Zmrużyła delikatnie oczy, jakby Ao-san właśnie ją obraził. Mizukage wydawała się być rozsądną kobietą i również potwierdzała wysnute wnioski. Tylko sama zainteresowana nie była w stanie tego do siebie przyjąć. Z wieku powodów.
- Przepraszam, ale jestem oskarżona o posiadanie we własnym ciele bestii z nieograniczonymi pokładami chakry? - Mówiła to tak, jakby chciała im uświadomić jak to absurdalnie brzmi.
Ale skoro to im nie przemówi do rozsądku to: - Nawet jeśli... To jest zapieczentowany, prawda? I nie stanowi problemu. - Ta zasada dotyczy chyba bijuu i jakiejkolwiek innej, ukrytej mocy.
- Ta...zapieczętowany. Pójdę po Hamuia i Chojuro, a ty...rób co uważasz.
Powiedział Ao do Mizukage, a następnie wyszedł z pokoju, ciekawe kim jest ten Chojuro? W każdym razie Piąta spojrzała na Ciebie lekko smutnym wzrokiem.
- Dziecko... słuchaj niby po co miałabyś mieć w sobie, potężną pieczęć, jeśli nie po to, by trzymać w niej demona? No może, jeszcze masz jakąś zakazaną technikę, ale do tego raczej stosuje się inne znaki. Posiadasz w sobie Bijuu i im szybciej to zaakceptujesz, tym prędzej zdołasz nad nim panować... Dziewczynko, bierzesz pod uwagę to, że Twój demon mógł spowodować te zniszczenia w Twojej wiosce?
Jak szły te fazy? Do akceptacji przez zdezorientowanie, wypieranie, złość... Czas na złość. Po prostu zaczęły ją męczyć te oskarżenia, zwłaszcza kiedy usłyszała ostatnie pytanie.
- Słucham? - Wyrwało jej się tonem, który z pewnością nie powinien zostać wysłany do Mizukage, ale szybko się z niego wycofała, kiedy zdała sobie z tego sprawę.
- Mam tą pieczęć odkąd pamiętam. Zapewniam, że wcześniej bym się dowiedziała o demonie, który we mnie siedzi. - Spojrzała na nią nieco zirytowanym spojrzeniem. - Chce mi Pani dać do zrozumienia, że to jednak ja wybiłam swóją wioskę...? - Myślała, że to już jest ustalone, a oni jednak wciąż dążą do tego samego.
- Dziecko...wiem, że to dla Ciebie ciężkie, ale posłuchaj mnie, Jinchuuriki często zostają nimi tuż po narodzinach, ewentualnie w młodym wieku, przez co naprawdę ciężko takie wydarzenia pamiętać. I nie chodzi o to, że oskarżam Ciebie o zniszczenie wioski, zdaje sobie sprawę z tego, jak ważny był dla Ciebie Twój dom, raczej zrobił to...Twój demon. Zdaje sobie sprawę z tego, jak ciężko możesz się czuć, mój przyjaciel był nosicielem trzyogoniastej bestii, a nosiciel sześcioogoniastego nie wytrzymał ciężaru tego zadania i uciekł z wioski, zresztą...to teraz mało istotne.
Powiedziała smutnym głosem odwracając wzrok na chwile.
- Wiesz, Ao-kun powiedział, że widział podobną pieczęć w Dolinie Słońca, wyśle go tam wraz z jego uczniami, by dowiedział się czegoś więcej, a ty zostaniesz tutaj, dobrze?
Czy ona miała jakieś argumenty przeciw? Oczywiście, że nie. W końcu o bijuu wiedziała tyle, co z książek. Bestie w ludzkiej skórze z nieograniczonymi pokładami chakry. I ona miała być jednym z nich?
Zacisnęła usta w wąską kreskę. Próbowała jakoś logicznie dać jej do zrozumienia, że się myli, ale jak na złość nic jej nie przyszło do głowy. Rodziło się tylko więcej pytań, a ona miała właśnie szansę dostania się do ich źródła.
- Też chcę iść! - Rzuciła, podrywając się z krzesła. - Proszę mi pozwolić, skoro to mnie dotyczy.
Gdy Mizukage usłyszała Twoją prośbę z początku zrobiła wielkie oczy, ale po chwili westchnęła i podrapała się po głowie.
