykluczone, że mają na swoich kontach kilka ofiar zawału serca).
Dodatkowy eq: siekiera

Podziemne tunele | Profesor Voriarty VS Kaoriann
Pod znaczną częścią wyspy rozciąga się prawdziwy podziemny labirynt. Nie wiadomo, kto lub co go stworzył, ale wykonał kawał dobrej roboty, bowiem po tunelach ludzie mogą bez problemu poruszać się na dwóch nogach bez konieczności garbienia się. Znalezienie tutaj ewentualnego skarbu to kwestia szczęścia i dobrej orientacji przestrzennej. Eksploatując podziemia trzeba uważać na Digletty i Dugtrio, chociaż nie są one agresywne dopóty, dopóki się ich nie potrąci. Znacznie bardziej uciążliwe okazują się agresywne Excadrille. Mają świetny słuch i szybko przemieszczają się tunelami.
Dodatkowy eq: latarka

Cmentarzysko | Kyuubi VS Księciu
Na żwirowej pustyni otoczonej wysokimi górami powstało najprawdziwsze cmentarzysko. Stare i schorowane Pokemony, wyczuwając nadciągającą śmierć, wędrują w to miejsce i tam spokojnie umierają. Kto wie, czy gdzieś wśród szkieletów nie ukryto skarbu? Należy jednak uważać na watahy Mightyen i Poochyen. Hieny nie lubią obcych na swoim terenie, o ile nie są to konające istoty, które niebawem będzie można spałaszować.
Dodatkowy eq: proca z zapasem małych kamyczków


Na wstępie zaznaczę, że Mhrok nie prosił o przeniesienie, ale nie było nikogo chętnego, więc musiałam wylosować i padło na niego.
A teraz co do zadania. Każdy z Was opisuje, w jaki sposób szuka skarbu na obszarze, który został mu przydzielony (każdemu dobierałam losowo). Nie można używać żadnych własnych Pokemonów ani wymyślonych gadżetów, choćby to miała być spinka do włosów - NOPE. Jedyne rzeczy, jakie macie do dyspozycji to te, które podałam do każdego obszaru + piracka szabla. Rzecz jasna warto wykorzystać również sam teren. Oprócz szukania skarbu możecie również zająć się przeszkadzaniem rywalowi bądź też obroną przed jego ewentualnymi atakami. Cały myk polega na tym, iż nie wiecie, co zrobi przeciwnik.

Odpisy wysyłajcie do mnie na PW do 29 lipca, godz: 17:00 w temacie wpisując "Wielka bitwa" bądź coś podobnego. Raz wysłany odpis nie podlega żadnej zmianie, a więc nie można dosyłać jakichkolwiek poprawek itp. Powodzenia o7

EDIT: O takie rzeczy jak kamyk czy coś to mnie nie pytajcie, bo raczej nietrudno je znaleźć. Tak samo jak kokos przy palmie, kość na cmentarzysku czy patyk przy baobabie. Używanie tego typu przedmiotów zalicza się do wykorzystywania terenu ;)
_________________
< 3
[ Charlie | box | bank | przygoda ]
< 3

"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"

~ Tove Jansson, "Dolina Muminków w listopadzie"
Ostatnio zmieniony przez Daisy7 2018-07-26, 15:29, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Daisy7 


Wiek: 25
Dołączyła: 25 Mar 2016
Posty: 6144
Skąd: niedaleko Lublina ;'3
Wysłany: 2018-07-30, 12:49   

Plaża przy palmach
Did napisał/a:
Ja tutaj przypłynęłam, żeby szukać przygód, a nie grzebać w piasku! Jestem kobietą, a nie jakimś zwykłym chłopem wymachującym łopatą. Już mnie zobaczą, jak kopię ten piasek! Po moim trupie!
- Weź i moją łopatę. Nie zamierzam przekopywać plaży. - prychnęłam, rzucając łopatę drugiemu piratowi, którego imienia nawet nie znam.
Jak jej się chce, to niech kopie. Dla mnie to może sobie nawet zamek z piasku wybudować! Ja w tym czasie poleżę w cieniu z dala od tych przerośniętych palm i popatrzę na to przedstawienie!

Mhrok napisał/a:
Zmiana stron w mojej byłej drużynie na pewno nie przeszła bez echa, jednak mnie to nie interesowało. Było to koniecznie, jeśli mam ostatecznie osiągnąć swój cel, który był dla mnie nadrzędny. To, co robiłam teraz, było jedynie sposobem do jego osiągnięcia.
Wylądowałam na plaży, przeciwko mnie był mój dawny kamrat. Starałam się nie myśleć o nim ja o dawnym współtowarzyszu podróży, jednak było to wcale nie łatwe zadanie. Najłatwiej byłoby go zabić, to jednak nie byłoby łatwe w wykonaniu, gdyż znałam jego możliwości. Innym sposobem mogło by być nasłanie na niego chodzących palm, to jednak też brzmiało prosto "na papierze". Mogłam równie dobrze robić swoje, ignorując jego ewentualne zaczepki, jednak taka pasywna postawa na pewno daleko by mnie nie zaprowadziła. Zastanowiłam się ponownie nad wszystkimi trzema opcjami i najbardziej przemówiła do mnie ostatecznie ta z wykorzystaniem alolańskie Exeggutorów. Staram się sprowadzić grupę zachłannych pokemonów i nakierować na mojego przeciwnika. Kiedy ten będzie zajęty walką z palmami, sama mogę w spokoju zająć się wykopywaniem skarbu. Jednak teraz pytanie, jak to zrobić? Najlepiej byłoby upozorować atak ze strony May, to rozwścieczyłoby stworki i dało mi czas na działanie. Staram się rzucić w nie kokosem czy jakimś grubszym patykiem, oczywiście w taki sposób, żeby nie było wiadomo, że to ja.

Cóż za niespodziewany obrót spraw. Dobrze, że kapitan Rekinów Sukcesu nie widział May, bo zapewne dostałaby niezły ochrzan za to, że nie szuka skarbu. Z drugiej strony dzięki niej Francis miała ułatwione zadanie. Dodatkowo nasłała na rywalkę mocno poirytowane Exeggutory, które zaczęły ścigać May po całej plaży. W tym czasie Piratka na pół-etatu mogła w spokoju zająć się kopaniem piasku. Niestety nie udało jej się znaleźć łupu.
Did: 4 pkt | Mhrok: 14 pkt


