- Chyba sobie żartujesz, co nie? Ja przesiąknięta mrokiem? To, że tak się ubieram... nie znaczy, że jestem jakimś demonem. Wychodzę stąd. - Lydia burknęła na ciotkę Sashe, po czym wyszła z pomieszczenia z księgą.
Sasha uważnie wysłuchała twoje rozczarowanie faktem, że nie zostałaś poinformowana o tym przez matulę. Jednakże nie zrobiło to na niej dużego wrażenia. Wręcz przeciwnie, nawet ją to rozśmieszyło. Może nie wybuchła głośnym śmiechem, ale mogłaś dostrzec na jej twarzy zarys uśmieszku.
- Ochłoń, bo nie mam ochoty odbudowywać tego domu, kiedy przemienisz się w smoka. Tak, wiem o tym. Przede mną nie ukryjesz niczego. - powiedziała do ciebie, a następnie opuściła pomieszczenie podobnie, jak Lydia.
- Myślisz, że to prawda? - Anka popatrzyła na ciebie z łzami w oczach.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
Lydia wyszła praktycznie od razu, ciotka zaraz po niej. W jednym miała rację- miałam niesamowitą ochotę roznieść to wszystko. Rozdupcyć całą tę willę i powybijać towarzystwo. Aczkolwiek, możliwe, że mogłabym tego później żałować. Z wściekłości i pojawiającego się uczucia bezsilności, rąbnęłam pięścią o pulpit, na którym leżała księga. Wtedy usłyszałam głos Anki. Nie lubiłam kiedy płakała, a teraz niewiele ją od tego dzieliło.
- Cholera wie- stwierdziłam filozoficznie, podchodząc do niej.
- Chodź. Skoro już tu jesteśmy, poczytajmy co takiego zataiła przed nami nasza kochana rodzinka- stwierdziłam nieco spokojniejszym, ale dalej zabawionym złością tonem.
Podeszłam do księgi i niespiesznie zaczęłam wertować kartki.
- Nie tak będzie. - Anka westchnęła, podchodząc razem z tobą do rodowej księgi.
Zanim przeszłyście do żyjących członków rodziny, zatrzymałyście się na pierwszej stronie księgi. Widnieje na niej życiorys Alice Smith, to od niej zaczęła się magiczna historia kobiet z waszego rodu. Urodzona w roku 666, umiała tkać krew. Zaginęła w roku 700 i nikt do tej pory nie odnalazł jej ciała ani żadnych poszlak, dotyczących jej życia po tymże incydencie. Zostawiwszy pod stertą kartek pierwszą potomkinię rodziny, w końcu dotarłyście do żyjących z niej osób.
Rosemary - panowanie nad roślinami
Christine - czytanie w myślach
Eleonora - panowanie nad wodą
Theresa - telekineza
Maya - magia Złotego Motyla
Amy - niezidentyfikowana
Samatha - zaginanie pogody
Sasha - leczenie
Kate - nadzwyczajna zwinność i szybkość
Na sam koniec odłożyłyście sobie umiejętność swojej matuli. Po wydarzeniu opowiedzianym przez Lydię, mogłaś przypuszczać, że będzie ona związana z ogniem. Faktycznie tak jest, bowiem Sara Brown może kontrolować płomienie i je wywoływać.
- Gorąca kobieta z tej naszej mamusi. - Anka powiedziała do ciebie, zamykając księgę.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
Wodziłam wzrokiem po kartach księgi. Najpierw znalazłyśmy pierwszą, która zapoczątkowała tę całą magię. Niejaką Alice Smith. Hm, w takim razie to wszystko ma dość głębokie i odległe korzenie. Potem przekartkowałyśmy dalej, do czasów bardziej współczesnych. Hm, kobitki miały dość zróżnicowane zdolności. W końcu po zaznajomieniu się z księgą, Anka ja zamknęła wzdychając głośno. Ha, i co teraz?
- A nie wygląda, nie?- odparłam.
Pierwsza wściekłość troszkę mi przeszła, ale niesmak pozostał. Nie byłam pewna czy miałam ochotę w najbliższej przyszłości kogokolwiek oglądać. No, z pewnymi wyjątkami.
- Chodźmy poszukać Remiego. Mam na razie dość wrażeń- stwierdziłam.
- Obyśmy na nikogo nie wpadły po drodze, proszę. - Anka westchnęła, kierując się razem z tobą do pokoju.
Na wasze szczęście prośby Anki zostały wysłuchane i nie wpadłyście na nikogo w czasie drogi do pomieszczania, które zostało was przydzielone. W środku dostrzegłyście Remiego, czytającego jedną z książek z półki. Na wasz widok szybko odłożył ją na miejsce i poderwał się z łóżka.
