Pokemon Crystal

[Did]

- Woda? Nie sądziłam, że wybierzesz ten typ, ale przecudnie teraz wyglądasz! - uśmiechnęłam się do Rapidash, przytulając ją razem z Alice. - Dobrze... chyba możemy ruszać dalej, co nie? Tylko jak stąd zejść? - powiedziałam, związując włosy w kucyk.
Dosłownie zapomniałam, że znajduję się na chmurze! Jak ja niby mam z niej zejść? Dostać się na nią było łatwo, bo w końcu spadłam prosto na nią, ale co ja teraz mam zrobić? Mogłabym niby poprosić Celestię o pomoc, ale nie wiem czy uda się jej przedostać przez te wszystkie chmury. W końcu nie ma tylko jednej.
- Temmie, wiesz jak wrócić na ziemię? - spytałam się tajemniczego stworzenia. - W ogóle... Rian, czy ty nie mieszkałeś w niebie? Może odwiedzimy twoją rodzinę? - pytam się mojego towarzysza.

[Gwen Brown]

No, kiedy już nacieszyliście się wszyscy "odmianą" twojej Rapidash, przyszła pora na dumanie nad tym, jak z tej chmurki zejść na ziemię. Na pierwszy ogień postanowiłaś podpytać o radę Tema.
- Na dolny dół? Temmie łatwo! Robi się hopsa, a potem ziuuuuu i jusz!- odparło energicznie stworzonko.
Rian nie wyglądał na szczególnie przekonanego do tej wizji. Podszedł w okolice krawędzi chmury i spojrzał w dół.
- Szczerze mówiąc skok na główkę z tej wysokości to raczej słaby pomysł. Może jednak lepiej skorzystać z pomocy Celestii? Z nią raczej nie grozi nam postradanie życia... O, zobacz May. Twoja pralka jednak przetrwała.
Faktycznie, na chmurze jakieś kilka metrów niżej majaczył znajomy kształt twojego sprzętu. Co prawda pralka była nieco poobijana, ale wyglądała na działającą. Po chwili zapytałaś też o rodzinę chłopaka. cóż, nie wyglądał na skaczącego z radości, raczej na nieco zaskoczonego takim pytaniem i jakby nie bardzo wiedział co ma odpowiedzieć.
- No, fakt, mieszkałem. Z tym, że to nie było takie zwykłe niebo tylko wiesz- niebo, że Niebo- zaświaty, Raj i inne takie takie. Z resztą, nie jestem pewien czy odwiedzanie ich to taki dobry pomysł. Kiedy ostatnio się widzieliśmy, trochę się poprztykaliśmy między sobą. Tak trochę mocno. Wiesz, wolałbym na razie nie pokazywać się im na oczy. Nie chciałbym, żeby przez to co nas poróżniło oberwało się jeszcze tobie czy twoim podopiecznym- próbował się tłumaczyć.

[Did]

- Ja bym skoczyła, ale masz rację. Poproszenie o pomoc Celestii... brzmi sensowniej. - uśmiechnęłam się do Riana, wyjmując ball z Celestią, jednocześnie chowając Rapidash do jej balla. - Jak chcesz, też nie mam dobrych stosunków z rodziną. W sumie, to nie wiem czy ktokolwiek z mojej rodziny nadal żyje. Ostatnim razem toczyli wojnę z krasnoludami, średnio im to szło, więc pewnie ją przegrali. Mniejsza z tym... powinniśmy się zbierać. Pewnie niedługo zaczną tu krążyć helikoptery z kamerami w sprawie tego wypadku. - dodałam, prosząc Celestię o powrót na ziemię, a także zgarnięcie pralki pod drodze. Trochę kosztowała i od dobrego roku miałam zrobić z niej rotoma, ale jakoś nie mam na to czasu.
Szkoda, że nie mogę zostać z Temem na tej chmurce! Jednak nastała ta pora, kiedy trzeba się już ogarnąć i złamać klątwę, która nade mną ciąży. Mam nadzieję, że do Sinnoh został nam jedynie kawałek drogi, ale o tym dowiem się, gdy już Celestia zabierze mnie na stały ląd. Od czego są pokedexy z mapą!? Określę naszą lokalizację i będziemy mogli ruszać dalej.