Bagno
Gwen Brown napisał/a:
Nadeszła wiekopomna chwile szukania skarbu. miałam to "szczęście", być wytypowaną do przeszukania okolicznego bagniska pełnego Grimerów, Muków, Koffingów i Weezingów. To nie byłoby jeszcze takie złe, problemem okazywała się obecnośc rywali z sąsiedniej załogi. Bo, że i stamtąd kogoś wytypowali to było więcej niż pewne, czułam to w kościach! No nic, trzeba zrobić to co Gweniom wychodzi najlepiej- "zniknąć" i przeskradać się dalej.
Na początek postanowiłam zrobić użytek z chusty, która dał mi kapitan. Rozejrzałam się za jakimś bajorkiem ze w miarę czystawą wodą, coby zwilżyć chustę. nie to, że pcham ją po sam muł, ot, delikatnie moczę, coby jej nie wyświechtać w jakimś syfie. Teraz, kiedy jest mokra, mogę zawiązać ją na twarzy, tak by zasłaniała mi usta i nos. Dzięki temu popełniłam sobie coś w rodzaju filtra powietrza - w końcu okolicę zamieszkują trujące poki, wiadomo na jaki toksyczny pierd natrafię? No właśnie. A taka zrobiona na szybko maska powinna tyle o ile odfiltrować mi te wszystkie syfy.
A zatem maska na łeb, szabelka w dłoń, po kolana w błoto goń! No, dosłownie w błoto, bo o ile moja "maska przeciwgazowa" powinna być w miarę czysta, o tyle ja nie mam oporów by ubabrać się w błocie od góry do dołu. Po co ułatwiać innym wypatrzenie mnie? No, to się trochę zamaskuję. Staram się poruszać jak najciszej, czujnie rozglądać na boki i wypatrywać ewentualnego zagrożenia. Żadnych gwałtownych ruchów, wszystko powoli. Jeśli coś mnie zaniepokoi, to bez paniki- przycupnąć w miejscu, bez ruchu i czekać. W końcu mam jeszcze oczy, więc mogę próbować rozejrzeć się dookoła (ale bez kręcenia łbem jak oszalała- bardziej samym ruchem oczu), mam tez uszy żeby posłuchać skąd może nadejść zagrożenie.
W każdym razie stawiam na przekradnięcie się przez bagno, a w sytuacji podbramkowej na element zaskoczenia wynikający z mojego kamuflażu- jakbym normalnie tuptała przez bagno, wymachując szabelką to byłabym łatwym celem, ale jak się z tą szabelką przykradam i rzucę od tyłu? Mhm... pyszny pomysł. Ale to ostateczność! Wolę nie prowokować starć.
No, to gdzie ten skarb? Taś taś, skrzyneczko... Gdzie jesteście monetki? Się tu porozglądam to raz dwa odnajdę skarb!

juleksissi napisał/a:
Przed wejściem na bagno chustę złożyłem na pół, po czym obwiązałem ją wokół twarzy, mniej więcej w taki sposób jak robią to złodzieje przed napadami na bank. Miało to chociaż trochę oczyścić powietrze od toksyn, które wydzielają Weezingi i Koffingi. Miałem nadzieje, że dzięki temu nie zatruję się tym jak że szkodliwym gazem. Wchodząc na bagno, celowo umazałem się cały w błocie i powtykałem rośliny, które tam są w ubrania. Zrobiłem ten kamuflaż, aby bardziej wtapiać się w tło, spowoduje to, że jest mniejsza szansa zauważenia mnie przez rywalkę. Po bagnie chodziłem dość powoli i ostrożnie, starałem się nie robić zbyt dużego hałasu ani nie wchodzić w drogę wrogo nastawionym pokemonom. Najpierw zacząłem przeszukiwać różnego typu trawy i zielska. Wyrywałem je, po czym dokładnie oglądałem wypielone miejsce, po dokładnym obejrzeniu kładłem tam to, co wyrwałem, aby mój przeciwnik nie wiedział, że to miejsce jest przeszukane. Jeszcze w tym miejscu robiłem większy hałas tak, aby zwabić jakiegoś pokemona. I tak w kółko, dopóki nie przeszukałem wszystkich zarośli. Potem przeniosłem się na poszukiwania w błocie. Macałem błoto jakimś kijem, aby zobaczyć, czy nie ma tam niczego twardego, jak nic nie wyczułem, odchodziłem i kontynuowałem poszukiwania w innym miejscu. Pod sam koniec mojego pobytu na bagnie zastawiłem pułapkę. Poszukałem takiej kałuży błota, gdzie kijem nie wyczuwałem gruntu. To miejsce przykryłem ogromną ilością trawy, tak aby błota wcale nie nie było widać.

Ogólnie to wpadliście na bardzo podobne pomysły. Obydwoje ogarnęliście, po co dałam wam chustę – brawo! Mimo wszystko wydaje mi się, że julek nieco więcej pogłówkował, dlatego dostał o jeden punkcik więcej. Niestety żadnemu z Was nie udało się znaleźć łupu :c
Gwen: 14 pkt | juleksissi: 15 pkt


Kapliczka
Panda napisał/a:


Jako, że Erica jest niespełna rozumu, to i stwierdziła, że nie będzie rywalizować z tą drugą piratką czy piratem. Nie wie z kim właściwie jest, bo nawet nie spojrzała na tego ludka. Po prostu chwyciła siekierę i jak ta istna wariatka zaczęła napieprzać siekierą na wszelkie strony.
- Rozpierduchę zostaw mi, a ty se szukaj tego badziewia, co go czeba zlokalizować! - Krzyknęła przy tym głośno waląc bronią w deski oraz wszystko to, co mieściło się we wnętrzu kaplicy. Zamierzała się przy tym dobrze bawić całkowicie ignorując otoczenie. Jak się siekiera stępi/zepsuje czy cuś to ją po prostu zastąpi szablą, a potem gołymi paluszkami będzie siać zniszczenie. Co jeśli jakieś pokemony wyskoczą? Z nimi też się zabawi! Zawsze chciała przeżyć wymianę śliny z duchem. Najlepiej z samiczką. Czy duchy w ogóle mają jakieś wydzieliny? Jak to wygląda u nich z tą kopulacją i rodzeniem dzieci? Czy u takiego Gastlego da się wymacać/wydmuchać/dostrzec członka czy to jakoś magicznie się pojawia? Czy to wystarczy, że po prostu będą oba poki oddychać tym samym powietrzem obok siebie? Bum i samica w ciąży? Tyleee pytań! Pewnie nie uzyska żadnych odpowiedzi podczas tej całej dewastacji poszukiwawczej.