- Cześć dziewczyny! - uśmiechnął się do was. - Nie wyobrażacie się, co musiałem robić dzisiaj cały dzień. Te przygotowania... - przerwał, kiedy spojrzał na wasze przygnębione twarze. - Co się stało? Dlaczego wyglądacie na wściekłe, a zarazem smutne? - spytał się was.
- Ja nie mam sił o tym mówić. - Anka rzuciła się na łóżko.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
- Mam nadzieję- odparłam, kiedy wychodziłyśmy z pomieszczenia.
Na szczęście nikt się nie napatoczył. Z radością weszłam i zamknęłam za nami drzwi do "naszego" pokoju. Anka praktycznie od razu padła na łóżko, odmawiając jakiejkolwiek rozmowy. W sumie nie dziwi mnie to. Tymczasem Remi wydawał się zmartwiony naszym zachowaniem. Postanowiłam więc przybliżyć mu co zaszło. W przeciwieństwie do mojej rodzinki, ja nie zamierzałam trzymać go w niepewności.
- Widzisz kochanie, bo my faktycznie jesteśmy wściekłe i smutne zarazem- odparłam, siadając koło niego na łóżku.
Opowiedziałam mu więc o tym jak ciotka Sasha po nas przyszła, a potem łaskawie podzieliła się rodzinną tajemnicą oraz ogólnie co się wtedy działo. I że razem z Anką czułyśmy się z tego powodu oszukane i rozgoryczone faktem, że nawet rodzona matka nie miała wobec nas tyle zaufania, aby powiedzieć o tym jakoś no nie wiem- wcześniej?
- No, tak że tak. I radosną atmosferę trafił szlag- stwierdziłam na koniec.
- Oh. - Remi westchnął, kiedy opowiedziałaś mu całą historię z dzisiaj. - Nie pojęcia, co mógłbym ci powiedzieć. Na pewno nie będę mówił, że wszystko się ułoży, bo to tylko jeszcze bardziej wkurza człowieka. Pozostaje nam tylko czekać na rozwój wydarzeń, a złość z czasem minie. Podobno czas leczy rany, więc może i tak będzie tym razem? Tylko ile czasu na to potrzeba. - dodał, przytulając się do ciebie, by dodać ci trochę otuchy.
Następne piętnaście minut spędziliście w kompletnej ciszy, siedząc na swoich łóżkach. Dało ci trochę czasu do rozmyśleń, ale także uspokojenia się. W końcu jesteś tykającą bombą, która może w każdej chwili wybuchnąć. Cały spokój przerwała malutka Amy, która wbiegła do waszego pokoju z trzeba karteczkami.
- Gwania i Ania! I chłopak Gwani! - krzyknęła do was, uroczo przekręcając twoje imię. - Mam dla was lysunki! Lysowałam je caluśki dzionek! - dodała, wręczając wam kartki z waszymi podobiznami na miarę talentu trzylatki. - I jak? - spytała się was.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
Odwzajemniłam uścisk i ylko mocniej się w niego wtuliłam. Bliskość Remiego zawsze poprawiała mi nastrój. W tym wypadku było to o tyle istotne, że jeszcze jakaś iskra, i mogłoby się skończyć na przyspieszonej rozbiórce rezydencji... oraz kilku pogrzebach. Siedzieliśmy więc sobie tak we troje, nie bardzo wiedząc co w tej sytuacji począć. Niespodziewanie drzwi się otworzyły a do środka wparowała Amy. Mała była niesamowicie uchachana i dumnie dzierżyła jakieś kartki z rysunkami. Od razu do nas podbiegła, aby pochwalić się swoimi obrazkami.
Uśmiechnęłam się. Kurde, w końcu to bogu ducha winne dziecko. Przecież mnie mam powodu by się na nią gniewać.
- Tak? No, pokaż co tam masz- odparłam, przyklękając przy niej i biorąc od niej rysunki.
- To ja? Wow, ślicznie. Ja w twoim wieku strasznie bazgrałam- odparłam, podziwiając rysunki.
- O, patrz Remi, nawet zachowała podobieństwo. A tutaj... Oj, siostra musisz to zobaczyć. Patrz jaki ci dziecko bachnęło ładny portret
No co? Mała się starała i choć da Vinci to nie był, pochwalić wypada. Za chęci chociażby.