[Gwen Brown]

Cóż, po pożegnaniu się z Temem, zasiedliście na grzbiecie Celestii. Twoja podopieczna zgarnęła jeszcze po drodze pralkę i skierowała się ku powierzchni gruntu. Przezornie jednak ominęliście plażę na której dopalały się resztki samolotu. Jeszcze tylko brakuje żeby was jacyś policjanci wzięli za terrorystów i wpakowali do paki za niewinność. Już raz wylądowaliście w pierdlu i niezbyt ci sie to podobało.
Wylądowaliście na zacisznej łączce nieopodal jakiegoś zagajnika Sięgnęłaś po Pokedex, aby zorientować się w sytuacji. A tu... aż ci sie micha ucieszyła. Toż to Old Tale Island! I to nawet w tym "dziobatym końcu", co to rzut beretem stąd jest Veilstone City. Tylko przelecieć nad tą wąziutką cieśninką, kawałek nad "szczerym polem" i jesteście w Veilstone.

[KatNajlepszaAktorka]

- Dziękuję Celestio! Dasz radę przewieźć nas jeszcze kawałek czy wolałabyś odpocząć? - spytałam się Celestii i zależnie od jej odpowiedzi, lecę razem z Rianem do Veilstone City na niej albo na Blazalisku, którego przywołuję w razie konieczności.
Szczerze? To boję się trochę spotkania z legendarnymi pokemonami. Pamiętam, że ostatnio jeden z nich chciał mnie zabić, a dodatkowo więził Celestię w jakieś jaskini. Gdyby nie ja, to pewnie gniłaby tam do tej pory. Niedobrze mi się robi na samą myśl o tym paskudnym, ognistym ptaku. Wszyscy mi mówili, że legendy są wspaniałe, ale nawet wśród tak szlachetnych pokemonów znajdą się potwory. Miejmy nadzieję, że legendy, do których teraz zmierzam... będą przyjazne albo skłonne do rozmów. Inaczej wszystkie moje szanse zostaną stracone. Nie wiem, co mogę zrobić jeszcze, by odzyskać moje dawne życie.
- Rian, nie wiem czy dam radę to zrobić. - mówię, przytulając się do Riana.

[Gwen Brown]

Celestia wzruszyła ramionami, co ze względu na jej wygląd w formie pokemona wyglądało dość pociesznie.
- E tam, taka odległość to żadna odległość. Wsiadajcie!- stwierdziła po prostu.
Co się było spierać? Wsiedliście, a potem polecieliście dalej. Niebawem ląd pod wami się skończył i lecieliście nad morzem, ale i tu długo nad nim nie lecieliście- już z wyspy było doskonale widać przeciwległy brzeg i co się na nim znajduje. Zanim się obejrzeliscie, wylądowaliście w jakimś "buszu" (czytaj. w lesie z dala od ludzi by nie było niepotrzebnej nikomu sensacji) dosłownie kilka minut drogi od miasta. Dalej mogliście sobie wędrować na piechotę.
Tymczasem w głowie tłukło ci się wiele myśli. O tym czy misja ci się powiedzie, o innych legendarnych pokemonach, które miałaś mniej lub bardziej wątpliwą przyjemność spotkać... Rian czule objął cię ramieniem i mocno, acz z wyraźną dozą czułości przycisnął do swego boku.
- Mogę się tylko domyślać jak ci ciężko, ale jestem pewien, że ci się uda. Poza tym pamiętaj- masz przecież mnie, Celestią i swoich podopiecznych. Wszyscy w ciebie wierzymy i będziemy cię wspierać, nie wolno ci o tym zapominać, jasne?
No cóż, w sumie prawdę mówił, nie ma co się wykręcać. Z resztą, jakże to tak? Poddać się? Teraz? A w życiu!
- No dobra, czyli podsumujmy fakty- żeby dostać isę do Dialgii i Palkii wcześniej musimy skontaktować się ze Strażnikami Jezior, którzy nas dopuszczą do tych legend od czasu i przestrzeni. Czyli będziemy musieli zrobić oblot po tych trzech jeziorach. Hm... Z Veilstone zdaje się najbliżej jest do Jeziora Valor, dobrze pamiętam? Jak mówisz, próbujemy dostać się tam od razu, czy pokręcimy się jeszcze tutaj?