Mole napisał/a:
---

Od Mola nie otrzymałam PW, a więc automatycznie zostaje zdyskwalifikowana z eventu, a tym samym otrzymuje warn o wartości 1. Co do Pandy – pomysł z porąbaniem kaplicy siekierką jest z pewnością... ciekawy. Chociaż niezbyt skupiłaś się na szukaniu skarbu, a o to chodziło w tym zadaniu. Niestety nie znalazłaś łupu (a może po prostu rozwaliłaś go w drobny mak i nawet się o tym nie zorientowałaś?).
Panda: 6 pkt


Jezioro
Kesty napisał/a:
Edwin, jako strachajdupa, jaką jest, nie był przeznaczony do walki na śmierć i życie, niezależnie czy to z ludziem, czy to z pokemonem. On tu tylko służy, on jest kmieciem oraz plebsem, więc też takimi metodami się posłuży.
Jego plan był prosty - ukryć się, poczekać i zobaczyć, czy jego wróg odwróci uwagę agresywnej poke-gwiazdy. Niezależnie czy osoba z przeciwnej drużyny zechce się z nią się zmierzyć czy postanowi przegadać, Edwin wtedy się prześlizgnie, zanurkuje i popatrzy za skarbem, żeby jak najszybciej go podpierniczyć przeciwnikowi i spierniczyć hen daleko, gdzie pieprz rośnie. Siatki co najwyżej użyje po to, żeby więcej zabrać ze sobą, o.

Rieul napisał/a:
Że też przyszło mi zajmować się przeszukiwaniem właśnie jeziora. Nie przepadam za pływaniem, a obecność Starmie tylko pogarsza sprawę. Do tego nie jestem tutaj sama – muszę zmierzyć się z Edwinem Perlmannem, który tak samo ja szuka pirackiego skarbu. Na szczęście chłopczyna nie wygląda jakoś przerażająco, mam nadzieję, że łatwo mi z nim pójdzie. Cholera! A jak to taka przykrywka i to chucherko jest jakimś Supermanem w przebraniu? Trzeba będzie na niego uważać.
Ze sobą mam tylko szablę i sieć, do tego czy mogę jakoś wykorzystać teren? Mam rzucać do przeciwnika z Rekinów Sukcesu jakimiś kamyczkami? Co ja dziecko jestem?
Chyba najlepiej byłoby skumać się z tym Vaporeoniem (trzeba by go przeciągnąć na swoją stronę), może on da radę przekonać Starmie do tego, abym mogła przeszukać jezioro. Zajmie mi pewnie kupę czasu, do tego muszę uważać na tego uroczego chłopaka, żeby skarbu nie zwinął mi sprzed nosa.
- Przepraszam... - powiedziałam cicho, widząc wodną ewolucję Eevee. Nie wyglądał na jakiegoś agresywnego, więc może nie będzie tak źle? - Chciałabym prosić Cię o pomoc. Jestem piratką – tutaj pokazuję na szablę - szukamy na tej wyspie skarbu i przeszukujemy różne miejsca. Mnie przypadło jezioro, jednak Starmie, która tutaj mieszka jest dla mnie problemem. Proszę Cię, Vaporeonie, pomóż mi znaleźć skarb. - najzwyczajniej w świecie uklęknęłam przez wodnym stworzeniem. - Moim wrogiem jest również Edwin, pirat z przeciwnego okrętu. - wskazałam na chłopaka, który pokazał się w okolicy. Zmierzyłam go piorunującym spojrzeniem. - Chciałbyś zapewne wiedzieć dlatego to właśnie mnie miałbyś pomóc? - spoglądam na Pokemona i delikatnie się uśmiecham. - Może dlatego, że bardzo chciałabym pomóc swojemu okrętowi. Jestem najmłodsza z nich wszystkich, obawiałam się, że mogą mnie odtrącić, uznać za gówniarę, która nie wie na co się pisze. Oni jednak okazali mi tyle serca, są dla mnie jak rodzina, ale taka prawdziwa, dlatego chciałabym im się odwdzięczyć z opiekę i miłe słowa. - nie chcę zgrywać kapryśnej nastolatki, nie teraz. Może i mam zadziorny charakter, ale naprawdę poczułam się na łajbie Piratów na pół-etatu jak w domu i nie chciałabym tego stracić.
Liczę na łaskawość Vaporeona i na to, że zechce mi pomóc. Rozczuliłam się, przypominając sobie te wszystkie piękne chwile spędzone razem z nimi, rozwiązywanie łamigłówek, wspólne rozmowy. Trafiła mi się naprawdę świetna ekipa i nie chcę ich zwieść. Mam nadzieję, że Pokemon przekona Starmie do tego, abym mogła poszukać skarbu i że naprawdę nie mam złych intencji. Sieć chcę wykorzystać na ewentualne złapanie Edwina. Gdyby jednak ruszył w moją stronę to najpierw postaram się pozbyć jego szabli, którą bez problemu mógłby się uwolnić. Jeśli to mi się nie uda, a będę widziała skarb to sieci użyję tylko po to, aby spowolnić przeciwnika, rzucając nią w chłopaka z drużyny Rekinów. Staram się unikać starcia twarzą w twarz i pojedynku na szable, bo szczerze powiedziawszy jestem we władaniu szablą dość średnia. Liczę jednak na to, że i Edwin nie jest w tym zbyt dobry – sam też nie wygląda na jakiegoś osiłka, ale warto nie lekceważyć wroga.

Kesty – krótko, zwięźle i na temat, ale jednak nieco za krótko i za mało kreatywnie. Rieul – poradziłaś sobie naprawdę świetnie, mimo zbędnego lania wody momentami ;) Vaporeon zgodził ci się pomóc, zwłaszcza, że drugi pirat nawet nie próbował zawrzeć z nim sojuszu, więc czemu miałby pomagać jemu zamiast tobie. Niestety mimo iż wodny lisek zajął się zarówno Starmie jak i Edwinem, dzięki czemu mogłaś zanurkować w głąb jeziorka i poszukać łupu, nie znalazłaś go.
Kesty: 6 pkt | Rieul: 18 pkt