- Cześć mała. - Remi uśmiechnął się do Amy, biorąc do ręki kartkę ze swoją podobizną. - Muszę przyznać, że jestem całkiem przystojny. Świetnie rysujesz i fajnie, że masz jakąś pasję. - dodałam, czochrając jej włosy.
- No żywa ja! - Ania podeszła do was, a ty mogłaś dostrzec, jak uśmiech maluje się na jej twarzy. - Zadziwia mnie, że takie małe rzeczy mogą błyskawicznie poprawić humor. Dziękuję ci Amy, bo byłam trochę smutna. - dodała.
- Ja zawsze umiem wszystkich rozbawić, a to dlatego, że mam wspaniałych nauczycieli! - powiedziała dumnym głosem i z uśmiechem od ucha do ucha. - Ja tylko wpadłam do was na chwilunię! Muszę pędzić, bo mnie wołają! Do zobaczenia! - dodała, tuląc się do was, a następnie wybiegła z pokoju krzycząc głośno "Ukufa".
- Pocieszny maluch. - Anka zaśmiała się. - Macie jakieś plany, co możemy teraz zrobić czy idziemy spać? - spytała się was.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
/ Wow, tyle odpisów jednego dnia. Jaguź zadowolon :)
Amy jeszcze chwilę z nami została. Przy okazji każde z nas trochę ją schwaliło. Trzeba przyznać, że mała całkiem nieźle poprawiła nam humor. Na koniec wybiegła z bliżej nieokreślonym okrzykiem.
- Małe, a cieszy- zachichotałam.
- Nie wiem jak wy, ale mam niesamowitą ochotę wyjść na zewnątrz i pomoczyć nogi w morzu. Nawet jeśli w rezultacie miałabym skończyć w swej łuskowatej skórze. Kawałek za ogrodem jest zejście do takiej małej zatoczki. Pamiętasz to miejsce, co siostra?
Chłodna woda, chłodnawe, wieczorne powietrze... Tak, to nie taki głupi pomysł. Przy okazji mogłabym wypuścić i nakarmić swoich podopiecznych. Na pustej, nie uczęszczanej przez innych plaży powinny się wspaniale wyszaleć. A w wodzie może nawet napatoczyłby się Skarbuś. Pamiętam, że Babunia puszczała go samopas, żeby nie gnił w pokeballu.
- Wieczorny spacer, czemu nie! Jestem w stu procentach za! - Remi uśmiechnął się do was.
- Pamiętam! To może być nawet dobry plan! Już od dawna nie widziałam odbicia księżyca w nocnej wodzie! Do tego szum morza jest nadzwyczaj kojący. - Anka również zgodziła się na twoją propozycję.
Nie tracąc więcej czasu, ruszyliście całą trójką na plażę za ogrodem. O dziwo znów nie spotkaliście żywej duszy po drodze. Czyżby rodzina unikała was, żebyście mogły ochłonąć i przetrawić wyjawioną wam tajemnicę? Chociaż... może zaczyna rodzić się nowa? Wszystko jest możliwe. W końcu przez tyle lat ukrywali źródło twoich zdolność, więc nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby zatajali przed tobą coś jeszcze. Mniejsza z tym, bowiem po krótkim spacerze przez posiadłość babuni, dotarliście do jego celu. Mała, przytulna zatoczka w ogóle nie zmieniła się przez lata. Nadal jest tak samo majestatyczna i otoczona niezwykłą aurą ciszy i spokoju.
- Prawie zapomniałam, jak tutaj cudnie! - Anka zawołała do was, wbiegając na bose nogi do wody.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
Remi i Anka przyklasnęli na mój pomysł. Zabrałam tylko torbę i potuptaliśmy. Hm, rezydencja była na tyle duża, że mogliśmy się tu gnieździć całą familią, ale bez jaj- prędzej czy później z kimś byśmy się minęli. Tymczasem- pustka. Jakby wszyscy nas unikali. Nie żeby przeszkadzał mi taki stan rzeczy, ale taki kawał domostwa, zupełnie pusty wydawał się bardziej upiorny niż przytulny.
Na szczęście na zewnątrz było o wiele bardziej lepiej. Przeszliśmy przez ogród, a potem ścieżką na plażę. Nic się tu nie zmieniło. Zatoczka zachowała ten swój przytulny urok. Sięgnęłam po pokeballe i powypuszczałam swoich podopiecznych.
- Mamy cała plażę dla siebie, możecie szaleć do woli- zachęciłam wszystkich do przyjemnego spędzenia czasu.
Potem wyjęłam jeszcze miski, do których ponasypywałam karmy, na wypadek gdyby któreś zgłodniało.
- Czekaj, siostra!- zawołałam, zrzucając ubranie.