[Did]

Jesteśmy w Veilstone? Czy tu przypadkiem nie ma jakiegoś gymu? Dawno nie walczyłam, a przydałby mi się trening przed spotkaniem z legendami. Nie mam pewności czy mnie nie zaatakują, więc wolę być przygotowana na taką okazję. Wręcz muszę być na to przygotowana. Nie wyobrażam sobie, żeby kolejny raz otrzeć się o wskazówkę, dotyczącą mojej klątwy.
- Hmm... może zostańmy tutaj przez chwilę? Odpoczniemy, a ja skorzystam z faktu, że znajduje się tutaj gym i zawalczę i tutejszym liderem. - odpowiedziałam Rianowi. - Muszę przypomnieć sobie jak się walczy. Nie wiem, co czeka mnie dalej, więc wolę być na to przygotowana. - westchnęłam, szukając w pokedexie drogi do gymu. - Chcesz coś zrobić przed tym czy jednak możemy już ruszać? - spytałam się go.

[Gwen Brown]

Chłopak wysłuchał cię i w zamyśleniu pokiwał głową.
- To dobry plan- stwierdził.
- Wiesz, głupio to zabrzmi, ale chyba bardziej skupiłem się myślami na wersji kiedy ruszamy do jezior na hura, niż o jakichś wcześniejszych przygotowaniach. Możemy od razu ruszać do tutejszej Sali. Ja raczej odpuszczę sobie walkę, ale chętnie podpatrzę to i owo od ciebie.
Mrugnął do ciebie zadziornie i objął cię w pasie. No to jak wszyscy są zgodni, to potuptaliście. Veilstone było jednym z większych miast w regionie, nie zaskoczył cię więc fakt, że nawet o tej porze panował tu już całkiem spory ruch i gwar. Ale na swój sposób była w tym jakaś taka swojskość, nie przeszkadzał ci. Klucząc ulicami miasta, w końcu dotarliście do gmachu Sali.
Był to osobliwy budynek, a raczej cały kompleks budynków. większość była duża, wysoka na kilka pięter i w dodatku kryta typowo orientalnym dachem z tymi charakterystycznymi wywijasami. Dookoła znajdował się trawnik upstrzony tu i ówdzie schludnie przyciętymi iglakami czy jakieś kwiatowe klomby. Generalnie całość jakoś podświadomie kojarzyła się ze... szkołą. Nawet udało ci się dojrzeć boisko i nieco niższy budynek jakiejś sali gimnastycznej. No w każdym razie główna Sala i pole bitewne tutejszego lidera ulokowane było raczej w czymś większym i wyższym od tej potencjalnej sali gimnastycznej. No, to tyle rozmyślania o architekturze.
- Nie pamiętam w jakim typie specjalizuje się tutejszy lider, ale patrząc po sali strzelałbym w typy normalne albo walczące. Jak myślisz?

[Did]

rozpuszczam się, pisząc to ;=;
_____________________________
- Hm... myślę, że możesz mieć rację. Sama także strzelałabym w te dwa typy, ale nieważne jaki będzie, podejmę się wszystkiego! W końcu kiedyś kochałam walczyć, co prawda zaprzestałam to robić, ale jakoś tak wyszło! - uśmiechnęłam się do Riana, wchodząc do sali. - Dzień dobry. - powiedziałam, rozglądając się po pomieszczeniu.
Mam nadzieję, że znajdę lidera w środku i zostanę odprawiona do domu. Naprawdę chcę zawalczyć, chcę po prostu przypomnieć sobie dawne czasy, kiedy podróżowałam beztrosko po terenach Sinnoh i kompletowałam drużynę. Szkoda, że moje życie potoczyło się w takim kierunku i teraz muszę użerać się z jakąś klątwą. Będę musiała zafundować sobie wakacje po tym wszystkim, żeby odpocząć od problemów i zająć się sobą oraz rodziną.

[Gwen Brown]

A weź nic nie mów...