Wielki baobab
totoro napisał/a:
Położenie skarbu było jedną wielką niewiadomą.
Drużyna postanowiła się rozdzielić, by sprawdzić wszystkie możliwe kryjówki. Zadaniem Róży było zbadanie okolic wielkiego baobabu, który był najpotężniejszym, a zarazem najbardziej rozłożystym baobabem na wyspie.
Miała do dyspozycji jedynie linę.
Miała pomysł, jak ją wykorzysta, jeśli okaże się, że skarb jest położony wśród gałęzi, ale najpierw jednak musiała znaleźć te nieszczęsne drzewo. Postanowiła dostać się na najwyższy punkt na wyspie i stamtąd je zlokalizować. Przedarła się przez gęste zarośla; co jakiś czas przecinała szablą te najbardziej zagradzające drogę. Uzbroiła się w cierpliwość - wiedziała, że nie ma sensu podchodzić do każdego baobabu z osobna, gdyż to byłoby monotonne i na dłuższą metę wydłużyłoby jej poszukiwania. Po kilku minutach marszu dotarła na sam szczyt wzniesienia, z którego otworzył jej się widok na całą wyspę. Otarła krople potu z czoła i rozejrzała się. Nie miała lornetki, więc musiała bardzo wytężać wzrok. Jeden z baobabów leżących w oddali wyróżniał się na tle innych. Zdecydowała się podejść do niego i tam poszukać skarbu.
Podeszła ostrożnie. Słyszała, że wewnątrz dziury wydrążanej w pniu może czaić się groźny ariados - jeśli rzeczywiście tam był, musiała wziąć go z zaskoczenia. W tym celu poruszała się wręcz na palcach, cały czas kurczowo ściskając piracką szablę. Jednocześnie zerkała w górę - groził jej również atak z powietrza; podobno wśród gałęzi drzewa nieraz przesiadywały mandibuzzy. Mogłaby się obronić, pod warunkiem, że nie dałaby się zaskoczyć.
Miała dwie możliwości:
1) Albo znajdzie skarb w dziurze i po prostu go weźmie. W razie, gdyby w środku przesiadywał ariados, postraszyłaby go, ewentualnie zraniła szablą.
2) Druga opcja była nieco bardziej skomplikowana. Mogła wspiąć się po linie, by dostać się na gałąź. Jak? Poznała ten sposób od jej dawnego kapitana, Ognia. Cały myk polegał na zrobieniu z liny prowizorycznej drabiny. Na końcu należy zrobić tak zwaną pętle ratowniczą. Następnie, mniej więcej co pół metra, trzeba zrobić pętle (złączyć linę podwójnie i zrobić zwykły supeł), które mają służyć za "uchwyty". Ostatnim krokiem jest przerzucenie liny przez gałąź i wspięcie się (trzeba trzymać się uchwytów i nogami powoli stąpać po konarze). Przez cały ten czas nie rozstawała się ze swoją szablą. Spodziewała się, że mandibuzzy mogą zaatakować - w razie co zeskoczyłaby z liny i zaatakowała je szablą (dlatego też wchodziła na drzewo powoli - gdyby pokemony ją usłyszały, z pewnością od razu przystąpiłyby do ataku, a ona nie spadłaby z dużej wysokości).
https://www.youtube.com/watch?v=jdngLAUYlTM (filmik wyjaśniający metodę wspinaczki)

SayuriSagi napisał/a:
Catherine niechętnie spojrzała na rosnące przed nią drzewo, a następnie skierowała wzrok w stronę, gdzie, jak wiedziała, powinien znajdować się jej przeciwnik. Zdawała sobie sprawę, że nie jest to najgorsze miejsce, do jakiego mogła trafić, ale z drugiej strony nie było ono też jakieś łatwe do przeszukania, w końcu nieważne którą drogę wybierze, tam czekać będzie na nią drapieżny Pokemon, a przecież jeszcze jest ten drugi pirat.
Niezadowolona z takiego obrotu spraw dziewczyna rozejrzała się dookoła za jakimiś porządnymi kamieniami oraz kawałkiem liany. To pierwsze powinna znaleźć bez problemów, jednak nie miała zbyt wielkich nadziei w stosunku do pędu. Gdyby go miała, to po prostu miałaby odrobinę łatwiej, ponieważ chciała z tych przedmiotów zrobić bolas, ale dopiero później, kiedy upewni się co do planów wroga.
Mając chociaż tyle z przedmiotów, ile zdołała szybko znaleźć, Catherine postanawia ostrożnie zbliżyć się do pnia baobabu, jednocześnie obserwując poczynania oponenta. Miała zamiar pozwolić mu rozpocząć poszukiwania skarbu, a samej deptać mu po piętach i w odpowiedniej chwili ukraść mu skarb. Uznała to za lepsze rozwiązanie, ponieważ gdyby skupiła się wyłącznie na rekonesansie, on mógłby zajść ją od tyłu i unieszkodliwić. Oprócz tego została jeszcze kwestia dzikich Pokemonów, które znajdują się w okolicy. W przypadku, gdyby to ten drugi znalazł skarb, dziewczyna mogła za pomocą broni albo wywołać zamieszanie, które ściągnęłoby uwagę stworów, albo zaatakować jednego z nich. Przy obu tych możliwościach miała zamiar nakierować rozwścieczone zwierzęta na drugiego pirata, aby skupiły się właśnie na nim, a samej zabrać skarb.
Podjąwszy takie, a nie inne decyzje, Catherine zaczęła wcielać swój plan w życie. Obserwując wroga kieruje się ku pniu drzewa, a następnie zaczaja się, aby chwilę później podążyć za przeciwnikiem. Jeśli jednak ten przejrzy jej sztuczkę i sam zacznie ją śledzić, to ruszy ku wnętrzu rośliny, aby tam napuścić na niego Ariadosa i zostawiwszy go na pastwę losu samej poszukać skarbu. A w przypadku, gdy ten postanowi zbadać gałęzie, dziewczyna zaatakuje bolasem Mandibuzzy w taki sposób, aby zaatakowały drugiego pirata, no chyba ze ich nie będzie, to wtedy spróbuje pójść za nim, a może i nawet go wyprzedzi, aby zrobić mu przykra niespodziankę, jak tylko dotrze na górę. Jeśli żaden z jej pomysłów się nie powiedzie i w jakiś sposób straci stworzoną broń, a wróg zdobędzie skarb, to pozostanie jej tylko skorzystanie z szabli.

Nah... totoro kompletnie nie zajęła się kwestią rywala, natomiast Sayuri skupiła się na niej za bardzo. Niemniej znacznie bardziej spodobał mi się odpis totoro, ponieważ dokładnie opisała, jak zamierza przeszukiwać baobab. Zwłaszcza ten pomysł z drabiną z liny okazał się być bardzo ciekawy. Trochę niepotrzebny przydługi wstęp. Znaczy się spoko, że wpadłaś na to, aby napisać, jak w ogóle znajdujesz wielki baobab, chociaż tego nie wymagałam, ale za bardzo się temu poświęciłaś, a to powinien być raczej dodatek. Co do Sayuri – również doceniam twoje wysiłki, ale za mało poruszyłaś temat radzenia sobie z przeszkodami, które na was czyhały. Niestety żadna nie znalazła łupu.
totoro: 17 pkt | Sayuri: 14 pkt