Na koniec pozostając w samej bieliźnie dałam nura w chłodną morską wodę. Samo tuptanie przy brzegu mi nie wystarczyło, musiałam sobie popływać. Wychyliłam się kawałek od płycizny, ale niezbyt daleko- siedziałam sobie na dnie wystając z ramionami nad powierzchnię wody i rozkoszowałam się uderzającymi o mnie falkami.
- O tak. Taka rozrywka to ja rozumiem- mruknęłam zadowolona.
Jeśli wierzyć słowom Gustawa, tylko patrzeć jak mnie zesmoczy. Aczkolwiek w obecnej chwili w ogóle by mi to nie przeszkadzało.
- Jesteś pewna, że chcesz się cała zanurzyć? Ostatnim razem skończyło się to twoim zniknięciem. - Anka spytała się ciebie, ale było już za późno, bowiem zdążyłaś już wskoczyć cała do wody. - To może ja się trochę odsunę. - dodała, zachowując ostrożność.
O dziwo tym razem nie przemieniłaś się w smoka. Czyżby udało ci się kontrolować przemianę, a może Gustaw się mylił i morska woda jej nie wywołuje? Może coś innego ją wtedy wywołało? Chociaż z drugiej strony czemu miałabyś się tym teraz przejmować? W końcu możesz bezproblemowo rozkoszować się chłodną bryzą, która uderza w twoje ciała z każdą falą. Jest to nadzwyczajnie przyjemne i uspokajające uczucie. Takiego czegoś ci dzisiaj brakowała. Z rytmem fal czujesz, jak powoli cała złość spływa z ciebie, dając miejsce wyciszeniu.
- Cześć wam! - Amy zawołała do was, zbiegając z kamiennych schodów, prowadzących na plażę. - Smoki są brzydkie! Dlaczego jesteś jednym z nich? - spytała się ciebie.
- Amy, co ty tutaj robisz? Nie powinnaś już spać? - Anka spytała się małej, kucając przy niej.
- Nie mogę spać! Ukufa smokom! - odpowiedziała na pytanie Anki.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
- Nie bój nic, tym razem poza nami nikogo tu nie ma, a przed wami chować się nie zamierzam- odparłam włażąc do wody.
Ale o dziwo nie przemieniło mnie. Hm, ani mnie to grzeje, ani ziębi. Choć z drugiej strony wolałabym aby mnie zgadziło w kameralnym towarzystwie, a nie na plaży pełnej ludzi. Unosiłam się leniwie na powierzchni wody, kiedy niespodziewanie usłyszałam... głosik Amy. Od razu odwróciłam się w jej stronę i następnie wylazłam na brzeg.
- Że słucham?- zapytałam zaskoczona, zerkając to na Ankę, to na Remiego.
- A ta skąd wie?- szepnęłam ni to do siebie, ni to do nich.
Kurde, najpierw ciotka Sasha, teraz mała. To po cholerę tu się tłukliśmy, jak i tak wszyscy wszystko wiedzą? Ech, nic, zobaczmy co z tego wyniknie. Przyklęknęłam przy małej i uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Nie martw się, Amy. Nie mam w zwyczaju atakowania małych dziewczynek- powiedziałam żartobliwym tonem.
- A tak właściwie to skąd wiesz, że zamienia mnie w smoka, co? I czym jest ta... "ukufa"? To słowo, które powtarzasz. Co ono oznacza?- zapytałam.
Trzylatki raczej nie ganiają wieczorami po plaży same z siebie. Coś może być na rzeczy.
- Nie boję się, że mnie zaatakujesz. Nie możesz w końcu tego zrobić, kiedy się nie przemienisz. - Amy uśmiechnęła się do ciebie. - Skąd to wiem? Moi przyjaciele mi tak powiedzieli! Powiedzieli też, że mogę ujarzmić twojego smoka, by nigdy się nie pojawił! Wystarczy, że powiem Ukufa! To magiczne słowo i nie jestem jeszcze gotowa poznać jego znaczenie. Aczkolwiek nie martw się! Kiedy stąd odejdziesz nadal będziesz smokiem. Jesteś moją kuzynką, więc nie mogę ci tego zabrać na zawsze! Za bardzo cię kocham! - dodała, wesoło podskakując.
- Ta mała mnie przeraża. - Anka szepnęła do siebie, co jednak usłyszałaś dzięki swoim mocom.
- Mnie też. - Remi szepnął do niej, co również usłyszałaś.
_________________
Daisy7 "no niestety jestem na nie, ale nie hejcę" 2k17
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.