Ruszyliście w stronę wejścia, by tam móc znaleźć kogoś, kto pokieruje was do lidera. Nie doszliście nawet do połowy ścieżki między bramą a wejściem do budynku, kiedy to drzwi otwarły się szeroko i z niewyobrażalnym wrzaskiem ze środka wypadła chmara dzieciaków płci obojga i w wieku różnym. Jasna cholera, szkoła?! ale przecież wszystkie znaki wskazywały, że to jest Sala! Pozwalając by dzieciarnia rozbiegła się w sobie znanych kierunkach, zaczęłaś rozglądać się za jakimś dorosłym, kogo można by zapytać co tu się odwala. Zaraz też trafił się ktoś odpowiedni. Przy wejściu przystanęła sobie różowowłosa niewiasta przyodziana w luźny, sportowy strój, sugerujący zamiłowanie do sportów walki. Popijała sobie jakąś wodę czy inny soczek z plastikowego kubeczka i odprowadzała wzrokiem dzieciarnię. Widząc was dwoje, ruszyła ku wam.
- Witajcie, jestem Maylene. Może w czymś pomóc? Wydajecie się lekko zagubieni?- zagadnęła.
Ojoj, jaka ona malutka! No autentycznie sięgała ci do cycków. Ale wydaje się całkiem okej i... chwila, ona przytuptała do was na bosaka?! No, ale w sumie jak komu wygodniej, nie?

[Did]

- Witaj, Maylene. Jestem May. Dwa imiona tak bardzo podobno do siebie, a jednak każde z nich jest unikalne. - uśmiechnęła się do dziewczyny, zagarniając kosmyk włosów za ucho. - Tak się składa, że szukamy tutejszej liderki. To moja druga wizyta Kanto, więc nie wiem nawet kogo masz szukać... - westchnęłam, czekając na odpowiedź Maylene.
Całkiem uroczy ten jej plasterek na nosie. Ciekawe, co jej się stało? Chociaż, może to jakaś nowa moda, o której nie wiem? Na wszelki wypadek udam się do jakiejś apteki i kupię całe opakowanie plastrów, żeby nie wyjść z obecnych trendów! Mniejsza z tym, mam nadzieję, że pomoże nam znaleźć liderkę tej sali. Nie mogę się doczekać tej walki! Już nawet wiem, który z moich pokemonów będzie walczył!

[Gwen Brown]

Kanto? ;P

Dziewczyna uśmiechnęła się do ciebie przyjaźnie. Kurcze, jaki z niej uroczy kurdupelek!
- Wydaje mi się że wiem gdzie teraz jest. Chodźcie ze mną- odparła jakby z nutką tajemniczości w głosie.
Skoro niewiastka wiedziała gdzie was poprowadzić, potuptaliscie za nią. Przy okazji mogliście podziwiać schludne, ale i w pewnym sensie surowe wnętrza rodem z jakichś szkółek sztuk walki. Właściwie był w tym jakiś urok i jako całokształt całkiem nieźle to wyglądało. Zatrzymaliście się nieopodal jakichś większych drzwi w orientalne wzory. Kawałek dalej stałą sobie ławeczka.
- Tutaj na razie was zostawię, wejdę uprzedzić liderkę. Nie martw się, May- będziesz doskonale wiedzieć kiedy będziesz mogła wejść na salę.
I tak Maylene odeszła dalej, jakimś bocznym korytarzem, a wy z Rianem zostaliście tutaj. Czekanie było nieco nużące, ale nie trwało dłużej niż taka porządna, ciepła kąpiel w wannie. Naraz usłyszałaś dźwięk gongu a wspomniane wcześniej drzwi rozwarły się z cichutkim, ledwo słyszalnym poszumem. Przed tobą rozpościerała się prosta, praktycznie standardowa arena, którą zamiast piasku pokrywało jakieś gumopodobne tworzywo, kojarzące się z ringiem. W sumie co tam się kojarzące- arenę otaczało takie typowe dla ringów bokserskich "ogrodzenie". Rian cichutko życzył ci powodzenia i przycupnął na trybunach kawałek dalej. Tymczasem nadeszła pora poznać lidera, a był nim nie kto inny jak... Maylene!
- Nie spodziewałaś się, prawda? Przepraszam, ze kazałam ci czekać, ale po treningu z dzieciakami potrzebowałam porządnego prysznica. Cóż, żeby nie przedłużać- zasady są standardowe, walka 1 na 1, każda z nas użyje w sumie 3 pokemonów, jako wyzywająca masz prawo do wymiany swoich podopiecznych oraz rozpoczynasz starcie, a wygrywa ta, której wszystkie pokemony polegną w boju. Jeśli wszystko jasne to przedstawiam ci mojego ulubieńca. Pokaż się Meditite!
Zaraz też wspomniany pokemon zmaterializował się na polu bitwy. Sprawiał wrażenie takiego co to już nie raz dał komuś w pysk... Albo w zad. Z resztą akurat to najmniej istotne! Hm... Czyli jednak typ walczący. Ale w sumie to nawet bez większej różnicy, nie? No nic, to kogo wystawisz przeciwko temu stworzonku?