Jaskinia
Zumi napisał/a:
- Oto stało się. Chaotyczna walka o skarb. Piraci biegający wszędzie z kilofami szablami. Tłukący się nawzajem o najlepsze miejsce. Na szczęście po chwili ktoś ogarnął całą sytuację i przydzielił każdego pirata do jednego z ośmiu obszarów. - Doktorek zaczął opowieść. Stojąc naprzeciw swojego Napoleona. Wyraźnie rozochocony gestykulował i kręcił się po pokoju kiedy zdawał relację z ostatnich zdarzeń.
- Ja wylosowałem jaskinię. Moim przeciwnikiem był niejaki Nat Mitchell. Nie ufałem tej bandzie rabusiów, toteż postanowiłem zachować odstęp i nie wdawać się zbytnio w potyczki. A ten cały Nat też mi się nie podobał. Był zbyt młody i miał za ładną buźkę jak na pirata. Wydawał się taki... taki... - Pstryknął kilka razy palcami próbując znaleźć słowo. - Śliski! O! Śliski... właśnie! No to,
proszę ja ciebie, stwierdziłem, że najlepiej będzie mieć oczy dookoła głowy, coby mnie gagatek nie zaskoczył. Znalazłem więc dogodne miejsce do kopania. Mając nadzieję, że w owym miejscu uda mi się coś znaleźć. Szukałem jakiegoś iksa albo czegoś innego co się wyróżnia. Zdałem się na moje przeczucie. No i jak już wybrałem miejscówkę to rozsypałem za sobą garść kamieni. Duuużo kamyczków. Pokopałem troszkę dla picu, żeby narobić sobie ich więcej. Porozsypywałem sobie dookoła, żebym mógł usłyszeć ewentualne kroki mojego oponenta. A z kilofem w dłoni i szablą u mego boku mogłem się w razie czego obronić. Mówię ci... Byłem gotowy wbić mu ten kilof w tą piękną twarzyczkę. Jednak idąc radą Maoletty postanowiłem wstrzymać się i nie atakować. A broni używać tylko w samoobronie.

Zatrzymał się zadumany i urwał swoje opowiadanie.
- A co było dalej to już moja tajemnica... - Uśmiechnął się, a napoleon nie wiedział już czy był to uśmiech smutku czy też szczęścia.

Rudzik napisał/a:
Nat nie miał jakiegoś wybujałego pomysłu na to, jak wydobyć skarb z takiej jaskini. Szczerze mówiąc - jaskinie nie były jego rzeczą. Gdyby mógł tylko szukać skarbu na plaży zasypanej ciepłym, złotym piaskiem, ach... zupełnie jak na tych wszystkich ilustracjach piratów dla dzieciaków. No ale rzeczywistość nie może być za bardzo kolorowa, prawda?
Na szczęście Nat nie należy do osób, które nie mają jakiegokolwiek planu - no bo jednak jakiś tam plan wymyślił. Trochę szkoda, że jest najprostszy jak budowa cepa i zakłada zostanie Geodude'owym pustelnikiem. Może to jakiś plan na przyszłość, jak już przestanie być piratem?
W każdym razie chłopak postanowił sprawdzić każdy podejrzany głaz - wpierw gładząc go dłonią, by się dowiedzieć, czy to Geodude lub inny kamienny pokemon, czy nie. Jeśli dany głaz okazałby się pokemonem, zamierzał prosić go o przesunięcie się na moment, by zobaczyć, czy pod nim nie kryje się skarb - zaś gdyby stworzenie nie współpracowało, zawsze miał kilof, by je uciszyć (lub też mniej subtelnie, rozwalić mu łeb), prawda? Kilofa zamierzał użyć też do pozbywania się zwykłych kamieni oraz do ewentualnego kontrataku na przeciwnika.
Mimo wszystko nadal liczył, że ptasi doktorek będzie robił wszystko, tylko nie atakował przeciwnika, ale Nat był gotowy zasadzić mu kilof ostrą stroną prosto w brzuch, gdyby się okazało, że rywal zechce go zaatakować. Na razie jednak skupił się na zostaniu Geodude'owym pustelnikiem bądź ich seryjnym mordercą.

Obydwoje omówiliście kwestię rywala – plusik. Zumi skupił się na zwykłym kopaniu, totalnie olewając kwestię Geodudów i stalaktytów, natomiast Rudzik postanowiła mniej lub bardziej zaprzyjaźnić się z Geodudami, ale stalaktyty również odepchnęła w kąt. Ludzie, co z wami? .-. Chcielibyście dostać takim czymś w łeb? .-. Żadne z was nie wyczerpało tematu do końca, jednak Rudzik poradziła sobie według mnie nieco lepiej. Tak czy siak nie znaleźliście łupu.
Zumi: 12 pkt | Rudzik: 14 pkt