- Zdaje sobie sprawę z tego, że to dla Ciebie bardzo ważne, ale to może być bardzo niebezpieczna wyprawa, a ja nie znam Twoich zdolności.
Powiedziała rozglądając się po pokoju, jakby szukała jakieś odpowiedniej odpowiedzi, ale po kilku chwilach się poddała, bo znowu spojrzała na Twą skromną osóbkę.
- Jeśli kobieta nie wie co zrobić, niech zostawi to mężczyźnie... Pogadam z Ao-kunem i on zdecyduje czy weźmie za Ciebie odpowiedzialność, dobrze?
Po tych słowach położyła swoje dłonie na Twoich barkach, a następnie spojrzała wzrokiem typowym dla matki, ciekawe czy Mizukage ma dzieci.
- Poradzę sobie. - Zapewniła ją, chociaż sama nie do końca była co do tego przekonana. Nie zmieniało to faktu, że w jej oczach widać było tylko determinację i była gotowa przyjąć taktykę "wiercenia dziury w brzuchu", póki by nie ustąpiła. Wyglądało jednak na to, że było to zbędne. Mizukage zdawała się rozumieć jej położenie bardziej, niż myślała.
- W porządku. - Wymamrotała cicho i spuściła z niej wzrok. Z jakiegoś powodu straciła swoje całe, bojowe nastawienie.
Mizukage wyszła, a po chwili wróciła wraz z Ao, towarzyszył jej chłopak imieniem Hamui oraz jakiś niebieskowłosy dzieciak w okularach.
- Więc chcesz iść do Doliny Słońca? Jeżeli udowodnisz mi swoją przydatność to jestem skłonny zabrać Ciebie z sobą.
Powiedział staruszek dosyć poważnym tonem, chyba mówił serio, na jego słowa syknął w złości Hamui.
- Że niby ten dzieciak, ma z nami iść? Pewnie nawet nie zna podstawowych technik, ja i Chojuro w zupełności wystarczymy, jako Twoja obstawa, sensei.
O jezu, więc Hamui jednak potrafił mówić, a nie jedynie uderzać pięścią w brzuch, niemniej nie był typem przyjemniaczka, ciekawe jak z tym drugim.
Czy ona naprawdę wyglądała na takie flaka? Rozumie, że ich spotkanie nie było specjalnie dla niej korzystne, ale wciąż była shinobi.
- Udowodnię, co mam zrobić? - Zapytała wprost. Miała wrażenie, że facet jej zaraz wymyśli test nie do przejścia.
Z resztą Hamulec już ją podsumował.
- Zapewniam Cię, że potrafię. - Niemalże warknęła w jego stronę i... Chyba to nie był dobry pomysł. W każdym razie Mana najpierw robi, potem myśli, co często nie przynosi dobrych skutków, przyzwyczaiła się.
- Chyba za słabo ode mnie dostałaś w brzuch.
Warknął spoglądając morderczo na Ciebie, wygląda jakby zaraz miał Cię zabić, ale po chwili się uśmiechnął.
- To skoroś taki chojrak, to może załatwimy to jak na Shinobi Kirigakure przystało, stoczmy pojedynek, Ao-sensei, masz coś przeciwko?
Spytał się Hamui zwracając się niebieskwłosego ze spokojem, ten chwile się zastanowił, a następnie spojrzał na Ciebie.
- Jeżeli nie będziesz mogła chociaż dorównać mojemu uczniowi w ruchach, to na misje Cię na bank nie wezmę.
Czyli chyba się zgadza, może w głębi duszy liczy na to, że chłopak zabije Cię w nieszczęśliwym wypadku? Trudno określić co takiemu po głowie chodzi.
To chyba dobra chwila, żeby się z tego wycofać. Gość był dwa razy od niej większy! Przynajmniej w jej mniemaniu.
"Spokojnie Mana, dasz radę. Chyba, że zginiesz po jego pierwszej technice." - Pomyślała, patrząc na tego gbura. Definitywnie chciał ją zabić, albo chociaż trwale okaleczyć. Jej wzrok padł na chłopaka o imieniu Chojuro. On by mógł być idealnym przeciwnikiem. Naprawdę chcą ją tak skatować tym gorylem?
Wzięła głęboki oddech i wypuściła wolno powietrze. Sadyści.