??? - 100HP
vs.
Meditite - 100HP

[Did]

- Rozważałam taką opcję, ale muszę ci powiedzieć, że jestem zaskoczona. - uśmiechnęła się do Maylene, wystawiając do walki Buneary. - Alice! Wiem, że do tej pory nie walczyłaś z żadnym pokemonem, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz! Wierzę w ciebie i jestem pewna, że dasz sobie radę! - uśmiechnęłam się do króliczki. - Dobrze! Zacznijmy od czegoś prostego! Podbiegnij jak najszybciej do Meditite, ale gdy będziesz już praktycznie przy nim, wyskocz! Przelatując nad nim, uderz go z Shadow Ball! Od razu po wylądowaniu wykorzystaj swoje uszy i uderz go z Pound! Niech poczuje ich siłę! To, że są puchate... nie oznacza, że nie można nimi kogoś uderzyć! Po wszystkim wycofaj się i użyj na sobie Defense Curl! Trzymaj Meditite na dystans, a w odpowiednim momencie użyj na nim Confuse Ray! Dzięki temu straci kontrolę nad sobą i będziemy mogły przejść do kolejnej ofensywy! - zwróciłam się do Alice, bacznie obserwując pole walki! Moja mała króliczka! To jej pierwszy raz! Muszę być z nią, ciałem i duchem!

[Gwen Brown]

I walka się rozpoczęła! Twoja króliczka szybko postanowiła wcielić twój plan w życie. I szło całkiem nieźle, do momentu zbliżenia się i wyskoku. Kiedy Alice była w powietrzu, Meditite zaserwował jej ostrzał Hidden Power. Wróżkowym, Hidden Power ku rozwianiu wszelkich wątpliwości. Mała musiała wtedy oberwać wyjątkowo srogo, bo nie zdobyła się na wykonanie Shadow Balla. Spróbowała za to Pound, ale Meditite był zadziwiająco szybki- bez większego trudu uskoczył w bok, by zaraz posłać w ślad za nią Shadow Ball. Też jakieś wyjątkowo mocarne. O szlag... skurczysyn jak nic posiada umiejętność Pure Power i teraz łoi twoją podopieczną tylko kłaki fruwają! Defense Curl twojej podopiecznej pomogło podbudować jej nieco obronę, przy okazji szczęśliwie nie odczuła na sobie Confusion, posłanego przez rywala (chwała niech będzie zależnościom typowym!), ale i tak nie było za różowo. Co prawda użycie Confuse Ray, dało jakiś przełom, ale nie zmieniało to faktu, że Bunneary ledwo stoi na łapkach. Hm... Jakiś plan "B"?

Voodoo Bunneary- 40HP, obrona podwyższona o 1 stopień
vs.
Meditite - 100HP, konfuzja

[Did]

/ pure power zwiększa atak, a SB jest specjalne XD chyba, że to zamierzony cel, to rozumiem
________________________________________________
- Alice! - krzyknęłam w stronę króliczki. - Nie poddawaj się! Wierzę, że jest w tobie moc i dasz radę pokonać Meditite! - zwróciłam się do niej, obserwując pokemona Mei.
Nie spodziewałam się, że ten maluch może okazać się tak silny. Widać, że dawno nie walczyłam, ale tak łatwo się nie poddam! Prędzej mi cycki opadną, aniżeli przegram ten pojedynek! Po moim trupie!
- Czas na ofensywę! Koniec z chowaniem się po bokach areny! Jak uderzyć, to z całej siły! Alice, zacznij od zaatakowania Meditite za pomocą Shadow Ball! Następnie, kiedy cienista kula będzie leciała w jego stronę, pobiegnij za nią, by od razu po niej uderzyć Meditite z Shadow Punch! Po wszystkim odskocz do tyłu! Jako, ze twój przeciwnik jest wyjątkowo silny, jeszcze raz użyj Defense Crul. Na koniec poślij w jego kierunku jeszcze jedną cienistą kulę z Shadow Ball! Zobaczy czy teraz również jej uniknie! - powiedziałam, bacznie przyglądając się poczynaniom Alice na arenie! Oby teraz jej się udało!