Cmenatrzysko
Księciu napisał/a:
Nie zdążyłam umieścić tego w swoim dzienniku, jednak składam obietnicę, że jeżeli przeżyję, wszystko to znajdzie się na jego kartach. Uzyskawszy przepustkę od Meloetty, załogi obu statków wyruszyły na poszukiwania skarbu, który od samego początku był naszym celem.
Mnie, zarówno jak kapitan Rekinów, zostało przydzielone miejsce, które od samych progów witało mroczną aurą i chłodem. Żwir pod stopami na bezkresnej pustyni otoczonej stromymi górami, góry kości i szczątki stworzeń wskazywało na zbiorową mogiłę i cel ostatniej podróży wielu istot, gdzie śmierć we własnej osobie wita ich z otwartymi ramionami na pustkowiu. Czy gdzieś tutaj znajduje się skarb o który walczymy? Czy tak nieprzyjemne miejsce może obdarować łupieżców fortuną?
Odziana jestem w długi płaszcz sięgający kostek, białą koszulę pod którą bandaże opasają mi piersi, skórzane spodnie i pasujące do całości buty również ze skóry. Krótką fryzurę skrywa bikorn. Przy boku wisi szabla, która gotowa jest przeciąć nieprzyjaciela jednym ruchem nadgarstka. Przy pasku, oprócz sakiewek, wisi proca. Górujące słońce oblewa swym żarem wszystko wokół, odbierając siły wysuszając nasze ciała. Decyduję się zdjąć płaszcz. Czuję jak pot oblepia moje ubrania.
Moim towarzystwem jest Chiyuri, gdyż tak nazywała się okryta czernią kobieta dowodząca drugim statkiem, która zaznała pirackiego życia i zna się na walce, co czyni z niej trudnego przeciwnika. Zdecydowanie nie mogę jej lekceważyć. Pamiętam jak opowiadała o swoich wyczynach i o tym jak udało się jej zostać kapitanem, jednak nie mogę pozwolić, by ona odnalazła skarb. Muszę ją zabić, by chwała spadła na mnie. Nie będzie to jednak proste, sądząc po jej doświadczeniu. Muszę uciec się do podstępu.
- Kapitan Chiyuri. - Zaczęłam z wolna, trochę niższym głosem, rozglądając się po otaczających nas górach. - Należy zachować ostrożność. Nie jesteśmy tutaj sami. - Przez większość naszego marszu szłyśmy w ciszy, a przynajmniej ja, niechętnie angażując się w ewentualną rozmowę. Zatrzymałam się pośrodku niczego. Za daleko by uciec skąd przybyłyśmy. Aż do tego momentu szłyśmy noga w nogę, polegałyśmy na sobie i trwałyśmy w sojuszniczych relacjach. Czy zdaje sobie ona sprawę z tego, że koniec końców jest to rywalizacja?; że flota, która odnajdzie skarb do końca swych dni będzie uwzględniana w szantach i do końca świata zapisze się na kartach historii? Chcę, by imię moje i mojego Harrego śpiewane było na całym świecie. Chcę, by zamiast niej, było czczone imię mojego ukochanego, którego zabrało morze. Chcę oddać mu chwałę, która się mu należy.
Zdobywając jej uwagę, obracam się do niej ciałem.
- Nie lubię długich pożegnań. - Odzywam się po krótkiej przerwie. Czułam adrenalinę w żyłach i niecierpliwość wraz z podnieceniem, które czułam w mojej wiosce, gdy w akcie złości i desperacji wybiłam mój dom.
- Skarb, którego poszukujemy, musi wejść w moje posiadanie. Nawet jeżeli jego tu nie ma, eliminując Ciebie, będę mogła przywłaszczyć go nawet, gdy ktoś z twojej flotylli go odnajdzie. - Sprawnym ruchem odrzucam z głowy bikorn w jej stronę, celując w głowę, by ją rozproszyć. Następnie giętkim ruchem nadgarstka wyciągam szablę i robię wypad w przód, celując w trzewia dziewczyny.
Ku mojemu zdziwieniu, kobieta sparowała, a dźwięk szabli rozniósł się echem. Co mnie zgubiło? Ślepa pewność siebie?
Nie czekałam długo na odpowiedź ze strony Chiyuri, gdy ta w akcie riposty wybiła szablę z mojej ręki. Skąd u mnie ta słabość? Uskakuję po żwirze przed ewentualnym atakiem, upadając z łoskotem na żwir.
- Nie wygłupiaj się. Co chciałeś zrobić? - Słyszę łaskę, zrozumienie i ciekawość, kiedy kobieta wyciąga do mnie rękę, chowając swoją szablę do pochwy. Nie wiem co powiedzieć, tym razem mój cięty język został mi odebrany, a duma z którą się wcześniej nosiłam przepadła.
- Ja… nie wiem. - Odpowiadam w osłupieniu, zastanawiając się nad tym co mną prowadziło i co doprowadziło mnie aż tutaj. Chwyciwszy wystawioną rękę, kapitan zaproponowała skupienie się na skarbie, na co bezapelacyjnie się zgodziłam. Wtedy coś jakby… pękło we mnie. Nie wiem czy to okrutne słońce czy czas który spędziłam w samotności w swojej kajucie czy coś innego, jednak otrzeźwiałam, gdy upadłam na twarde kamienie.
Wtedy postanowiłam opowiedzieć Chiyuri swoją historię, widząc w jej oczach pierwiastek zrozumienia i miłosierdzie, które tak rzadkie jest u piratów. Zrzucając z siebie balast zapisany wcześniej jedynie na kartach mojego pamiętnika, poczułam w środku swojej twardej skorupy budzącą się siebie, swoją samoświadomość. Czy jedna porażka, która mnie dotknęła mogła tak mnie otrzeźwieć? Zrozumiałam, że wiele mi brakuje to bycia taką, za jaką się uważałam i bycie sobą bez względu na sytuację jest lepszym wyborem.
Gdy spotkałam się z drugim zrozumieniem, to poczułam jakby kamień spadł mi z nerki, a kotwica, która trzymała mnie przy dnie uniosła się delikatnie, nie doznając ataku i kolizji ze strony piachu. Byłam znów otwarta na morze.
Podczas opowieści, podjęłyśmy plan wspólnego rozglądania się za skarbem i wspólnej obrony przed ewentualnymi nieprzyjaciółmi. Czy pustynia okaże się bogata w skarb? Niekoniecznie w ten materialny, jednak z pewnością poznałam siebie i kogoś, kto pomógł mi zrozumieć swoje błędy.

Kyuubi napisał/a:
Stało się. Po męczącym wierszoklectwie będącym wymogiem Meloetty, dostaliśmy się dalej. Mało tego, przydzieliła mi kapitana drugiego statku. Specjalnie, czy całkiem przypadkiem? Niezbadane są wyroki legendarnych stworków. Coś jednak mówiło mi, że specjalnie, jako, że to nie będzie nasze pierwsze starcie. W duchu dziękowałam sobie za to, że przyzwoicie się ubrałam. Atmosfera cmentarzyska, na którym się znaleźliśmy, nie sprzyjała bieganiu półnago, choć słońce przygrzewało jak porąbane. Poluzowałam jedynie chustę wiszącą dookoła szyi i położyłam rękę na procy wiszącej u pasa. Ktoś wspominał coś o dzikich hordach Mightyen żyjących w okolicy, a skoro nie pozwolili mi zabrać mojego wiernego towarzysza, będę musiała poradzić sobie z nimi na własną rękę. Z pomocą Kapitana Kosy, o ile nie postanowi zostawić mnie na pewną śmierć. Cholera wie, czego można się po nim spodziewać. Zmierzyłam gościa wzrokiem. Był... ładny. Nie przystojny, ale ładny. Aż miło było na niego popatrzeć.
- Kapitanie - skinęłam głową na znak, że zupełnie zgadzam się z tym, że trzeba być ostrożnym. Zmieniłam zdanie i położyłam dłoń na rękojeści swojego kordelasa. Bądź co bądź, posługiwałam się nim o wiele sprawniej niż procą, a być może będę musiała dać z siebie 110%. W końcu nie wiadomo, czy stado wilków to najgorsze, na co możemy trafić w tym miejscu. Lata na morzu upewniły mnie w tym, że legendy zawsze zawierają ziarno prawdy, a nie wiedziałam, gdzie znajduje się prawda w przypowieściach o zombie. Wędrując tak u boku kapitana Kosy, zanurzona w rozmyślaniach o umarlakach, zupełnie zapomniałam o jego obecności. Z zamyślenia wyrwały mnie jego słowa.
- Nie lubię długich pożegnań.
- Nikt się nie żegna - uniosłam brew, patrząc na towarzysza. Co on pieprzy? ... Ach, no tak. Skarbu mu się zachciało. Nie ze mną jednak takie numery. Zignorowałam lecący w moją stronę kapelutek, robiąc nieznaczny wypad w bok. Przeciwnicy na haju adrenalinowym lubią robić błędy... I ten udało mi się wykorzystać, parując cios i wytrącając szablę z ręki przeciwnika.
-Nie wygłupiaj się. Co chciałeś zrobić? - zapytałam, chowając własną broń do pochwy i podając mu rękę. Co on, nie zdawał sobie sprawy z tego, że jak znajdziemy skarb (o ile go znajdziemy) to będzie go tyle, że go we dwójkę nie uniesiemy? ... A przynajmniej taką miałam nadzieję.
- Ja... nie wiem. - usłyszałam w odpowiedzi. Kapitan przyjął moją pomoc, a ja otrzepałam go nieco z kurzu i żwiru.
- Poszukajmy tego po prostu razem, będzie nam łatwiej, niż rzucać się sobie do gardeł. - rzuciłam, wyciągając wbitą w ziemię szablę Kosy, podając mu ją rękojeścią w jego stronę. Ryzykowne. Gdyby chciał, zapewne by mnie teraz zabił, ale widocznie doznał jakiejś przemiany.
Nie myliłam się.
Podczas poszukiwań poznałam historię kapitana... Kapitan Kosy. Z początku byłam zdumiona, jednak w miarę tego, jak odkrywała przede mną kolejne tajemnice, miękło mi serce. Nigdy nie spotkało mnie nic tak przykrego, aczkolwiek zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by zrozumieć jej postępowanie. Było warto zaryzykować i darować jej życie, choćby po to, by poznać jej przeszłość. Zerwałam z chusty cienki pasek materiału i przywiązałam do kordelasu szeroką kość łopatkową, którą udało mi się znaleźć na powierzchni. To samo uczyniłam z szablą Kosy.
- Nie gadaj, kop - zaśmiałam się, rzucając jej prowizoryczną łopatę. - Skarb sam się nie znajdzie, a pieśń na cześć obu załóg czeka!