- W porządku. - Odparła. Czyżby przybyło jej pewności siebie? Skąd. Po prostu za wszelką cenę chciała się z nimi wybrać i... Da z siebie wszystko. Nie miała nic do stracenia.
Prócz zdrowia...
Czy życia...
Easy.
- No dobrze, niech wam będzie. Stoczycie bój na placu treningowym Kiri, chciałabym zobaczyć jak walczysz dziecko, ale obowiązki Kage mnie wzywają, skop dupę Hamuiowi.
Puściła Ci oczko, a następnie zniknęła, ach ta solidarność jajników. Zostałaś teraz sama z trzema facetami w ciemnym i klaustrofobicznym pokoju, Ao wykonał kilka znaków po czym spojrzał na Ciebie.
- Dobra, wychodź z tego kręgu i chodźmy.
Powiedział niebieskowłosy, a następnie zniknął, a tuż za nim też Hamulec, zostałaś z Chojuro, który spojrzał na Ciebie nieśmiało.
- Emm, powodzenia!
Krzyknął, chcąc dodać Ci otuchy, no ale miło siedzieć w ciasnych pomieszczeniach, ale trzeba ruszać przecież, a chłopak zapewne będzie Ci służył jako przewodnik.
Oj chętnie by skopała. Poza dostaniem się do och drużyny, jakaś część niej chciała udowodnić chłopakowi, że potrafi o siebie zadbać. Nie lubiła, kiedy jej się nie docenia. Z resztą... Nikt nie lubi.
Ruszyła zaraz za nimi. Była nieco spięta, ale sytuacja ją całkowicie usprawiedliwiała, prawda? Nawet "powodzenia" od chłopaka nie dodało jej otuchy. Swoją drogą... Jaki on jest miły. Czy Hamui nie mógłby się od niego uczyć? Z takim to chętnie by sobie powalczyła.
Zatem ruszyłaś na pole treningowe tuż za Chojuro, może i wyglądał jak chuderlak, ale był niezwykle szybki, ledwie za nim nadążałaś, a on w ogóle się nie męczył, ciekawe jak ten ich Ao trenuje? W drodze rozglądałaś się po całej wiosce, niby zwykła wioska otoczona delikatną mgłą, aczkolwiek ludzie w niej nie byli jacyś super szczęśliwy, raczej tacy osowiali, jakby właśnie ktoś wyssał z nich dusze. Po kilku minutach docieracie na miejsce, polem walki jest jakaś polana z kilkoma pniakami zniszczonymi przez liczne treningi, a jak na wodną krainę przystało, dookoła jest pełno kałuż oraz niewielkie jeziorko.
- Możesz się jeszcze wycofać, dziewczynko.
Powiedział Ao, a Hamui wyjął swój nóż Kukri i przyjął postawę obronną.
Kałuże. Idealnie sprzyjało to jej żywiołowi. O ile oczywiście facet nie miał przewagi i nie cisnął wodą. Chociaż... Nie musiał tego robić, żeby mieć przewagę.
Przez chwilę sie wahała, ale wystarczyły słowa tego gbura, żeby przestawiła się z powrotem na tryb bojowy. - Oh, zamknij się. - Rzuciła, jakby rozmawiała z rówieśnikiem. Nie był tak bardzo starszy, prawda? W każdym razie i ona dobyła kunai i przyjęła odpowiednią pozę. Nieco inną, niż on, ale w końcu tak była uczona. Postanowiła zaczać na spokojnie: wykorzystać to, że jest mniejsza i zwinniejsza i spróbować się z nim w zwykłej walce wręcz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Design by Did, Panda & Daisy7.Only for Pokemon Crystal
Copyright 2016 by Daisy7.
Zabrania się kopiowania tekstów i obrazków autorstwa naszych użytkowników bez ich zgody na użytek innych stron!
Grafika pochodzi ze źródeł internetowych. Nie przywłaszczamy sobie do niej żadnych praw. Jeśli jesteś autorem obrazka wykorzystanego na forum i nie życzysz sobie, by się tu znajdował, napisz do administracji Pokemon Crystal, a zostanie on usunięty.
Pokemon Crystal nie czerpie żadnych korzyści materialnych z prowadzenia tej strony poświęconej serii "Pokemon" - własności Nintendo.