Jestem pod wrażeniem, że się zgadaliście, żeby Wasze odpisy do siebie pasowały. Tylko... zadanie polegało głównie na szukaniu skarbu, a nie opisywaniu wyglądu swoich ubrań, wewnętrznych przemyśleń i jakichś pogawędek xD Kwestia przeciwnika u obydwóch poruszona idealnie, ale sam opis poszukiwań to niestety tragedia. Nikt nie wspomniał choćby słowa o agresywnych hienach (EDIT: A nie, przepraszam, Kiju wspomniała ;; dorzucam punkciki). I niestety żaden kapitan nie znalazł łupu.
Księciu: 12 pkt | Kyuubi: 14 pkt


Podziemne tunele
Kaoriann napisał/a:
Rozglądam się przy wejściu do labiryntu. Nie mam pojęcia, czy tam jest skarb, czy nie, ale... W sumie kogo to obchodzi? Właśnie przeżywam największą przygodę swojego życia, świetnie się bawiąc z kompanami, którzy z zupełnie obcych mi ludzi stali się niemal przyjaciółmi. jeżeli przy okazji możemy dorwać kosztowności, to tym lepiej dla nas. Poza tym załoga na mnie liczy! Jedyny problem w tym, że nie mieliśmy zbyt wielkiego ekwipunku. W labiryncie przydałaby się jakaś kartka papieru i coś do pisania. Zamiast tego dostała mi się w spadku jedynie latarka. Dobrze chociaż, że działa i baterie są prawie nowe. Mogło być o wiele gorzej. Cóż...
Labirynt... Podziemny labirynt. Mogę być pewna kilku rzeczy.
Po pierwsze, będą tam żyły pokemony. Najprawdopodobniej te ziemne i kamienne, drążące tunele. Czyli te obrzydliwe, przypominające murzyńskie kikuty z nosami Digletty i ich ewolucje. Nie będzie łatwo je zauważyć... Ale jakoś damy radę. W przypadku spotkania po prostu będę udawać, iż wcale mnie tam nie ma i przejdę bokiem. Poza nimi mogę podejrzewać Onixy, choć z drugiej strony... Czy te korytarze nie byłyby dla nich zbyt małe? To dość duże stwory... Nie mogę jednak zakładać na pewno, że ich nie ma. Dalej... Drillbury i ich formy ewolucyjne. Agresywne paskudniki, w dodatku mocno terytorialne. W przypadku spotkania jednego z nich jedynym ratunkiem wydaje się świecenie latarką prosto w oczy i ucieczka. Jak najszybsza ucieczka. Mam nadzieję, że nie wychodzą zbyt często n światło słoneczne i to da mi parę cennych sekund
Po drugie, to mimo wszystko labirynt. Nie mam jak sporządzić mapy. Ale... Chwilunia. Przecież mam moją szabelkę! Tak! To jest myśl. To jeden z lepszych sposobów na to, by nie zgubić drogi w plątaninie korytarzy. Wystarczy zostawić na ścianie niepozorny ślad. Może coś prostego, coś, co można narysować szybko, i jednocześnie coś, co nie wzbudzałoby podejrzeń. Tak, wiem, że gdzieś tu jesteś, Rekinie. Nie ma opcji, żeby przepuścili przeszukanie tego miejsca. Hm... Myśl, myśl... Już wiem! Przekreślony znak równości. Szybkie... I może wyglądać na zwykłe rysy. Będę to tworzyć nieco ponad głową. Nikt nigdy nie patrzy w górę, więc nawet, jeżeli Rekin będzie szukał śladów mojej obecności, niczego nie zauważy. Jednocześnie mam zamiar wypatrywać, czy mój oponent nie wpadł na ten sam pomysł. Ktokolwiek to jest, jeśli dotarł tak daleko, nie jest głupi. Muszę więc pamiętać o oglądaniu ścian i podłoża co jakiś czas...
Po trzecie, pułapki. Labiryntu nigdy nie tworzy się bez powodu. I zawsze są w nim pułapki. Na moje szczęście złodziejski fach przygotował mnie do podobnych niespodzianek. Co można zrobić w labiryncie? Płytki naciskowe, cieniutkie linki rozciągnięte tuż przy samej ziemi, wielkie, zamaskowane doły... Coś w tym stylu. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że być może część lub nawet wszystkie pułapki zostały zdezaktywowane przez wędrujące tutaj pokemony. Jednak nie mogę sobie pozwolić na błędy, więc będę wypatrywać i tego. Po prostu przykleję się do prawej ścianki i będę podążać tylko w prawo, by nie stracić orientacji.
Po czwarte, rywal. Lub rywalka. Mogę założyć, że nie będzie kłopotać się szukaniem i wyeliminowaniem mnie, jednak światło latarki z pewnością wskazałoby mu lub jej gdzie jestem gdyby nasze drogi się skrzyżowały. Nie mogę jednak iść w kompletnych ciemnościach, to by przekreślało wszystkie założenia, które zrobiłam do tej pory. Hm... Już wiem! Z pomocą szabelki oderwę kawałek materiału którym zasłonię latarkę. Będę mieć dostatecznie dużo światła, by widzieć, ale sama nie będę aż tak widoczna. Muszę tylko pamiętać, by podczas spotkania z agresywnymi pokemonami ściągnąć materiał. Przytłumione światło nie zadziała tak dobrze jak ostre. A co, gdy sama zauważę światło? Hm... Zapewne zgaszę swoje i ukryję się gdzieś w ciemności w bezruchu. Niech idzie w swoją stronę. Nie chcemy przecież niepotrzebnego rozlewu krwi, nieprawdaż? Nie... W moim życiu już dość naoglądałam się tej czerwonej substancji. Wystarczy mi... Mam tylko cichą nadzieję, że on lub ona również tak uważa.
Poświęcam chwilę na przygotowanie przytłumienia dla światła i robię pierwszy krok w stronę ciemności.Fajnie by było jednak coś znaleźć. I wyjść z labiryntu cało, dokądkolwiek prowadzi, o ile ma jakieś wyjście. Labirynty nigdy nie są bezpieczne.

Profesor Voriarty napisał/a:
Nie mam zamiaru przeszkadzać konkurentce w poszukiwaniach, ale kiedy jest w pobliżu, czujnie ją obserwuję i nie pozwalam, by za bardzo się do mnie zbliżyła, bo wątpię, by ona była wobec mnie tak uprzejma. Pamiętam, że w karczmie przedstawiała się jako złodziejka, więc podejrzewam, że może próbować ukraść mi latarkę, a wtedy byłabym w ciemnej... w ciemnym tunelu. Dlatego szczególnie uważam na swoją własność, a jeśli Kyrrisaean będzie szukać guza - szablę mam w pogotowiu.
Na początek przyglądam się ścianom tunelu, żeby sprawdzić, czy są tu jakieś korzonki. Jeśli tak, zbieram ich trochę, by móc je później podsuwać Diglettom lub Dugtrio jako ofiarę przebłagalną, jeśli jakiegoś przypadkowo potrącę, albo - gdyby trafił się jakiś przyjaźniejszy osobnik - nawet jako łapówkę, by doprowadził mnie do skarbu. W końcu pokemony z pewnością doskonale znają te tunele. Wytłumaczenie dzikiemu stworzeniu, czego szukam, z pewnością będzie trudne, ale mam zamiar wspomóc się pewnym przykładem - trzymając szablę tak, by nie sprawiać wrażenia, że grożę stworkowi, pokażę mu metal, z którego wykonano ostrze. W końcu spodziewam się, że skarb w dużej mierze składa się z metalu, choć szlachetniejszego, a jeśli spoczywa w skrzyni, to najpewniej ma ona okucia. Za pomocą pantomimy spróbuję jednak uściślić, że nie chodzi mi o stalowe pazury Excadrilli, bo takie nieporozumienie mogłoby mieć bardzo niefortunne skutki...
Co do tych ostatnich pokemonów - postanawiam ich po prostu unikać, starając się nie robić zbyt wiele hałasu i próbując wyczuć drżenie, które pewnie będzie towarzyszyło drążeniu przez nie tuneli.
Jeśli nie uda mi się zwerbować żadnego pomocnika, będę musiała sama wybrać sobie trasę. Mam zamiar czynić to po prostu na czuja.
Eksplorując podziemia, staram się zaznaczać korytarze, w które skręcam, za pomocą niewielkiego poziomego wyżłobienia tuż nad podłożem, gdzie będzie mało widoczne dla przeciwniczki. W ten sposób jeśli zdarzy mi się wrócić w to samo miejsce, będę wiedziała, które odnogi tunelu już sprawdziłam. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że żaden pokemon nie będzie rył akurat w tych miejscach.

Muszę przyznać, że obydwie bardzo się postarałyście. Po pierwsze, wpadłyście na pomysł z oznaczaniem korytarzy, aby się nie zgubić – mądrze. Po drugie, ogarnęłyście kwestię dzikich Pokemonów (Profesorowa lepiej poradziła sobie z Diglettami i Dugtrio, wykorzystując korzonki, a przy okazji próbując ich nimi przekonać, aby jej pomogli, natomiast Koori bardziej przygotowała się na ewentualne starcie z Excadrillem). Dodatkowo Koori poruszyła temat pułapek. Co prawda nie było takowych w podziemnym labiryncie, ale fajnie, że wpadła na pomysł, iż mogłyby być. Taki dodatkowy plusik za kreatywne myślenie. O, i jeszcze jedna ciekawostka, postać Profesora Voriarty'ego znalazła skarb! Gratki!
Kaoriann: 18 pkt | Profesor Voriarty: 17 pkt


Co do skarbu - znalazła ją postać Profesora Voriarty'ego. Czemu? Na pewno chciałam, żeby był to ktoś z Rekinów Sukcesu, ponieważ bez względu na dzisiejszy przebieg ostatniej misji, to oni wygrają pod względem punktów drużynowych (nawet gdyby Piraci na pół-etatu zgarnęli 8 pkt, a Rekiny 1 pkt). A padło na Ali, bo jej odpis najbardziej mi się spodobał, jeśli chodzi o odpisy Rekinów ;) Ale to tylko taka fabularna ciekawostka, bo i tak każdy pracuje na swoje nagrody indywidualnymi punktami ~
_________________
< 3
[ Charlie | box | bank | przygoda ]
< 3

"Miałem krewnego, który studiował trygonometrię, aż mu wąsy odpadły, a kiedy już się wszystkiego nauczył, przyszła jakaś Buka i go zjadła. No i leżał potem w brzuchu Buki z całą tą swoją mądrością!"

~ Tove Jansson, "Dolina Muminków w listopadzie"
Ostatnio zmieniony przez Daisy7 2018-07-30, 12:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group -
Graficy
Sojusznicy:

Panda
35451075
Yukiyorin

Did
44021735

Daisy7
ania.daisy7

Księciu
raivvitch

WAW Pokemon

SNM
SnM

PokeSerwis

Kurs Manga

Re:Start

Anime Centrum
anime online

Lucid Dream

Stray Dogs

Rainbow RPG
Rainbow RPG

Cytadela

Proelium

Riverdale

Eclipse
Eclipse

Oversoul

Morsmordre

Ninshu

Dragon - Space Trip
Dragonst

Nemea

Orchard Stable

Genetrix

Hetaliowe Awokado

Rabbit Doubt

France

New York City

Czarodzieje

Vampire Diaries
Vampire Diaries

Disney World

Sekret Miasta

Epoka Nordlingów

Skraj

Dragon Domination

Horizon

Valor

Into Darkness

Life Sucks

YLO

Inno Świat

Over Undertale
over-undertale

Dysharmonia

Eridani

Camp of shadows

Dragon Ball New Generation Reborn
Dragon Ball New Generation Reborn

Tvedeane

Kundle

Zmiennokształtni
www.zmiennoksztaltni.wxv.pl

Magic Lullaby

Black Butler
BlackButler

Hogwart Dream
HogwartDream

Maligna

FT Path Magician

Luciferum
Luciferum zaprasza!

Stado psów

Ninja Clan Wars

Mortis

Czarny Horyzont

Ardhi

Artemida - Warrior Cats

Drachen

The Avengers

Noctus

Kraina Snów

Dragon Ball - Another Universe

Wishtown

Hoshi Fusion

Spectrofobia

X-Men RPG

Virus

Mystery Town

Avengers Assemble

Bleach Other World
Bleach OtherWorld

Wizard's World

Król Lew PBF
Król Lew



Design by Did, Panda & Daisy7. Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.

Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.

Pokemon Crystal launched 2011-03-23.